X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Napro -ostatnia nadzieja Fumow Fochow
Dodaj do ulubionych
‹‹ 2 3 4 5 6

11 lipca 2018, 13:54

Powoli wychodzę z dołka ale jeszcze na 100% dobrego humoru nie mam. Najgorzej było w weekend, Fum nie wiedział co ze mną zrobić bo na ogół jestem optymistką a teraz wszystko widziałam w czarnych barwach.Przepłakałam dwa dni, więc zadzwonił po posiłki i wezwał mojego brata z bratową i moją najlepszą przyjaciółkę> No poprawiło się ale po śpioszki dla dziecka Hrabiny Fum musiał iśc sam.Teraz leżą w pokoju,który miał być urządzony dla naszego dziecka.Nawet tam nie wchodzę bo zawsze pomyślę,ze nasze dziecko nigdy takich śpioszków nie założy.

Byliśmy wczoraj u doktora,niby jest poprawa i będzie lepiej. Dostałam receptę na Encorton, heparynę i jakiś progesteron ale mam to brać dopiero od pozytywnego testu. Czy się taki trafi to nie wiem bo jakoś do tej pory go nie ma.Ale nic nie będę brała na własną rękę najwyżej przy następnej wizycie się spytam czy mogę brac wcześniej.Wtedy też już będę miała wynik ANA to już coś się wyjaśni.
Wreszcie się zapisaliśmy do instruktorki napro, będę karty wypełniać i zobaczymy czy coś się okaże. Może dawno już trzeba było to zrobić bo to moje napro było takie na pół gwizdka ale lepiej późno niż wcale.
Dobra, daję sobie trzy miesiące na poprawę sytuacji a potem przycisnę doktorka bardziej.

21 lipca 2018, 13:55

Mam wynik ANA - dodatni. Co teraz? Chyba powinnam zrobić ANA 2 i 3? Może powinnam już brać ten encorton ale boję się sama kombinować.Zrobię tą resztę badań i skontaktuję się z lekarzem bo miałam się pojawić we wrześniu.Kurczę,miałam nadzieję,że wynik będzie ujemny i robię to tylko tak dla formalności.
Strach pomyśleć co jeszcze wyjdzie w badaniach.

5 sierpnia 2018, 15:05

Nie wiem co się dzieje, bo @ się spóźnia ale to nie ciąża bo robiłam wczoraj test i negatywny.
To już 15 dzień fazy lutealnej a temperatura nadal w górze.Może letrozol mi namieszał w cyklu a może to jakaś torbiel.Niby już czuję ból jak na okres i jakieś skurcze, do tego bolą mnie piersi.
Miejscowa ginka ma akurat urlop a do mojego doktorka też się nie dostanę.Może za parę dni w koncu @ przyjdzie.
Miałam w tym cyklu bardzo niski estradiol, dla odmiany go zrobiłam w czasie,kiedy to mniemałam,że jest po owu.Było tylko 29,masakra.Sama już nie wiem co to się kićka.
Byłam u instruktorki, naklejam karteczki i zobaczymy czy tu się coś wykryje.

8 sierpnia 2018, 15:20

no i @ wczoraj nadeszła ale jest jakaś taka mało intensywna.Jutro jadę do hematologa a upał ma być w Poznaniu straszny. Jakoś muszę się dowlec. Ciekawa jestem co powie.

17 sierpnia 2018, 11:58

Do Hematologa ledwo się dowlokłam ale z trudem.Fum był ze mną i dobrze bo nie wiem jak bym sama doszła.
Doktorka bardzo miła pani,wypytała o wszystko, zbadała,pooglądała wyniki,stertę badan zapisała.
Powiedziała,że jak się boję zastrzyków z żelaza to może mi przepisać wlewy do żyły bo to nie daje takich skutków ubocznych.Tylko taki problem,ze trzeba to podawać w szpitalu.Teraz jestem w trakcie załatwiania tego a nie jest łatwo.
Dzielnie walczę z obserwacjami,jestem na etapie przyklejania białych dzidziusiów bo widzę płodny śluz,zobaczymy co dalej.W przyszły wtorek jadę do instruktorki.

