X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Małymi kroczkami:)
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5

11 listopada 2014, 10:29

Fotki nie udało mi się wrzucić:)ale M widział także drugą kreskę, kupiłam drugi test i jutro testuję....uczucie mam tak dziwne, że nawet nie sposób pisać:(przede wszystkim nie nastawiam się.....
Miłego dnia

12 listopada 2014, 17:04

Więc dzisiaj z rana cała w nerwach zrobiłam drugi test i jedna kreska.....z tych nerwów od rana boli mnie brzuch....jeszcze znajomi zaprosili nas do oglądnięcia maluszka, które im się urodziło:(znowu totalnie nie mam weny na nic.....nawet urlop mnie nie cieszy, najlepiej wpadłabym w wir pracy......nie wiem tylko czy to błąd testu czy co chodziło w tym poniedziałkowym teście......

Pozdrawiam Was cieplutko

2 grudnia 2014, 21:49

Wróciliśmy z urlopu ciężko się przestawić na tą zimnicę za oknem....na urlopie zrobiłam kolejny test lipa i miesiączka spędzała z nami ostatnie 3 dni urlopu......

Mam znowu tak dziwny nastrój że nawet nie wiem jak nazwać go słowami......chyba najgorsze z tego jest to, że nie mam już nadziei.....czasami mam zrywy i myślę sobie dlaczego miałoby się nie udać?jedni dokładnie sobie planują i się im udaje, dlaczego nie nam????????

Zaliczając kolejne doły dałam sobie czas do końca roku, koniec roku się zbliża......staram się nie myśleć o owulacji itd......ale wczoraj wypadał 13 dzień cyklu byliśmy tak padnięci, że był post.....a wg wszystkich kalkulatorów dni płodnych owulacja była wczoraj.......więc jak będzie miesiączka będę miała wyrzuty ze jednak wszystkiego nie zrobiłam.....Niedługo skończę 35 lat i nic badziej mnie nie przeraża.........

Pozdrawiam

7 grudnia 2014, 12:03

Kochane dziękuję za ciepłe słowa:) Uszy do góry:):)

Miłej niedzieli

P.S Wczoraj posiedziałam sobie w Kościele i trochę lżej mi się zrobiło:)

3 stycznia 2015, 23:28

Dziewczyny życzę Wam jak najwięcej wiary i nadziei w to, że się uda...każdej z osobna, a aktualne problemy okażą się mini problemami:)z którymi się uporacie:) i niech będą mega mdłości, mega wymioty,ale niech będą i niech będą w końcu dwie upragnione kreski:)

Dawno mnie tu nie było.........ale jakoś nie mam weny ostatnio..........Ale po kolei......miałam ostatnio straszne bóle brzucha ( tak myślałam) prawa strona potwornie kłuła, bolała....Do swojego gina nie wybierałam się bo i po co przecież wszystko ok.....nawet wizytę przed Świętami odpuściłam:( ale wczoraj coś mnie naszło i zadzwoniłam, oczywiście ludzi mnóstwo, ale jakoś mnie sympatyczna Pani "upchnęła" no i pogadałam sobie z moim ginem....po pogawędce badanie i okazało się, że ból prawej strony to nie żadna kolka tylko narośl krwotoczna na jajniku i dupa 3 miesiące w plecy biorę Proverę na wchłonięcie dziadostwa:( bierze się 10 tabletek miesiączka, kolejne 20 tabletek miesiączka...tabsy pobudzają jajniki, ale działają jak tabletki antykoncepcyjne:( i MASAKRA!!!!!!dół na maxa.....bo czas leci:(zapytałam go jeszcze o pozytywny test który mi wyszedł i powiedział, że przy moich cyklach jest to możliwe, że była to ciąża, ale jajeczko się nie zagnieździło:( i z tych wszystkich złych informacji akurat ta jest pozytywna....bo jednak coś się dzieje.....
Mojemu M już powiedziałam, że ma szukać innej kobiety, bo obawiam się, że przy moich humorach tak długo nie pociągniemy.....po co jemu ktoś taki? jeszcze zadzwoniła dzisiaj koleżanka, ona zawsze wyczuje moje nastroje, a ja kompletnie nie miałam dzisiaj ochoty z kimkolwiek gadać:( W ogóle załamałam się nie mam na nic ochoty, nawet kupiłam karnet na fitness, żeby wyjść z domu i nie myśleć:(nie mam siły, nie wierzę że się uda......i znowu kolejny rok minie na odliczaniu i sama chyba oszaleję:(kładę się spać.......

