Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Małymi kroczkami:)
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5

26 lutego 2014, 22:18

Urlop zbliża się wielkimi krokami...ale jakoś w ogóle mnie to nie cieszy....dzisiaj bardzo dobra koleżanka obwieściła mi nowinę, że jest w ciąży z drugim bobasem....

Na dodatek mam jakieś upławy więc nie wiem czy znowu jakaś cholerna grzybica się nie przyplątała....ostatnio roiłam badanie moczu i wykryło mi zbyt duża ilość białka, więc grzecznie jadłam tabletki, może z tego??? Ostatnia szansa żeby iść do gina w piątek i myślę:(

Ogólne nastawienie znowu do bani, jakiś dół i wielka niewiadoma co dalej????czy w ogóle będzie coś dalej?????

Załatwiłam ostatnio sprawę która ciągnęła się latami i była prawie nie do załatwienia, a jednak udało się .......i na tym dzisiaj zakończę:)

To do znowu po wakacjach....

27 lutego 2014, 15:54

Już miałam się nie meldować, bo myślałam, że nie dam rady czasowo....ale proszę udało się....3 paczki wciągnięte i aż mnie mdli.....ale dam radę, kolejny posiłek to będzie mega zupa mojego M......W ogóle jest kochany, bo od wczoraj nastrój mam tak podły, że zasypuje mnie dzisiaj smsami, żeby się nie martwić, zamartwiać i że też będziemy mieli dzidzi....i wiecie co kur...mać dzisiaj cały dzień oczy szkliste, bo jak sobie pomyślę, to mi jest cholernie przykro...CHOLERNIE.......co inni mogą, że będą mieli potomstwo???? że się im udało???? Chciałabym mieć wszystko w nosie, dupie czy gdzie tam jeszcze można......chciałabym się nie denerwować, jestem totalnym kłębkiem nerwów i chyba jutro pójdę do lekarza niech mi da jakieś tabsy na uspokojenie, bo ręce trzęsą mi się jak alkoholikowi......

Po urlopie wybieram się do znajomego zielarza, może da mi ziółka na uspokojenie.... Będę wszystko pić, łykać, niech mnie wyślą na tydzień do szpitala, dam wszystko z sobą zrobić byle tylko zajść w ciążę....

Ryczeć chce mi się na głos......ale co to zmieni??????????????????????????

28 lutego 2014, 08:45

Jutro wyjeżdżam na urlop walizka prawie spakowana,humor wisielczy...... wizyta u kosmetyczki zaliczona, w poczekalni otwieram gazetę i artykuł o nie możności zajścia w ciążę i BIG wywód na temat psychiki, ze to wszystko od niej zależy......no to eureka!!!! Jasna cholera, o tym mi wiadomo i należy się odblokować!!!! Maskara nie ma już sił i słów....poza tym znajomi zaczynają mnie traktować jak trędowatą, bo koleżanka zaszła w ciążę i nie chcieli mi nic mówić, bo będzie mi przykro....i kur...jest mi przykro i ryczę prawie non stop, ale stwierdzili, że muszę zaliczyć jeszcze większego doła, a potem oleję sprawę i będzie:)Większego doła zaliczyć chyba się nie da.......no ale poczekamy zobaczymy i wiecie co...nie będę już tak często gościła na Ovu bo tez się dołuję.....jak widzę, że dziewczyny "wskakują" na inny poziom.....tzn ciąża rozpoczęta......itd

Poza tym plecy mnie cholernie bolały, brzuch boli, na urlopie będziemy we trzech, bo cholerna @ będzie z nami...oby pod koniec.....

Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 lutego 2014, 10:28

21 marca 2014, 16:42

Długo mnie tu nie było.....czytałam i owszem, ale jakoś nie specjalnie miałam o czym pisać....poza tym obiecałam sobie, że nie będę się nakręcać:)

Wróciliśmy z urlopu niestety we dwoje póki co.....na 3 dni przed wylotem miałam odwiedziny cholernej i [email protected], ale to akurat przewidziałam więc jakoś wielkiej rozpaczy nie było, zamiast wielkiej rozpaczy był wielki drink:)no bo jakoś musiałam odreagować.....

