X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Spokój, relaks i badania. Niech się dzieje wola Nieba!
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››
WSTĘP
Spokój, relaks i badania. Niech się dzieje wola Nieba!
O mnie: Hej wszystkim! Mam na imię Karolina, mam 25 lat i wspaniałego męża Jacka :) Choć tworzymy zgraną parę od lutego 2015 postanowiliśmy, że nadszedł czas by duet zamienić w trio :)
Czas starania się o dziecko: Od stycznia 2015 ;/
Moja historia: Moją zmorą są przedłużone, bezowulacyjne cykle. Podjęłam jednak walkę, by spełnić swoje największe marzenie i zostać mamą. :)
Moje emocje: Jeszcze jestem pełna nadziei, lecz momentami chce mi się płakać ze strachu.

12 marca 2015, 11:12

Witajcie wszystkie! Wczoraj szukając informacji o inofolicu trafiłam na tą stronę i znalazłam tu wiarę, że będzie dobrze.

Od zawsze miałam problemy z nieregularnymi miesiączkami, najdłuższa przerwa trwałą 11 miesięcy miedzy jedną a drugą (już wywołaną). Kilka lat stosowałam antykoncepcję hormonalną, by uregulować cykle. W październiku podjęłam decyzję o odstawieniu hormonów i podjęciu leczenia. Trafiłam na cudnego lekarza, który jako pierwszy nie zbagatelizował moich pytań i nie odesłał z kwitkiem pt. "Samo się ureguluje". Zlecił mi kilka podstawowych badań.

FSH - 5,36 mlU/ml
LH - 6,57 mlU/ml

prolaktyna

pierwszy pomiar - 369,2 ulU/ml
drugi pomiar - 5620 ulU/ml

Gin mówi, że winna jest jak dotąd prolaktyna, ale trzeba zrobić komplet badań. Od października przyjmuję pół tabletki Bromergonu dziennie.W związku z przedłużonym cyklem znowu muszę zastosować Duphaston i trzeciego dnia cyklu zgłosić się do szpitala na badania, by ustalić mój profil hormonalny.

I kończąc ten medyczny żargon, chciałabym powiedzieć Was kobietki, że jestem przeogromnie dumna z Was wszystkich, że walczycie i dajecie z siebie wszystko. Spędziłam wczoraj trochę czasu na czytaniu waszych pamiętników i gratuluję wszystkim przyszłym mamusiom. Mimo, że z wykształcenia jestem dziennikarką nie znajduję słów oddających to jak bardzo chciałabym ulżyć w bólu aniołkowym mamom, modlę się za Was i Wasze maluszki. Wierzę, że Bóg da Wam możliwość przekucia tego cierpienia w miłość do Waszego upragnionego dziecka.

Wczoraj po wizycie i gin miałam paskudny humor i kilka razy prawie dałam się ponieść emocjom i byłam bliska płaczu. Po polikach spłynęło mi kilka łez strachu, o to, że nigdy nie zostanę mamą. Jacek pociesza mnie z całych sił. Jesteśmy jeszcze przed jego badaniami, więc on tez boi się, że może okazać się , że są tez kłopoty z jego strony. Mam nadzieję, że będzie dobrze.

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 marca 2015, 11:13

13 marca 2015, 09:58

Naczytałam się wczoraj waszych pamiętników, że hej. Strasznie przeżywam Wasze historie, zwłaszcza historie aniołkowych mam. Nie wiedziałam, że skala tych tragedii jest tak dużo. Bardzo to się na mnie odbiło. Modlę się za Was wszystkie dziewczyny.

Informacja o tym, że muszę iść do szpitala na badania rozeszła się momentalnie pocztą pantoflową. I od wczoraj muszę tłumaczyć każdemu co, jak i dlaczego. :/ I wszyscy naokoło mnie pocieszają głupimi stwierdzeniami, że "uda się na pewno", " musisz wyluzować, bo jak chcesz za bardzo to nie wychodzi", "pukaj się codziennie to w końcu się trafi" Ehhh, co za ludzie.

