X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Na wszystko jest czas pod Słońcem.
Dodaj do ulubionych
‹‹ 2 3 4 5 6 ››

28 września 2014, 21:56

7cs
1dc
niedziela

I od nowa.

Miałam być stymulowana CLO w tym cyklu, ale nie jestem przekonana, jakoś intuicja mi podpowiada, żeby się jeszcze CLO nie poddawać. Podjęłam decyzję, że jeszcze poczekam.

Najpierw redukcja masy ciała.
Regularne zażywanie tabletek: witamin, kwasu foliowego, Letroxu, castagnusa, oleju z wiesiołka. Spożywanie ryb, orzechów i migdałów.
Badanie nasienia męża pod koniec 7cs.
Potem wizyta u podobno najlepszej gin-endo pod koniec października (czekałam od lipca na termin).
Na początku listopada mam wizytę u gin na NFZ, który obiecał mi skierowanie na HSG, jeśli w listopadzie nie będę jeszcze w ciąży.

I dopiero po tym, jak drożność wyjdzie ok i nasienie ok, zdecyduję się na CLO.

No...
Trochę się już martwię. 6cs za nami i nic. Celowaliśmy zawsze w owulację, przed i po. Musimy mieć jakiś problem, bo już by się udało.

Chcę też kupić macę i żel Concieve Plus - Maca podobno poprawia jakość nasienia i wpływa na zwiększenie libido... Obojgu by nam się przydało... bo ciężko o codzienne starania w czasie owulacji.

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 września 2014, 21:56

3 października 2014, 16:04

7cs
6dc
piątek

We wtorek obroniłam się na 5 :) i tym miłym akcentem zakończyłam studia. Mąż ze mną pojechał i wspierał mnie cały czas. Potem poszliśmy sobie na warszawską Starówkę na spacerek i do naszej ulubionej restauracji Kompania Piwna na Podwalu. Było bardzo miło, tylko czułam, że mnie przeziębienie rozkłada...

No i rozłożyło. W środę zamiast do pracy pojechałam do lekarza i siedzę na zwolnieniu do poniedziałku. Nie wiem czy mi przejdzie do poniedziałku, bo jakoś powoli się cofa. Dziś już piątek, a ja nadal czuję się fatalnie. Większość dnia leżę, a jak trochę wstanę, to zaraz opadam z sił.

Faszeruję się lekami na przeziębienie:
- wit C i rutinoskorbin - w ilości po 6-8 tabletek dziennie,
- Polopiryna C lub Upsarin C lub Gripex (zostało mi po ostatnim przeziębieniu każdego po trochę, więc raz to, raz to),
- Groprimosin - 3x po 2 tabletki,
- tabletki do ssania Cholinex oraz jakieś tam do ochrony śluzówki,
- syrop prawoślazowy - 3x 15 ml dziennie,
- czosnek i natka pietruszki do wszystkiego (wczoraj wypiłam koktajl z całego pęczku pietruszki),
- herbata lub mleko z miodem i cytryną - piję na okrągło.

Poza tym sporo też biorę tabletek "w kierunku ciąży":
- castagnus - 1x dziennie,
- olej z wiesiołka - 3x po 2 tabl. dziennie,
- wit. D3 - 1000 jednostek - 1 kapsułka dziennie,
- witaminy Falvit Mama - 1 tabletka dziennie,
- kwas foliowy - 1 tabletka dziennie,
- siemię lniane - 1 łyżeczka dziennie (rano na czczo) rozpuszczona w 1 szklance gorącej wody,
- Letrox 50 - półówka codziennie na czczo - na tarczycę.

Mój śluz zgupiał. Jest go bardzo dużo i jest mega rozciągliwy, a to dopiero 6 dc. Poza tym boli mnie podbrzusze i co jakiś czas kłują jajniki, częściej prawy, ale lewy też nie śpi. Test owulacyjny wyszedł negatywnie, więc do owulki jeszcze kilka dni. Ufff.... :)

Dobra, uciekam do łóżka... nie mam siły siedzieć.

