Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Szczęście uleciało już dwa razy :( -> walczymy dalej... i wygramy!!!
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

2 września 2014, 21:58

Ciąża zakończona 2 września 2014

9.07.2014-2.09.2014
Dni których nigdy nie zapomnę. Dziecko którego nigdy nie przestanę kochać - było moje, nasze wymarzone, wyczekiwane i kochane od początku :*

5 września 2014, 20:43

Nadchodzą momenty kiedy zaczynam czuć się silna ale jak to mówią studenci "miałem ochotę się pouczyć ale mi przeszło"... tak to jest niestety u mnie :( jak już czuję że może czas stanąć do walki o normalne życie to za chwilę przypominam sobie wszystko i łzy już są obecne :/

Nie chcę tak!! chcę znów żyć ale nie tak jak rok, dwa czy nawet 3 lata temu - chcę żyć tak jak 7 lat temu kiedy wiedziałam czego chcę i wszystko miałam gdzieś... kiedy chciałam żyć na maksa i żyłam, kiedy korzystałam z każdej sytuacji by poznać smak zabawy, szaleństwa i zdobywania najtrudniejszego ;)

Tylko chcieć a móc to 2 różne rzeczy... Chce nawet bardzo ale pogodzić się ze stratą nie mogę :/

Chciałam zrobić pierwszy krok i wyjść do ludzi ale nie umiem... to chyba nie czas :/

Przyszły tydzień wiele wyjaśni. Albo będzie dalej źle albo zacznę się podnosić...

8 września 2014, 10:15

Czas stanąć na nogi? Czy na prawdę to ten czas kiedy muszę zacząć wszystko na nowo? Może a raczej na pewno nie myślałabym o tym gdyby nie miniona noc i... sny! Jak nie rozmyślać i nie chcieć podnieść się po takim śnie? Jak nie zacząć myśleć pozytywnie po tym jak przyśniła mi się mama[*] trzymająca naszego bobaska[*]. Może to działa podświadomość ale dla mnie to i tak wiele znaczy. Tak jak po śmierci mama przyszła do mnie i głaskała po głowie w nocy i było później na prawdę lżej tak teraz mam ogromną nadzieję że nastąpi jakiś przełom :)
Oczywiste że łzy się będą pojawiać i nie będę w stanie a nawet nie chcę zapomnieć ale może będzie lepiej.
Może dzięki temu szybciej "dorosnę" do decyzji o kolejnych staraniach.

10 września 2014, 11:55

Myślałam, że mogę, że umiem sobie poradzić.
Nie umiem! może płaczę mniej, może myślę mniej ale tęsknię tak samo i tak samo nie umiem sobie wybaczyć.
Wybaczyć... ale czego? najbardziej tego że nie byłam w stanie zatrzymać naszego maleństwa, że nie jestem/nie byłabym na tyle dobrą mamą żeby nasz skarbek chciał zostać.

Szybko minął ten tydzień. Tydzień od straty naszego maluszka. Aż tydzień i dopiero tydzień.

W domu syf... patrzę naokoło i niby chcę coś z tym zrobić ale nie umiem się ruszyć. Najchętniej siedziałabym bezczynnie. Da się tak? Wiem że nie mogę ale godziny po prostu lecą...

Przyszedł polecony z USC... ze względu na brak określonej płci dziecka brak możliwości zarejestrowania... to boli... boli bo moje dziecko potraktowane zostało jak wycięty wyrostek :( Nawet nie wiem co dalej się z nim stało :(

11 września 2014, 12:11

Wyszłam z domu...
Dalej niż do sklepu... nie musiałam ale chciałam...
Wczoraj w końcu zasnęłam wieczorem normalnie bez męczenia się do 2 w nocy, bez łez i myślenia dlaczego, niestety to nie zasługa mojego godzenia się z faktem straty tylko zwykła pomoc farmakologi i leków uspokajających od lekarza :(
Wizyta i rozmowa pomogła ale nadal czuję, że nie jest tak jak powinno :(
Może to wynik leków ale chyba bardziej boję się ludzi i nie chcę z nikim rozmawiać :/
Z mężem... sama nie wiem... ciągle czegoś mi brakuje i ciężko to nawet określić :(
Tak bardzo się boję, że w końcu odejdzie, że ten nie cały miesiąc szczęścia to były ostatnie chwile kiedy byliśmy dla siebie tak bliscy i ważni :(

Rano obudziłam się nawet wcześnie i już rozwijałam plany żeby ogarnąć mieszkanie ale ciężko zacząć :/ z reguły może jestem leniwa ale do takie stopnia mieszkania jeszcze nie doprowadziłam :/
Może właśnie to mój największy błąd? może sama siebie dobijam? może powinnam się ruszyć i zająć się czymś na dłużej?
Dziś kolejna wizyta u specjalisty, może coś do mnie na prawdę dotrze i nie koniecznie jutro ale może za 3-4dni będzie lepiej?

