beta z dziś 6,6 jeszcze niby pozytywna ale 6 dni temu było 23,44...
Wracamy do gry
Znalazłam wymarzonego pieska do oddania - buldog francuski
Tak więc kolejne poszukiwania trwają...
z góry dziękuję :*
Znalazłam ofertę buldożka za małe pieniążki ale niestety oszuści mówi się trudno
Teraz czekam na zdjęcia psiaków wczoraj urodzonych może za 6 tyg jeden z nich będzie już mój... nasz
Przedstawiam naszego przyszłego lokatora
chłopczyk, imię póki co jest w czasie wyboru chociaż póki co najbardziej podoba nam się Conan
Nasz pysio ma dziś 2 dni jest jeszcze z mamusią.
Chcieliśmy suczkę tzn wybraliśmy 2 pieski z miotu i liczyliśmy że któryś to będzie suczka i problem sam się rozwiąże który będzie nasz a trafiliśmy 2 pieski
A w weekend jedziemy zobaczyć na żywo naszego pulpeta
Samochód przypomniał o swoim istnieniu i zapragnął kolejnych $ rozryczałam się bo już słyszałam w głowie słowa męża "z pieska musimy zrezygnować"... wszystko mi się przypomniało, poczułam się tak jak wtedy gdy usłyszałam od lekarza tą najgorszą diagnozę
Wiem że nie powinnam nawet porównywać nic do dziecka ale sytuacja za bardzo zbliżona bo teraz na psiaka też musimy jeszcze poczekać zanim będzie z nami...
Usłyszałam "nie, piesek będzie! pieniądze przecież są. Już się nawet w pracy pochwaliłem" Ucieszyłam się ale wspomnienia i emocje wróciły może łagodniejsze niż miesiąc temu ale łzy do tej pory ciężko powstrzymać
Odwiedziliśmy dziś naszego przyszłego członka rodziny
Nasza krówka jest tak ruchliwy że ciężko wyraźne zdjęcie zrobić
Nigdy nie dotykałam tak malutkiego psiaka bo dziś ma 6 dni. Cudowny w dotyku i szuka ciepła ciała które jest w pobliżu żeby tylko się przytulić, rozłożył na łopatki moje serce Szokiem był zapach takiego malutkiego psa, myślałam że będzie po prostu śmierdział ale on pachniał, ciężko określić czym ale pachniał, taki delikatny świeży zapach
Trzymając go w rękach poczułam że mogę więcej niż mi się wydaje... że mam więcej siły niż myślałam i że będzie dobrze! że będę żyć tak by być szczęśliwą kobietą, żoną i matką!
Ciężko uwierzyć że pies i to nie jakiś rasowy mógłby tyle zmienić i gdybym sama tego nie doświadczyła pomyślałabym że ktoś szuka sobie szczęścia na siłę ale NAPRAWDĘ TAK JEST TO ŻYWA ISTOTKA KTÓRA DODAJE SKRZYDEŁ
W sobotę byłam na kolejnej kontroli u gin... wiem że dziwnie to brzmi ale tak to wygląda ostatnio
Wizytę uważam za bardzo bardzo bardzo udaną
Pan dr zrobił usg i jednocześnie przeprowadził wywiad, poczytał sobie moją kartę pooglądał mnie sobie bardzo dyskretnie. Ubrałam się i zaczęła się rozmowa a na koniec dostałam skierowanie na oddział endokrynologiczny
Gin powiedział, że można robić IUI jeśli u mnie jest tyle nie wyjaśnionych ?chorób?... podejrzewa ich kilka oprócz oczywiście PCO.
Dziś byłam ustalić termin w szpitalu, niestety a może i stety termin 26 stycznia
Z jednej strony wolałabym teraz - zaraz - już dowiedzieć się z jakimi chorobami żyję ale z drugiej strony znajdę teraz pracę a w styczniu może nie będzie już takiego problemu jak będę chciała tydzień wolnego.