6 października 2014, 10:16

7cs
9dc
poniedziałek
L4

Wczoraj umarła Anna Przybylska. :(

Wklejam część komentarza mego, bo nie chcę zapomnieć, co czuję...

Młode w naszym wieku umierają... ona walczyła o swoje życie, my walczymy o nowe życie w nas, ktoś inny walczy o pracę, o godność, o dom, o miłość... Ja bardzo przeżywałam śmierć Gabrysi (której nie znałam wcale, a na jej bloga trafiłam przypadkiem zanim umarła). Trzymałam za nią kciuki, zaglądałam codziennie. Gabrysia umarła 18 lipca, a my 19 lipca wyjeżdżaliśmy na długo oczekiwane wczasy. To dopiero zgrzyt. W dupie miałam te wczasy wtedy, choć cieszyłam się nimi, to jakiś żal i ból po stracie nieznanej mi osoby gdzieś tam tkwił. Na jej blog pośmiertnie jej mąż zrobił jeszcze kilka wpisów (mojawalkamimowszystko.org) 21 sierpnia napisał między innymi: "Bo będzie to nasze wspólne zwycięstwo, jeśli ktoś z Was, Drodzy Blogowicze, pod wpływem tej historii zobaczy, że czas tu nam dany nie jest na wieczność, że można „zamieniać swoje cierpienie w piękne dzieła, dzieła współpracy, dzieło uśmiechu”.

Może ktoś nie będzie już odkładał życia na potem? Może ktoś będzie lepszy, może ktoś coś przewartościuje, może poprawi coś w swojej pracy, choćby pracy lekarza, czy innego zjadacza chleba? W sensie swojej egzystencji?

Może to najtrudniejsza nasza wspólna walka? Czy damy radę?".... Trzeba nam żyć i nie odkładać życia na jutro. Pozdrawiam, mimo, że smutno wokół się zrobiło.

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 października 2014, 10:21

14 października 2014, 20:06

7cs
17dc
6dpo
wtorek
Dzień Nauczyciela

Dziś, w pewnej chwili, przebrałam się w legginsy i koszulkę, założyłam skarpety i adidasy i poszłam ćwiczyć. :) :) :) Tak, tak, poszłam ćwiczyć!!!! Zanim to nastąpiło, nic spektakularnego się nie wydarzyło, nie byłam na siłowni, nie oglądałam "The biggest looser" na youtube. Po prostu w głowie pojawiła się myśl, aby poćwiczyć. Ćwiczyłam 45 minut Skalpel. Potem, pod prysznic, czułam się i nadal się czuję CUDNIE. Mam wrażenie, że to nowy początek, że to dzień przełomowy. U mnie to co nowe i dobre, zwykle zaczyna się spontanicznie, szybko i bez jakiegoś zewnętrznego impulsu.

Kiedyś zaczęłam się odchudzać 3 maja. Ćwiczyłam, zdrowo jadłam i po 2 miesiącach miałam z 10 kg mniej. :) Pamiętam, że 2 maja, nic nie zapowiadało takiej zmiany. Po prostu następnego dnia zaczęłam.

"Choć nikt nie może cofnąć się w czasie i zmienić początku na inny, to każdy może zacząć DZIŚ i stworzyć całkiem nowe zakończenie".

Zaczynam dziś. :)
Po ćwiczeniach dostałam takiego przypływu endorfin, że zmieniłam pościel, wysprzątałam sypialnię, podlałam kwiatki, zrobiłam pranie, wyczyściłam wannę(której zwykle nie używamy, bo korzystamy z prysznica), zdepilowałam nogi, zrobiłam paznokcie. Wszystko to sprawiło mi (o dziwo) przyjemność!!!!!!

Stwierdziłam, że muszę to zapisać w pamiętniku, bo to moja codzienność - ale dziś niecodzienność.

