Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 14 września   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Nasza historia w drodze po maleństwo🧚‍♀️
Dodaj do ulubionych
1 2 3

18 lutego, 15:50

Wczoraj też były urodziny mojej siostry. Jak już do siebie doszłam to wpadłam na ciacho i herbatkę. Była też koleżanka siostry w ciąży. Wiedziałam że będzie, siostra nawet pytała czy będę się z tym czuła okej.
Starałam się za bardzo nie patrzeć na brzuszek ale złapałam się kilka razy,że po prostu patrzę i zazdroszcze. Czy pojawiła się myśl czemu oni a nie my? Tak. Czy bolało, gdy wszedł temat jak dziecko zmienia życie lub temat zbliżającego się porodu? Tak.
Bardzo bym chciała żebym już niedługo to ja miała taki brzuszek. Chciałabym się zastanawiać jak bardzo zmieni się moje życie. I niech się zmieni. Chciałabym żeby mój mąż spytał mnie jak się czuje? Żeby powiedział,że widzi że dostałam kopniaka bo się skrzywiłam.
Nie sprawie,że przez nasze problemy, wszystkie kobiety w ciąży lub z dziećmi w wózku znikną bo łatwiej mi nie patrzeć. Życie.
Jednak łatwiej mi z wiedzą,że mamy szanse. Mocno wierzę,że to niedługo będę ja, My. I nasza ❄️

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 sierpnia, 22:32

23 lutego, 15:38

Doczekaliśmy się informacji. Dziś szósta doba po punkcji.
Z tej procedury mamy trzy blastocysty 🥳
❄️4.1.1 ❄️4.1.1 z doby piątej oraz ❄️4.2.2 z doby szóstej.
Jesteśmy dziś przeszczęsliwi! Mamy pięć! ❄️. Pięć szans. Wierzę, że wśród nich jest Nasze dziecko, może nawet nie jedno.
Z nadzieją i optymizmem patrzę w przyszłość. Towarzyszą mi też lęk i obawa. Boję się,że poronie, że jest coś o czym jeszcze nie wiem, że te pięć to wcale nie tak dużo...
Jednak na razie staram się skupić na tu i teraz a czarne myśli odrzucam w tył.

29.02 wizyta 🥰 będziemy rozmawiać o transferze i planować co, kiedy i jak.
Jeśli wszystko dobrze pójdzie to już w marcu zabiorę śnieżynkę do brzuszka 🥰

Wczoraj wysłaliśmy próbki na kiry i trombofilie.
Chcemy jak najbardziej zwiększyć szanse.
Czekamy na wynik.

Jest lepiej niż sobie wymyśliłam. Powtarzałam,że chciałabym mieć trzy zarodki dobrej jakości.
Mam pięć zarodków bardzo dobrej jakości.
Nie mogę się już doczekać dalszego kroku ❤️

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lutego, 22:32

28 lutego, 12:22

Mój okres postanowił przyjść szybciej niż wynikało z moich wyliczeń😅
Tym sposobem musiałam przełożyć wizytę z czwartku na dziś. Udało się i tu muszę przyznać,że moja klinika spisuje się ostatnio na medal, złego słowa powiedzieć nie mogę, serio.

Transfer marzec, cykl sztuczny 🥳 od dzisiaj zaczynam brać dowcipnie estrofem.
Transferujemy jeden zarodek,natniemy mu otoczkę,żeby ułatwić mu zadanie.
Kolejna wizyta 08.03 w klinice, 10.03 u drugiego lekarza.Znowu ruszyłam z dwoma frontami i już pojawił się problem.
Doktor stwierdził, że moje jajniki są troszkę po przejściach i żeby estrofem brać od soboty. W klinice mój lekarz prowadzący twierdzi,że od dziś 🤔 i bądź tu mądry kogo słuchać 🙈
Biorę od dziś jak każe klinika, zobaczymy co wyjdzie.

Na dzień dzisiejszy żadnych dodatkowych badań mam nie robić. Nie przyznałam się, że sama sobie zleciłam kiry. Jak coś tam wyjdzie to wtedy będziemy się martwić.
W klinice zaczynają szukać nieprawidłowości po czterech nieudanych transferach. Jak doktor zobaczył moją minę jak to powiedział to stwierdził, że tak długo czekać nie będziemy i jeśli tfu tfu nie uda się teraz to kolejnym krokiem będzie biopsja endometrium.

Więc działam, endometrium proszę ładnie rosnąć 🍀 idę po Ciebie moje dziecko ❄️❤️

1 marca, 18:57

Ech... jednak jest się czym martwić...
Wczoraj dostałam wyniki kirów i hlc-c moje i męża.
Nie jest dobrze.
U mnie wykryto genotyp AA. Nie mam tych najważniejszych kirów implantacyjnych, hla- c męża c1,c2, moje też c1,c2.
Screenshot-20240229-102036-Samsung-Notes.jpg
Screenshot-20240229-102022-Samsung-Notes.jpg

Czy nie może być dobrze?
Bez odpowiednich leków nie ma sensu podchodzić to transferu. Szkoda zarodka, bardzo walczyłam,żeby je mieć.
Z tego co wyczytałam i podpowiedziały mi dziewczyny potrzebuje accofil. Naczytałam się o tym leku, aż ciarki mnie przeszły, ale serio zrobie wszystko żeby się udało, choćbym miała świecić w nocy. I to było pierwsze o czym pomyślałam, oby zadziałał.
Wkroczyliśmy w immunologie. Szczerze nie spodziewałam się,że coś wyjdzie. Myślałam,że zrobię te badanie dla świętego spokoju, wyjdzie okej i wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Wkurzyłam się, jak jedno się udało to pieprzy się coś innego...
Z drugiej strony tyle dziewczyn tutaj ma ma kir AA, bo to sprawdza, ciekawe ile jest w populacji kobiet, które nie wie że ma i dzieci posiada🤔 tajemnica jak to działa, immunologia jest skomplikowana.

