Do naszego zestawu dołączyła niepłodność immunologiczna. Nie rozumiem dlaczego mój organizm broni się przed ciążą. Przecież serce pragnie dziecka, głowa pragnie, a mój organizm traktuje zarodek jak wroga. Czego nie ogarnia? Dostałam zalecenia od docenta.
Opcji wyjścia z tej sytuacji jest kilka.
Wciąż czekam na wynik biopsji endometrium, mam nadzieję, że do czwartku dojdzie bo bez niego nie mam po co iść na wizytę do kliniki.
Tak naprawdę na podstawie tego wyniku będzie oparte dalsze postępowanie.
Wariant numer jeden.
Wychodzi stan zapalny endometrium, który trzeba przeleczyć antybiotykiem. Bywa tak, że antybiotykoterapia wystarcza bo stany zapalne w organizmie wzmagają cytotoksyczność.
Wariant numer dwa.
Stanu zapalnego nie ma. Wtedy od 2-3dc trzeba włączyć immunosupresje na 14 dni. Czasem to wystarcza i kolejny transfer jest szczęśliwy, cross match się obniża.
Natomiast jeśli chcemy podejść bardziej kompleksowo, mieć większe szanse na powodzenie, trzeba podnieść allo mlr.
Tutaj opcje są dwie.
Opcja numer jeden to immunoglobuliny.
Największy minus to logistyka.
Lek jest dostępny w Czechach (mieszkam na drugim końcu Polski),więc trzeba sobie znaleźć aptekę,pojechać do Czech, kupić i znaleźć klinikę, która zechce mi podać kroplówke, a nie każda klinika jest chętna na takie działanie. Wlew podaje się w cyklu transferowym, kilka dni przed transferem. Działanie krótkie, tylko jeden cykl. Koszt to około 6000. Jak się uda to w ciąży trzeba podać jeszcze jedną dawkę.
Opcja druga to szczepienia limfocytami partnera.
Szczepienia odbywają się w Łodzi. Potrzebne są 3 dawki co trzy tygodnie i jedno doszczepienie w ciąży, tak więc cztery wycieczki do Łodzi. Tym samym wydłuża się czas podejścia do transferu o 3 miesiące. I to jest największy minus.
Cena jednej dawki to 1600. Dużym plusem jest fakt, że szczepienia działają pół roku co w naszym przypadku ma znaczenie bo zarodki mamy nieprzebadane. Teraz żałuje, że się nie zdecydowaliśmy, że nie postawiłam na swoim. Może być taka sytuacja,że się naszprycuje a podany zarodek nie będzie miał szans bytu. Taki pusty przebieg. Zostaje mi wierzyć, że wśród tych czterech jest TEN. Pół roku działania może być pomocne,jeśli nie uda się jeden to mogę podejść do kolejnego.
Docent mówił, że obie metody mają porównywalną skuteczność, a wybór zależy od nas. Obie metody są bezpieczne i stosowane od lat.
Muszę się zagłębić w temat, poszukać informacji co niesie za sobą mniejsze skutki uboczne.
Chce, żeby się udało. Po prostu. Mogę sobie zrobić wycieczkę do Czech, jest to do ogarnięcia. Mogę sobie robić wycieczki do Łodzi ale bardzo nie podoba mi się fakt, że transfer odwleka się w czasie. Jednak jeśli to ma zadziałać i sprawić, że się uda, biorę w ciemno.
W ostatecznym podjęciu decyzji pomoże wynik biopsji. Z docentem jestem w stałym kontakcie, może po zobaczeniu wyniku pomoże w podjęciu decyzji.
Obawiam się podejścia do tematu lekarza z kliniki. Nie bardzo uznaje immunologie. Na stronie kliniki w zakładce 'niepłodność immunologiczna' widnieje hasło 'ryzykowne szczepienia limfocytami partnera', troszkę zniechęca.
Czekam.
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 lipca, 10:31
Badanie receptywności endometrium nic nie wniosło, stanu zapalnego nie ma, maciczne komórki NK również są w normie. Chociaż tutaj wyszło wszystko dobrze, nie muszę brać antybiotyku ani robić biopsji kontrolnej. Tym sposobem czas oczekiwania na podejście do transferu się skraca 😊
Mamy decyzję, transfer będzie z immunoglobuliną.
W mojej klinice podłączą mi lek bez problemu na kilka dni przed transferem.
Muszę go tylko zdobyć. Mój wysłannik już działa w tym temacie 🍀 jeżeli się nie uda to zrobimy wycieczkę do Czech.
Co do wczorajszej wizyty... tak,musiałam przenieść bo na wyniki czekałam równy miesiąc, spodziewałam się, że tak będzie wyglądać. Pokazałam wyniki badań oraz zalecenia docenta. W gabinecie był jeszcze jakiś stażysta, chyba. Oboje czytali i z ich mimiki oraz tego co mówili między sobą można było wywnioskować co o tym myślą, a jak tylko powiedziałam, że mam zalecenia to lekarz stwierdził, że pewnie encorton, accofil i heparyna.
