Dziwnie tak siedzieć i wiedzieć, że jutro się okaże czy mam szanse na naturalne zapłodnienie czy już żadnych, nadzięję mam, ale powoli już zastanawiam się ile nam braknie kasy do in vitro, gdzie wziąść kredyt itd, a może jakaś adopcja? ale od tej myśli jestem jeszcze bardzo bardzo daleko. Z drugiej strony myślę, że może uda się tam coś przepchać i wkońcu jutro już 12 dc i trzeba będzie zaraz brać się do roboty i może uda się szybciutko zajść ehhh staram sie pracować, ale ciągle coś mnie rozprasza, mój mąż myśli jeszcze nad zmianą pracy, bo nigdzie nie może sobie miejsca zagrzać, nie wiem czy to dobry moment ale widzę też jak się męczy a chyba nie chce mnie denerwować jeszcze teraz bardziej. Chociaż mógłby to może zaczęłabym myśleć o czymś innym. Teściowa wie o zabiegu, rodzice też i całe szczęście,że mam go już jutro bo dosyć mam tego użalania się nade mną jakbym nie wiem była jakaś umierająca, ostatnie trzy dni spędzam na uświadamianiu innym, że wcale się nie boje, nie przejmuję, że chcę jechać tylko z mężem a nie potrzebna mi tam cała wycieczka innych osób, że się nie martwie i nie zakłam najgorszego, kolega z pracy nawet dziewczynie powiedział swojej (z którą się kumpluje) i dzwoniła do mnie co się dzieje i czemu ide na 2 tygodnie do szpitala! jak to ładnie plotki dodają... i tyle się wszystkim nazaprzeczałam, że juz chyba sama w to wszystko uwierzyłam, że to taki luzik spoksik i wysiłek porównywalny z pójściem zrobić kupę. Ot co. No ale co siedzi w głowie to siedzi.
I tak myślę, czym zając czas i wczoraj wysprzątałam cały dom zrobiłam pranie, prasowanie, oprócz tego opracowywałam stronę internetową dla firmy aż padłam, dziś mam zamiar przemienić moje ciuchy w szafie z zimowych na letnie i wyczyszczenie mojej biżuterii no i może jeszcze wykąpać Tekilę no i tak przyglądałam się moim włosom i są straszne, takie liche i cienkie i bez objętości więc czytam jak wariat wszystko na necie co z tym zrobić ale nic ciekawego się nie dowiedziałam. Rozjaśniam włosy dość często bo bardzo szybko mi rosną, po dwóch miesiącach już mam takie odrosty jak niektórzy po pół roku, do tego prostuje więc końcówki są rozdwojone, widze czasem na szczotce jak mi sie łamią. I takie sa w ogóle oklapnięte. Muszę chyba ograniczyć prostownicę, ale wyglądam wtedy jak dupa wołowa, farbować też nie chce przestać bo miałam już kiedyś ciemniejsze taki brąz i wyglądałam jak moja 60 letnia ciotka. nieeeee wiem, nie dość, że mnie Bóg pozbawił dobrej płodności i matki polki to ze mnie nie będzie to jeszcze mi nawet gęstych i zdrowych włosów nie dał. Dobrze, że ponoć chociaż dupe mam ładną.
Może Wy znacie jakieś sposoby domowe lub naprawdę dobre odżywki?????
