Oczywiście zasługa mojego G bo ciężko zrozumieć że od dłuższego czasu się nie wysypiam, że wczoraj do późna miałam coś do zrobienia a Diesel po wczorajszym zastrzyku musiał wyjść w nocy siusiu i sam prawie zasnął tak długo opróżniał pęcherz musiał, no po prostu musiał mnie rozbudzić kiedy wrócił po nocce - gadaniem i super pomysłem "zapal światło bo mały ma coś na nodze". Oczywiście lampka nocna nie wystarczy, musiałam wstać i zapalić górne światło - i... o jej nic tutaj nie ma... wstałam zrobiłam sobie kawe i śniadanie a pan milusiński położył się spać...
Ciężko zrozumieć że jeśli organizm jest przemęczony to włącza mu się lampka ze to nie czas na ciąże... no ale oczywiście "nie wyszukuj sobie pretekstów do nic nierobienia"
W takie właśnie dni mam ochotę wszystko rzucić i wyjechać daleko...
Gdy nie działa żaden mądry plan
Gdy w mojej głowie alarmowy stan
(...)
Gdzie tu sens, by spierać z losem się?
Dziś wybrać mogę - dobrze mi czy źle
Tak - to nietrudne słowo
Cały świat mam u swych stóp
Mało tego, Ciebie obok kocham znów
(...)
I niech każdy to widzi
Co znaczy szczęśliwym być tak"
Teraz Boże wszystko w Twoich rękach
Jechaliśmy do kliniki, kilka minut po wyjeździe i końcu reklam z głośników słyszę właśnie tą piosenkę
https://www.youtube.com/watch?v=4vHueSUgVhk
Nie chodzi o całość lecz właśnie o te kilka wersów napisanych we wczorajszym wpisie.
Ma to wiele wspólnego z wczorajszą decyzją - kończymy! To była ostatnia IUI bez różnicy czy za 2 tyg zobaczę pozytywną czy negatywną Bhcg.
Temat dalszych starań/IUI/IVF i kolejnych wydanych tyś zł zamykamy!
W razie negatywu poszukamy sobie zajęcia/nowego hobby czy też po prostu zaczniemy zagłębiać się w nasze zainteresowania - może pójdę na moją wymarzoną seksuologię? Co nie zmienia faktu że pustka i tęsknota za dzieckiem pozostanie...
Jeśli jednak Bóg zdecyduje wynagrodzić nam wszystkie łzy i spełni nasze największe marzenie będziemy najszczęśliwsi na ziemi.
Z całym bagażem braku snu, braku czasu dla siebie, ciągłego braku pieniędzy na własne zachcianki, smrodu kupki, kolejnych łez wywołanych z powodu brakiem sił i pomysłów czemu znów płacze itd bierzemy na klatę rodzicielstwo i pragniemy tego bardziej niż mogłoby się wydawać!
W pracy jak zawsze nerwowo a ja? A ja w pierwszym momencie wku*w a później luz... normalnie jak nigdy
Po wielu latach usłyszałam coś czego mi brakowało i może to dało mi wewnętrzny spokój? W pracy jest dziewczyna która pomimo iż ma 28lat jest już po rozwodzie i podobnych przeżyciach - z jedną różnicą ona doczekała się ślicznego synka... z kolejnym partnerem. Z mężem po 7 latach starań rozstali się, czemu nie wiem. Jest teraz szczęśliwa i nawet nie w głowie mi przypominać jej o tamtych przeżyciach.
Do rzeczy - w poniedziałek rozmawiałyśmy i tak sobie pomyślałam że może mogę jej zaufać powiedziałam że już 2 IUI mam za sobą ale nie dałam rady wspomnieć o moim aniołku [*]. Nie spodziewałam się takiej reakcji z jej strony - wzięła mnie za rękę i powiedziała że bardzo dobrze mnie rozumie i mam się nie poddawać. Zapytała kiedy kolejna IUI, zawahałam się chwilę ale powiedziałam "jutro". A ta wariatka rozpłakała się i powiedziała że nie pójdzie spać po nocce i będzie mocno trzymać kciuki. Pierwszy raz poczułam od zupełnie obcej osoby szczerą troskę.
Wiem że Wy tutaj też dobrze mi życzycie ale zobaczyć jej reakcję było bezcenne!
Dziwne... brakowało mi szczerego "trzymam kciuki, musi się udać"! i nagle mam wewnętrzny spokój.
Wroncia a widzisz nie wkurzyłam się - raczej pomyślałam "dokładnie tak!"
