
Mężuś przypomniał sobie o witaminach - trochę późno ale widać że zależy Mu na pozytywnym zakończeniu

Ah no i się nie pochwaliłam - na dzień kobiet dostałam kuchennego pomocnika... ZMYWARKĘ!

Aniołku mój kochany w dniu swojego planowanego przyjścia na świat daj nam powód do radości :*

Chciałam poczekać do kwietnia żeby maluch urodził się już w nowym roku ale aktualnie chcę teraz, chcę aby ta IUI się udała i by tym razem nasze maleństwo zostało z nami na zawsze.
Czuję że nie mam żadnego wpływu na to co się dzieje



Boję się mimo wszystko!!!
A dziś świętujemy 6 rocznicę ślubu - jeśli IUI się uda możemy ściemniać że to w rocznicę nocy poślubnej



NIE WIDZĘ INNEJ OPCJI!!!
Bałam się że pęcherzyk pęknie za szybko ale póki co temp spada a ja owulki też jeszcze nie poczułam więc jest dobrze... chyba że usg pokaże coś innego


Noc z niedzieli na poniedziałek była taka długa że aż nas zmęczyła


W klinice byliśmy ok 9:20, mężuś wysłał armię do wirówki a ja poszłam pod gabinet. Za chwilę gin zawołał mnie do gabinetu żeby zobaczyć co się tam dzieje, a raczej czy pęcherzyk jeszcze czeka.. no i czekał

Długo później czekaliśmy na Inseminację, gin normalnie przyjmował i o 11:18 powiedział "jeszcze pół godziny"... 30min zmieniło się w 100min...
W między czasie do kliniki przyszła para chyba podziękować lekarzom - z bliźniakami... cudowny widok i jedna myśl - "Nam też się uda!"
Jedyne co było dziwne i można powiedzieć że zabolało to jak pojawiały się kilkuletnie dzieci... matka na wizytę a ojciec z dzieckiem siedział... jakby nie wiedzieli gdzie przyszli

Mniejsza z tym...
Zaczęłam już pomału panikować "może armia za mała", "może coś się stało z nasieniem - np. rozlało się"
O 12:55 w końcu lekarz zawołał nas do gabinetu i poszedł po żołnierzy.
Chłopaków całkiem dobra ilość 5mln - 95% aktywnych

Szybko na fotel i "działamy"

Cewnik tym razem już poczułam

Leżałam tym razem długo dłużej niż pierwszym razem, może dlatego że kolejnych pacjentek nie było tylko jeszcze jedna para na IUI - tak nam się wydaje.
Kiedy już tak sobie leżałam mąż podszedł do mnie tak jak Go prosiłam kiedy zapadła decyzja o kolejnej IUI, wtedy powiedział że chyba raczej nie chce bo będzie Mu głupio ale jak przyszło co do czego to spełnił moją prośbę



Mojego szczęśliwego dukata trzymałam mocno w ręce podczas IUI i mam nadzieję że przyniesie szczęście

Po wszystkich pojechaliśmy do McD

W domu poszłam siku i - na wkładce brązowa plamka, na papierze brązowe mazy... spokojnie przecież cewnik czułam więc pewnie to od tego. Do wieczora już nie było śladu.
Ale jakieś takie dziwne myśli mnie naszły - jestem w ciąży a to może nie być dobry objaw...
Wieczorkiem dorobiliśmy maluszkowi super inteligencję i urodę

Dziś tak jak przy pierwszej IUI - zero jakichkolwiek objawów i dolegliwości... do czasu

Od ok 12 do 15 przy każdym ruchu był taki ból prawego jajnika że ciężko było zdecydować się na kolejny krok


Maż wczoraj wyręczał mnie we wszystkim

Cały czas powtarzam "nie ma jeśli! pozytywna beta będzie! i dzidzia też!" mój gin z uśmiechem mówił że podoba mu się takie nastawienie, niestety mąż nie ma tyle optymizmu bo "po tamtym nie chcę się nakręcać"... rozumiem go chociaż łezka i tak poleciała

Do niedzieli mam wolne więc te pierwsze dni przesiedzę spokojnie w domu

W związku z moją krótką fazą lutealną od piątku włączamy luteinę 3x1.
No i cóż - czekamy na 9dpo bo myślę że dłużej nie wytrzymam z testem


Dziewczyny dzięki za miłe słowa i kciuki :*

IDŹ SOBIE OD NAS WSTRĘTNA CHOROBO!!!!!!!