5 stycznia 2015, 12:06

Dzisiaj urlop za oknem przepiękna aura, bo sypie śnieg i niestety musimy isć do znajomych tak bym się zaszyła:)

Dzisiaj koleżanka napisała mi maila,znamy się od 7 roku życia więc już sporo, zadręczam ją moimi problemami........ta koleżanka nie może mieć dzieci i pogodziła sie z tym, zyje dla siebie i meża, kupiła psa i twierdzi że tak jest bardzo dobrze.....napisała mi dzisiaj że ona wszystko rozumie,moją formę, ale mam przemysleć czy na prawdę trzeba tak przeć na to dziecko...co zrobię jeśli faktycznie się uda i urodzi się chore?????lub będzie roślinką?????no i znowu dała mi do myslenia...może natura tak chce, tak ma być????

Pozdrawiam

6 stycznia 2015, 16:53

M w pracy......siedzę i sączę winko.............byłam w Kościele i przemyślałam kilka rzeczy...a może tylko mi się tak wydaje........wczoraj u znajomych M otwarcie powiedział, że staramy się już ponad 2 lata i nic z tego, znajomi nie ciągnęli temat....i wiecie co chyba powinnam więcej o tym mówić, nie udawać przed rodziną, tzn jak ktoś pyta to mówimy, że pracujemy nad tym:)ale póki co nic......

I chyba będę próbowała normalnie żyć.....stwierdziłam, że z nerwów, stresu i totalnej paniki nic dobrego nie wyjdzie.....Będę regularnie odwiedzała lekarza, piła grzecznie ziółka i prowadziła fajnie życie jak do tej pory, postaram się nie nakręcać i nie wariować jak kolejna miesiączka przyjdzie....a wiek???? w tym roku stuknie mi 35 lat, trudno, będę musiała się z tym uporać............Uwielbiamy podróżować i na tym się skupimy, poza pracą i szarą rzeczywistością:)No i zaczynam intensywnie ćwiczyć :) może tj jakiś pomysł na zabicie czasu?

Pozdrawiam


11 stycznia 2015, 12:09

Po mega intensywnym weekendzie oprócz wyjścia do Kościoła nie robię nic..........jestem zmęczona, padnięta....wczoraj mnie zalało:( a biorę tabsy na wchłonięcie torbiela krowotocznego i miało mi się troszkę poprzesuwać, no ale widać jestem inna....póki co jem dalej tabsy, piję ziółka i podobno jest już fajnie z moim układem hormonalnym.........Wczoraj fatalnie się czułam ale nie zrzucałam tego na barki miesiączki bo spodziewałam się jej za kilka dni, paniki, złości i dramatu nie było......Pogadałam troszkę z mamą przy okazji i dowiedziałam się, że jeden znany dobry lekarz w naszej miejscowości, co prawda chirurg walczyli z żona kilka dobrych lat o dziecko, kilka poronień,a jak już się urodziło to dziecko jest roślinką................i wiecie co chyba dostałam czymś w głowę.....zupełnie inaczej podchodzę do akcji "dziecko" jak będzie to będzie, nie będę już jeździła do kolejnych klinik i walczyła z wiatrakami.....i traktowała męża jak dawcę spermy......po co?????nie chciałabym przeżywać takich dramatów jak niektórzy ludzie jak dzieciaczki są chore i nie można im pomóc....może jestem egoistką.......a jak jeszcze kolejny raz ktoś zaczepi mnie i będzie pytał czemu nie mamy dzieci odpowiem wprost...chyba nie dojrzałam do tego:)

Miłej niedzieli

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 stycznia 2015, 21:33

14 stycznia 2015, 21:37

Po powrocie z Kościoła jestem pewna, że pewnych spraw nie przeskoczę:( widocznie tak ma być....Chodzę na fitness, ogarniam dom i planuję kolejny wyjazd wakacyjny:).