Teraz jest problem bo zaczęłam brać estrofem do transferu, nie wiadomo czy w tym cyklu transfer się odbędzie przez ten wynik.
Wczoraj byłam przekonana,że nie, dlatego bo potrzebuje spotkać się immunologiem.
Doktor z mojej kliniki najbliższy termin miała 25 marca,mój potencjalny transfer ma być pomiędzy 13 a 16 marca. Za późno.
Ale wspominałam już, że te forum jest niesamowite?
Zdążyłam napisać jaki jest problem i niemal od razu dostałam propozycje wizyty u docenta P, do którego czas oczekiwania jest mega długi.
Dziewczyna, która mnie nie zna oddała mi swój termin 5 marca ❤️ bo uznała,że bardziej go potrzebuje i mi kibicuje od dawna 🥹
Frajda! Jeszcze raz dziękuję za ten gest🥰
Wszystko ogarnięte, zostałam wpisana jako pacjentka i tym sposobem już we wtorek mam wycieczkę do Łodzi na wizytę🥳

Uznałam,że póki co nie podejmuje żadnych kroków co do odwołania transferu, biorę estrofem tak jak powinnam. Wysłucham co do powiedzienia ma doktor, zabiore wszystkie zalecenia. 8.03 na wizycie w klinice przyznam się,że zleciłam sobie sama badania i bardzo się cieszę,że to zrobiłam, bo wykryłam wroga. Wtedy postanowimy czy jest to do zrobienia w tym cyklu i transfer się odbędzie z niezbędnymi lekami czy przekładamy na kolejny cykl. No brzmi jak plan.
Jeśli będzie trzeba przełożyć to nie będę protestować, wole się przygotować zgodnie z wytycznymi niż zmarnować zarodek, o który tak bardzo walczyłam.
Nie mówię,że jak dostane zestaw leków to się na pewno uda, ale będzie większa szansa niż bez.
Pamiętam, że istnieje jeszcze okrutna statystyka, zarodki są nieprzebadane a i może jest jeszcze jakieś gówno, o którym nie wiem. Ale jeśli jesteś to ciebie też zdesmaskuje,prędzej czy później.

Ostatnio jakoś zaczęło się układać, tydzień trwała nasza radość i sukces, nasza niepłodność znowu się z nas nabija a los mówi 'tak myślisz? To potrzymaj mi piwo' i prezentuje co jeszcze potrafi.

Jeśli trzeba będzie zrobimy krok w tył aby móc zrobić dwa w przód. Nie cofam się, ja biorę rozbieg!
Idę po Ciebie moje dziecko ❄️🍀

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 marca, 23:16

5 marca, 15:56

Aktualizacja po wizycie u immunologa.

Wycieczka do Łodzi, wyjechaliśmy wczoraj wieczorem i po 3.5h byliśmy na miejscu. Stwierdziłam,że chce coś mieć z tego wyjazdu i wynajęliśmy pokój z wanną,więc wczorajszy wieczór spędziłam na relaksującej kąpieli 😅

Co do samej wizyty, nadal nie wiem co robić.
Doktor trochę mnie uspokoił mówiąc,że aż tak źle nie jest. Gorzej by było gdyby u mnie i u męża wyszedł hla c c2. No ale ten nasz wcale za dobry też nie jest. Podaje się do transferu accofil. Żeby mieć pełny obraz sytuacji i w ogóle rozmawiać o immunologii powinniśmy mieć więcej badań. Póki co mamy zbadanie kiry, hla c oraz subpopulacje limfocytów. Przydatny będzie jeszcze cross match oraz ANA3.
Ze względu na to, że accofil to lek dość agresywny i na to,że czeka na nas 5 zarodków, póki co zalecenia jego przyjmowania nie dostałam.
Opcje do rozważenia są dwie.
Podejść do transferu zgodnie z planem, bez żadnych leków, licząc na to,że zarodek będzie silny i sobie poradzi albo transfer odroczyć, zamiast transferu zrobić biopsje endometrium i badania,które zlecił, wtedy obmyślić plan działania i podejść do transferu z ewentualną obstawą lekową.
Kompletnie nie wiem co robić 🤯
Z jednej strony rozumiem,że immunologia to ciężki kaliber, że ten lek to nie cukierki, a z drugiej obawiam się podejścia do transferu, który trochę jest skazany na porażkę, bo te szanse mamy mniejsze. Doktor wspomniał,że przy tym leku trzeba na siebie uważać, z racji zawodu,który wykonuje raczej zwolnienie z pracy, jeśli dwa transfery z tym lekiem by się nie udały to wtedy 3 miesiące przerwy przed kolejną próbą, a jeśli by się udało to należy go przyjmować nawet do 10 tygodnia ciąży. To też jest ryzyko bo organizm nie dość,że będzie osłabiony samą ciążą to jeszcze tym lekiem. Ale jeśli nie mam innego wyjścia i bez tego leku po prostu się nie da, to co?
Może naprawdę musi się jeszcze jeden zarodek nie przyjąć albo musze poronić,żeby lekarze mogli działać 🤷‍♀️
Szkoda tak wiedzieć i nic z tym nie zrobić.