Jestem pełna nadziei, że teraz wszystko się zmieni. Zaczynam od początku ale zaczyna się konkretnie w końcu! W końcu uda się zapanować nad moimi "wnętrznościami" i mieć nad nimi władzę
Nasz pies będzie ba on już jest najbardziej kochanym psiakiem na świecie bo to dzięki niemu znów chcę żyć!
Wzięłam cv i wyruszyłam w "miasto" zaniosłam w kilka miejsc a jutro wybiorę się w kolejne miejsca
Nasza kluseczka ma już 9dni oczka niestety nadal zamknięte ale wyróżnia się już z tłumu
trochę nietypowa pozycja spania dla takiego małego szczeniaczka coś nam się wydaje że będzie chrapał to po adopcyjnym tatusiu
kocham go coraz bardziej i aż mnie trzęsie jak pomyślę że jeszcze tak długo musimy na niego czekać
już mi odbija na jego punkcie i znalazłam ubranka dla niego nawet się zastanawiam nad kupnem ciuszków dziecięcych (bluzy, koszulki) i przerobieniem na psie ciuszki
To nie jest tak, że ześwirowałam i teraz ten maluch zasłoni mi cały świat i będę żyła tylko nim. On daje mi siłę do pozbierania się i do życia ale też widzę ile we mnie nadal jest energii i miłości dla kogoś jeszcze
czuję dziwny strach że coś się nie uda,że nadchodzi coś bardzo złego, że za chwilę znów będę płakać i cierpieć
Możliwości jest kilka:
- z pracą będzie ciężej niż myślałam
- zus nie wypłaci zasiłku bo uzna że mi się nie należy
- coś nie tak z moim psiakiem
i tego ostatniego boję się najbardziej a jeszcze tyle czekania aż będzie u nas
@ czuję że max za 2 dni zawita ale teraz to jakoś na mnie wrażenia nie robi - jest mi tak obojętne jak nigdy... i tak był bezowulacyjny więc może lepiej szybciej niż później znów usłyszeć "zrobiła się torbiel". Trochę szkoda bo mężuś miał miły pomysł na weekend ale spoko, kilka dni czekania może tylko wyjść na plus
Hmmm miałabym ochotę napisać maila do obecnej właścicielki psiaka że poprosiłabym codziennie info że wszystko ok ale jeśli nie napiszę dlaczego tak bardzo mi zależy to weźmie mnie za jakąś nienormalną a ja jakoś nie chcę tak wszystkim opowiadać co mnie spotkało
- przetrwać zabieg
- przygarnąć psiaka
- zacząć pracę
Dziś mamy 10 październik a ja mam plan wykonany
no dobra... zabiegu i tak nie było... psiak jeszcze z mamusią ale i tak już nasz... a praca czeka aż mi książeczkę sanepidu podbije lekarz z medycyny pracy...
i co teraz? mam kolejny plan wymyślić? nie myślałam że tak szybko to pójdzie
Może praca mało ambitna i kiepsko płatna ale jest - lepsze to niż siedzenie w domu i nie mieć co do gara włożyć.
Może kolejny plan?
do wieczora muszę pomyśleć i coś wymyślić, hmmmm może lepsza praca? może min 5kg mniej? a może dokładne porządki w mieszkaniu typu perfekcyjna pani domu?
