X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Spokój, relaks i badania. Niech się dzieje wola Nieba!
Dodaj do ulubionych
‹‹ 2 3 4 5 6 ››

5 maja 2015, 10:21

Wczoraj odebraliśmy naszego psiaka od teściowej - aż się rozpłakałam tak się za nią stęskniłam te 4 dni :D Ja nie wiem co to będzie z dzieckiem kiedyś, skoro tak emocjonalnie podchodzę do psa :D

OF wyznaczyło @ na dzisiaj, ale jeszcze jej nie ma, tempka mikroskopijnie urosła, ale to i tak za mało, żeby wierzyć w sukces :) Chciałabym, żeby @ przyszła w miarę normalnie, a nie za 3 tygodnie. Nie mogę doczekać się monitoringu. Tak prawdę powiedziawszy nie spodziewam się cudów na kiju, a właściwie spodziewam się braku pęcherzyków, ale to już coś nowego! Postęp diagnozowania i leczenia :)

Śluz nadal taki kremowo - wodnisty i bardzo go dużo. To chyba ten Inofem tak wpływa, bo wcześniej tak nie miałam. Noc przespałam tragicznie wręcz, same koszmary, budzenie co godzinę i trudności z zaśnięciem. Jak się obudziłam o 1 to leżałam do 2:30, żeby zasnąć. A mój Jacuś w najlepsze chrapał :D A zazwyczaj to on ma problem ze snem :D

Jak @ się nie pojawi do jutra to chyba zrobię sikanego... Wyczuwam jedną, tłustą krechę, ale dla świętego spokoju lepiej zrobić :)

6 maja 2015, 07:48

Cóż... Sikaniec ewidentnie negatywny. Jedna krecha i biel bijące po oczach ;) Smutno mi tylko ociupinkę, bo śniło mi się dziś, że zrobiłam 5 testów i wszystkie były pozytywne, a ten jeden na jawie jednak nie był :) Oczekiwanie na @ czas zacząć :)

84c8e2e981795607med.jpg

8 maja 2015, 09:07

Kuuurcze przez te wpisy w dyskusji na priv wzięło mnie na sentymenty i oglądam zdjęcia ze ślubu :) Szkoda, że ten dzień tak szybko mi minął..

@ nadal nie ma, Cierpliwie czekam :)

8 maja 2015, 16:23

Jacek zostaje dzisiaj dłużej w pracy to postanowiłam wypróbować przepis znaleziony kiedyś w internecie i TA DAAAM! Zrobiłam różyczki z jabłek i ciasta francuskiego :) Tylko jabłka miały być z czerwoną skórą, ale nie było w sklepie, to wzięłam takie jakby były :)

DUMA MNIE ROZPIERA! :D

7c905f9d1e2dceb5med.jpg

fefbaab96aedb54amed.jpg

9 maja 2015, 16:21

Po naszych ostatnich łóżkowych perypetiach i zarzuceniu mi przez Jacka, że "normalnym ludziom raz tygodniu wystarcza" i "to nie jego wina, że on ma inne potrzeby niż ja" postanowiłam w łaskę nie przychodzić, nawet jeśli przegapimy płodne. tego jeszcze nie grali, żeby baba musiała chłopa do łóżka zaciągać! Pomyślałam, że sobie grzecznie poczekam, kiedy mojego szanownego męża przypili potrzeba. Spodziewałam się, że przez nawał w pracy nie głowie mu będą jakiekolwiek amory, a tu wczoraj o dziwo, mój Jacuś po powrocie do domu, po czternastu godzinach w pracy sam zainicjował małe "co nie co" :) Taka byłam wyposzczona, że niesamowicie szybko mi poszło :D ;)


Ovu wyznaczyło mi płodne na 8-11 maja, bazując na poprzednim cyklu. Zaznaczyło już owulkę w tym cyklu, ale znając nasze kochane Ovu wszystko może się zmienić. ;) Dzisiaj temperatura znacznie spadła, mierzyłam dwa razy, więc albo Ovu miało rację, i owulacja dopiero będzie, lub nareszcie przyjdzie @!

