Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Spokój, relaks i badania. Niech się dzieje wola Nieba!
Dodaj do ulubionych
‹‹ 4 5 6 7 8

30 października 2015, 22:22

Udało mi się dzisiaj dostać do mojego gina :)

I co? I gin stwierdził, że wszystko wskazuje na to, że pęcherzyk pękł. Obstawia owulację na około wtorek-środę. Trochę mnie to zmartwiło, bo akurat w środę zrobiliśmy sobie przerwę od sercowanek. Trudno! Ważne, że owulka była! :) To krok milowy w naszych staraniach.

Kolejny plan:

1# 9.11 - pierwsza w moim życiu beta!
2# Jeśli pozytywna to nic tylko się cieszyć i brać Dupka 2x1 przez przynajmniej 3 miesiące
3# Jeśli negatywna do brać Dupka 2x2 przez 5 dni i zaczynamy od nowa :)

Od trzech dni kłuje mnie macica. Nie wiem czy to dobrze czy to źle. Podobno jest to jeden z objawów przebytej owulacji, więc cieszy mnie to pobolewanie. :)


Z fronty chorobowego mojego kochanego męża, to stwierdzam, że chyba musi wypakować swoje torby i zrezygnować z przeprowadzki do hospicjum jeszcze na jakiś czas, bo dzisiaj już bardzo żywotnie umawiał się z kolegą na poszukiwania (z zamiłowaniem lata z wykrywaczem metalu). Cieszy mnie ten stan bo posiadanie 27-latka zachowującego się jak małe dziecko nie jest rzeczą którą chciałabym praktykować dłuższy czas.

Mój ukochany maż, na wieść o zgubionych przez mnie kilogramach stwierdził:

"Aż 5? Nie widać!"

Nie ma to jak wsparcie w mężczyźnie swojego życia! :D

A ze spraw domowych to posprzątałam dzisiaj całkowicie wszystko. Firanki wyprane, okna umyte, podłogi wyszorowane, łazienka lśni! A nasza psinka dostała na głowę, i zaczęła molestować Jacka i mnie. Nigdy wcześniej tego nie robiła, tym bardziej, że to suczka, a jednak! I co w związku z tym wymyślił mój ślubny? Otóż:

"Nusię będzie trzeba zamykać w łazience, bo ona się na nas napatrzy, a potem jej odbija!"

Co ma być to będzie! 10 dni do bety!

31 października 2015, 22:23

Większość w Was mnie pewnie zrypie za negatywne myślenie, ale ja czuję w środku, że to byłoby zbyt wiele szczęścia naraz żeby zaliczyć w jednym cyklu stymulację, monitoringi, rosnący pęcherzyk, owulację a na koniec ciąże :) Podświadomie wiem, że to nie jest mój szczęśliwy cykl, ale czuję jednak, że muszę to napisać:

Do mojego dziecka:

Całe moje życie marzyłam o tym, by kiedyś nosić pod sercem nowego człowieka. Zobaczyć dwie kreski na teście i poczuć to "Będę mamą!". Głaskać rosnący brzuch, słuchać bicia Twojego serca, czuć Twoje ruchy. A później powitać Cię na świecie i kochać całą sobą jak nigdy nikogo wcześniej. Patrzeć jak rośniesz, przytulać, całować, głaskać. Obiecuję Ci kochanie, że zrobię wszystko byś był/a szczęśliwy/a. Chciałabym, by każdy nasz wspólny dzień był piękniejszy od poprzedniego, i wiem, że tak będzie. A wiesz dlaczego? Będzie tak, ponieważ będę miała Ciebie i twojego Tatę. Będziecie radością mojego życia. Jeszcze Cie nie ma, jeszcze Cię nie znam, nigdy Cię nie widziałam, nie czułam, ale musisz wiedzieć, że już teraz na samą myśl o Tobie moje serca wypełnia miłość do Ciebie. Wiem, że gdzieś tak czekasz na odpowiedni moment, i przyjdzie dzień kiedy dowiem się o Twoim istnieniu i przysięgam, że będę najszczęśliwszą kobietą na ziemi i wykrzyczę tę radość całemu światu.

Kocham Cię, tęsknię i nie mogę się doczekać chwili kiedy Cie poznam, bo jesteś moim największym z marzeń.

Mama

PS- Powodzenia nam wszystkim dziewczyny :)

3 dzień kłucia macicy po prawej stronie. 9 dni do bety :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 października 2015, 22:25

3 listopada 2015, 07:15

Bólu brzucha ciąg dalszy. Macica mi nie odpuszcza i kuje i szczypie jak najęta od samego rana. Najczęściej po prawej stronie, pewnie od jajnika tego po owulce. Więc to tak boli?