Przeżyłam hsg, jajowody udroznione ale mój wpis zacznę od tego ze kocham mojego gina, darze go platoniczna miłością nie wiem co ja bym bez niego zrobiła ;p Wczoraj rano stawilam się w klinice w Katowicach na zabieg, myślę że poszło dosyć szybko wszytsko. Mój gin założył mi kartę, powiedział żebym się nie martwila, że nic nie będzie boleć i zaprowadził na oddział i tam jak juz dostałam łóżko swoje i ciuchy szpitalne to się zaczął stres i odezwał się mój syndrom białego fartucha a ciśnienie osiągnęło szczyt juz nie wspominając ze z nerwów dostałam jeszcze rozwolnienia no ale cóż... Pani pielęgniarka była tak miła ze aż za bardzo, kojarzyła mi się z taką Panią ekspedientka która chodzi za mną krok w krok w sklepie jak ja chce na spokojnie coś obejrzeć :p ciągle mówiła o jaką pani biedna taka zestresowana, ojej ojej nawet mi się przebierać pomagała i biżuterię ściągać bo uznała ze mnie poparzy nawet od obrączki. I potem okazało się ze anestezjolog się spóźni i pielęgniarka juz przeżywała ze dałaby mi coś dobrego na uspokojenie a nie może bo musze być świadoma podczas rozmowy z anestezjologiem i tak zawiozla mnie na salę, moje ciśnienie skończyło jeszcze bardziej jak zobaczyłam te sprzęty wszystkie, ułożyło mnie jak na fotelu ginekologiczny, jedna ręką w lewo na kroplowke, druga na ciśnieniomierz oprócz tego przypieli mi nogi pasami jakimiś i tak czekam na laskawego anestozjologa i to był moment ze byłam taka obsrana ze prawie się popłakałam śle przyszedł on mój gin uśmiechnął się oczko puścił i mówię ok przeżyje. No a potem jak się zjawił anestezjolog szybko wywiad waga wzrost na co choruje, poprosiłam od razu o przeciwwymiotny, podali mi, potem tylko pielęgniarka na koniec stwierdziła że ojej jak mi ładnie w tym fioletowym czeku i zasnęłam. Obudziłam się już w lozku na sali pomacalam tylko odruchowo co tam mam za majtory szpitalne i czy jestem cała, przyszedł mój mężu i gin oczywiście uśmiechnięty pokazał kciuka do góry i się rozplakalam i tak jeszcze trochę minęło zanim się dobudzilam, wtedy przyszedł i powiedział dokładnie co i jak. Mówi ze jajowody miałam bardzo zwezone i zapchane jakimiś rombkami? Ale ze poprzepychal wszystko i teraz jest bardzo ładny przepływ i wszystko tam pracuje dobrze i żeby działać bo największe szanse są w pierwszych 4 miesiącach. Potem położyłam jeszcze trochę, pielęgniarka mnie podniosła,mówiła ze mam nic nie dźwigać i się oszczędzać przez tydzień, potem wypłynęła ze mnie masa krwi, ubrałam się i taka jak na dobrym kacu poszłam do gina, powtórzył mi wszytsko jeszcze raz, mówił żeby być dobrej nadziei ze nic się nie powinno mi dziać chciał dać l4 no i zaczął opowiadać o pacjentkach co zaszły zaraz po hsg jedna ponoć 5 dni po on jest przejebany tak mnie potrafi na duchu podnieść jak nikt i do tego jest naprawdę super fachowcem i specjalizuje się głównie właśnie w takich chorobach czy problemach z niepłodnościa i skończyliśmy rozmowę ze na następnej wizycie chce mnie widzieć z juz zatrzymanym okresem i tyle z moich przeżyć teraz w domku dba o mnie mężu moja prawdziwa miłość
dzisiejszy test owu jeszcze bledszy niz wczorajszy, hmm mam nadzieje ze nie przegapiłam owulki!!
adult image
test numer 3!
Wszystkie te testy są jakieś takie podobne. Ten dzisiejszy jakby ciut ciemniejszy od wczorajszego ale jednak test numer 1 najciemniejszy. Może zwiastował owu i jesli ma nastąpic do 36 h to bedzie dzis?? hmm sluz nadal razciagliwy ale nie ma go tak duzo jak przedwczoraj i wczoraj. Jajniki nadal pikają i to oba! bola nawet w trakcie chodzenia.
Czekam co powie tempka!!!
image upload free
dla porownania fotka wszystkich trzech!
hosting image
O raaaany jak nuudno siedzieć samemu w domu w taki wolny dzień jak dzisiaj, a jak pięknie zarazem :)Mąż pojechał do pracy a ja hyc pod kołderkę spowrotem, obejrzałam serial, potem godzinka drzemki, potem nastepny serial i tak leze, lozka nie pościeliłam nawet, nie umyłam się, null tylko lenistwo Potem poczulam głod, trzeba by zrobić jakiś obiad, myślę, ale dla jednej osoby to się nie opłaca w sumie to wrzuciłam tylko pół piersi na grila i warzywa z patelni na szybko nawet mi się ryżu nie chciało do tego ugotować poprawiłam oczywiście ciastkami ahhh chwilo trwaj.
