Mam sie przyszykować normalnie jakbym miała leżeć w szpitalu, ale jak będzie dobrze to wyjdę w ten sam dzień aaa i musze zrobić TSH dla anestezjologów... WTF ? po co? przecież ma byc znieczulenie miejscowe
Musiałam też przelożyć wizyte w provicie, więc z dr T. widzimy się 17 marca
Dziś 19 lutego minął równy rok od poronienia i łyżeczkowania
Boże jak ja bym chciała już być w ciąży
To się nazywa mieć pecha
termin w szpitalu ustaliłam na 4 marca, bo już bede spokojnie po okresie i co ? dziś w 44 dniu cyklu zaczely mi sie dopiero plamienia, w lutym wogole @ nie bylo FUCK ! musiałam wszytsko przestawiać, termin w szpitalu na 18 marca a co za tym idzie wizyte w Provicie też musiałam przesunąć na 24 marca wrrrrrr.....
Zrobilam tsh i o dziwo z niedoczynności zrobiła mi się nadczynność teraz mam 0.239 tsh a normy to 0.350-4.100 za miesiac wizyta u endo zobaczymy co powie bo przez tel kazala zostać przy tej samej dawce...
Mąż do 20 kwietnia bierze profertil i 2 tyg po skończeniu bedzie powtórka badania nasienia.
Ja mam teraz około 30 dnia cyklu (moje cykle trwaja ostatnio 40-55dni) zacząć wywoływać okres duphastonem i w 3 -4 dniu cyklu zrobić badanie krwi AMH (rezerwa jajników) i z wynikiem do provity.
Jeśli badanie wyjdzie ok to stymulacja cyklu, jesli wyjdzie słabo lub źle to laparoskopia Jeden plus jest taki, że podczas laparoskopi lekarz posprawdza wszytsko, drożność też i jesli wyjdą niedroże jajowody to je udrożni od razu.
Nikt nie wie co czuje, nawet mąż, gdyż codziennie się śmieje i niby jest ok, a wieczorami płacz, płacz z bezsilności, ile to jeszcze potrwa?
W dodatku moje 3 najbliższe koleżanki są w ciąży, jedną zniosłam ma juz termin z 2 miesiacę, a teraz nagle dwie kolejne zaszły, nie wspomnę o dalszych znajomych... cieszę się z ich ciąż ale to tak bradzo mnie boli i ciągle zadaje sobie jedno pytanie - ile mam jeszcze czekać? Zauważyłam, że izoluje się od znajomych, przestałam chodzić na ścianke wspinaczkową i squosha, nawet na forum nie wchodze (tylko pamiętniki) Tylko praca i dom i setki myśli w mojej głowie
http://zapodaj.net/872469ac0fe1d.jpg.html
Moje AMH złe i czeka mnie laparoskopia a wyniki badania nasienia po profertilu poprawiły sie minimalnie ale nadal mamy zero ruchu szybkiego. Lekarz kazał nam sie wpisać na liste in vitro,na wszelki wypadek ale i tak nas nie wpisali bo nie mogą do końca roku.... Jutro jade ustalić termin do szpitala.
Miałam laparoskopie + histeroskopie + HSG - wszystko wyszło ok.
W nocy po zabiegu srasznie wymiotowałam, dzis byłąm nie do życia (cewnka ani drenu nie mialam) mam tylko 2 dziurki w brzuchu. Na szczęscie udało się i wypisali mnie dziś do domku, brzuch mnie nie boli tylko mam straszny kaszel przez co cały czas go napinam
L4 dostałam na 2 tygodnie.
Mianowicie coraz częściej myśle, że może nam wcale nie jest dane mieć własne dziecko? Może tak ma być? Może to my mamy być "tą" parą w rodzinie która nie ma dziecka Może ktoś tam na górze tak własnie napisał nasz los, że mamy mieć siebie i tylko siebie, podróżować, uprawiać sporty i tyle...
Straszne to, ale może prawdziwe ?
Jutro wracam do pracy po 3 tygodniach L4 buuuuu nie chce mi sie
Na lewym jajniku urosły mi 3 pecherzyki 17mm, 18,7mm i 18,8mm a na prawym jeden 20mm.
Oczywiscie nie załapałam się na inseminacje gdyż pecherzyków jest za dużo, ale dostalam zastrzyk Ovitrelle i mamy jutro i pojutrze sie starac aaaa i mam pić dużo maślanki hehe