A co do starań...
Wierzę, że kiedyś się uda. Nie wierzę, że uda się w tym cyklu. I w każdym następnym, w którym będę, nie będę wierzyć "na już", ale będę wierzyć "na kiedyś". Taka już jestem.

Objawy na @ lub na ciążę: nie ma nic czego nie było dotychczas, miesiąc po miesiącu, to samo. Tkliwe piersi - normalka, pobolewanie brzucha jak na @ - normalka. Jedyna różnica, to lekki dyskomfort w pochwie i ciut inaczej (za przeproszeniem) pachnący śluz, którego prawie nie ma. Tyle, że obawiam się, że to jakaś infekcja się zaczyna poantybiotykowa (bo mnie w tym cyklu po prostu ścięło z nóg, z resztą mój tata ode mnie się zaraził i u niego skończyło się zapaleniem płuc; ja jakoś się obroniłam przed zapaleniem płuc). Na szczęście za 2 dni mam planową wizytę u ginekologa na NFZ, więc powinnam dostać coś, co zmieniłoby mój dyskomfort na komfort.

16 października 2014, 20:09

7cs
19dc
8dpo
czwartek

Smutno. Byłam u podobno najlepszej gin na NFZ z okolicy. Czekałam na wizytę 3 miesiące. Pani powiedziała, że wygląda na to, że u mnie wszystko ok i że jej zdaniem trzeba czekać do roku starań. Zaproponowała, żeby zrobić badanie nasienia, a potem ewentualnie hsg, ale generalnie, że jeszcze mamy czas. Popłakałam się w gabinecie. Przeprosiłam, podziękowałam i wyszłam.

Chyba bardzo się przejmuję, skoro popłakałam się przed obcą osobą. A może za dużo od niej (od tej najlepszej pani gin w okolicy) oczekiwałam? Niezręcznie mi było, ale zacisnęło mi w gardle i już nie mogłam tego powstrzymać.

Smutno mi.

21 października 2014, 22:38

7cs
24dc
13dpo
wtorek
Dzień pt. "DNO"

Dno. Najsmutniejszy dzień cyklu. Najsmutniejszy poranek cyklu, kiedy najpierw temperatura nie daje złudzeń, a potem wizyta w toalecie obdziera mnie z resztek nadziei. Wczoraj 36,6, dziś 36,3. Wczoraj sucho, dziś plamienie. Jutro powoli zacznę się wygrzebywać ze smutku, rozczarowania i bezsilności. Jutro.

Znalazłam na ósmy cykl starań zdjęcie dla siebie na profil.
Fall seven times, stand up eight.

Dla mnie znaczy coś więcej niż tylko "nigdy się nie poddawaj" Właśnie kroczę ku ósmemu cyklowi, zostawiając za sobą siedem dennych cykli.

24 października 2014, 00:31

8cs
3dc
czwartek/piątek noc

Boże daj nam dzieciątko. Czekamy na nie.
Będziemy je kochać.
Zmienię pracę.
Wyprowadzimy się na swoje z dala od moich rodziców.
Mąż nie będzie dojeżdżał 70 km do pracy i będzie wracał na każdą noc do domu.

Taki jeden malutki dar, a tak wielka jego moc do zmian. Na lepsze.

p.s. Wpis zainspirowany kolejną kłótnią z rodzicami.

Bo (tym razem) "okradam" ich, włączając termowentylator na 15 minut raz jedyny. A przecież rachunki płacimy na pół i ja nie liczę im, że mają 2 lodówki, zamrażarkę sprzed 40 lat, która ciągnie prąd jak smok, pieką ciasta i mięsa non stop, a to dla mojego jednego brata, a to dla drugiego. Żyjemy tu z mężem jak mysz pod miotłą. A i tak zawsze znajdzie się "powód" do jęków i narzekań ze strony moich rodziców.

