X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Spokój, relaks i badania. Niech się dzieje wola Nieba!
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

2 kwietnia 2015, 15:03

Pomidorowa się gotuje, mieszkanie z grubsza ogarnięte, pies radośnie bawi się piłeczką, a ukochany mąż niedługo wróci z pracy - żyć nie umierać!

Humor mi dzisiaj wyjątkowo dopisuje, zważywszy na moje ostatnie paskudne nastroje. Wczoraj chodziłam cały dzień podminowana, miałam taki stan między wywołaniem kłótni a płaczem. Sama nie wiem dlaczego. @ już minęła, w ciąży nie jestem, ewentualnie jakieś przesilenie wiosenne mnie dopadło.

Wczoraj przeglądałam pamiętniczki na BBF i jakoś mnie smutki złapały, a na dodatek Jacek przypomniał mi o ciąży Iwony z jego pracy... Mam chwile kiedy myśl o dziecku i ciąży mnie przeraża, kiedy myślę, że to nie jest dobry czas, a potem nagle na samą myśl o serduszku bijącym pod moim sercem zalewa mnie fala tęsknoty do kogoś kogo jeszcze nie ma...

5 kwietnia 2015, 20:15

NARESZCIE W DOMU!

Gdyby nie to, że przyjechała Jacka siostra z mężem i córeczką, to wróciłabym do domu 5 sekund po przekroczeniu progu mieszkanie teściów. Na wejście teściowa pijana, pozapraszała nas na święta, nie przygotowała prawie nic, nawaliła się jak stodoła i ten stan utrzymała przed piątek, sobotę i pół niedzieli. A resztę niedzieli skacowana i wielce skruszona, a mnie mało krew nie zalała ;/ Całe święta mi spartaczyła, bo gdybym wiedziała, że tak będzie to bym została w domu i nigdzie nie jechała. A tak to zamiast rodzinnej atmosfery, były trzy dni prawie samych nerwów, spięć z Jackiem, bo on sam chodził wściekły, aż doszłam do wniosku, że jak zostaniemy dłużej, to dostane wylewu albo zawału. :/

Już zapowiedziałam Jackowi, że Wigilię spędzamy w domu, i następną Wielkanoc też. Już któryś raz z kolei to samo, a ja nie mam zamiaru pogubić klepek w głowie z poczucia obowiązku. Mają do nas tak samo daleko jak my do nich, i jak będą chcieli to wiedzą gdzie mieszkamy. Koniec robienia wszystkiego dla innych!

I mam tak paskudny nastrój, że czuję, że ani ten, ani następny cykl nie będzie szczęśliwy... Zamiast radości czuję tylko gniew, rozczarowanie i brak perspektyw... Mam dość... I już mi łzy lecą z tych kumulowanych nerwów! Wszystko do dupy!

Mam nadzieję, że u Was lepiej. Trzymam kciuki za Wasze starania i mam nadzieję, że Wasze Święta były lepsze od moich!

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 kwietnia 2015, 20:17

6 kwietnia 2015, 22:25

Ja już chyba głupieję na starość, albo z tych stresów ostatnich. Trzy osoby powiedziały do mnie( w róznych odstępach czasu), że zachowuję się jak baba w ciąży. To mówię, że przecież dopiero co @ była, poza tym nie widzę u siebie żadnych objawów. Moja kuzynka, która zna moją sytuację stwierdziła, że może jednak jestem, tylko przez to wywoływanie duphastonem wymusiło mi krwawienie, i dlatego było takie dziwne, a jak robiłam test to było za wcześnie i nie wykryło. No ale w szpitalu by zauważyli chyba coś nie? Nie robili bety, ale po prolaktynie może czy morfologii czy coś? Totalnie szalona teoria! Ja uważam, że to niemożliwe, a Wy? Co o tym myślicie?

7 kwietnia 2015, 14:53

Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości zrobiłam test i jak byk negatyw ;) Tego się spodziewałam prawdę mówiąc, ale żeby sobie samej nie robić jakiś chorych nadziei wolałam zrobić i mieć czerwono na białym ;)

I postanawiam, że w tym cyklu będę nastawiona pozytywnie, będę siłą woli motywować moje jajeczka do rośnięcia, pękania i działania na małych rycerzy jak magnes :D Raz dwa i ma być zagnieżdżone, zdrowe jajeczko!

