Dziś filozoficznie..
Co tak naprawdę jest najtrudniejsze w staraniach?
- Ciągły lęk i niepewność, że się nie uda. To wieczne czekanie- na wyniki, na lekarza, na test owulacyjny, na miesiączkę, na jakieś sygnały organizmu, które mogłyby wzniecić choć trochę nadziei..
- Układanie scenariuszy w głowie, o tym jak powiem mężowi, rodzicom i zobaczę na ich twarzach niesamowitą radość..
-Rozmyślanie po nocach..
-Smutek, który pojawia się widząc ciężarne kobiety.. i to uczucie zazdrości, że komuś to przyszło tak łatwo..
-Gonitwa myśli i ciągłe udoskonalanie planu, który ma przybliżyć mnie do upragnionego celu.. jednocześnie wiedząc, że taki plan mogę sobie wsadzić głęboko w kieszeń bo życie już dawno przygotowało ten plan za mnie
-Upadek psychiczny i godzenie się z comiesięczną porażką, żeby znów zacząć walkę
Jakoś mnie tak naszło, żeby zebrać tu swoje przemyślenia. 4 dni do okresu- czas w którym natłok myśli zaczyna osiągać zenit. Każdego dnia modlę się, żeby kolejny wpis tutaj był tym przełomowym.
13stego w piątek rozpoczynam 13 cykl starań.. tak jak przewidziałam, po zrobieniu testu zalała mnie fala łez.. Idealne warunki do zapłodnienia jak widać nie wystarczą, żeby mieć happy end. Postanowiłam, że w tym cyklu dystansuje się od pomiarów wszelkiego rodzaju- żadnych testów owu, żadnego mierzenia temperatury, żadnego oczekiwania. Nie będę również tu obsesyjnie zaglądać, moja głowa musi po prostu się przewietrzyć od wszystkiego co ze staraniami związane. Trzymam za Was kciuki 🤞
Oczywiście, jakże by inaczej mógłby skończyć się 13 cykl starań.. Żadne wyluzowanie, żadne odstawienie termometra i testów cudów nie uczyniły.. Co mogę powiedzieć.. opadam już z sił, w pracy mam istny koszmar, żyć mi się odechciewa.. Pamiętam jak rok temu podczas Świąt życzyliśmy sobie z mężem, żeby to były ostatnie święta we dwoje.. Dupa, jedna wielka dupa z tego wyszła. Dlaczego to nas spotyka?! Po prostu nie mogę zrozumieć dlaczego..
Rano, dostałam zdjęcie pozytywnego testu ciążowego mojej przyjaciółki. Starali się 3 cykle. Pierwszy raz w życiu poczułam uczucie jednoczesnego szczęścia z nieszczęściem. Płaczę jak bóbr.. a nie powinnam, przeciz to normlane, że nie wszystkich dotyka niepłodność. Nie umiem sobie jednak tego w głowie poukładać.. Ten grudzień chce mnie chyba zabić..
Jak ten czas szybko leci.. Grudzień leci jak szalony, mam taki natłok pracy, że nie mam czasu absolutnie na nic.. Może to i dobrze? Owulaki dalej odstawione w kąt, temperatura mierzona, ale tylko w celu potwierdzenia owu. To pierwszy miesiąc od rozpoczęcia starań, w którym starania nie dominują w głowie. Zapisałam się na styczeń do kliniki niepłodności, może jakoś ruszymy z kopyta w 2021... Czuję że nabrałam nieco więcej cierpliwości, a to akurat dobrze, przyda się na pewno.