Chciałam dobrze- wyszło jak zawsze. Wybraliśmy się na wszystkie dostępne groby naszych rodzin i znajomych, bo dawno nie mieliśmy okazji do niektórych zajrzeć i stwierdziłam, że w dzień taki jak ten powinniśmy się zmobilizować. I co? I chyba mnie przewiało. Od wczoraj zasypiam na stojąco i ciągle mi zimno. A najgorsze to to, że mi zimno w cycki :D Takie nieprzyjemne uczucie w sutkach, niby zimno, niby boli. ;/ A ubranie koronkowego stanika to horror! zadrapałabym się na śmierć.

Ovu nie zaznaczyło owulki, ale Jacek uważa, ze powinnam ufać ginowi, że wie co mówi, bo wykres może być zaburzony i każda kobieta jest inna i może mi temperatura rośnie wolniej niż innym. ;) Optymista :) Jeśli moje cykle będą przebiegać książkowo, to mam w tym roku jeszcze dwie szanse na zajście w ciąże :)

Czuje jakiś taki wewnętrzny spokój. Kusi mnie trochę sikany, żeby mieć jakiś pogląd na betę. Móc się jakoś nastawić. generalnie wiem, że nie jestem w ciąży, ale zawsze chodzi taki chochlik po głowie i szepcze " A może jednak? Może się udało?". A ja nie chcę tak myśleć, bo rozczarowanie boli, a obiecałam sobie być radosną, bo dzieci przychodzą do szczęśliwych mam.

Dobrego dnia dziewczyny!

6 dni do bety :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 listopada 2015, 07:16

4 listopada 2015, 08:38

Temperatura niziutka...Miałam nadzieję, że odbije jakoś ale chyba sie na to nie zapowiada. macica nadal boli, zwłaszcza wieczorami. Takie uczucie szczypania, najczęściej w jednym miejscu, po prawej stronie macicy. Wczoraj ból aż promieniował na pośladek. Cycki w normie, tylko pojawiło się mega dużo mlecznego śluzu. Mam ciągłe uczucie wilgoci w majtkach, tak ze mnie leci, że bez wkładki ani rusz. Dolegliwości innych raczej brak :)

Od wczoraj mamy nowego, maleńkiego członka rodziny :D No właściwie moja kuzynka ma, ale zakochana jestem jakby był mój :D Jest przesłodziutki!

1a21f17d5ba923d8med.jpg

357eca3bbaa64dacmed.jpg



Mój Jacek znowu uskuteczniał dobieranie się do mnie przez sen, a kiedy już mnie rozbudził i rozochocił walnął się na drugi bok i poszedł spać :D Mnie to raczej bawi, a jego martwi, bo uważa, że ma ze sobą jakiś problem bo w ogóle tego nie pamięta. ja mu zawsze tłumaczę, że zwyczajnie jego podświadomość ma ochotę na małe co nieco, a świadomość jest zbyt zmęczona po pracy żeby coś zdziałać :)

Mam nadzieję, że ten ból macicy to dobry objaw :)

5 listopada 2015, 15:49

Temperatura nadal niska. Mogłabym zrobić progesteron, ale po co? Ten cykl nie był szczęśliwym cyklem, czekam grzecznie do bety, bo zrobię ją z przyzwoitości, potem Dupek, @ i zaczynamy od nowa ze zdwojona siłą. :)

Zaczyna mnie martwic ten ból macicy. To możliwe, że ból poowulacyjny utrzymuje się tak długo? To juz (wg. gina) 8do a macica boli nadal tak samo. Takie uczucie jakby szczypania, pieczenia w macicy. 90% czasu w tym samym miejscy po prawej stronie. Chwilami ból promieniuje do nogi lub w stronę pleców. Taki trochę jak skurcze @. Nie wiem co o tym sądzić.

No i śluz! leje się ze mnie tak, że chwilami idę sprawdzać czy to przypadkiem nie @! Konsystencja wodnisto-kremowa, ale kolor mleczny.

Śniło mi się dzisiaj, że robiłam sikanego i jak podchodziłam sprawdzić wynik to się obudziłam. :)

Nie mogę się doczekać 19.11! Sabat czarownic w Poznaniu!! Już się boje jak to się skończy! :) Jest plus bycia "nie-w-ciąży" - będę się mogła bawić na całego! No dobra! Na ile pozwoli mi woreczek żółciowy! :D


EDIT#1 - No i mimo, że sie potem źle czuję, nie mogę się powstrzymać przed jedzeniem słodkiego! No nie mogę! Moje -5kg pójdzie w dupę pewnie zanim przyjdzie @ :)
Trzymam za Was kciuki dziewczyny!