Szczepienia zostały odrzucone od razu. Według nich nie ma badań, które wskazują na to, że to pomaga. Nawet został mi pokazany artykuł oraz przytoczona historia pacjentki, która całkowicie uodporniła się na męża. Nie wiem, przeczytałam całe mnóstwo wpisów kobiet,którym po szczepieniach udało się zajść w ciążę, a wcześniej był problem. Nie chcę mi się wierzyć, że to akurat był zbieg okoliczności. Nie rozumiem dlaczego jest takie podejście do tematu immunologii i jest to tak demonizowane.
Potem skupili się na immunosupresji. Lekarz stwierdził, że to jest okej ale według niego, w moim przypadku by tego nie zastosował ze względu na to, że komórki nk mam w normie a one też odgrywają ważną rolę w implantacji zarodka.
Fakt, że zalecenia były napisane przed otrzymaniem wyników biopsji endometrium, gdy P. nie wiedział co tam wyszło i były to bardziej rozważania różnych opcji leczenia.
Zapytałam co w takim razie proponuje jeśli szczepienia nie, immunosupresja też nie.
Już się trochę wkurzyłam, więc powiedziałam, że ja się na tym nie znam, chce żeby się udało, po prostu, a jak, to już inna sprawa. Emocje wzięły górę i zaszkliły mi się oczy ale się nie dałam.
Zaproponował podejście do transferu na samym wlewie z immunoglobuliny argumentując to tym, że jest to metoda poparta medycznie i stosuje ją u swoich pacjentek. I okej. Dostałam receptę.
Transfer będzie refundowany z programu rządowego. W końcu coś mi się należy od państwa na tej staraniowej drodze. Cieszę się, bo bałam się, że przez immunologie będę musiała podejść komercyjnie.
Mam obawy czy same immunoglobuliny to nie za mało. Napisałam już wiadomość do P. z wynikami badań oraz pomysłem doktora z kliniki. Czekam na odpowiedź. Może faktycznie jeśli komórki NK są w porządku, on też zaleci tylko immunoglobuliny.
Zarys planu jest. Jeśli sam wlew to transfer może być w kolejnym cyklu. I tak, jeśli P. zaleci to będę brać acard, heparyne, encorton i accofil, bo czuje, że klinika robiłaby transfery na samym estrofemie i progesteronie.
Muszę działać na dwa fronty, również w zgodzie ze sobą.
Tymczasem rozpoczęłam 2 tygodnie urlopu 😊 próbuję się wyłączyć, odpocząć i zebrać siły do kolejnych działań.
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 czerwca, 09:59
Wypoczęta po urlopie, gotowa do działania, troszkę przetyrana przez klątwe faraona po powrocie i przeziębienie, rozpoczynam przygotowania do transferu na cyklu sztucznym.
Teraz niech rośnie to co ma rosnąć, a nie wzrasta to co wzrastać nie ma,a będzie dobrze i będziemy za tydzień wyznaczać termin transferu.
Tym razem 2x1 estrofem oraz 2x1 acard.
Na kilka dni przed transferem będzie wlew z immunoglobulin, będzie też accofil.
Może do trzech razy sztuka? 🍀Może ten transfer będzie tym szczęśliwym? 😊
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 lipca, 18:53
Dzisiaj wlew z ivig 😵💫 przez kilka godzin będą mi podawać płyn z buteleczek. Zabieram serial, książkę i jedzonko.
Właśnie wróciłam z akupunktury. Pierwszy raz w życiu tego doświadczyłam, ciekawe, nawet przyjemne. Poleżałam, posłuchałam śpiewu ptaków z głośnika. Działam na wszystkie możliwe sposoby. Zastanawiałam się czy nakłuwanie i ivig jakoś na siebie nie wpływają,czy można to łączyć, zostałam zapewniona, że można. Akupuntura ma pozytywnie wpłynąć na ukrwienie macicy, co pomaga zarodkowi w zagnieżdżeniu. Po transferze będzie jeszcze jedno spotkanie.
Najważniejsze, transfer zbliża się wielkimi krokami, 29.07 🍀 godzina 15.
Na poniedziałkowej wizycie endo miało 10.6 mm, progestron mniej niż 1.
Podejście z obstawą:
🍀wlew ivig
🍀acard
🍀glucophage
🍀euthyrox, bo estrofem namieszał i moje tsh wynosi ponad 4 😱
🍀accofil
🍀estrofem
🍀cyclogest
🍀neoparin
🍀prolutex jeśli będzie taka potrzeba
I standardowo troszkę suplementów💊
W sobotę zbadam poziom progesteronu, włączony od środy,żeby w poniedziałek przed transferem znowu nie było zdziwienia, że jest niski. Jeśli jego poziom nie będzie zadowalający to do poniedziałku podbije go prolutexem.
Staram się nastawiać pozytywnie, próbuje nowych rzeczy, które mogą pomóc i w to wierzę.
Są we mnie dwie migotki.
Ta pierwsza się cieszy i odlicza dni do poniedziałku, powtarza sobie,że będzie dobrze i oczami wyobraźni widzi jak płacze ze szczęścia, biegnie do męża, radośnie krzyczy, że jest w ciąży, pokazując test ciążowy.
Ta druga się boi, boi się porażki, że wszystko na nic. Jest obojętna bo wie, że wszystko może się zdarzyć, a oczami wyobraźni widzi jak wyje w poduszkę, bo znów się nie udało.
Jak będzie tym razem?