Jak pewnie dla większości z nas to był ciężki rok. Z trudem odnajduję rzeczy, za które mogę być wdzięczna- ale najważniejsze że było ich kilka, a to przecież i tak dużo! Ten rok nauczył mnie przede wszystkim pokory i tego, że nie możemy zawsze o wszystkim decydować sami. Marzenia na 2021 oczywiście pozostają bez zmian- mały człowiek w naszym życiu, ale też do listy dopisuję odnalezienie wewnętrznego spokoju. Chciałabym, żeby sytuacja w pracy się jakoś unormowała, żebym nie musiała siadać przy kompie ze łzami w oczach. Żałuję bardzo, że wcześniej nie odeszłam.. ale co zrobić, jestem jaka jestem.. nie potrafię ryzykować, wolę być zapobiegawcza i teraz mi się to czkawką odbija. Rok 2021 będzie pod opieką kliniki niepłodności, wierzę że nam pomogą. Po kilkunastu cyklach starań nie nastawiam się na szybki finał, ale grunt żeby robić chociaż małe kroczki w drodze po upragnione szczęście.
Wszystkim Wam i sobie życzę po prostu żeby każdy dzień nowego roku był po prostu dobry 😘
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 grudnia 2020, 22:43
No to weszłam w nowy rok z okresem.. co zrobić. Na szczęście już tego tak nie przeżywam negatywnie.. faktycznie po roku jakoś lżej się przechodzi te comiesięczne porażki. We wtorek mój M idzie na kolejne badanie nasienia- chcę mieć świeże wyniki przed pierwszą wizytą w klinice niepłodności którą mamy 18 stycznia. Mam nadzieję, że dobrze wybrałam lekarza i że dzięki ich pomocy niedługo się nam uda 🙂
Dzisiejsze wyniki nasienia są w normie ( było to 3 badanie, 1 wyszło słabo, drugie i trzecie w normach). Mąż dalej będzie kontynuował suplementację, widać działa ☺️ pewnie w klinice zaczną od sprawdzenia drożności moich jajowodów. Mam nadzieję, że niedługo wszystko się ułoży.
Dziś była pierwsza wizyta w klinice niepłodności. Lekarka wzbudziła moje zaufanie. Na USG dziś wyszło że mam torbiel krwotoczna na jajniku z którego była owu. Po miesiączce mam iść na monitoring żeby sprawdzić czy zniknęła.. w planach HSG w marcu. Lekarka mówi że na ten moment mamy książkowe wyniki, więc póki co nie proponuje insemki etc bo to niewiele pomoże w naszej sytuacji. Drożność będzie decydująca. Powiedziała, żeby narazie też nie robić innych szczegółowych badań z zakresu immunologii i genetyki bo nie ma do tego wskazań. Pobralam dziś jedynie AMH. Wyniki pod koniec tygodnia, sama jestem ciekawa co tam w trawie piszczy w tym temacie. Tak więc plan jest, małymi krokami do przodu.
Wynik AMH- 2.80 więc kamień z serca.
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 stycznia 2021, 18:08
Wpis na który długo czekałam, wpis w którym mam łzy w oczach.. Wpis, na który nie można być przygotowanym mimo długiej walki i przygotowań.
Zobaczyłam dziś pierwszy raz w życiu dwie kreski na teście:
Co czuję?
Euforię, strach, radość, niedowierzanie... błagam niech tylko będzie dobrze 🙏🙏🙏
Odebrałam bete: 200 w 14dpo
Powtórka w sobotę 🙏
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 stycznia 2021, 19:00
Beta: 504, przyrost prawie 150 %
Tsh: skoczyło mi z 0.5 na 2.28 (muszę skonsultować to pilnie z endokrynolog bo robi się wysoko)
Kurcze, jakie to dziwne uczucie napisać w nagłówku tydzień ciąży zamiast CS... Oczywiście nie ogarniam tych tygodni i tego całego liczenia, ale z pomocą przyszła apka ciążowa..
Brzmi to wszystko dla mnie totalnie nierealnie 🤯
Pomyśleć, że tydzień temu jeszcze byłam staraczka, a dziś jestem w ciąży.. i wiecie co dziewczyny- niech to doda Wam otuchy w trudnej drodze jaką pokonujecie do szczęścia.. dziś jesteście staraczkami, jutro możecie obudzić się w tym samym śnie co ja..