Wiem,że ten lek biorą dziewczyny, które mają genotyp Bx. Ja mam AA i mam nie brać.
Napisałam jeszcze do mojego lekarza, może coś jeszcze odpisze przed wizytą bo czas płynie, leki biore, a nie wiem jakie będą dalsze kroki.

Stan na dziś, wiem,że nic nie wiem.
Czekam⏳️

8 marca, 18:24

Wizyta przed transferem.

Rano pojechałam na badania- estradiol i progesteron.
Popołudniu wizyta.
Transferu w tym cyklu nie będzie, odwołany.
Endometrium ładne, prawie 11mm ale progesteron za wysoki.
Mój organizm zrobił psikusa i pomimo brania estrofemu wyprodukował jakiś pęcherzyk, który pękł bo w usg widać ciałko żółte, chyba, że to przetrwałe po punkcji. W każdym razie progesteron wynosi 1ng/ml a powinno być w granicach 0.2- 0.4ng/ml i rozjechało się okno implantacyjne.
Czasem tak się zdarza i dobrze,że lekarz podjął taką decyzje. Niech wszystko będzie na tip top.

Czy mi przykro? Trochę tak. Ale co się odwlecze to nie uciecze. Śnieżynki czekają, nie uciekną.
My czekamy już tyle to miesiąc też wytrzymamy.

Co do kirów to nasz lekarz nie bardzo uznaje immunologie. Uważa,że nie jest to tak istotne i nasza niepłodność leży gdzieś indziej.
W innych krajach nawet tego się nie bada, nie bierze się tego w ogóle pod uwagę, a kobiety w ciąże zachodzą, a Polska to zagłębi kirowe.
Nie wiem co myśleć. Może racja. Powiedział,że nie bagatelizuje, dołączył wyniki do naszej dokumentacji, może włączyć accofil po transferze ale o tym będziemy jeszcze rozmawiać.
Z kolei mój drugi lekarz na moją wiadomość o wyniku kirów i po moim stwierdzeniu,że chyba mamy problem, odpisał tylko ,,no właśnie :):):)''.
Co to znaczy nie wiem, mi do śmiechu wcale nie jest. Pozostawiłam to bez komentarza. Mieliśmy spotkać się w niedziele ale teraz, gdy transferu nie będzie nie widze potrzeby pójścia na tą wizytę.

Ja tymczasem świętuje dzień kobiet 💐
Z tej okazji dostaliśmy mandat pod kliniką za brak biletu z parkometru. Mąż nie kliknął 'start' w aplikacji 👏👏👏
Ale dostałam również bukiet kwiatów od męża, zajadam toffifiee, odpale winko, może wjedzie maseczka na twarz i będę czekać na kolejny cykl. Czekanie, znowu czekanie ⏳️
Podejście do transferu planujemy w kwietniu.
Jak będzie to się okaże. Nic nie można zaplanować bo ja swoje,a życie swoje.

Śnieżynki, jeszcze troszkę ❄️

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 marca, 18:30

18 marca, 23:12

Dziś dotarły wyniki badania na trombofilie. Wcześniej nie było w przesyłce patyków do tego badania.
Ale ważne, że jest.

Screenshot-20240318-092423-Samsung-Notes.jpg


Acard, heparyna chyba do transferu. Ciekawe tylko co z tym faktem zrobi mój lekarz...
Teraz widzę jak bardzo tamten transfer nie miał prawa się udać. Co coś wymyślę do badania, to wychodzi coś nie tak.
Wychodzi na to,że powinnam podejść do transferu z obstawą lekową. Accofil, acard, heparyna?

Do tej pory zbadane:
kariotyp✅️
immunofenotyp ✅️
badania infekcyjne✅️
Frax na łamliwy chromosom x ✅️
krzywa cukrowa i insulinowa ❌️
Kir ❌️
HLA-C ❌️
Trombofilia: PAI ❌️
🔜 cross march, ANA3, allo mlr, biopsja endometrium

Czekam na rozpoczęcie nowego cyklu, kwestia dni. Po odwołanym transferze brałam luteinę przez 7 dni, teraz od trzech dni już wróciłam do estrofemu i go przyjmuje dowcipnie do kolejnej wizyty 04.04.
Jeśli wszystko będzie ok to wtedy decyzja kiedy transfer.

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 czerwca, 08:37

24 marca, 11:25

22.03 byłam na wizycie u mojej ginekolog, u której byłam też, gdy się dowiedziałam o niskim amh. Jest to złota kobieta, z polecenia.
Pokazałam jej wszystkie wyniki badań, począwszy od krzywych, przez immunofenotyp, kiry i trombofilie.
Moje oczekiwania co do tej wizyty zakładały,żeby doktor miała nade mną kontrole po transferze, żeby pilnowała poziomu progesteronu.
I tak też będzie 😊 z wizyty wyszłam z zaleceniami.
Do transferu podejdę z obstawą lekową bo według mnie i pani doktor jest taka potrzeba i są co do tego wskazania. Chwytamy się czego się da, liczy się tylko jedno- żeby się udało.Mówiła,że bardzo dobrze,że wykonałam te badania na własną rękę i trzeba działać jeśli o tym wiemy,bo szkoda zarodków.

