-może to zagnieżdżenie?
-Kochanie przy implantacji nie ma skrzepów.
-No ale można mieć taki niby okres jak się jest w ciąży. Ja czytałem. Tak może być.
Najgorsze jest zrozumienie dlaczego akurat my nie możemy się wstrzelić w ten moment. Wśród znajomych mamy wysyp nie planowanych ciąż. Wam pękła gumka, zwyciężyła namiętność jeśli jej nie mieliście, rozregulował się cykl i trafiliście akurat w dni płodne. Koleżanka mi powiedziała: Jak nie chcesz ciąży to zachodzisz tak-pstryknięcie palcami-, a jak chcesz to się okazuje, że masz na to kilka godzin w miesiącu. Przyjaciółka odstawiła pigułki przed ślubem. Tydzień przed weselem skończył się jej okres i udało im się począć syna w noc poślubną. Mają pewność bo w tym cyklu było to ich jedyne serduszkowanie. I złote rady takich osób. Po prostu uprawiajcie seks! Nie no wiecie co my trzymamy się za ręce i liczymy na niepokalane. Syty głodnego nie zrozumie. W sytuacji płodności jest analogicznie.
12 cykl jest taki trochę przełomowy. Gdy zaczynaliśmy wczytywałam się w informacje mówiące "w ciągu roku w ciążę zachodzi aż 80% kobiet starających się o dziecko". Jak widać chyba mamy to 'szczęście' być w tej grupie 20%
 Wcześniej starałam się nie dopuszczać do siebie tej myśli, ale skoro w rok się nie udało to jednak coś jest na rzeczy. Ten cykl spisuję na straty. Przynajmniej się nie zawiodę, ewentualnie będzie miła niespodzianka 
            Trochę jestem dobita i zrezygnowana

 Jestem dobrej myśli 
            
 Nie chce 
 W ogóle go nie chce! Czuję się parszywie 
 Wczoraj użądliły mnie osy i jako alergik mam cały szereg skutków...luteina chyba też swoje dokłada. Mam mdłości, zawroty głowy, bolą mnie mięśnie karku, jestem senna i ogólnie mam takie uczucie rozbicia. Teraz cały czas leżę bo jak stoję za długo to zaczynają mi drętwieć nogi. Kilka razy w ciągu dnia pojawił się lekki, ćmiący ból w podbrzuszu promieniujący do spojenia łonowego i dalej do pochwy. Byłam dziś w aptece po coś na te użądlenia i korciło mnie, żeby kupić testy ciążowe. Ale powiedziałam sobie "Stop! Bo nie doczekają nawet do weekendu!" 
            
 Już stałam w kasie trzymając kurczowo dezodoranty i check&go x2, niczego nieświadoma wmawiałam sobie po cichutku "To nic złego, zrobisz dopiero za kilka dni" 
  i jak nie rykneło mi coś za plecami...nie zdążyłam się zreflektować co trzymam-nikt nie wie o staraniach, jeb bratowa. "Ooooo wpadka?"...nosz kurwa jaka ona jest zabawna. To już nie ten wiek żebym mogła się wymówić prostym "to dla koleżanki" 
 więc coś tam bąknęłam, że nie, nie to tylko tak wiesz dla pewności. Ledwo weszłam do domu, a tu telefon od teściowej...X dzwoniła, że jesteś w ciąży 
  I tłumaczenia, nie mamo jeszcze nie robiłam, tak na pewno Wam powiemy pierwszym 
            
 Ale! Jest jeszcze czas. Powtórzę za dwa dni o ile wytrzymam i nie zrobię tego jutro 
 
            
 Znowu się nie udało...czuję to. Budzę się z wewnętrznym przeczuciem, że gdyby nie luteina to @ by się już rozkręcała. Co miesiąc się podnosiłam i walczyłam dalej, TA prawdziwa walka się jeszcze nie zaczęła, a ja nie mam sił żeby się podnieść. Trafiłam na mur i nie umiem go przejść. Ja wiem...to dopiero rok, ale nie mam już siły 
 
            
 Do tego wszystkiego nie mogę się dostać do żadnego ginekologa na już 
 Miałam nadzieję coś zdziałać z tą późną owulacją 
 Z cyklu na cykl coraz później się pojawia...już sama nie wiem dlaczego nie zaskakuję ten trybik i nadal się nie udaję 
            
 Spróbuję odpuścić jako takie ciśnienie na te 2-3 miesiące dopóki nie wyjaśnią się sprawy zawodowe. Tylko witaminki i do przodu. Co ma być to będzie. 
            