I tak siedze i mysle czemu strona best belly jest fioletowa a nie zielona? zielony kropek powinna byc zielona strona hmmmm
Na popołudnie umówiłam się z kuzynka więc pasowało by się ogarnąć, psiuszkę iść wysiusiać, chociaż ona też ma dziś lenia
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 maja 2016, 19:14
oto test numer 4
narazie najwyrazniejszy ze wszytskich! daje + a co!
image ru
Kolejny test owu dziś kreska prawie tak ciemna jak kontrolna!
Rozciągliwy sluz wrecz sie ze mnie wylewa, a maz? znowu chory, przeziebiony czy h wie co powtorka sprzed miesiaca ehhh
free screenshot software
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 maja 2016, 19:15
Od wczoraj wieczór, z nasileniem na dziś rano chodzę wściekła jak osa, mam taką chandrę, że chyba dziś kogoś zabije, normalnie taki PMS do potęgi setnej!!!
Znowu się wkurzam na mój wykres i na męża i na wszystko inne, gdzie ta owulacja? jeszcze by tego brakowało, żeby po hsg był cykl bezowulacyjny, i po co ja się tak męczę i staram? a mąż? miałam wrażenie, że w tym cyklu zaciągam go na siłe do łóżka, w poprzednim był przeziebiony, w tym wymiotował problemy z zoładkiem, ktoś na górze chyba sobie ze mnie kpi. Wczoraj obiecałam sobie, że sama nie wyjde z inicjatywą, poki on tego nie zrobi. I co? nico sciagnal sobie jakas gierke na komorke i zadowolony, zasypiajac poplakalam sie w poduszke. Mam dosc. Koniec. Kropka. Nie odzywam się.
To był ciężki dzień, własciwie już od wczoraj ciezki wieczór. Wczoraj mąż wykrył moja chandre i zlosc, zaczal mi drazyc dziure w brzuchu czemu itd, powiedzialam mu ze tempka spada zamiast rosnac, ze nie wiem czy owu juz byla czy w ogole bedzie, ze to wcale nie takie proste jak on mysli, ze od jednego bara bara sie w ciaze nie zajdzie itd itd, to wpadl na pomysl ze moze bym wrocila do domu na godzine (czyli rzucila wszystko w robocie w pizdu i przyszla na serducho) ale nie dosc ze po dlugim weekendzie mnostwo spraw nie zamknietych, do tego poczatek miesiaca, umowilam sie juz z ksiegowa swoja, wiec i tak musze uciec z pracy na troche, mówie "nie ma szans", spytał czy w takim razie poczekam na niego wieczorem jak wroci z pracy? na odczep sie powiedzialam mu "ze jak mi sie humor poprowi to tak, narazie jestem zla". No to owszem coś tam podpytywał, powiedziałam mu ze juz mam lepszy = bede czekac zrobmy bzykoserce. Potem jeszcze troche polamentowalam, jak pojechalam odebrac swój wypis po hsg i przeczytalam diagnoze "niepłodnośc pierwotna" uznałam ze to brzmi strasznie... ale, zeby sie mu jeszcze przymilić zrobiłam jego ulubiona zupke chili con corne super ostra tak jak lubi, zeby miał na drugi dzien na obiad. I czekam, czekam, czekam puscilam sobie serial na necie, obejrzalam, go ciagle nie ma i tak mi sie oczy zaczely przymykac, ze zdrzemnelam sie (na jakies 10 minut), ale przy wlaczonym swietle, nie na swoim miejscu, nie pod koldra tylko pod kocem- czyli wszytskie czynniki mowiace za tym, ze nie polozylam sie spac! (az zenujace to jest jak to pisze, ale moze mi ulzy)
Mój wrócił, wszedl do pokoju, dał mi buziaka, zgasił mi swiatlo i mowi, ze idzie sie kapac, to mówie, zeby schował jeszcze ta nieszczesna zupe do lodowki (kuchnie mamy pietro nizej) a ja sobie dalej czekam, czekam, slysze wykapal sie zszedl na dól, mysle super!! i tak nie ma go i nie ma oczy mi sie znowu przymknely i ponownie się zdrzemnęłam. Przebudzilam się za jakies pol godziny go dalej nie ma! mówie ja pie...le! what the fuck? pewnie jakis mecz jest i rozsiadl sie tam przed tv, nie wazne ze JA I MOJA OWULACJA CZEKAMY ze jest 12 w nocy a rano jade wczesnie na szkolenie. Napisalam mu więc smsa "fajnie ze kazales mi czekac a sam poszedles w pizdu, z tego dzieci nie bedzie, dobranoc" ulozylam sie na swoim miejscu, twarza do sciany i zaciekle spie. Słysze, idzie, wchodzi do pokoju i jeszcze do mnie z pretensjami "przeciez spalas jak wrocilem, skad moglem wiedziec ze czekasz?" powiedzialam tylko, ze nigdy nie spie na jego miejscu z wlaczonym swiatlem, wiec mogl sie domyslic, poza tym sie umawialismy i odwrocilam sie dalej. A on? nic zero reakcji tez sie polozyl. Zamiast mnie przeprosic, albo zachowac sie jak facet, nie wiem wziasc mnie sila (co by mi sie zreszta bardzo podobalo) to on nic. Oczywiscie poplakalam sie znowu w poduszke, nie moglam zasnac, a jak slyszalam ze on juz kimnal to tylko z impetem podlozylam mu mojego zasmarkanego jaśka, a sama sobie wzielam jego.