A tymczasem:
Nie jestem w ciąży...
... więc pracuję tu gdzie pracuję i nie mogę zrezygnować, bo:
1. Stracę prawo do macierzyńskiego w razie co,
2. Będę musiała zapłacić kasę, bo mam lojalościówkę,
3. W nowej pracy ciąża niewskazana.
Mieszkamy z moimi rodzicami.
Mąż dojeżdża 70 km do pracy i w związku z tym 2-3x w tyg nie nocuje w domu, bo za daleko.
Marznę, bo nie chcę być "złodziejką" i nie dogrzewam się termowentylatorem.

Boże, daj nam dzieciątko.

27 października 2014, 20:11

8cs
6dc
poniedziałek

Uczymy się szwedzkiego. Chcemy wyjechać.
Chyba.
Albo wyjedziemy za parę miesięcy, albo budujemy dom na wsi za 2 lata.
Takie plany.

Ale los już mi się nie raz w twarz zaśmiał z moich planów, więc tylko spokój nas ratuje.

28 października 2014, 20:26

8cs
7dc
wtorek

Gdy zaczynałam starania parę miesięcy temu, miałam zaplanowane wszystko. Wyliczone co do dnia owulacje na kolejne kilka miesięcy do przodu, datę porodu i plan na życie ustawiony pod ciążę. Nie staraliśmy się wcześniej niż w kwietniu, bo nie chcieliśmy, aby synek urodził się w listopadzie lub grudniu.
Zaplanowana była również druga i ewentualnie trzecia ciąża. Wszystko wyliczone, żeby było najlepiej dla dzieci i dla nas.

hehe. :(

Teraz nic nie obliczam naprzód. Nie przerywamy starań mimo, że nigdy nie chciałam rodzić w wakacje, bo upały. Nie przerwiemy starań zimą, nawet jeśli dziecko (synek lub córka) urodziłoby się w grudniu.


Ot, jak zmieniają się priorytety.

Teraz wszystko mi jedno czy urodzę w lipcu czy w grudniu. Wszystko mi jedno czy chłopak, czy dziewczynka.

Nie rozplanowuję kolejnych ciąż. Proszę tylko o jedną. Kiedy i jak nie ma znaczenia.

.....................

Poza tym dziś wciągnęłam dużo słodyczy... jakaś masakra. Generalnie ich nie jem, ale od 2 dni mam ssanie.
Nie mam też zacięcia do regularnego zażywania tabletek typu kwas foliowy, czy inne.
I w ogóle jakoś ovufriend mi zbrzydło.
Taki czas, widać.

5 listopada 2014, 21:04

8cs
15dc
prawdopodobnie 1dpo
środa

Pierwszy cykl stosujemy żel Conceive Plus. Kupiłam w aplikatorach, ale po użyciu 2x stwierdzam, że aplikatory są źle skonstruowane. Zasysają jak odkurzacz, albo "gruszka" kiedy naciska się drugi czy trzeci raz. Następnym razem (oby go nie było) zamówię żel bez aplikatorów i kupię sobie strzykawkę. Chyba to będzie lepszy patent.

Jakaś iskierka nadziei się pojawiła, że może z żelem nam się uda. Wśród przyczyn, które mogą powodować nasze porażki w staraniach znajduje się również podejrzany: śluz. No więc pojawiła się jakaś nadzieja, na to, że może uda się z nim. 2 tygodnie czekania teraz.

Dziś TRZECI dzień diety i ćwiczeń. O ile dieta idzie mi super (trzymam się sztywno ustalonego jadłospisu) o tyle ćwiczenia są moją piętą achillesową. Po prostu mi się nie chce. Co mam zrobić?

