X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Spokój, relaks i badania. Niech się dzieje wola Nieba!
Dodaj do ulubionych
‹‹ 4 5 6 7 8

7 września 2015, 16:07

Jestem po wizycie u Gina. Dupek na wywołanie, ciąży brak, endometrium małe. I teraz tak - 11dc monitoring i opcje są trzy:

1- Owulacja pojawi się sama z siebie.
2- Jajka rosną, ale nie pękają.
3- Jajka nie rosną, nie pękają, cisza w eterze.

Postępowanie w każdym z tych przypadków:

1- Zajebioza, bzykać nie umierać.
2- Dupa kłuta -> jajca pękają -> bzykoserca -> piękna dzidzia
3- Stymulacja -> dupa kłuta -> jajca pękają -> jeszcze więcej bzykoserc -> piękna dzidzia :)

Gin mówi, że niestety chociaż jeden monitoring bez stymulacji Clo czy czymkolwiek innym musimy zrobić, bo jeśli jajca rosną, ale nie pękają, to on nie chce mi stymulacją narobić torbieli. A jeśli nie urosną, to stymulacja, monitoringi regularnie itp.

Ciężko stwierdzić czy w tym cyklu owulacja miała miejsce, tak czy siak już zaczęłam łykac Dupka, żeby jak najszybciej zacząć stymulację :)


Jacek powiedział, że robimy sobie chellenge - dziecko do końca roku :) W maju na weselu mam być już w ciąży :)

Wczoraj mieliśmy pierwszą rocznicę ślubu - dostałam komplet biżuterii, książkę i perfum :) A ja ukochanemu Mężowi kupiłam pada :D

A za dwa tygodnie moje urodziny! HAHA! Prezenty! Jeszcze więcej prezentów!

EDIT#1 - Nosi mnie całą! jestem pełna nadziei, i już się nie mogę doczekać @! Panie Boże! daj mi siłę i cierpliwość! I dzidzię! ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 września 2015, 16:31

19 września 2015, 08:44

Dzisiaj moje urodziny! Stara rura ze mnie!

Mój życiowy plan trafił szlag - plan był taki, że do 25 roku życia będę już mamą, lub będę w ciąży. Cóóóóóż.. Plan się nie powiódł ;)

Skończyłam brać Dupka chyba dwa-trzy dni temu i czeka m na małpiszona. Oby przeszedł jak najprędzej! Nie mogę doczekać się monitoringu.

Tak właściwie, to wiem, że jajeczka nie urosną. I, że monitoring wykaże, że potrzebna jest stymulacja na różne sposoby, ale doczekać się nie mogę, żeby to potwierdzić i już zacząć konkretnie działać.

Z racji chorego woreczka żółciowego mam totalnie ograniczona dietę, ale lekarz powiedział, że zachodzić w ciążę mogę spokojnie :) Mam nadzieję, że ta pełna wyrzeczeń dieta przeniesie chociaż jeden pozytywny "skutek uboczny" w postaci spadku wagi, bo od kiedy jestem na bromergonie przytyłam już 6 kg i ostatnio waga stanęła na 64 kg! Myślałam, że dostanę zawału! Ogólnie nie mogę jeść prawie nic, bo NIE MOGĘ:
-za dużo owoców
- majonezu
- masła itp.
- nic smażonego
- słodyczy
- zbyt wiele białego chleba
- sera
- konserw
- kapusty, grochu i innych wzdymających warzyw
- gazowanych napojów
- ALKOHOLU!
- mocnej kawy
- mocnej herbaty
- tłustego twarogu
- przekąsek typu chipsy, paluszki, orzeszki
- nasion
- roślin strączkowych
- tłustych mięs
- i wiele innych


Od kilku dni na kolację jem ciemny chleb z mozarellą light (której niby tez nie powinnam, pomidorem i oliwą na zmianę z płatkami wieloziarnistymi ;) I czasem sałatki :) Z obiadami muszę kombinować bo mój Jacuś by umarł od nadmiaru witamin i zdrowej żywności, więc gotuje nam osobno lub to co ja mogę. Wydaje mi się, że ta choroba wyjdzie mi na zdrowie ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 września 2015, 08:46

30 września 2015, 17:09

No i po monitoringu :)

Jajec nie było :) Były tylko takie małe, jak to gin określił - pierwotne, ale żadnego dominującego. nawet nie jest mi smutno , bo spodziewałam się takiego obrotu sprawy, a powiem więcej- jestem zadowolona, bo dostałam Dupka na wywołanie i Clo na stymulację :) czyli zaczyna się coś dziać!! Idziemy do przodu!