13 września 2014, 11:37

Ostatnie dwa dni były na prawdę spoko bez dołowania i wiecznego płaczu. Czwartkowa wizyta dużo mi dała ale dziś już czuję, że wcale nic nie minęło że wróciłam znowu do tego samego :(
Bez tabletek nie dam rady :(
Wiem, rozumiem i dociera do mnie że potrzeba czasu ale myślałam, że będzie lepiej z każdym dniem a nie "góra-dół" :(
Może to wina wczorajszego % i tematami jakie padały (byliśmy u sąsiadów) no ale czy ja teraz muszę unikać spotkań? Przecież temat DZIECKO i CIĄŻA pojawiają się często szczególnie w naszym wieku :/ nie chcę każdemu mówić co się stało bo kolejnego "będzie dobrze" nie wytrzymam :/ po to próbuję spotykać się z ludźmi by się trochę odprężyć i nie myśleć i nie chcę mówić bo zrobi się nastrój cmentarny :(

Teraz znowu odechciało mi się wszelkich wyjść i spotkań :/

15 września 2014, 21:44

Cały dzień bez tabletek :)
Czy będzie tak jutro? Pojutrze? Czy za tydzień będę w stanie tak jak dziś pamiętać o swoim maleństwie ale nie płakać?

Cały czas wiszę w jakiejś niepewności i strachu przed jutrem :( Przed tym czy znów nie będę musiała szukać pomocy wśród specjalistów? Czy wystarczy rozmowa z moim G i cudowną E? Co będzie jak wrócę do spotkań z tymi co wiedzą co się stało? Boję się pytania "jak się czujesz?" i stwierdzenia "będzie dobrze", działa to na mnie jak płachta na byka i przypomina jak dużo straciłam, że odeszło ode mnie moje największe szczęście :(

Ciężko nawet myśli ubierać w słowa :/ tłoczą się w głowie i co chwila przychodzą nowe czasem lepsze czasem gorsze...

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 września 2014, 21:44

16 września 2014, 01:30

Dla lekarzy to był tylko pusty pęcherzyk dla mnie tam był mój synek!

1 Laktacja
Jak pogodzić się ze stratą kiedy nawet moje ciało nie tego nie chce? Myślałam że ze mną jest coś nie tak ale dopiero doczytałam, że nie jestem jedyna... u mnie synka już nie ma ale moje piersi chyba tęsknią bardziej niż ja... laktacja w takiej sytuacji? Na prawdę? Po tak wczesnej stracie? Serio? czemu gin się o to nie pyta? Niby zachowują się jakby dla nich to była "normalka" a nie pamiętają, że występują takie "powikłania"??


2 Wczesna @
Hmmmmm.... 2 września łyżeczkowanie a 14 września pierwsza @???
Poważnie? czy ja muszę być jakimś pieprzonym królikiem doświadczalnym??
Swoją pierwszą w życiu miesiączkę dostałam w wieku 10 lat czyli duuuuuuuużo wcześniej niż moje koleżanki. A teraz pierwszą po stracie też mam mieć tak szybko?

Czy mój organizm domaga się kolejnego dziecka? czy przyspiesza wszystko bym miała powód do radości a nie tylko smutku? A może synuś nazbierał już na 9 miesięczny czynsz i chce wrócić?

Mąż staje się coraz większym wsparciem :)
Czuję, że chce mi pomóc. Czuję Jego wsparcie.
"Jak się czujesz?" zmienił w "jak tam?" co oznacza "pamiętam o Twoich problemach i chcę być na bieżąco"
Myślę, że to nie on się zmienił tylko ja po rozmowie z psychologiem w zeszłym tygodniu zaczęłam w końcu zauważać Jego wyciągniętą dłoń w moim kierunku, Jego strach by mnie nie zranić i Jego ból po stracie.

16 września 2014, 17:04

2 dzień bez tabletek

Wczoraj było zdecydowanie lepiej :/

Próbuję się trzymać i myśleć o czymś innym ale nie umiem :/
W czwartek urodziny męża a ja nawet pomysłu na prezent nie mam :/
Znowu zaczynam się czuć zbędna i nie potrzebna a nawet jakbym przeszkadzała lub utrudniała życie najbliższym :(

Kiedyś dostałam od męża bransoletkę z zawieszkami... teraz jedna z zawieszek znalazła nowe miejsce raczej na długo...

58fbed3f38cef12em.jpg

16 września 2014, 20:17

Pełne 2 tygodnie od zabiegu...

