OF wyznaczyło @ na dzisiaj, ale jeszcze jej nie ma, tempka mikroskopijnie urosła, ale to i tak za mało, żeby wierzyć w sukces Chciałabym, żeby @ przyszła w miarę normalnie, a nie za 3 tygodnie. Nie mogę doczekać się monitoringu. Tak prawdę powiedziawszy nie spodziewam się cudów na kiju, a właściwie spodziewam się braku pęcherzyków, ale to już coś nowego! Postęp diagnozowania i leczenia
Śluz nadal taki kremowo - wodnisty i bardzo go dużo. To chyba ten Inofem tak wpływa, bo wcześniej tak nie miałam. Noc przespałam tragicznie wręcz, same koszmary, budzenie co godzinę i trudności z zaśnięciem. Jak się obudziłam o 1 to leżałam do 2:30, żeby zasnąć. A mój Jacuś w najlepsze chrapał A zazwyczaj to on ma problem ze snem
Jak @ się nie pojawi do jutra to chyba zrobię sikanego... Wyczuwam jedną, tłustą krechę, ale dla świętego spokoju lepiej zrobić
@ nadal nie ma, Cierpliwie czekam
Ovu wyznaczyło mi płodne na 8-11 maja, bazując na poprzednim cyklu. Zaznaczyło już owulkę w tym cyklu, ale znając nasze kochane Ovu wszystko może się zmienić. Dzisiaj temperatura znacznie spadła, mierzyłam dwa razy, więc albo Ovu miało rację, i owulacja dopiero będzie, lub nareszcie przyjdzie @!
Z jednej strony fajnie byłoby mieć owulkę jeszcze przed sobą, a z drugiej wolałabym, żeby ten cykl już się skończył, pójść na monitoring, wiedzieć co i jak itp. Co będzie to będzie Dzielnie i cierpliwie CZEKAM!
Ogólnie odechciewa mi się starań Dzisiaj wykupiłam sobie abonament na OF na trzy miesiące i zastanawiam się, po co właściwie ja to robię? Nie wiem czy ja jestem jakaś głupia i mam już schizy czy naprawdę Jacek zachowuje się chwilami jakby cały ten temat go absolutnie nie interesował, a wręcz nudził i przeszkadzał. No po kiego grzyba ja się mam starać skoro jemu nie zależy? Gówno go obchodzą testy owulacyjne, ciążowe i temperatura. Odnoszę wrażenie, że całe te starania są mu nie na rękę, bo najlepiej to by było jakby on mógł sobie cholera wie co robić, realizować jakieś marzenia nie do spełnienia, a dziecko by tylko zawadzało i by miał dodatkowy obowiązek.
Wybaczcie bulwarowy język, ale nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów oddających mój stan, a mianowicie JEBIE MNIE TO WSZYSTKO!
Słuchajcie, ostatnio prawie codziennie budzę się na siku o 5 rano. Jest tak od jakiś dwóch tygodni i bez względu na to ile pije w ciągu dnia i wieczorem MUSZĘ wstać o tej 5 do łazienki. Czy myślicie, że to może zaburzać temperaturę, jeśli mierzę ją o 7? Dzisiaj znowu obudziłam się o 6 , nie wstawałam z łóżka ale leżałam z pół godziny zanim przysnęłam, ale nim zapadłam w głębszy sen już trzeba było mierzyć i wyszło 36,55. Obudziłam się potem o 9 i z ciekawości zmierzyłam i wyszło 36,8. Wpisałam tą godzinę z 7, i według OF owulacji nie było, a potem wpisałam tą z 9 (zaznaczając inną godzinę pomiaru) i OF zaznaczyło owulkę 28dc.
Mam mętlik w głowie i chcę już mieć okres!
Jak dotąd wiele się nie wydarzyło. @ nadal ani widu, ani słychu. Strasznie mi wszystko śmierdzi i pobolewa mnie podbrzusze, zwłaszcza po prawej stronie. Jak dotąd, według OF owulki nie było i podejrzewam, że już nie ma szans aby się pojawiła.
Najgorsze jest to, że dopóki nie pojawi się @, to mam w głowie cały czas taką iskrę nadziei, że może jadnak coś się udało? A może OF się pomyliło i owulka jednak była? Popieprzone to wszystko.
25 maja jedziemy do Słupska na badania nasienia. Musze się zapoznać z normami, bo inaczej dostanę zawału przy czytaniu wyników. Boję się co to będzie. Mam w głowie setki pytań o to co będzie jeśli się okaże, że kijanki są martwe? Albo nieruchawe? Albo ich za mało? Co wtedy? Już jakiś czas temu wykluczyliśmy in vitro. I jeśli okaże się, że u Jacka też jest problem to jesteśmy w dupie. Goodbye macierzyństwo!