Zdziwiła mnie moja przyjaciółka dzisiaj oaza spokoju, która nie prze na dziecko wczoraj dostała miesiaczkę i zwariowała......ma takie parcie, że jej nie poznaję:( jedna skończyła panikować, a druga zaczęła...role sie odwróciły, teraz ja muszę jej tłumaczyć i podtrzymywać na duchu:)

Padam dzisiaj na twarz, pozdrawiam

18 stycznia 2015, 15:47

Wczoraj wieczorem stwierdziłam, że nie można być za dobrym........Człowiek się stara, wyręcza innych, wchodzi im do tyłka i co?????zero podziękowania, nic........a relacje z innymi tj kosmos....siostra mojego M jest strasznie zazdrosna o nas.......masakra jakaś, tez pracuje, zarabia czasami gdzies jeździ..a że ma debila faceta? totalnego kretyna czy to moja wina????na dodatek chce z nim dziecko bo wtedy będzie między nimi lepiej......nie wiem dlaczego ona się tak łudzi???Mój M wczoraj stwierdził, że my jednak jesteśmy inni...

Dzisiaj M w pracy przewróciłam dom do góry nogami , bo ostatnio same imprezy i nie było kiedy sprzatąć:(poza tym w pralni totalna masakra....wogóle ostatnio dziwny czas, moja dobra koleżanka jest zazdrosna o inna moja koleżankę, masakra ona chyba innych problemów nie ma !!!!!

Zaraz się kładę i czekam na M

Miłej niedzieli:)

25 marca 2015, 18:16

Bardzo dawno mnie tu nie było....ale nic się nie wydarzyło, prócz rewelacyjnych wakacji z których wróciliśmy do szarej rzeczywistości:(ja pełna nadziei, bo były dni płodne, jednak ani słońce,ani luz psychiczny nie pomógł:( W międzyczasie zmieniłam lekarza, ale nowa Pani doktor mnie zapytała jak mi może pomóc skoro "normalny" lekarz nie jest już w stanie mi pomóc:( przynajmniej była szczera i nie naciągała na kasę......

Długo byłam spokojna, cierpliwa, ale znowu nawiedził mnie jakiś demon i nastrój ostatnio fatalny, pewnie przez zbliżające się urodziny:(pod wpływem przyjaciółki zadzwoniłam do kolejnej kliniki i jutro mam wizytę i niech w końcu będzie czarno na białym, albo albo.....po już zaczyna mnie to mega irytować, niech mi powiedzą niech Pani zapomni nie da się lub jest nadzieja itd....bo takiego zawieszenia chyba nie zniosę......nie mam 20 lat i nie ma a co czekać......

Dzisiaj rano moja przyjaciołka robiła test starają się,ale na razie na lighcie.... i tak sobie pomyślałam, że jakby wynik był pozytywny chyba by mi serce pękło z zazdrości....nienormalne zamiast się cieszyć, byłabym zazdrosna.

Nie mam siły. nie nastawiam się jakos specjalnie na jutrzejszą wizytę, bardziej jestem na nie, tzn na cuda nie liczę.......

Czekam na M zaraz powinien być w domu pooglądamy film zjemy naleśniki i juz będzie jutro

Póki co trzymajcie kciuki

5 kwietnia 2015, 22:14

Troszkę minęło od mojej wizyt w klinice.....Pani doktor mega sympatyczna na podstawie " starych" badań stwierdziła, że mamy mało czasu i trzeba działać........Miała uwagi do laparoskopii, że wogóle po co???że mogą być z tego zrosty:(po badaniu trochę nie spodobał jej się lewy jajnik, bo mało aktywny, ale stwierdziła, że tak czasami się zdarza przy usg..
Ze starych badań najgorszym wynikiem była rezerwa janikowa 1,45 norma od 1,40 -7, więc zleciła mi dodatkowe badania wymazy) i poprosiłam ją jeszcze o zrobienie raz rezerwy.....Wyniki miały być do 10 dni, ale coś mnie tkneło po 5 dniach i zadzwoniłam czy wyniki już są.....i były żadnych bakterii , a rezerwa janikowa 3,29:) więc ja totalny szok, po paru godzinach znowu zadzwoniłam i poprosiłam i potwierdzenie badań......i faktycznie norma która zanika w moim przypadku się zwiększyła:) chyba cud:)

Kolejne badania pomiędzy 1-5 dnim cyklu, wcześniej muszę podesłać wszysykie badania z poprzedenije kliniki i lekarza prowadzącego:) wszytko mam i czekam, tzn jeszcze tarczycowe badania muszę zrobić.......Po wynikach rezerwy jakoś nabrałam wiary.....poza tym na wizycie rozmawialiśmy nt in vitro i zapisaliśmy się z M:) Inseminacja ma zbyt mały pocent powodzenia więc nie ma na co czekać.....Niedługo miesiączka ma przyjść czekam z niecierpliwością.