4 dni do bety :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 listopada 2015, 15:57

7 listopada 2015, 08:53

Hmm... U mnie niewiele nowości. Objawy nadal te same. Ból macicy, bardzo dużo wodnisto-kremowego śluzu, lekko spuchnięta szyjka macicy, i słodycze mogę wpieprzać na potęgę :D Wczoraj skusiłam się na sernik i oczywiście zapłaciłam za to soczystym rzygiem, bo mój woreczek żółciowy uznał jednak, że to dla niego zbyt wiele. A tak poza tym to NIC :)

Kuzynka wyciąga mnie dzisiaj do Rossmana na zakupy, bo jakieś podobno promocje się zaczęły. Nie mam na to mocy w ogóle, ale iść trzeba.

Jakoś po naszym mini sex-maratonie obojgu nam spadło libido. A właściwie można śmiało uznać, że nasze libido umarło :D Poważnie, nie mam nic a nic ochoty na sex. NO może przesadzam, seksu nigdy zbyt wiele, ale nie mam motywacji, żeby się ruszyć, męża coś ponęcić, jakoś się wystroić. Zwyczajnie mi się nie chce, padam na twarz i gdybym mogła to bym się wcale nie podnosiła z łóżka. I widzę po Jacku, że jemu też się nie chce, pracuje ostatnio od rana do nocy, bo mają tyle zamówień i nic a nic mu się nie dziwie, że po wstaniu o 5:30 i trzynastu godzinach pracy nie ma ochoty na miłosne uniesienia. I ja to kumam, mi samej się nie chce.

A wczoraj taka sytuacja. Kładziemy się spać, tulimy się, Jacuś mnie (o dziwo!) głaska po włosach, więc i ja jakieś tam mizianki uskuteczniam, żeby nie było, że leżę jak kłoda, no i bądź co bądź celibatu ponad tydzień, więc pomyślałam, że mężczyzna mój może miłości spragniony, i nagle ten mój ukochany otwiera paszczę:

Jacek- A Ty wiesz, że ja Ciebie kocham Kalusiu?
Ja- (serce miękkie) No ja Ciebie tez kocham! - tu zaczynam się jeszcze bardziej tulić i głaskać
Jacek - I wiesz, że dla mnie jesteś super hotem cziksem? (nasze głupawe, domowe określenie gorącej laski)
Ja- No dobrze wiedzieć, że Ci się nie opatrzałam.
Jacek - No i strasznie masz też fajne cycki, i w ogóle buzię też masz ładną i w ogóle...
Ja - A Tobie co? Co cię na takie wyznania wzięło?
Jacek - (głosem pełnym żalu) No bo ja przez tą pracę jestem taki zmęczony! I nie mam na nic siły! Nawet żeby się puknąć nie mam ochoty i ja nie chcę, żebyś Ty myślała, że już mi się nie podobasz czy coś..

Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem na tą troskę mojego ukochanego. Utuliłam, ugłąskałam, powiedziałam, że oczywiście, że się nie gniewam ani tak nie myślę, że wszystko rozumiem i z uśmiechem na ustach, dziękując opatrzności, że nie muszę uskuteczniać żadnych wygibasów, zasnęłam spokojnie w ramionach ukochanego :)



Sikanego nie zorbiłam, bo byłam siusiu po mierzeniu tempki o 5:30, więc nie miałam odpowiedniego materiału do badań :) Może jutro zatestuję.

Dzisiaj nocka w pracy, ale z racji tego, że mamy przyzwolenie na spanie mam w planach ogarnąć się z całą pracą do 1 i iść spać do 5:30 i zmierzyć tempkę.

Dziś przed samym wstaniem z łóżka śniło mi się, że zrobiłam test i wyszła na nim cieniuteńka druga kreseczka, taka niteczka różowa. I obudziłam się z uśmiechem na ustach :)

EDIT#1 - Zapomniałabym! 2 dni do bety! :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 listopada 2015, 08:53

8 listopada 2015, 06:42

Siknęłam i jak byk negatywny negatyw :) Jutrzejsza beta nie ma sensu, ale pójdę, bo nigdy nie byłam, no i gin kazał iść :P


Miłego dzionka dziewczyny!

Edit#1 - po ponad godzinie mikro cień cienia ;) czyli wyparowaly siuski i jest błędny odczyt :) ale fajnie taki coś zobaczyć :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 listopada 2015, 08:37

9 listopada 2015, 08:25

DZIEŃ ZERO

Beta zrobiona. Wyniki po 14. Ja wiem, że nic z tego :) Oby do nowego cyklu!