Dzisiaj mam wyjątkowo dobry humor. przyjechała moja rodzina z Niemiec, a nie widziałam ich prawie rok. Taka niespodzianka dla wszystkich :) Coś tam ciocia podpytywała o dzieciaczka, ale o dziwo nie zestresował mnie ten temat tylko jakoś tak zmotywował :)

Chodze ostatnio jak nakręcona, tylko bym się <3, jak jakaś nimfomanka... Nie wiem co się ze mną dzieje. I śluz jakiś taki mocno wodnisty w tym cyklu, często mam takie uczucie wilgoci, jakby się aż ze mnie wylewało. Nie wiem co to może być. Pokłuwa mnie lekko od wczoraj po prawej stronie, jakby od jajnika chyba.. Nie umiem rozpoznać bólu jajników. Może go któraś z Was jakoś opisać? Ja czuję taki delikatne, pulsujące "kujki" z prawej strony, mniej więcej tam gdzie jajnik. Tak kuj, kuj, kuj i przestaje. I za jakiś czas znowu to samo. Myślicie, że to to?

9 kwietnia 2015, 17:45

Hej Laski!

Dzisiaj kupiłam testy owulacyjne "Domowe laboratorium". Wczytałam się w instrukcję, wszystko kumam ALE,jestem świeżakiem w tym temacie i czy któraś z Was mogłaby na podstawie mojego wykresu (poprzedniego i obecnego) pomóc określić kiedy jest sens zacząć robić testy? Moje ostatnie cykle trwały około 60 dni. TAK, wiem,że to długo i pracuję nad tym cały czas, biorę leki, jestem pod kontrolą lekarza :) Podzielicie się doświadczeniem?

Od dzisiaj zasilam grono okularnic :) Jak któraś powie jak się dodaje zdjęcia to się podzielę szczęściem ;) A jeszcze fryzjer w sobotę :D Nie mogę się doczekać!

Miłego dnia i zieloności wszystkim!

9 kwietnia 2015, 19:43

Zrobiłam test i się zabarwił i kreska moja nie była wcale dużo bledsza od testowej ;P

5cfab1204aa475d3med.jpg

9f9863521d4d61bfmed.jpg

c6fdf1557787f2d1med.jpg

Nie wiem czy dobrze doda zdjęcia, ale wyszło takie :) Co o tym myślicie dziewczyny? Brać męża w obroty? ;) Wiadomo, że może się okazać, że owu nie będzie, ale i tak jakiś mi się micha cieszy, że cokolwiek wyszło :D Bałam się, że będzie taki negatywnie, negatywny negatyw bez śladu drugiej kreski :D

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 kwietnia 2015, 19:58

9 kwietnia 2015, 22:29

Pięknie! :/ test owulacyjny pozytywny, ja nakręcona, że jest szansa a mój szanowny mąż bawi się tabletem i "nie ma ochoty" BAJKA! :/ :/ :/ GRRRRR! Chyba mnie szlag trafi!

10 kwietnia 2015, 06:44

Wczoraj mój kochany mąż zasnął jak kłoda, a jak jak gniazdo os siedziałam do północy i mnie ponosiły nerwy. Na koniec jeszcze coś mu się chyba przyśniło i dostałam reprymendę za gadanie do niego, jak on chce się wyspać do pracy. Dodam tylko, że słowem się do niego nie odezwałam, tak byłam wściekła.

Za to dziś rano obudziłam się razem z nim, bo jego budzik jest wręcz bezlitosny. On poszedł się kąpać a ja sobie leżę i próbuję zasnąć dalej. Już mnie Morfeusz bierze w swoje objęcia, a tu ukochany mój Jacuś chyba się zreflektował, coś przemyślał, coś dotarło po zimnych prysznicu i nie dość, że przeprosił za niezasłużoną reprymendę, to jeszcze wczorajsze zaległości w <3 nadrobił ;) I w sumie, może lepiej? Może to bliżej owulacji? Powtórzę test owu dzisiaj popołudniu.

Tempka dzisiaj mocno spadła, z tym, że biorę poprawkę na to, że mierzona jest prawie godzinę przed czasem, bo mąż nie dał spać ;) Cóż.. Lepsze to, niż gdyby dał pospać i serduszkowania jednak by nie było wcale :)

Dzisiaj na 99% idę do pracy do klubu :/ Obiecałam jakiś czas temu Arkowi i Jagodzie, że jakby chcieli wolne to mogą dzwonić i niestety zadzwonili wczoraj wieczorem. Gdybym nie znała tej pracy tak dobrze jak znam, to bym się za nic nie zgodziła, ale wiem jak to jest pracować w każdy weekend. Niech moją raz wolne razem :)

Mam nadzieję, że dzisiaj będzie dobry dzień!

