Cały czas coś, nie koniecznie dobrego
ten rok jest okropny i niestety jeszcze 3 dni do jego zakończenia
Chciałabym zapomnieć, chciałabym być znów tą samą "nienormalną" Kaśką sprzed 10 lat... niestety się nie da i chyba nawet najmniejszy % tamtej mnie nie siedzi w obecnej.
Znów coraz częściej wracam do myśli że byłoby lepiej zakończyć moje częste łzy, mój sporadyczny uśmiech i moje nic nie znaczące życie.
Po raz kolejny widzę że staję się zołzą i chamką której ostre słowa prawdy wychodzą przez gardło każdego dnia więcej - co mi to da? no co? a no to że ludzie którzy nie wiedzą o mnie nic będą myśleć tylko źle... i to że bliscy zaczną się odsuwać lub zwyczajnie zacznę sprawiać im przykrość
Nic mnie nie cieszy i nawet nie szukam niczego co by mi poprawiło humor bo po co? co to zmieni? co się zmieni jeśli zacznę się cieszyć z małych rzeczy? pojawią się większe fajne? WĄTPIĘ!!!
Dlaczego mnie to tak męczy? Bo w moim życiu teraz pierwsze i najważniejsze miejsce zajmuje Diesel i nawet sobie nie wyobrażacie jak często wśród ludzi wzbudzam żałosne spojrzenia i... śmiech? No bo jak kobieta 6 lat po ślubie może być tak strasznie zakochana w psie i nadal nie mieć dzieci... wychodzę na nienormalną a poza tym ludzie czasem potrafią powiedzieć nawet w żartach i nie do mnie ale przecież słyszę rzeczy które mnie doprowadzają do łez tak wiem "nie przejmuj się ludźmi, nie oni Ci dają jeść i nie utrzymują" ale tak samo jak mi jest przykro niech zrobi się im głupio!
Może o takich stratach za mało się mówi? może do ludzi nie dociera jak wielki jest to problem, może nie wiedzą że kobiety po stracie nie radzą sobie, że może wiele tak jak ja potrzebują psychologa, psychiatry i leków by normalnie zasnąć, by nie płakać na każdym kroku...
Rok zaczęłam z pozytywnym nastawieniem. I niech tak zostanie cały rok
To co napisałam na forum 1 stycznia:
Narzekałam na męża ale od dziś zamierzam nie narzekać a dużo więcej rozmawiać takie postanowienie noworoczne
Wczoraj chciał ode mnie tel żeby sobie coś tam smsem wykupić w grze a że ja i tak nie wykorzystuje tego co mam na koncie to nie widziałam problemu. Weszłam na OF na chwilę po północy i co widzę? mój wykres ma kolory... no ale jak? myślałam że OF dał kilka dni Premium za darmo z okazji Nowego Roku, weszłam na Ustawienia-Abonament i mordeczka mi się uśmiechnęła mam premium do końca lutego
ja: "kurde ale jak? nie mam wiadomości żeby OF coś sam dał"
mąż: "przecież chciałaś "
Doładował mi sam no ale czytam na spokojnie już i nagle szok! Mam Premium do końca lutego ale 2016!!!
Pytam męża: "ale po co aż tyle?"
mąż: "a Premium przenosi się na BBF?"
ja: "tak"
mąż: "to wykorzystasz tam "
I najważniejsze postanowienie - 50% mniej kłótni
OF wyznaczył mi owulację w sylwestra... jakby to się okazało prawdą i złotym strzałem to mężuś będzie miał prezent na urodziny we wrześniu
Ehhhh głupia ja tak się łudzić... nie nastawiam się w ogóle a nawet nie wierzę a na dowód tego walnęłam sobie browarka przed chwilą
NIECH TEN 2015 ROK BĘDZIE PIĘKNYM PRZYROSTEM DEMOGRAFICZNYM TYCH CHCIANYCH KOCHANYCH I WYCZEKIWANYCH DZIECIACZKÓW
Nie tak po prostu i tylko ona ale była tam gdzie obecnie Jej już nie ma - w moim domu rodzinnym z całą rodziną...