Urlop miałam 2 tygodniowy więc dom totalnie odwrócony do góry nogami, każdy kąt wysprzątany, okna wymyte więc fajnie......z głowy na jakiś czas......no a później jak ogarnęłam wszystko to zaczęłam myśleć....umówiłam się do ginekologa, ale w końcu odwołałam wizytę, bo stwierdziłam, że po co mam iść jak ma mi powiedzieć, wszystko jest ok 120 PLN poproszę :)Ale za namową koleżanki pojechałam do kliniki niepłodności:)Pani doktor przeglądnęła badania i nie przyczepiła się do niczego, M tylko zrobi aktualne badanie nasienia mi zleciła troszkę szerszy zakres badań i kolejna wizyta.....Ale M przez najbliższe 2 miesiące będzie mężem weekendowym więc odpuszczam totalnie.....

I wiecie co? odpuściłam troszkę,kolega przepisał mi zioła na uspokojenie i jakoś sobie funkcjonuję...fakt, że mam momenty zwątpienia, doła cholernego, ale wierzę, że to się wszystko poukłada....mama mnie do pionu stawia często więc muszę się trzymać:)

Miłego weekendu

24 marca 2014, 13:33

Weekend jak weekend szybko minął, nawet się człowiek nie spostrzeże i trzeba rano wstawać do pracy....M dzisiaj wyjechał na delegację więc żegnaliśmy się BARDZO często.....ale w piątek będzie już w domu więc akcja "stęsknieni"...Póki co dni płodne były serduszkowanie też, ale jakoś ostatnio tak namiętnie dni nie liczyłam...Poza tym mam ogromne zaufanie do mojego "znachora" od ziół kilka razy w życiu mi pomógł, a ostatnio jak powiedziałam, że biegam po lekarzach to zapytał "po co biegam" i się denerwuję ? No właśnie po co biegam i się denerwuję co miesiąc? Przecież moje nerwy i tak do niczego dobrego nie doprowadzą....

Mój znachorek powiedział, że wyprowadzi mnie na prostą i będzie dobrze.....Wczoraj w Kościele siedziałam i byłam taka rozkojarzona, że to był jakiś obłęd....a najgorsze z tego to było to, że chodzimy na mszę dla dzieci:) dzieci pełen Kościół, śpiewających lepiej i gorzej, ....rodzice różni, starsi, młodsi.....ale myślałam, że będę rozpaczać i zadawać pytanie dlaczego?????ale nie zadawałam...Jedynie jakoś smutno mi się zrobiło jak wracaliśmy od znajomej która jest na patologii ciąży....jedynie ona wie jak ja się czuje, bo przechodziła to samo....Powiedziała, że mam jej dotknąć brzuch to podobno przynosi szczęście:) i oby te szczęście się w końcu do mnie uśmiechnęło:)

Za oknem dzisiaj straszna szarówka, chciałam się wybrać do znajomych ale chyba odpuszczę wizytę, wrócę do domu wskoczę pod koc i nadrobię zaległości w czytaniu:)Normalnie do książki byłby kieliszek wina, ale ostatnio nie mam jakoś ochoty na alkohol....

Miłego dnia:)

25 marca 2014, 10:35

M na delegacji w domu pusto, szaro, buro, cicho....ale czasami potrzeba mi takiej ciszy:) Wczoraj wskoczyłam pod koc i czytałam książkę do tego wpałaszowałam paczkę chipsów i było fajnie...Nie wspominając o tym, że wcześniej zjadłam pół świeżego ananasa:) i zrobiłam kapustę z grzybami:) łaziła już za mną troszkę czasu:) Waga wskazuje ostatnio więcej kilo, no ale trudno, co ja mogę za to, że ostatnio jem , pożeram wszystko?