Z jednej strony fajnie byłoby mieć owulkę jeszcze przed sobą, a z drugiej wolałabym, żeby ten cykl już się skończył, pójść na monitoring, wiedzieć co i jak itp. :) Co będzie to będzie :) Dzielnie i cierpliwie CZEKAM!

10 maja 2015, 21:52

Mam dziś tak paskudny humor, że masakra. Cały dzień jestem tak nerwowa, że wystarczy jeden głupi komentarz Jacka, żebym byłą wściekła jak osa. Cudem uniknęliśmy kłótni dzisiaj, a to zawdzięczam chyba tylko żelaznej woli wyrobionej przez ponad rok pracy w barze. Inaczej Jacek już by nie żył.

Ogólnie odechciewa mi się starań :/ Dzisiaj wykupiłam sobie abonament na OF na trzy miesiące i zastanawiam się, po co właściwie ja to robię? Nie wiem czy ja jestem jakaś głupia i mam już schizy czy naprawdę Jacek zachowuje się chwilami jakby cały ten temat go absolutnie nie interesował, a wręcz nudził i przeszkadzał. No po kiego grzyba ja się mam starać skoro jemu nie zależy? Gówno go obchodzą testy owulacyjne, ciążowe i temperatura. Odnoszę wrażenie, że całe te starania są mu nie na rękę, bo najlepiej to by było jakby on mógł sobie cholera wie co robić, realizować jakieś marzenia nie do spełnienia, a dziecko by tylko zawadzało i by miał dodatkowy obowiązek.

Wybaczcie bulwarowy język, ale nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów oddających mój stan, a mianowicie JEBIE MNIE TO WSZYSTKO!

12 maja 2015, 18:15

Małpiszona nadal nie ma. Nie wiem co myśleć, tempka rośnie, spada, znowu rośnie, znowu spada... Strasznie się wyczuliłam na zapachy. OF odznaczyło owulację. Chodzi mi po głowie zatestować, chociaż wiem, że to nie ma najmniejszego sensu. Nie czuję się w ciąży. Z objawów mam tyle, że chwilami wydaje mi się, że czuję zapachy bardziej, dwa razy mdliło mnie nad ranem, tak przez sen, mam gazy i pobolewa mnie podbrzusze i ze dwa razy zakręciło mi się w głowie ;/ Cycki nie bolą, zgaga nie męczy i nic innego się nie dzieje. Poza tym ostatni sikaniec negatywny. Nie wiem czy jest sens powtarzać...

Słuchajcie, ostatnio prawie codziennie budzę się na siku o 5 rano. Jest tak od jakiś dwóch tygodni i bez względu na to ile pije w ciągu dnia i wieczorem MUSZĘ wstać o tej 5 do łazienki. Czy myślicie, że to może zaburzać temperaturę, jeśli mierzę ją o 7? Dzisiaj znowu obudziłam się o 6 , nie wstawałam z łóżka ale leżałam z pół godziny zanim przysnęłam, ale nim zapadłam w głębszy sen już trzeba było mierzyć i wyszło 36,55. Obudziłam się potem o 9 i z ciekawości zmierzyłam i wyszło 36,8. Wpisałam tą godzinę z 7, i według OF owulacji nie było, a potem wpisałam tą z 9 (zaznaczając inną godzinę pomiaru) i OF zaznaczyło owulkę 28dc.

Mam mętlik w głowie i chcę już mieć okres!

15 maja 2015, 15:54

Tak jak wspomniała khalan u siebie,ja też przez chat całkowicie zaniedbałam pamiętnik.

Jak dotąd wiele się nie wydarzyło. @ nadal ani widu, ani słychu. Strasznie mi wszystko śmierdzi i pobolewa mnie podbrzusze, zwłaszcza po prawej stronie. Jak dotąd, według OF owulki nie było i podejrzewam, że już nie ma szans aby się pojawiła.