9 listopada 2015, 14:22

Beta 0,5 :)

No to co? Zaczynamy od nowa i w sierpniu rodzimy ;)

Dziękuję za wszystkie kciuki i ogromne wsparcie :*

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 listopada 2015, 14:23

11 listopada 2015, 08:09

Pierwszy raz odczułam emocje które towarzysza odbieraniu wyników bety :) Prawdę powiedziawszy mimo, że wiedziałam, że w ciąży nie jestem czułam lekka nutę zdenerwowania :)

Wynik przeżyłam bez większej depresji.

Pozytywy "nie bycia w ciąży":

- będę mogła bawić się na całego w Poznaniu
- w maju będę miała mniejszy brzuszek i będę mogła się lepiej bawić na weselu
- może załapie się jeszcze na wesele w sierpniu
- będę miała więcej "ciężarnego lata", żeby wykorzystać wszystkie moje "ciążowe sukienki"
- może uda się nam zrobić super prezent pod choinkę :)

Negatyw jest tylko jeden i oczywisty - nie będzie dziecka.

Skończyło mi się konto premium, ale stwierdziłam, że narazie nie wykupuję, bo i tak olewam mierzenie tempki, bo zaczęłam wczoraj Dupka 2x2 i czekam na @, więc sprytnie wykupię sobie premium w nowym cyklu :P Po co mam marnować premium na cykl, w którym się już nie przyda :)

Planujemy wybrać się na ponowne badania nasienia z Jackiem. Wcześniej był u niego problem z upłynnieniem, i chciałabym przed badaniem zastosować u niego Flavamed lub Mucosolvan, żeby sprawdzić czy wpłynie to jakoś na parametry. Właściwie to, żeby mieć pewność, że to akurat to pomaga powinniśmy zrobić badania przed i po zastosowaniu, ale idziemy na skróty ;)

Zastanawiam się nad negocjacja z ginem o zastosowaniu pregnylu. Chciałaby mieć pewność, że pęcherzyk pęknie, a to daje mi jej więcej tak myślę. No i kwestia dyskusyjna jest monitoring, a konkretnie jego termin. W tym cyklu 11dc nie było nic, a 14dc już 15mm jajco, i wydaje mi się, że nie ma sensu żebym szła na monit w 11dc. Wolałabym iść np. 13dc i potem za kilka dni zobaczyć czy pękło czy nie ( oczywiście zakładam, że urośnie piękne jajko :) ). Uważam tak również ze względu na kwestie finansowe, ponieważ jedna wizyta u mojego gina to 120 zł. I przy trzech wizytach w miesiącu to prawie 400zł. Dla mnie niestety to sporo.

Policzyłam sobie, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to około 2-5 grudnia powinna być owulka, bo @ wyliczyłam na 17-20 listopada. :) I wtedy testowanie wypadnie około 17-20 grudnia :P I pod choinkę byłaby najlepsza niespodzianka na świecie :) Zobaczymy jaki Bóg ma dla nas plan :)

22 listopada 2015, 23:16

Naładowałam akumulatory.

Wróciłam w nowym cyklu. Drugi z Clo, pierwszy z paskiem św. Dominika, z założenia ostatni na różowej stronie. ;)

Dzisiaj odnotowuję koniec @, więc od jutra zaczynam mierzenie temp.

Monitoring w tym cyklu wypada 13dc. Mój gin przyjmuje w poniedziałki, środy i piątki, więc albo 10 dc albo 13 dc. Stawiam na 13dc, bo w poprzednim cyklu w 11dc nic nie było, a w 14dc już spory pęcherzyk, więc logicznie rzecz biorąc 13dc jest bardziej optymalny dla wiarygodności monitu jak i mojego portfela. (120 zł za wizytę)

Wyjazd na Sabat do Poznania pozwolił mi się oderwać od tego wszystkiego. Khalan pisała o tym w swoim pamiętniku - pięć kobiet, które cą całkiem różne, a mają identyczne marzenie. Wspaniała noc! Bałam się tego spotkania, że coś pójdzie nie tak, nie polubimy się, cokolwiek. A okazała się, że pierwszy raz od rozpoczęcia starań podczas rozmowy o nich czułam się zrozumiana. Nie musiałam tłumaczyć każdego terminu medycznego. Dostałam kopa pełnego nadziei i pozytywnego nastawienia. Pisałam to już dziewczynom - dla takich spotkań warto NIE BYĆ w ciąży! :) Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze spotkać w tym składzie, lub najlepiej powiększonym o obecnie zaciążone wiedźmy ;)

5 grudnia 2015, 07:35

Cóż... Ten cykl nieudany. Clo nie podziałało jak trzeba, więc standardowo Dupek na wywołanie i w nowym cyklu zaczynamy z podwójną dawką Clo, plastrami z estrogenem i pozytywnym nastawieniem. Nie mam czasu ani chęci pisać. Bo i o czym? Żyję, mam się dobrze, starania olewam aktualnie totalnie, chociaż i tak sama się sobie dziwię, że mobilizuje się, żeby mierzyć tempkę, bo zazwyczaj olewam to wiedząc, że cykl jest nieudany.

