W tym miesiącu nie podjęliśmy starań w dni płodne. Po prostu nie było ochoty, chemii między nami.
A dziś śnił mi się pozytywny test ciążowy. Nie można inaczej jak tylko wziąć to za dobrą wróżbę. U czubków kiedyś wyląduję
Przyszły wyniki naszych kariotypów, całe szczęście są OK.
Poza tym, stwierdzono u mnie mutację w genie MTHFR:
detekcja mutacji C677T - homozygota CC
detekcja mutacji A 1298C - heterozygota AC.
Z opisu wynika, że groźne to nie jest, muszę tylko przyjmować dużo kwasu foliowego i wit. B. Chyba, nie mam pewności - czy wie ktoś coś więcej?
Dowiem się u lekarza zapewne... trochę się tym zestresowałam i zaczęłam czytać internety i porady dr google, co wiadomo, rozsądne nie jest
Co poza tym? niecierpliwię się i już bym chciała zacząć stymulację do in vitro a dziś dopiero druga tabletka antykoncepcji. Faktycznie, długi protokół jest DŁUGI.
Dni szybko lecą, proces przygotowujący nas do in vitro nabiera tempa
Od soboty przyjmuję zastrzyki z gonapeptylu, co drugi dzień. I tak do 27.10. kiedy to zacznę właściwą stylumację. Zastrzyk był ok, samo ukucie prawie niewyczuwalne, natomiast wstrzyknięcie już bardzo niemiłe. Pani pielęgniarka robiąca nam instruktaż uprzedziła, że gonapeptyl nie należy do przyjemnych zastrzyków.
Przewidywany termin punkcji to 5-6.11.2018. Szybciej niż się spodziewałam. Mam nadzieję, że moje ciało dobrze zareaguje na stymulację i nie będzie niespodzianek, przesunięć transferu itd.
Tak to wszystko przeżywam, że źle sypiam, budzę się zbyt wcześnie, leżę i myślę, co to będzie Nazwałabym to ekscytacją, ale i strachem przed niepewnym.
Wszyscy nasi bliscy i przyjaciele wiedzą, co nas niedługo czeka i mocno nam kibicują. Z takim zapleczem dobrych myśli i kciuków jest mi ... lekko
Zastrzyki robię już jak zawodowiec. Zajmuje mi to dosłownie minutę, zaciskam zęby i po bólu. Przedwczoraj odstawiłam tabletki antykoncepcyjne (18 szt. była ostatnią), dziwnie, że nie do końca, ale tak kazał lekarz. Teraz czekam na krwawienie, zaczynam mieć lekkie bóle, więc @ pewnie tuż za rogiem. W piątek mam konsultację u anestezjologa, w sobotę zaś wizytę, którą rozpoczniemy stymulację. Mam nadzieję, że nie wydarzy się nic, co miałoby to wszystko odwlec.
To naprawdę już. Bicie serca, trema!
W sobotę ginekolożka obejrzała wyniki, mnie, i powiedziała że wszystko jest ok. Na jajnikach mam 5 i 7 pęcherzyków antralnych, ale w wyniku stymulacji może się zadziać bardzo różnie, ilość może się powiększyć albo zmniejszyć.
Menopur biorę przez tydzień, do kolejnej soboty, dwa pierwsze dni w dawce 300, potem 225.
Gonapeptyl oczywiście został dalej. Sobotę 3.11 nastąpi decyzja, kiedy pick up.
A więc, od teraz kłuję się dwa razy dziennie. Nawet to polubiłam. Idzie szybko, trochę boli, ale brak siniaków. Zdziwiło mnie trochę, że przez tydzień nie mam żadnego podglądu jajek. Wytłumaczono mi to w ten sposób, że dawka leków jest tak podana, aby nic się nie działo, ale jeśli się COŚ zadzieje, to mam dzwonić. No dobra, pomyślałam, choć przyznam, że średnio mi się podoba takie podejście Invicty. Może to dlatego, że nie mam za sobą nieudanej próby ivf i w zasadzie, nikt nie wie co się wydarzy, więc postępują ze mną taśmowo? Czuję lekkie podenerwowanie, boję się o te swoje jajka, najbardziej o ich jakość. Jednocześnie nie mogę się doczekać pick upu i tego co będzie dalej.
W każdym bądź razie plan na ten tydzień jest taki: czule mówić do swoich jajek, słuchać i śpiewać mantry, nastrajać się pozytywnie, bo przecież wiadomo, ze pozytywne myślenie przyciąga pozytywne zdarzenia...
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 października 2018, 07:47
Piąty dzień stymulacji a ja nic nie czuję. Boli mnie głowa ale trudno powiedzieć czy to z tego powodu. Natomiast w ogóle nie czuję jajników, nic a nic! Dziewczyny piszą na forach, że boli tak, że stać nie mogą. Nie szukam u siebie na siłę bólu i w zasadzie nie martwi mnie to, bo wiem że każda z nas jest inna, ot, taka ciekawostka Myśli, że może jajeczka nie rosną (?) albo rosną słabo staram się odganiać.
Czuję się świetnie, mam dobry humor i pozytywne myśli.
Biorę L4 więc zamierzam sobie dogadzac wszelkimi możliwymi sposobami wczoraj kino (i zastrzyk z pregnylu w kiblu, haha), dziś koncert. Wszystko żeby nie myslec za dużo i się nie stresować.
trzymajcie kciuki...
W ogole to był super dzień. Okazało się, ze stres był związany z pierwszą w zyciu narkozą, a było i śmiesznie, i szybko, i bez bólu. Personel wspaniale się mną zajął. Dół brzucha podobny do tego owulacyjnego a więc obyło się bez przeciwbóli. Potem była pizza z mężem i dużo śmiechu.