Jak się czuję?
Pierwszy dzień- totalny kosmos, emocje zrobiły swoje.
Aktualnie doskwiera mi: silne pragnienie, senność w dzień i niestabilny sen w nocy, napady zimna mimo że w domu 24C, jestem ogólnie zakręcona i rozkojarzona, cycki są obolałe, ciągle sikam..
Ale wiecie co- cieszę się jak dziecko, że mogę tego doświadczyć.. Umówiłam się do gina na 8 lutego, mam nadzieję, że zobaczę już coś w obrazie USG.
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 stycznia 2021, 19:35
Miałam teleporade z ginem i oczywiście uspokajał i stwierdził że dla mojej psychiki przepisze mi luteinę 2x1. Nigdy jej nie brałam, ale wezmę bo jak to lekarz stwierdził na pewno nie zaszkodzi, a może pomóc..
Zapytałam go czy da mi skierowanie na USG- powiedział że mam zrobić pierwsze nie wcześniej niż w 7 tyg bo póki nie mam plamien i bóli wszystko jest ok i muszę po prostu czekać..
W sumie racja- co mi da teraz obraz pęcherzyka ciążowego w macicy..
Reasumując, morze cierpliwości jest niezbędne.
Tak więc w planach mam USG po połowie lutego..
Jestem ☺️ już się ogarnęłam psychicznie. Nie ukrywam, że rządzą mną akutalnie huśtawki nastrojów.. raz mam nastawienie ekstremalnie pozytywne, żeby za chwilę chlipać pod nosem, że to na pewno tylko sen i zaraz stanie się coś strasznego..
Objawy są raz mniejsze raz większe, ale 1 mnie nie opuszcza ani na chwilę- ogromne pragnienie.. piję jak smok 🐉🐉🐉
Z ciekawych rzeczy- okazało się że mam alergię na luteinę dopochwową, wysypało mi bąblami nogi i pośladki, na szczęście po zmianie na duphaston przeszło.. lekarz w szoku bo jeszcze z czymś takim po lutce się nie spotkał..
W piątek godz. 18.15 zapisałam się na USG. Będzie to skończony 6tydzien więc już coś sensownego tam powinnam zobaczyć.. oczywiście trochę się cykam przed tym badaniem, ale co ma być to będzie.. już wolę wiedzieć wcześniej..
Najgorzej jest w pracy- poziom koncentracji jest -1000, ratuje mnie jedynie fakt że pracuję w trybie home office.. jestem inżynierem-projektuję rurociągi i możecie sobie wyobrazić jak ciąża skutecznie utrudnia mi to zajęcie 😁
Szczerze, jeśli wszystko będzie ok, będę uciekać na L4 szybko.. oczy przed kompem same mi się zamykają..
Dziękuję Wam za ogrom miłych komentarzy i wiadomości, jesteście wszystkie dla mnie super wsparciem. Wysyłam Wam miliony wirusów ciążowych 🦠🦠🦠🦠🦠🦠🦠
Byłam dziś na USG- wszystko w normie, widziałam już mojego ludka 4.4mm i serduszko pięknie pika w tempie 111.. Mega wzruszająca chwila- życzę wszystkim staraczkom, aby mogły tego jak najszybciej doświadczyć 😍
Następną wizytę mam 22.02 u mojej doktor, która będzie prowadzić ciążę, więc pewnie zrobimy też kolejne USG..
Dziś mogę napisać jedno- jestem naprawdę szczęśliwa ☺️☺️☺️
Byłam dziś pierwszy raz u doktor prowadzącej ciążę.. Trafiłam na Anioła- jeśli ktoś z Warszawy będzie szukał to wyślę info na priv.. Takiej lekarki dawno nie spotkałam: miła, kompetentna, o wszystko spytała, do tego emptatyczna..
Mój kropek ma już 13 mm, serduszko pięknie biło 😍
Zaczynam naprawdę się cieszyć tą ciążą.. wiem że jeszcze wcześnie, że różne przykre rzeczy mogą się stać, ale trzeba chwytać dzień, cieszyć się każdą chwilą..