Zalecenia:
🍀Glucophage 1g- zwiększona dawka
🍀Encorton
🍀Acard
🍀Neoparin 2 dni przed transferem co 24h
🍀 Prolutex po transferze 1x dziennie
🍀 Estrofem


20240322-165544.jpg
Przy kolejnym badaniu hormonów dla kliniki mam jeszcze zbadać TSH, ft3 i ft4, a wyniki wysłać smsem.
Tak, mam prywatny numer doktor, będziemy cały czas w kontakcie, na bieżąco,zależnie od wyników badań po transferze będzie modyfkiować dawki leków. Jeżeli w klinice dostane Accofil to fajnie, jeśli nie to Encorton też działa ochronnie na zarodek, nie zaszkodzi a pomóc może. Widać, że zależy jej na tym,żeby się udało.
Cieszę się,że do niej trafiłam.
Cieszę się, że działamy i że ten transfer z tą obstawą ma realne szanse na sukces.
Jeśli się uda to ciążę będę prowadzić u doktor 😊 ma bardzo dobry sprzęt, nowoczesny gabinet i duże doświadczenie, empatie i zaangażowanie, jeśli coś się dzieje niepokojącego to odpisuje w pierwszej wolnej chwili. Takiego lekarza potrzebuje.

Rozpoczęłam transferowy cykl 🥳 dobrze,że tak się to potoczyło i transfer w marcu się nie odbył,tak właśnie miało być, teraz czuję,że będę do gotowa. Wtedy towarzył mi tylko stres, lęk i wkurw, a w głowie miałam tylko wizje,że się nie uda z takimi wynikami badań, bez dodatkowych leków. Teraz jestem pełna nadziei, z poczuciem,że zrobiłam co mogłam, na nic nie mam już wpływu, doceniam,że już za chwilke, za momencik przyjdę po Naszą śnieżynkę i kurcze mogę być w ciąży 🥰 ❤️
Oczywiście, wiem że mogę się rozczarować, mam w głowie plan co dalej jeśli się nie uda, dalsze badania immuno, biopsja endometrium,ale chce wierzyć, chce się pozytywnie nastawić, niech się stanie co ma się stać, jestem gotowa i przyjme to co ma dla mnie los🍀
04.04 będzie 14dc, ustalimy datę transferu 😊 idzie wiosna ☀️, idzie nowe 🦖



Wiadomość wyedytowana przez autora 13 kwietnia, 09:41

3 kwietnia, 23:15

Jutro wizyta. Za 12 godzin.
Im bliżej tej wizyty, tym bradziej się stresuje. Czy horomony trzymają się w ryzach? Czy tym razem endometrium nie zrobiło sobie wolnego?Mam w sobie bardzo skrajne emocje. Podekscytowanie,że już niedługo poznam datę transferu, miesza się z lękiem, z tym co będzie po nim. Po prostu się boje.
Boje się tego czekania, rozczarowania, pustki, bezsilności, tych znajomych mi już uczuć. Boje się, że zawiode, siebie, męża, lekarza i wszystkich dookoła, którzy tak wierzą, wspierają. Boje się, że zmarnuje zarodek, o który tak walczyłam.
I niby wiem,że nie mam wpływu na nic, że zrobiłam co mogłam i jestem z siebie dumna,ze doszłam do tego momentu,a jednak czuje presję, którą sobie narzuciłam.
Boje się, że znowu wszystko na nic, że leki krążące w krwioobiegu bez sensu, że niepłodność znowu się ze mnie zaśmieje, z mojej naiwości, pokaże środkowy palec...

Podczas wielkanocnego spaceru, kiedy szliśmy z koszyczkiem, mąż powiedział, że brakuje nam jednej rzeczy. Spytałam jakiej, ale sama znałam już odpowiedź. Wózka, a nim naszego dziecka.
Widzę jak bardzo mu zależy, jak bardzo by chciał,żeby się udało. Czy potrafię go uszczęśliwić?
Przeczytałam dziś takie słowa:
Jestem mamą,która dziecko ma w głowie, sercu, myślach, ale nigdy go nie przytulała.
Tak jest,myślę o Tobie non stop, codziennie, w każdej minucie, martwię się, wyobrażam sobie siebie z brzuszkiem, wózkiem, jak karmie piersią, przytulam,tule do snu,zaplatam warokocze, kopie piłke.
W pamięci i sercu mam nasz zarodek, który z nami nie został.
Moje dziecko nie ma jeszcze ciała, jest małym zarodkiem i mocno wierzę,mimo tych smętów,które tu napisałam,że wśród tych pięciu śnieżynek jest moja córka lub syn, że przytule i już nie puszcze. Pytanie kiedy na siebie trafimy 🍀

Wdech, wydech, mózgu nie myśl za dużo.

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 kwietnia, 23:30

4 kwietnia, 13:11

15.04.2024 godzina 14:00 transfer 🍀

Hormony w porządku, endometrium ładne, jednorodne 12mm, wszystko jak należy.
Dostałam accofil, mam włączyć po transferze i rozpiske planu działania. Jestem obstawiona lekami z każdej strony.