Rano dalej mi sie chcialo plakac i w ogole nie bylam juz zla nawet tylko mega rozczarowana bo myslalam ze pewnie zaczna sie ciche dni...
Dojechalam na szkolenie dostalam od niego sms... ze przeprasza mnie, ze sie nie domyslil bla bla bla. Odpowiedzialam mu wprost, ze mam wrazenie ze od tygodnia ciagne go do lozka na sile ze robi to z musu, ze jak tak to ma wygladac to nigdy nie bede w ciazy, ze tak nie chce na sile bo w nerwach tym bardziej sie nie uda, a on? przyznal sie, ze rzeczywiscie ostatnio nie mial ochoty wcale bo byl zmeczony i zle sie czul i ze sie postara bardziej przykladac do staran. I wtedy to juz nie wiedzialam czy mam znowu plakac czy sie cieszyc, bo z jednej strony fajnie ze sie przyznal, a z drugiej to jest jakis problem. Powiedzialam mu jasno ze albo sie przyklada na 100% nie wiem tak sobie organizuje prace zeby mial ochote, albo wcale i nie bedzie bzykania juz nigdy. Bo ja tez jestem zmeczona, nie spie po nocach a nie marudze.
No i zobaczymy.
Ten cykl ze wzgledu na malo serduszek spisuje na straty,traktuje go jako moja porazke staraniowa i osobista bo czuje niedosyt nie tylko ze wzgledu na bobo ale tez taka zwyczajna kobiecia, biore sie dzis za bieganie i cwiczenia i nie przejmuje sie niczym.
I kończe juz te lamenty.
Zawsze moge znalesc dawce nasienia.
3 dpo według ovu/ 4 według mnie
Historia wczorajszego serduszka:
Mój mąż chyba sie w końcu zrehabilitował, przemyślał i chciał pokazać jaki jest męski
Trochę mu od tego nieszczesnego poniedziałku nawciskałam, że ciągle chory i zmęczony (ale gdyby kolega zadzwonił, żeby przyjsc na mecz lub pograć w fife to by siły znalazł), kolejne wciski opierały się na tym, że może już mnie nie kocha, nie podobam mu sie itd bo nigdy tak nie było, żeby nie miał ochoty, tłumaczył się tym, że tak na pewno nie jest i że chyba sama widze, że podniecam go bardzo jak to wszytsko tak szybko idzie (hmm?)
