Na dodatek mam jakieś upławy więc nie wiem czy znowu jakaś cholerna grzybica się nie przyplątała....ostatnio roiłam badanie moczu i wykryło mi zbyt duża ilość białka, więc grzecznie jadłam tabletki, może z tego??? Ostatnia szansa żeby iść do gina w piątek i myślę
Ogólne nastawienie znowu do bani, jakiś dół i wielka niewiadoma co dalej????czy w ogóle będzie coś dalej?????
Załatwiłam ostatnio sprawę która ciągnęła się latami i była prawie nie do załatwienia, a jednak udało się .......i na tym dzisiaj zakończę
To do znowu po wakacjach....
Po urlopie wybieram się do znajomego zielarza, może da mi ziółka na uspokojenie.... Będę wszystko pić, łykać, niech mnie wyślą na tydzień do szpitala, dam wszystko z sobą zrobić byle tylko zajść w ciążę....
Ryczeć chce mi się na głos......ale co to zmieni??????????????????????????
Poza tym plecy mnie cholernie bolały, brzuch boli, na urlopie będziemy we trzech, bo cholerna @ będzie z nami...oby pod koniec.....
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 lutego 2014, 10:28
Wróciliśmy z urlopu niestety we dwoje póki co.....na 3 dni przed wylotem miałam odwiedziny cholernej i [email protected], ale to akurat przewidziałam więc jakoś wielkiej rozpaczy nie było, zamiast wielkiej rozpaczy był wielki drink:)no bo jakoś musiałam odreagować.....
Urlop miałam 2 tygodniowy więc dom totalnie odwrócony do góry nogami, każdy kąt wysprzątany, okna wymyte więc fajnie......z głowy na jakiś czas......no a później jak ogarnęłam wszystko to zaczęłam myśleć....umówiłam się do ginekologa, ale w końcu odwołałam wizytę, bo stwierdziłam, że po co mam iść jak ma mi powiedzieć, wszystko jest ok 120 PLN poproszę :)Ale za namową koleżanki pojechałam do kliniki niepłodności:)Pani doktor przeglądnęła badania i nie przyczepiła się do niczego, M tylko zrobi aktualne badanie nasienia mi zleciła troszkę szerszy zakres badań i kolejna wizyta.....Ale M przez najbliższe 2 miesiące będzie mężem weekendowym więc odpuszczam totalnie.....
I wiecie co? odpuściłam troszkę,kolega przepisał mi zioła na uspokojenie i jakoś sobie funkcjonuję...fakt, że mam momenty zwątpienia, doła cholernego, ale wierzę, że to się wszystko poukłada....mama mnie do pionu stawia często więc muszę się trzymać
Miłego weekendu
Mój znachorek powiedział, że wyprowadzi mnie na prostą i będzie dobrze.....Wczoraj w Kościele siedziałam i byłam taka rozkojarzona, że to był jakiś obłęd....a najgorsze z tego to było to, że chodzimy na mszę dla dzieci:) dzieci pełen Kościół, śpiewających lepiej i gorzej, ....rodzice różni, starsi, młodsi.....ale myślałam, że będę rozpaczać i zadawać pytanie dlaczego?????ale nie zadawałam...Jedynie jakoś smutno mi się zrobiło jak wracaliśmy od znajomej która jest na patologii ciąży....jedynie ona wie jak ja się czuje, bo przechodziła to samo....Powiedziała, że mam jej dotknąć brzuch to podobno przynosi szczęście:) i oby te szczęście się w końcu do mnie uśmiechnęło:)
Za oknem dzisiaj straszna szarówka, chciałam się wybrać do znajomych ale chyba odpuszczę wizytę, wrócę do domu wskoczę pod koc i nadrobię zaległości w czytaniu:)Normalnie do książki byłby kieliszek wina, ale ostatnio nie mam jakoś ochoty na alkohol....
Miłego dnia:)
Dzisiaj mama zadręczała mi jakimiś dziwnymi problemami, czy Rodzice nie wiedzą, że człowiek sam ma swoje problemy???i tak się zastanawiam czy te wymyślone problemy nie maja mnie odciągnąć od tych moich prawdziwych????? Sama nie wiem....
Pogoda do bani, źle na mnie wpływa ta aura na szczęście powoli wszystko się zieleni więc powolutku do przodu....