Najgorsze jest to, że dopóki nie pojawi się @, to mam w głowie cały czas taką iskrę nadziei, że może jadnak coś się udało? A może OF się pomyliło i owulka jednak była? Popieprzone to wszystko.

25 maja jedziemy do Słupska na badania nasienia. Musze się zapoznać z normami, bo inaczej dostanę zawału przy czytaniu wyników. Boję się co to będzie. Mam w głowie setki pytań o to co będzie jeśli się okaże, że kijanki są martwe? Albo nieruchawe? Albo ich za mało? Co wtedy? Już jakiś czas temu wykluczyliśmy in vitro. I jeśli okaże się, że u Jacka też jest problem to jesteśmy w dupie. Goodbye macierzyństwo!

16 maja 2015, 09:46

Właśnie uświadomiłam sobie coś, co wywołało u mnie lekki wstrząs. Niby wiedziałam a tym, ale dopiero teraz dotarło to do mojej świadomości. Tutaj czas starań mierzy się w cyklach, i ja sobie cały czas mówiłam, że to dopiero trzeci cykl itp. I dotarło do mnie, że te niecałe trzy cykle trwały już prawie pół roku! Jak ja mam zajść w ciążę mając 6 wątpliwych szans w ciągu roku? ABSURD!

Tempka dzisiaj wyraźnie podskoczyła. OF zaznaczyło owulację na 18dc. Jeśli się nie myli i nic się nie zmieni to na 100% nie jestem w ciąży.

To takie głupie wiecie? Niby zrobiłam testy, wyszły negatywne, nie mam za bardzo objawów typowo ciążowych, ale cały czas jest w sercu taka nadzieja, że skoro nie ma jeszcze @ to może jednak nie wszystko stracone? Może jeszcze się ta owulka pokaże? Może się jednak uda? Może test za szybko, bo źle owulacja zaznaczona? Ciągłe gdybanie, bo tak naprawdę tylko okres skreśla cykl kompletnie. Nie wiedziałam, że jest we mnie tyle nadziei.

Uciekam do babci pomagać jej gotować pyszności na dzisiejszą imprezę urodzinową dziadka :) Buziaczki dziewczyny! :*

AHA! Zaczęłam nowennę do św. Józefa i wszystkie Was mu polecam! :)

17 maja 2015, 10:09

Nie mam innych słów oddających mojego stanu niż - JA PIERDOLE!

Poszłam na te urodziny dziadka, walnęłam trochę winka, trochę ajarkoniaku i w drodze do domu pomyślałam, że wpadnę "na jedno piwko" do klubu w którym pracowałam. I jak to zazwyczaj bywa, jedno piwo zamieniło się w regularną imprezę. Boże drogi! Dlaczego mi się czasem wyłącza myślenie? Dzięki tylko za resztki instynktu samozachowawczego, które powstrzymały mnie przed piciem wódki, bo dziś by mnie chyba nie było wśród żywych. W domu byłam przed 4, PADŁAM na wyro i obudził mnie dopiero bunt żołądka ;/ Zaspałam na mierzenie tempki, boję się cokolwiek zjeść, bo tak mi się chce rzygać, nie jestem w stanie utrzymać pionu dłużej niż 3 minuty bo jeszcze kręci mi się w głowie...Jakiś horror! Dawno mnie tak nie poniósł melanż...Czuję, że żołądek zaczyna trawić sam siebie, nie mam czym wymiotować, więc piję wodę i jem polędwicę z kurczaka, tak bez chleba. Mam nadzieję, że się przyjmie... Co mnie podkusiło tam iść? I rozum mi odjęło wczoraj. Straszny dzień. A jednocześnie impreza bardzo udana. Najbardziej cieszy mnie, że pierwszy raz to ja zostałam na placu boju, a Jagoda padła. ;) Ona łeb jak góral, 8 piw i idzie do domu, bo się napić nie może. A dziś jej urodziny (wczorajszy powód takiego świętowania) i idę do niej na grilla. Mam nadzieję, że do tego czasu jakoś się ogarnę, bo jak patrzę w lusrto to mi się słabo robi...


