Kurwa!! A może to przez to, że wczoraj test był czulszy? Myślałam iść na betę, ale teraz zgłupiałam...Do dupy z tym wszystkim



Dalej czuję się podle. Najgorszy PMS na świecie!
Byłam u nowego gina...wizyta koszmarna! W dupie mam tych lekarzy. Tylko pieniądze pieniądze...ona mnie nie będzie leczyć od razu...najpierw 3 m-ce monitoringu bez wspomagaczy. 3 wizyty po 150 zł każda...badania? Nieee, dopiero po tych 3 miesiącach. Może kurwa po wpływem nacisku mój organizm sam zniweluje plamienia i wydłuży sobie fl, a owulacja sama magicznie przeskoczy na wcześniejszy dzień cyklu. Bo oczywiście po co przejmować się moimi wykresami. Na pewno gówno wiem i pierwszy monitoring chce mi baba robić w 13 dc...następna...co z tego, że cykl w cykl owu około 20 dc. Więcej wizyt, więcej hajsu. Powiedziała to wprost...usg co 2 dzień to na pewno ją złapiemy jeśli będzie...czyli w pierwszym cyklu z nią co najmniej 5-6 wizyt po 150 zł...Prawie tysiak!!! I to jest super polecany lekarz...A zapomniałabym...z diagnostyki bardzo chętnie by mi zrobiła HSG za 650... To jest chore!! W mojej okolicy nie ma chyba żadnego dobrego lekarza. Poza Gynacentrum, gdzie też zależy na kogo trafię...
I co ja mam teraz robić? Wrócić do ginki, która nie umie stwierdzić czy owulacja była czy będzie? Albo każe brać progesteron przed owulacją bo MOŻE to COŚ da?! "Może" to ja mogę gdybać, ale nie lekarz! Jestem w ciemnym zaułku i trafiłam na ścianę...może tutaj ktoś coś? Dobry ginekolog z okolic Bielska-Białej? Nie mega drogi i nie naciągacz...







Moja mama mnie zadziwia! Kiedyś miała takie rozsądne podejście do mojej ciąży. I przelała to na mnie. Wiecie, praca, małżeństwo, odpowiedzialność, zarobki, warunki. Teraz mi powiedziała, że nawet jakby zaskoczyło wtedy kiedy nie powinno to nie koniec świata. Bo zasiłek dla bezrobotnych, kosiniakowe, 500+ i hop rok minie i szukam nowej pracy


W tym cyklu pokusiłam trochę los. Zaszalałam i zamówiłam 50!! testów owu na allegro i mega paczkę tampaxów 2x48 szt.