Pozostało mieć nadzieję i czekać 😊
Jeszcze chwilka ❄️❤️

15 kwietnia, 15:35

Transfer numer dwa już za z nami 🍀
Na pokładzie blastocysta 4.1.1 z naciętą otoczką dla ułatwienia wgryzania się w Mamę 🥰🧚‍♀️

Screenshot-20240417-191739-Gallery.jpg

Zmartwiłam się na starcie bo progesteron rano, przed przyjęciem porannej dawki proga wynosił całe 5ng/ml... porażka. Nie wiem co się tu zadziało, widocznie progesteron w dawce 3x1 był dla mnie niewystarczjący. Jak miał nie rosnąć to rósł, jak ma rosnąć to nie rośnie 😅 no nic, dawka proga zwiększona 3x3, prolutex 2x1, mam nadzieję,że urośnie szybko, zareagowaliśmy na czas i nie przeszkodzi to Maluszkowi albo Gryzońkowi,taką ksywką posługuje się mąż, we wgryzaniu się 😅

Sam transfer przebiegł szybko i bezboleśnie. Tym razem mąż czekał na korytarzu, Pani go nie poprosiła, on się nie przypomniał, więc byłam tylko ja i Maleństwo. Magia trwa, niech się dzieje 🧚‍♀️

Trzymaj się dzielnie kochanie 🍀
Kochamy Cię 💞 Gryzoniek 🧚‍♀️

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 czerwca, 10:04

18 kwietnia, 11:02

3dpt
Nie wiem czy jeszcze tam w ogóle jesteś, wierzę w to,że tak i jest Ci bardzo wygodnie.
Jak się czuje? Ogólnie dobrze.
Nie odczuwam żadnych negatywnych skutków accofilu, pewnie dlatego,że taka mini dawka. Dzielnie, zgodnie z zaleceniami przyjmuje leki. Odpoczywam, spaceruje ale robię też zwyczajne czynności jak ogarnięcie mieszkania, pranie, gotowanie czy zakupy.
Do wczoraj nie odczuwałam żadnych bóli czy skurczy w dole brzucha, wieczorem miałam mega wzdęcia i zaparcia, wzięłam nospe i położyłam się wcześniej spać. Dziś jest już okej, znowu czuje luz jak przez ostatnie dni, czasem delikatnie czuje dół pleców, pewnie dlatego,że leniuchuje. Piersi są obolałe cały czas, tak było też przed transferem. Wczoraj skontrolowałam poziom progesteronu, wynosi 22.90ng/ml. Pięknie podskoczył, 9 kapsułek dziennie i dwa zastrzyki z prolutexu robią robotę. Ulżyło mi, że Śnieżynka jest zabezpieczona. We wtorek zauważyłam na wkładce gdzieś pomiędzy wypływającym progiem, cieniutką, brązową niteczkę krwi. Tylko raz, więcej się nie powtórzyło. Zestresowałam się progestron jest nisko, ale już wiem że nie,więc podejrzewam,że podrażniłam się przy aplikowaniu leku. Bardzo bym chciała, żeby to było to słynne plamienie implantacyjne, ale wiem,że to raczej za wcześnie. Częściej muszę siku i nie są to kropelki tylko konkretny sik, podejrzewam, że progesteron robi swoje.
Tak więc czekam do soboty. Wtedy mam zrobić pierwszą betę w klinice. Na samą myśl serce bije mi szybciej, tak bardzo nie chce się rozczarować, tak mi dobrze mając nadzieję, głaszcząc brzuszek.

Czekam, mówię do Ciebie i proszę żebyś został 🍀

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 kwietnia, 07:28

19 kwietnia, 11:04

4dpt
Zrobiłam wczoraj doświadczenie. Przypomniałam sobie,że 10.04 robiłam zastrzyk, pół ampułki ovitrelle o 7 rano.
Zrobiłam test, z ciekawości, żeby wiedzieć ile dni utrzymuje się w moim organizmie,wyszła blada druga kreska widoczna gołym okiem. Fajnie było ją zobaczyć. Dzisiaj rano powtórzyłam test, coś jeszcze się tli ale dużo bledsze niż wczoraj.
Także 9 dni po połówce ovitrelle coś jeszcze jest, myślałam, że jak pół ampułki to szybciej się ulotni.
Liczyłam po cichu, że ta kreseczka dziś będzie ciemniejsza... ale jeszcze niczego nie przesądzam.
Dzisiaj dopiero 4dpt, Gryzoniek może się dopiero wgryzać ✊️🍀
W nocy obudził mnie ból pleców na dole i brzucha, nie był to ból brzucha jak na miesiączkę, łagodniejszy, natomiast plecy czułam jak w tych dniach i dzisiaj też je czuje, wzięłam nospe. Nie mam pojęcia czy to dobrze czy źle, czy się wgryzasz czy wręcz przeciwnie, wchłaniasz.
Jutro rano pewnie zrobie test, potem mam umówioną betę w klinice, wiem,że to badanie jeszcze niczego nie przesądza, jest wcześnie, Gryzoniek ma czas, zdecydowanie za wcześnie,żeby wątpić 🍀

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 kwietnia, 11:05

20 kwietnia, 20:30

5dpt beta 0.4 ❤️‍🩹
Obudziłam się o 4tej nad ranem i nie mogłam zasnąć. Czułam, że wynik bety będzie właśnie taki. Miałam podrzucić męża na dworzec, przed 6 miał pociąg, ale bardzo nie chciałam żeby jechał. Chciałam pokazać, że jestem silna, więc wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy. W aucie dostałam takiego ataku płaczu, prowadziłam i szlochałam tak bardzo, że mąż natychmiast kazał mi zawrócić i został ze mną w domu. Po raz kolejny pokazał mi wsparcie, że jesteśmy w tym razem i zebrał mnie do kupy. Kocham go.
Nie wiem dlaczego zwątpienie przyszło tak szybko, dlaczego przestałam wierzyć w tego Maluszka, ale wiecie, ta odrobinka nadziei tli się gdzieś głęboko i niby wiesz, że nic z tego nie będzie, a jednak się łudzisz, że jeszcze wcześnie, że może wystartuje jutro. Myślę,że w dużej mierze mój słaby stan psychiczny jest spowodowany faktem narodzin małej E. w czwartek. Kiedy moja kuzynka dowiedziała się, że jest w nieplanowanej ciąży, my zaczynaliśmy "przygodę" z in vitro. Ona zdążyła już urodzić, mała jest cudowna, a ja zaliczam kolejną porażkę... To znowu nie ja, nie ja oglądam pozytywyny test ciążowy, nie ja trzymam w ramionach swoje szczęście, a tyle bym oddała, żeby być na ich miejscu. Życzę im jak najlepiej ale zazdrość,którą odczuwam sprawia,że potem myślę, że jestem złym człowiekiem i nie cieszę się szczęściem innych ludzi. Dzisiaj jest mi po prostu ciężko.