Jutro rano zaczynam Dupka, żeby nie przeciągać cyklu bez potrzeby. W nowym cyklu od 3dc przez pięć dni po 1 tabletce Clo. Potem 11 dc monitoring i zobaczymy co będzie. Jak będą jajca, to kontrola czy pękły, a jak nie to Pregnyl i zobaczymy czy się uda :)

Przyszły moje piękne buciki!! Mega wygodne i prezentują się naprawdę świetnie :)
http://www.skora24.pl/environment/cache/images/0_0_productGfx_f5a03900705a9a6d4223d707117591ab.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 września 2015, 17:34

15 października 2015, 19:33

No witam witam w nowym cyklu :)

Pierwszy cykl, a dziś pierwszy dzień z CLO. zastanawiałam się czy brać tabletkę na dzień czy na noc, i stwierdziłam, że aby nie zapomnieć (nie wiem w sumie jakim cudem mogłabym zapomnieć)wezmę z rana :) No i mnie dziewczyny z czata nastraszyły! Schizy, zwidy, mdłości, nudności, paranoje!
Czytam to w drodze do pracy i myślę sobie " No pięknie się kurwa załatwiłam! Ciekawe jak ja będę w tej recepcji wyglądać?" Na szczęście jak dotąd omijają mnie wszystko wspomniane wyżej dolegliwości :D Poza tym, że @ sprawia, że moje włosy wyglądają tragicznie, poza syfem-gigantem na brodzie i wzdęciami wszystko jest spoko. Rozumu nie tracę :D

Zrobiłam spore zakupy w aptece internetowej: Androvit i Flavamed dla Jacka, Femibion, Inofem, Oeparol femina, żel Conceive Plus, testy owulacyjne i siedem testów ciążowych Pin test Eco dla mnie.

Jacek jak zobaczył ilość testów to mówi do mnie " A po co Ci tyle? Przecież jeszcze tylko jeden wykorzystasz!" Mój optymista kochany :)

A wzięłam tak dużo, bo w tym cyklu mam tylko nadzieję na dojrzałe, pękające jajeczko :) I liczę na to, że monitoringi potwierdzą, że wszystko idzie dobrze :) Na ciążę się nie nastawiam, chociaż miło by było się pozytywnie zaskoczyć :)

Uciekam bo przyjechał Leszek Miller! :D

16 października 2015, 15:01

Kuurde.. Zaczynam być płąaczliwa. Winę zwalam na CLO, bo innych powodów do płakania na reklamach nie widzę :D

Jestem dzis po wizycie u dentysty. Zdecydowanie zapamiętają moją osobę w tej klinice. Za każdym razem moja wizyta zaczyna się tak samo. Wchodzę do gabinetu, staję przy drzgwiach:

DENTYSTA- Dzień dobry!
JA- Dzień dobry. Ja poproszę znieczulenie...

Dentysta w śmiech, ja lekko skrępowana już na fotelu przypominam, że tego znieczulenia to tak jak dla konia, ale sporego konia. NO i kończę tak jak teraz, ze sparaliżowaną połową twarzy. Sparaliżowaną tak mocno, że nie jestem w stanie napić się czegokolwiek bo mi cieknie po brodzie. Mimo wszystko uważam, że o tak lepsze to niż borowanie na żywca.


Dzwoniłam dziś, żeby umówić się na monitoring i dupa blada. Ja potrzebuję iść na wizytę 23.10 w piątek, a lekarz będzie tylko 21.10 w środę lub 26.10 w poniedziałek. I nie wiem którą datę wybrać. Wydaje mi się, że poniedziałek byłby lepszy, bo oglądałąm cykle dziewczyn stymulowanych CLO i większoć owulowała w granicach 13-17 dc, więc może być za wcześnie w 9dc ( w środę) aby zlokalizować dominujące jajeczko/jajeczka, a w poniedziałek będzie 14dc, więc może uda się potwierdzić ewentualną owulkę? Lub będą jeszcze nie pęknięte jajka? Sama nie wiem.. Powiedziałam, że zadzwonię w poniedziałek, i pielęgniarka obiecała dopytac gina kiedy mam przyjść.

