
Spożywane przez nas produkty mają swój określony skład chemiczny, który bezpośrednio wpływa na funkcjonowanie organizmu, a także na przebieg choroby. Dieta osób, u których stwierdzono niedoczynność tarczycy, powinna opierać się na niskiej zawartości węglowodanów, które co prawda są niezbędne do spalania białek i tłuszczów, ale powodują dodatkowy wzrost masy ciała u chorego. Należałoby zatem ograniczyć spożywanie słodyczy, ziemniaków, ryżu, makaronów, kasz, produktów mącznych (w tym także chleba). Do codziennej diety warto natomiast włączyć białka, które sprzyjają większemu wydatkowaniu energii na trawienie i nie odkładają się w postaci tkanki tłuszczowej. - Zaleca się zwłaszcza takie produkty, jak chude mięso, chude ryb oraz nabiał. Pozytywny wpływ na zdrowie osób z niedoczynnością tarczycy mają również owoce i warzywa, ale nie wszystkie. Z jadłospisu trzeba wyłączyć surową kapustę, brokuły, kalafior, brukselkę, rzodkiew, gorczycę oraz soję, które spożywane w nadmiernych ilościach, ograniczają wchłanianie niezbędnego jodu – mówi Hanna Bieszczad, dietetyk z Centrum Naturhouse.
Gdzie szukać cennego jodu i witamin?
W diecie osób z niedoczynnością tarczycy, oprócz jodu, bardzo ważną rolę odgrywa również cynk oraz witamina C. Jod jest mikroelementem, bez którego tarczyca nie może wytwarzać odpowiedniej ilości hormonów potrzebnych do stabilizacji masy ciała, utrzymania prawidłowego stanu skóry, włosów i paznokci oraz procesów rozmnażania. Pokarmy bogate w jod to przede wszystkim: sól kuchenna jodowana, ryby morskie (dorsz, łosoś, makrela wędzona), owoce morza, mięso, nabiał, szpinak. Kolejnym mikroelementem potrzebnym do prawidłowego wzrostu tkanek jest cynk, obecny m.in. w produktach pochodzenia zwierzęcego, a także w rybach, ziarnach zbóż czy nasionach. Z kolei witamina C, odpowiedzialna za układ odpornościowy i produkcję kolagenu, występuje głównie w świeżych owocach cytrusowych i warzywach (pomidorach, papryce, pietruszce).
Jak poradzić sobie z nadmierną wagą?
U osób z niedoczynnością tarczycy występuje często spowolnienie przemiany materii. Oznacza to, że organizm przybiera na wadze, nawet jeśli nie nastąpiły zmiany w żywieniu czy trybie życia. Aby jednak rozpocząć kurację odchudzającą, należy odpowiednio wcześniej ustabilizować poziom hormonów tarczycy. U niektórych chorych już samo przyjmowanie leków powoduje utratę zbędnych kilogramów i powrót do prawidłowej wagi. - Jeśli pomimo leczenia, waga nie wraca do normy, można przejść na dietę odchudzającą. Kuracja w takim przypadku jest procesem długotrwałym i niekiedy wymaga pomocy dietetyka. Jednak dobrze dobrana dieta niskokaloryczna, z dużą zawartością białka oraz witamin i minerałów, daje gwarancję sukcesu – zapewnia dietetyk z Centrum Naturhouse. Osoby z niedoczynnością tarczycy powinny również pamiętać o kilku najważniejszych zaleceniach żywieniowych – regularnym spożywaniu 5 posiłków dziennie, wybieraniu potraw lekkostrawnych, unikaniu dań smażonych i tłustych oraz ograniczaniu kofeiny. Właściwa dieta oraz stosowanie się do zaleceń specjalistów pozwolą chorym normalnie funkcjonować i w pełni cieszyć się życiem.