Dzisiaj mama zadręczała mi jakimiś dziwnymi problemami, czy Rodzice nie wiedzą, że człowiek sam ma swoje problemy???i tak się zastanawiam czy te wymyślone problemy nie maja mnie odciągnąć od tych moich prawdziwych????? Sama nie wiem....

Pogoda do bani, źle na mnie wpływa ta aura na szczęście powoli wszystko się zieleni więc powolutku do przodu....

Wczoraj moja przyjaciółka, która także zaczęła starania o dzidziusia stwierdziła, że powinnam brać luteinę, bo to wspomaga zajście w ciążę......W sumie mój prowadzący lekarz nigdy mi tego nie zaproponował.....no i oczywiście zaczęłam znowu się zastanawiać, i kalkulować.....stwierdziłam, że zapiszę się do jej gina z kasy chorych, bo nie uśmiecha mi się znowu wywalać 120 PLN.....Ale chciałam się zarejestrować i telefon nie odpowiadał....i pomyślałam, że to znak.....Żeby nie iść i tak jak sobie obiecałam daje sobie czas do czerwca.....jeśli już tyle czasu czekam to co mnie zbawią 2 miesiące???

I olewam to nie idę, czekam, może wydarzy się cud, a może znowu cholerna, znienawidzona @ przyjdzie....ale jakoś ostatnio aż tak się nie podłamuję, chyba zioła działają i oby nadal działały:)

Miłego dnia Wam życzę:)

26 marca 2014, 19:39

Pierwsze myśli próżna egoistka.......tak sobie dzisiaj w pracy siedziałam i stwierdziłam, że jak już wszystko zawiedzie i jednak to moje największe marzenie się nie spełni to zostanę próżną egoistką, bo będziemy we dwoje,będziemy spali kiedy chcemy i do ktorej chcemy, będziemy spędzali czas jak żywnie nam się spodoba, wychodzili i wracali jak żywnie nam się spodoba, wakacje gdzie żywnie nam się spodoba, posprzątam dom raz w tygodniu, za bardzo nie będziemy musieli "zaciskać pasa" i jedna wielka swawola.....Przypomina mi się hasło mojego brata jak dzwonię i pytam czy będą wieczorkiem w domu, bo się wybieramy a on zawsze odpowiada" dzisiaj idziemy do kina.....chwila ciszy......a gdzie mamy być, mamy dwoje małych dzieci" :)

I wiecie co wolność, swoboda, niezależność jednak nie jest dla mnie....mamy to na co dzień, pora żeby się coś zmieniło ja to wszystko poświęcę:) Jakby można było pisać listy do Zajączka to mój już zostałby wysłany, no ale cóż.....ok kakao wypite dzisiaj totalnie odrzuca mnie od jedzenia, biorę książkę na kanapkę i czytam.....

Miłego wieczoru:)

27 marca 2014, 22:05

Po makabrycznej nocy z okropnym bólem głowy ledwo dzisiaj funkcjonowałam....w pracy oczy na zapałkach, ale musiałam dać sobie kopa bo M jutro wraca.....Więc zakupy zrobione, domek wysprzątany, ciasto ulubione M upieczone...Jeszcze tylko jutro 8 h w pracy i weekend....Zaszyję się z M w domku i nie ma nas:(

Ogólnie średnio śpię jak M nie ma....budzę się i strasznie mnie suszy...dziwne...
Cieszę się, że jutro już weekend....poza tym okazało się, że udało się przyspieszyć wizytę u gina z kasy chorych na 1.04 Prima Aprilis...no ale na Prima Aprilis akurat wypada @ więc zobaczymy czy uda się dotrzeć gina....