Wczoraj moja przyjaciółka, która także zaczęła starania o dzidziusia stwierdziła, że powinnam brać luteinę, bo to wspomaga zajście w ciążę......W sumie mój prowadzący lekarz nigdy mi tego nie zaproponował.....no i oczywiście zaczęłam znowu się zastanawiać, i kalkulować.....stwierdziłam, że zapiszę się do jej gina z kasy chorych, bo nie uśmiecha mi się znowu wywalać 120 PLN.....Ale chciałam się zarejestrować i telefon nie odpowiadał....i pomyślałam, że to znak.....Żeby nie iść i tak jak sobie obiecałam daje sobie czas do czerwca.....jeśli już tyle czasu czekam to co mnie zbawią 2 miesiące???
I olewam to nie idę, czekam, może wydarzy się cud, a może znowu cholerna, znienawidzona @ przyjdzie....ale jakoś ostatnio aż tak się nie podłamuję, chyba zioła działają i oby nadal działały:)
Miłego dnia Wam życzę
I wiecie co wolność, swoboda, niezależność jednak nie jest dla mnie....mamy to na co dzień, pora żeby się coś zmieniło ja to wszystko poświęcę Jakby można było pisać listy do Zajączka to mój już zostałby wysłany, no ale cóż.....ok kakao wypite dzisiaj totalnie odrzuca mnie od jedzenia, biorę książkę na kanapkę i czytam.....
Miłego wieczoru:)
Ogólnie średnio śpię jak M nie ma....budzę się i strasznie mnie suszy...dziwne...
Cieszę się, że jutro już weekend....poza tym okazało się, że udało się przyspieszyć wizytę u gina z kasy chorych na 1.04 Prima Aprilis...no ale na Prima Aprilis akurat wypada @ więc zobaczymy czy uda się dotrzeć gina....
W ogóle to jakoś brzuch mnie pobolewa momentami kłuje i dziwne zawroty głowy....nie wspominając o bólu pleców...No nic taki nasz los
Padnięta jestem idę spać poprawiłam sobie dzisiaj humor zakupem nowych butów, czarne szpilki:)
M przyjechał w piątek wieczorem, niespodzianka w formie ciasta trafiona w "10", fajne spędziliśmy wieczór....stęsknieni padliśmy wcześnie spać....wczorajszy dzień pracowicie i załatwianie zaległości....a dzisiaj świetny poranek, pojechaliśmy do Kościoła na mszę dla dzieci:)i jak ostatnio twierdziłam, że "dzieciaczki mnie nie ruszają" tak dzisiaj "trafiło" mnie cholera tak, że w drodze powrotnej M w samochodzie zapytał dlaczego się nie uśmiecham to tak zaczęłam płakać, że M zgłupiał....W domu dalej nie wiedział dlaczego płaczę, a w zasadzie łkam, chlipie.....zapytał, czy nie chciałabym się wybrać do psychologa.....w końcu wydusiłam, że dzieci,tyle usmiechniętych dzieci....z mamami........ że skoro nie mogę być matką to mogę przynajmniej dobrze wyglądać ( przed wyjściem do Kościoła, M stwierdził, że do spódniczki czarnej bardziej by czarna kurtka pasowała)to wywrzeszczałam,że na modzie tez sie zna......Po histerii "utopiłam" się w ramionach M, aż przestałam łkać.....zrobiłam obiad i posiedzieliśmy na ogrodzie....juz w spokoju.....zrehabilitowałam się i przeprosiłam M za swoje zachowanie, ale dzisiaj to było jakieś apogeum.......M pojechał na delegację, a mi o mało serce nie pękło....nie potrafię wytłumaczyć dlaczego tak się zachowałam, ale chyba hormony mi wariują przed @.....Więc czekam na wtorek, M powiedział, że sama sie nakręcam na @......We wtorek do kolejnego gina,raczej mnie nie zbada.... zobaczę co mi powie na wyniki wszystkich badań....Ogolnie byle przetrwać do czwartku wraca M:) Zabieram się za pracę, bo muszę czymś mysli zajać
Miłego wieczoru
P.S Dużo bym dzisiaj dała, żeby M był ze mną
Muszę coś zjeść i jedyne co mi przychodzi do głowy to ananas:)Miłego
Brzuch cholernie mnie boli więc nie będzie zaskoczenia i przyjdzie @....Nie mam już nawet siły płakać, jestem cholernie rozczarowana ( ale który to już raz z kolei???)Chyba powinnam się przyzwyczajać do porażki???? Wczoraj spotkałam znajomego z wózkiem, facet dorosły wpadł jak szczeniak z dziewczyną jakąś tam spotkaną i wygląda na mega happy.....I taki wchodząc do łózka z dziewczyną nie kalkuluje czy ma dni płodne czy nie, czy po owulacji czy przed.....Cholera czy Ci ludzie nie mają szczęścia ????? Ot tak sobie "wpadaja" bez monitoringu itd......szlag mnie zaraz trafi...nawet nie mam komu pobeczeć w rękaw:(
Powoli znowu przeistaczam się w zołzę, cholerną zołzę....i pytam dlaczego? i ja????????? Nie mam ochoty się śmiać, cieszyć z ładnej pogody....na nic nie mam ochoty.....niestety
Chyba odpuszczę na jakiś czas ovu.....bo także się dołuję jak któraś z dziewczyn cieszy się z ciąży...ja chyba nigdy tego nie doświadczę i niech mi nikt już nie mówi, że trzeba się odblokować !!!!!