Wczoraj o dziwo zwolnił się z pracy i przyjechał wcześniej, był mecz barcelony z kimś tam właczył go otworzył piwko i ogląda (ja siedze na naszym chacie ovu:P) no i zaczyna zagadywać, że mógł zostać takim piłkarzem to bym jeżdzila z nim po świecie i siedziała na trybunach, byłabym celebrytką ja na to, że najpierw musiałabym sobie cycki zrobić jak siwiec, a on że musiałabym nie mieć cycków,żeby je robić (więc zaczęły się jakies tam komplementy) potem wykąpał się, ja już przysypiałam i budzi mnie na bara bara (sam z własnej woli!) no cóz ja nie z tych co odmawiają lub mają długo focha więc poszlo
Dziś rano zmierzyłam tempkę, owu wyznaczyło mi na 21 dc czyli poniedziałek, ostatnie serducho w sobote więc, od rana znowu uświadamiałam mężowi, że zjebaliśmy po całości, głównie on no ale wzielam troche winy na siebie, żeby nie było powiedzialam mu ze jest mi w ciul zal, ze zabraklo tego jednego serducha bo my wolelismy sie foszyć.... jest obietnica zmiany, i bara bara tak od 14 dc do 24 przynajmniej co drugi dzien (to w sumie i nie tak duzo)
Pomierze temke moze do konca tygodnia jeszcze a potem juz nie i odpoczywam czekam grzecznie na @ i nie swiruje
Weekend, weekend i po weekendzie. Ale był bardzo miły, spędzony z mężusiem na swieżym powietrzu i w sypialni... widać po nim było, ze strasznie chce się zreflektować po ostatnich naszych historiach, a mnie to na rękę tylko Do tej pory mu nie powiedziałam, ze owu, mialam jednak w niedziele a nie w poniedziałek, więc serducha były odpowiednio
ALE nie o tym chciałam w sumie dziś napisać, mam prośbę dziewczęta moje kochane
Proszę o pomysły, co można kupić mojemu wybrednemu mężowi na urodziny? Nie lubi dostawać kosmetyków i ubrań, bardziej majsterkowicz i lubi gierki (ale nowa fife juz ma) Czekam na propozycje bo ja już wymiękam
W sumie takim moim cichutkim marzeniem, jest dać mu pozytywny test ciążowy w prezencie, szczególnie ze by się w ogóle nie spodziewał, bo myśli, ze dał dupy, ale w sumie ja tez w to nie wierze
Nienawidzę środy, wszytskie środy to są takie moje poniedziałki, nigdy nie mogę wtedy wstać i nic mi się nie chce. Także dziś tez mam taką kolejna zjebany środę w moim życiu, klienci mnie denerwują , jeszcze trafiam na samych jakiś ciulasow co albo mi rzuca słuchawka albo wydra mordę, ale nie wiem może też mają beznadziejne środy. Ja oczywiście i tak dziękuję grzecznie za rozmowę bo to wkoncu klient a potem targam kartki ze złości przy biurku. No nic PMS w pełni, wczoraj nawet mężowi się oberwalo bo kupiłam mu śliczna miętowa muszke na wesele taka matowa i wczoraj przymierzal i mówi że to zapięcie do niej wygląda jak od stanika, mówię no nie nie dość ze szukam, kupuje to jeszcze jakieś marudzenia jakby nie ja to by poszedł jak rumcajs na to wesele ;/ i uznałam ze na urodziny to dostanie koszulkę ze smerfem maruda ooo
Do tego bolą mnie od wczoraj cycki wręcz nadupczaja i swedza, wiec oprócz rwania papieru to jeszcze co jakiś czas drapie się po nich przy biurku jak kolega nie patrzy ehhh najchętniej to sciagnelabym bluzkę, stanik i tak siedziała na golasa żeby mnie nic nie drażnilo Aaaa w ogóle jak kolejny telefon znowu mi odbierze jakich opryskliwy dziad to rzucę to wszytsko i pójdę do domu albo nieee najlepiej niech odbierze "zona" uwielbiam to. Proszę np z panem Adamem Nowak a ona ; a o co chodzi? Tu zona, a po co pani dzwoni do nniego, maż napewno nic od pani nie chciał nie chce i nie będzie chcieć bla bla bla. Żony są the Best no dobra wyzalilam się co nie co, idę dalej pracować i drapac się po cyckach.
Nie dołączę jak widać do tych wybranek szcześcia, którym udaje się zajść w tym samym cyklu co było HSG, dziś ewidentny negatyw na teście. Wiem, wiem obiecałam sobie, że będę robić testy dopiero kilka dni po spodziewanym terminie @ ale przyznaje, nie wytrzymałam dziś rano. Otworzyłam tak nie śmiało półeczkę, gdzie był schowany test i tak jakoś spontanicznie sobie zatestowałam. W sumie to juz w nocy o tym myślalam bo jak sie obudzilam o jakiejsc 4 na siku, to nie poszlam, bo uznalam ze szkoda siuskow z nocy i juz wytrzymam do rana to sobie moze szczele testa. Ale i tak jestem dumna z cwiczenia swojej jakiejs tam samokontroli. Wyszedl negat? ok trudno, nowy cykl nowa szansa. Nawet dziś męzowi jak powiedzialam, ze dopadl mnie od wczoraj PMS i powiedzial "to moze dobrze? szybciej bedzie okres to szybciej owulacja" wow uczy się chłopak.