Dużo myślę o dziecku, boję się, że nie damy sobie rady. Ja nie mam teraz pracy, bo Jacek namówił mnie na odejście z poprzedniego obozu pracy. Byłam kierownikiem baru w klubie muzycznym, 7 dni w tygodniu, non stop nocki, do minimum 00:30 w tygodniu i 6 rano w weekendy. Czasem udało się wyłapać jakieś dni wolne. Ale ile można? I wiecznie niezadowolone szefostwo. Horror dla kogoś kto chce mieć rodzinę. Mamy w sumie mieszkanie za które płacimy 200 zł czynszu plus opłaty. Ogólnie zamykamy się w opłatach ( razem z czynszem) w granicach 500 zł w miesiącu gdzie jest duże zużycie gazu. Plus jakiś tam telefon czy internet, w każdym razie na samo życie zostaje nam około 1600 zł na dwie osoby. A potem miałoby to być na trzy. Czuję presję, żeby iść do byle jakiej pracy byle mieć świadczenia. Sama nie wiem czy dam radę...

15 marca 2015, 10:38

Dzień mimo brzydkiej pogody zaczął się świetnie. :) Nic spektakularnego się nie stało, ale mam bardzo dobry humor i jakoś tak z optymizmem patrzę na wszystko. :)

Wczoraj widziałam się z koleżanką (przyjaciółką?) z którą nie wiedziałam się prawie pół roku. Nasz kontakt ogólnie jest taki "rozproszony" ale co dziwne zawsze mamy o czym rozmawiać kiedy się spotykamy i nie czuć tej dziwnej ciszy, która czasem zapada na spotkaniach z dawno niewidzianym przyjacielem.

Wino u niej a potem poszłyśmy do klubu- mojej byłej pracy. Lubię tam przychodzić, bo zawsze jest tam pełno znajomych buziek, moich eks-klientów, którzy już podchmieleni użalają się nad tym jak jest tu beze mnie smutno :D

Z drugiej strony musiałam z dwudziestu osobom tłumaczyć, że miałam dość pracy w nocy, mijania się z mężem i, że nie, nie mam pracy ale się rozglądam. I wysłuchiwać tego samego co zawsze, czyli pocieszania, że coś znajdę, pytania czy daję radę i sugerowanie pójścia "tam a siam" zapytać. Dlaczego tak trudno jest zrozumieć, że ja jakoś specjalnie nie cierpię z powodu bezrobocia i nie spędza mi to snu z powiek? Wiedziałam na co się decyduję odchodząc z pracy, więc nie widzę powodu, żeby tak nade mną rozpaczać. Jak mnie wkurza jak wszyscy wiedzą co jest dla mnie lepsze, niż ja sama. :/

A wiecie kto jest najgorszy w tym wszystkim? MOJA KUZYNKA! Jest w moim wieku, ale jeszcze studiuje i z chłopakiem z którym jest, jest od niecałego roku. I to jest taki gówniany dyktator i mądrala. Uwielbiam ją bo jest słodziutka i kochana, ale jej mądrzenie się uszami mi wychodzi. ;/ Zrobiłam licencjat z Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej, ona teraz kończy magisterkę z germanistyki (dwa razy musiała powtarzać rok), i ja nie odczuwałam chęci kontynuowania studiów w tym kierunku, bo wolałabym, zająć się jeszcze jakąś pokrewną dziedziną. Nie chcę jeszcze iść na studia, bo musiałabym iść na zaoczne, a nie chce wydać kupy forsy na byle jakie studia, żeby tylko mieć papier. A ona wiecznie jak tylko się spotkamy pieprzy mi o tej głupiej magisterce/ Oszaleć można! Albo jak się głupia wypaplałam o tym, że chciałabym mieć dziecko. I zaczęło się jeszcze gorzej! "Kajuś, znajdź pracę, zrób studia, a potem dziecko". Jakby mnie chciała na siłę uszczęśliwić. Ahgrhrh! Aż mnie nerwy ponoszą jak sobie przypomnę ten mądraliński ton. Człowiek-rozsądek się znalazł! A może ja nie chcę magistra, ani pracy tylko być mamą co? O tym jakoś nie pomyślała!