10 kwietnia 2015, 15:58

Jeden procent wygrał! Wolny wieczór z mężusiem! Mam nadzieję, że dzisiejszy test będzie ciemniejszy. Śluz się już lekko zmienia , jest lepki i ma takie ciągnące się fragmenty. Wszystko idzie w dobrym kierunku :D Oby tak dalej! Trzymajcie kciuki dziewczyny!

Dam znać jak poszedł test :) Mam nadzieję, że wszystkim nam się uda w tym cyklu :) Chciałabym żebyśmy razem poszły na fioletową stronę :)

10 kwietnia 2015, 20:15

Test owulacyjny znowu pozytywny! Tym razem trochę ciemniejszy niż wczoraj ;) I zaraz po teście wzięliśmy się do dzieła :) Oby owulacja się potwierdziła i była owocna!

Zamiast do pracy wychodzę z mamą na piwko :) Ja pewnie się wstrzymam i postawię na jakiś soczek... Czy panikuje za bardzo? W stresie ciężko jest o dzidzię, ale alkohol też nie pomaga... Jedno piwo zaszkodzi?

11 kwietnia 2015, 10:09

Wczorajszy relaks chyba na mnie dobrze podziałał. Uśmiałam się tak, że aż mnie dzisiaj gardło boli i szczęka.

Dziś rano mąż sam ochoczo zabrał się za <3. Ucieszyło mnie to bardzo, bo miałam ostatnimi czasy wrażenie, że jak ja nie wyjdę z inicjatywą, to nic nie zdziałamy.

Tempka tylko trochę podskoczyła... Pewnie z tą owulacją był jakiś fałszywy alarm... :( Położyłam się spać dużo później niż zwykle, więc może to miało jakiś wpływ. Od rana boli mnie prawy jajnik, Wczoraj miałam to samo w ciągu dnia. Pierwszy raz od dłuższego czasu czułam jajniki. Mam nadzieję, że jeszcze urośnie...

Najgorsze jest dla mnie to, że ja nie kumam jeszcze tych wykresów, jak je odczytywać, co oznacza co itd. Naczytałam się o tym tyle, że podejrzewam, że są ludzie którzy, w całym życiu nie przeczytali tyle, ile ja tylko na ten temat. I za nic tego nie mogę pojąć, bo ten medyczny żargon mnie dobija. Ja się najlepiej uczę przez praktykę. Na przykładach, jasnych i klarownych.

Lecę do fryzjera! Trzymajcie kciuki, żeby mnie nie poniosła ułańska fantazja, i żebym nie pofarbowała się na zielono!

11 kwietnia 2015, 19:41

Hejka :) Ja już po fryzjerze :) Uwielbiam moją fryzjerkę, jest mega dokładna, zawsze ponakłada mi masek regenerujących na włosy, zrobi kawkę, jakieś gratisy powciska ;) Byłam u niej razem z mamą i siedzialyśmy u niej od 11 do 18! Ale śmiechu co nie miara i mega relaks :) Czuję się w nowych włosach fantastycznie! :D Jacek mówi, że ślicznie wyglądam :)

c7aa61efbda97160med.jpg

Jak robiłam zdjęcie to nie zauważyłam, że bluzka mi się odpięła, ale już za ciemno, żeby robić nowe to wstawiam to, bo to i tak między nami kobietami. A jak zapytałam Jacka dlaczego mi nie powiedział o tym, że mi się poodpinało, to stwierdził, że "widok był za fajny, żeby mi cokolwiek mówić" ;)

Zrobiłam dzisiaj test owulacyjny, ale tym razem negatywny wyszedł... Przynajmniej moim zdaniem. I teraz już sama nie wiem czy owulacja była czy nie było. Jajnik prawy bolał mnie ostatnie kilka dni, a wczoraj całe podbrzusze tak dokuczało, ale z przewagą prawej strony. Śluz też był niczego sobie. Sama już nie wiem... Czy PO owulacji mógł wyjść test taki jak teraz?

c9eaf14a96928aadmed.jpg

dc73662b79c83979med.jpg

12 kwietnia 2015, 10:43

Tempka wzrosła tylko leciutko :( Ale zawsze lepsze to niż całkowity spadek. Jeszcze nic straconego. Przynajmniej taką mam nadzieję... Okropnie bym chciała, żeby moje cykle się unormowały, trwały koło 30 dni i żeby prawie każdy był owulacyjny. Mam nadzieję, że leki dobrze na mnie działają i w tym cyklu będzie wszystko dobrze.

Uwielbiam mojego psiaka! Słodycz nad słodycze!