Kończyłabym dziś 11tc...
Ta ciąża i to dziecko było tak bardzo planowane i tak bardzo chciane, że wspomnienia o Nim to jak wspomnienia o pięknej bajce z dzieciństwa - za piękne by było prawdą :/
Coraz częściej tak właśnie myślę że to był piękny sen... chociaż cały czas pamiętam dokładnie moje ciążowe dolegliwości jakby to było wczoraj.

[*] Nigdy Cię nie zapomnę moja kijanko :*

18 września 2014, 12:27

Dziś urodziny męża :) co prawda po nockach i przed kolejną to raczej świętowania nie będzie ale jutro już wolne :)

Wczoraj jak tylko wyszedł do pracy wzięłam się do pracy... a to efekt końcowy ;)
8b452441a782b2a0m.jpg

19 września 2014, 10:36

Odebrałam wynik hist-pat

"Zapalnie zmieniona doczesna ciążowa i kosmki"

rozpoznanie: "CI 10 tyg. obsoleta."

dobrze że za 2h mam gin bo bym oszalała z niewiedzy o co chodzi :(

Coś czuję że nigdy się nie dowiem co było przyczyną :(

Dziś na wizycie mam nadzieję że dowiem się co to było za krwawienie od niedzieli do środy.
Może nawet powie co tam widziała w macicy tydzień temu...

Dzisiejszy dzień miał być miły i miało być świętowanie a ja czuję że będzie masakra i płacz do późnej nocy :/

19 września 2014, 15:16

No to jestem już po miesiączce... trochę szybko ale według gin powinnam się cieszyć.

Niestety jest też zła nowina bo na usg coś jest i nie za bardzo wiadomo co :/ dostałam skierowanie na B-hcg i jeśli będzie pozytywna to szpital jeśli negatywna to luzik ale ja już się nastawiam na najgorsze :(

Na monitorze moja macica + to "coś" wyglądało jak plemnik... prawie łezkę puściłam ale też poczułam lekki strach :/ pani dr powiedziała że powinno mi się to dobrze kojarzyć i może to znak ;) więc ona przeciwwskazań nie widzi ale lepiej najpierw odstawić antydepresanty... ale jak? przecież bez nich jest strasznie! Z resztą i tak nie jestem gotowa!

Z wyniku hist-pat gin powiedziała, że dzidziuś był tylko obumarł zanim zdążył urosnąć by się pokazać.
W końcu usłyszałam to co chciałam! Dzidziuś był i mam to na piśmie. Nie odbiło mi i nie wymyślam sobie! Tylko smutno mi, że musiałam wylądować w szpitalu i stracić mojego szkraba żeby się dowiedzieć że on na prawdę był!

Tak więc mamy dziś 6dc-1cpp ale jednocześnie pierwszego w którym wolę bez <3 niż zajść w ciąże :(

22 września 2014, 13:48

Otwieram szafę i zaczynam jesienne porządki, wyciągam ulubione spodnie które leżały gdzieś z tyłu bo żal było wyrzucić kiedy dupa przestała się w nie mieścić... myślę sobie "ostatni raz spróbuję zaciągnąć chociaż do kolan" i jaki szok kiedy bez problemu zaciągnęłam do góry zapięłam i okazały się ZA DUŻE!!!

Dlaczego tak jest że kiedy pojawia się powód by się cieszyć akurat przeżywa się najgorsze chwile, dni i miesiące w życiu?

22 września 2014, 16:53

B-hcg nadal pozytywna :(
Teraz do piątku będzie płacz i powrót wspomnień :(
w piątek dopiero dostanę skierowanie znów do szpitala na kolejne czyszczenie :(
Naprawdę zaczęłam się cieszyć bardzo że pierwsza @ po zabiegu już za mną i pomału można wracać do życia a tu kolejna niespodzianka...

Podjęliśmy decyzję o piesku i "warunkiem" był dobry wynik.
Myślałam, że szczeniaczek obudzi na nowo we mnie instynkt macierzyński i na nowo zapragnę zostać mamą ale znów "natura" decyduje za mnie :(

Dlaczego w koło tyle potworów ojców-gwałcicieli i matek-alkoholiczek bez problemów mają kolejne dzieci a mnie jak już spotkało to szczęście to za chwilę w to miejsce weszły zły, żal i cierpienie?
Wiedziałam, że ten konował coś pier**** więc dlaczego nie powiedziałam NIE? Dlaczego nie zażądałam innego lekarza? Czemu znów muszę przez to przechodzić?

MAM DOŚĆ!!! NIE WYTRZYMAM WIĘCEJ!!!