Wczoraj 4 osoby, niezależnie od siebie, w różnych sytuacjach zapytały czy nie jestem przypadkiem w ciąży, bo strasznie się zmieniłam na buzi i jakoś tak inaczej wyglądam. Pewnie się spasłam.. Kurwa.... To nie będzie dobry dzień ;)

EDIT #1: Śniadanie się nie przyjęło, herbata też nie. Lentilkaa jajecznica chyba zaczyna się trawić. Jacek wrócił z kawalerskiego i śpi jak suseł, skacowany gorzej niż ja. Jak by ktoś teraz nas zobaczył, to jak jakaś patologia... Dzwoniłam do Jagody. Non stop rzyga :D A przed nami jeszcze grill dzisiaj...

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 maja 2015, 16:17

18 maja 2015, 18:44

Miałam robić już tydzień temu, ale uznałam, że urodziny męża będą dobrą okazją na zrobienie Nutellowego chlebka :) Oto efekt:

dfc8ecdf4a60e507med.jpg


Dzisiaj świętujemy Jakckowe urodziny, goście przewijają się przez nasz dom, jak jeszcze nigdy :)

Strasznie źle się czuję od kilku dni (pomijając wczorajszego kaca ;P). Non stop mam gazy, mdli mnie, a dzisiaj jeszcze zgaga. Ostatni sikany negatywny, poza tym owulacji brak, więc ciążę wykluczam (mimo tym mikro-myśli, że "może jednak coś tam jest". Według OF @ ma być 24. Jeśli się nie pojawi to siknę, tak dla zasady właściwie :)

Miłego popołudnia lasencje :) Św. Józef się za nami wstawia, więć majstrować bobaski! :*

19 maja 2015, 15:54

Zasypiam na stojąco, siedząco i wógóle chyba nawet jestem w stanie chodzić i spać. Oczy mi się kleją, w głowie mi wiruje. Nie miałam nigdy takich zawrotów głowy.. Zaczynam się trochę martwić, czy wszystko ze mną ok. Dzisiaj w mięsnym byłam kupić mielone do spagetti i akurat jak była moja kolej to tak mnie zemdliło, że babka pyta "Co podać?", a ja wybiegam ze sklepu, żeby odetchnąć świeżym powietrzem. Mało brakowało, a bym puściła pawia. Ja wróciłam, to patrzyła na mnie jak na wariata. Boję się, że te helicobakter się zaostrza czy coś. Według OF 24.05 ma się wreszcie pojawić spóźniona czerwona milejdi. Oby, bo już mam dość tego czekania. Pobolewa mnie podbrzusze, tak z prawej strony kuje i gniecie. I cały czas jestem wzdęta. I do tego cały czas czuję się jakbym miała stan podgorączkowy czy coś, poliki mnie pieką, mam rumieńce, a temp w ustach to 36,6 , a pod pachą 35,7. Dwa razy mierzyłam. Nie wiem co się ze mną dzieje. Czy to możliwe, że to od Inofemu? OF nie zaznaczył owulacji, wykres wygląda jak Tatry. Ja już chcę to głupia @ i wiedzieć o co tu chodzi!

Jacuś będzie w domu za jakieś pół godzinki. Wczoraj z okazji urodzin urządziliśmy sobie taki serduchowy minimaraton :D Jak ja uwielbiam takie mizianki :D Tylko szkoda, że ściany w naszym budynku są jak z tektury bo nie można dać się ponieść emocjom :D Za każdym razem Jacek mi szepcze do ucha "Cichutko Klusiu!" A weź tu bądź "cichutko" jak całą aż mnie ponosi :D