Tak bardzo chciałabym, żeby się udało ✊️💫
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 lipca, 10:26
15dc
Trzeci transfer.Przy transferze był mąż. Razem widzieliśmy tego Maluszka na monitorze. A teraz jest we mnie i mamy nadzieję,że tam zostanie na długie miesiące 🍀i będzie rósł w zdrowiu.
Czekamy ⏳️
W sobotę progestron wynosił niecałe 12, dołożyłam jedną globulkę cyclogestu i prolutex, dziś wynosił niecałe 15. Po konsultacji z lekarzem dostałam luteinę podjęzykową 3x2, prolutexu na razie nie brać. Najlepiej, żeby poziom progesteronu był około 20 i do tego dąże.
Estradiol 222, tutaj nic nie zmieniamy, 2x1.
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 lipca, 20:59
5dpt ⏸️
Jesteś tam! A ja na dzień dzisiejszy jestem w ciąży! 🥹
Beta 18.80mIU/ml, progesteron 16,20ng/ml 🍀
Nie planowałam dzisiaj sikać na test, bałam się, że znów się rozczaruje, że znów będzie jedna kreska, znowu będzie płacz. I był płacz, łzy szczęścia i wzruszenia 🥹
Wykorzystałam okazję kiedy mąż wyszedł z domu, wróci dopiero w nocy, więc póki co jest niczego nieświadomy 😈 Mam dla niego małą niespodziankę jak wróci 🥰 myślę,że mu się spodoba.
Wiem, że to zdecydowanie za szybko, żeby się cieszyć, boję się cieszyć , ale wiem też jaką drogę przeszłam, chcę być w tym od początku, nawet jeśli to tylko na chwilkę, chcę być w tym całą sobą, bo to ogromny krok 🍀 jeszcze nigdy nie byłam tak daleko.
W sierpniu tamtego roku zaczynałam pierwszą procedurę in vitro, w sierpniu tego roku, jestem w ciąży! I jestem z siebie cholernie dumna!
Te dni po transferze były inne niż w tych, gdzie beta wynosiła okrągłe 0. Tak jak wtedy czułam, że nic z tego nie będzie, tak teraz czułam, że już nie jestem sama. Byłam spokojna, opanowana, byłam tu i teraz.
I oczywiście, że wczoraj się bałam bo wiedziałam,że będzie trzeba poznać efekty, rano biłam się z myślami i zrobiłam test dopiero z czwartego sika😅 najpierw czekałam aż mąż wyjdzie z domu, a potem musiałam nazbierać.
1dpt wyskoczyła opryszczka,wieczorem podczas wstawania z kanapy, poczułam mocny ból z prawej strony, musiałam chwilę posiedzieć, wstałam po chwili.
Od 2dpt pojawiły się dwójki podobne do tych podczas klątwy faraona, codziennie, rano😅
2dpt i 3dpt delikatnie pobolewał brzuch, a 3dpt późnym wieczorem, gdy drzemałam na kanapie poczułam kilka ukłuć, takich od środka, to było coś innego niż do tej pory, bo brzuch po wcześniejszych transferach też mnie pobolewał.
4dpt nie czułam nic, oprócz porannej dwójki, przeszło mi przez myśl, że nic z tego.
5dpt zobaczyłam dwie kreski, a w południe na bieliźnie pojawił się brązowy śluz i troszkę jasnej krwi. To było plamienie implantacyjne bo progesteron jest całkiem niezły ale mógłby być większy, dlatego dokładam prolutex 2x1.
W ogóle nie bolą i nie bolały mnie piersi. Tylko delikatnie czuje brzuch.
Teraz sprawdzam przyrosty.
Beta w poniedziałek 7dpt.
Proszę, rośnij 🍀🧚♀️🥹
Rozgość się i nie wychodź przed kwietniem ❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 października, 12:03
7dpt
beta 47.60mIU/ ml (przyrost 171%), progesteron 183.1 ng/ml (?)✨️
Jesteś tam i chyba Ci się podoba 🥰
Progestron podejrzanie wysoki, bardziej spodziewałabym się błędu w laboratorium, niż tego, że przy moim tempie wchłaniania progesteronu, trzy zastrzyki prolutexu tak bardzo go podbiły. Zalecenia pani doktor to odstawienie zastrzyków oraz luteiny podjęzykowej.
Trzymaj się mocno!
Rośnij 💞
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 sierpnia, 18:06
9dpt
beta 75.40mIU/ml, progesteron 44ng/ml.
Przyrost 57.6%, za niski 😔
Przyrost nie jest aż tak bardzo poniżej normy, badanie było wykonane około 30 minut szybciej niż w poniedziałek, może za te pół godziny przyrost byłby w normie, minimalnej normie, ale ciąża to nie matematyka, te forum nie takie cuda widziało. Beta nie spadła, urosła, tylko troszkę za mało.
Nie skreślam jeszcze maluszka. Wierzę w niego i walcze, mam nadzieję, że ta beta odbije. Pomogłam mu jak tylko mogłam.