Nienawidzę pijaństwa, ale alkohol lubię. Tylko w stosownych ilościach. Mój mąż tego wieczoru przesadził, ale wiem. On też przeżywa to co się stało. Tylko szkoda, że w taki sposób...To może i ja zacznę? Może to mi pomoże? NIE! Po cichu weszłam po schodach do salonu rozłożyłam kanapę wzięłam koc i w grubym szlafroku poszłam spać. Obudziłam się, bo słusze kroki na schodach a mam juz uczulenie, bo w Nowy Rok pijana siostra mojego K. z nich spadła..ale to innym razem. Patrzę, a mój jeszcze pijany mąż rozgląda się i widzi mi na kanapie. Wszedł na góre i wraca za chwilę z poduszkami i kołdrą. Położył się obok mnie. Wie, że źle zrobił. Bo ja uciekam od "alkoholików" nie raz mu powtarzałam, że ja nie będę bała się odejść jak zacznie szaleć.. Nie jestem jak moja kuzyneczka, szczęśliwa mamuśka, ciocia dobra rada, a małżeństwo ma skończone. W środę była u adwokata, złożyła pozew o separację...w kwietniu mieli drugą rocznicę. Widzę, pewną zależność, może się mylę. Uważam i widzę, że w życiu nie można mieć wszystkiego. Jeśli masz piękny dom, kochającego i szanującego męża/faceta, dobra, ba zajebistą pracę, masz problem z zajściem bądź utrzymaniem ciąży. A masz problemy w życiu, beznadziejnego męża/faceta, który pije, leje Cię nie daj Boże, masz fatalne warunki mieszkaniowe, nagle okazuje się, że jesteś w ciązy z tym kretynem. Jak to działa? To ja wolę by mnie mąż lał i pił to wtedy będziemy mieli dziecko bez problemu, tzn utrzyma się ciąża bo z zajściem to ja problemów nie mam


Żeby nie było, że ma doła



Dziś po przebudzeniu się, a raczej budziku, który uświadamia mnie, że trzeba wziąć leki, widzę jak mąż się ledwo podnosi









TRZYMAJCIE SIĘ KOCHANE!




PAAA :*:*:*
-O nie! Ona jest w ciąży!
Bałam się, bo nie wiem czy światło uv z lampy by jej nie zaszkodziło na początku, ale ona mówi, że po operacji jest. Hmmm.. pytam czy mogę widzieć jaką, ona, że ginekologiczną. Również torbiel, gigantyczna, bo średnica 10cm. Jezu... ja też miałam torbiel, ale malutką ale u mnie szukali ciąży pozamacicznej. Na całe szczęście jej nie było. Torbiel czynnościowa.
I mówie jej, że miałam to samo i opowiadam wszystko i ona mi. Co tak u niej. Okazało się, że operowała ją moja ginekolog Kasia!!




Sama łapie się na tym, że jak chwile komus pozazdroszczę to okazuje się, że nie ma łatwo. A czasami gorzej niż ja. TO ŻADNE POCIESZENIE! Nie lubię dowiadywać się o znajomych mających duże problemy z ciążą, płodnością. Będę się modlić


Wracam do pracy, i jak co piątek! Spotkanie z moimi dziewuszkami!!!


Cieszę się, że moja koleżanka spełnia właśnie dziś swoje marzenie





Lece się szykować




Rozmawiałam ze znajomą, która również stara się o dziecko. Wiem, że jej też nie jest łatwo. Powiedziałam, że może termometr będzie lepszy i obserwacja, ale woli nie zapędzać się w takie szczegóły, bo zacznie świrować





Wierze, bo wiara czyni cuda. A nasz cud się wydarzy prędzej niż nam się to wydaje

Udanego weekendu kochane! I oby było więcej zielonych kropek!!!

Po pracy już dziś!



Przyznam szczerze, że od 7.06 zaczęłam na poważnie sie odchudzać. Może zbyt wielkich powodów nie mam, ale te 6 kg to już przesada... połowę muszę zrzucić. Jeszcze na początku miałam 56,6 kg a teraz - waga z soboty - 54,2 kg. W ta sobotę znowu ważenie


Przed ślubem waga wahała mi sie między 48-50kg, niestety po pierwszym straciu ze szpitalem i operacją zaczęłam nabierać kg, co mi nie odpowiada bo lubię byc szczupła. Moja garderoba też lubi mnie mniejszą



Wiadomość wyedytowana przez autora 17 czerwca 2014, 18:54





Czasami mam takie chwile, że siadam i myślę jakby to było gdybym znowu była w ciąży














Kochajcie tak, jakby jutro miał się skończyć świat!

