OF dziś przesunął mi owu na poniedziałek... taaaaa jasne!
Żeby o tym wszystkim nie myśleć kupiliśmy paprykę, mąż po nocce poszedł spać a ja zabieram się do słoików
Rok temu mój progesteron był rewelacyjny >40 a że wszystko porównuje z tamtą ciążą to poniżej 20 dla mnie będzie proste że nic z tego.
Wzięłam się za te słoiki i paprykę, próbowałam nie myśleć włączyłam nawet "odmózgowiacz"-"Dlaczego Ja"
ciachałam sobie i taka myśl mnie naszła "na pewno się nie udało" a tu niespodzianka...
W sobotę kiedy to poszukiwaliśmy żelu po Wrocławiu postanowiliśmy kupić przyjaciółkę naszemu maleństwu
A taki już duży jestem
po raz kolejny nic z tego
obudziłam się zaryczana... mimo że sama może z in vitro nie skorzystam bo na tym etapie już kończę tą nierówną walkę to bardzo bardzo pragnę by inni którzy walczą z niepłodnością mieli szansę na rodzicielstwo.
Tym razem termometr stał się "cipometrem" hahahaha ten to ma pomysły
Czyli ostatnia szansa na bycie matką przed 30stką...
Ja oddałabym bardzo dużo o ile nie wszystko za dziecko a tu takie coś... łzy i nic więcej
śpiące to popołudnie dzisiaj... mąż do pracy a ja na kanapę, poleżałam chwilę ale zimno się zrobiło to zebrałam się do sypialni - do Dieselka którego upał wykańcza pospałam sobie 2 godzinki i trzeba było wstać bo noc byłaby straszna...
Moja senność to na pewno nie od ... to od upałów i ciągłego braku wyspania się.
Wypiłam sobie piwko - 0%, odbiję sobie po 10sierpnia...
Objawów brak - jakichkolwiek. Czekam na wynik, odstawiam leki i min 2 butelki wina moje, tylko moje! Wypiję za siebie i za Was, za wszystkie które muszą to przeżywać - nie udane IUI/IVF, kolejne miesiące, wylane łzy i za dalszą siłę na walkę z niepłodnością! Wierzę że kiedyś zostanie nam to wynagrodzone, nie wiem jak, nie wiem kiedy ale chcę wierzyć że kiedyś to nadejdzie.
http://www.biedronka.pl/pl/artykuly-przemyslowe
Temp spada tak jak można było się spodziewać, koło ust opryszczka więc już mi nawet beta nie potrzebna. Ale dla świętego mężusiowego spokoju pójdę jutro i wieczorem otwieram wino... 2 wina... nie no trzech to już nie dam rady
Póki co nie jest źle, nie mam doła, czuję się gotowa na ten negatyw... aktualnie - nie wiem co będzie jutro...
A żeby było ciekawiej dziś mija 6 lat i 7 miesięcy od kiedy postanowiliśmy że czas na dziecko... eh żebym ja wtedy wiedziała że to będzie tyle trwało to miesiąc później już byłabym w klinice...
Za 24h będzie już wynik i zaczynam wielkie chlanie... prawdę mówiąc nie mogę się doczekać, dawno nie zalałam się - chyba gdzieś dwa lata albo i dalej... człowiek odmawia sobie rozrywki i przyjemności a i tak *uj wielki z tego albo nawet i nie bo *uj wielki może dać przyjemność a tu ani przyjemności ani spełnienia...
Myślałam że po prostu otworze wino i te 79miesiecy zwyczajnie zostanie za mną. Myślałam że jestem gotowa na wywrócenie życia do góry nogami, na przewartościowanie, na zmianę priorytetów i na takie zwykłe zainwestowanie w siebie... NIE JESTEM!
Najpierw temp w dół w później siku i *** rozkleiłam się chociaż nie chciałam - łzy popłynęły same...
rok temu powtarzali "udało się raz uda się znów" "udało się za pierwszym razem więc za chwilę znów się uda" ... nie udało się! kolejne 3 IUI i nic...
wiele lat słyszałam "trzeba schudnąć" ... kiedy zaszłam w ciążę ważyłam 134,3kg - dziś 104,7 ... poważnie wystarczy schudnąć?
Nie wiem co będzie dalej, czy nadal będę chciała walczyć, czy spróbuję IVF, czy spróbuję adopcji, czy mój związek nadal ma sens, czy w ogóle ma sens jeszcze moje życie...
wielkie topienie smutków w dwóch butelkach wina było już w piątek ... z resztą wylewanie smutków do W(ujka)C(ześka) też...
dziś już delikatnie powitałam nowe ?życie? (a cóż to za życie będzie? )
Żegnam się... powodzenia walczącym i ślicznych, zdrowych bobasków tym które teraz już tylko czekają aż krasnal lub krasnalki (Sosenko :*) wyskoczą na ten świat
- a ile jest?
- 25mln
- kupiłbym samochód, dom z ogrodem, spłacił kredyt, i kupił drugi dom nad morzem...
- czyli dziecka tak naprawdę nie chcesz...
- czemu? no przecież teraz się udało
- a kto Ci tak powiedział?
- idź z psem...
Ah ten mój mężuś
ostatnie 2 tyg były tak piękne, uśmiechnięte i w ogóle mmmmmmmm że aż chcę zatrzymać czas
dziś mężuś wrócił do pracy po 2tyg laby, ja zaczynam jutro - ciężko będzie po ponad miesiącu nieobecności
4dpo i po owu i po IUI no kto by pomyślał że tak się stanie... oby tylko z pozytywnym zakończeniem, tak bardzo bym chciała...
dziś jakieś pozytywne wibracje - obiad schabowy+ziemniaczki+kapusta na gęsto; pranie; i zszycie 3 par spodni... normalnie wiecznie mam lenia a dziś jakoś poszło
Miłego dnia przy słoikach i papryce ....a przesunięcie ovu ciekawe ...
Kasiu nie ma co porównywać W pierwszej ciąży mialam mdłości a potem okazało się że ciąża obumarła a jeszcze w dniu diagnozy było mi niedobrze rano A w drugiej mdłości były sporadycznie Naprawdę każda ciąża jest inna Dobrze że masz się czym.zająć;)