Dziewczyny z forum zrobiły burze mózgów, absolutnie nie pozwoliły zwątpić chociaż na chwilę. Skonsultowałam się też z moją zaufaną ginekolog. Tym sposobem zwiększyłam wczoraj dawkę accofilu, wzięłam 1/2 ampułki, dziś zrobię to samo. Jeśli to może pomóc to bez zastanowienia to zrobiłam. Na tym forum jest dziewczyna,która w ten sposób uratowała ciążę, miała słabe przysroty, po zwiększeniu dawki accofilu dziś jest w 24tc. Ciąża to nie matematyka, każda jest inna i jeden słabszy przyrost jeszcze niczego nie przesądza.
Moja ginekolog zaleciła mi jeszcze encorton, w sumie 20mg i również sugerowała zwiększenie dawki accofilu. Nie wiadomo czy już nie jest za późno i czy to uratuje jeszcze sytuacje, ale ja wierzę, walcze, robię co mogę, niestety nie wszystko jest zależne ode mnie.
Co do progesteronu, kolejnego dnia po tym mega wysokim wyniku zbadałam go ponownie, w innym laboratorium, po odstawieniu prolutexu zgodnie z zaleceniami i przed wzięciem porannej dawki leków. Wynik wynosił 15 ng/ml. Nie chce mi się wierzyć,że tak szybko opadł i podejrzewam, że tamten wynik to 18.3 ng/ml, a nie 183.
Dobrze, że ufam swojej intuicji i zbadałam bo po odstawieniu luteiny podjęzykowej byłoby marnie. Zostawiłam luteinę i 1x prolutex.
Jutro beta 11dpt i konsultacja w klinice. Dowiem się, w którą stronę to idzie.
Walcz kochanie! 🙏 wystrzel 🚀 i zostań z Nami.
Ja walcze 💪🏼
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 sierpnia, 07:19
11dpt
beta 47.40 mIU/ml, progesteron 14.50 ng/ml 💔
Estradiol opadł mimo utrzymania tej samej dawki, progesteron badany przed poranną dawką leków, z pominięciem wieczornego prolutexu.
Nasze szczęście nie trwało długo, a cuda się nie zdarzają, nie Nam.
Przez chwilę pozwoliłam sobie uwierzyć w to,że jestem w ciąży. Fajnie było widzieć dwie kreski na teście ciążowym i obserwować jak ciemnieją, fajnie było doświadczyć pierwszych objawów ciąży. Mam nadzieję,że będzie mi dane doświadczyć tego jeszcze raz, tym razem na dłużej bo dziś znów czuje pustkę i ogromny strach o to co będzie dalej.
Boli, boli bardziej niż gdy beta od początku wynosiła okrągłe 0.
Kiedy rozmyślałam przed transferem obstawiałam, że albo się nie uda wcale, jak dotychczas, albo się uda, moje myśli nie brały pod uwagę, że uda się na chwilę, chociaż wiem,że straty niestety są wpisane w starania o dziecko. To jest cholernie niesprawiedliwe.
Czy cztery stymulacje in vitro, dwa nieudane transfery to było za mało nieszczęścia? Czy potrzebowałam doświadczyć ciąży biochemicznej, a co za tym idzie, trzeciej porażki?! Ile jeszcze trzeba znieść? Na ile wystarczy mi sił...
I tak czuje pewnego rodzaju ulgę, że po prostu ta beta spada, nie słabo rośnie dając złudną nadzieję... że skończyło się na tak wczesnym etapie, nie zdążyłam się jeszcze aż tak przyzwyczaić i pokochać.
Dziś jest ciężki dzień i kolejne dni też będą dla nas trudne. Płaczemy i się przytulamy, tak bardzo wierzyliśmy w tego Maluszka, tak bardzo daliśmy się nabrać,że tym razem będzie inaczej.
Jest tak samo, nawet gorzej, a dziś poraz kolejny usłyszałam od lekarza, że mu przykro i mogę odstawić leki.
Zostały Nam trzy ❄️. Czy wśród nich jest Nasze dziecko? Co jeśli nie? Co jeśli kolejne próby się nie powiodą? Co jeśli na kolejną procedurę zabraknie mi jajek? Aż boje się tak myśleć.
Trzeba wierzyć i mieć nadzieję, ale to tak trudne, gdy kolejny raz dostaje kopa w dupe od losu.
Zawalczymy! Nie poddamy się! Bo widok pozytywnych testów, wzrastającej bety, jest wart bez wątpienia tych łez, trudu i emocji.
Jest taka teoria, że jeżeli poprzedni cykl in vitro zakończył się ciążą biochemiczną, nie należy zwlekać z podejściem do kolejnego transferu, gdyż zwiększa to szansę na ciążę kliniczną, organizm pamięta tryb ciąża.
Nie wiem ile w tym prawdy, chciałabym jak najszybciej podejść do kolejnej próby ale najpierw immunolog musi się wypowiedzieć co dalej. Czy powtarzać badania, które można zrobić dopiero około 6 tygodni po transferze? Czy próbować od razu? Na razie się nie dowiem bo jest na urlopie jeszcze przez tydzień. Jesteśmy kroczek bliżej, wiemy, że doszło do implantacji, że jestem w stanie być w ciąży.
Musimy czekać, znowu te cholerne czekanie ⏳️
Maluszku, dziękuję Ci, że przez chwilę dałeś mi, Nam, ogromną radość i wzruszenie. Dziękuję za to, że byłeś i czułam Twoją obecność.