-Magda powiem Ci coś, ale obiecaj, że nikomu nie powiesz.
No jak słowa dotrzymuje to na amen.
Ona zaczyna mi mówić, że Anka ma ślub z ojcem Kuby. Myślałam, że padnę. Słabo mi się zrobiło. Ale jak to? No we wrześniu ślub wzieli cywilny. No szczęka mi opadła. Boże jak to? Przecież my się ku***a przyjaźnimy chyba tak??!! A ona mówi dziewczynie, którą zna rok, bo na moim panieńskim się poznały. A mi nie powiedziała?? Okazało się że to małżeństwo ma drugie dno. Ona zrobiła to dla kasy. Bo on jej zapłacił,i że ona może po 5 latach się rozwieść. JAK? JAK SIĘ PYTAM KU**A???!!! Że niby umowe mają a co jej ta umowa??? Da jej rozwód?? Juz to widzę! Kebab jebany, aż się zagotowałam... Nawet mnie nie interesuje po co ona to zrobiła, ale że MI NIE POWIEDZIAŁA!!! Bo co? Jestem po prostu nikim dla niej...Okazało się, że po 10 latach jestem dla niej nikim... strasznie mnie to zdołowało. Płakać mi się chce... moja samoocena spadła prawie do zera.
Jestem zdruzgotana czego o człowieku można się dowiedzieć. Ona tyle razy mi dawał do zrozumienia, że ma męża bo te jej teksty "mój mąż, mój mąż". Że ja tego nie zauważyłam. To tylko świadczy o mnie źle. Bo nie interesuję się innymi tylko sobą na to wychodzi! Egoistka pieprzona! Taak na to wychodzi, ze jestem cholerną egoistką!
Dzwoniła do mnie, ale nie chciałam z nią rozmawiać, bo i o czym? Wszystko jest jasne. Pisała, czy w piątek możemy się spotkać, powiedziałam, że jadę z Ingą na zakupy rano więc nie. Ale po co ja mam się z nią widzieć? To boli...strasznie boli. Po raz kolejny wali mi się świat, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Taki mój durny los...wiecznie umęczonej, zranionej. Mimo, że wiedziałam od jakiegoś czasu o tym od znajomej, ale obiecałam, że nie powiem Ani, że ja wiem. Kryłam się z tym, ale jak przyjechała do mnie jej kierowniczka z pracy na pazury to ona mi powiedziała, że ona z mężem na wakacje się wybierają. No tak w pracy ma już dokumenty zmienione. To dało mi zielone światło do zapytania się Ani czy ona ma ślub z tym kretynem? Napisałam, ze wiem od jej kierowniczki bo mi się wygadała. Odpisała tylko, że "tak". Acha, to spoko, cudownie. To tak jak ja bym jej nie powiedziała, że wychodzę za Konrada!!
Muszę ochłonąć... bardzo mnie to wzburzyło, mimo iz o tym wiedziałam...
Ogólnie strasznie popieprzone sny miałam


Nie wie co się dzieje. Mam dziwny ból podbrzusza jak na @, leje się ze mnie jak z kranu. Miesiąc temu tez tak było...czyli zdiagnozowane dni płodne. Wrażliwe piersi? Pobolewanie...hmmm... dziwne.
Taka ładna pogoda, że chcę jechać do Warszawy na jakiś spacer


Lecę się ubierać

Trzymajcie się kochane! Udanego i serduszkowego dłuuuuugiego weekendu!!





DZIĘKUJĘ KOCHANE! :*
A dziś byłam ze znajomą na zakupach. Inga, bardzo fajna dziewczyna, szkoda, że jest sama. Chciałabym by była szczęśliwa




No dobra, teraz o zakupach












I jestem mega dumna z siebie

Zakupy najlepszym przyjacielem kobiety!




Tak leżymy i oglądamy mecz...a ja myślę jakbym teraz była w dwudziestym którymś tygodniu...nie wiem dokładnie, bo nie liczę już


Wczoraj podczas spaceru z mężem do jego rodziców rozmawialiśmy o tym dlaczego ludzie, bynajmniej z naszego otoczenia, tak szczęśliwi z dziecka w drodze, po urodzeniu tego malutkiego daru zmieniają się nie odpoznania...moje dwie znajome rozchodzą się z mężami, bo dziecko zachwiało ich życiem...a raczej życiem tatusiów.. pytam się mojego mężą czemu tak jest. I że sama się boję, że jak u nas nie tyle zajdę, co pojawi się dziecko coś się zmieni...pogorszy. Nie chcę tego, że jak mam wybierać to wolę nie mieć dziecka a być z nim szczęśliwa. Mówi, zapewnia, że życie już nas tak doświadczyło byśmy mogli odwrócić się od siebie z powodu naszego wspólnego szczęścia... Zobaczymy. Ja też myślę, że ludzie mniej doceniają rzeczy, ludzi, sprawy, które za łatwo im przychodzą...łatwo przyszło łatwo poszło...
Dzisiejszy dzień nie różni się niczym od poprzednich

Piątek piąteczek, piątunio...