Rozmawiałam z lekarzem, twierdzi,że jeszcze wcześnie, nie schodzimy z leków, nie zmieniamy dawkowania i cierpiliwe czekamy do bety 10dpt. Czuje, że to złudna nadzieja, niby wiem, że nie takie cuda się zdarzają, ale jakoś nie wierze by ten cud spotkał mnie.

Mąż zabrał mnie na wycieczke do Łeby. Zostajemy tu na noc. Była drzemka z tych emocji, obiad, spacer. Teraz mąż się saunuje a ja siedzę na leżaczku, bo gdyby jednak Kropek postanowił z Nami zostać, nie chce mu w tym przeszkodzić a potem mieć wyrzuty do siebie samej, że coś mogłam zrobić lepiej.

W głowie już obmyślam plan co dalej.
Na pewno jest dużo lżej wiedząc,że czekają na nas jeszcze cztery śnieżynki, cztery szanse.
Liczyłam się z tym,że może się nie udać, bo statystka, bo nieprzebadany zarodek. Jednak liczyłam,że te leki pomogą.

Gryzońku, jeśli tam jesteś, jeśli walczysz, jeśli zechcesz zostać to będę najszczęśliwsza na świecie, będę Cię przepraszać,że zwątpiłam i obiecam, że już nigdy w Ciebie nie zwątpie.
A jeśli jest coś co Ci przeszkodziło, co Ci nie pozwoliło zostać, walczyć, znajde to. Poszerzę diagnostykę, myślę o histeroskopii z biopsją endometrium i muszę zrobić badania, które zlecił P. Na początku czerwca mam u niego wizytę, może teraz zechce pomóc.

Betę dla siebie powtórzę w poniedziałek, wtedy będę już wiedzieć i po prostu wrócę do pracy.

Walcz i zaskocz Nas, proszę✊️

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 maja, 08:50

23 kwietnia, 12:38

8dpt beta <0.2 ❤️‍🩹
Oficjalnie transfer numer dwa nieudany.
Kolejny raz beta nawet nie drgnęła.
Wtedy można było tłumaczyć to słabym zarodkiem. Teraz zarodek był świetnej jakości, fakt, nie był przebadany, nie wiemy czy był zdrowy.
Wierzyłam, że tym razem się uda. Wierzyłam, że leki mi pomogą i ochronią zarodek. Myliłam się.

Walczymy dalej, nie poddajemy się.
Kolejny cykl poświęcam na diagnostykę.
Jeżeli zarodek nawet nie próbuję się implantować to coś może mu przeszkadzać w endometrium.
Jestem już po konsultacji i ustaliliśmy,że jak przyjdzie okres to od 1dc biorę estrofem, przygotowuje się tak samo jak do transferu tylko zamiast transferu robimy badanie receptywności endometrium z biopsją endometrium CD138 i NK macicznych.
Badanie to może dużo pokazać, jak wygląda endometrium, czy jest stan zapalny, który uniemożliwia maluchowi zagnieżdżenie, a także pokazuje najlepszy czas na podanie zarodka, okno implantacyjne.
Na wynik czeka się 3 tygodnie, czekanie, znowu czekanie. W zależności jakie kwiatki wyjdą, będziemy ustalać co dalej. Jeżeli faktycznie wyjdzie stan zapalny endometrium, trzeba go przeleczyć antybiotykiem, zrobić biopsje kontrolną. Kolejny transfer nie szybciej niż sierpień.

06.06 mam wizytę u immunologa. Sprawdzam to co zalecił, czyli ANA3,cross match. Zbadam też allo mlr, żeby mieć już komplet badań.
Liczę na to, że do kolejnego transferu podejdę już na zaleceniach immunologa, może tym razem zechce pomóc i nikt w klinice nie będzie ich kwestionować...

To wszystko co na ten moment mogę zrobić. Mam plan, a ja lubię mieć plan. Wtedy czuje, że działam, widzę jakiś sens.