W ogóle to jakoś brzuch mnie pobolewa momentami kłuje i dziwne zawroty głowy....nie wspominając o bólu pleców...No nic taki nasz los

Padnięta jestem idę spać:) poprawiłam sobie dzisiaj humor zakupem nowych butów, czarne szpilki:)

30 marca 2014, 21:04

Jestem okropną zołzą.....masakra aż mi wstyd....ale po kolei:)

M przyjechał w piątek wieczorem, niespodzianka w formie ciasta trafiona w "10", fajne spędziliśmy wieczór....stęsknieni padliśmy wcześnie spać....wczorajszy dzień pracowicie i załatwianie zaległości....a dzisiaj świetny poranek, pojechaliśmy do Kościoła na mszę dla dzieci:)i jak ostatnio twierdziłam, że "dzieciaczki mnie nie ruszają" tak dzisiaj "trafiło" mnie cholera tak, że w drodze powrotnej M w samochodzie zapytał dlaczego się nie uśmiecham to tak zaczęłam płakać, że M zgłupiał....W domu dalej nie wiedział dlaczego płaczę, a w zasadzie łkam, chlipie.....zapytał, czy nie chciałabym się wybrać do psychologa.....w końcu wydusiłam, że dzieci,tyle usmiechniętych dzieci....z mamami........ że skoro nie mogę być matką to mogę przynajmniej dobrze wyglądać ( przed wyjściem do Kościoła, M stwierdził, że do spódniczki czarnej bardziej by czarna kurtka pasowała)to wywrzeszczałam,że na modzie tez sie zna......Po histerii "utopiłam" się w ramionach M, aż przestałam łkać.....zrobiłam obiad i posiedzieliśmy na ogrodzie....juz w spokoju.....zrehabilitowałam się i przeprosiłam M za swoje zachowanie, ale dzisiaj to było jakieś apogeum.......M pojechał na delegację, a mi o mało serce nie pękło....nie potrafię wytłumaczyć dlaczego tak się zachowałam, ale chyba hormony mi wariują przed @.....Więc czekam na wtorek, M powiedział, że sama sie nakręcam na @......We wtorek do kolejnego gina,raczej mnie nie zbada.... zobaczę co mi powie na wyniki wszystkich badań....Ogolnie byle przetrwać do czwartku wraca M:) Zabieram się za pracę, bo muszę czymś mysli zajać:)

Miłego wieczoru
P.S Dużo bym dzisiaj dała, żeby M był ze mną

31 marca 2014, 20:46

Nowy tydzień i natłok myśli.....w pracy ze strachu za często nie odwiedzałam wc, bo a nóż mogłabym dostać @, paranoja jakaś.......ale wszystkie znaki na niebie wskazują, że jednak @ przyjdzie......Od kilku dni pobolewa mnie głowa, nie chcę brać zbyt dużo tabsów, bo one i tak nie działają....Jutro odwiedziny u gina z kasy chorych, jestem ciekawa co mi powie, biorę teczkę ze wszystkimi wynikami i pozostaje mi czekać.....po pracy wstąpiłam na chwilę do Kościoła, ale byłam nieobecna......Znowu mam straszne wahania nastroju, jeszcze M tak cholernie daleko.....a jak jest w domu zamiast się cieszyć to zachowuje się jak ostatnia kretynka.....nic tylko bić się w pierś......

Muszę coś zjeść i jedyne co mi przychodzi do głowy to ananas:)Miłego :)

1 kwietnia 2014, 22:18

Po wizycie u gina żadnych fajerwerków.......kompletnie nic, Pani nawet zaczęła temat kliniki bezpłodności:( Przeglądnęła badania, stwierdziła, że nic więcej nie może niż poradzić, doradzić.....Więc posłuchałam i wyszłam:( no bo co więcej.....po wizycie poszłyśmy z przyjaciółką na zakupy, udane zakupy:)Jutro ciąg dalszy i tak wpadnę w wir zakupów:)

