Dzis powinna sie pojawic @. Nastapil spadek temperatury, piersi z samego rana byly jeszcze wrazliwe, w tej chwili juz w normie. Oczywiscie test negatywny. Czekam na nia. Wiem, ze przyjdzie.
Dwa dni po terminie @. Temperatura spadla. Od rana czuje lekkie (poki co) bole przedokresowe. Powinna pojawic sie dzis, najdalej jutro.
Humor mi siadl. Do tego dobila mnie wiadomosc o ciazy blizniaczej jednej dziewczyny z pracy. Nie posiadam jeszcze tej umiejetnosci nie uzalania sie nad soba przy okazji takich informacji. Dzien zrabany. Ale popisze z mezem i znajac zycie on mnie pocieszy:-)
11go lipca mielismy trzecia wizyte w klinice. Ponad dwie godziny papierologii, potem czekanie na usg dopochwowe, pobranie krwi od obojga (Hepatitis B, C, HIV,Syphilis) i po trzech godzinach bylismy wolni.
W nastepnym cyklu mamy in vitro. Krotki protokol. Otrzymalam dziennik ze szczegolowo rozplanowanymi dawkami lekow. Leki zostana mi dostarczone przez kuriera bezposrednio do domu. Dzwonia i umawiaja sie na konkretna godzine dostawy. Jutro maja przywiezc.
Jestem lekko przerazona. Juz zaczynam to okazywac podczas rozmow z mezem. Wywiazuja sie lekkie sprzeczki. Co to bedzie jak przyjdzie mi robic zastrzyki. Jak zareaguje na nie.
Stymulację czas zacząć.
Znalezione w sieci. Dzisiaj mama podciela mi skrzydla swoja reakcja na moje zdanie o tym, ze nie wychodzi nam naturalnie. Nie chce mi sie o tym nawet pisac. Przykro mi tylko.
Nie zagladalam tutaj od momentu poprzedniego wpisu, dzisiaj weszlam a tu taki odzew:-) Bardzo milo czytac slowa wsparcia od Was. Wiecie co czuje, z jakimi myslami sie bije. Idziemy do przodu. Mam wsparcie tutaj, w mezu i w siostrach. Nikomu innemu (poza szefowa) nie zamierzam mowic. Nie chce. Nie ma takiej potrzeby.
Dzisiaj musialam powiedziec o planach urlopowych szefowej. Zdradzilam powod. Jak zwykle nie zawiodlam sie na niej.
Lada chwila na swiat przyjdzie moj siostrzeniec:-) Jutro siostra ma termin. Zobaczymy ile jeszcze bedziemy na malego czekac:-) Ona zakonczy ciaze, ja dopiero ja rozpoczne (innej opcji nie przyjmuje).
Pozdrawiam Was serdecznie:-*
Dzis byl trzeci zastrzyk. Wczoraj nie pozbylam sie wszystkich babelkow powietrza i troche mnie bolalo. Dzis juz bylo idealnie. Nie mdleje, nie mam zadnych siniakow. Czuje sie dobrze. Jedynie zauwazylam, ze do okolo poludnia dnia nastepnego mam lekkie, brazowe plamienia. Czytalam, ze to niby sie zdarza. Czy tez to mialyscie czy ze mna cos nie tak?
A dzis znalazlam ten blog:
http://niematka.blogspot.co.uk/2016_07_01_archive.html
Wczoraj wprowadzilam Orgalutran 0,25 mgs i krem Dalacin. To byl straszny wieczor. Mialam kryzys. Ryczalam miedzy wykonywaniem pierwszego i drugiego zastrzyku. Merional jest bezbolesny, jedynie dziwne uczucie podczas wprowadzania leku. Natomiast bol byl podczas wkluwawania Orgalutranu. Potem okropnie szczypal ten plyn,na brzuchu zrobila sie czerwona plama z podskornymi bablami. Po zaaplikowaniu kremu Dalacin poszlam spac.
Dzis przez caly dzien mialam wrazenie pelnego pecherza i parcia w podbrzuszu. Raczej kiepski nastroj. Jak to leki potrafia namieszac w organizmie.
Dzisiaj natomiast bylo idealnie. Nie bylo bolu podczas robienia zastrzykow. Troche poszczypalo pod skora po Orgalutranie. Wszystko zalezy od dnia.
Jutro scan. Dowiem sie kiedy nasz wielki dzien.