Tempka dzisiaj wyraźnie podskoczyła. OF zaznaczyło owulację na 18dc. Jeśli się nie myli i nic się nie zmieni to na 100% nie jestem w ciąży.
To takie głupie wiecie? Niby zrobiłam testy, wyszły negatywne, nie mam za bardzo objawów typowo ciążowych, ale cały czas jest w sercu taka nadzieja, że skoro nie ma jeszcze @ to może jednak nie wszystko stracone? Może jeszcze się ta owulka pokaże? Może się jednak uda? Może test za szybko, bo źle owulacja zaznaczona? Ciągłe gdybanie, bo tak naprawdę tylko okres skreśla cykl kompletnie. Nie wiedziałam, że jest we mnie tyle nadziei.
Uciekam do babci pomagać jej gotować pyszności na dzisiejszą imprezę urodzinową dziadka Buziaczki dziewczyny! :*
AHA! Zaczęłam nowennę do św. Józefa i wszystkie Was mu polecam!
Poszłam na te urodziny dziadka, walnęłam trochę winka, trochę ajarkoniaku i w drodze do domu pomyślałam, że wpadnę "na jedno piwko" do klubu w którym pracowałam. I jak to zazwyczaj bywa, jedno piwo zamieniło się w regularną imprezę. Boże drogi! Dlaczego mi się czasem wyłącza myślenie? Dzięki tylko za resztki instynktu samozachowawczego, które powstrzymały mnie przed piciem wódki, bo dziś by mnie chyba nie było wśród żywych. W domu byłam przed 4, PADŁAM na wyro i obudził mnie dopiero bunt żołądka ;/ Zaspałam na mierzenie tempki, boję się cokolwiek zjeść, bo tak mi się chce rzygać, nie jestem w stanie utrzymać pionu dłużej niż 3 minuty bo jeszcze kręci mi się w głowie...Jakiś horror! Dawno mnie tak nie poniósł melanż...Czuję, że żołądek zaczyna trawić sam siebie, nie mam czym wymiotować, więc piję wodę i jem polędwicę z kurczaka, tak bez chleba. Mam nadzieję, że się przyjmie... Co mnie podkusiło tam iść? I rozum mi odjęło wczoraj. Straszny dzień. A jednocześnie impreza bardzo udana. Najbardziej cieszy mnie, że pierwszy raz to ja zostałam na placu boju, a Jagoda padła. Ona łeb jak góral, 8 piw i idzie do domu, bo się napić nie może. A dziś jej urodziny (wczorajszy powód takiego świętowania) i idę do niej na grilla. Mam nadzieję, że do tego czasu jakoś się ogarnę, bo jak patrzę w lusrto to mi się słabo robi...
Wczoraj 4 osoby, niezależnie od siebie, w różnych sytuacjach zapytały czy nie jestem przypadkiem w ciąży, bo strasznie się zmieniłam na buzi i jakoś tak inaczej wyglądam. Pewnie się spasłam.. Kurwa.... To nie będzie dobry dzień
EDIT #1: Śniadanie się nie przyjęło, herbata też nie. Lentilkaa jajecznica chyba zaczyna się trawić. Jacek wrócił z kawalerskiego i śpi jak suseł, skacowany gorzej niż ja. Jak by ktoś teraz nas zobaczył, to jak jakaś patologia... Dzwoniłam do Jagody. Non stop rzyga A przed nami jeszcze grill dzisiaj...
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 maja 2015, 16:17
Dzisiaj świętujemy Jakckowe urodziny, goście przewijają się przez nasz dom, jak jeszcze nigdy
Strasznie źle się czuję od kilku dni (pomijając wczorajszego kaca ;P). Non stop mam gazy, mdli mnie, a dzisiaj jeszcze zgaga. Ostatni sikany negatywny, poza tym owulacji brak, więc ciążę wykluczam (mimo tym mikro-myśli, że "może jednak coś tam jest". Według OF @ ma być 24. Jeśli się nie pojawi to siknę, tak dla zasady właściwie
Miłego popołudnia lasencje Św. Józef się za nami wstawia, więć majstrować bobaski! :*
Jacuś będzie w domu za jakieś pół godzinki. Wczoraj z okazji urodzin urządziliśmy sobie taki serduchowy minimaraton Jak ja uwielbiam takie mizianki Tylko szkoda, że ściany w naszym budynku są jak z tektury bo nie można dać się ponieść emocjom Za każdym razem Jacek mi szepcze do ucha "Cichutko Klusiu!" A weź tu bądź "cichutko" jak całą aż mnie ponosi
Trzy wpisy jednego dnia. Tego jeszcze nie było
Jutro jedziemy do chrześniaka Jacka, do którego zbieramy się już chyba z rok ;/ Jacek mój taki jest nieogarnięty, że wiecznie wszystko odkłada na potem i w efekcie końcowym nic z tego nie wychodzi. Mam nadzieję, że jutro się uda pojechać.