Myślałam już, żeby odstawić samochód i chodzić do pociągu piechotą w drodze do i z pracy. W jedną stronę pieszo idzie się ok 25 minut (dość szybkim tempem). Wyszło by mi 50 minut ruchu dziennie... no może nie ćwiczeń, ale ruchu jakiegoś tam. Może to na początek dobry sposób na "uruchomienie"?
Ćwiczyć mi się w domu (np. z Chodakowską lub na orbitreku) po prostu nie chce. Czy któraś z was też była w takim miejscu i udało jej się przejść do stanu: "nie mogę się doczekać kolejnego dnia, kiedy będę w końcu ćwiczyć"?

Najsmutniejsza część wpisu. Ważę 95,2 kg. :( Czyli generalnie mój wakacyjny "zryw" nic nie dał. Znów mam 95 kg na karku.

Najweselsza część wpisu: jeszcze tylko 2 dni do pracy i 4-dniowy weekend WOLNY. :D

http://i44.photobucket.com/albums/f4/rutelka/o_matko_jaki_ciezki_recznik_middle_zpsf686ade4.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 listopada 2014, 21:17

14 listopada 2014, 21:40

8cs
24dc
9dpo (wg mnie 10dpo)
piątek

Właśnie wróciłam z wc. Na papierze toaletowym jasna, rzadka, różowawa krew. Plamię. Za wcześnie na plamienia przed @. Z resztą plamienia przed @ są u mnie brązowe i występują najwcześniej 12 dpo.

Czy to może oznaczać ciążę? A jeśli tak, to czy powinnam alarmować lekarza, bo grozi mi poronienie?

Wczoraj i przedwczoraj bardzo bolał mnie brzuch miesiączkowo. Od wczoraj również bolą mnie piersi.

:(

17 listopada 2014, 05:03

8cs
27dc
12dpo
4d plamień :(
test ciążowy - wielki negatyw
poniedziałek

9cs czas zacząć. Martwię się. Smutno mi. Złoszczę się.

Moim jedynym sukcesem tego cyklu jest 15ty dzień diety dziś i 3 kg mniej na wadze. Przynajmniej na to mam wpływ.

24 listopada 2014, 21:20

9cs
7dc
poniedziałek

Nie mam nic ciekawego do napisania. Piszę, żeby nie zapomnieć o wizytach u lekarza:
16.01.2015 pt godz. 19:00 MŻK
28.01.2015 śr godz. 10:20 MŻK
Podobno bardzo dobra ginekolog.

Jeśli chodzi o lekarza gin na NFZ, który obiecał mi skierowanie na hsg, jeśli do niego przyjdę znów, to dzwoniłam do przychodni. W tym roku zapisów już nie ma. Zapisy na luty (bo w styczniu lekarz jest na urlopie) dopiero ok 15.XII.

Poza tym dziś 22 dzień diety i to w tym momencie moja najradośniejsza część codzienności.
3 tygodnie temu ważyłam 95,4 kg.
Dziś 91,4 kg.

Od dwóch dni boli mnie podbrzusze, głównie jajnik lewy, ale generalnie całe podbrzusze. W drugiej fazie cyklu powiedziałabym, że @ tuż za rogiem...

Zanim pójdę do ginekologa w styczniu musimy:
-zrobić badanie nasienia,
- muszę zrobić badania krwi na testosteron itp.

Mam nadzieję, że na styczniową wizytę pójdę o jakieś 8-9 kg lżejsza niż byłam 3.XI. :D Oby mi tylko motywacji i siły starczyło.

Jeśli chodzi o sprawy przyszłościowe - w tym momencie mamy fazę z mężem, że jednak budujemy dom na wsi, a nie, jak planowaliśmy, wyjeżdżamy do Szwecji. O ile zdania nie zmienimy, już w przyszłym roku moglibyśmy postawić dom w stanie surowym zamkniętym.

Myślę o zmianie branży. Rozważam kurs księgowości i docelowo praca na własną rękę (po latach praktyk w jakiejś firmie). To by było dopiero. Nauczycielka księgową.