 Spróbuję odpuścić jako takie ciśnienie na te 2-3 miesiące dopóki nie wyjaśnią się sprawy zawodowe. Tylko witaminki i do przodu. Co ma być to będzie. 
            
 Nie ma to jak wyciągnąć przy wszystkich (nawet tych którzy nie wiedzą o naszych staraniach) nasze intymne problemy i je prać. Alkohol i ogólnie luźna atmosfera nie jest wytłumaczeniem! Zostałam zdiagnozowana i zmieszana z błotem jak nigdy. Wszystko jest oczywiście winą naszego stylu życia. Jestem grubą alkoholiczką, palącą fajkę za fajką, nie odmawiającą sobie narkotyków...o ile w ogóle uda mi się zajść w ciążę to na pewno zdrowego bobasa się nie doczekam...i to wszystko od tak bliskich nam ludzi. Najgorsze jest to, że rodzice, o ile nie brali czynnego udziału w tej farsie, przyznali racje. Bo faktycznie nie żyjemy zdrowo. Poczułam się urażona do żywego 
Btw. Znajomi spodziewają się dziecka...planowana wpadka. W ich przypadku zagranie na maxa nieodpowiedzialne. Niesprawiedliwe w chuj
            
 Nie umiem sobie poradzić z wiadomością o ciąży przyjaciół...o ile większość takich nowin umiem owiać chłodną obojętnością, tak tego nie mogę zdzierżyć...Dlaczego? Ponieważ to nie fair! Po prostu.
Nie powinni się w ogóle na to zdecydować. On niedawno stracił pracę i zanim znalazł kolejną było krucho...bardzo. Przy życiu utrzymywała ich Jej matka i pożyczki od znajomych. Zrezygnowali z "luksusów". Papierosów i...antykoncepcji. Sami się z tego śmiali...bo co ma być to będzie. Nawet teraz żyją baaardzo skromnie. Co to jest najniższa krajowa, kiedy Ona nie pracuje, a mają na utrzymaniu jeszcze dwie córeczki z Jej poprzednich związków.
Po dwóch miesiącach bez zabezpieczania "wpadli".
Mąż był na oblewaniu tegoż poczęcia. Ponoć ktoś mu zwrócił uwagę, że to nie odpowiedzialne z ich strony...z umową agencyjną co dwa tygodnie, tak ciężką sytuacją i po ledwie roku znajomości płodzić kolejnego malucha. Zbył ich i poprosił czy nie mógłby oddać im wszystkich długów po porodzie. Bo wiecie...kosiniakowe, becikowe, 500+...
I z tego wszystkiego rodzi się moja przeogromna frustracja

My mając tak dobrą sytuacje, warunki i chęci do przyjęcia maleństwa na świecie, nie możemy się o nasz cud doprosić
 A oni...afff nawet nie posądzałam się o taką zawiść, zazdrość i pokłady złych myśli...jestem okropna 
Btw.
Owulacja w tym cyklu daje o sobie dobitnie znać. Chciałam o niej nie myśleć i mieć święty spokój, a ona wyjątkowo szaleje z objawami
 Dziś na przemian pobolewały oba jajniczki, dodatkowo bóle w podbrzuszu i morze, OCEAN śluzu(i to już 3 dzień!) 
. Powiedziałam mężowi o bólach w obu jajnikach to tylko rozbłysły mu oczka i z nadzieją w głosie zapytał "To może...bliźniaki?" 
 
            Wiadomość wyedytowana przez autora 28 sierpnia 2016, 22:42
 Mam tam całe pokoiki, różne diy na dekoracje i łapacze kurzu, pojedyncze mebelki, pościele, a nawet konkretne kolory farb 
 Dziś jestem na etapie foteli. I jestem zakochana w JENNYLUND z Ikei w kolorze jasnoniebieskim.
O ile nie jestem jakąś fanką szwedzkich mebli, to akurat ten fotel zawładną moim serduchem

Mąż się ze mnie śmieje, że trzymam się za brzuch jakbym już była w tej ciąży. A moja ręka odruchowo zmierza na podbrzusze, bo jeśli maluszkowi się udało i teraz szuka miejsca na mieszkanko...to ja go wspieram i dopinguję. Mam nadzieję, że głaszcząc i skrobiąc się po brzuchu pomogę szczęściu
            