Oczywiście nie jest to jedyny prezent a ten główny pozostanie moją słodką tajemnicą

Z góry odpowiadam - jest świetny -> mop oczywiście

Normalnie Vileda kosztuje +/- 150zł, mój mopik był po 75zł w biedronce i myślę że nie wiele odbiega od tego drogiego


Co do mojego choróbska to stawiam na czosnek bo uwielbiam




Dopiero zauważyłam że nie pochwaliłam się prezentem od męża na dzień kobiet <gapa>

Od 3 lat mówiliśmy że jak pojawi się dziecko to trzeba będzie kupić zmywarkę i narożnik do salonu...
Ej dzieciaczku, widzisz? Mamusia z Tatusiem już są gotowi :*


brak objawów ciążowych dołuje jeszcze bardziej; no może moje bolące gardło, kaszel i katar dobija maksymalnie

Kiedy ja się mogłam tak załatwić? Gorączki brak ale moje gardło przewyższa pojawienie się gorączki - jest tak ciężko oddychać że wczoraj już bałam się że to może być zapalenie oskrzeli

Jeszcze przed świętami chciałabym wiedzieć czy coś tam siedzi. W pierwszej ciąży w 10dpo wyszedł bladzioszek więc chyba i teraz jeśli kijanka siedzi to powinno wyjść... tylko jedno ale - 10dpo to wielki piątek, czy to dobra data na test? tak, tak... płacz w wielki piątek nie jest niczym dziwnym bo zapewne tak będzie przy negatywie

Do Bhcg i tak luteina cały czas, ciekawe czy @ przyjdzie mimo to?
No to na pociesznie kolacja: chlebek + serek z pomidorem i oliwkami + ogórki kiszone

hahahaha że niby ogórki kiszone to "ciężarne"? A ja lubię po prostu kiszone

Niestety w pracy ciśnienie skoczyło do granic wytrzymałości i jutro chyba będzie "wojna"... nie pozwolę by oczerniano mnie bezpodstawnie!
Do świąt w pracy tylko 2 dni jeszcze więc poradzę sobie a w Święta zajączku będziemy się cieszyć z Twojej obecności :*

Na tym kończę 6dpo i z niecierpliwością czekam na dzień od którego wszystko co piękne znów się zacznie

Ile razy tutaj na OF były takie akcje?
Gosia86 chyba miała takie prorocze... która jeszcze? przyznawać się i dawać mi tu nadzieję bo dzisiejsza temp ściągnęła mnie na ziemię

Pieprz się moja psychiko bo to ty wsadzasz swoje 3grosze!!!
Niestety już zauważyłam ile jest tutaj dziewczyn tak strasznie zmęczonych/złych/rozczarowanych/zawiedzionych/zazdrosnych tym że kolejny miesiąc czekają, że wyniki kiepskie lub po prostu że innym może się udać albo że się udało a One nadal czekają na "swoją kolej".
Nigdy nie życzyłam tutaj nikomu źle wręcz przeciwnie, zawsze cieszyłam się z każdego wykresu z zieloną kropeczką bo przecież kiedyś zostanę tylko ja i na mnie przyjdzie czas

Co tak strasznie zabolało? to że wierzyłam że się udało od IUI? to że otwarcie to pisałam?
Nie jestem naiwną 15latką, liczyłam i liczę się z tym że to iż za pierwszym razem się udało nie znaczy że kolejne IUI skończą się tak samo! ale czy na prawdę trzeba to tak dosadnie pisać? czy tak bardzo męczy czyjeś dobre nastawienie? czy choremu na raka także trzeba pisać/mówić że nie ma leku i umrze? zazwyczaj mówi się "walcz", "będę się modlić za Ciebie", "będę trzymać kciuki" itp
Administracja na szczęście stanęła na wysokości zadania za co bardzo dziękuję!
Cała ta sytuacja nie wpłynęła jakoś traumatycznie na mnie ale jest mi cholernie smutno że pomimo wspólnych problemów dziewczyny potrafią tak duża jadu wypuścić z siebie tutaj na inne staraczki