Spodobał mi się taki sposób na dążenie do celu
a marzec/kwiecień największy cel - ZACZĄĆ ZNÓW STARANIA O NASZE DWUNOŻNE SZCZĘŚCIE a jak się uda szybciej "wpaść" to nie będę się gniewać
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 października 2014, 11:44
Miał być kolejny plan... podstawowym planem to chyba będzie przeżyć miesiąc za 400zł jeśli w tym miesiącu ZUS nie wypłaci zasiłku - bo niby ma czas do 2.11 - to będzie zajebiście ciężko i nie wiem jak to ogarnę chyba zacznę czytać blogi studentów żeby mieć wenę jak przeżyć z takich pieniędzy
Ale mówi się trudno i żyje się dalej
Tak sobie myślę że chyba warto jakiś plan stworzyć
Plan na Październik część 2
- 5kg mniej
- lepsza praca - czyt. normalna umowa bądź przynajmniej z lepszą stawką
- zmienić image, a przynajmniej fryz
- posprzątać dokładnie kuchnie i łazienkę - czyli najgorsze
- zrobić legowisko dla naszej mordeczki
- zrobić projekt półko-wieszaka w przedpokoju a jak dostanę $ to również wykonać
- pojechać do mamy i zapalić [*] dla Niej i naszego dzidziusia
Może i niektóre punkty są banalne a na realizację potrzeba chwili ale czasem ciężko się spiąć i wykonać. Tak jak z wizytą na cmentarzu... cały czas boję się jak zareaguję, czy nie ucieknę z płaczem lub nie będę znów przeżywać przez kolejne dni a niestety jest to bardzo prawdopodobne
Tak bardzo tęsknie :* do końca życia będę pamiętać i kochać Cię :* lecz wolę byś był w niebie szczęśliwy i zdrowy ze swoją babcią która na pewno opiekuje się Tobą niż byś był tutaj z nami chory i cierpiał :*
Ześlij nam dzidziusia który zostanie z nami na zawsze :*
Martwiłam się że ten miesiąc może być tragiczny bo $ brak a tu dziś przyszedł przelew i jak ustaliliśmy z mężem na kolejna 2 miesiące powinno wystarczyć a przecież niedługo zaczyna pracę
Ostatnio trochę schudłam i spodnie przydałyby się nowe a przecież w moim cudownym rozmiarem 54 nie jest to łatwe... a okazało się przy mierzeniu że nie dość że 3 pary pasowały to jedne były rozmiaru 48
Kocham Cię synku i masz piękne własne mieszkanko w moim serduszku :*
Nie ruszają mnie już ani dzieci ani ciążowe brzuszki ale ta radość i szczęście przyszłych mam trochę wbija mi wykałaczkę w serce
Wiem że to chore
Życzę wszystkim ciążowym mamusiom jak najlepiej, zdrowych i silnych maluchów!
Czy ja jestem złym człowiekiem?
Czy tylko ja tak mam?
Straszne uczucie i bardzo chciałabym się go pozbyć...
Pierwsza nocka w nowej pracy za mną... pierwsza i ostatnia a i tak nie cała
Poszłam, byłam psychicznie nastawiona pozytywnie ale nawet nie wytrzymałam 8h mój kręgosłup już ok 1 w nocy zaczął o sobie przypominać. Wytrzymałam tylko do 3.20 W tak wymuszonej pozycji pracy jeszcze nie pracowałam stół niższy niż blat kuchenny i to dość sporo, jakby przygotowany dla osób o wzroście nie więcej niż 150...
Chciała pracować, myślałam że w końcu się udało byłam taka szczęśliwa że się zaczyna układać a teraz wszystko zaczyna wracać - wszystko co złe
Nie chce mi się żyć bo po co?
Czuję że mąż ma już dość mojego "bezrobocia" i chociaż mówi coś innego to ja wiem że robi to żebyśmy się nie "kłócili".
Mam dość sama siebie. Przestaję widzieć sens w tym co robię Przestaję widzieć sens w życiu.
Jeszcze tydzień temu czułam i wiedziałam, że wszystko będzie dobrze, że koniec z płaczem, że moje życie na nowo będzie kolorowe - ale nie! Nie jest dobrze! Znów płaczę! Moje życie znów jest szare i "domowe"!
Jest mi tak cholernie źle że nawet nie umiem tego ubrać w słowa!
uff:) super:) wazne ze są juz jakies pozytywy :) a buldog francuski to moje marzenie słodkie sa ;)
Kochana czy to znaczy że nie będzie zabiegu???? :D
eM dokładnie :) szpital teraz już tylko jak będę rodzić ;)
ale super bardzo się cieszę że obejdzie się bez szpitala a buldożki są najukochańsze na świecie mamy takiego rocznego łobuza alexa :)
Jej! Baaaaaardzo wierzyłam, że tak będzie :) ale nie chciałam Cię nakręcać, żeby Ci nie zaszkodzić :) Baaaaaaardzo się cieszę!!! Już za chwilę będziemy znowu w ciąży, zobaczysz :*
Super!! :) pozdrawiam Kasienko!!