Zelma nawet nie wiesz jak te 7 lat może szybko minąć...
Truskaweczko my się nie poddajemy my odpuszczamy gonitwę szczurów
Alusia masz rację kiedyś się uda - może nie tylko nam a także jakiemu dzieciątku które straciło rodziców - adopcja?
eM na razie koniec, co będzie za kilka miesięcy/lat nie wiem...
aaagaaatka Twój komentarz jest tak dziwnie złożony że siedzi mi w głowie odkąd napisałaś
Holly go a wiesz że dawno w Częstochowie nie byłam i chętnie bym się przejechała - podziękować
Co jeszcze?
- W pracy masakra, jak tak dalej pójdzie to się zwolnię. Nie pozwolę na poniżanie tylko dlatego że dłużej pracuje.
- Siostra męża w 4miesiący ciąży... życzę Jej jak najlepiej. Chodzi bardziej o to że w niedzielę na imieninach teścia teściowa pochwaliła się wszystkim że będzie babcią... po naszym wyjściu! Mój tato tam był i stąd o tym wiem. Jak się teściowa tłumaczyła? "nie chciałam Kasi mówić żeby jej przykro nie było". No kurde! Czemu przykro? a co ona z moim mężem sypia i ma być mi przykro że jej zrobił a mi nadal nie? A nie przyszło Jej do głowy że kiedy po stracie powiedziała mi "o co Ci chodzi przecież to nie było dziecko" było mi bardziej przykro? Kiedy powiedziałam mężowi że będzie wujkiem zaśmiał się i powiedział krótko "teraz już mają wnuka więc może w końcu odpuszczą z tekstami do nas"... ehhh oni nigdy nie odpuszczą bo przecież szwagierka z narzeczonym mieszkają w Anglii...
- ja się już przyzwyczaiłam do myśli że to koniec że więcej jakiś specjalnych starań nie będzie nawet dobrze mi z tym, a tym czasem okazuje się że mojemu G nawet przez myśl nie przeszło brać to na poważnie i już myśli o IVF... i ciągle tylko a może jednak po majówce nie będziesz już musiała chodzić do pracy... tym razem to on się chyba nakręcił
- dziś jeszcze idę na nockę i... 6 dni wolnego!
- 6 dni do Bhcg, jakoś nie czuję potrzeby sprawdzenia wcześniej skuteczności 3IUI jakimś testem no bo po co? jedno-kreskowych testów to ja się już naoglądałam wystarczająco dużo...
- a dziś na obiadek coś co G lubi najbardziej - krokiedy z serem i pieczarką
Dla formalności i spokoju wewnętrznego w pon Bhcg i kończymy...
Czas zainwestować w siebie co zrobię? na początek zejdę do 70kg i zamierzam zrobić to do końca 2015 roku!
A z pozytywów to dzisiejsza wyprawa na ryby jak na 2 maja temperatura zaszalała nawet jak na ta godzinę to majówka zaje****...
Najbardziej zadowolony to był chyba synek
"widzicie te tereny? dziś to ja tam szalałem..."
"ale dobrze że już wzięli mnie do domu"
W samochodzie prawie zasnął mi na kolanach
Dzięki wskazówkom weterynarza nasz Dieselek przestał wymiotować w samochodzie
Niby przyzwyczaiłam się do tych myśli że mamy tylko Dieselka i tak zostanie ale najzwyczajniej w świecie płakać mi się chce
Pieprzyć kg! Ja chcę dziecka!!!!!!!!!
Co czuję? PUSTKĘ!
Żal i smutek że największe marzenie się nie spełni...
Moja krótko trwająca ciąża pokazała czym jest szczęście, jak to jest dosięgnąć nieba i wziąć sobie gwiazdkę.
Moją gwiazdkę musiałam zwrócić niebu i wiem że czuwa nade mną. Mam nadzieję że kiedyś do mnie wróci jednak dziś kończę walkę - z braku sił fizycznym i psychicznych, z braku wiary że kolejne próby mogą przynieść pozytywne zakończenie...