Wczoraj byłam u ginekologa poleconego przez kuzynkę...i żenada! Tak go zachwalała bo przygotował ich do drugiej ciąży(pierwszy cykl-złoty strzał)...a mnie obraził w ciągu pierwszych 5 minut kilkukrotnie. BUC! Powiedziałam o moich badaniach hormonalnych(wszystkie w normie), badaniach nasienia(idealne), pozytywnych testach i prawdopodobnie biochemicznych, plamieniach przed i po @...przerwał mi wpół zdania "A może by tak schudnąć? Grubaski zawsze mają problem z zajściem w ciążę." Myślałam, że mu strzelę w twarz. Ja rozumiem zasugerować odchudzenie się, ale nazywając mnie grubaską?! Tym bardziej, że wcale nie wyglądam mega grubo. Nie dorastam do pięt obecnym standardom plus size. Potem powiedział mi, że skoro nasienie jest ok to mamy pewność "że brak ciąży to tylko Pani wina". To kurwa też można chyba inaczej powiedzieć. Na koniec był szczyt. On mi nie pomoże. Może najwyżej zasugerować inseminację lub in-vitro. "Ale wie Pani...programu refundacji już nie ma, ale zawsze ewentualnie możecie próbować podchodzić do adopcji." Tu ewidentnie bił do mojego statusu społecznego. Podjechaliśmy na parking równocześnie, więc widział moją 13 letnią gwiazdę. Mój wygląd też mu nie pasował. Skomentował i dresowe spodnie(czy nie zdążyłam się przebrać...) i zabandażowany nadgarstek("na interesującej imprezie musiała Pani być" powiedziane z pełną powagą)...Dojechałam 50 km do niego, zapłaciłam 150 zł, nie doprosiłam się USG, nasłuchałam niemiłych komentarzy pod moim adresem i nic nie załatwiłam.
Zrażam się do lekarzy. Boję się pójść do kliniki...boję się naciągania na pieniądze, boję się, że pomimo wydawania u nich grubej gotówki będę zbywana i nikt nie zainteresuje się mną...nami...boję się, że nawet jak już zostawię im wszystko co mogę to się nie uda...i będę żałowała wydanych setek, tysięcy na porażkę...
Nie tak miało być, nas ten problem miał nie dotyczyć...mieliśmy już dawno mieć maluszka. Mieliśmy planować pierwsze święta we trójkę. Mieliśmy już myśleć o kolejnym. Mieliśmy już wydać majątek na urządzenie pokoju i kupienie mnóstwa zbędnych rzeczy, a nie zastanawiać się czy wydać majątek na próbę posiadania promyczka w naszym popieprzonym życiu. Tak miało być. Nie czuję tej fl, nie mam nadziei, nie mam siły skupiać się na głosach mojego ciała, nie umiem próbować się modlić. I tak się nie uda...
Wkurzam się>>płaczę z nerwów i bezsilności>>wkurzam się, że beczę bez sensu>>płaczę z nerwów na samą siebie

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 września 2016, 19:48


Jedyna różnica tego plamienia z poprzednimi jest taka, że jest bardziej obfite. Poprzednie cykle kończyły się brunatnym śluzem w środku,a teraz i na bieliźnie są pojedyncze plamki i papier po każdym korzystaniu z toalety jest pokryty tym brązowym śluzem.
Nie mam już łez, żeby nad sobą się użalać...
Mam straszny spadek nastroju

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 października 2016, 16:06
Będzie tak:
Przed owulacją
A+E, C 200mg, B, cynk, castagnus, wiesiołek, kwas foliowy, acard(po @), magnez.
Po owulacji
Odstawiam wiesiołka, a wit.C zmieniam na 1000mg.
Luteinę zastąpi wit. C, która ma wydłużyć fl.
Serduszka regulujemy mniej więcej co 2 dzień, bez szału "bo owulacja"

Temperaturę mierzę bo lubię wiedzieć kiedy się spodziewać @

Mam nadzieję, że wyluzowanie da pozytywne efekty w kombinacji z witaminami

Chciałam się dostać do ginekolog z polecenia na NFZ. Mam umówioną wizytę na 19 grudnia...żenada


Na samą myśl o fl i @ nastrój mam -100...wiem, że zapewne będzie kolejne rozczarowanie, ale nie umiem się na to przygotować. Już się denerwuję na zapas




Na samą myśl o fl i @ nastrój mam -100...wiem, że zapewne będzie kolejne rozczarowanie, ale nie umiem się na to przygotować. Już się denerwuję na zapas







Troszkę panikowałam, że jak na złość się akurat uda. Ale coś tam pomału zaczyna się rozkręcać. Za szybko ta @ przychodzi, ale to cykl bez luteiny. Podejrzewam, że rano już obudzę się w nowym cyklu


Wiadomość wyedytowana przez autora 27 października 2016, 01:22





Nie zadreczaj się, tylko idź na betę! Ta nie pozostawi już wątpliwości! Pamiętaj, że jeśli się udało (za co mocno trzymam kciuki), to nerwy Ci teraz niewskazane :)
Nie zadreczaj się, tylko idź na betę! Ta nie pozostawi już wątpliwości! Pamiętaj, że jeśli się udało (za co mocno trzymam kciuki), to nerwy Ci teraz niewskazane :)
Kochana leć na betę! Te badania nie kosztują majątek, a przynajmniej bedziesz miała 100% pewności czy jesteś w ciąży czy nie. Ja za to pierwsze trzymam kciukory i czekam na wynik z bety. <3