Daaaaawno mnie tu nie było..
Wszystko przez małego człowieka, który mieszka w moim brzuchu i zwalił mnie toralnie z nóg.. Normlanie jestem wrakiem człowieka- mdłości, okropne zmęczenie i znużenie.. ostatnio każdy dzień wygląda tak samo.. Nie sądziłam nigdy, że te narzekania ciężarnych znaczą aż tak dużo.. teraz już wiem, że to nie przelewki 🙂
Najlepsze jest to, że już mi się brzuszek zaokrąglił.. normlanie jak tak dalej pójdzie będę słoniem do porodu.. wiadomo, że to głównie efekt całodobowego wzdęcia, ale robi na mnie wrażenie tempo zmian jakie dokonują się w ciele..
Odliczam do końca pierwszego trymestru z nadzieją, ze mój stan się poprawi.
Mamy to! Pierwszy trymestr zakończony.. do pełni szczęścia brakuje mi tylko USG pappa, które zaplanowane jest na poniedziałek. Dalej to dla mnie nierealne, że jestem w tej ciąży.. Na szczęście czuję się już trochę lepiej.. Wiaodmo, nie jest to szczyt formy, ale chyba najgorsze za mną (hihi nie wiem tylko czy 3 trym nie będzie gorszy od 1)..
Ostatnie USG miałam 15 marca i wydaje mi się, że wieki już minęły od tego dnia.. Marzeniem byłoby mieć aparat usg w domu.. Oczywiście staram się nie świrować, ale teraz przed tym USG prenatalnym głowa trochę cierpi.. pocieszam się, że wszystkie kobiety tak mają i że trzeba to po prostu przejść..
Wkurza mnie ta pandemia strasznie.. Wielkanoc spędzamy sami z mężem bo u jego rodziców zapowiada się prawdziwy spęd rodzinny, a ja nie chcę narażać się na zakażenie teraz.. Szkoda, że nie wszyscy ludzie traktują pandemię poważnie i olewają zasady bezpieczeństwa.. Nic z tym nie zrobię więc bunkrowanie we własnym domu wydaje się być jedyną opcją..
PS. Właśnie mnie jedna z koleżanek forumowych uświadomiła że 1 trymestr kończy się w 14 tygodniu 🤣🤣🤣
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 marca 2021, 13:55
Po USG prentalnym plus pappa jestem przeszczęśliwa bo wszystkie ryzyka wyszły niskie:
Trisomia 21 1: 13299
Trisomia 18 <1:20000
Trisomia 13 <1:20000
Preeklampsja 1:387
Zahamowanie wzrastania płodu 1:405
NT 1.58, FHR 158, CRL 6.5cm
Życzę wszystkim staraczkom, żeby mogły dostawać tylko takie dobre wiadomości 🙂
Czekam teraz z niecierpliwością na płeć, na początku myślałam że będzie chłopiec, ale teraz podwiadomosc ciągle mnie kieruje w stronę dziewczyny.. ciekawe ciekawe co z tego wyniknie 🙂 choć niezmiennie w głowie mam jedną starą prawdę- nieważna płeć, najważniejsze żeby było zdrowe. I będę się cieszyć z obu wariantów.
Jesteśmy po połówkowych.. Będzie chłopczyk 💙 Szymon ☺️ 350g.
Generalnie wszystkie parametry w porządku, jedynie lekarz znalazł 2 torbielki splotów naczyniowych w mózgu.. Kazał się totalnie nie przejmować, same powinny zniknąć do 30tc.
Co u mnie? Czas leci jak szalony, kompletuje rzeczy, urządzam pokoik i cieszę się tym jak szalona.
Chciałabym zatrzymać ten czas jak najdłużej się da..