Przygody z OF a raczej Was wszystkich nie zapomnę. Może kiedyś tu zajrzę by zobaczyć śliczne buzie Waszych pociech lub poczytać że doczekałyście się pozytywnej Bhcg i pięknie rozwijających się dzidziolków pod Waszym sercem
Żegnam się z Wami Kochane i trzymam kciuki za Was
następne 2 miesiące a przynajmniej do czasu aż się wchłonie tkwimy w zawieszeniu.
zaczęła się rozmowa pt. "In vitro"... nie wiem czy jestem gotowa, nie wiem czy chcę
boję się że też się nie powiedzie a nas nie stać na niepowodzenie IVF
Jakby tego wszystkiego było mało to jeszcze Dieselek choruje zjadł coś na dworze i teraz biegunka kończy się krwią tak cholernie bardzo się boję że mogłabym go stracić
Ciężko nam się ruszyć gdziekolwiek bo przecież nie zostawimy go na dłużej... nie możemy się wyspać odkąd jest z nami... sierść jest wszędzie... mnóstwo $ idzie na Niego, ale ja sobie nie wyobrażam jakby miało Go nie być!
Jestem bo gdzieś tam w środku brakuje mi "wygadania się"...
Starania jako takie wstrzymane... hmmm... IUI i IVF wstrzymane powód - torbiel krwotoczna i brak funduszy
Zobaczyć taka torbiel na usg - straszne! Why? bo wiem co to znaczy, nawet jeśli w tym cyklu mogło by się udać to nic z tego bo miejsce ciałka żółtego zajęła właśnie ta torbiel
Tata stawia pomnik mamie, miał to zrobić już dawno ale ponieważ były problemy z mamą mamy to wszystko odwlekało się w czasie tak więc od wczoraj tato ze swoją teściową szukają i wybierają pomnik.
W związku z powyższym nie mogłam już dłużej czekać z rozmową o abym miała takie swoje miejsce do zapalenia znicza...
Tato na początku nie zrozumiał o co mi chodzi jednak kiedy do Niego dotarło rozpłakał się i powiedział że będzie szukał.
Czuję że potrzebuję mieć takie miejsce, może i jest tylko symboliczne i nagle wiele osób dowie się o tym co wydarzyło się u mnie w życiu ale przychodzą takie dni kiedy muszę mieć chociaż symboliczne miejsce gdzie mogę zapalić światełko swojemu dziecku [*]
Przeczytałam komentarze pod pożegnalnym wpisem i sama płakałam... jesteście kochane :*
Em(Gosiu) dziękuję, teraz to chyba tylko Bóg może nam pomóc
świeżnka Twój wpis w pamiętiku z 21 lutego, 20:11 - jakbym czytała o sobie... Walcz kobieto bo i udowodnij mi że warto
Rutelka sroko raz byłam w ciąży, znów mogę być - dla mnie póki co to science fiction
Truskaweczko(Olusia) ja mam nadzieję że Wy mi pokażecie że warto walczyć i nie poddawać się
Sosenko(Alicjo) Ja cały czas modlę się o Twój poród w walentynki i chociaż to piękna data na narodziny potomka to daję Ci pierwszeństwo
Ledy Dieselek ucieszony i macha łapką
JennyXS dziękuję, walcz i mam nadzieję że nie stracisz wiary tak jak ja...
mkl i nie odpuszczaj, wierzę że tym razem nie będziesz czekać 2lat :*
ołowiana wrono już planuję pierwsze szalone wolałabym czuć mniej tej miłości... byłoby lżej
Rah urlop w sierpniu, myślisz że bikini się uda założyć
aaagaaatka masz rację nie spróbowałam wszystkiego, jednak nie jestem pewna czy jestem na to gotowa
Zelma masz rację odpoczynek nam teraz potrzebny - psychiczny odpoczynek; w życiu mam dużo szczęścia i czas zacząć go doceniać...
OctAngel bo łatwiej napisać komuś a samemu ciężko podnieść się po kolejnej porażce ja mam miesiąc przymusowego luzu - pokaż mi w tym czasie jak bardzo warto wrócić
LaLuna Dziękuję, wrócę do walki jak zrobię coś dla siebie i zejdę do 95kg
Aż ciężko uwierzyć jest Was dobrych duszyczek tak dużo :*
W życiu nie miałam szczęścia do koleżanek, przyjaciółek czy nawet znajomych płci żeńskiej... a tutaj Wy, takie kochane :*
Z Dieselkiem już dobrze chyba jestem/będę nadopiekuńczą matką...