24 września 2014, 14:20

Nie wiem jak będzie, nie znam przyszłości ale wiem że tak nie może się skończyć ani moje życie ani moje małżeństwo ani nasza walka o pełną rodzinę...
Teraz tylko zostało przetrwać kolejny zabieg, zacząć nową pracę i cieszyć się <3 tak jak nigdy i tak jak wczoraj ;)
Nie jestem silna ani twarda a tym bardziej bez serca. Pamiętam o moim synku i nawet nie zamierzam o nim zapomnieć a nawet nie myśleć! Chcę zwyczajnie być szczęśliwa, poczuć się kobietą, dobrą żoną i matką.
Nie cofnę czasu i nie zmienię nic z resztą czy to by coś dało? Czy jakbym znała wtedy przyszłość nie zdecydowałabym się na IUI? Nie wiem :/ możliwe że mimo wszystko chciałabym. Tamte chwile, te początki były tak piękne...

Jeszcze nie jestem w 100% gotowa na powrót do ludzi i "normalnego" życia ale każdego kolejnego dnia potrafię już coś-cokolwiek zrobić. Może to też działanie tych za dużych spodni, może mój dzisiejszy lepszy nastrój to skutek wczorajszego <3 ale wiem na pewno że chcę się tak czuć, że nie pasuje mi cierpienie smutek i łzy... chociaż łez czasami nie da się zatrzymać.

Mam plan na październik:
- przetrwać zabieg
- przygarnąć psiaka
- zacząć pracę

I oby mi się udało z realizacją.
A jeszcze w tym miesiącu spróbuję pójść na cmentarz i [*] dla mojego maluszka :*

25 września 2014, 19:01

Nie będzie dobrze :(

Między nami coraz gorzej :/ <3 to chyba teraz nie dobry pomysł bo szczęście niestety jest chwilowe :/ znów zaczynają się kłótnie i brak czasu dla siebie nawzajem a może to tylko brak ochoty na spędzanie czasu razem :(

A może właśnie dlatego straciłam dziecko bo nie chciało wychowywać się w rozbitej rodzinie?
Nie chcę znów przechodzić tego co kiedyś... nie rozumiemy się i coraz bardziej żyjemy obok siebie a nie ze sobą :/

Dlaczego jak się sypie to wszystko na raz?
Dlaczego ja zwyczajnie nie mogę być szczęśliwa?

26 września 2014, 14:53

Porada
Dzisiejsza "porada dnia" OF

Jeśli obserwujesz swoje ciało i intuicja podpowiada Ci, że coś jest nie tak, nie zwlekaj z wizytą u lekarza. Według dr. Alice Domar, amerykańskiej autorki książki „Zwyciężyć niepłodność” („Conquering Infertility”) najlepszą poradą dla par starających się o dziecko jest nie zwlekać zbyt długo z wizytą u specjalisty. Badania pokazują, że aż 91% par podejmujących leczenie niepłodności żałuje, że czekały zbyt długo. Radzi ona również: „Nie obwiniaj siebie, szukaj wsparcia a przede wszystkim miej nadzieję, ponieważ zdecydowana większość par, które zasięgają pomocy specjalisty, doczekują się zdrowego dziecka.”

Jestem w tych 91%... żałuję a raczej żałujemy, że nie postawiliśmy wszystkiego na jedną kartę duuuuuużo wcześniej i nie poszliśmy do kliniki na początku...

DZIEWCZYNY NIE CZEKAJCIE!!!!

26 września 2014, 15:53

15 października - Dzień Dziecka Utraconego

Dopisuję ten dzień jako nasz Dzień Dziecka (1.06)
przynajmniej do czasu kiedy nasz synek [*] nie przyśle nam maluszka, później będziemy obchodzić oba "święta".

28 września 2014, 11:52

Tydzień bez tabletek ale niestety z papierosami i alkoholem :/ co prawda do tej pory tylko nie cała paczka ale alko poszło dużo :/

Było raz lepiej raz gorzej ale minęło dość szybko i ostatni tydzień zwolnienia przede mną... Zaczyna się październik więc i mój "plan działań" wchodzi w życie...
uda się? czy się poddam?
Nie wiem! Ale wiem że chcę walczyć, walczyć o swoje szczęście, o szczęście swojej rodziny, PEŁNEJ RODZINY!

a może tak miało być? może mieliśmy stracić spełnione marzenie by wiedzieć jak bardzo pragniemy naszej małej kopi :*

Dziś jedziemy do szpitala raczej tylko na ustalenie terminu. w nadchodzącym tygodniu będzie już najgorsze za mną. Chociaż jeszcze czasami nachodzą i pewnie będą nachodzić mnie te złe myśli by ze sobą skończyć to wiem że kiedyś miną. Może miną dopiero kiedy znów zaczniemy cieszyć się ciążą ale miną i przysięgam będziemy najlepszymi rodzicami na świecie!
1 2 3 4 5 ››