Spotkałam tutaj tyle wspaniałych dziewczyn które wspierały mnie i podnosiły na duchu, pomagały przejść przez ciężkie chwile, trzymały kciuki (chociaż psychicznie

Em, truskavvkowa, fo09czka, Zelma, sosenka80, shimmer_lip, latte, vincaminor, aja, rah, ołowiana wrona, gosia86, Tasiemka
I oczywiście Edytka - kochana km nie są i nie będą przeszkodą :*
Najpierw poszłam do taty oczywiście bo jakbym mogła nie wpaść chociaż na chwilę skoro jestem tuż obok. Tato delikatnie podpytywał gdzie idę i po co - widziałam łzy w oczach jak powiedziałam że tym razem się nie udało.
Pojechałam do kliniki. Po drodze weszłam do Rossmanna z myślą o termometrze elektrycznym - czytałam na forum że dziewczyny mają z Rossmanna i się sprawuje. Jedyne jakie były to w takim stanie wykonana że zrezygnowałam.
W klinice byłam godzinę wcześniej

Weszłam do gabinetu, gin chyba liczył na dobre wieści



Zapytał o pierwszy dzień @ - powiedziałam "dziś" <ale zrobił minę>

-No to zapraszam na fotel, zrobimy USG czy nie ma torbieli
-yyyyyy, to ja najpierw...
-


Widział że się tym zestresowałam, pewnie by mi nie uwierzył gdybym powiedziała że to moje pierwsze USG podczas @... z resztą która z Was w to uwierzy? @ mam od 1995roku. Nawet jak brałam anty i "niespodziewanie" zabrakło mi tabletek a w gabinecie usłyszałam podczas @ że gin chce USG zrobić to wyszłam bez recepty...
Eh czego się nie zrobi dla maluszka - jak będziemy mieli kiedyś córcię i pomyśli że jej nie kocham bo czegoś zabronię to opowiem jakie poświęcenie było

Lewy jajnik oczywiście spierdzielił i nie dało się go oglądnąć, na prawym kilka malutkich pęcherzyków, endo 4mm.
Ubrałam się. No to zaczynamy rozmowę o kolejnej stymulacji i IUI...
gin- stymulujemy?
ja- tak, i możemy podchodzić do IUI jeszcze w tym cyklu?
- pewnie nawet dobrze byłoby próbować od razu
- cieszę się

- stymulowaliśmy Lamettą?
- tak, i chciałabym wrócić do Clo...
- też tak myślę
- i chciałabym by znów było więcej niż 2 pęcherzyki
- ale tym razem mieliśmy 2 i były ładne
- i się nie udało, ja ten mniejszy od razu skreśliłam, a po odstawieniu Lametty jakoś zwolniły tempo wzrostu. Poza tym przy Clo owulację miałam ok 18dc czyli tak jak mam bez stymulacji więc i organizm chyba lepiej przygotowany...
- oczywiście

Widziałam ze cieszy się współpracujemy i mam swoje zdanie i "pomagam" Mu.
Dostałam Clo - od dziś przez 5 dni 2 tabletki, później zejść do jednej i 20kwietnia wizyta.
Tak sobie liczyłam i znów wychodzi kiepsko bo owu może być niedz-pon


Zapytałam gin tak na wszelki wypadek - pomimo pozytywnego nastawienia - jak jest z ivf? ile się czeka? Uśmiechnął się tylko i powiedział że jest za wcześnie na takie myśli i rozmowy bo na razie mamy 1-1 a według badań średnia IUI do sukcesu to 6-7 zabiegów... zaśmiałam się i powiedziałam że tyle to ja nie chcę. Usmiechnął się serdecznie i powiedział "spokojnie" tak jakby chciał powiedzieć że tyle nie będzie potrzebne