Wczoraj w pracy kolejna wiadomość o ciąży... najpierw złość nie wiem na co, tak po prostu aż mi siebie się żal zrobiło wyżywałam się na wszystkich bez powodu a czasem nawet przez własną pomyłkę ;(
Żal po pewnym czasie zmienił się w zwyczajne "zaraz się rozryczę" - aż koleżanka powiedziała że strasznie to widać
Aż tak już pokazuję moją tęsknotę za macierzyństwem? Trochę to straszne
Poza tym to nic nowego - no dobra z nowego to tylko złe rzeczy... coraz więcej alkoholu i czasami papierosik <głupia>
Chęci na jakieś dalekie... bo im więcej kg tracę tym bardziej widzę ile jeszcze jest za dużo - aż boję się pomyśleć co mąż widział w łóżku te 30kg temu
Niby weszłam w dni płodne a mi jest obojętne czy sex będzie czy nie - bo po co? Bardziej brakuje mi bliskości niż fizycznego sexu.
Na OF jestem tylko po to by zaktualizować wykres (o ile chce mi się zmierzyć temp)
Wybaczcie ale na pamiętniki ciążowe nie wchodzę - ciężko mi później. DLACZEGO NIE JA?
Cieszę się Waszych sukcesów ale chyba wróciłam do punktu sprzed 5lat kiedy każda ciąża i noworodek wywoływały u mnie łzy i gorsze samopoczucie przez kolejnych kilka dni
Mam nadzieję że u Was nadal wszystko dobrze, rozwijajcie się pięknie i zdrowo!
Na chwilę obecną czuję że mi już nic nie pomoże w drodze do bycia mamą - ani IUI ani IVF.
Czuję że czas leci i za chwilę może być za późno a wtedy bez sensu będą kolejne starania - nie chcę być babcią dla swojego dziecka... jednak nie mam sił ani pozytywnego nastawienia by podejść chociażby do IUI a bez pozytywnego myślenia to bez sensu.
Wiem że jesteś z babcią i jest Ci tam dobrze a przynajmniej lepiej niż byłoby Ci tutaj jeśli miałbyś być chory.
Wiem że spotkamy się kiedyś Ja Ty i Tatuś i będzie wszyscy razem szczęśliwi :*
Kocham Cię synku i nigdy przenigdy o Tobie nie zapomnę i Kochać nie przestanę :* [*]
A póki co...
Musimy przenosić góry i biec pod wiatr,
tak by runęły mury
Maj odpuszczony w powodu torbieli a czerwiec odpuszczam sama bo mam możliwość zrobienia 1,5 etatu więc trzeba podjąć wyzwanie i cieszyć się piękną wypłatą w lipcu. tak wiem, pieniądze nie są najważniejsze i szczęścia nie dają "ale lepiej żyć pozwolą"
A może lipiec znów okaże się szczęśliwy? Aż ciężko uwierzyć że to już tyle czasu minęło...
1 czerwca tak przy okazji okazji dnia dziecka nasiusiałam sobie na "zielono"...
później jeszcze 2 dni temp wysoko i @ brak, coraz bardziej zaczęłam wierzyć że może jednak bo przecież moja fl trwa 11dni max a tu 12dpo i nawet plamień nie ma... do czasu
13dpo pojawiło się plamienie a wieczorem już wiedziałam że dziś na Bhcg nie ma po co iść...
nie chcę myśleć, domyślać się i szukać inf co to było. Było minęło trzeba żyć dalej.
Więc samolubem nie będę i zostawiam link z inf
http://www.nasz-bocian.pl/node/51808
Tylko proszę się na Wrocław nie pchać za bardzo też w tym roku chcemy skorzystać
Dokładnie rok temu byłam 5dni przed @, dziś dokładnie rok później jestem ok 5dni przed owu - chyba a przynajmniej tak "twierdzi" mój śluz to co wypadło ze mnie wczoraj wieczorem aż przyprawiło mnie o mdłości... ilość białka w kurzym jajku jest nie wiele o ile w ogóle większa od tego co wyleciało przy sprawdzaniu szyjki.
Co poza tym? Do końca czerwca planuję jeszcze 1x12h w pracy nadgodzin a w lipcu będzie piękna wypłata tym bardziej że na nocce z pon na wt dzięki mojej wzmożonej uwadze i trochę dzięki szczęściu znalazłam niezgodność w pracy i w lipcu do wypłaty dojdzie 400zł nagrody
Aż w szoku byłam że nic nie spieprzyłam a nawet zarobiłam Najpierw pod zakładem zorientowałam się że zapomniałam koszulki i męża budzić musiałam żeby mi przywiózł... przywiózł i wrócił do domu a ja w szatni w torebce nie znalazłam kluczy do szafki... i wracał się biedak jeszcze raz miałam takie nerwy i byłam tak wściekła na siebie że już chciałam brać UŻ i wracać do domu, jak widać dobrze że zostałam
Dieselek niestety został odcięty od smakołyków jedyne co konsumuje to hipoalergiczna sucha karma i woda... w poniedziałek skończył antybioty. Jak się okazało nasz synuś miał atopowe zapalenie skóry. Aktualnie szukamy bo jest także podejrzenie uczulenia pokarmowego i nie wiemy na co. No i jeszcze ta wstrętna nużyca chociaż nie okazuje żeby coś mu dolegało to jest mi go szkoda bo drapie się i wygryzuje okropnie i jeszcze tak bardzo się boję że mogło by go nie być...