Nie chciałeś, nie mogłeś zostać 💔
Będziemy o Tobie pamiętać, zawsze!
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 sierpnia, 07:16
Jakoś łatwiej mi, gdy wierzę,że jesteśmy krok bliżej dzięki temu,że zarodek się zagnieździł.
Nie miałam za dużo czasu na sentymenty bo wraz z krwawieniem rozpoczęłam przygotowania do czwartego transferu. Tak zalecił immunolog, żeby nie czekać. Zalecenia te same, nic nie zmieniamy.
Rozmawiałam dziś z lekarzem, nie wiemy co poszło nie tak 🤷♀️ może wada genetyczna zarodka, może po prostu to nie ten, może opryszczka coś namieszała i chyba do niego dotarło, że jest problem z immunologią. Próbujemy raz jeszcze, jeśli się nie uda to zostaną jeszcze dwa. Wtedy będziemy się martwić co dalej i pewnie podejmiemy jakieś zmiany. Może przerwa bo jesteśmy już zmęczeni, a jak sobie pomyśle, że będzie potrzebna piąta stymulacja to mi słabo. Nie wybiegam za daleko myślami, jest tu i teraz.
Ja cały czas mam nadzieję, lekarz też, coś ruszyło, to dobry znak 🍀
Sami wybraliśmy zarodek, który będzie transferowany, wybór był pomiędzy 4.1.1 a 4.1.1 😅 wskazałam palcem na monitorze który.
Dzisiaj endometrium 11.6, progesteron w normie.
23.08 wlew ivig 💉
30.08 transfer ❄️
Idziemy dalej 🌈 🦖
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 sierpnia, 14:32
18dc
Czwarty transfer już za Nami 🥰 blastocysta 4.1.1 z naciętą osłonką i embrioglue.
Progesteron dzisiaj wynosił 13ng/ml, dwie godziny przed transferem wjechał prolutex i została włączona dodatkowo luteina podjęzykowa 3x2.
Teraz czekamy ⏳️
Trzymaj się Okruszku 🥰🍀🦖
https://zapodaj.net/plik-cH1Hdoox3y
Beta będzie już we wrześniu.
We wrześniu urodził się najwspanialszy człowiek- mąż 🥰 we wrześniu wzięliśmy ślub, we wrześniu będę w ciąży i tak do maja🤞🏻🙏
Cztery stymulacje, cztery transfery 💫🍀 to wystarczająca ilość.
Proszę, zostań z Nami 🙏🫶
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 sierpnia, 22:55
6dpt⏸️
betaHCG 15.8mIU/ml, progesteron 28.2ng/ml ✨️
Jesteś tam! 🥹❤️
Proszę, żeby tym razem było wszystko dobrze 🍀
Po transferze czułam się bardzo podobnie jak ostatnim razem, wydawało mi się, że jest coś na rzeczy. Dziś nawet pojawiło się również plamienie implantacyjne.
Podchodzę do tego na razie z dystansem, po ostatnich wydarzeniach stres jest nieziemski, świruje, że beta niska jak na 6dpt bo ostatnio była wyższa 5dpt... powtarzam sobie, że z czegoś musi wystartować, a plamienie miesiąc temu miało miejsce piątego dnia, teraz szóstego więc Okruszek zagnieździł się później 🤞🏻
Rośnij Okruszku 🫶🏻🚀
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 września, 06:58
8dpt
betaHCG 31.9 mIU/ml (przyrost 102.5%) 🙏
Walczysz Okruszku i proszę Cię rośnij dalej 🍀🙏
Mam świadomość, że jak na 8dpt wartość tej bety jest niska, przyrost jest bez szału ale w normie, a to jest najważniejsze. Podchodzę do tego z dużą ostrożnością.
Niestety sama sobie robię krzywdę porównując kreski na testach ciążowych i czytając stopki dziewczyn na wątkach ivf. Większość tych bet jest wysoka ale znajduje też takie, u których te wartości nie były duże a wszystko było dobrze. Przyrosty są ważniejsze.
Dzisiaj w południe pojawiło się jeszcze różowe plamienie, potem już brązowe, trwało chwilkę i cały czas pobolewa mnie brzuch. Wygląda jak plamienie implantacyjne, więc może Okruszek wgryza się jeszcze głębiej. Odpoczywam, głaszcze brzuszek i opowiadam maleństwu jak będzie pięknie, gdy będzie rósł. Tyle mogę ❤️
Czekam na poniedziałek ⏳️pełna nadziei i wiary w mojego maluszka.
Bądź moim cudem i moją bajką ✨️
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 września, 06:59
10dpt betaHCG 45.2 mIU/ml, prog 33.90 ng/ml 😭
przyrost poniżej normy 44.2% 💔
Nie walczysz Okruszku 😔
W takie dni jak ten odechciewa mi się żyć, odechciewa mi się wszystkiego bo nic nie ma sensu. W takie dni jak ten zawijam się w koc i szlocham w poduszkę z bezsilności, złości i żalu.
Nie mam siły walczyć.
Ale też nie umiem się poddać.
Cholernie się boje, że nigdy nie będzie mi dane zostać mamą i z każdą porażką tracę nadzieję, że kiedykolwiek się uda.
Z każdą porażką również jeszcze bardziej chce spróbować kolejny raz.