Także mam tylko nadzieję, że @ pojawi się szybciutko a nie przetrzyma mnie jak ostatnio.
W sumie PMS jest, 3 dzien bola mnie cycki (dzis przez caly dzien w staniku myslalam ze skonam i juz od drzwi wejsciowych praktycznie wprowadzalam akcje "uwolnic cycki", do tego ciagniecie w podbrzuszu, nie taki bol jak na @ ciagly tylko od czasu do czasu takie minutowe ciagniecie, dziwne troche ale moze po tym zabiegu jakies takie anomalie nie wiem.
Bynajmniej @ przyjdz!!!!
@ nadal nie ma.
Juz mnie to zaczyna irytowac bo chcialabym zaczac od nowa.Brzuch mnie dzis boli jeszcze mniej niz w ostatnie dni, cycki tez, bez sensu. PMS tylko mi skacze, raz mam ochote kogos zabic a raz placze jak glupek na byle jakiej wzruszajacej scenie np z reklamy. Dramat. Nie wiem czemu mi sie te cykle tak wydluzyly ostatnio Jeszcze nigdy nie czekalam z takim upragnieniem na @.
Wszystko mnie denerwuje od rana, a jeszcze mam dziś jechac zajac sie organizacja sali na jutrzejsza komunie. A atmosfera tam napięta bo rano mój tatuś znowu rozwalil zderzak w aucie... znowu bo jakis miesiac temu zostawil kolo domu go bez recznego i zjechal na takie budynki gospodarcze, oczywiscie wyjechal do pracy i ja jezdzilam z tym autem do ubezpieczyciela i potem na wymiane zderzaka. Byl sobie sliczy nowy zderzak, wczoraj ojciec wrocil z pracy wieczorem odebral ode mnie auto (mama nie ma prawka, wiec auto jest u mnie zawsze jak tata jest w robocie za granica) i dzis rano mnie obudzil (w sobote rano! za co najpierw dostal zjebe ze przeciez ja SPIE) i mowi ze znowu rozwalil zderzak gdzies kolo tej remizy gdzie ma byc komunia jaaaaaa w jeden dzień!!, w tej naprawie szkód jak mnie znowu zobacza z ta sama rzecza to chyba pękną ze śmiechu. Mama pewnie sie wścieka, bo samochód ma dwa lata nówka a tu znowu rozjebka. W ogóle mam wrazenie ze z moimi rodzicami to sie zrobilo jak z dziećmi i ja im matkuje ze wszystkim. Takze dzis jakiejś melisy chyba sie musze napic przed pojechaniem tam.
A gdzie moja @????
1 dc
No i stało. W końcu przyszła @.
Tak naprawdę do końca miałam iskierkę nadziei, że być może los mnie zaskoczy i miło rozczaruje i @ się nie pojawi na kolejne 9 miesięcy, ale to naprawdę była tylko iskierka. Fakty mówiły same za siebie, PMS był tak duży, że dawno takiego nie pamiętam, już mnie wszyscy dookoła mieli serdecznie dosyć, a dziś kiedy odpuściło mam tylko wyrzuty sumienia, że tak na najbliższych naskakiwałam
Właściwie, już od tej kłótni z mężem, w czasie owu, w głebi duszy czułam, że nic z tego nie będzie, bo za dużo stresu temu towarzyszyło. Dziś rozmawiałam z mężem i obiecaliśmy sobie, że teraz będzie inaczej i co najważniejsze bez nerwów, bo to nam nie pomoże.