Brzuch cholernie mnie boli więc nie będzie zaskoczenia i przyjdzie @....Nie mam już nawet siły płakać, jestem cholernie rozczarowana ( ale który to już raz z kolei???)Chyba powinnam się przyzwyczajać do porażki???? Wczoraj spotkałam znajomego z wózkiem, facet dorosły wpadł jak szczeniak z dziewczyną jakąś tam spotkaną i wygląda na mega happy.....I taki wchodząc do łózka z dziewczyną nie kalkuluje czy ma dni płodne czy nie, czy po owulacji czy przed.....Cholera czy Ci ludzie nie mają szczęścia ????? Ot tak sobie "wpadaja" bez monitoringu itd......szlag mnie zaraz trafi...nawet nie mam komu pobeczeć w rękaw:(

Powoli znowu przeistaczam się w zołzę, cholerną zołzę....i pytam dlaczego? i ja????????? Nie mam ochoty się śmiać, cieszyć z ładnej pogody....na nic nie mam ochoty.....niestety

Chyba odpuszczę na jakiś czas ovu.....bo także się dołuję jak któraś z dziewczyn cieszy się z ciąży...ja chyba nigdy tego nie doświadczę i niech mi nikt już nie mówi, że trzeba się odblokować !!!!!

2 kwietnia 2014, 22:29

Odliczanie do przyjazdu M....ciasto jego ulubione upieczone jeszcze tylko polewa czekoladowa i będzie gotowe:) Ostatnio nie znoszę samotności, na domiar złego dzisiaj dostałam @......opętał mnie znowu szał zakupowy i wchodząc do sklepu wiedziałam....totalnie mnie zalało....i d do jakiegoś czasu się trzymałam...pojechałam do Rodziców, a tam maluchu mojego brata....no to się ubraliśmy i poszliśmy na ogród, zamieszkała tam jakaś mała jaszczurka więc były poszukiwania....Rodzice mają świetną ogromną działkę z kawałkiem lasu więc się zmęczyliśmy spacerowaniem...dzieciaki biegały jak oszalałe z dziadkami, a ja patrzyłam na ten przyjemny obrazek i w pewnym momencie MUSIAŁAM jechać do domu....weszłam do domu i jeden wielki ryk......pomyślałam sobi,że dobrze, że są te dwa brzdące, bo raczej więcej ich nie będzie....Nie wiem dlaczego znowu mnie tak dzisiaj "trafiło" przecież nie nastawiałam się, ale chyba jednak nadzieja taka malutka była.....Jestem rozgoryczona, smutna i z zerową nadzieją na coś pozytywnego....Eavonne masz rację powoli nie radzę sobie z tym wszystkim,a wszyscy wokoło myślą, że jestem silna... okazuje się, że nie jestem...Jakoś nie mam siły nawet się podnosić...mamy przyjaciół, dziewczyna z niedrożnym jajowodem i komplikacjami jest drugi raz w ciaży, w tym roku kończy 35 lat, stwierdzili, że będę zaliczała doł za dołem i jak juz będzie bardzo źle to zapomnę odpuszczę i będzie ok....Większego doła chyba już zaliczyć nie można.....może nie dół,ale zwątpienie, no i niestety wiara jest na poziomie zerowym......tak sobie myślałam, czy to nie jest jakaś kara za coś ???? Kilka lat temu byłam na mega zakręcie życiowym i wtedy znajomi zabrali mnie do Częstochowy...a wcześniej wogóle byłam obrażona na wszystko i na wszystkich, Kościół odpuściłam totalnie, ale po tej wycieczce zaczęłam chodzić w niedzielę do Koscioła i jak mówią "jak trwoga to do Boga" no niestety tak jest....Przeszło mi obrażanie się i było mi lepiej i jakaś spokojniejsza byłam.....Aktualnie staramy się chodzić reguralnie do Kościoła,ale jedynie co odpuszczę to Msze dla dzieci to na razie nie dla mnie:) Na razie wiem, że brzdące mojego brata kochają mmnie nad życie, a ja zwraiowałam na ich punkcie:)