Czasami chciałabym tak bardzo nie chcieć, oddać się w ręce losu ale nie potrafię.
Nie mam pojęcia o co w tym chodzi. Dlaczego tak się dzieje, dlaczego po prostu nie może być dobrze. Dlaczego Nam nie zdarzają się cuda.
Rok temu we wrześniu miał być pierwszy transfer, był zaplanowany dokładnie na 18.09, czyli naszą rocznicę ślubu, który został odwołany bo nie było czego transferować. W tym roku we wrześniu był czwarty transfer i druga ciąża biochemiczna.
Pojutrze mąż ma urodziny. Za 9 dni mamy trzecią rocznicę ślubu. Wszystkiego najlepszego kochanie 💔 taki prezent, ciąża na chwile i kolejny raz złamane serce.
Nie mam pojęcia co dalej. To już dla mnie za dużo.
Czekają ❄️❄️
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 września, 11:14
12dpt beta 13mIU/ml 💔
Nie rośniesz Okruszku, nie rozwijasz się 😔
Musimy się pożegnać.
Będziemy o Tobie pamiętać, zawsze!
Teraz mam Cię w sercu, niedługo w moich ramionach ✨️❤️
Oficjalnie transfer numer cztery zakończony ciążą biochemiczną 💔 Odstawiam leki.
Muszę zebrać myśli, siły i stanąć do bitwy o dwie ostatnie śnieżynki.
24.09 wizyta u innego immunologa.
26.09 wizyta w klinice i ustalenie nowego planu.
Zalecenia P. co do mnie wydają mi się być bardzo zachowawcze, kir aa bez żadnych implantacyjnych i brak zalecenia accofilu, sugerowałam po ostatniej ciąży biochemicznej zwiększenie dawki tej którą dostałam od ginekologa ale P. nie chciał zwiększyć, sugerowałam immunosupresje ale tego też nie zalecił... czuje się pozostawiona sama sobie a teraz naprawdę zrobiło się poważnie, zostały dwa ostatnie zarodki, w tym jeden leniuszek zamrożony w szóstej dobie, chciałabym żeby zrobić transfer ostatniej szansy i podać dwa za jednym razem. Tu musi być solidna obstawa lekami, a nie pitu pitu.
Czekam na to co odpisze docent i jaki wymyśli plan oraz konsultuje się z dr J.
Czas pokaże co będzie dalej ⏳️
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 września, 13:18
W mojej głowie jest milion myśli. Zaczynając od tego, że wszystko jest bez sensu, poczucia, że jestem wybrakowana, na pomyśle o rozstaniu z mężem kończąc. Czy wypaliłam z tym dzisiaj? Tak.
Poruszałam ten temat już jakiś czas temu, że może lepiej byłoby gdybyśmy się rozstali skoro nie możemy sobie dać tego czego chcemy. Tak bardzo jest mi go szkoda i tak bardzo chciałabym, żeby był szczęśliwy. Mąż znajdzie sobie inną kobietę, która urodzi mu dziecko i jego marzenie się spełni. Wtedy to było tak pół żartem, pół serio, w każdym razie nie wziął tego na poważnie.
Dziś mówiłam na serio. Pojechaliśmy wieczorem na przejażdżkę i mąż podjechał w miejsce, gdzie 7 lat temu byliśmy na pierwszej randce. Wybuchłam płaczem, mąż zapytał jakie myśli mam w głowie, więc powiedziałam,że tutaj zaczęliśmy i tutaj powinniśmy to zakończyć.
Ja w płacz, mąż w płacz. A najgorsze w tym jest to, że jak to powiedziałam to poczułam dziwną ulgę. Potem wyrzuciłam z siebie te wszystkie emocje, które we mnie siedziały, a kisiłam je w sobie bo tak już mam, że to co dzieje się w mojej głowie, zostaje w głowie.
Nasze życie od prawie dwóch lat kręci się wokół jednego tematu. Powoli próbuje oswoić się z tematem adopcji komórki lub zarodka albo adopcji społecznej, gdy wyczerpią się wszystkie możliwości. Czy jesteśmy na to gotowi? Chyba nie.
Cały czas walczymy o dziecko i o siebie, każdego dnia. Czasem jest ciężko, cholernie ciężko.
Staram się wprowadzać trochę normalności, jakiegoś romantyzmu, ale teraz to nawet moje libido szoruje po dnie. Wyjeżdżamy na weekend na urodzinowo- rocznicowy pobyt w hotelu ze spa.
Chociaż nie wiem czy to dobry pomysł.
Nie wiem co będzie dalej.
Mąż rozwodu nie chce, rozstać też się nie chce.
Chce być dalej z takim popaprańcem jak ja. Mówi, że kocha.
A od rana chciałam, żeby ten dzień był miły, chociaż trochę, w całej tej chujni. Jeden prezent mi nie wyszedł, na obiad zrobiłam placki ziemniaczane bo Stary ubóstwia, ale nawet te placki udało mi się spierdolić. I od tych chujowych placków się zaczęło, a za nimi cała lawina emocji.
Lepiej żebym już nie robiła placków.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 września, 23:22
18.09.2021
Trzy lata temu powiedzieliśmy sobie TAK 🤍
Przyrzekaliśmy miłość, wierność, bycie ze sobą na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie dopóki śmierć Nas nie rozłączy.