Nie wiem co sie dzieje, ale znikaja automatycznie niektore Wasze i moje komentarze. W pracy czasem czytam, komentuje po czym w domu odpalam na tablecie i juz niektorych nie ma. Zebyscie sobie nie pomyslaly, ze cos specjalnie usuwam.
Sporo sie dzialo przez ten czas. Doszlismy do momentu podjecia trudnej decyzji: czekamy na naturalne poczecie albo przyspieszamy z IVF. Bede sie powtarzac, ale w zyciu bym nie przewidziala, ze podejmiemy sie tej proby. Machina ruszyla, juz jej nie zatrzymam (choc miewalam takie mysli czasem). Bylam przygotowana na zle samopoczucie podczas stymulacji. Na szczescie nie odczuwam jej prawie w ogole.
Dziekuje Wam wszystkim za wsparcie:-* Pozdrawiam i mysle o Was:-* Milego dnia:-)
Dopisze jeszcze jedno. Wczoraj w klinice slyszalam rozmowe po polsku. Kolejna para boryka sie z tym.problemem. Pewnie wiele par z Polski sie tu leczy. Klinika z mojego miasta ma dobre opinie, wyniki.
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 sierpnia 2016, 14:06
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 sierpnia 2016, 23:29
Punkcja we wtorek o 9.50, w klinice mamy byc o 7.30. Jutro na noc i z rana w dniu pobrania jajeczek wezme Lorazepam na uspokojenie.
Nie bylo az tak zle, ba wcale nie bylo strasznie. Najgorzej czas sie dluzyl na czekaniu na swoja kolej.
W klinice stawilismy sie o 7.30. O godz 7.45 dostalam swoje lozko.Moja punkcja planowana byla na 9.50, ale zabrali mnie do zabiegowego ok. 10.20. Tam juz bylam rozluzniona, nawet nie spalam wcale. Chwilami czulam uklucia, ale do zniesienia bol. Nie pamietam ile dokladnie to trwalo, ale niezbyt dlugo.
Kiedy przywiezli mnie na moje miejsce na sali probowalam sie zdrzemnac, ale nie usnelam w koncu. Poprosilam, aby zawolali meza i z nim juz bylam do konca. Dali kanapke i herbate na sniadanie. Przed 13 wyszlam.
Maz sie martwil, ze jakos malo oddal nasienia. Ale powiedzieli, ze dobrej jakosci. Ode mnie wzieli 13 komorek.
Jutro ma dzwonic embriolog. Transfer wstepnie umawiali na piatek (czyli bylby to 3 dzien po punkcji) badz niedziele.
Wczoraj wieczorem sie stresowalam, zazylam Lorazepam, ale nic mi nie pomogl. Mialam problem zeby zasnac. Dzisiaj za to dzialal. O 7 wzielam tabletke i wprowdzila mnie w odpowiedni stan;-)
Kazali przyniesc ze soba paracetamol. Zazylam na pol godziny przed punkcja. Od tamtej pory juz nic nie bralam. Brzuch mam lekko wzdety, klopot ze swobodnym oddaniem moczu, od czasu do czasu kluje mnie w jajnikach (to pewnie te miejsca, w ktore sie wkluwal lekarz).
Lekarz, ktory mi to wykonywal byl mlody, obstawiam, ze Hindus. Wiem, ze cenia go tutaj.
Moze ktorejsc kolezance sie przyda. Ja juz jestem mistrzem w robieniu sobie zastrzykow hahaha
Dzis mnie jeszcze boli podbrzusze, jajniki. Chodze zgieta wpol. Ale staram sie za duzo nie chodzic.
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 sierpnia 2016, 16:53
Znalezione w sieci:
http://matkawariatka.blog.onet.pl/2014/02/15/dwa-najdluzsze-tygodnie-w-zyciu/
JEDZENIE:
Gdy zaczynam wyciszacze zaczynam pić minimum 2l wody dziennie
Gdy zaczynam stymulację pije nadal 2 l wody + 1l mleka
dietę wysokobiałkową zaczynamy od 1szego dnia stymulacji.
