Z tym że szyjka wtedy nie była jeszcze jakoś specjalnie wysoka, była twarda i przy dobrych chęciach średnio otwarta. Potem śluzik zaczął się robić już mleczny, a obecnie jest typowo kremowy. W czasie mlecznego ,szyjka była już wysoko i otwarta i nic już z tego nie wiem . Po tym jak ovu wyznaczył mi ovulkę i to przerywaną linią wynika że @ przyjdzie 21 dnia czyli w leczeniu mam regres . Męczy mnie już to , i nie chodzi o to że liczyłam że w tym cyklu się uda. Dałam sobie już z tym spokój a jak D. wyjechał przed płodnymi to w ogóle pomyślałam że tam na górze nam nie sprzyjają. Chodzi o to że fajnie by było mieć świadomość że wszystko jest ok i idzie ku lepszemu a nie że zamiast iść do przodu to jadę na wstecznym wrrr!! Umysł zajęłam , jakby to dziwnie nie zabrzmiało piszę coś na kształt powieści , winę za to ponosi Inessa bo to ona mnie zmotywowała :* jeśli ktoś myśli że zwariowałam to potwierdzam ale plus jest taki że oczyściłam łepetyne z wszystkich niepotrzebnych , męczących myśli . ...
Nie gotuje , co jest świetne bo choć gotować lubię, to nie znoszę codziennie odpowiadać na jedno z najtrudniejszych życiowych pytań " Co dzisiaj na obiad?" szlag mnie trafia. Irytujący jest fakt , że mężczyzna -istota która nie przeżyłaby jednego dnia bez ciepłego posiłku ,tak mało ma związanych z tym pomysłów. Systematycznie poszerzam nasze menu i Słońce za każdym razem chwali , mówi że ten o to dzisiejszy obiad musimy jeszcze kiedyś powtórzyć.Jednak na to właśnie problematyczne pytanie . Co chcesz dzisiaj na obiad, odpowiada , nie wiem , wymyśl coś. Teraz jestem wolna od tego problemu i od tygodnia jem ciągle to samo. Dla równowagi śniadanko lekkie i zdrowe, świeża bułeczka i gigantyczny jogurt. A potem już tylko frytki , zasypane potworną ilością soli i pływające w ketchupie. I na kolację znowu jogurt, w przerwach owoce. Jakoś nie może mi się to znudzić, choć od tej soli to kolejny raz woda zatrzymała mi sie w organizmie i mam cycki jak balony ......Pomyślałam przeanalizowałam i ostatecznie pogodziłam się z ciążą mojej siostry. Ciążą której jeszcze nie ma i nie wiadomo kiedy będzie. Głupia jestem , powinnam się martwić tym, że jeśli jej się uda , to jedynemu mojemu prawdziwemu , rodzonemu siostrzeńcowi , będę prawie obca. Mieszkając 700 km od Sis , raczej nie zacieśnię z nim relacji rodzinnych, i to jest problem. Nie mam prawdziwych siostrzeńców , za to moja była i przyszła szwagierka to wulkany płodności. Była ma trójkę dzieci , przyszła już dwójkę mimo że jest młodsza o dobre 6 lat. Niech się dzieci rodzą , to mój Bąbel będzie miał się z kim bawić.
Jest też kolejny plus nieobecności mojego , przycisnęłam go ostro do sprawy kredytu i sam się napalił , więc jak tylko wróci to będziemy działać i może już niedługo kupimy własne M. Bo i tak kredyt z czynszem wyjdzie nam taniej niż obecny wynajem, no i zwiększy się szansa na to że skończą się wreszcie te wyjazdy- oby. Cykl na straty, trudno. Kolejne starania będą pod koniec października albo początkiem listopada. W tym też jest plus, po pierwsze według mojej intuicji jak już kiedyś wspominałam , wszystkie ważne wydarzenia w naszym związku dzieją się w lipcu. Poznaliśmy się w lipcu, zamieszkaliśmy ze sobą w lipcu a jak zaskoczę w listopadzie to w lipcu -urodzę i wszystko będzie ok. No i w listopadzie - pod koniec mój kochany ma urodziny- chciałabym mu dać taki prezent w postaci dwóch kresek na teście. Starania przeszły na etap radości. Widzę kobietę z brzuszkiem to się uśmiecham, widzę dziecko uśmiecham się jeszcze szerzej a to dlatego że jest we mnie silne przekonanie , że już niedługo to wszystko będzie i moim udziałem . I tyle.. nie często zdarza się u mnie taki optymizm więc warto to było zapisać i zachować dla potomnych.