Mąż przyjechał po mnie i jakie było pierwsze pytanie?
"i co możemy podchodzić jeszcze w tym miesiącu?"
póżniej - "dostałaś leki?"
następnie - "te co ostatnio czy te pierwsze?"
i na koniec - "kupiłaś od razu?"
Wszystko co najważniejsze

A nie... na koniec powiedział że Ovitrelle kupimy od razu w aptece Invimedu, żeby mi znów nie przyszło do głowy kupować gdzieś indziej - ostatnio zapłaciłam 50zł bo chciałam u siebie na wsi w "taniej" aptece...
Po obiedzie mężuś otworzył winko, miał napić się ze mną ale wychlałam wszystko sama hahahaha
aaagaaatka chyba jestem gorsza niż Twój małżonek

Wczoraj jak byłam u Taty coś mnie tknęło i wzięłam swój różaniec... czasem czuję że zwyczajnie potrzebuję tego...
W pracy oprócz nerwów bo znów się coś zpie***** to ogólnie wiecznie chodzę uśmiechnięta - chyba nawet nikomu nie przychodzi do głowy co przechodzę w środku

Wczoraj nie wiem dlaczego już nie wytrzymałam, łzy same poleciały wyszłam na korytarz i wyryczałam się na spokojnie.
Kolejna dobra rada? "a nie przyszło Ci nigdy do głowy że jakbyś dała innemu tak tylko raz to może by się udało"
Nie! nawet jeśli dostałabym 100% pewność że raz wystarczy, że dziecko będzie zdrowe i że nigdy nikt się o tym nie dowie!
Prawdę mówiąc nawet nie wiem jak można tak pomyśleć?
Powiedziałam tylko że dla nas jedyną szansą jest jeszcze IUI a później IVF na które nas zwyczajnie nie będzie stać

dobra rada: "nie rezygnuj, warto spróbować"
tak strasznie korciło mnie powiedzieć że 2 już za nami że jest 1:1... no dobra 2:0 bo przecież [*]

I od tego momentu cały czas myślę co dalej... ile ja jeszcze wytrzymam? na ile IUI starczy mi sił? i pieniędzy?
Coraz częściej w głowie mam myśl że ten cykl i kolejny a później... no cóż trudno mamy Dieselka i całą miłość przeje na Niego!
Tak bardzo się cieszę że kwietniówki którymi odpadłam "na starcie" ciążowej drogi wróciły na lepszą stronę mocy Em, latte, fo09czka bardzo bardzo mocno trzymam za Was kciuki i chcę oglądać zdjęcia Waszych pociech - zdrowych i ślicznych :*
Dziś mam mega doła. Może to zmęczenie po nocce może to brak

Pół dnia siedzę i ryczę, głupie seriale sprawiają że łzy same spadają. Diesel przychodzi się przytulać a ja ryczę bo w głowie mam "tylko Ty nam zostałeś". Nie wiem czy dam radę z tym żyć...
Wszyscy znają zdanie kleru na temat in vitro ale czy znacie ich zdanie na temat inseminacji? Zawsze myślałam że w IUI nie widzą "ręki szatana" ale nie