Po transferze jem więcej czerwonego mięsa i buraki, szpinak, suszone morele
herbata z sokiem malinowym (tylko do testu)
mleko (kakao, maślanka, jogurt, kefir, twaróg, sery)
jajka
orzechy (wszystkie niesolone, najlepsze są brazylijskie)
sok marchewkowy i pomidorowy (ble…wink
masło orzechowe (nie mylić z Nutellą!!!)
warzywa strączkowe (fasole, groch)
kasze - najlepsza jaglana i gryczana
morele suszone (zawierają dużo żelaza i betakarotenu, co obniża ryzyko
poronienia wczesnego)
zarodki pszenne (cynk)
tłuste ryby
drób (kurczak, indyk - nienasycone kwasy tłuszczowe + proteiny)
pestki z dyni
avocado
WITAMINY:
Omega 3 i 6 (bez "udziału" ryb) w preparacie ALPHOL OMEGA PLUS- polskiej firmy
"HASCO-LEK" lub tymofarm
witaminy dla ciężarnych (Bion-3, PRENATAL Classic, firma: Puritan's Pride lub
Prenatal Complex)
wit A (do 4tego dnia transferu-w ciąży nie powinno się brać wit A)
wit C (500 mg, np. visolvit, tez do 4tego dnia po transferze)
kwas foliowy
magnez
olej lniany (1000mg kapsułkę dziennie) - LINOMAG
cynk (bardzo ważny na prawidłowy podział komórek, prawidłowe DNA, niedobór grozi
poronieniem. Dawka przed transferem 30mg, po 15mg)
wit B complex
wit E
ZAKAZANE:
alkohol, kawa, czarna herbata, aspartam
nie chodzić po schodach, mało jeździć autem, nie zrywać się i nie dźwigać
(miałam wolne od pracy (naprawdę trzeba polegiwać, ale nie leżeć non stop)
KOSMETYKI:
szare mydło lub inne bezzapachowe (np. Sebamed) kilka dni przed punkcją
nie używajcie w tym okresie perfum, lakierów do włosów, szamponów (najgorsze
jest wszystko co w aerozolu), kosmetyki AA help
FACET:
zacząć 3 m-ce przed punkcją (sperma buduje sie prawie 100 dni )
wit A, wit C, wit E, cynk, selen (najlepiej zestaw, który zawiera 500-1000 mg C,
200 mg E, 30 mg cynku, L-arginina, L-karnityna, L-taurina) – Promen (tymofarm)
Problem z implantacją zarodka:
Acard 75 mg (lub Baby Aspirin 75 mg, lub Polopiryna S 300 mg) 2x 1 tabl dziennie
– na ukrwienie endometrium, ponadto rozrzedza krew, powoduje lepsze
zagnieżdżenie i dotlenienie zarodka, działa przeciwzakrzepowo – brać od
pierwszego dnia stymulacji, stop na 2 dni przed punkcją i po transferze znowu
brać przez 7-10 dni..
Zrodlo http://forum.gazeta.pl/forum/w,191,69081892,69081892,Sprawdzone_sposoby_pomagajace_zagniezdzeniu_sie_.html
Z rana zanim wyjechalismy z domu mielismy telefon od pani embriolog. Mamy piec zarodkow. Ten jeden najmocniejszy jest juz z nami:-) Dwa sa idealne do mrozenia, dwa pozostale do jutra pod obserwacja. Jutro z rana maja dzwonic i decydowac czy nadaja sie do mrozenia.
Mielismy byc na 10.15 w klinice. Bylam pierwsza w kolejce. Moj transfer planowany byl na 10.30. Ale nastapilo lekkie (godzinne) przesuniecie, czekalismy na spozniona pania doktor. Ledwo wyrabialam juz na lozku z pelnym pecherzem. Maz wszedl ze mna, dzieki mu za to. Bo trzymal mnie za reke. Dzis bylam zestesowana, nie moglam sie rozluznic. Myslalam tylko o tym, zeby nie popuscic. Bolalo mnie, pieklo w srodku, syczalam z bolu. W koncu poproszono mnie, zebym lekko oproznila pecherz. No i wtedy dopiero poszlo gladko. Chociaz transferu do bezbolesnych nie zaliczam. Bylam dzis nieco spanikowana. Pot mnie oblal, trzeslam sie. Matko jak ja porod przezyje, maz moj sie zastanawia jak to bedzie
Po mojej akcji w gabinecie, slyszalam jak pielegniarka chodzila do wszystkich pacjentek i mowila o czesciowym oproznieniu pecherza;-) Bo jakby nie bylo, nieco to przedluza procedure takie chodzenie w trakcie;-)
Widzielismy nasza blastocyste, chwalono ja, podobno piekna:-) Mam nadzieje, ze juz z nami pozostanie.
Test mam robic 3go wrzesnia.
Ważne, że macie plan co dalej. Przed podejściem do ivf rozważyłabym jeszcze zrobienie kariotypow i posiewu nasienia (jeśli jeszcze nie robiliście). Caly czas trzymam kciuki!