Trzy lata temu nie mieliśmy pojęcia jak doświadczy nas życie. Trzy lata temu zupełnie inaczej wyobrażaliśmy sobie najbliższe lata.
Dzisiaj jest dzisiaj, a nasze wyobrażenia spotkały się z rzeczywistością, a życie wygląda jak wygląda, nadal we dwójke + kot. Zmieniliśmy się, dzisiaj inaczej patrzymy na życie. To czego doświadczyliśmy zmieniło nasze podejście do wielu spraw.
Nie zmieniło się jedno. Kocham tego człowieka najbardziej na świecie, jestem pewna, że to z nim chce iść dalej przez życie, śmiać się i płakać.
Wciąż z nadzieją i wiarą patrzymy w przyszłość, chociaż jest cholernie trudno.
Śniło mi się,że lekarz bez naszej wiedzy pobrał materiał do badania od naszych dwóch śnieżynek, okazało się, że są to dwie zdrowe dziewczynki. Może to znak, żebyśmy wierzyli w te zarodki tak bardzo jak wierzyliśmy w każdy. Przegrywamy bitwy ale wojnę wygramy.
Czasem, gdy myśli cały czas krążą wokół jednego, skupiam się na planowaniu, wizytach, badaniach,lekach, zapominam od czego to wszystko się zaczęło i co jest ważne.
Najważniejsi w tym wszystkim jesteśmy MY, bo bez Nas, nie będzie CIEBIE 👶
Dlatego codziennie mówimy sobie, że się kochamy, dlatego o siebie dbamy, dlatego się wspieramy,dlatego chodzimy na randki i staramy się zapamiętywać miłe chwile, żeby nie wspominać pierwszych lat małżeństwa tylko jako bezsilność, smutek i płacz.
Mamy siebie, a z Tobą 👶 będziemy mieć już wszystko.
Chyba wyczerpaliśmy już limit nieszczęść i do nas wkrótce los się uśmiechnie 🌈
Życzę Nam kolejnych lat w szczęściu i zdrowiu 🍀
Życzę Nam siły i odwagi w tej nierównej walce 👶
Życzę Nam spełnienia największego marzenia 🦖
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 września, 14:09
✅️ Zbadałam poziom homocysteiny, żelaza, ferrytyny, wit B12, kwasu foliowego. Wyniki bardzo ładne, homocysteina wynosi 7, reszta wyników w górnych granicach normy.
✅️ Wizyta u dr Jarosz- immunolog.
Po wysłuchaniu mojej historii i przeanalizowaniu wyników badań, doktor stwierdziła, że leczenie było według niej niewystarczjące. Przede wszystkim za małe dawki accofilu, żeby mogły zadziałać tak jak powinny. Doktor ma inne podejście, nie bierze wcale pod uwagę wyniku allo mlr, dla niej nie jest istotne, skupia się na immunosupresji, trzeba zbić cross match. Na pierwszej wizycie już dostałam plaqenil, czyli lek immunosupresyjny i przeciwzapalny. Dr rekomenduje w moim przypadku transfer pojedynczy ze względu na kir aa.
🔜 powtórka cross match, cytokiny, poziom białek C i S.
🔜 25.10 wizyta z wynikami badań i ustalenie planu działania.
✅️ Wizyta w klinice u lekarza prowadzącego.
Jego pierwsze pytanie było czy rozmawiałam z immunologiem. Jednak zrozumiał, że immunologia to nie wymysł, co z resztą doskonale widać po tym co zadziało się przy ostatnich transferach. Powiedziałam, że skłaniam się do podejścia do transferu na zaleceniach dr J, docent odpisał, żebym zbadała cross match i allo mlr.
Rozmawialiśmy o tym co dalej jeśli dwa kolejne transfery się nie powiodą. Na dzień dzisiejszy w naszym przypadku możemy nadal zbierać zarodki, robić stymulacje za stymulacją, a zebrane zarodki oddamy do zbadania. Refunadacja tego nie wyklucza jeśli są wskazania medyczne.
Nawet możemy zbadać te dwa zamrożone, dla nich to chleb powszedni, robią tak bardzo często i skuteczność jest na poziomie 97%. Jednak dr uważa, żebyśmy wierzyli w te zarodki, on w nie wierzy, nie skreślali ich, podeszli do transferu z zaleceniami immunologa, nie ponosili teraz dodatkowych kosztów, a gdyby tfu tfu doszło do kolejnej procedury, wtedy zbadamy zarodki. Musimy z mężem przemyśleć i podjąć decyzję.
Po dwóch ciążach biochemicznych pod rząd, cyklach sztucznych, w 13 dc na usg było widać ciałko żółte, miałam owulacje z lewego jajnika, pęcherzyków antralnych było osiem, po cztery na jajnik, to całekim nieźle.
✅️ Pobrane wymazy na posiew, Ureaplasme i Mycoplasme. Czekam na wyniki. Niepokojące są ostatnio nawracające infekcje, więc może coś tutaj wyjść albo po prostu jestem tak bardzo podrażniona w środku od leków i stąd nieprzyjemne pieczenie. Tutaj wszystko wyszło ujemne, wszystko jest w porządku.