Melba, Ty chodzisz do Mirki Szymaniak czy do innej instruktorki?
Ja do Hematologa chodzę do niejakiej profesor Zawilskiej,probowałam kiedyś na nfz ale to byla porażka to teraz chodzę prywatnie.
Zobaczymy co będzie dalej.

8 września 2018, 14:57

Nie mam chwili czasu bo rok szkolny się zaczął i muszę produkować tony papierologii.
Do tego dostałam wychowawstwo po kimś,czego nie lubię bo trudno potem zapanować nad taka klasą.
Zawsze mam n a[początku trochę stresa i obawiam się,że tsh znowu mi poleci w kosmos.
Dowalili mi świetlicę i teraz nie wiem jak się dostanę do lekarza,chyba nie zdążę na czas bo z tej dziury pociągi do Poznania nie jeżdżą, przesiadka nie pasuje i muszę jechać 20 km na dworzec.
Coś tam wymyślę, może ktoś się zgodzi zamienić.
Gorzej z hematologiem- kobieta mi zapisała żelazo we wlewie a tu tymczasem nikt tego nie chce podać. To znaczy tak : potrzebuję skierowania od rodzinnego.Udałam się tam a rodzinny ( był ten buc,szef przychodni) chciał mnie diagnozować od początku.Najpierw mam mieć zrobiony test na wchłanianie żelaza, a potem jak się okaże ,że nie wchłaniam to podadzą mi żelazo ale nie te,które zapisała hematolog ale takie, jakie będą mieli. Obleciałam wszystkie szpitale w okolice i wszędzie tak samo. A jeszcze muszę mieć od hematologa zaświadczenie,że wykorzystała wszystkie inne metody leczenia. No to po co ten est na wchłanianie żelaza? Profesor hematologii ma się tłumaczyć przed internistami dlaczego chce podać żelazo.
DO tego szpital w tym wspaniałym City ma bardzo złą opinię.Ale mimo to poszłam tam na izbę przyjęć się pytać co i jak. Grzecznie się spytałam a tu jakaś gruba baba razem z ratownikiem,który też tam był, nawrzeszczeli na mnie,że pierwsze słyszą,że żelazo się podaje w szpitalu.Gruba twierdziła,że jak jej dziadek miał mieć podane żelazo to przyszła pielęgniarka i podłączyła w domu. Ciekawe jak to załatwiła. A ten ratownik twierdził,że to powinien podać lekarz rodzinny bo każdy musi mieć zestaw do reanimacji bo inaczej by nie mógł mieć gabinetu.
No to ja znowu do rodzinnego, gdzie mi powiedzieli,że absolutnie tego nie podadzą bo to tylko w szpitalu.
W końcu znalazłam prywatny szpital w Poznaniu, gdzie niby się zgodzili podac to żelazo co hematolog zapisała tylko chcą od niej skierowanie. No ale ona mi skierowania nie dała bo miał dać rodzinny.
Muszę się wybrać do Poznania, wedrzeć się bez kolejki i poprosić o skierowanie.Wtedy jest nadzieja,że wreszcie się uda. Nie będzie to łatwe bo mam tam teraz kawał drogi i zanim się tam po pracy dowlokę to będzie już wieczór.
Cyrk na kółkach.
Trzeba przemyśleć chytrą strategię.