Przepłakałam dwa dni. Bejbi boom jaki jest w moim otoczeniu jest niewiarygodny. Wychodzę z mieszkania, idę chodnikiem i widzę trzy wózki, wchodzę na instagram i widzę trzy koleżanki na baby shower z widocznymi brzuszkami, kurna zmówiły się i zaszły w podobnym czasie,dostaje wiadomość na grupie rodzinka, że kuzynka urodziła i zaczyna się spam zdjęć noworodka, kolejna znajoma na dniach rodzi, dalsza kuzynka wrzuca zdjęcie na instagram z fotką usg i podpisem czekamy na ciebie. To zdecydowanie nie pomaga.
Tymczasem ja, po czterech stymulacjach in vitro, po dwóch nieudanych transferach, z odstającym brzuchem z siniakami,który wygląda jakbym była w ciąży, a nie jestem,to efekt naszprycowania hormonami, heparyną i sterydami, oglądam te zdjęcia, szlocham i pisze Gratulacje.
Moje ciało się zmieniło, płaski brzuch już nie jest płaski, rozstępy, które były tylko na pośladkach teraz są także na udach, biodrach, mam cellulit. Na twarzy zagościły pryszcze. Plus za większe cycki. Progestron spadnie to i one oklapną. Moja psychika się zmieniła. Nie spotykam się ze znajomymi bo każdy albo już ma dziecko, albo za chwile rodzi. Nie mam o czym rozmawiać. Kupki, pieluszki mnie nie dotyczą. Czuje się jakby mnie ktoś połknął, przeżuł i wypluł, a potem powtórzył to jeszcze kilka razy.
Nie chce mi się wracać do pracy, nie chce mi się każdemu tłumaczyć,że znowu nie wyszło.
Jest ciężko, boli.

Co ja bym mogła wrzucić na instagram albo na grupę Rodzinka? Zdjęcie brzucha i ud z widoczynymi śladami po wkłóciach? Zapłakaną twarz? A może zdjęcie pustych strzykawek, igieł i opakowań po lekach? Mam dwa duże pudełka na igły wypełnione po brzegi.
Ładnie by wyglądało, gdybym na tych strzykawkach położyła pozytywny test ciążowy i fotkę usg, że to wszystko było po coś, że było warto... ale nie położę, bo test jest biały a zdjęcia z usg nie będzie bo nie jestem w ciąży znowu, nadal... jest tylko pustka i myśli, że wszystko na marne. Straciliśmy zarodek, o który tak walczyliśmy.

Ech...w głowie słyszę Lorda Voldemorta ,, walczyliście dzielnie, lecz na próżno'' 🤣🤡

Tryb czekania na możliwość kolejnego transferu odpalony ⏳️⏳️⏳️
Ja dochodzę do siebie i walcze dalej! 🫵👊

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 czerwca, 08:35

26 kwietnia, 09:05

2dc
Okres nie kazał na siebie długo czekać.
I dobrze. Im szybciej okres, tym szybciej badanie, im szybciej badanie, tym szybciej wynik, im szybciej wynik,tym szybciej ewentualne leczenie, im szybciej wyleczę, tym szybciej transfer 🙃
09.05 wizyta w klinice.

5 maja, 11:53

Majówka dobiega końca, bardzo dobrze ten wolny czas z mężem na mnie wpłynął.
Zrobiłam sobie totalne wolne od supli, jadłam słodycze, piłam alkohol i gazowane napoje, dużo spacerowalismy, plażowaliśmy, jeździliśmy na rowerach, często się kochaliśmy i czułam, że tego było mi trzeba. Odpoczęłam, w końcu. Co prawda po transferze miałam 10 dni wolnego, odpoczęłam fizycznie ale psychicznie byłam wyczerpana. Teraz odpoczęłam psychicznie, nie ograniczałam się i nie myślałam non stop o in vitro, transferze, badaniach itd.

15 maja, 22:44

15.05.2024

Dzisiaj odbyło się badanie receptywności endometrium wraz biopsją cd138. W piątek ponowny zabieg bo trzeba pobrać fragment endometrium w 5 oraz 7 dobie fazy lutealnej.
Sam zabieg trwał chwilę, nie bolało, czułam jedynie dyskomfort od wziernika i manipulowanie cewnikiem.
Teraz oczekiwanie na wyniki. Około 3 tygodnie. Czekamy również na wyniki cross match, ana3 oraz allo mlr, próbki krwi zostały pobrane wczoraj. Tutaj limity oczekiwania różnią się od siebie, najdłuższy to 15-18 dni roboczych. Nie wiem czy wynik zdąży przyjść przed 6.06 na konsultacje ale wiem,że można wynik przesłać mailem. Czy wydaliśmy niecałe 7tyś. na badania w dwa dni? Być może.

Czekanie, znowu czekanie. Ale tym razem jakoś mi bardzo nie przeszkadza. Jestem chyba przetyrana po ostatnich wydarzeniach. Czas i tak minie, leci jak szalony, ani się obejrzymy a wyniki już będą. Czekam już nie pierwszy raz. Zdałam sobie sprawę,że od stycznia jestem non na hormonach, 5 miesięcy. Przerwa, żeby chwilowo nie brać żadnych leków dobrze mi zrobi. Pogoda będzie pomagać w oczekiwaniu, jest przepięknie, tak jak lubię. Spacery, plaża, to jest to.

Niczego nie mogłam wcześniej zaplanować, liczyłam,że w wakacje będę już w domu, na zwolnieniu, więc nie zaplanowałam urlopu, a teraz jak się obudziłam to nie mam już opcji na urlop bo wszystkie terminy zajęte. Udało mi się wstrzelić w luke, całe 5 dni, doceniam. Wiem,że dopiero co miałam wolne, taka to pożyje... ale to nie był urlop. Chciałabym taki prawdziwy urlop, bez wizyt, leków, stresu, chciałbym polecieć w jakieś bardzo ciepłe, piękne miejsce, moczyć tyłek w basenie i morzu bez myśli czy powinnam,czy nie złapie infekcji, która pokrzyżuje plany. Póki co mamy tylko datę od do, niczego więcej na ten moment nie możemy zaplanować, przecież nie wiemy co wyjdzie w badaniach i jaki będzie plan działania. Będziemy ogarniać jakiś wyjazd na ostatnią chwilę lub znów będziemy turystami we własnym mieście.