Wszechogarniający "wdupizm" przyszedł razem z katarem i bólem gardła. Moja forma nie powala, ale duch nie daje się złamać. Przecież kiedyś się uda nie?

Czytam Wasze pamiętniki, naprawdę! Stópka, Anga, Etuś, Feśka, Dzabuch, Rebe, A.Kasia, lentillka, dreambaby... Przezywam wszystko razem z Wami, ale nie mam nawet kiedy odpisać, lub zwyczajnie nie mam co? Bo co mam napisać szczęśliwym mamom?
Im nic więcej już nie trzeba poza tym wiecznie śpiącym skarbem i wygrana z katarem ;)

Staraczkom w kiepskiej formie psychicznej?

Pisać, że się uda, że dacie radę? Same to wiecie, że jesteście silne. Musicie tylko samo to w sobie odkryć. Olewajcie wszystkie ciężarne dookoła, czy to w pracy czy w rodzinie. A powiem więcej! Cieszcie się tym cudem z nimi! Zadrość na pewno Was pożera, i ja znam to uczucie. Nie pozostaje nam jednak nic innego jak razem z nimi cieszyć się tym szczęściem. Za jakiś czas będziecie chciały tego by inni cieszyli się Waszym. A może wtedy wśród Was będzie ktoś taki jak Wy teraz? Kobieta z sercem wypełnionym miłością, i pragnieniem by wreszcie pojawił się ktoś komu tę miłość można podarować? Myślcie o tym, że nie można się poddawać. Wszystko zależy od nastawienia. Nie dajcie się pokonać. Idźcie do przodu z podniesionym czołem!

13 grudnia 2015, 15:48

Kolejny nowy cykl.

W sumie nie wiem który to cykl, ale zaraz stuknie nam rok starań. Kiedy to zleciało?

Trzymajcie kciuki, aby udało mi się dostać do gina 23 grudnia na monit w 11dc, bo jak nie to cykl przepadnie.

W tym cyklu podójna dawka Clo, czyli 2 tabletki na dobę,a do tego 2x Inofem, 4x Oeparol Femina, 0,5xBromergon, 1x Femibion 1x Polocard (przeciw zakrzepicy) i to czego najbardziej się boję 2x na tydzień plaster estrogenowy System50 (na endo). Obawiam się skutków ubocznych, bo podobno bywają nieciekawe. Aż przeczytałam ulotkę!

Od jutra zaczynam regularnie popijać wino i podjadać migdały i inne orzechy.

Mam głębokie przekonanie, że nic z tego nie będzie. Mam taki jakiś wewnętrzny stan otępienia. Rozmawiałam o tym z Jackiem i mówiłam mu o tym, że staram się nie załamywać. podchodzić do tego optymistycznie, wierzyć, nie zazdrościć innym, nie dawać się emocjom. I obawiam się, że tak bardzo staram się uodpornić na to wszystko, zobojętnić, nie przejmować, że kiedy wreszcie się uda ( o ile się uda) to już tak obrosnę skorupą obojętności, że mnie to nie ucieszy. Oczami wyobraźni widzę siebie beznamiętnie WYRZUCAJĄCĄ pozytywny test, idącą z przymusu na betę, oznajmianie tej informacji rodzinie jakby to była informacja o tym co podam na obiad. Czy to możliwe? Nie ma we mnie wiele smutku z powodu porażki, ale nie wiem czy wynika to z mojej siły czy z braku nadziei?

Od dłuższego czasu staram się napawać wszystkie z was optymizmem. Pokazać, że nie powinno się poddawać, że trzeba walczyć i to z podniesionym czołem. I tak robię! Naprawdę! Pierś do przodu, głowa do góry i robimy co trzeba. Jeśli jednak mam być całkowicie szczera, a od tego jest ten pamiętnik to coraz częściej mam uczucie, że się wypalam. Nie widzę sensu w staraniach, nie chce mi się tego robić. Robię z poczucia obowiązku i niedokończonej sprawy. Nawet o serca w "płodne" nie chce mi się starać. Libido na poziomie -100.