No i stało się, 3 z przodu 😁 do terminu 70dni 🙉 nie wiem, naprawdę nie wiem kiedy ta ciąża zleciała.. Szymon waży już około 1600g, jest duży i wszystko na ten moment ok. Miałam w lipcu lekkie perturbacje z szyjką i twardnieniem brzucha, ale na ten moment sytuacja opanowana na lutce i magnezie (szyjka ma 3cm). Wyprawka już praktycznie cała gotowa, wyprana i zabieram się lada moment za pakowanie walizki. Z dnia na dzień jest coraz ciężej fizycznie, wydolność organizmu w 3 trymestrze zdecydowanie spada, człowiek zaczyna się przysłowiowo toczyć..
Mam nadzieję, że uda nam się dotrwac w dwupaku chociaż do 20 września. Dalej do mnie nie dociera, że ta mała istota pojawi się za chwilę w naszym życiu 😁
Oh jak Ci zazdroszczę, że chociaż wiesz za ile dni okres. Ja dziś 28DC mimo stymulacji clo , nie było ani owulacji ani okresu nie widać. Także nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej... Uszy do góry i powodzenia w następnym cyklu, oby był tym przełomowym!
Ja mam 3dni do okresu i moje myśli również szaleją. Oby to był ten cykl 🍀
Starania sa ciezkie i niesamowitym wyzwaniem dla kobiety i zwiazku. Ja dobijam do 3 lat staran i powiem tak mam momenty lepsze i gorsze, ktore zazwyczaj trwaja dluzej. Nie chce jeszcze skladac broni, ale droga ktora musimy podazac jest ciezka.
Czytając Twój pamiętnik wszystko mi się przypomniało. Kilka lat starałam się od dziecko. Amatorsko, bez zabezpieczenia, bo to przeciez nie może być trudne. Aktywne śledzenie cykli, mierzenie temperatury, monitoringi, badania, droznosc, ustawianie hormonów itd od marca 2018 do lipca 2019. Druga inseminacja zakończona sukcesem, który leży teraz obok mnie przy piersi :). Bardzo mocno Ci tego życzę. Jedyne co bym dziś zmieniła to tyle bym nie czekała z decyzja o IUI. Trzymam kciuki. Za jakiś rok wracam do gry po rodzeństwo. U nas tez brak przyczyn dlatego tyle to trwało i już się nie łudzę że uda się bez pomocy lekarzy.
Życzę aby ten przełomowy wpis niedługo się tu pojawił 🤞Wszystkie staraczki myślę mają podobnie tzn z tymi myślami, a im bliżej okresu, tym z nimi gorzej. Ech... Nie da się tego przespać, przegapić. To trudny czas. Trzymam mocno kciuki.
Najgorsze jest to, że myślisz, że nigdy się nie uda, że tobie to nie jest pisane itd. Bo tak myślimy wszystkie, a statystycznie przecież większości się udaje, nawet po długich staraniach. Dla mnie najgorsze było pierwsze 1,5 roku, tym bardziej że nie było (dalej nie ma) przyczyny braku ciąży. Potem jakoś człowiek się z tym godzi, tzn boli cholernie dalej, ale jest łatwiej. Obyś nie musiała czekać tyle co ja. Żyj też innym życiem, a ciąża i tak sama wybierze moment.
Cześć! Dalej cisza, zero jakichkolwiek objawów 🙈 czekam na jutro i mam nadzieje poranna wizytę w aptece! 🤞🤞 A jak u Ciebie?
Może jeszcze za wczesnie na test? Swojego czasu jeden ginekolog powiedział mi ze te domowe testy nie są warte zaufania, ale nie podał szczegółow, wiec sama nie wiem jak to rozpatrywać 🤷🏻♀️ Trzymam za nas obie kciuki, mam nadzieje ze jutro/pojutrze obie opublikujemy post ze jesteśmy w ciąży! 🤞🤞🤞🤞
Dziękuje ❤️
Doskonale ujęłaś wszystkie myśli 🥺 życzę dużo siły żeby to wszystko podźwignąć !😘