Poza tym M namówił mnie do odmawiania Nowenny Pompejańskiej i wiecie co nie wyobrażam sobie teraz dnia bez Nowenny:)

Pozdrawiam i życzę Spokojnych i Mega Pozytywnych Świąt.....

5 kwietnia 2015, 22:18

CD

znajomi którzy pobrali się w sierpniu zeszłego roku od dwóch miesięcy starali się o dzidziusia koleżanka załamana bo 2 miesiące i nic, faszerowała się kwasem foliowym i okazało się, że zaciążyła mój M przekazał mi tą wiadomość, bo z kolega razem pracują.....Jak się dowiedziałam czarna rozpacz zaliczyłam takiego doła, że myślałam, że się nie podniosę, a jeszcze wybieraliśmy się razem na obiad....Nie wiem jakim cudem dałam radę, jeszcze musiałam udawać, że nic nie wiem.......ale sobie pomyśłałam spokojne my też niedługo będziemy się cieszyć:)

5 maja 2015, 21:06

Dawno mnie nie było...

Wszystkie badania dostarczone, monitorujemy cykl, były tabletki, był zastrzyk i czekamy......jak przyjdzie @ to następny cykl chyba odpuścimy bo nie wstrzelimy się nijak z zastrzykiem bo wylatujemy na urlop......sama nie wiem co mysleć, od wczoraj mam doła, nie liczę na żadne cuda....jedynie co "ciągnie " mnie za uszy to Nowenna Pompejańska......polecam

31 maja 2015, 21:12

Czas ucieka przez palce:( nadal odwiedzam Panią doktor w Katowicach:) ostatnio "polegliśmy" czyli jedna wielka dupa:( nie udało się......i kolejnym krokiem miała być inseminacja, ale nie podeszliśmy do niej bo wyjechaliśmy na urlop... miałam wątpliwości pytałam Pani doktor czy podchodzic czy jechać na urlop, zdecydowanie doradziła urlop....ale przecież u mnie nie mżoe być normalnie...
Moja przyjaciółka , która namawia mnie na wizyty, kliniki, badania itd.....stwierdziła niedawno, że do końca roku musi zajść w ciążę......miła straszne problemy z miesiączką, nieregularne, poza tym kupulują się jak króliki jak ona to nazywa, czyli bardzo małe szanse na zajscie w ciążę bo plemniki słabe:(Non stop mi truła, że to ja będę niedługo w ciązy, że mam robić test itd......Wiedziała, że 16 lecimy na wakacje więc stwierdziła, że także polecą. W piątek test zrobiłam ja oczywiście negatyw, ona za moja namową zrobiła w środę, wszytskie objawy miała więc nie było innej opcji jak wynik pozytywny......i wiecie co zrobiła po przyjściu do pracy długo do mnie się nie odzywała napisałam i zapytałam co tam.....a tu hasło: będziemy mieli dzidziusia......w tym momencie jeden wielki płacz, histeryczny płacz, o co ja poczułam w tym momencie tego nie da się opisać.....jakbym dostała w twarz.......i jak tu się cieszyć????? myslałam, że się zwolnie z pracy i pojadę do domu i będę ryczała i sobie w łeb strzelę......troszkę się pozbierałam, ale nie potrafię się cieszyć...jest mi cholernie trudno, ona stwierdziła, że teraz mnie trzeba do celu doprowadzić....ale powiedziałam jej, że na temat mojej ciąży nie rozmawiamy......nie będę jej informowała i rozmawiała na temat moich wizyt, obaw, rozterek.......nie chcę nie mogę, nie będę.....poza tym dowiedziałam się wczoraj, że moja przyjaciółka jest nielojalna......to był cios.....ale nie takie ciosy od życia otrzymuję.....
Przede mną kolejna wizyta w klinice czekam na @ i przygotowuję się do inseminacji....dałam sobie czas do lipca. Przed każdym cyklem jest iskierka nadziei, na chwilę obecną jestem spokojniejsza dzięki modlitwie.....
Jest ciężko, bardzo trudno, czasami zastanawiam się czy to co się dzieje jest za karę?a może tj sprawdzian??? nie wiem póki co na razie nikt mi na to nie odpowie.....
Pozdrawiam