25 listopada 2014, 19:41

9cs
8dc
wtorek

Mój ból żołądka związany był z ananasem.
W niedzielę kupiłam sobie sok ze świeżo wyciśniętego ananasa, bez żadnych dodatków. Wypiłam jakieś 300 ml i zaraz po tym zaczął boleć mnie żołądek. Ból ustał, po kilku godzinach i zjedzeniu posiłku. Ból był okropny, prawie mdlałam z bólu.

Dziś zgodnie z rozpiską diety, którą stosuję, miałam na pierwszą przekąskę 4 plastry ananasa świeżego. Zjadłam i ból zaczął się na nowo. Od razu zażyłam krople żołądkowe oraz zjadłam część obiadu. Ból ustał po 2 godzinach.

Przyszłam z pracy i zaczęłam grzebać w necie w sprawie ananasów i żołądka. Okazuje się, że osoby z owrzodzeniem żołądka nie powinny jeść ananasów, gdyż zakwaszają soki trawienne. No i mam przyczynę.

2 lata temu robiłam gastroskopię. Okazało się, że mam polipy (4), które mi wtedy usunięto. Badanie potwierdziło też bakterię helicobakter pyroli, czyli bakterię, która powoduje wrzody i owrzodzenia żołądka i dwunastnicy. Zostałam przeleczona antybiotykami, ale widać helicobakter wróciła... Badanie histopatologiczne nie wykazało zmian nowotworowych w wyciętych polipach.

Wniosek: nie mogę jeść ananasów i pochodnych.
Powinnam iść do lekarza rodzinnego i przeleczyć się na helicobakter pyroli jeszcze raz (trudno to wyleczyć i ewidentnie u mnie bakteria ma się znakomicie).

26 listopada 2014, 21:21

9cs
9dc
środa

Byłam u gina, bo od 4 dni boli mnie jajnik i podbrzusze (a jestem przed owulacją, więc dziwne). Na szczęście nie mam torbieli, w prawym jajniku pęcherzyk 18 mm, endometrium 6,5 mm. Za 2-3 dni owulacja.

Dał mi lek Macmiror (Z ulotki: Leczenie zakażeń dróg moczowych, zakażeń pochwy i sromu), który nie szkodzi ewentualnej ciąży (bo mam go brać przez 12 dni na noc). Poza tym zlecił badanie krwi: morfologia, CRP i beta HCG oraz badanie ogólne moczu, żeby wykluczyć ciążę pozamaciczną, której on nie jest w stanie zobaczyć w gabinecie (tylko beta HCG potwierdza).

Ucieszył się, że schudłam. :) Powiedział, że plamienia 4 dniowe przed @ mogły się pojawić przez utratę wagi, bo hormonalnie się zmieniam chudnąc.

Pytałam o Clostylbegyt i Duphaston, które wypisał mi we wrześniu. Powiedział, że skoro je wykupiłam, a nie zaczęłam brać, mogę to zrobić w każdym cyklu bez wcześniejszej wizyty u niego. Oczywiście jeśli się zdecyduję na stymulację, muszę przyjść na monitoring.

Dziś zrobił na mnie lepsze wrażenie niż we wrześniu. Ale i tak idę do innej gin w styczniu.

Poza tym padam na ryjek. Cały dzień w pracy, dopiero co wróciłam, a jutro na 8 do 17.

1 grudnia 2014, 19:55

9cs
14dc
moim zdaniem 2 dpo
poniedziałek

Czekam. Ciągle czekam. Mam nadzieję, że uda się nam tym razem. Termin porodu byłby na po 20 sierpnia... Mąż ze 2 miesiące temu miał sen, że urodzę 30.08.2015.

Korzystam, że mi ovufriend włączyło na miesiąc dostęp do wszystkiego. Oglądam wykresy ciążowe osób, które starały się więcej niż 6 cykli. Dużo ich. Udało się im. Czyli i dla mnie jest szansa. Nie wszystko jeszcze przekreślone. Może zdarzy się cud w tym cyklu.