Ale mamy dziś swoje święto...takie malutkie..obchodzimy je co miesiąc 21 dnia

21.12.2006 roku to data naszego spotkania i oficjalnie data od kiedy jesteśmy razem




Kocham go nad życie i myślę, że wszystko jeszcze jest przed nami!

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 czerwca 2014, 17:35





Czasami i ja też mam myśli, że mi nie jest to dane - nie dane mi jest bycie matką, kochającą i wyjątkową, lepszą niż moja mama, choć jest cudowną kobietą i kocham ją nad życie, ale wiele rzeczy ja bym zmieniła...Często myślę, że jak się nie uda, to chyba się załamię...zmęczona jestem wieloma rzeczami i sprawami... Mój mąż myśli, że przesiadując na forum nie myślę o ciąży - nie myślę, bo przeżywam sukces każdej staraczki! Widzą ich szczęście i zdjęcia USG, brzuszków i ich małych narodzonych cudów...czuję falę ciepła, ale i oczy mam mokre..nie płaczę z bólu, rozpaczy...nie. Płaczę, bo każde narodzone dziecko to wielki cud, który nam nie łatwo będzie dany... i oto nadszedł dzień, kiedy to ja silna i pocieszająca inne kobiety w smutku siedzę i szklą mi się oczy od kolejnych historii o cudzie narodzin..to przykre, bo nie chcę się dołować, ale dzisiaj to i chyba zmęczenie mi się udziela..
Każdy ma gorsze i lepsze dni, ja na razie mam gorsze. Może to wizja jutrzejszych chrzcin córki mojej znajomej? Mimo iż łatwo zachodziła ww ciąże, to z Marianką nie było pewne czy mała przeżyje...okazało się, że ma torbiel na jajniku... ale leki i nakaz leżenia podziałały i mała jest wśród nas...a jutro też blisko mnie. Kocham to dziecko, bo gdy ja byłam w ciąży to byłam u Pauliny w szpitalu jak Marianna sie urodziła







Najedliśmy się jak bąki, ja ledwo się ruszałam, a było tyle pyszności... ale cóż mam swój limit








Dla małej kupilismy oczywiście ubranko, na wyrost, bo szybko rośnie


Dziś zaobserwowałam coś dziwnego...po

Dobra juz wyczytałam co to są te plamienia... owulacja!



Wiadomość wyedytowana przez autora 23 czerwca 2014, 11:54



gosia86 ma rację...zakończenia są tylko dobre!




Siła umysłu jest niezbadana, sami wyznaczamy sobie drogę - swoimi myślami

Dziękuję za ten dzień... nic mnie już nie boli, nie ciągnie. Czyli nie ma bata - była owulacja wczoraj. Ciesze się, że dziś mogę odpocząć

Wczoraj dzień ojca...dla naszych ojców pojechaliśmy i kupiliśmy po duuużej czekoladzie i kawie truflowej






Dziś widzę się z Anią...rozmawiałam z nią rano przez telefon, ale nasza rozmowa skupiła się na zdrowiu. Ciekawe czy mi się wytłumaczy swoje zachowanie...bałam się, że nasza znajomość ulegnie zmianie, że będę miała do niej dystans... zobaczymy. Widzimy się koło 14.



A tym czasem...coś się ze mną dzieje, czego nigdy ale to nigdy nie miałam... dziś znowu mam ten upław w kolorze kawy z mlekiem i wodnisty...i trochę nitek rozciągliwych...Rany co się dzieje? Dlaczego ja durna baba nie notował zeszłego cyklu????? Teraz nie popełnię tego błędu