Przyjechaliśmy tam w mężem i mówię "przyjechaliśmy po dziecko"... siedziało jakieś takie malutkie na dywanie, mama podeszła wzięła na ręce i podając mi powiedziała "to proszę" pomogła mi ubrać bąbla i wyszliśmy...
I co... ja bym miała teraz odpuścić? Nie próbować znów? NIE MOGĘ!!!!!
Ona wie o naszych staraniach, o IUI i stracie. Ruchem głowy pokazuje na mój brzuch i pyta
- robiliście? - chodziło o kolejną IUI
- jeszcze nie... - odpowiadam
- bo śniliście mi się...
- ale że co?
- że się długo nie widzieliśmy i spotkałam was. Szłaś z wózkiem a G trzymał dziecko takie malutkie, chłopczyk.
- fajnie...
Nie wiem co o tym myśleć... kolejny znak że to już niedługo? nie chcę się nastawiać bo wiem że w tym cyklu nawet jeśli owu byłaby to raczej nie trafimy... od 17dc do 21 jestem w szpitalu a później najprawdopodobniej podchodzimy do IUI o ile w szpitalu nie znajdą jakiejś przeszkody w staraniach od razu...
Chociaż jak sobie tak pomyślę że Kijanka miałaby się urodzić w listopadzie/grudniu to szkoda mi dziecka żeby do szkoły tak szybko poszło najlepiej to chyba rodzić styczeń-kwiecień...
Ah... ale tak kombinować nie będę...
Pragniemy Cię maluszku i Kochamy już bardzo bardzo mocno! :*
A więc endometrium 0,89cm a pęcherzyk o dziwo w lewego jajnika 1,43cm.
Gin mnie rozbawił i zniesmaczył jednocześnie...
- ile pani waży?
- xxx
- dużo za dużo
- ale w październiku było 10kg więcej
- oj to za szybko pani chudnie, to bardzo nie zdrowo...
hmmmmmm 3 miech 10kg to dużo? niezdrowo? przy takiej wadze? najpierw mu nie pasuje bo dużo za dużo a jak się okazuje za chwilę w porównaniu do października to jednak za mało... no oszaleć można...
A co do pęcherzyka to wychodzi na to że jeśli owulka będzie to w szpitalu... i to niestety tak że nawet w poniedziałek nic nam nie da a w piątek to już będzie za późno...
No nic przed IUI też straciliśmy owulkę bo trzeba było HSG i HSC robić i był zakaz więc oby... mam nadzieję... trzymajcie kciuki żeby tym razem było podobnie tylko kijanek został już z nami.
Według pani doktor Glucophage rewelacyjnie na mnie podziałał i mam go brać nadal i nie odstawiać aż do potwierdzenia ciąży.
W szpitalu okazało się że nawiedziła mnie owulacja sama nie wymuszona no i niestety w szpitalu bez możliwości próby "zaciążenia"
Ale do rzeczy...
wyniki podobno świetne jak na moją nadwagę/otyłość
cukier naczczo 81, insulina 54 później co godzinę
1 - 138 insulina 43,8
2 - 119 insulina 31,6
3 - 85 insulina 17,4
4 - 73 insulina 7,2
tsh - 1,51
ft4 - 1,25
anty TPO - 5
anty TG - 10
estradiol - 312 (czyli owu tuż tuż i była)
prolaktyna - 10
test z metoklopramidem
30' - 194
60' - 118
DHEA-SO4 - 274,5
androstendion - 3,17
testosteron - 66,71
testosteron wolny - 7,41
kortyzol godz 8.00 - 9,4
kortyzol godz 20.00 - 5,17
USG tarczycy bez zmian
usg brzucha też nie wykazało niczego niepokojącego
Zalecenie - pożegnać 10kg i można powrócić do ostrych starań myślę czyt będę się ostro starać żeby nie trwało do dłużej niż 1,5 miesiąca
Trochę się nasłuchałam od pani dr odnośnie mojej wagi a dosłownie popłakałam się kiedy usłyszałam że ciąża z taką wagą to wielkie zagrożenie dla dziecka i istnieje duże prawdopodobieństwo cukrzycy ciążowej i nadciśnienia... a nawet wad w rozwoju maluszka a także ponowne "przedwczesne" zakończenie ciąży
Miałam spoko czasu na rozmyślanie i nie zbawią nas te 2 miesiące... a nóż uda się naturalnie...