17 października 2015, 20:51

Wczorajszy dzień wpisuję w kalendarz dni o których chciałabym jak najszybciej zapomnieć. Zgaga, mdłości i potem pół nocy wymioty. A już się cieszyłam, że skutki uboczne omijają mnie szerokim łukiem..

Dzisiaj wróciłam z nocki padnięta jak koń po westernie. Nie dośc, że kupa roboty to jeszcze tragiczne samopoczucie. Na szczęście odnotowałam koniec @, lekkie tylko plamienie, takie tycie. No to szybko się umyć i rypnęłam do wyrka w samych majtkach. To Jacuś juz zaczyna swoje macanki, testy w stylu "O ho ho! Cycuszki!" i wreszcie pyta:

Jacek - Masz jeszcze ten okres?- nie przerywając mizianek
Ja- No niby nie, ale taka wiesz, końcówka..
Jacek - No czyli jest krew jeszcze? - nastrój powolutku pryska, macanki lekko słabną
Ja- No nie ma, takie plamienie tylko...
Jacek- TA! Ty mnie tak zawsze zrobisz, że mówisz, że już ok, a potem cały wacuś zakrwawiony!
Ja - No weź! Jak możesz tak gadać!?
Jacek - No ja wiem, że to moja wina, bo Ci macice wytrzepałem...

No i tutaj już nie mogłam powstrzymać śmiechu :D Czasem mi jest brak sił do tego mojego Jacka.


Boje się, że to Clo nie zda egzaminu i nic nie ruszy tych jajników. A wtedy nie wiem co zrobię. Staram się nie nastawiać, choć liczę bardzo na jajeczko, dojrzałe, pękające...
Ciąża to już sfera wyższych marzeń. Chociaż trudno mi o tym nie myśleć, nie liczyć kiedy bym urodziła, myśleć co bym ubierała. Niech już będzie środa!

I zastanawiam się czy mierzyć tempkę czy nie. Boje się, że jeśli dojdzie do owulacji, a temp skoczy to będę się nakręcać niepotrzebnie. Chciałabym jednak zaobserwowac czy będzie skok tempki po owulce (jeśli takowa wystąpi). Mam mieszane uczucia...

19 października 2015, 10:13

Z monitoringu w tym cyklu dupa blada... Gin wyjeżdza, i mówi, że w terminie w którym będzie dostępny nie ma sensu monitorować, bo będzie za wcześnie lub za późno.. Rozważam wypad do innego gina, od tak żeby chociaż zobaczyć co tam się dzieje...

EDIT#1 - Wizyta w piątek na 16:00.udalo się załatwić w sąsiednim mieście :) Viva Medicover!

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 października 2015, 15:44

22 października 2015, 17:26

Jutro monitoring u obcej PANI doktor. Mam uczucie głębokie, że nic z tego nie będzie. Nie czuję kompletnie nic. Żadnego bólu, kłucia, ciągnięcia, NIC. Śluzu nie jestem w stanie określić przez serduszka. Szyjka zmienia położenie przez cały dzień. Będzie dupa blada.

Myślę też nad zmianą lekarza. Mój gin jest spoko itp. ale jedna wizyta kosztuje 120 zł. A jeśli miałabym mieć ich kilka w miesiącu to pół mojej wypłaty pójdzie w las. A skoro mamy Medicover to mogę korzystać z prywatnej opieki medycznej bez żadnych kosztów. Jeśli Ginka okaże się kumata, to się zastanowię.

Mam do dupy dzień.

23 października 2015, 06:25

Dziękuję dziewczyny na wsparcie. Za pół godziny kończę pracę, idę się wyspać i jadę na ten wyczekany monitoring. Obawiam się, że Wasze przeczucia mogą być błędne i mimo tylu słów otuchy jajka jednak nie będzie. I na to się nastawiam, żeby nie przeżywać aż takiego rozczarowania.