2318fcdb7fd0fe2amed.jpg

Z <3 dzisiaj raczej nic nie będzie :( Jacka złapały korzonki i ledwo może siedzieć, a co dopiero coś podziałać. Nawet nie ma ochot tak myślę. A przynajmniej tak to wygląda na chwile obecną.

Miłej niedzieli moje drogie!

13 kwietnia 2015, 09:36

Jacuś cierpi na korzonki już trzeci dzień, a ja trzeci dzień zamiast męża mam rozkapryszone dziecko w domu. Jak ja nie cierpię jak on jest chory! Niby jest ok, grzeczny i miły, ale zachowuje się jednocześnie jak w stanie agonalnym. A najgorsze, że na mnie czasem burczy o nic, a potem przepraszam, bo go boli i on nie panuje nad sobą.

Z owulacją to był chyba fałszywy alarm... ;/ Skoku nie ma, jajniki co prawda się uspokoiły i nic mnie już nie boli, śluz zmienił się na kremowy, i sporo go się zrobiło. Jak to nie była owulacja to ja już sama nie wiem... Organizm się rozmyślił i tyle. Po raz kolejny zrobiona w bambuko.

Na dworze tak paskudna pogoda, że płakać się chce na samą myśl o wyjściu na dwór, a ja nie dość, że z psem to jeszcze sama mam kupę roboty w mieście.. Czuję, że to nie będzie dobry dzień... :(

14 kwietnia 2015, 08:37

No i nadzieje raczej rozwiane... Owulki nie było na 90%, bo temperatura prawie nie urosła, spektakularnego skoku nie było:( A tak się cieszyłam... Nie rozumiem tego, jak mój organizm może tak sobie ze mną igrać!? Mam dość tych cykli po 60 dni! I do tego co bym nie robiła, to owulacji się doczekać nie mogę :( I po co te moje podchody do męża, i nasze starania jak i tak to wszystko na nic :( Dzisiaj mam oficjalnie dość myślenia i dziecku, temperaturach, owulacjach i wszystkim innym.. Jestem jednocześnie zła i smutna. Mam dość na dziś..

14 kwietnia 2015, 19:04

Hej dziewczyny! Dziękuję Wam bardzo za wsparcie i dobre rady. Nie wiem czy owulacja była czy nie było, ale mam postanowienie, że nie będę się stresować z tego powodu. Pójdę w tym tygodniu - czwartek lub piątek, do mojego gina z wynikami i się wszystkiego dowiem. Czy owu była, czy będzie, i jak moje rokowania na bycie mamą. A do tego czasu mam zamiar się relaksować, korzystać z bycia żoną wspaniałego męża i naszego czasu razem. Dziś mam zaplanowane wspólne oglądanie filmu, i na dziś odpuszczam sobie cała moją dietę i zjem sobie coś pysznego i słodkiego :)


Zawsze Wam wszystkim piszę, że trzeba mieć wiarę, nie poddawać się i, że kiedyś się uda. I muszę sama w to wierzyć najbardziej :)

Damy radę! I wszystkie będziemy się na fioletowej żalić na mdłości, puchnące nogi, bolesne porody, ząbkowania i wszystko co nam przyjdzie razem z największą naszą radością!



EDIT: Nie opanowałam się i zrobiłam test owulacyjny i wyszedł taki. Sama już nie wiem jak je interpretować i czy w ogóle się nimi sugerować. Chyba w moim przypadku nie ma sensu... Sama nie wiem...

422d5d60f049652bmed.jpg

7bcf054272a3fd51med.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 kwietnia 2015, 19:41

15 kwietnia 2015, 10:18

No i co? I temperaturka powoli szybuje w dół, owulacji nie było, a mi się już nawet z tego powodu złościć ani smucić nie chce. Trudno się mówi, może przynajmniej do końca tego cyklu jakieś jajeczko się pokaże.

Pociesza mnie niesamowicie fakt, że są już moje wyniki badań hormonalnych! W piątek na 13:45 wizyta i gina. Tym razem mam plan wypytać go o WSZYSTKO co mnie interesuje. Już sobie obmyślam, o co zapytam, gdzie go przycisnę :) On jest ogólnie mega fajny, ale ostatnio robił mi USG dopochowowe i tak tylko sobie pomruczał "Yhym.. ahamm.. no ok" Ja w sumie nie zapytałam co takiego jest "Yhym.. ahamm.. no ok", no ale to nie był monitoring, więc jakoś mi nie wpadło do głowy pytać o pęcherzyki itp. Mój błąd, ale tym razem zagnę na niego paluch! I przycisnę co do tego PCOS, chociaż z USG nie wychodziło jednoznacznie i wyniki tez nie wskazywały jak dotąd na to. Zobaczymy co powie.