Może to wino hormonów, może pierwszego dnia okresu, a może okropnej pogody za oknem, ale dziś nie ma we mnie ani krzty optymizmu. I nawet nie chce mi się wysilać, by go w sobie wykrzesać.

O Was pamiętam i czytam, tylko jak zawsze nie mogę się zebrać by cokolwiek napisać.

A.Kasia - modlę się za Ciebie i Tymka. Wytrzymacie jeszcze trochę i baaardzo w to wierzę.

Maua- co do twojej Agatki to nie jestem pewna czy wytrzyma jeszcze ze 3 tygodnie. ;)

Feśka - nawet nie wiem co pisać, skoro masz wszystko czego mogłabyś chcieć.

dzabuch - Mam nadzieję, że bartuś szybko poradzi sobie z kłopotami brzuszkowymi. Może koperek pomoże?

Rebe - Twoje smakołyki przyprawiają mnie o cieknąca ślinkę. I może herbatka prawdę Ci powie?

Anga1989 - Zazdroszczę tych przygotowań! Ja jestem totalnie w proszku jeszcze!

India - Mam nadzieję, że przyjdzie do Ciebie podwójne szczęście!

Stópka - Wiem, że Wam się uda. Dbajcie o siebie nawzajem i wszystko będzie dobrze!

Lantillka - Zazdroszczę Zakopanego! Jak ja bym się chciała wyrwać z tych moich ponurych stron!

Etuś - Trzymam kciuki za jajeczka. Na pewno urosną i zaowocują pięknym dzidziusiem.

Dreambaby - powodzenia z nowym ginem! Taka odmiana się przydaje, bo czasem ktoś nowy może dostrzec coś o czym ktoś wcześniej nie pomyślał.

Nie wiem czy wymieniłam Was wszystkie ale wiedzcie, że jestem z Wami całym sercem.

23 grudnia 2015, 15:36

Staraniowy rok kończę wpisem o tym, że dzisiejszy monitoring wykazał, że mimo podwójnej dawki Clo i plastrów z estrogenem jajniki nadal śpią głębokim snem. Brak pęcherzyków dominujących.

MAM DOŚĆ.

Gin zalecił odtawienie wszystkich leków poza Inofemem, kwasem foliowym i Bromergonem. Zalecił Metformax przez dwa miesiące i wtedy dopiero wracamy do starań. Mam zacząć brać po Świętach, więc kolejne 60 dni zapowiada się dziwnie.

Olewam całkowicie mierzenie tempki. Starania. Owulację. Jajniki. nasienie. To wszystko. Musze odpocząć. Nadszedł ten czas w którym mam naprawdę bardzo dość mojego organizmu i mam dość myślenia podczas seksu o zapłodnieniu, plemnikach, jajeczkach itp. Odcinam się od wszystkiego. Wrócę dopiero w lutym do tego wszystkiego.

Będę tutaj oczywiście i będę śledzić co się u Was dzieje. Będę dawać znać co u mnie, bo nie poddaję się. Wojna trwa, a to tylko kolejna przegrana walka. Przyszedł czas wycofać się z linii frontu, zregenerować siły, uzupełnić straty i z nowa energią ruszyć dalej.

Wesołych świąt dziewczyny!

23 grudnia 2015, 15:36

Staraniowy rok kończę wpisem o tym, że dzisiejszy monitoring wykazał, że mimo podwójnej dawki Clo i plastrów z estrogenem jajniki nadal śpią głębokim snem. Brak pęcherzyków dominujących.

MAM DOŚĆ.

Gin zalecił odtawienie wszystkich leków poza Inofemem, kwasem foliowym i Bromergonem. Zalecił Metformax przez dwa miesiące i wtedy dopiero wracamy do starań. Mam zacząć brać po Świętach, więc kolejne 60 dni zapowiada się dziwnie.

Olewam całkowicie mierzenie tempki. Starania. Owulację. Jajniki. nasienie. To wszystko. Musze odpocząć. Nadszedł ten czas w którym mam naprawdę bardzo dość mojego organizmu i mam dość myślenia podczas seksu o zapłodnieniu, plemnikach, jajeczkach itp. Odcinam się od wszystkiego. Wrócę dopiero w lutym do tego wszystkiego.

Będę tutaj oczywiście i będę śledzić co się u Was dzieje. Będę dawać znać co u mnie, bo nie poddaję się. Wojna trwa, a to tylko kolejna przegrana walka. Przyszedł czas wycofać się z linii frontu, zregenerować siły, uzupełnić straty i z nowa energią ruszyć dalej.