Trochę dobiła mnie kolejna ciężarna u mnie w pracy. Jakoś to będzie. Miłego dzionka!

23 października 2015, 10:00

Zrobiłam test owulacyjny. Nie wiem w sumie po co, ale mam domu chyba z trzy paczki testów to zrobiłam i teraz proszę o pomoc w interpretacji wyniku, bo ja niestety jestem całkowicie nieobeznana w temacie :) Siuśki trochę rozwodnione kawą, ale nie za bardzo ;) :P

3d92031e916744e0med.jpg

6eb1d13b98dcc14emed.jpg

23 października 2015, 16:37

Po monitoringu. Dużo pęcherzyków ale żadnego dominującego. Walczę, żeby się nie rozplakac. Gdybym nie szła dziś do pracy w był się nawalila.

24 października 2015, 13:36


319e761c0ffaabbbmed.jpg

728ef4bb9e3d39e0med.jpg

Dzisiejszy test owulacjny. Jestem laikiem ale dla mnie pozytywny, bo kreska moja jest nawet ciemniejsza od testowej. Może faktycznie jakieś jajo się obudzi? Szczerze wątpię, ale seksu nigdy dość, wiec bierzemy się do pracy. Dziś już mu trochę lepiej. Pogodzilam się z sytuacją i nabrałam sił do walki.

25 października 2015, 15:53

df028d2f2d6eafdemed.jpg

Dzisiejszy test owulacyjny również pozytywny. Jutro monitoring. Wszystko się okaże co i jak. Olewam sprawę i będę się seksić do woli :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 października 2015, 15:55

26 października 2015, 07:59

Odnotowałam spory spadek temperatury. Zdziwiłam się tak bardzo, że aż dwa razy mierzyłam no i jak nic właśnie taka jest. Czyżby jednak jakaś owu? To możliwe, że jajko urosło w dwa dni z niczego? Miałam ochotę od razu brać się za serca, ale o 14 idę do ginki, więc nawet nie miałabym jak się umyć czy coś. Poza tym nie lubię chodzić taka "używana" do ginekologa, bo wiem, że on zaraz wszystko wie :D Niby nic, bo przecież wie, że się staramy, ale jednak jakoś mi tak głupio ;) Zapowiedziałam jackowi, że trzeba będzie się dzisiaj postarać, a ona na to:
- No ja pracuje do 16 dzisiaj... Długo takie jajeczko się utrzymuje?
- No wydaje mi się, że tak z 12 godzin, ale może mniej. Nie wiem w sumie...
- Aha... (myśli intensywnie) No to najwyżej obiad zjem później...

Rozterki emocjonalne mojego męża "Obiad czy potomek? Oto jest pytanie!"

Dzisiejszy monit rozwieje wątpliwości mam nadzieję. Postaram się nie dołować jeśli okaże się, że nic z tego. Obiecuję!

26 października 2015, 17:57

5e21a64a8d6468fdmed.jpg


MOJE JAJO! :D Prawy jajnika zadziałał! Ginka powiedziała, że endo super, a jajko pęknie za maks 3 dni :)

Zaczynamy sex-maraton ♡♥

27 października 2015, 08:09

Starania zaczęte bardzo intensywnie :) Tak sobie myślę... Ginka szacowała pęknięcie (jeśli pęknie) na około środę- czwartek, ale skoro tak szybko urosło "z niczego" to może i pęknie szybciej? Mam tylko nadzieję, że nie zrobi się torbiel...

Mój Jacek rozwala mnie psychicznie :D Wczoraj leżymy obok siebie umęczeni staraniami, ale jeszcze "złączeni" (myślę, że wiecie o co chodzi :P) i ja chciałam wstać na co mój ślubny w krzyk!

Jacek - Co Ty robisz?!
Ja - No jak co? Pić mi się chce!
Jacek - To nie wiesz, że nie możesz wstawać? Nogi do góry musisz trzymać!
Ja - No przestań! Nic się nie stanie!
Jacek- Przecież widziałaś Biga Lebowskiego, tam było, że trzeba nogi do góry, bo to sprzyja zapłodnieniu. Poza tym Tobie się wydaje, że to tylko kropelka wyleci, a Ty wiesz ile tam jest plemników? MILIONY!
Ja - (zaliczam opad szczęki na sens tego rozumowania) Ale...
Jacek- Nie ma ale! Czekaj, wcisnę Ci poduszkę pod tyłek...