M dzwonił i już po moim głosnie wyczuł, że coś jest nie tak więc popłakałam w słuchawkę i nie wiem czy on tak fakatycznie wierzy, że będzie wszystko ok czy tylko mnie pociesza? zapytał mnie ostatnio czy któryś z lekarzy mi powiedział, że nie mogę mieć dzieci? no nie, więc cały czas utwierdza mnie w przekonaniu że będziemy mieli dzieci, że będzie dobrze bo sie kochamy.....ile facet może znieśc humorów i być tak wierzącym????Oby jak najdłużej:)

:)

10 kwietnia 2014, 12:33

Dobrze, że dzisiaj czwartek, bo jutro już wraca M z delegacji, samej w domu można oszaleć:)ale zaprzyjaźniłam się z paroma zestawami ćwiczeń i jest ok:) Dzisiaj mnie natchnęło i pojechałam na badanie krwi, a przy okazji zapisałam się na honorowego:) dumna jestem z siebie jak paw.....przed oddaniem 450 ml krwi zaprosili mnie na śniadanie - kiełbasa gotowana + chleb.....wcięłam to chyba ze strachu i poszłam....to jak się Pani wbiła to myślałam, że powiem "dziękuję" na chwile zbladłam, słabo mi się zrobiło, ale szybko poszło.....później znowu mi ciepło było, zimno, odpoczęłam a na koniec dostałam 6 czekolad:)Mój M ma złotą odznakę zasłużonego więc szacuneczek...Może moja krew kiedyś komuś pomoże, a przy okazji jak będę kiedyś tam robiła rozmaite badania będzie za free....

Czytałam dzisiaj pamiętnik shiness i doszła do wniosku, że wszystko nie może kręcić się wokół jednego...MA RACJĘ!!!! ale ja znowu mądruję bo mam dni płodne a M przyjeżdża, na co liczę???? M powiedział, że jak wróci taki "naładowany" to dopiero będzie:)Więc nie będę liczyła, w przyszłym tygodniu jadę do mojego znachora poproszę o ziółka na uspokojenie, no i tak się będzie toczyło....
Miłego dnia

25 czerwca 2014, 21:59

Oj dawno mnie tu nie było.....nie mam się czym chwalić.....dalej się życie toczy jak się toczyło....Poza tym, że odwiedziłam klinikę w Bytomiu i jestem "lżejsza" o 370 PLN to ok...Mój M musi zrobić kolejne badanie nasienia i wizyta u Pani doktor...swojego gina nie widziałam od stycznia bo i po co mam iść do niego? W połowie lipca odwiedzam klinikę bezpłodności i wtedy decyzja jeśli coś będzie nie tak to się leczę, jeśli będzie wszystko ok to zostawiam to tak jak jest...nie mam wpływu na nic kompletnie a nic....

Nad domem krąży mi mnóstwo bocianów:(ale tylko krążą

Kochane powodzenia

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 czerwca 2014, 22:05

15 lipca 2014, 20:13

Czas strasznie szybko płynie......jutro wizyta w klinice, badanie zrobione zobaczymy co powie Pani doktor, mam nadzieję, że będzie OK, a jak nie no to co? przecież pewnych rzeczy nie przeskoczę:(Poza tym miesiączka powinna być na dniach i nie wiem czy doktorka mnie zbada:( Mój M widzi już jaka jestem padnięta i załatwił sobie wolny weekend i wyjeżdżamy przed siebie, pewnie w trójkę bo miesiączka przyjdzie....Poza tym piję sobie ziółka, podobno mam totalnie pomieszany układ hormonalny:(

Idę wypić koktajl i zjem lody na lepsze samopoczucie:)

Pozdrawiam

16 lipca 2014, 21:26

No i po wizycie w klinice.......Pani doktor sprowadziła mnie na ziemię, wyniki fatalne i zaproponowała inseminację i wizytę u psychologa....Nie mam siły nie mam ochoty na nic, na chwilę obecną odpuszczam:( i piję sobie swoje ziółka:)