19 maja 2015, 18:39

No i stało się. puściłam pięknego pawia na chodniku. wstyd jak nie wiem :/

19 maja 2015, 21:48

Super dziewczyny, wy mnie nakręcacie, a ja czuję, że jednak nic z tego... ;) Owulki nie zaznaczyło, temperatura lata jak ruski wentylator, cycki nie bolą. Mi się wydaje, że to ten hielikobakter daje mi się we znaki. Sama nie wiem... Może się zbiorę jutro na tą betę... teraz już się dobrze czuję, tylko nadal mam to uczucie jakbym miała gorączkę, kuje mnie podbrzusze i jestem strasznie senna. Ale jak się uprzeć to na wszystko jest wytłumaczenie inne niż ciąża... Nie wiem co robić... Myślałam o tym, żeby zatestować 25 maja rano, przed wyjazdem do Słupska. OF wyznaczyło termin @ na 24 maja, i gdyby się nie pojawiła, to mogłabym zatestować żeby ewentualnie odwołać badanie nasienia. Niby każda ciąża jest inna, i każda może przechodzić ją inaczej. Nie chce mi się wierzyć, aby to było możliwe...

Trzy wpisy jednego dnia. Tego jeszcze nie było ;)

21 maja 2015, 21:05

Macica naparza wiec czuje, ze @ juz blisko :/ Oby juz niedługo i zabieram się do roboty w nowym cyklu ;)

23 maja 2015, 08:39

Właśnie zbieramy się, żeby jechać do teściów. Jacek chce iść do warsztatu, a ja będę się nudzić cały dzień, bo w warsztacie siedzieć nie będę, bo i tak połowy nie rozumiem co on mi opowiada o tych technicznych-samochodowych sprawach ;) najgorsze jest to, że tam jest taka atmosfera, że nie da się nic robić samemu. Cały czas mam poczucie, że muszę siedzieć z teściową i z nią gadać, czy film oglądać, czy coś. No i nas pasą strasznie, non stop trzeba jeść. Wątrobę mi od tego rozwala totalnie.

Jutro jedziemy do chrześniaka Jacka, do którego zbieramy się już chyba z rok ;/ Jacek mój taki jest nieogarnięty, że wiecznie wszystko odkłada na potem i w efekcie końcowym nic z tego nie wychodzi. Mam nadzieję, że jutro się uda pojechać.

W poniedziałek jedziemy do Słupska na badania nasienia. Staram się o tym nie myśleć, ale chwilami dociera do mnie, że to jest jedna z kluczowych spraw. Jeśli okaże się, że wyniki są tragiczne, kijanki martwe czy ich brak, to posiadanie własnego dziecka będzie tylko marzeniem.

Gadałam wczoraj z mamą. Powiedziałam jej, że się boję, że się okaże, że nie możemy mieć dzieci. A ona powiedziała tylko, że jeśli nie uda się swoich, to jest ogrom dzieci do kochania, a my miłości mamy aż nadto. ;)

Módlcie się dziewczyny za mnie, tak jak ja się modlę za Was ;) ;*

Miłego weekendu!

24 maja 2015, 11:24

Tacy z nas odpowiedzialni ludzie i potencjalni rodzice, że planując jutrzejszy wyjazd zapomnieliśmy, że mamy psa i nie mamy co z nim zrobić jutro :D Zaproponowalam żeby zagadac z teściową czy go nie przygarnie do wtorku, bo i tak na dzień matki przyjedziemy to go zabierzemy. No Jacek dylemat złapał co powiedzieć, jak zapytaj gdzie jedziemy. No to ja do niego, że jak to co powiedzieć? Prawdę!

A Jacus na to: "Mam powiedzieć mamie, że jadę walić konia do kubeczka?!" :D:D

Faceci to są czasem oszołomy... Ha ha ha ha!