W poniedziałek jedziemy do Słupska na badania nasienia. Staram się o tym nie myśleć, ale chwilami dociera do mnie, że to jest jedna z kluczowych spraw. Jeśli okaże się, że wyniki są tragiczne, kijanki martwe czy ich brak, to posiadanie własnego dziecka będzie tylko marzeniem.
Gadałam wczoraj z mamą. Powiedziałam jej, że się boję, że się okaże, że nie możemy mieć dzieci. A ona powiedziała tylko, że jeśli nie uda się swoich, to jest ogrom dzieci do kochania, a my miłości mamy aż nadto.
Módlcie się dziewczyny za mnie, tak jak ja się modlę za Was ;*
Miłego weekendu!
A Jacus na to: "Mam powiedzieć mamie, że jadę walić konia do kubeczka?!" :D
Faceci to są czasem oszołomy... Ha ha ha ha!
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 maja 2015, 11:30
Jacek już myje zęby i jedziemy na badanie. Co prawda wizytę mamy na 14:30, ale do Słupska jakieś 130km i jeszcze chcieliśmy pójść przed wizytą na zakupy. Tak dla odstresowania Mąż obiecał mi torebkę A ja poluję na kurtkę wiosenną i buty Nie wiem czy kupować jeszcze jakieś czółenka-balerinki czy już sandałki. Bo ta pogoda taka dupiasta, że nie wiadomo kiedy będzie ciepło
Mój sukienkowy debiut w tym roku Niebieska maxi sukienka ubrana na wyjazd Oby słonko świeciło cały dzień
Trzymajcie kciuki laseczki :*
Już po badaniu, Jacek poradził sobie bardzo dzielnie, ale przy wypełnianiu ankiety zebrał ochrzan ode mnie Bo ostatnie serduchowanie było w poniedziałek (tj.7 dni temu), a w ankiecie było pytanie o to jak dawno miał miejsce ostatni stosunek lub ejakulacja i mąż mój wpisał : 4 dni temu A to brandzlownik jeden!
Ogólnie wrażenia bardzo pozytywne, pielęgniarka bardzo miła i dyskretna. Jacek niestety musiał iść do pokoju sam, bo próbka nie mogła być "skażona".
Mam już wyniki, ale ni cholery nie wiem jak je interpretować, może wy wiecie coś więcej i pomożecie czy jest bardzo tragicznie? Wydaje mi się, że nie jest niestety najlepiej. Będzie trzeba jakoś to reperować... Wkleję je niżej.
WYNIKI PO 1 GODZINIE:
Sposób upłynnienia - mechaniczne!
Liczba plemników w ml - 14 mln
Objętość ejakulatu - 3,8 ml
Liczba plemników w ejakulacie - 53.20 mln
Liczba komórek okrągłych - 1.00 mln/ml
Plemniki żywe - 43%
Plemniki martwe - 53%
Plemniki o szybkim ruchu postępowym (VSL>11um/s, VAP>25um/s) - 9%
Plemniki o wolnym ruchu postępowym (VSL>11um/s, 25>VAP>5um/s) - 2%
Plemniki o ruchu niepostępowym (VSL<11um/s lub VAP<5um/s) - 4%
Plemniki nieruchome (VSL=0um/s, VAP=0 um/s) - 87%
Średnia prędkość przeciętnego toru (VAP) - 38.8 um/s
Średnia prędkość ruchu postępowego (VSL) - 30.1 um/s
Średnia prędkość względem zarejestrowanego toru (VCL) - 64.7 um/s
Średnia amplituda bocznych odchyleń główki plemnika (ALH) - 3.4 um
Średnia częstotliwość bocznych odchyleń główki plemnika (BCF) - 24.8 Hz
Prostoliniowość (STR) - 76.0 %
Liniowość ruchu (LIN) - 47.0 %
Średni współczynnik kształtu główki (Elongation) - 67 %
Test hypoosmotyczny (HOS) - 46 %
WYNIKI PO 4 GODZINACH:
Plemniki o szybkim ruchu postępowym (po 4 godz.) - 2 %
Plemniki o wolnym ruchu postępowym (po 4 godz.) - 2 %
Plemniki o ruchu niepostępowym (po 4 godz.) - 2 %
Plemniki nieruchome (po 4 godz.) - 94%
Komentarz do preparatu: W preparacie bezpośrednim obecne plemniki o nieprawidłowej budowie morfologicznej.