M dzwonił i już po moim głosnie wyczuł, że coś jest nie tak więc popłakałam w słuchawkę i nie wiem czy on tak fakatycznie wierzy, że będzie wszystko ok czy tylko mnie pociesza? zapytał mnie ostatnio czy któryś z lekarzy mi powiedział, że nie mogę mieć dzieci? no nie, więc cały czas utwierdza mnie w przekonaniu że będziemy mieli dzieci, że będzie dobrze bo sie kochamy.....ile facet może znieśc humorów i być tak wierzącym????Oby jak najdłużej:)
Czytałam dzisiaj pamiętnik shiness i doszła do wniosku, że wszystko nie może kręcić się wokół jednego...MA RACJĘ!!!! ale ja znowu mądruję bo mam dni płodne a M przyjeżdża, na co liczę???? M powiedział, że jak wróci taki "naładowany" to dopiero będzie:)Więc nie będę liczyła, w przyszłym tygodniu jadę do mojego znachora poproszę o ziółka na uspokojenie, no i tak się będzie toczyło....
Miłego dnia
Nad domem krąży mi mnóstwo bocianów:(ale tylko krążą
Kochane powodzenia
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 czerwca 2014, 22:05
Idę wypić koktajl i zjem lody na lepsze samopoczucie:)
Pozdrawiam
Kochane życzę Wam samych rewelacyjnych wykresów i dwóch kresek na teście...Będę wpadała i czytała Wasze historie:)
Buziaki
Jesteśmy przed urlopem żadnej radochy z tego nie mam, jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym nie wiedziała gdzie chce polecieć:(jestem mega zmęczona, popełniam błędy jak stażystka, a poza tym z moim M niestety ni nadaje ostatnio na tych samych falach:(jakoś wszystko mi się sypie.....
Dlaczego tak jest, że innym wszystko przychodzi łatwo? a inni mają mega górkę przed sobą?
Piję sobie drinka i dalej się dołuję........
U nas po staremu, jesteśmy po urlopie, mega odpoczęłam,totalnie się wyłączyłam i jak wróciłam to miałam "wywalone" na wszystko......Chciałabym, żeby ten stan trwał i trwał, ale niestety trzeba wrócić do rzeczywistości.....znowu stresy, nerwówka....
Byłam ostatnio u gina pocieszył mnie, bo stwierdził, że rok po laparoskopii to nie jest długi okres czasu, zlecił mi badania, badania zrobione prolaktyna 18, ciut mnie to martwi wizyta w piątek i zobaczymy....Nadal piję ziółka i staram się wierzyć....
Ogólnie samopoczucie dziwne......jeszcze po informacji, że zmarła Ania Przybylska nie mogę dojść do siebie....może nie będę narzekała na swój los, bo jak pomyślę o Ani dzieciaczkach to serce mi pęka:(
Miłego wieczorku:)
Mój doktorek "kazał" działać w dni płodne, działania były wielka nadzieja, bo przecież wszystko w porządku, tylko prolaktyna na poziomie 18,22.......Nadzieja przeplatała się z wielką niewiadomą, ale wierzyłam, ale dzisiaj moja nadzieja padła, nie jestem 100% kobietą, jestem nikim........pojechaliśmy do braciszka, wypiłam na szybko chyba z 5 kieliszków wisniówki........i obojetne jest mi to czy będzie mnie jutro bolała głowa trudno......wiecie co nie mam siły na nic................fatalnie się czuje , jeszcze wczoraj koleżanka urodziła............nie wiem czy to działa na zasadzie TA powinna mieć TA nie nadaje się na wychowywanie..........nie wiem.............
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 listopada 2014, 10:59