16 marca 2015, 21:15

Siedzę sama w domu i czekam na mojego ukochanego aż wróci z pracy. No właściwie nie tak znowu sama, bo na podłodze szaleje nasze futrzane szczęście w postaci suni przygarniętej w zeszłym roku. Jacek okropnie nie chciał mieć psa, ale ja się zaparłam i proszę! Czasem aż jestem zazdrosna o jego pupilkę! :D Oczko w głowie psiego tatusia :)

Nie wiem czy to wina duphastonu czy może wykres z ovi ma rację i szykuje się u mnie bardzo późna owulacja bo śluz zaczął się zmieniać na bardziej przejrzysty i rozciągliwy. Oby, oby :D Tylko muszę męża wmanewrować w serduszkowanie za dwa-trzy dni najpóźniej :D Ostatnio przez natłok pracy spadło mu libido ;/ Rozmawiałam z nim o tym, bo zaczęłam martwić się, że może ze mną jest coś nie tak, ale serce moje się zmobilizowało i udowodniło, że tylko sił mu chwilami brak po pracy;)

Mam kłopot z podjęciem decyzji czy mówić mu o owulacji. Podjęliśmy decyzję, że chcemy mieć dziecko, i jak Bóg da to będzie, i nawet gdyby już było to byłoby wspaniale, ale mam takie myśli, że on się poczuje traktowany jak samiec rozpłodowy, albo jakąś presję. To ogromny krok dla nas, a zwłaszcza dla niego, bo to taki bardzo zamknięty na zmiany typ osobowości. Boi się, że nie da rady finansowo, i nie sprawdzi się jako tata. Ja jestem pewna, że da sobie radę świetnie. I nie wiem czy stresować go informacją, że już, teraz jest owulacja i trzeba czy odpuścić i jak jakoś rozgrzać atmosferę, żeby się nie stresował? Z drugiej strony chcę być uczciwa w obec niego, i jakoś bym miała poczucie, że brzydko mówiąc "wmanewrowuję go w dziecko" Rozumiecie mnie? Jak myślicie? Któraś z Was miała podobne myśli?

17 marca 2015, 21:52

Mam dziś tak tragiczny dzień, że mam ochotę wyć ;/ Od kiedy Jacek wrócił z pracy non stop są między nami jakieś spięcia ;/ Najpierw o remont kuchni, potem o dziecko, znowu remont, zakupy i na koniec o jego jazdę samochodem. Bo on nie może zrozumieć, że po naszym wypadku boję się jeździć i jeździć ze względu na mnie trochę inaczej? NIE! Bo to ja histeryzuję ;/ Agrrrrh!

19 marca 2015, 15:52

Cudny nastrój dzisiaj mam nananan! Aż chce mi się śpiewać :)

Nie wiem na ile to wiarygodne, ale wykres na Ovu odnalazł mi owulację 16 marca, a 15 wieczorem było <3 :D Więc może mała pchełka już sobie mości miejsce i czeka, aż mama i tata się o niej dowiedzą? :D Byłoby cudnie! Jest jakaś nadzieja prawda?

Nie czuję, żadnych objawów ciążowych, ale @ tez nie ;) Może to dlatego, że ma być dopiero za ponad tydzień, ale zazwyczaj już w tym czasie coś się zaczynało dziać. Wczoraj za to coś mnie lekko kuło w okolicach lewego jajnika, może ta owulka jednak wczoraj była? Żałuję, że nie zrobiłam testu ;/ Ale <3 wczoraj też było wieczorem, więc może nic straconego? Teraz się będę doszukiwać objawów :D

@ już nie przychychodź!

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 marca 2015, 15:52

20 marca 2015, 18:38

Ehh.. Coś czuję, że jednak się nie udało... Dzisiaj cały dzień miałam super, a teraz mi się humor psuje i non stop mnie coś drażni ;/ Powiedziałam do Jacka, że mi zimno, a on zapytał czy dać mi koc. Ja, że wolę sweter, a on i tak sięgnął po koc. Tak głupia rzecz a tak mi się podniosło ciśnienie, że aż zęby zacisnęłam, sama nie wiem czemu. Biedny.. I do tego mam tkliwe sutki, takie swędzące... ;/ Jak na @ ;/ Bez sensu to wszystko.. ;/

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 marca 2015, 18:38

20 marca 2015, 20:24

No i delikatne plamienie... ;/ Jak się @ rozkręci to już całkiem stracę nadzieję ;/

21 marca 2015, 08:56

Teraz już zgłupiałam kompletnie, cały wykres mi oszalał ;/ A wszystko przez wyjście wczoraj wieczorem ;/ Wczoraj jak zobaczyłam to plamienie, to uznałam, że to na pewno @ jednak przyszła, dostałam mini depresji i stwierdziłam, że w domu nie wytrzymam i wychodzę. I w połowie drugiego piwa weszłam na Ovu w telefonie i już go nie dopiłam, bo się wystraszyłam, że może macie rację i mój kurczaczek sobie mości gniazdko właśnie. Ale najgorsze jest to, że zawsze po alkoholu mam dziwne wahania temperatury ;/ I do tego położyłam się po 2 w nocy, a nie jak zwykle koło 23. Ehh.. Ależ jestem zła na siebie! AGrrr!