No i zaczęły się kombinacje nad "rozłączaniem bez utraty cennych milionów plemników" :D I leżę jak ten łoś , z poduchą pod tyłkiem, dzięki Bogi mam butelkę z wodą z dziubkiem to się nie oblałam, bo przecież nie mogłam wstać się napić. I leżę tak i myślę, że mi krew napływa do głowy i nijak dostane wylewu, kiedy mój Jacuś odwraca się gwałtownie w moja stronę i rzecze:

- Tak sobie pomyślałem właśnie! Najlepiej będzie jak zrobisz świece!

A myslałam, że to mi padło na głowę...

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 października 2015, 08:20

28 października 2015, 17:46

Miałam iść w piątek sprawdzić czy pęcherzyk pękł, ale niestety nie udało mi się nigdzie dostać ;/ Nawet w sąsiednim mieście.. Będę jeszcze próbować, a jak nie to umówię się na poniedziałek, trudno..

Dzisiaj brzuch kuje i ciągnie cały dzień z obu stron. Mam ogromną nadzieję na owulację. Nie na ciąże, ale na owulację :) Bo ciąża w pierwszym owulacyjnym cyklu od roku jest tak abstrakcyjna, że aż boje się robić sobie nadzieję :)

Jacek spisuje się dzielnie, chociaż wczoraj wieczorem podczas igraszek tak mnie wkurzył, że chciałam dać sobie spokój. Ogólnie totalna błahostka, ale jakoś mnie zdenerwował jego ton. Sam powiedział, że mam kupić żel (Conceive) żeby się bardziej wspomóc a wczoraj to mnie z pretensjami czy musimy go używać bo - UWAGA- ten żel śmierdzi jak farby plakatowe! Dla mnie to on nie ma żadnego zapachu, nie mówiąc już o tak charakterystycznym jak plakatówki, ale Jacek się uparł, że śmierdzi i koniec. Spór został jednak szybko zażegnany ;)


Dzisiaj rano mnie rozczulił całkowicie. Wstałam z nim rano, mimo, że miałam na popołudnie, bo chciałam z nim spędzić chwilę, bo dziś nie widzimy się cały dzień. Poszłam do łazienki, wracam i patrzę, a Jacuś siedzi na kanapie, wsuwa płatki śniadaniowe i ogląda zdjęcie mojego pęcherzyka. Zaskoczyło mnie to, bo nie myślałam, że może się tym zainteresować jakoś specjalnie, i pewnie znowu coś głupiego wymyślił, więc pytam:

JA - Co tak oglądasz?

JACEK - A bo tak sobie pomyślałem, że jeśli nam się uda, to to jest pierwsze zdjęcie naszego dziecka.

Zaliczyłam opad szczęki, atak czułości i wzruszenia. Ach te chłopy! Czasem te ich głupoty trafiają w serce :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 października 2015, 17:47

29 października 2015, 09:35

No i KONIEC STARAŃ w tym cyklu. Ja wiedziałam, że nie będzie kolorowo. No bo jak by miało być? Mi miałoby się coś udać tak jak zaplanowałam?

Jacek chory całkowicie, ból gardła, katar, lekka temperatura. Generalnie znajduje się w stanie całkowitej nieprzydatności do użycia. Nie mam co się na niego złościć, bo to nie jego wina, że jest chory, a bzykoserca z przymusu to nic fajnego. Tylko żeby on się nie zachowywał jak małe dziecko, to byłabym o niebo szczęśliwsza.
Wczoraj zrobiłam konającemu herbatę, kanapki, dałam leki, przykryłam kocykiem, włączyłam film i leży, smarka, jęczy aż stwierdził, że to wszystko nie ma sensu i mam go oddać do hospicjum! Prawdziwie dzielny mężczyzna!