Chyba dopadła mnie wszechobecna beznadziejność, bezradność...że nie mogę zajść w ciążę, bo po poprzedniej moje hormony i organizm sam nie wie czego chce...plamienia ustąpiły a wraz z nim bóle. Czyli owulacja, była i dała znać o sobie jak jeszcze nigdy. To dlatego, że luteinę brałam, jak nic... ale co z tego... ja czuję, że się nie udało.
Beznadziejność i bezradność nie tylko z braku ciąży, ale widzę ile jest cierpienia na świecie i mi sie łzy same pchają...serce mnie boli, kiedy widzę jak kobiety starają się o największe szczęście w ich życiu, a tu dupa, dupa i jeszcze raz dupa! Jestem zła!! Ale cierpliwość powinna być naszą domeną...wiem, łatwo mówić. Bo ja staram się prawie rok... ale to był rok wielu przykrych doświadczeń i wciąż zadaję sobie pytanie - czy ja tego na prawdę chcę?? Przecież widzę, że Bóg daje mi jasno do zrozumienia, że jestem złym człowiekiem albo wysłuchał czyjejś przykrej modlitwy, aby mnie coś w życiu złego spotkało... ja tez tak chcę!! Aby ktoś teraz za mnie cierpiał...popłakałam się czytając pamiętnik Amy...czemu tak się dzieje?? Bo za bardzo chcemy????? To ma być kara za szczere chęci??!!! To ja kur**a dziękuję za tą nagrodę!
Poddaję się juz teraz, bo wolę już dziś pocierpieć dwa dni niż za dwa tygodnie widzą spływające moje marzenie cierpieć jeszcze bardziej. Już dziś zapominam o tym, że się staralismy i oczywiście nic z tego nie będzie. Bo i po co? Co ma być to będzie. Robię sobie parę dni wolnego od forum i pamiętnika...muszę odpocząć, jestem taka zmęczona...bardzo zmęczona... pogonią za naszymi marzeniami...
Tak i jeszcze pokłóciłam się z mężem rano... przy robieniu śniadania, bo??? Kroił szyneczkę na jajecznicę na talerzu i ten dźwięk... strasznie mnie wkurzał, a żeby nie było deska do krojenia była tuz obok... i nerw! To pierwsza nasza kłótnia od...dwóch miesięcy.. pierwszy raz pokłóciliśmy się po zabiegu, bo ja chciałam nie tyle co się starać ale kochać się bez zabezpieczenia a on, że nie bo lekarz nie pozwolił. To śmiałam sie, że lekarz w naszej sypialni to ma gów**o do powiedzenia :)Nie dał się namówić... tak jak kiedyś... kiedy bardzo chciałam mieć dzieci...
Pamiętam naszą wpadkę na pierwszych wspólnych wakacjach... no na bank nic by z tego nie było, ale po poronieniu powiedział Konrad, że gdyby wtedy było z tego dziecko to teraz był by w szkole....uświadomiłam sobie, że tyle życia straciłam, bo ktoś uważał, że to nie jest odpowiedni moment. Moja podświadomość znów daje mi o sobie znać...znowu wyrzuty sumienia.. moża by tak w kółko, ale jeśli chcę się podnieść na dobre to muszę nauczyć się żyć z tymi myślami.
Nigdy nie wspominałam mojego maleństwa...ale zawsze jest dobry moment, że go wspominać.
Kochanie, mamusia o Tobie pamięta i żadne następne dziecko nie zastąpi mi Ciebie. Mam nadzieję,że jest Ci tam dobrze i że patrzysz na nas i uśmiechasz się poprzez wychodzące słońce co dzień. Proszę abyś wyprosił o rodzeństwo ziemskie dla siebie. Nie ważne kiedy...Bardzo Cię kochamy i nie możemy się doczekać spotkania z Tobą :*
Na zawsze w naszych sercach - Marcelek 28.03.2014 [*][*]
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 czerwca 2014, 12:49


Wraca dawna ja....silna i odważna..popłakałam się na reklamie, w której to słychać puls dziecka i ten wielki brzuch z widocznymi ruchami dziecka...nie było mi to dane. Ok, pójdę i to wyszarpię, nie poddam się, bo wszystko inne moge olać, ale naszego dziecka nie oleję! Będę walczyć, póki nie zabraknie mi tchu i cholera nawet kupię te testy owulacyjne! Ale pierw idę zrobić w przyszłym tygodniu progesteron i prolaktynę. I mówię się o swojej gin



wulkan emocji.
Muszę się na czymś skupić. Tak pożądnie, aby nie mieć czasu na takie ckliwe użalanie się nad sobą.


Wiara czyni cuda...

Widzę że Ty też masz niedoczynność tarczycy.. choroba jak choroba ale dobrze że można z tym żyć :)