21 marca 2015, 21:13

Brzuch pobolewa, plamienie zniknęło, ale teraz mam wrażenie, że śluz jest jakby ciemniejszy... Pewnie jednak ta wredna @ się przypałęta :/ Nie zostaje nic innego jak czekać co się będzie dalej działo.

Dzisiaj byliśmy na spacerze w lesie z psem. Chodziliśmy 4 godziny! Nawdychałam się świeżego powietrza, tak fajnie zmęczyłam i nagadałam z mężem :) Humor miałam jak malowany, a po powrocie do domu jakby mnie ktoś zaczarował - momentalnie humor w dół. Wszystko mnie wyprowadzało z równowagi, albo wzruszało. O mało się nie rozpłakałam czytając na Belly pamiętnik mamy wcześniaczka, który urodził się ważąc niecałe 700 gram. Na szczęście wszystko z nim dobrze. I od kiedy wypiłam u cioci kawę to mimo wypicia herbaty i zjedzenia kanapki mam dziwny posmak w ustach ;/ Taki gorzki smak, jak czasem ma się po lekach. Kojarzycie o co mi chodzi? Pewnie kumuluje mi się @ z tych 48 dni i uderzy porządnie. Trzeba czekać i miec cierpliwość. Jak nie teraz to następnym razem! Oby tempka jutro urosła...

Karola389 - na test za wcześnie niestety, i nawet już nie mam pewności czy była w ogóle owulka w tym cyklu :( Jeśli tempka urośnie i Ovu wyznaczy ją jak ostatnio to byłby dziś 5dpo dopiero...

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 marca 2015, 21:15

22 marca 2015, 10:42

No i tempka lekko podrosła, a Ovu znowu zaznaczyło owulację i to tak jak wcześniej - 16 marca. Oby miało rację :P Plamienie zniknęło, ale za to śluz jest lekko brązowawy, jak czasem przed @, ale jest go bardzo mało, i gdyby nie to, że go sprawdzałam, to nawet by nie było po nim śladu.Od wczoraj boli mnie brzuch, tak na wysokości żołądka i nie mogę się pozbyć tego posmaku z ust :/ Cóż... Nawet jeśli to @ to przynajmniej zrobią mi badania i będę wiedziała coś więcej. Nie ma się co załamywać prawda? To dopiero pierwszy cykl konkretniejszych starań, więc byłoby chyba cudem od razu trafić w dziesiątkę :D

Zgodnie z radą khalan w poniedziałek jadę po wiesiołka :) Nigdy nie zaszkodzi jakoś sobie pomóc. Bo przy tak długich cyklach to zajdę w ciążę za sto lat...

Jedziemy dzisiaj na obiad do teściów, ciekawe czy znowu coś będą wspominać o wnukach... Pewnie będzie cały czas gadanie o Emilce, siostrzenicy Jacka. Ich oczko w głowie, bo to jedyne ich wnuczątko. Czasami, aż mam awersję do niczemu niewinnego dziecka, bo mam dość tych ochów i achów :/ Momentami nie da się o niczym innym pogadać, a z Jacka siostrą to już całkiem - Emilka to, Emilka tamto. Jak będę miała swoje, to pewnie sama tak dostanę w głowę z tej miłości, ale jak dotąd tylko czasem zazdrość mnie zżera ;/

Trzymam kciuki za wszystkie z Was, które czekają aż paskudna @, nie przyjdzie w tym cyklu ;) Powodzenia!

23 marca 2015, 10:09

Objawy u mnie identyczne cały czas, niesmak w ustach, bój brzucha, i brązowany śluz. Zobaczymy jak się to rozwinie. Przeczuwam @ tak prawdę powiedziawszy, ale można się jeszcze chwilkę połudzić prawda?