 Boję się, że to coś złego 
 A jeszcze bardziej boję się sobie pozwolić na myśli, że to objawy czegoś baaardzo dobrego...nie mam siły się łudzić i czuć potem ten gorzki smak porażki 
 Ból straszny przy każdym kroku, a pracy chodzącej jak na złość mnóstwo. Dorosła baba i ma odparzenia od wilgotnej bielizny -.- Mąż się ze mnie śmieje jak głupi 
 W ogóle dziś czuję się podle...bolą mnie stawy, żre jak świnka i jeszcze to podbrzusze. Ciągle coś! Jak nie miesiączkowe bóle, to jajniki, coś źle podniosę albo źle stanę to już ciągnie. Masakra! Do tego wieczorem jakieś złe przeczucia, że się pewnie znów nie udało 
 Już na zapas robię się płaczliwa 
 Znalazłam jakiś zapomniany test i już mnie korci co by rano zerknąć czy COŚ w "trawie" piszczy 
            
 Zapamiętam tą gazetkę NETTO, którą przeglądałam do końca życia chyba 
 Od niechcenia obejrzałam test...i jak byk mamy cień! W 9dpo! Dostałam takiego ataku histerii, że pies nie wiedział co się dzieje. Beczę i śmieje się na zmianę 
 Pierwszy raz nie musiałam wysilać wzroku. Po prostu tam jest. Cień taki, że aparat go nie łapie, ale kurde w realu widać! Kupie testy i będę powtarzać! Z nerwów rozbolał mnie brzuch, a serce tak kołacze, że chyba mam jakiś mikrozawał 
 Test robiony wcześnie, więc mam nadzieję, że nie wyskoczy z tego jakaś biochemiczna 
 Z zaznaczaniem na wykresie się wstrzymam do ładnej drugiej kreski. Tak samo z mówieniem Mężowi. Już tak rozbudzałam jego nadzieję, a potem był okres 
 Albo pojadę jutro na betę! Zobaczę jeszcze 
            
 Zapobiegawczo umówiłam się do ginekologa na 26/09. Już od dawna miałam upatrzoną tą Panią doktor, ze staraniami do niej nie szłam bo ponoć jest bardzo pro-ciążowa. I właśnie ciężarne prowadzi najlepiej, a w reszcie jest średnia 
 Mam nadzieję, że wszystko będzie ok i dotrę do niej jako przyszła mama 
 Dodatkowo pracuje również w szpitalu co na późniejszym etapie chyba będzie plusem 
 Na 14 do pracy, wyjadę wcześniej i podjadę do Rossmanna po testy. Jestem taaaka oszołomiona! Nie mogę uwierzyć i straszliwie się boję, że jutro już tej kreski nie będzie 
 
            
				
								
				
				
			
Ach... doskonale Cię rozumiem. Ja właśnie weszłam w 3 cykl starań. Też towarzyszy mi to rozgoryczenie. Tak samo staramy się od ślubu. PS Kiedy mieliście wesele? My 05.09;)
Szczerze, to jestem w podobnej sytuacji... Osobiście to ciężko mi było zaakceptować i myślę, że nadal mam z tym problem - "jak to się nie udało?! jesteśmy zdrowi, wszystko wygląda, że jest ok, a tu znowu nic..." Rozgoryczenie to właściwe słowo w tej sytuacji... A i to, co mnie wkurza to teksty znajomych, którzy mają dzieci: "Musicie się wyluzować, uprawiajcie seks, cieszcie się tym...." Weź i weź się nie wkurzaj, nie nakręcaj i nie dołuj jak nie wychodzi. Porażka. No nic, trochę pogrymasiłam, ale mam nadzieję, że w końcu nam się uda! Powodzenia :)
Nie przejmuj się, dla jednych to mało, ale dla innych to wieczność. Też staramy się już 6 cykl, wszystko jest ok, w dni płodne i nic. I ciągle słysze co to jest pół roku, inni starają się po parę lat. Owszem, ale każdy to przeżywa inaczej i gdyby nie ciągłe pytania - kiedy Wy, to na pewno byłoby łatwiej. W końcu musi wyjść. Mam nadzieję, że w tym roku się wyrobimy - życzę powodzenia i trzymam kciukasy :*
antylopaa 08.08 :) Powiem Wam dziewczyny, że tak raźniej wiedząc, że nie tylko ja to tak przeżywam pomimo krótkiego czasu :)