Piekę szynkę nadziewaną rodzynkami :) Od wczoraj marynowałam się w przyprawkach, więc za jakieś 1,5 h powinna być gotowa i przepyszna :)

Miłego dnia laski! Trzymajcie się cieplutko! :*

15 kwietnia 2015, 15:24

Mam wyniki. Ja się na tym absolutnie nie znam, ale z tego co zrozumiałam to chyba nie jest najlepiej z niektórymi wynikami... Testosteron blisko górnej granicy... :/ Wrzucam fotki, może któraś z Was wie coś więcej niż ja. W piątek wizyta i gina,a do tego czasu będę siedzieć jak na szpilkach. :( Momentami czuję się coraz bardziej beznadziejnie. A najgorsze jest to, że wszyscy gadają jak to mam się nie martwić, że dam radę. A jak nie dam? Co wtedy? Łatwo jest mówić, jak to nie jest Twoja przyszłość. :(

Badania robione trzeciego dnia cyklu (obecnego cyklu). Inne wyniki podałam kilka postów wyżej (TSH, FSH cukier, prolaktyna itp.)

6fafe8fda8f75d99med.jpg

bc7ce9881d3353b4med.jpg

1bb02b9e0aa3da5dmed.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 kwietnia 2015, 15:26

16 kwietnia 2015, 09:51

Cóż... Poczytałam, podowiadywałam się i wiele wskazuje na PCOS. Trochę się wczoraj podłamałam, bo jakoś tak się łudziłam, że mi się smyknie jakoś, że bromergon pomoże, ale jak widać się trochę przeliczyłam.

Muszę się przyznać, że moim największym zmartwieniem nie była sama choroba i przymus leczenia, tylko reakcja Jacka na to wszystko. Rozmawialiśmy o dziecku wielokrotnie i zawsze uważaliśmy, że będziemy kontrolować owulki i w końcu się trafi. Sama w głębi bałam się bardzo tego, że będę musiała robić monitoringi regularnie, brać "wspomagacze" i celować w dzień, bo bałam się, że Jacek nie jest gotowy na takie zaangażowanie w sprawę. I wiecie co? Bardzo się myliłam. Wczoraj rozmawialiśmy o tym, co będzie jeśli nie będzie dobrze. I pękłam i powiedziałam o tym, że się boję tych starań według grafiku, celowania i liczenia, że on nie będzie chciał. I co usłyszałam? "Z Tobą mi się zawsze chce przecież!" :D No to jest wariat! I powiedział, że będzie ze mną jeździł na monitoringi, i zrobimy tak żeby była dzidzia. Kamień z serca! Obym tylko nie dała się zwariować!

16 kwietnia 2015, 19:23

MATKO! Właśnie wróciłam ze spaceru z mężem i naszym psiurkiem. Ale numer! Jestem do połowy mokra, płaszcz mam do suszenia, i trochę zmarzłam przez ten wicher :D A wszystko przez to, że mój ukochany piesek ma jakąś manię ganiania ptactwa wszelakiego. I jak na małego, pięciokilowego łowcę przystało moja Nuśka rzuciła się w te pędy za kaczką, która siedziała na pomoście :D Musicie wiedzieć, że mój pies nie cierpi wody, więc w życiu bym nie pomyślała, że wskoczy do jeziora - i tutaj moje drogie Panie nie doceniłam instynktu zabójcy drzemiącego w tym małym ciałku! Wyskoczyła jak z procy z końca pomostu a mi się nogi ugięły! Wichura, fale większe od niej i już miałam wizję utopionego mojego futrzaka! No to w te pędy gnamy z Jackiem na ten pomost i, dzięki Bogu, pies chociaż narwany to posłuszny i porzuciła pomysł gonienia kaczki wpław i zawróciła do nas. No to ja dawaj plackiem na deski i wyławiać gadzinę :D Na moje nieszczęście zdjęłam jej szelki podczas spaceru, a nie myślałam wiele tylko ratowałam psinę, więc Jacek mi trzymał nogi a ja ręce po łokcie wsadziłam w wodę, żeby ją wyłowić :D Ja tu tętno miałam z milion ze strachu, Jackowi kilka siwych włosów przybyło a co robi sprawca zamieszania? Szurszy się i powarkuje na pływającą w oddali kaczuchę :D Nie ma to jak spokojny, rodzinny spacerek po obiedzie :)
1 2 3 4 5 ››