"Dla jasności chciałbym tylko podać, że są trzy sposoby sztucznej inseminacji:
1) Sztuczne unasiennianie w ścisłym znaczeniu, czyli bez współżycia małżonków (absolutnie niegodziwe),
2) Sztuczne unasiennienie w znaczeniu szerokim, czyli przesunięcie nasienia do jamy macicy przez męża lub lekarza po współżyciu małżonków (dopuszczalne, choć niektórzy moraliści mają zastrzeżenia),
3) Sztuczne unasiennienie w najszerszym znaczeniu, polegające na umożliwieniu wędrówki plemnikom w prawidłowym akcie małżeńskim przez zastosowanie odpowiednich przyrządów medycznych (moralnie dobre).
Ks. Tomasz Stroynowski"
Jak dla mnie wersja 2 jest nie do przyjęcia a tu szok - dopuszczalna? poważnie? pytali chociaż jedną kobietę czy jest to godne/moralne i dopuszczalne dla niej?
3 wersji z kolei nie jestem w stanie sobie wyobrazić. no bo jak, co, gdzie? Że co lejek w szyjkę macicy wstawiają?
********************************
Według kleru
Pobieranie nasienia męża poza stosunkiem przez masturbację, aspirację z najądrzy lub polucję jest niegodziwe, gdyż rozdziela rodzicielstwo od współżycia.
Jedyną metodą którą KK ze spokojem popiera to naprotechnologia. Ale czy w tej metodzie nie bada się nasienia mężczyzny? No bada się - więc jak się ten materiał pobiera do badań?
********************************
Ksiądz pisze:
Chcę równierz włączyć się do dyskusji o problemie bezdzietności księdza i właśnie jako ksiądz powiedzieć, że nie podzielam w pełni Pani zdania. Oczywiście ma Pani rację, że to jest trochę inna sytuacja, kobieta pragnie być matką i z racji od niej zupełnie niezależnych nie może. Zostaje zmuszona do pogodzenia się, przyjęcia takiej sytuacji trochę sprzecznej z jej stanem małżeńskim. Dobrowolne wyrzeczenie się rodziny to nieco inna sytuacja, ale to nie znaczy, że ból jest inny.
Czy tylko ja chcę głośno krzyknąć - te bóle w ogóle się nie równają!
********************************
Na koniec wypowiada się lekarz i jakaś kobieta. Stawiają oni te same pytania i są zaciekawieni tym samym co ja tutaj piszę - niestety pozostały bez odpowiedzi

Jak pogodzić mój powrót do Boga i modlitwy z tym co za chwilę nastąpi ponownie i co jest sprzeczne z KK?
źródło:
http://mateusz.pl/pow/011119.htm

Nasz Dieselek to już kawał chłopa - ciekawskiego-tropiącego-łowcę sobie wyhodowaliśmy... niestety

Otóż nasze "maleństwo" uważa się chyba za jakiegoś mnicha i myśli że muchę w locie złapie - jęzorkiem! No i chyba coś takiego złapał! Ale najpierw to coś Go ukąsiło :[ Najpierw zrobiła Mu się miękka gula nad okiem, po godzinie zeszło ale spuchły Mu wargi! Taka znerwicowana pobiegłam (wróć! mąż szybko zawiózł samochodem) do wet a pani dr prawie się ze mnie śmiała i na koniec powiedziała "proszę się przestać tak denerwować i stresować" aż ciśnie się na usta cała historia decyzji o psiaku... Dostał zastrzyk w dupkę i wapno w syropie. Teraz śpi sobie z tatulkiem.
Zawsze kiedy Jemu się coś dzieje to ja mam łzy w oczach bo boję się stracić tego malucha ;(
Jak dwoje nastolatków na jutro umówieni na

Myślę że w ciągu tygodnia będzie IUI więc i został tylko tydzień na igraszki



W niedzielę powinniśmy świętować ale są 2 powody dlaczego tak nie będzie
- pracuję cały dzień
- 29ur to nie powód do świętowania

W poniedziałek rozpoczynam monitoring i trochę się boję co zobaczę i jak będzie tym razem...
Dzieje się to czego nie chciałam doświadczyć. Myślałam, że IUI nie będzie dla mnie "normalką", że nie będę podchodziła do tego jak do czegoś normalnego, zwyczajnego i bez większego znaczenia - niestety już się liczę z kolejną porażką

nie straciłam wiary że tym razem będzie ok ale jakoś tak spokojnie bez wyliczania i kombinowania.
W dobrych rzeczy to - mój weekend majowy możliwe że zacznie się 29kwietnia a skończy spacerem do pracy 5maja

nice! ja nie mogę żyć bez zmywarki!
Super prezent :) ja się nie mogę dorobić zmywarki.
Zatamuj tą rzeźnię... na pieluchy nie zarobisz :P :) Oj szybko się do niej przyzwyczaisz, zmywarka dobra rzecz, ktoś niegłupi ją wymyślił :)
Zmywarka ;) My love! ;)
plus dla męża:)
Mówiłam, że On wie co dobre :P