🔜 18.10 histeroskopia diagnostyczna.
Nie wydaje nam się, żeby coś w tym badaniu wyszło bo biopsja endometrium nic nie wykazała, w usg też nigdy nie było nic podejrzanego ale i tak warto to zrobić, tymbardziej, że na NFZ bo moja klinika ma kontrakt na to badanie i drożność jajowodów.
Według badań przepłukanie wnętrza macicy solą fizjologiczną ma pozytywny wpływ na endometrium i implantacje zarodków oraz odestek zajścia w ciążę u kobiet, u których zabieg był jest większy niż u tych, które histeroskopii nie miały.
Trzymamy się za kieszeń i czekamy⏳️⏳️⏳️
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 września, 13:44
Jestem już po histeroskopii.
Nie było wiadomo czy się odbędzie, bo mój cykl się rozjechał. Moje cykle trwają 26 dni, obstwialiśmy z lekarzem miesiączke pomiędzy 7 a 10 października, dlatego datę zabiegu ustaliliśmy na 18 października. Od 20dc przez 5 dni plamiłam ale plamienie nie przerodziło się w okres tylko znikło. Czekałam aż pojawi się krwawienie, dni mijały aż mi się wydawało, że te plamienie to był tak skąpy okres i zabieg przepadnie, ale jednak w 30dc krwawienie się pojawiło, a 6dc odbyła się histeroskopia, zgodnie z planem, wyliczone co do dnia 😅 nic dziwnego, że organizm zwariował po sztucznych cyklach i ciążach biochemicznych.
Po zabiegu czuje się dobrze, jestem troszkę otępiała po narkozie, brzuch nie boli, delikatnie krwawie.
Po zabiegu dobre informacje. Wszystko wygląda w porządku, macica jest odpowiednich rozmiarów i kształtów, endometrium jednorodne, bladoróżowe, a ujścia jajowodów niezmienione. Bardzo mnie cieszy, że to nie tutaj leży problem i anatomicznie wszystko jest dobrze.
Kolejne badanie z listy odhaczone ✅️
Mam już wyniki badań.
Cross match 35.7% ( w maju 39.1%)
Allo mlr 48.3 % ( w maju 0.0%)
Cytokiny, z których nic nie rozumiem. Wyczytałam tylko, że il10 odpowiada za ochronę zarodka, a il2 za atak. Dużo tam strzałek raz w górę, a raz w dół. Nie znam się, wyniki pozostawiam do oceny immunologowi.
Cieszy mnie, że allo tak wzrosło. Natomiast cross match nie spadł prawie wcale, taki spadek to nie spadek, może w tym tkwi problem.
Czekam na wyniki poziomu białek, możliwe że nie dotrą na wizytę za tydzień bo laboratorium nie ogarnęło, ja też nie zwróciłam uwagi, że nie zostało wystawione zlecenie na to badanie, więc dwa tygodnie czekałam na wynik czegoś co nie było badane... gdybym nie zadzwoniła do labu to nawet bym nie wiedziała, bo po zalogowaniu na portal pacjenta do tej pory nie ma wyników, a na stronie apc były już 07 i 16 października.
Krew na to badanie oddałam dzisiaj, czas oczekiwania do 14 dni roboczych, poprosiłam o zaznaczenie na cito ale to badanie wysyłkowe i nie dają gwarancji, że będzie szybciej. Najważniejsze wyniki mam. Jestem ciekawa zaleceń i tego kiedy będziemy mogli podejść do transferu 🤔
Czy będzie jeszcze w tym roku?
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 października, 18:21
Dostałam zalecenia i plan działania.
Od dzisiaj zaczynam immunosupresje przez 25 dni- equoral+ encorton.
Potem zostaje ze mną Hydroxychlorquine i encorton.
Osiem dni przed transferem i dzień przed transferem cała ampułka accofilu, od 2dpt 1/3 ampułki co dwa dni, kontrolne morfologie i ewentualne modyfikowanie dawek.
Planujemy transfer na listopad.
🗓 04.11 wizyta przed transferem.
Cytokiny wyszły w porządku, allo mlr jest ładne, cross match do zbicia immunosupresją. Doktor allo nie zleca, zrobiłam z ciekawości czy ivig je podniosło. Poziomy białek C i S idealne. Wszystkie wymazy w porządku, stanu zaplanego endometrium brak, komórki nk w normie, witaminy, żelazo w górnej granicy normy, homocysteina okej, tsh na euthyrox idealne, w histeroskopii też wszystko dobrze, brak zrostów, mięśniaków. Z ginekologicznego punktu widzenia nie ma się do czego przyczepić. Wygląda na to, że cross match wszystko psuje 😞
Błagam, żeby to zadziałało 🙏🍀
Za dwa dni będę starsza, jedyne marzenie przy dmuchaniu świeczki z tortu to żeby listopadowy transfer się udał! ✊🏼🍀 niczego więcej nie pragnę, tylko Ciebie 👶 i aż Ciebie ❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 listopada, 08:42
Hej, mi lekarz mówił że immunoglobuliny są dostępne też w Niemczech, może tam będziesz miała bliżej 🙂
Hej :) Dziękuję za informację. Chyba wychodzi podobnie ale dobrze wiedzieć 😊