Temperatura niestety nie powala na kolana, a dziś to nawet trochę opadła. Myślę, że cykl niestety na straty, ale na szczęście było jajco ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 października 2015, 10:15

29 października 2015, 16:32

Matko jak mnie dzisiaj rwie macica! Skurcze jak przed @. Mam nadzieję, że niedługo mi minie, a jak nie to wezmę dziś relaksującą kąpiel po powrocie z pracy.

Jacek w pracy, nie widzieliśmy się od rana, a i rano tylko po drodze "z siusiu" jak rozczochrane zombie podeszłam się przytulić i poczłapałam do łóżka. Przez telefon słychać, że stan agonalny chyba mu trochę minął. Miejmy nadzieję, że ten stan się utrzyma. ;)

Co to cyklu... Owulacji nie jestem w stanie potwierdzić, testy owulacyjne coraz bledsze, więc albo owu już była, albo nie było, a organizm się rozmyślił. Nie umówiłam się do żadnego gina. Postaram się jutro dostać na szybko do mojego, a jak nie to umówię się na poniedziałek, bo chciałabym żeby przepisał mi Dupka, bo nie chcę kolejnej telenoweli. Nie wiem czy w ogóle będę testować w tym cyklu. Mam dzień pod tytułem "NA CHOLERĘ MI TO WSZYSTKO, I TAK NIE WYSZŁO", jednak humor od rana trochę mi się poprawił, pije kawę, przegryzam owsianka i dostaje odleżyn na tyłku od siedzenia w pracy.

A tak ogólnie to całkiem zapomniałam zrobić dzisiaj obiadu :) Jacek będzie musiał przetrwać na bigosie zawekowanym przez jego mamę.

AAA! Jeszcze jedno! Byłabym zapomniała! Byłam u babci i stwierdziłam, że skoro i tam mam taki chujowy dzień, to nic nie jest w stanie go zepsuć bardziej, więc zebrałam się na odwagę i się zważyłam. I co? HA HA! 5 kilo mniej! AHAHAHA! Zwycięstwo!

30 października 2015, 22:22

Udało mi się dzisiaj dostać do mojego gina :)

I co? I gin stwierdził, że wszystko wskazuje na to, że pęcherzyk pękł. Obstawia owulację na około wtorek-środę. Trochę mnie to zmartwiło, bo akurat w środę zrobiliśmy sobie przerwę od sercowanek. Trudno! Ważne, że owulka była! :) To krok milowy w naszych staraniach.

Kolejny plan:

1# 9.11 - pierwsza w moim życiu beta!
2# Jeśli pozytywna to nic tylko się cieszyć i brać Dupka 2x1 przez przynajmniej 3 miesiące
3# Jeśli negatywna do brać Dupka 2x2 przez 5 dni i zaczynamy od nowa :)

Od trzech dni kłuje mnie macica. Nie wiem czy to dobrze czy to źle. Podobno jest to jeden z objawów przebytej owulacji, więc cieszy mnie to pobolewanie. :)


Z fronty chorobowego mojego kochanego męża, to stwierdzam, że chyba musi wypakować swoje torby i zrezygnować z przeprowadzki do hospicjum jeszcze na jakiś czas, bo dzisiaj już bardzo żywotnie umawiał się z kolegą na poszukiwania (z zamiłowaniem lata z wykrywaczem metalu). Cieszy mnie ten stan bo posiadanie 27-latka zachowującego się jak małe dziecko nie jest rzeczą którą chciałabym praktykować dłuższy czas.

Mój ukochany maż, na wieść o zgubionych przez mnie kilogramach stwierdził:

"Aż 5? Nie widać!"

Nie ma to jak wsparcie w mężczyźnie swojego życia! :D

A ze spraw domowych to posprzątałam dzisiaj całkowicie wszystko. Firanki wyprane, okna umyte, podłogi wyszorowane, łazienka lśni! A nasza psinka dostała na głowę, i zaczęła molestować Jacka i mnie. Nigdy wcześniej tego nie robiła, tym bardziej, że to suczka, a jednak! I co w związku z tym wymyślił mój ślubny? Otóż:

"Nusię będzie trzeba zamykać w łazience, bo ona się na nas napatrzy, a potem jej odbija!"

Co ma być to będzie! 10 dni do bety!
‹‹ 4 5 6 7 8