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 maja 2015, 11:30

25 maja 2015, 08:11

Sikany negatywny. W sumie niczego innego się nie spodziewałam, ale i tak jakoś zawsze mi smutnawo jak patrzę na jedną kreskę. Zawsze mam takie wyobrażenia w głowie, o tym jakby to było gdybym zobaczyła tą legendarną DRUGĄ KRESKĘ :)

Jacek już myje zęby i jedziemy na badanie. Co prawda wizytę mamy na 14:30, ale do Słupska jakieś 130km i jeszcze chcieliśmy pójść przed wizytą na zakupy. Tak dla odstresowania :) Mąż obiecał mi torebkę ;) A ja poluję na kurtkę wiosenną i buty :) Nie wiem czy kupować jeszcze jakieś czółenka-balerinki czy już sandałki. Bo ta pogoda taka dupiasta, że nie wiadomo kiedy będzie ciepło :)

Mój sukienkowy debiut w tym roku :) Niebieska maxi sukienka ubrana na wyjazd :) Oby słonko świeciło cały dzień :)

Trzymajcie kciuki laseczki :*

25 maja 2015, 22:36

Ufff nareszcie w domu!

Już po badaniu, Jacek poradził sobie bardzo dzielnie, ale przy wypełnianiu ankiety zebrał ochrzan ode mnie :D Bo ostatnie serduchowanie było w poniedziałek (tj.7 dni temu), a w ankiecie było pytanie o to jak dawno miał miejsce ostatni stosunek lub ejakulacja i mąż mój wpisał : 4 dni temu :D A to brandzlownik jeden!

Ogólnie wrażenia bardzo pozytywne, pielęgniarka bardzo miła i dyskretna. Jacek niestety musiał iść do pokoju sam, bo próbka nie mogła być "skażona".

Mam już wyniki, ale ni cholery nie wiem jak je interpretować, może wy wiecie coś więcej i pomożecie czy jest bardzo tragicznie? Wydaje mi się, że nie jest niestety najlepiej. Będzie trzeba jakoś to reperować... Wkleję je niżej.


WYNIKI PO 1 GODZINIE:

Sposób upłynnienia - mechaniczne!

Liczba plemników w ml - 14 mln

Objętość ejakulatu - 3,8 ml

Liczba plemników w ejakulacie - 53.20 mln

Liczba komórek okrągłych - 1.00 mln/ml

Plemniki żywe - 43%

Plemniki martwe - 53%

Plemniki o szybkim ruchu postępowym (VSL>11um/s, VAP>25um/s) - 9%

Plemniki o wolnym ruchu postępowym (VSL>11um/s, 25>VAP>5um/s) - 2%

Plemniki o ruchu niepostępowym (VSL<11um/s lub VAP<5um/s) - 4%

Plemniki nieruchome (VSL=0um/s, VAP=0 um/s) - 87%

Średnia prędkość przeciętnego toru (VAP) - 38.8 um/s

Średnia prędkość ruchu postępowego (VSL) - 30.1 um/s

Średnia prędkość względem zarejestrowanego toru (VCL) - 64.7 um/s

Średnia amplituda bocznych odchyleń główki plemnika (ALH) - 3.4 um

Średnia częstotliwość bocznych odchyleń główki plemnika (BCF) - 24.8 Hz

Prostoliniowość (STR) - 76.0 %

Liniowość ruchu (LIN) - 47.0 %

Średni współczynnik kształtu główki (Elongation) - 67 %

Test hypoosmotyczny (HOS) - 46 %

WYNIKI PO 4 GODZINACH:

Plemniki o szybkim ruchu postępowym (po 4 godz.) - 2 %
Plemniki o wolnym ruchu postępowym (po 4 godz.) - 2 %
Plemniki o ruchu niepostępowym (po 4 godz.) - 2 %
Plemniki nieruchome (po 4 godz.) - 94%

Komentarz do preparatu: W preparacie bezpośrednim obecne plemniki o nieprawidłowej budowie morfologicznej.


Zakupy udane w 25% bo z zaplanowanych 2 kurtek, torebki i butów, tylko ja kupiłam sobie sandałki Lasockiego :) Jak będę miała więcej czasu to wkleję fotkę :)

EDIT#1: Czas od ostatniej ejakulacji to faktycznie 4 dni, bo się przyznał, że się zabawiał "na własną rękę" paskuda jedna.