Wczorajszy obiad u teściów to jakaś porażka totalna. :/ Jak przyjechaliśmy to moja teściowa byłą nawalona tak, że ledwo stałą na nogach. Piękne przywitanie nam zorganizowała :/ No to my w tył zwrot i sajonara, wracamy do siebie. Tylko, teściu nas uprosił żebyśmy z nim zjedli, bo teściowa i tak się zamknęła w drugim pokoju i śpi. No to na obiad zostaliśmy, chwile pogadaliśmy z teściem, wypiliśmy kawę i pojechaliśmy. Myślałam, że mnie rozniosą nerwy! Ani prośbą, ani groźbą się nie da dotrzeć do niej :/ A już dłuższy czas było dobrze, a tu mimo naszych zapowiedzi, że będzie taki numer nam wycięła! Czasami myślę, że już nigdy tam nie pojadę.

Dzisiaj o 4 rano mój Jacuś wyjechał na tydzień na szkolenie i egzamin :( Już mi go brakuje :( Nie lubię jak wyjeżdża, bo dom jest taki pusty. Kilka razy mi się zdarzyło, że jakoś sobie uroiłam, że jest w domu i np. wchodząc do domu ze spaceru z psem mówię " Jacek a wiesz co Nusia zrobiła?!" i w tym samym momencie sobie przypominam, że go nie ma przecież. Ale jak zwykle mam jego bluzę do siedzenia w niej jak mi zimno i jego koszulkę do spania :P Substytuty męża gotowe do użycia ;)

Dzisiaj mam kolejną sesję z moją psycholog (leczę się z nerwicy i ataków lęku po wypadku samochodowym) Mam nadzieję, że będzie zadowolona z efektów i z wykonania zadania przez mnie. Uwielbiam do niej chodzić, bo mogę jej powiedzieć wszystko, a ona mnie nie ocenia, tylko pomaga mi zrozumieć samą siebie. To bardzo pomaga :)

To miłego dzionka kobietki! Trzymam za Was kciuki!

23 marca 2015, 18:20

Dzisiaj mija 7dpo według Ovu. Strasznie kusi mnie test... Właściwie to kupiłam go po drodze do domu dzisiaj. Ale wydaje mi się, że jest za wcześnie, żeby cokolwiek wykazał. Postaram się poczekać jeszcze z dwa dni chociaż, i jeśli @ się nie zjawi to zatestuję. Mam mętlik w głowie całkowity....

24 marca 2015, 07:43

Tempka poleciała na łeb na szyję dzisiaj... Nie wiem czy to ze względu na to, że położyłam się po 3, gdzie normalnie kładę się o 23. Stawiam jednak na nieudany cykl niestety.. @ jeszcze nie ma, więc jeśli do czwartku nie przyjdzie, to i tak testuję, ale nadziei raczej nie mam.

Sky - musisz dać mi dobry przykład i chociaż Ty masz mieć 2 kreseczki! :)

24 marca 2015, 20:10

Hmmm.. Nie rozumiem tego wykresu... Pokazywał cały czas owulkę 16 marca, a teraz kiedy tempka mi spadła, to ja odznaczył. Wie któraś dlaczego tak jest? To mój pierwszy wykres w ogóle, więc mam nałe pojęcie jak to interpretować. Gdyby to owulka faktycznie była tego 16, to jutro jest 9 dpo. Myślicie, że test już by coś wykazał? Jest sens go robić? Bo już mam dość czekania i łudzenia się, że może się udało i chcę się normalnie napić wina na pociechę... Bez zamartwiania, że może szkodzę maluchowi. Sama nie wiem co o tym myśleć...

25 marca 2015, 09:41

Hej kobietki. Cóż, dzisiaj zaczęło się takie przedmałpowe plamienie, ale dla pewności zatestowałam i jak byk JEDNA, gruba krecha. Nawet cienia cienia drugiej. Nie wiem co mam pisać... Trochę mi smutno, bo jakaś nadzieja się tliła, a z drugiej to nowy start. Jak @ rozkręci się na dobre to 3dc idę na badania do szpitala. Przynajmniej będzie wiadomo co jest nie tak. I jak Jacek wróci ze szkolenia to jego też muszę wygnać na badania. Będzie jasno i klarownie napisane czy są jakieś kłopoty z nami czy nie.

Mi się nie udało tym razem, ale wierzę, że nadejdzie dzień, gdzie druga kreska się pojawi u każdej z nas :)

Miłego dnia laseczki!