Jestem wyleczona z urojonych ciąż, mam wreszcie prawidłowy pogląd na sprawę. Sutki mnie swędzą ale po ostatniej solarce i trzech dniach z wyglądem gotowanej parówki wszystko mnie swędzi. Brzuch boli ale kogo by nie bolał po maratonie z frytkami i śliwkami , zero myślenia czy to aby nie ciąża - yupi !
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 września 2013, 19:58
to smutne ale to nie był właściwy moment..jeszcze nie. Zostało nam pół roku rozłąki , do tego czasu powinnśmy mieć już całą kwotę na nasze mieszkanko i wtedy już nigdy nie chce się z nim rozstawać na dłużej.
? Niby chciałam mieć tą szansę , chciałam choć raz w życiu zrobić BETE a teraz się boje. Czy ja nie mogę być normalna? Dzisiaj mam spotkanie w sprawie pracy, na luzie , a mimo to wstałam przed budzikiem- zobaczymy. Tak czy siak jest się z czego cieszyć, wrzesień był cholernie trudnym miesiącem , miałam tyle stresu że byłam pewna że @ przyjdzie po 19-21 dniach więc jestem zadowolona że dzisiaj 24 dzień i jeszcze jej nie ma, choć męczy mnie ta niepewność kiedy idę do wc i z niepokojem patrze czy czasem nie przyszła. Obiektywnie patrząc nie ma co się łudzić , bo nawet gdybym chciała się dopatrzyć objawów ciąży to ich po prostu nie ma. Nic , zero , null. Żadnych mdłości, wyczulenia na zapachy, nawet piersi powoli przestają boleć. Miałam dzisiaj robić test jeśli @ by nie było ale teraz się waham i chyba jednak trochę poczekać, może lubię się łudzić czy po prostu oszukiwać..żyć nadzieją i marzyć że może jakimś cudem się udało . To wszystko jest zdecydowanie zbyt trudne..
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 października 2013, 22:46

Moja droga, ja tu widze jednak postep! Moze nie w cyklach, skoro tak twierdzisz, ale za to w Twoim nastawieniu. Do tak ladnie otwartych czakr (jakkolwiek sie to pisze, to z jogi takie magiczne punkty na ciele) bedzie teraz plynac mnostwo pozytywnej energii! :-)
nie przesądzałabym - nie dostałaś jeszcze @ za wcześnie to nie ma co płakusiać. Zresztą nie wiesz... jeden cykl o niczym nie przesadza ani o tym że już na stałe się cofnęłaś... ile ja znam dzieci z dni cyklowych idealnie niepłodnych!!! Prawie wszystkie "trzecie dzieci" to efekt nie docenienia zdolności organizmu :P mój płodek zresztą też zrobiony w cyklu "przymiarkowym". A usg pokazuje ze nie ma tam pęcherzyka i nie pęka?
dodam tylko że już w przeszłości mam za sobą historię 2 lat starań z pomocą lekarzy i d...a wtedy była. Jedyne co wiemy, to że nic nie wiemy.
aaa i założę się - stawiam flaszkę mleka!!!, że nim urodzę w ciąży będziesz...
Moja kochana Błysk_koteczko ; ) widzę, że nastawienie też się zmienia na bardziej pozytywne u Ciebie... tak coś czuję, świetny pomysł z tym wywalaniem niepotrzebnych mysli które Cię męczą : ) Miłej niedzieli
a ja zapisuję się pierwsza do czytania Twojej powieści!! :)
oooo, ja też przeczytam chętnie :)
A probowalas castagnus (mniszek lekarski)? Ja bralam razem z wiesiolkiem i zaszlam, dwa razy.. Zobaczymy co pokaze nastepny cykl. Glowa do gory:)
Za radą Mychowe postanowiłam znaleźć jakies info nt. mniszka lekarskiego i musze przyznać, że dopiero na czwartej stronie z kliku odwiedzanych znalazł takie info: " Kwiaty stosuje się w trakcie leczenia przewlekłych nieżytów gardła i jamy ustnej. Regulują także zaburzenia miesiączkowania i jajeczkowania." Moze to i sposób jest bo ja tez mam problemy z jajeczkowaniem...
ps. wiecej info na tsronie: http://poznajziola.pl/ziola/mniszek-lekarski-144.html
W pierwszej ciazy,ktora nistety sie nie udala, zaszlam z mniszkiem za pierwszym cyklem jego brania (10 miesiecy staran,9 bez mniszka). Po poronieniu po pierwszym okresie znowu zaczelam go brac i zaszlam od razu.. teraz w 8 tygodniu ciazy mam nadzieje na szczesliwsze zakonczenie:) Trzymam za Was kciuki i pamietajcie nie brac mniszka ani wiesiolka po owulacji.
Mychowe - Castagnus to nie jest mniszek lekarski tylko niepokalanek mnisi. To inne ziele ;)