PH to 8,2

Już szukam jakiś suplementów diety dla niego :) I od dzisiaj koniec z karkóweczką :D nastał czas chudego mięska i ananasa :) Najważniejsze, że w ogóle jakieś żyją.

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 maja 2015, 08:59

26 maja 2015, 12:19

Głowę mam pełną wszystkiego na temat plemników, ich ruchu, suplementacji itp. Nie wiem co robić z tym wszystkim. Moim zdaniem jesteśmy trochę w dupie, bo u mnie bezowulacyjne cykle-telenowele, u niego plemniki-leniwce i do tego uwięzione :/ Jak tak dalej pójdzie, to się okaże, że nie będzie z tego dzieci. Nie jestem psychicznie gotowa chyba na to wszystko. Nie wiem jak by to było z inseminacją itp. Nie mogę sobie tego wyobrazić. chyba oleję, to że cykl miał być kontrolny i powiem lekarzowi, że chcę wywołanie i od razu stymulację i monitoringi. Bo coś czuję, że się tej cholernej małpy nie doczekam. Już mi brak cierpliwości do tego. Z tego wszystkiego zaczęłam czytać o procedurach adopcyjnych itp. To jest wszystko jakiś horror! Chore prawo. Z jednej strony to dobrze, bo się przesiewa czubków ale z drugiej kochający, pełni miłości ludzie muszą czekać nawet latami.

Długo nie chciałam poruszać tego tematu tutaj, ale czuję, że muszę bo pewnie i tak padną na ten temat pytania - wykluczamy In vitro. Nie poŧepiam tego, wiem, że wiele kobiet dzięki temu doczekało się cudu macierzyństwa, ale ja wiem, że ja bym nie mogła. Owszem jesteśmy wierzącymi i praktykującymi katolikami, ale odkładając wiarę na bok, ja zwyczajnie nie mogę psychicznie tego ogarnąć. Bo widzę, jak każda tutaj, już od pierwszego dnia po owulacji marzy o tym, że może już się tam dzielą w niej jakieś komóreczki, które z kilka miesięcy staną się dojrzałym dzieciaczkiem. I kobietki robią test 7dpo, kiedy widzą dwie kreski czują się matkami. Wiedzą, że jest w nich nowe życie, nawet jeśli to dopiero zlepek komórek. Podczas procedury in vitro zapładnianych jest kilka jajeczek i nie wszystkie są wykorzystywane, część tych słabych lub "źle rozwijających" jest utylizowana. A dla mnie to już jest życie, moje dziecko. Bo dla mnie, psychicznie, i w sercu takie dziecko nie różni się od tego które tworzy się w momencie kiedy plemnik dociera do jajeczka we mnie. Nie umiałabym znieść myśli o tym, że gdzieś leżą zamrożone zarodki, lub są zniszczone, zabite. Wiem, że pewnie wywołam tym burzę i kontrowersje. Nie potępiam absolutnie żadnej kobiety, która się na to decyduje, a wręcz zazdroszczę im odwagi, bo być może to one właśnie najbardziej pragną dziecka i są gotowe zrobić wszystko by je mieć. Ja niestety nie jestem. Z całego serca życzę wszystkim kobietkom decydującym się na to powodzenia, i mam nadzieję, że ich maluszki będą zdrowe i piękne.

Ogólnie mam dzień do dupy. Zakupy dzisiaj nie udane, pogoda brzydka, włosy mi się nie układają, wyszedł mi pryszcz na brodzie, Jacek jest zmęczony i nawet mu się sercować nie chce, a do tego zważyłam się i mam 2 kg na plusie od ostatniego ważenia. Zaczynam chyba jeść tylko sałatę i wodę, bo jak tak dalej pójdzie to dobiję znowu do prawie 80 kg. ;/ Mam wrażenie, że tyję od oddychania. ;/ Od kiedy biorę Bromergon to już jestem +7kg. Od dzisiaj dieta i ćwiczenia. I koniec słodyczy. DEFINITYWNIE!

A w dupę...
‹‹ 2 3 4 5 6 ››