16 września 2018, 14:03

Taka jestem przeziębiona,że masakra a tu owu ma przyjść lada chwila.Mam to tym razem w nosie bo i tak pewnie nic z tego nie będzie -wzięłam ibuprom zatoki i zaraz czuję ulgę. W zeszłym roku bałam się brac coś mocniejszego i skończyło się zapaleniem płuc.
Problem z lekarzem sam się rozwiązał bo zrobili mi dziady tego dnia szkolenie po pracy.I wcale nie mogę jechać.Już dzwoniłam do kliniki i przełożyłam na październik a do Mirki jadę w sobotę.
Znowu nie mam humoru bo nie mogę się w jednej kwestii dogadać z Fumem. Znowu mam po opieką dzieci z Domu Dziecka, ja to zawsze bardzo przezywam. Takie dzieci tak bardzo chcą zainteresowania i uczucia od kogoś. Te młodsze to jeszcze chcą się przytulać. A tu podobno trzeba zachować dystans i nie można się z nimi zbytnio związywać.A już przytulać to absolutnie nie.Ale co mam takie dziecko odpychać czy co, jak się ono będzie czuło? Przychodzi mi parę taki dzieci na świetlicę, siedzą biedaki do samego końca aż ktoś z Domu Dziecka po nie przyjdzie, patrzą jak się inne dzieci z rodzicami witają.
Przez to wracają moje myśli o adopcji.Szczególnie jest takie rodzeństwo, chłopiec i dziewczynka.Już się zaczęłam zastanawiać czy nie zgłębić tematu i na przykład nie zabrać na weekend albo na święta.
Ale mój Fum:nie i nie. On ma jeszcze nadzieję na własne.A w ogóle po co takie duże (wcale nie są takie duże bo 6 i 7 lat).No i poniekąd słusznie mówi,że jak wybiorę dwójkę to co z resztą tych dzieci, jak im wytłumaczę, dlaczego ich też nie zabieram.
Ciężka sprawa.Mój Fum to w ogóle entuzjazmem do tematu adopcji nie pała. Tym bardziej, że niedawno jedna moją znajoma,która pracuje w Domu Dziecka mu nagadała jak to patologia .
Wiem,że łatwo nie jest, wiem,że te dzieci mają za sobą trudne przeżycia,wiem,ze na pewno były by jakieś problemy -pracowałam już z takimi dziećmi. Ale mimo to bym chciała.
Dziecko mi mówi : chciałabym,żeby pani była moją mamą,nie może pani być moją mamą?A mi się płakać chcę bo tak chciałabym ale nie tylko ode mnie to zależy.
Już Fuma uświadomiłam,ze w razie czego i tak w adopcji noworodka nie dostaniemy bo wiek za bardzo zaawansowany.
Ale on ciągle ma nadzieję,że urodzi nam się własne i jakoś nie przyjmuje do wiadomości porażki.
Chyba tylko cud nam pomoże.

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 września 2018, 14:08

20 września 2018, 17:49

Doczekałam się wreszcie wyniku ana 2 - dodatni, typ świecenia ziarnisty,miano 1:320
Mam jeszcze napisane :metodą immunodyfuzji nie wykryto przeciwciał przeciw antygenom z grupy ENA.
Nie mam pojęcia co to oznacza.Będę teraz musiała zrobić ana 3, w przyszłym tygodniu się wybiorę to może doczekam się wyniku przed wizytą u doktora.
Aż się boję dalej badać co jeszcze wyjdzie.

6 października 2018, 14:58

Zajrzałam i są już wyniki Ana 3 ,na to wychodzi,że ujemne.Nie wiem co to znaczy? Wszędzie mam minusy to chyba znaczy,że nic nie odkryli. Bo chyba by nie wpisywali wyniku jak badanie jeszcze nie jest gotowe?
A to niespodzianka? Myślałam,że jak ana 2 jest dodatnie to ana 3 też wyjdzie bo to miała pokazać co jest nie tak.No to jestem dalej ciemna jak tabaka w rogu.

17 października 2018, 22:48

Wczoraj byłam u doktora i mówił,że jest piękne jajeczko, ma 17 mm , owu powinna być za 2 dni. A dzisiaj widzę,że mam niby to śluz płodny ale z krwią. Nie niteczki krwi w śluzie tyko po prostu sluz jest czerwony i ładnie się ciągnie. Nie mam pojęcia co zapisać w karcie, zaznaczyć jakoś to krwawienie?
No i co będzie z owulacją ? Coś może nie tak ?
Pani Mirka mówiła,że cykle ładne ale doktorek już nie był tak na 100% zadowolony bo widział też wyniki badań.
Mirka mnie nieco wkurzyła bo ciągle gadała o tym,że jakaś para się doczekała dziecka na drugiej karcie obserwacji i właśnie przed nami, będą wchodzić do doktora.No ja rozumiem,że to miało być takie dla mnie pocieszenie i potwierdzenie,że napro działa ale wystarczyło by to powiedzieć raz, góra dwa a nie powtarzać w kółko. Dobra, ona się cieszy ich szczęsciem, ja tez im życzę jak najlepiej ale my mamy bardzo małe szanse na ciążę i może by nas tak tym nie epatować. Już wystarczy,że u teściowej tylko w kółko słyszę zachwyty nad wnukiem, już innych tematów nie ma.