26 marca 2015, 10:11

Zaczynam nowy cykl. Mimo małego rozczarowania jest we mnie pełno nadziei na lepszą przyszłości. Dziękuję Wam bardzo za wsparcie :) Gdyby nie Wy, pewnie przeżywałabym to bardziej, ale Wy dodajecie mi otuchy swoimi ciepłymi słowami i radami :)

Jutro idę na 3 dni na badania do szpitala, najpewniej nie będę miała internetu, więc wytęsknię się za Wami moje kochane. Mam nadzieję, że chociaż w telefonie da mi się coś podejrzeć co u Was.

Martwi mnie mierzenie temperatury w szpitalu, chciałabym ją mierzyć mimo @, a nie wiem czy tam będę w stanie robić to o stałej porze i czy dziewczyny z łóżek obok nie będą się jakoś dziwnie na mnie patrzeć. Była któraś z Was a takiej sytuacji?

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 marca 2015, 10:12

29 marca 2015, 15:39

Hej kobietki! Ja tylko na chwilę na telefonie kuzynki :) u mnie dobrze poza tym, że jestem mega znudzona i pokluta jak narkomanka ;) wyników jeszcze nie znam, ale jutro wychodzę to wieczorem dam znać co i jak! I nadrobie zaległości co u Was! Buziaki i trzymajcie się cieplutko! :*

30 marca 2015, 12:15

Hej wszystkim! Nareszcie w domu!

Pobyt w szpitalu MEGA nudny, na sali miałam same kobietki w ciąży w tym jedna w bliźniaczej :) Już w sobotę z 6 zostałyśmy tylko we 3 i wtedy przynajmniej ktokolwiek zaczął rozmawiać ze sobą :D A można by myśleć, że sześc kobiet w jednym pokoju, to będzie istny kurnik a tu lipa! Cały piątek i pół soboty prawie żadna buzi nie otworzyła, ale na szczęście potem jakoś poszło. Nie mam wszystkich wyników, ale dam wam te co mam :) Nie dali mi norm ale z tego z znalazłam na szybko w necie to chyba nie jest źle... Tylko nie ma LH, żeby porównać. Ale według znalezionych przez mnie norm, to nie jest źle.

Prolaktyna 150,5 ulU/ml
obc. MTC 763,4 uiU/ml

TSH 1,38 ulU/ml

FT3: 5,3 pmol/l

FT4: 15,27 pmol/l

FSH 4,51 mlU/ml

Glukoza 84mg%
po 1 h: 165 mg/dl
po 2 h: 98 mg/dl

Dostałam skierowanie do poradni diabetologicznej. Zarejestrowałam się dzisiaj na 20 lipca :D Gdybym faktycznie miała cukrzycę, to mogłabym nie dotrwać :D Wspaniała polska służba zdrowia :D

31 marca 2015, 21:31

Wszędzie panuje świąteczny szał, gdzie nie pójdę tam jajeczka, zajączki, zmywanie, sprzątanie, gotowanie. A ja Wam wszystkim moje drogie Panie powiem jedno - OLEWAM TO NA MAKSA! Nie chce mi się robić żadnych świąt, dekorować mieszkania, wypiekać ciast, obierać jajek, malować pisanek. Jak na wierzącą katoliczkę przystało duchowo święta spędzę odpowiednio, ale nie mam zamiaru wpadać w ten szał przygotowań.

I tak jedziemy na Wielkanoc do teściów, a potem do mojej babci. Moja mama pewnie większość czasu spędzi u swojej teściowej lub mojej babci. I niech sobie mówią co chcą, ale nie sprzątam specjalnie ani nie gotuję. Dwa lata temu miała być u mnie wielka Wigilia, to harowałam jak wół, 23 grudnia o 18 skończyli mi remontować kuchnię, a ja zaczęłam gotować wigilijne potrawy. Pichciłam CAŁĄ noc i pół dnia piekłam ciasta. I wiecie kto się zjawił na WIELKIEJ WIGILII U KAROLINY? Moja mama, żeby powiedzieć mi, że wszyscy jednak idziemy do brata mojego ojczyma! I cała moja praca na marne, a połowa jedzenia się zepsuła!

I to nie jest pierwszy raz jak się przygotowuję na gości a nie zawitał w moje progi nikt poza sąsiadem, żeby się potłuc jajeczkiem. Jak ja się nigdzie nie ruszę, to nikt do mnie nie przyjdzie, jeszcze tylko pretensje mają, że mnie nie było! A PRECZ!

PISANEK NIE BĘDZIE!

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 marca 2015, 21:33

1 2 3 4 5 ››