Podbrzusze mnie boli ponad tydzień już. Byłam w tej sprawie u gin w zeszłym tyg, ale na usg nic nie widać. Kazał zrobić beta hcg, żeby wykluczyć ciążę pozamaciczną, ale waham się, bo raz boli mocniej raz słabiej.

Dziś 29 dzień diety... waga praktycznie stoi w miejscu od tygodnia. Ale nie poddaję się.

Zimno mi. Ciągle mi zimno. Siedzę w domu w polarach, na bluzce mam bezrękawnik, a na bezrękawniku grubą bluzę polarową. Na nogach spodnie z grubej bawełny, skarpety i tracę czucie w stopach z zimna.

Dostałam dziś od koleżanki ze Szwecji komiksy i kolejny samouczek... Troszkę zachęty dostałam od niej do emigracji, choć wewnętrznie już wcześniej odpuściłam wyjazd. No zobaczymy co z tego wyniknie. Przeraża mnie perspektywa szukania pracy w Szwecji. Jakoś tego nie ogarniam.

W weekend odebrałam dyplom. Oficjalnie zakończyłam studia. Jutro zanoszę dyplom do pracy, do dokumentacji. Upiekłam ciasto dla dyrekcji w podziękowaniu za dofinansowanie studiów.

Zbieranina myśli. Zdania się nie kleją. Przepraszam za ten nieład. To wszystko siedzi w mojej głowie.

7 grudnia 2014, 10:25

9cs
20dc
7dpo
niedziela

35ty dzień diety i 6 kg mniej. :) Dietę trzymam na 100% normy. W ogóle nie podjadam.

5.11.2014 - 95,6 kg
7.12.2014 - 89,6 kg

To mój wielki sukces. Ubrania są luźne. :)

Poza tym biorę od tygodnia globulki dopochwowe (antybiotyk) - Macmiror complex 500, ze względu na "brudny śluz" i bóle zaraz po @.

Drugi dzień biorę dodatkowo antybiotyk Azycyna (doustnie), bo mam zapalenie górnych dróg oddechowych i kaszlę masakrycznie. Na zwolnieniu do 10.12.2014, bo dłużej nie chciałam. Mam jasełka do przygotowania z dzieciakami i nie mogę być wyłączona na dłużej niż 3 dni z pracy przed świętami.


8 grudnia 2014, 19:03

9cs
21 dc
8 dpo
poniedziałek

Niestety zaczyna mnie boleć brzuch na @...
Zaczęło się od kłucia co jakiś czas prawego jajnika/pachwiny dzisiaj rano. Potem kuła mnie i prawa i lewa pachwina. Na chwilę obecną: czuję ból głównie w pachwinach, ale ból ten promieniuje na podbrzusze. Tak jakby zmęczyła tę część ciała ćwiczeniami fizycznymi. Boli mnie do tego krzyż. Tak samo było w poprzednim cyklu. Oprócz tego mam wrażenie, że zaraz coś ze mnie poleci (plamienie) i co jakiś czas wyskakuje "bulgotek" z pochwy. Moim zdaniem to 9, a nie 8 dpo. Jeśli historia się powtórzy, jutro zacznę plamić.

Testów ciążowych nie robię w tym cyklu, bo mi się skończyły. Kupię test dopiero 27-28 dc, jeśliby jednak szanowna @ nie przylazła.

Tragiczne to, ale pociesza mnie fakt, że dziś 36 dzień diety i że dzięki temu, że rozpocznę za kilka dni 10 cs, będę mogła nadal stosować dietę 1600 kcal i powoli chudnąć.
Dziś przymierzałam sukienki i spódnice, które ostatnimi czasy były już ciut ciasnawe i brzydko leżały. Wszystkie moje sukienki i spódnice leżą ok teraz. :) A gdy założyłam sukienkę z poprawin naszych (sprzed 2 lata) i okazało się, że jest tak samo luźna jak 2 lata temu, mąż był zachwycony. :) :) :)

26 grudnia 2014, 23:42

10cs
13dc
piątek - drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia
chyba... chyba dzień owulacji

Po pierwsze: życzę wszystkim przede wszystkim spełnienia marzeń i doczekania się na swój cud - każda z nas czeka przynajmniej na jeden.