Nasze plany ma lipiec - IUI? Nie wiem, możliwe że nie. Możliwe że dozbieramy jakoś $ i spróbujemy IVF za jakiś czas a może uda nam się załapać na rządówkę... Póki co czuję że nie lipiec a czerwiec mógł być dla nas szczęśliwy a ja odpuściłam pomimo mężowych nalegań
Sosenka dała wielką nadzieję że pomimo wielu przeciwności i własnych wątpliwości czasem warto spróbować by za chwile cieszyć się wielkim cudem, ale czy mnie Bóg kocha wystarczająco by dać mi tak wielkie szczęście? Czy swoim postępowaniem zasługuję na spełnienie? Ciężkie pytanie tym bardziej że według mnie odpowiedź jest jedna - NIE.
W poniedziałek pojechaliśmy na zakupy. Pod Tesco leżał psiak labrador/golden śliczny lecz widać było że skrzywdzony i brudny kupiliśmy Jej (bo to suczka) jedzonko i wodę. Całą powrotną drogę płakałam - jak można wyrzucić psiaka? I wiecie co poczułam? Że ja naprawdę mogłabym pokochać całym sercem jakiegoś smyka z DD. I jeśli do końca roku w moim łonie nic nie zakiełkuje to od stycznia zacznę męczyć męża.
Aż ciśnie się na usta "Boże widzisz i nie grzmisz... pierdolnij piorunem w tych pół mózgów..."
a oto link do tego co zepsuło mi dobry humor
http://www.protestuj.pl/chron-dzieci-przed-biznesem-in-vitro,45,k.html
Przecież idąc tym tokiem myślenia to każda panna która zalicza wpadkę powinna być linczowana bo przecież w akcie urodzenia może podać ojca kogo tylko chce... każdą zdeklarowaną osobę homoseksualną powinno się pozbawiać się możliwości rozmnażania bo przecież lesbijka (przepraszam za brzydkie wyrażenie) może naturalnie zajść a później ojca podać nn i wychowywać ze swoją partnerką... Gej też jak dobrze zapłaci to znajdzie kretynkę która mu "da" i urodzi dziecko którego nawet sądownie stanie się ojcem, matka zrzeka się praw rodzicielskich i para gejów wychowuje dziecko bez problemu...
Czy naprawdę żyjemy w świecie paranoi, urojeń, doszukiwania i wymyślania intryg oraz tworzenia sztucznych problemów?
a swoją drogą
Mój Luby wstaje o 6:15 do tego czasu już mu dzwonią dwa denerwujące budziki a potem jeszcze się tuli i gada do mnie więc pobudka załatwiona przez niego też zmieniłam godzinę pomiaru z 7:30 na 6 :) za to jego by nawet młot pneumatyczny nie obudził ahh te chłopy :)
Oj tak, niekiedy faceci nic nie rozumieją... i w ogóle ciężko się z nimi dogadać... ale bez nich też byłoby źle! 3maj się Kati! Może jakiś spacerek na odstresowanie by pomógł?:)
To ja na przekór napiszę tylko tyle... miłego weekendu :)
Przytulam mooooocno! I nie daj się! Odpoczywaj więcej :*
Mój z kolei zawsze da mi pospać, nawet jak wcześnie wstaje i trzeba mu zrobić śniadanie, to nie każe mi wstawać. Nazywa mnie borsuk, i że borsukuje czyli długo śpie...;p Ale za to wszędzie rozrzuca ciuchy!! Jak widać, nie ma ideałów:)
Kochana ja troszkę nie w temacie... Powiedz mi te tabletki co mi kiedyś pisałaś te na chudnięcie to musi przepisać lekarz? Mogłabyś mi odsprzedać jeśli masz na,stanie?
Może tak właśnie zrób? zabierz przyjaciółkę, albo sama wyjedź gdzieś na parę dni i odpocznij... Organizm będzie wdzięczny i może nastroi się na dzidzię? :) przytulam mocno :**