Tak więc postanowione - na 29urodziny machnę sobie dzidziolka
zachcianki w 100% "nieciąży" no ciekawe...
i jeszcze taki dobry humorek dzisiaj mam
po pracy w domu czekała na mnie już kolacja i nawet ciepła herbatka ... kochany mężuś
Chyba plany aby pożegnać kolejne 10kg i dopiero podejść do IUI odejdą do lamusa... nie dam rady tyle czekać, za bardzo i za dużo myślę o ciąży, dziecku i pełnej rodzinie...
Boję się strasznie zaszkodzić maleństwu swoją wagą. Boję się że to co powiedziała mi lekarka w szpitalu mogłoby się urzeczywistnić - cukrzyca ciążowa, nadciśnienie, chory maluszek a nawet kolejna strata
Ale teraz 10kg... jak schudnę to będzie że kolejne kg i kolejne... nie mam ani ochoty ani siły już czekać dłużej...
- jasne...
- ale to będzie pożegnalne piwko...
- dlaczego?
- bo jak ty jesteś to moje szczęście jest daleko
- ok ale nie obiecuję że za miesiąc Cię nie odwiedzę...
- ale jeśli już to tylko za miesiąc a później daj mojemu szczęściu przyjść.
- jeśli na prawdę tego chcesz to umowa stoi :*
Dlaczego to nie jest takie łatwe? Dlaczego nie można pogadać ze swoją @ i wziąć z nią 40tygodniowej separacji?
Ja ze swoją @ żyję od 24 grudnia 1995r więc po takim czasie krótkie 40tyg rozstanie dobrze nam zrobi...
A browarek jest dziś jak najbardziej prawdziwy...
Tęsknie za moim maluszkiem ;( Codziennie patrze na Dieselka który rośnie jak na drożdżach i z dnia na dzień staje się coraz mądrzejszy, tak wiele zmienia się w jego zachowaniu a ja mam jedną myśl "ciekawe jaki byłby mój synek"...
Za 2 miesiące trzymałabym nasze dzieciątko ramionach... wiem że kwiecień będzie ciężki i chyba nic nie będzie w stanie przyćmić natłoku myśli.
Niestety moja wypłata sprzed 2 dni nie daje nadziei że możemy spróbować znowu nie damy rady z takimi mizernymi środkami a kolejne miesiące uciekają
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 lutego 2015, 13:15
śluz pięknie rozciągliwy na ok 7cm! tak by to jakoś wychodziło że od dziś 6 dni i owulacja... trzeba działać niestety już nie dziś ale od jutra
miał być luz a tu znów spina no ale jak tu wyluzować jak widzę takie ilości i takiej jakości śluz? temp w dół zapewne aby za te kilka dnia poszła w górę...
tak bardzo bym chciała że wieczorem chyba się pomodlę... nie lubię "jak trwoga to do Boga" ale jak nie spróbuję to mogę żałować...
W pracy wczoraj dziewczyna która mnie szkoliła powiedziała że jest w ciąży a mnie jakby ktoś zdzielił prosto w twarz nie z pięści a z buta!
Teraz muszę ją zastępować i mam zawieszony urlop do odwołania... czyli gdzieś do okolic wakacji i jak tu próbować IUI? jak zorganizować czas na monitoring? Tak wiem jest cudowna funkcja UŻ ale za to jest -5% premii z później płacz przy wypłacie
Kolejne miesiące czekania? Nie chcę! Nie wytrzymam już
Cały dzień czuję coś dziwnego... że się udało że IUI już nie potrzebna... pewnie jak zwyklę się zawiodę za 11 dni się okaże - a może wcześniej bo przecież temp prawdę powie, jeśli nie pójdzie do góry to owu to nie było a tym bardziej nie możliwa ciąża...