Zakupy udane w 25% bo z zaplanowanych 2 kurtek, torebki i butów, tylko ja kupiłam sobie sandałki Lasockiego Jak będę miała więcej czasu to wkleję fotkę
EDIT#1: Czas od ostatniej ejakulacji to faktycznie 4 dni, bo się przyznał, że się zabawiał "na własną rękę" paskuda jedna.
PH to 8,2
Już szukam jakiś suplementów diety dla niego I od dzisiaj koniec z karkóweczką nastał czas chudego mięska i ananasa Najważniejsze, że w ogóle jakieś żyją.
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 maja 2015, 08:59
Długo nie chciałam poruszać tego tematu tutaj, ale czuję, że muszę bo pewnie i tak padną na ten temat pytania - wykluczamy In vitro. Nie poŧepiam tego, wiem, że wiele kobiet dzięki temu doczekało się cudu macierzyństwa, ale ja wiem, że ja bym nie mogła. Owszem jesteśmy wierzącymi i praktykującymi katolikami, ale odkładając wiarę na bok, ja zwyczajnie nie mogę psychicznie tego ogarnąć. Bo widzę, jak każda tutaj, już od pierwszego dnia po owulacji marzy o tym, że może już się tam dzielą w niej jakieś komóreczki, które z kilka miesięcy staną się dojrzałym dzieciaczkiem. I kobietki robią test 7dpo, kiedy widzą dwie kreski czują się matkami. Wiedzą, że jest w nich nowe życie, nawet jeśli to dopiero zlepek komórek. Podczas procedury in vitro zapładnianych jest kilka jajeczek i nie wszystkie są wykorzystywane, część tych słabych lub "źle rozwijających" jest utylizowana. A dla mnie to już jest życie, moje dziecko. Bo dla mnie, psychicznie, i w sercu takie dziecko nie różni się od tego które tworzy się w momencie kiedy plemnik dociera do jajeczka we mnie. Nie umiałabym znieść myśli o tym, że gdzieś leżą zamrożone zarodki, lub są zniszczone, zabite. Wiem, że pewnie wywołam tym burzę i kontrowersje. Nie potępiam absolutnie żadnej kobiety, która się na to decyduje, a wręcz zazdroszczę im odwagi, bo być może to one właśnie najbardziej pragną dziecka i są gotowe zrobić wszystko by je mieć. Ja niestety nie jestem. Z całego serca życzę wszystkim kobietkom decydującym się na to powodzenia, i mam nadzieję, że ich maluszki będą zdrowe i piękne.
Ogólnie mam dzień do dupy. Zakupy dzisiaj nie udane, pogoda brzydka, włosy mi się nie układają, wyszedł mi pryszcz na brodzie, Jacek jest zmęczony i nawet mu się sercować nie chce, a do tego zważyłam się i mam 2 kg na plusie od ostatniego ważenia. Zaczynam chyba jeść tylko sałatę i wodę, bo jak tak dalej pójdzie to dobiję znowu do prawie 80 kg. ;/ Mam wrażenie, że tyję od oddychania. ;/ Od kiedy biorę Bromergon to już jestem +7kg. Od dzisiaj dieta i ćwiczenia. I koniec słodyczy. DEFINITYWNIE!
A w dupę...
Trzymam kciuki żeby jednak były 2 bardzo tłuste i wyraźne krechy :D
Ja również trzymam kciuki, żeby to były dwie kreski na teście! ;)
Sophie koncz ten cykl juz;) Najlepiej na zielono;) A jak nie to choc na czerwono, ale skoncz go bo zaczęłaś w marcu a mamy maj już;) Także albo świeżego startu albo fioletowej strony mocy życzę;)
Lentillka nawet nie wiesz jak ja bym chciała już to skończyć :D Nie modliłam się tak o @ od czasu jak mi z Jackiem na studiach gumka pękła :D
Sophie będę kibicować i zaciskać kciuki! Ja siknę we czw lub pt, no chyba, że @ mnie wcześniej ubiegnie
Kochana czekam na wynik testu jutrzejszego i mam nadzieję, że będą 2 grubiutkie kreski :) z całego serducha Ci tego życzę <3
Będą II krechy!!!!!!!!!!
Dzięki za kibicowanie, ale ja obstawiam niestety negatywa, wkleję fotkę jutro dla uhonorowania mojego zwycięstwa z tym zakładzie :P Chociaż nie powiem, że fajnie by było przegrać :D