Kochane życzę Wam samych rewelacyjnych wykresów i dwóch kresek na teście...Będę wpadała i czytała Wasze historie:)

Buziaki

12 sierpnia 2014, 21:38

Dzisiaj kolejny dzień z cyklu bardzo trudnych.............jeszcze ostatnio dopadł mnie tak potworny ból brzucha ze myślałam ze jest to zapalenie woreczka........poza tym jakieś plamienia, a dzisiaj zalało mnie totalnie........jakoś dziwnie się ta miesiączką zaczęła......Po abstynencji u mojego gina chciałam się do niego dostać przed urlopem, ale marne szanse więc trudno........

Jesteśmy przed urlopem żadnej radochy z tego nie mam, jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym nie wiedziała gdzie chce polecieć:(jestem mega zmęczona, popełniam błędy jak stażystka, a poza tym z moim M niestety ni nadaje ostatnio na tych samych falach:(jakoś wszystko mi się sypie.....

Dlaczego tak jest, że innym wszystko przychodzi łatwo? a inni mają mega górkę przed sobą?

Piję sobie drinka i dalej się dołuję........

7 października 2014, 21:02

Oj dawno mnie tu nie było....Szczerze to nie wiem od czego zacząć:(

U nas po staremu, jesteśmy po urlopie, mega odpoczęłam,totalnie się wyłączyłam i jak wróciłam to miałam "wywalone" na wszystko......Chciałabym, żeby ten stan trwał i trwał, ale niestety trzeba wrócić do rzeczywistości.....znowu stresy, nerwówka....

Byłam ostatnio u gina pocieszył mnie, bo stwierdził, że rok po laparoskopii to nie jest długi okres czasu, zlecił mi badania, badania zrobione prolaktyna 18, ciut mnie to martwi wizyta w piątek i zobaczymy....Nadal piję ziółka i staram się wierzyć....

Ogólnie samopoczucie dziwne......jeszcze po informacji, że zmarła Ania Przybylska nie mogę dojść do siebie....może nie będę narzekała na swój los, bo jak pomyślę o Ani dzieciaczkach to serce mi pęka:(

Miłego wieczorku:)

25 października 2014, 20:14

NO to dzisiaj zaliczony taki dół, że po drodze zdążyłam ściąć się z M, on z moja mamą.......dzień , który mógłby dawno się skończyć...........dostałam miesiączkę, jeszcze na pół dnia braciszek przywiózł swoje skrzaty....
Mój doktorek "kazał" działać w dni płodne, działania były wielka nadzieja, bo przecież wszystko w porządku, tylko prolaktyna na poziomie 18,22.......Nadzieja przeplatała się z wielką niewiadomą, ale wierzyłam, ale dzisiaj moja nadzieja padła, nie jestem 100% kobietą, jestem nikim........pojechaliśmy do braciszka, wypiłam na szybko chyba z 5 kieliszków wisniówki........i obojetne jest mi to czy będzie mnie jutro bolała głowa trudno......wiecie co nie mam siły na nic................fatalnie się czuje , jeszcze wczoraj koleżanka urodziła............nie wiem czy to działa na zasadzie TA powinna mieć TA nie nadaje się na wychowywanie..........nie wiem.............

10 listopada 2014, 10:33

Kochane potrzebuję pomocy, bo mam mętlik w głowie totalny....stwierdziliśmy z M ,że z okazji rocznicy ślubu wybywamy do ciepłych krajów....ale stwierdziłam, że zanim zabukujemy to zrobię test ciążowy...zrobiłam i jedna kreska bardzo widoczna druga kreska widoczna ale blada...... dzisiaj jest 17 dzień cyklu, czy jest możliwe, żeby wogóle test był pozytywny????? zaraz postaram sie wrzucić fotę....POMOCY !!!! Świetnie mam problem z wrzuceniem foty:(

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 listopada 2014, 10:59

1 2 3 4 5