Chyba ta owu na straty pójdzie.Może następnym razem się uda.

20 października 2018, 15:05

Wczoraj znowu miałam to plamienie , tym razem dłuższe bo poprzednio tylko przez chwilę a teraz pół dnia.Nie wiem cóż to. Albo miałam jednak dwa jajeczka i drugiego doktor nie zauważył, bo drugi jajnik mam nieco przesunięty do tyły i przez to mniej widoczny albo już nie wiem co. Przykleiłam czerwony znaczek, potem następnego dnia znaczek z dzidziusiem i wczoraj znowu czerwony, Nie wiem czy to dobrze, może trzeba było wszędzie dać dzidziusie i tylko w opisie zaznaczyć? A dopiero co p. Mirka mówiła,ze dobrze,że nie mam żadnych dodatkowych krwawień.No to już mam.
Przeznaczam ten cykl na straty, może następny będzie lepszy.

6 listopada 2018, 19:52

No i nie udało się. Przed 1 listopada dostałam @.
Doktor dał nam skierowanie na posiew ale teraz nie mamy mozliwości zrobić bo nie ma sposobu wyrwać się z pracy.Musimy trochę poczekać.
Za to wreszcie załatwiłam podanie żelaza.Nawet się obyło bez dodatkowych atrakcji, teraz tylko czekać na rezultat.
Ostatnio na wizycie wrócił temat mięśniaka bo dalej tam jest.Doktor powiedział,że jak przez rok się nie udać to trzeba będzie rozważyć wycięcie.I znowu rozterki na nowo.Póki co zostawiam temat na jakiś czas.Staramy się też na luzie bo pewnie i tak nic z tego nie będzie. Po nowym roku robimy badania i ruszamy na nowo

12 listopada 2018, 12:55

A ja dzisiaj znowu bez humoru. Wczoraj było ok, byliśmy u mojego brata,który sobie imprezkę wyprawiał.Ale w sobotę byliśmy i teściów i byli tam też brat Fum z Hrabiną i ich dziecko. Mój Fum teraz zmienił front i zaraz jak widzi jakieś dziecko to je bierze na ręce. Wczoraj cały prawie czas bawił się z moją bratanicą a w sobotę ze swoim bratankiem. No i dzisiaj Hrabina przysłała zdjęcie,które mu zrobili z małym.Dziecko całe szczęśliwe, Fum też roześmiany. Dziwnie się patrzy na swojego męża z dzieckiem na ręku, w dodatku to dziecko jest do niego podobne. Oczywiście nie jak dwie krople wody ale ponieważ mały jest kopią swojego taty,który jest bratem Fuma to widać podobieństwo.A nawet bym powiedziała,że mały ma niektóre miny i gesty po Fumie.Oczy maja takie same i kształt twarzy.Teraz cały czas myślę, jak wyglądało by nasze dziecko.Może też by było podobne do Fuma?
A tu ze staraniami stoimy w miejscu.Kijowo.NO ale ten cykl i następny na straty i tak nic nie wymyślimy bez doktora.