Wesołych świąt dziewczyny!

22 stycznia 2016, 08:38

Nowy Rok- Stara JA.

Zebrałam się wreszcie by coś naskrobać. Niestety nadal czekam na wredną @, która narobiła mi nadziei na swoje przybycie plamieniem kilka dni temu. Niestety mam wrażenie, że zawróciła na dworcu i do mnie już nie dojechała. Bez sądowego nakazu stawiennictwa wydanego przez Duphaston nadal będzie mnie unikać, więc w poniedziałek idę po receptę.

Cóż... Starań jako takich nie uskuteczniamy. Oboje wrzuciliśmy na luz i myślę, że dobrze nam to robi. ja staram nie zaprzątać sobie głowy staraniowymi sprawami. Grzecznie bierzemy leki, suplementy, wzięliśmy się trochę za naszą dietę i lecimy do przodu. Ponowne starania zaczynamy w marcu, wiec pod koniec lutego chciałabym zrobić ponowne badania hormonalne, bo ostatnie miałam prawie rok temu.

Trzymajcie za nas kciuki bo rozpoczynamy starania o kupno mieszkania! W lipcu kiedy Jacek dostanie umowę na stałe chcemy wziąć kredyt i kupić swoje własne M. ;) Poza tym w poniedziałek idę zapisać sie na kurs prawa jazdy! Staram sie zrobic postep i przełamac traume powypadkową :) Mam nadzieję, że nie rozbije sie na pierwszym napotkanym drzewie :)

Wiem, ze mało sie odzywam u was, ale przyrzekam, że codziennie śledzę co u Was słychać! Ciesze się radością mam obserwujących jak rosną ich pociechy, napatrzeć się nie mogę na zielone kropeczki i brzuszki cieżarówek, oraz kibicuję wszystkim staraczkom :)

Trzymajcie sie dziewczyny!

24 stycznia 2016, 08:07

Dobra paskudna @! Masz ostatnią szansę aby się pojawić!

Znacie te sytuacje kiedy @ zaskakuje Was w najmniej oczekiwanym momencie? Zastosowałam kilka "wywoływaczy" :

- białe majtki
- białe, a na dodatek stringi!
- jasne spodnie,
- nie wzięłam z domu tamponów, podpasek, ani wkładek,
- jestem w pracy do 14, bez możliwości wyjścia wcześniej
- nie wzięłam nic na przebranie
- umówiłam się dzisiaj na bieganie z kuzynką,
- a wcześniej idziemy na basen,
- później piekę ciasto marchewkowo-buraczkowe (nie wiem, czy słyszałyście, ale jest takie porzekadło, że kobietom w trakcie miesiączki wychodzi zakalec)
- a wieczorem do kina - wszędzie bez jakichkolwiek "zabezpieczeń"

Czekam na @ :D Wobec tylu "wywoływaczy" musi się poddać :D To się dopiero nazywa "kusić los" :D

28 kwietnia 2016, 23:04

Ty razem naprawdę dłuugo mnie nie było. Potrzebowałam wytchnienia od starań, Ovu i od wszystkiego co związane z ciążą, samoobserwacją, staraniami, ginekologiem, badaniami itp.


Wreszcie chyba czuję się gotowa tutaj wrócić. Podjęliśmy decyzje o zmianie lekarza i chyba to dało mi powera.


Co u mnie? Cóż..

Najważniejszą rzecza ostatnich miesięcy jest chyba to, że zmieniłam pracę. Teraz jestem zastępcą kierownika restauracji i managerem hoteliku. Pracy co nie miara! Całe dnie spędzam kursując między restauracja a hotelem. Sezon komunijny się zaczął, więc wszyscy poddenerwowani. Ogólnie praca sama w sobie nie jest zła, ale ludzie są gorzej niż tragiczni. Kłębowisko jadowitych węży i pająków wymieszanych z szerszeniami. HORROR SPOŁECZNY! Gdzie się człowiek nie obróci to mu wbiją nóż w plecy. Kelnerki nie mogą mnie znieść bo "gówniara bez doświadczenia w branży nimi zarządza". Uważają, że zawód kelnerki to najbardziej wymagający zawód na świecie - nie abym umniejszała ich zasługi i ciężar takiej pracy. Są niezmobilizowane do pracy, we wszystkim widzą problem, we wszystkim doszukują sie drugiego dna. Są już tak przesiąknięte wszechobecnym fałszem, że nie potrafią myśleć, że ktoś jest w stosunku do nich szczerzy. Nie lubią mnie chyba dlatego, że doznają szoku poznawczego. Szef kuchni jako-tako. Czasami daje o sobie znać jego wojskowa przeszłość zawodowa, ale radze sobie z nim. Recepcjonistki dwie ok, jedna do odstrzału absolutnie. godzinami mogę snuć historię jej niekompetencji i przekraczania granic przyzwoitości. Kierownik - facet miły i przyjemny, pomaga mi jak umie i choć ostatnio mieliśmy mała spinę wszystko jest ok.