W czerwcu idziemy też na ślub, dzień przed są również chrzciny ale na tą uroczystość się nie wybieramy. Choć ostatnio zafundowałam sobie terapię wstrząsową 😅 wybrałam się do bejbilandu- festiwal baniek mydlanych z moim prawie trzyletnim chrześniakiem. Mhm, takiej ilości dzieci w jednym miejscu nie widziałam chyba nigdy. I tak sobie patrzyłam na tych rodziców i zastanawiałam się jak oni to zrobili, jak to się robi, jak zajść w ciążę, donosić ją i urodzić dziecko. Czuje jakbym grała w grę, której zasad nie rozumiem, a oni tak. Ja nie umiem, nie potrafię. Nawet jeśli wydawałoby się,że idę na gotowe, komórka już zapłodniona, jest zarodek, już pięciodniowy, przecież wystarczy przenieść go do macicy i pyyyk, ciąża. A tu nic. Teraz, ze świadomością ile rzeczy jednocześnie musi zagrać, żeby ciąża się wydarzyła, zajście w nią jest dla mnie tak niewyobrażalne, nierealne jak lot na Księżyc.
Dla mnie, dla Nas, będzie to Cud.

Czekam cierpliwie ⏳️ i marzę by udało się odkryć przyczynę niepowodzeń, znaleźć złoty środek, a kolejny transfer, który na razie jest tak odległy, był sukcesem🤞🏻

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 maja, 08:59

26 maja, 13:14

26.05- Dzień Mamy 💐
W tym roku to tak jakby też moje święto. Dlaczego? Przecież nadal nie mam dziecka ani nie jestem w ciąży. Ale jestem Mamą czterech zarodków, blastek, śnieżynek 🩷
Marzę o tym, żeby choć jedną z nich mocno przytulić, ucałować i mam ogromną nadzieję, że tak się stanie, bo robię co mogę 🍀

Jednak boje się, tak bardzo się boje, że nigdy nie będzie mi dane przytulić swojego dziecka.
I dziś, pośród przeglądanych zdjęć mam z dziećmi jest mi cholernie przykro i ciężko, że nie mogę doświadczyć macierzyństwa.

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 maja, 16:28

31 maja, 09:47

Mamy wyniki. Prawie wszystkie, brakuje jeszcze receptywności endometrium z CD138 i macicznych komórek NK. Na ten wynik trzeba czekać jeszcze tydzień.

cross match 39.1%
allo mlr 0.0%
ANA3 dodatnie ale ten parametr nie ma znaczenia dla zajścia w ciąże ani na jej rozwój.

Co mogę napisać o tych wynikach? Nie jest dobrze. Jak zwykle z resztą. Mamy jakiegoś mega pecha, już sama nie wiem jak to określić. Po prostu z każdej strony jest coś nie tak...
Począwszy od niskiego amh, słabą jakość komórek, obniżone parametry nasienia, brak kirów implantacyjnych, na uczuleniu na męża skończywszy. Nie wiem dokładnie co znaczą te parametry. Czytam, szukam ale u każdej pary zestaw problemów jest inny, więc zalecenia są różne. Wyczytałam, że cross match jest to zbicia, trzeba mnie "odczulić", osłabić mój organizm,żeby się nie zorientował, że jest w nim coś obcego i żeby do cholery nie atakował zarodka. W tym celu można zastosować immunosupresje, czyli kuracja sterydami, czytałam też o szczepieniach limfocytami partnera. Czekam na wizytę, nie analizuje bo tak szczerze mam dość. Jestem już tym zmęczona. Nasza walka trwa 1.5 roku, w kwietniu minął rok leczenia w klinice, w sierpniu minie rok od pierwszej stymulacji... a w ciąży jak nie byłam, tak nie jestem, a czuje,że każdy wynik badania jeszcze bardziej mnie od ciąży oddala. Mamy szereg problemów do pokonania i zostawiam to lekarzom. To oni skończyli studia, kursy, mają doświadczenie, więc niech nam pomogą.
Na ten moment nie mam siły walczyć. Musze odpocząć, przygotować się psychicznie do kolejnej próby.

06.06 konsultacja immunologiczna.
13.06 wizyta w klinice, na której ustalimy plan działania w oparciu o wyniki receptywności i zalecenia P.
Po tych wizytach rzucam wszystko i lece na urlop. Nawet nie czekaliśmy na to co lekarze nam powiedzą, po prostu zarezerwowaliśmy wycieczkę. Gorący, słoneczny Egipt , jego lazurowe wody i kolorowe rafy koralowe kuszą mnie i zachęcają do odpoczynku. Zemsta Faraona czycha na mnie, więc żadne antybiotyki czy sterydy nie jadą ze mną bo nie chciałabym, żeby Faraon mnie dopadł. W końcu mam zajebiście silny organizm, nie będzie miał ze mną szans jeśli go nie osłabie,nawet z zarodkami wygrywa.
Po powrocie działam i zaczynam przygotowania do transferu.
Oczywiście lece z mężem, na którego jestem uczulona. To jest tak głupie, że aż śmieszne. Powinnam kichać, gdy się do mnie zbliża? Może drapać? Na pierwszej randce trzeba było cross match zbadać.

Czuje, że weszłam w nową fazę wkurwu i rozżalenia. To faza pod tytułem "wszystko mi jedno, róbcie tak by było dobrze", przecież i tak nie mam na nic wpływu. Nawet mi się już płakać nie chce bo ile można.

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 czerwca, 15:30

1 2 3