4 czerwca 2015, 19:04

No to wczoraj nieoczekiwania po ćwiczeniach dostałam @...więc od razu telefon do kliniki, żeby między 2-5 dniem Pani doktor kolejny raz mnie obejrzała......Pani w rejestracji powiedziała, że nie ma szans na wizytę, ale skoro jestem pacjentką i muszę być w wyznaczonych dniach to pisać maila do Pani doktor.....napisałam maila i jutro jadę.....
Nie wiem czy jestem zdołowana czy zrozpaczona wiem, że ryczeć mi się chce......
O dziwo przed ta miesiączką żadnych bóli pleców nic żadnych symptomów nadchodzącego nieszczęścia.......ale winą obarczam ćwiczenia, chodzę 5 x w tygodniu na odstresowanie się....czymś sobie czas muszę zajać:(
M w pracy i właśnie zapytał mnie dzisiaj czy jest sens podchodzić do inseminacji.....Pani doktor powiedziała, że trzeba spróbować, wszystkiego próbujemy,ale skoro inseminacja jest tak jakby stosunkiem to w zasadzie lepiej chyba się mechanicznie bzykać?
Nie wiem dziewczyny jak Wy ale ja chyba jestem na skraju załamania nerwowego.....wszystkie w ciąży wkoło, ja czuje się jak trędowata, co mam jeszcze zrobić, żeby zobaczyć te 2 kreski na teście?Bardzo żałuję, że nie mam charakteru olewającej wszystko dookoła.....niestety, nawet nie mam ostatnio chęci,żeby iść do Kościoła......
Nie wiem co jutro ustalimy, ale M nie chce zbytnio podchodzić do inseminacji.....jeśli już zrobimy jedną...a jak kolejny raz będzie rozczarowanie to od razu zapisuje się do dobrego psychologa......
Miłego dnia

12 czerwca 2015, 21:15

No i dzisiaj był ten dzień....dzień inseminacji:) przed troszkę się stresowałam, ale jak na mnie to i tak mało....aż się sobie dziwię....w międzyczasie odwiedziłam Dyrektora kliniki, który zajmuje się in vitro, więc na in vitro szans nie mamy żadnych zbyt dużo mają ludzi, a kwalifikacje wstrzymane:(ale po co mi in vitro jak 26 robię betę i wynik będzie pozytywny:) dziewczyny nie wiem ale chyba dostałam obuchem jakimś w głowę:) normalnie jestem mega pozytywnie nastawiona:)
Przed wyjazdem do kliniki poszłam do Kościoła:) tam się totalnie wyciszam:)
We wtorek jadę na usg:)oby wszystko ładnie pękło:) i miało trafić tam gdzie powinno:) trzymajcie kciuki, miłego weekendu

15 czerwca 2015, 21:15

Dziewczyny nie wiem jak to działa i dlaczego tak jest, ale jestem przekonana, że w tym miesiącu zobaczę 2 kreski:) Jutro wizyta w klinice czy wszystko ładnie pękło i tabsy:)więc zobaczymy, jestem bardzo spokojna i ogromnie wierzę,że się uda:)
Trzymajcie kciuki:)
Innej opcji nie ma musi się udać:)

15 czerwca 2015, 21:18

Aha i wcześniej niż 26.06 nie robię testu 26 idę na betę i na urodziny mój Tatuś dostanie dodatkowy prezent :)

16 czerwca 2015, 21:09

Dzisiejsza poranna wizyta zaliczona, w zastępstwie mojej Pani doktor był Pan doktor, jednak jak się człowiek przyzwyczai do swojego lekarza to jest inaczej...Pan doktor owszem miły,ale potraktował nas jak nowicjuszy:) ale spokojnie, nie mam do niego o to pretensji:)najważniejsze, że usg zrobione wszystko ładnie pękło:) i jest ciałko żółte:)
Dzwoniła dzisiaj koleżanka, modli się za mnie:)
Dzisiaj miałam obawy, czy nie jestem za pozytywnie nastawiona, ale stwierdziłam, że nie, dlaczego miałoby sie nie udać?
Pozdrawiam
1 2 3 4 5