A gdzieś tam robią się nasze dzieci ...
Czyli na razie jest dobrze.
Wizualizuje sobie w głowie nasze dzieci ☺
Mindfulness, mindfulness, mindfulness.
Z 8 oocytow 3 komorki jajowe byly dojrzale i zostaly zaplodnione i dotrwaly do stadium blastki! Takze dwa pozostale zarodeczki 4BB i 2BB poszly ma zimowisko. Odetchnelam dzis z ulga. Embriolog bardzo zadowolony z podanego zarodka, dobrze rokuje, ma cienka oslonke wiec dobre mysli mnie nie opuszczaja. A sam transfer? Było szybko, mąż był ze mną ale nic nie widział na monitorze jak sie potem przyznał... faceci!!
Jestem tak śpiąca, że nie umiem nad tym zapanować. To chyba wina relanium, które od transferu przyjmuję 2x1.
Rozumiem, że macica się musi wyluzować, ale na boga, chciałabym funkcjonować normalnie!
Dziś pierwsza weryfikacja: estradiolu, proga i bhcg (o ile dwa pierwsze hormony rozumiem, ale bhcg - po co tak wcześnie?!). Po otrzymaniu wyników wysyłam je do kliniki a lekarz oddzwania i mnie informuje co i dalej mam przyjmować. Wygodnie, nie powiem.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 listopada 2018, 07:22
Pierwsza weryfikacja potwierdziła ze moje harmony są okej i lekarz dawek proga i estrofemu nie zmienił. Śmiesznie jest zobaczyć pozytywną betę ale niestety, to tylko działanie pregnulu, który ciągle mam w organizmie. Mimo odstawienia relanium w dalszym ciągu walczę ze zmęczeniem, w pracy oczy na zapałki, po pracy 3h drzemka
Dziś w nocy przeraźliwie bolala mnie macica, trwało to może 5-10 minut i przeszło. Przebudziłam się, potem znów zasnęłam. Nie, nie szukam objawów. Miesiące starań oduczyły mnie tego. A tak ogólnie to dziś jest dzień szukania optymizmu. Mój uciekł gdzieś, na chwilę.
Jutro kolejna weryfikacja.
Wczoraj czyli 6dpt miałam drugą weryfikację. Na początku trochę zatkało mnie z wrażenia: estradiol i progesteron mocno w górę. W górę też bHCG. 3dpt wynosiła 21, a dziś jest 46. Od razu milion myśli: może to już nie jest działanie pregnylu? Bo na chłopski rozum, wydaje się, że powinien jego poziom maleć...
Aż zadzwoniła moja lekarka i powiedziała: "Gratuluję. Jest ciąża. Bardzo wczesna, ale jest".
Dziewczyny, wprost szaleję z radosci. Jednocześnie staram się hamować emocje bo to przecież jeszcze tak wcześnie... Zamierzam jednak myśleć pozytywnie, jak do tej pory. We wtorek kolejna weryfikacja i wyższa beta, no jasne że tak! ☺
Ps. Moje lab ma zupełne inne jednostki więc podam normy:
0-10 brak ciąży
50-300 drugi tydzień
dlatego wydaje się Wam że to już mega wysoka beta
Nie mogłam się rano oprzeć i zrobiłam test. Pierwszy w życiu test z drugą kreską. How cool is that ?!? ☺☺☺
Estradiol 3346
Progesteron 141
….czyli, Małemu się u mnie spodobało. Zostanie na dłużej. Chyba nigdy nie zapomnę tego strachu, z jakim otwierałam plik z wynikiem. A później już tylko radość
Wieczorem zadzwonił lekarz z gratulacjami i komentarzem: „bardzo ładna implantacja" .
Mimo, iż hormony są w porządku mam kontynuować branie Lutinusa 3x1 dopochowo i Estrofemu 3x1 dopochowo. A za 10 dni w klinice USG. Kazał mi się nie martwić, bo jest bardzo dobrze. Bety mam nie robić, nie ma potrzeby, "ale Panie zazwyczaj nie wytrzymują"
Nie dowierzam w szczęście, które nam się przytrafiło ☺ Dziękuję w myślach bogu , wszechświatowi i bliskim bo wiem że wysyłali nam tysiące wspierających myśli.
W międzyczasie jestem senna jak diabli, cycki bolą już mniej choć dalej są nabrzmiałe. W nocy wstaję siku a nigdy mi się to nie zdarzało.
System OF wymusza na mnie, abym prowadziła pamiętnik na bellyfriend. Chyba nieśmiało i z ciągle z niedowierzaniem przywitam się z fioletową stroną ...
Pierwsza wizyta w klinice za nami - poszło w sumie bardzo szybko. Kilknaście badań zrobiłam od ręki, problemów brak, owulacja w terminie. Lekarz przepisal estrofem od 2dc m(2x1) który biorę.
Jutro wizyta kontrolna i jeśli wszystko pójdzie dobrze 18.07 będę miała transfer.
Czekają na nas dwa mrozaczki, w tym jeden pojdzie z nami do domu. Jeszcze tylko chwila.... i znów będę w ciąży. Głęboko w to wierzę i nie mogę się doczekać.
Wspaniale wspominam czas pierwszej ciąży ...
Nie pamiętam totalnie jak ma być by było dobrze... Jutro wizyta kontrolna to się dowiem
wiem, co czujesz. mocno wierzę że w końcu nam się uda. Trzymam kciuki !! :) <3
Na pewno się uda!
Dzięki za namiary na bloga!
Czytam, ze leczysz się w invicta a możesz napisać w którym mieście ?
Czytam, ze leczysz się w invicta a możesz napisać w którym mieście ?