3 marca 2019, 16:06

Nic nowego, stoimy w miejscu. Doktor na podstawie obserwacji cyklu wymyślił,że jest jakaś bakteria, zrobilismy posiew i faktycznie jest. Skąd się to paskudztwo bierze , przecież dbam o higienę jak mogę? Teraz jesteśmy na antybiotyku obydwojee do tego Fum ma jakieś inne specyfiki,masa tego jest.
Moja bratowa jest w drugiej ciąży już za kilka miesięcy rodzi, chyba w maju.
A my tacy zmęczeni codziennie,że nawet siły na sex nie mamy.Koszmarna jest ta moja praca- od września pracuję w podstawówce i to chyba był zły pomysł bo wyczerpuje mnie to fizycznie i psychicznie.Ciągle jestem w stresie bo co chwila coś. Jedyna dobra wiadomość - anemia się poprawiła, po tym wlewie z żelaza juz mam wyniki prawie w normie.
Na razie się leczymy z bakterii a potem się okaże co dalej.

18 kwietnia 2019, 15:33

W zeszlym miesiacu bylismy u nowego naprodoktorka - Gratkowskiego.Niby bylismy tylko na konsultacji bo moj doktor o nia poprosil.No i doktor sie tak mojemu Fumowi spodobal,ze chce isc do niego jeszcze raz.No moze i racja,nie zaszkodzi sprobowac.Ma nieco inna wizje leczenia ,na przyklad chce podawac encorton jeszcze przed ciaza,tak samo progesteron.Ale przedtem mamy porobic badania.Czesc juz zrobilam na przyklad fsh i lh
FSH wyszlo 6.47 a lh 5.37. Az sprawdzalam dwa razy czy to nie pomylka.Poprzednio mialam fsh cos kolo 8 ale to bylo w trakcie symulacji,teraz sie uspokoilo.Zobaczymy co wyjdzie dalej.Tsh mi skacze jak dzikie.
No nic,trzeba porobic wszystkie badania i pojedziemy do doktora.

10 czerwca 2019, 21:49

Ten czas tak zapiernicza,że z niczym nie mogę się wyrobić.Badań nie porobiliśmy bo wredna dyrektorka nie chciała mi dać nawet bezpłatnego. U Fuma podobnie.Musimy poczekać do wakacji.Jak tylko rok szkolny się skończy ruszam do badań.
Urodził się mój bratanek, w sobotę jedziemy go oglądać.Tym razie dziecko jest podobne do mojego brata.
W czwartek jadę do p. Mirki ,naproinstruktorki. Nie za bardzo mi się chce ale co zrobić.Chyba się przerzucimy na tego Gratkowskiego bo Fumowi on bardziej odpowiada no i może czas na jakieś zmiany.Chyba doktora namówię na ten encorton.Myślę też o laparoskopii ale mam wielkiego stracha przed operacją. Miałam ureaplazmę a to chyba powoduje zrosty? A jak się ujawni jakaś endometrioza?Zobaczę co powie doktor.
Mam plan teraz intensywnie się za to zabrać. Będę miała więcej czasu bo chyba dyrektorka mi nie przedłuży umowy.
Czekam na wakacje, już niedługo :)

7 września 2019, 16:03

Wczoraj byłam u naprodoktorka G.Fum się na niego uparł bo bardziej mu się spodobał.Twierdzi,że bardziej konkretny jest.Ja jednak wolę B. tym bardziej,że jest też endokrynologiem i andrologiem. A taki by się teraz przydał bo Fumowi się wyniki pogorszyły. Zawsze były dobre a teraz podupadły.No ale jak Fumowi zależy to się wybrałam, a potem pójdę i do B. bo lekarstwo na tarczycę się kończy.
Naprodoktorek zapisał Fumowi clo a mi ovitrelle w penie.Ale mam go brać p+3 , p+5, p+7, p+9.Myślałam,że to się bierze na owulkę.I do tego nie wiem czy to już jest w tym penie, czy osobno się go kupuję czy co?
Za to novothyralu nie chciał mi zapisać bo on tym nie leczy i lepiej niech mi zapisze rodzinny.A rodzinny nie zapisze bo jest najmądrzejszy na świecie i tylko swoje zalecenia uznaje.Jest jeszcze taki drugi gość,który go zastępuje ale jak go znam to na pewno będzie chciał najpierw pisemko od endokrynologa,że może mi przepisywac.
W przyszłym tygodniu muszę jechać zrobić posiew to może wyjęczę w rejestracji, że mi B. wypisze receptę bez wizyty.