Ah dziś mi wszystko jedno...
Wieczorem odwiedza nas koleżanka z pracy na "małe ploteczki" przy piwku
Śluz już całkowicie kremowy bez żadnych wątpliwości - jedyne co mnie ? to fakt iż jest go dużo na wkładce... ale na ciąże to ja się już nie nastawiam jedyne co nam pomoże to IUI i mam ogromną nadzieję że za miesiąc będzie możliwa
A aktualnie mamy syncia chorego
poprzedni wet wymyślił alergię na kurczaka ale ponieważ okazuje się że ten wet ma wyrok za znęcanie się nad zwierzakami
tak więc obecna pani wet miała dla nas dobrą i złą wiadomość - kurczak wraca do łask z czego Dieselek jest szczęśliwy ale niestety alergia okazała się pasożytem skóry
Nie na długo - w czwartek wizyta w klinice - lewy jajnik 5 pęcherzyków a prawy już 15 macica ładna i endometrium też, po pobraniu krwi okazuje się że jednak owu była! W 6dpo progesteron 13,14ng/ml
Wczoraj temp poszła do góry ale dziś już spadła razem z nadzieją na naturalny cud
We wtorek powinna pojawić się @ więc od środy zaczynam stymulację i w 10dc pierwsza wizyta w klinice przed IUI...
Jutro zaczynam stymulację później 10-11dc monitoring i jeszcze w tym miesiącu IUI cieszę się bo skoro pierwsza zakończyła się ciążą to liczę na powtórkę, tym razem z porodem!
tym razem zamiast Clo dostałam "Lametta"... poczytałam sobie i kilka pozytywnych historii widziałam
Może źle robię ale nawet nie biorę pod uwagę niepowodzenia
Małymi krokami dąż do celu, może z nawet niepozornych rzeczy trzeba się cieszyć by żyć w harmonii z samym sobą. Mam nadzieję, że 2015 r będzie dla Ciebie lepszy. :)
Hmmm cieszenie się małymi rzeczami nie zapewni Ci większych, ale pomoże wytrzymać. Masz super psiaka :), męża, to chyba nie takie najmniejsze rzeczy? Wiesz kochana, każda z nas dostała właśnie to życie i trza jakoś żyć... wiem, że jest ciężko :( Wspieram i wierzę, że nam obu się uda urodzić, bo tylko to nam zostało, wierzyć że się uda!
normalnie Kasiu jakbym czytała o sobie... nic dodac nic ujac...
Polub siebie- łatwiej ci bedzie cieszyć sie drobnostkami. A małe sprawy sa ważne bo tak naprawde to z nich sie składa nasze życie. Pies, samodzielnie złożona półka, nowa praca, dobrze przyprawiona pomidorowa ;)- ciesz sie tym. A jesli nie dasz rady, to szukaj czegos co ci poprawi humor, nie bój sie! Moze to joga? Jazda na rowerze? Uśmiech do przypadkowego przechodnia? Polubi siebie i bądź w zgodzie ze sobą, reszta przyjdzie pozniej...i 2015 na pewno bedzie dla ciebie lepszy, zycze ci tego :*
Czasem tak jest, że człowiek najchętniej by się schował pod kocem i wywiesił kartkę z napisem "Nie ma mnie dla świata, nie przeszkadzać". Czasem tak po prostu jest - i wtedy nie ma co zmuszać się do cieszenia się z małych czy tam dużych rzeczy tylko trzeba przeczekać - słońce w końcu się pojawi.
Doskonale podzielam Twoje "wątpię". Ja już chyba we wszystko wątpię. Bo niestety wszystko w co wierzyłam dało mi takiego kopa w dupę, że się odechciewa mieć nawet nadzieję.
Kati słońce! Trzymam kciuki za to, aby tak super już było przez calusieńki ten rok! :*