Cały miesiąc zapowiada się dość intensywnie i w pracy i w życiu prywatnym, ale mam nadzieję, że damy radę
Jutro wyjazd na dwa dni do Lublina, w czwartek będę musiała nadrobić pewnie zaległości na miejscu, w piątek impreza integracyjna, wracam wieczorem w sobotę na taty urodziny- jedziemy z nim do teatru W kolejnym tygodniu urodziny męża, impreza, potem dwa wesela jedno w sobotę, kolejne dzień później, targi koło Opola, cateringowa organizacja 18... ogólnie nie będę mieć chyba czasu podrapać się po dupie ale większość czasu będzie spędzona z mężem więc na pewno czas na bzykoserca się znajdzie może nawet takie spontaniczne gdzieś za domem weselnym czy remizą hihi
I tak chce podejść do tego cyklu - na luzie!!
Chociaż przyznam, że się troszkę rozmarzyłam, dlatego,że u mnie w rodzinie jest taka symboliczna liczba 18, dużo osób urodziło się 18 właśnie. Ja też 18 marca iii gdybym tak całkiem przypadkiem zaciążyła w tym cyklu to może by tak dzidzius urodził się też 18 marca byłaby szansa. Moja mama np urodziła mojego brata w dzień swoich urodzin 18 sierpnia i teraz obchodzą je obydwoje. Może więc przeznaczenie zrobi swoje... Trzymajcie kciuki!!!!
Okres się skończył zaczęłam mierzyć dziś tempke ale szczerze? Nie chce mi się. Nie chce mi się mierzyć, robić testy owu, nie chce mi się w ogóle starać. Żyje w jakimś innym swiecie od paru dni. Ok. Bzykne męża w te płodne co jakieś dwa dni i chyba tyle. Zero spin. Jakoś tak odechciało mi się wszystkiego, doszłam do wniosku ze wcześniej traktowałam to jak nie wykonane zadanie. Bo się nie udało, ale przecież to będzie przerabane potem ciaza, niemowlę... Chce tego dziecka bardzo, ale jakoś mnie to zaczęło przerazac nagle. Nie wiem co mi się w głowę dzieje ani co mam z tym zrobić ;(
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 maja 2015, 11:55
Już było miło rano, to znowu po poludniu wszystko na torpedzie, po robocie zdążylam zjesc az 4 pierogi z truskawkami i juz musiałam pędzić odwieść mojego ojca na pendziolino do Krk. Po powrocie pojechalam zrobic zakupy - i do domu i na impreze urodzinowa męża. Udzwigalam się jak wół z tymi sokami, wodkami itd. Przywlekłam to do domu i zabrałam się jednocześnie za robienie karkówki w sosie grzybowym (dobrze ze mialam juz wczesniej ja zamarynowana) oraz za sałatkę z paluszków krabowych i makaronu sojowego, który bardzo nie chciał ze mną współpracować i porozwalalam go po całej kuchni, feta kleila mi się do rąk i do wszystkiego czego dotknęlam, w między czasie ugotowałam Tekilce żoładki, pokroiłam w kosteczke i dałam zjesc (bo ona duzych kawałków księzniczka nie tknie) Następnie odkurzyłam cała górę, posprzątałam w łazience i umyłam podłogi. Przy okazji plułam sobie w twarz czemu nie kazałam coś zrobić do południa mężowi jak siedzial w domu i pewnie grał w fife (niestety jak mu nie powiem co konkretnie ma zrobic, typu wyrzuć śmieci, umyj kibel, wlej domestos który jest w srodkowej półce pod zlewem to nie zrobi NIC)
Teraz w końcu padłam. A jeszcze pranie pasowało by zrobić no i spakować się na jutro! a tu paznokcie jeszcze nie pomalowane nic koło siebie nie zrobiłam, a najchętniej poszłabym spać przez te ostatnie nocne wojaże. Heeelp. Jak wróce po tych targach to chyba prześpie pół następnego tygodnia i prawie obudzę się w długi weekend
Dziś zdjęcie typu "komunikacja w małżeństwie to podstawa!"
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 maja 2015, 19:32
Mój wykres to poraz kolejny zalamka. Owu wyznaczyło mi w 12 dc jak mnie nie było w domu i brak . Tempka szaleje wysoko
Ale dziś masa śluzu rozciagliwego, zero objawów poowulacyjnych mało tego nawet mało przed. Nie bolą mnie jajniki. Totalnie nic. Nie wiem o co chodzi. Mój się tak najaral teraz na to staranie nawet mu nie chce mówić co tu się wyrabia na tym wykresie ;/