14 września 2019, 16:53

Dostałam @. Jeżeli dobrze zaznaczyłam pik, a nie jestem tego pewna bo jakoś tam znowu niejednoznacznie było, to przyszła w 11 dniu po.To jakoś tak chyba za krótko. Ale może pomoże to ovitrelle w przyszłym cyklu.
Zrobiłam znowu posiew bo lekarz kazał ale nie jestem zadowolona.Specjalnie się wlekłam do Poznania na Polną bo tam niby to wiedzą jak dobrze pobrać.A pobierała mi jakaś młoda siksa,chyba położna,która się przed tym innych pytała na jakim podłozu ma to być.Wziernik jak mi założyła to myslałam,że z tego samolotu spadnę tak mnie bolało.I po pobraniu krwawiłam to też chyba nie jest ok,bo to tylko wymaz a nie cytologia,chyba tylko miała dotknąć patyczkiem, od czego to krwawienie?Teraz czasem badanie wyjdzie zafałszowane.
Poczytałam o tym clo dla mężczyzn i już jestem cała w stresie bo widziałam,że byli tacy,którzy po tej kuracji mieli gorsze wyniki a nawet wręcz wcale plemników.
Do doktora B. nie można się na razie dostać bo ponoć jakąś specjalizację kończy i jest tylko 1 dzień w tygodniu.Zapisałam się na listę oczekujących i czekam na telefon.
A najgorsze,że Fum ma brać to clo przez 3 miesiące,znowu tyle czasu minie i oby to chociaż pomogło.

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 września 2019, 16:54

5 października 2019, 14:47

Ostatnio mnie instruktorka namawiała,żebym jednak mierzyła sobie temperaturę.No to mierzyłam.Zobaczyłam,że zdziwieniem,że temperatura nie pokrywa mi się z obserwacjami. Pik mi się okazał w trzecim dniu wzostu temperatury. Tak wiem,że owu może być po wzroście tylko ,że miałam wziąć ovitrelle p+3, kierowałam się obserwacją.I dlatego wczoraj musiałam zrobić pierwszy zastrzyk. Ile nacudowałam to tylko mój biedny Fum wie.Aż mi się ręce trzęsły.Fum mi musiał nałożyć igłę i ustawić dawkę.Przeżywałam jak mrówka ciążę :) Ale pierwszy zastrzyk za nami.Następny w niedzielę.

10 października 2019, 13:52

W robieniu zastrzyków nabrałam już wprawy. Dzisiaj ostatni. Czy to dobrze działa to nie wiem bo zrobiłam w p+7 progesteron i estradiol. Szału nie ma. Estradiol wyszedł 143 a progesteron 10,800.Czyli bez tych miejsc po przecinku 10.Bardzo niski, czyżby ovitrelle nie działało jak trzeba? Albo może to była akurat tak chwila bo niby progesteron się wydziela pulsacyjnie. NO ale chyba nie tak,że raz rośnie a raz maleje tylko rośnie.To znaczy nie na tym etapie bo wiadomo,ze przed @ spada.Zrobiła z ciekawości test owu i wyszedł dodatni czyli jakieś tam LH jest. Ciekawe czy coś z tego będzie co na to powie doktor B. W poniedziałek.
Można by badać progesteron co kilka dni ale w tej mieścinie to nie tak łatwo. Znalazłam jedno laboratorium Diagnostyki gdzie robię badania, jak mam szczęście to mogę zobaczyć wyniki w necie tego samego dnia.Ale akurat progesteron zawożą gdzieś w nieznanym kierunku i dobrze mam wynik następnego dnia.A jak jeszcze p+7 wypadnie w piątek to loteria : albo raczą zawieźć w piątek (wynik oczywiście w poniedziałek) albo dopiero po weekendzie zawożą do badania i kto to wie czy już to nie wpływa na wynik.A to i tak najlepsze laboratorium w mieścinie.
Aby do poniedziałku.
‹‹ 2 3 4 5 6