Praca na początku wykańczała mnie psychicznie, chodziłam poddenerwowana , płakałam, gryzłam się ze wszystkim. A teraz stwierdziłam, że nie mam do stracenia nic więcej niż pracę, i nie ma sensu tak tego przeżywać. Olewam to czego zrobić się nie da, mimo, że szefowa liczy na cuda. Kształtuję swój charakter, ćwiczę asertywność, głowa do góry i do przodu.


Niecałe dwa tygodnie temu Jacek przeszedł operacje przepukliny pachwinowej oraz usunięcia wodniaka na jądrze. Niestety jak widać na wykresie łączy się to z celibatem, ale mam nadzieję, że to poprawi jego samopoczucie. No i parametry może podskoczą?


Jeśli chodzi o starania:

Nie robię NIC! Całkowicie, absolutnie nic. Nie biorę nawet witamin. Wiem, że większość z Was powie, że powinnam łykać chociaż kwas foliowy. I ja też wiem, że tak byłoby najlepiej. Zwyczajnie jednak nie chcę musieć o tym pamiętać, Mieszanki leków i suplementów które brałam prze ostatni rok dały popalić i mi i mojej wątrobie. Poza tym tak jak wspomniałam wcześniej - ZMIENIAM LEKARZA. Chce iść do niego "czysta". Najprawdopodobniej od jutro zacznę przyjmować chociaż te głupie witaminy i kwas foliowy, bo wizyta 4.05.2016 na 9:30. Wypadałoby chociaż to brać, resztę (nawet Bromergon i Inofem) odstawiam całkowicie bo nie chcę zakłamywać wyników badań. Potrzebuję nowego startu.

W drugiej połowie marca puknął mi rok na Ovu. Kiedy zaczynałam przygodę ze staraniami nie myślałam, że znajdę takie miejsce jak to. Ne myślałam, że będę patrzeć na cudze Cudziątka i modlić się aby były zdrowe, aby przeszła im gorączka, aby połówkowe poszły dobrze, aby dziecko dało mamie nacieszyć się paznokciami, aby blastusie przetrwały,dowiedzieć się jak starsza siostra niańczy malutka siostrzyczkę, obserwować jak tempka skacze i odliczać testowanie. Jestem cały czas i mimo, że rzadko pisze to czytam Was i śledzę co u was słychać

Postaram sie więcej odzywać.

Nigdy ie myślałam, że znajdę przyjaźń w miejscu takim jak te.

4 maja 2016, 14:44

No i po wizycie.


Nowy gin jak dotąd zapowiada się ok. Mówi, że ta prolaktyna to jego zdaniem jest oki nie robi większego zamieszania. Zlecił komplet badań czyli muszę przygotować się na pustkę w portfelu. Kazał zrobić badanie hormonu określającego rezerwę jajnikową. Trochę się tego boję. Powiedział, że na podstawie USG optowałby za jakimś rodzaje PCO, ale potwierdzić musi to badaniami. Dodatkowo zalecenie lekarza ZERO SŁODYCZY. I dieta jak u kobiet z cukrzycą w ciąży. I z kompletem badań do kontroli. Na razie łykać kwas i witaminy. Dużo się ruszać i zdrowo jeść. A potem zobaczymy.


Czyli dziś żegnamy się z pysznościami!

4 maja 2016, 14:44

No i po wizycie.


Nowy gin jak dotąd zapowiada się ok. Mówi, że ta prolaktyna to jego zdaniem jest oki nie robi większego zamieszania. Zlecił komplet badań czyli muszę przygotować się na pustkę w portfelu. Kazał zrobić badanie hormonu określającego rezerwę jajnikową. Trochę się tego boję. Powiedział, że na podstawie USG optowałby za jakimś rodzaje PCO, ale potwierdzić musi to badaniami. Dodatkowo zalecenie lekarza ZERO SŁODYCZY. I dieta jak u kobiet z cukrzycą w ciąży. I z kompletem badań do kontroli. Na razie łykać kwas i witaminy. Dużo się ruszać i zdrowo jeść. A potem zobaczymy.


Czyli dziś żegnamy się z pysznościami!
‹‹ 4 5 6 7 8