Po drugie: Wigilia i Święta nie były takie tragiczne, bałam się, że będzie mi bardzo przykro, ale mam naprawdę fajną teściową i nie było chwili kiedy czułam się naciskana z jej strony w sprawie potomka, którego nie ma... Byliśmy podczas Świąt u rodziny męża, z którą mamy dość dalekie relacje, więc w ogóle nie padały komentarze w naszą stronę jeśli chodzi o ciążę. Dziś wróciliśmy do domu i spotkaliśmy się z moimi rodzicami i babcią. Złożyliśmy sobie nawzajem życzenia, padły krótkie słowa na temat doczekania się dzidziusia, ale było to bardzo delikatne i szybkie, przelotne... Chyba mam jednak dość taktowną rodzinę.

Po trzecie: dieta podczas świąt i trzymałam i nie... Jutro powrót do normy.

Po czwarte (dość intymnie): w tym cyklu mam chcicę na bzyku. Zauważyłam też, że twardość materaca robi kolosalną różnicę w doznaniach. U teściowej jest twarde łóżko i naprawdę jest inna jakość... Powiedziałam mężowi, że musimy sobie kupić twardy materac i koniec kropka. :)

Śluzu mam mało. Zauważalny jedynie podczas pobytu w wc.

3 stycznia 2015, 14:07

10cs
21dc
7dpo
sobota

Odebraliśmy wynik badań nasienia. Generalnie chyba są ok, jak tak przejrzałam forum i artykuły.

4 dni abstynencji
Upłynienie 50 min
Objętość: 5,3 ml (norma 1,5 - 6,0)
PH: 7,4 (norma >= 7,2)
Zabarwienie: biało-szare
Lepkość: prawidłowa

Koncentracja: 35,0 mln/ml (norma >=15,0)
Całkowita ilość plemników w ejakujacie: 185,5 mln (norma: >=39,0)

Ruch postępowy: 42% (norma >=32)
Ruch w miejscu: 14%
Ruch całkowity: 56% (norma >=40)
Brak ruchu: 44 %

Plemniki o budowie prawidłowej: 13% (norma >= 4,0)
Nieprawidłowe główki: 75%
Nieprawidłowe wstawki: 9%
Nieprawidłowe witki: 2%
Krople cytoplazmatyczne: 1%
Koncentracja komórek okrągłych: 0,2 mln/ml (norma <5,0)
Koncentracja leukocytów: 0,2 mln/ml (norma <1,0)

Co myślicie o takich wynikach? Może ktoś zna się bardziej niż ja?
Idę z tymi i innymi wynikami do ginekologa 14.01.2015. Zobaczymy, czego się dowiem.

Mąż ma wiarę i nadzieję na to, że jestem w ciąży. Ja nie mam ani wiary, ani nadziei. Czuję się identycznie jak co miesiąc, cycki bolą okropnie, śluzu prawie nie mam i temperatura nie szalaje.
W środę idę na bHCG, żeby wykluczyć ciaże biochemiczne miesiąc po miesiącu, bo mam podejrzenia, że może jednak zachodzę w ciażę, tylko nie mogę jej utrzymać. I tylko bHCG może to potwierdzić lub wykluczyć. Zrobię sobie bHcg w tym cyklu, powtórzę je w kilku kolejnych...

Oprócz bHCG, zrobię testosteron, androstendion, DHEA SO4, TSH. Kusi mnie jeszcze prolaktyna po obciążeniu. Jak już to będę mieć to właściwie mam komplet podstawowych badań.
‹‹ 2 3 4 5 6 ››