Dostaliśmy wyniki - w posiewie nic nam nie wyszło. I dobrze i źle...
Moje wyniki przedstawiają się następująco:
LH 2,42 mIU/ml
FSH 5,47 mIU/ml
Testosteron 40,48 ng/dl 7,21 79,31 N
Toxoplazma gondii Przeciwciała w kl. IgG 0,20 IU/ml
Toxoplazma gondii Przeciwciała w kl. IgM 0,050 Index
Przestaję wierzyć, że kiedykolwiek nam się uda. Ale jak można się przyzwyczaić i pogodzić z myślą, że nigdy nie będziemy rodzicami? To jest jakiś cholerny dramat... I dlaczego dotyka akurat NAS?
Czuję, że to liczenie CS kompletnie straciło znaczenie. Po co to liczyć, skoro wiadomo, że się nie uda? Liczyć można wtedy kiedy wszystko gra i jest jak należy.
https://www.aptekagemini.pl/ubiquinol-50mg-swanson-60-kapsulek.html
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 lutego 2018, 14:15
Kwa foliowy wyszedł za wysoko, może śiwadczyc o mutacji, ale nie musi, zobaczymy.
Nie wiem co przyniesie nam los, co przyniosą nam dalsze badania, leczenie, czy się podejmiemy tego, ile nas to będzie kosztowało.. Póki co to w tym miesiącu wydaliśmy 380 zl na badania...do tego jeszcze dojdzie wizyta u gina, jak się zmaknięmy w 1000 zł to będzie dobrze... Ja wiem, że to żadne pieniądze, ale możnaby za to zrobić pokoik dla dziecka.
Myślę czym by tu głowę zająć... Nie wiem czym. Powinnam nauką, ale różnie wychodzi.
Chciałabym coś w swojej głowie zmienić. Zmienić tak, żeby te starania nie były sensem mojego życia... żeby codziennie o tym nie myśleć. Dlatego postanowiłam się trochę wycofać z forum.
Ostatnio mnie to trochę dobija, że wszystkim się udaje, a nam nie. Że wszystkim udaje się szybciej niż nam... My już 19 cs a komuś udaje się w 12, 13, 14, 10? Nam się nie udało ani razu, ani razu nie widziałam prawdziwej kreski na teście ciążowym.
Mam prawie 27 lat, niestety ale muszę coś zmienić w życiu. Coś napewno. Tylko co ? Pracę ? Sposób myślenia, podejście do świata? Sama nie wiem... Jest mi ciężko żyć z tym lękiem, że nigdy ale to przenigdy nie utulę własnego dziecka... Bo to jest lęk, cholerny lęk. Wydawało mi się, że to przez moje stresy, pracę, zbytnie przejmowanie się, że nie wychodzi... a tu powoli zaczynamy odkrywać, że coś jest trochę nie tak ze mną, a trochę nie tak z emkiem... Boję się, że nie uda się poprawić morfologii, bo nikt nam tego nie zagwarantuje, nikt nie powie co trzeba zrobić, żeby na 100 % się udało. U mnie też coś niedomaga, progesteron, jakieś hormony, do końca sama nie wiem, to tylko przypuszczenia... Nikt niestety na moje pytania nie odpowiadał do tej pory z takim zaangażowaniem jakiego bym oczekiwała. Nikt nam nie pomoże... Dobrze ktoś zatytuował książkę "Samotność w niepłodności", bo to faktycznie jest samotność. Jesteśmy w tym razem, ale wiem, że przeżywamy to każde w swoim sercu osobno...
Stwierdziłam, że nie liczę już cykli, mija nam 18 miesięcy starań, bezowocnych. Myślę, że nie będziemy mogli mieć dzieci. Powoli nawet się z tym godzę. Czuję się gorszą kobietą przez to. Wiem, że to może głupie, ale tak jest. Jestem zwyczajnie gorsza, nie potrafię urodzić dziecka. Łukasz bierze witaminy, sam z siebie. Cieszę się, ale chyba to co ja już przeżyłam, to dopiero on zaczyna... Ja już powoli się pogodziłam, że się nie uda.
Miałam jechać na monitoring, ale po co. Owulak jak wyjdzie i tempka skoczy wtedy będę się zatanawiać kiedy zacząć brać luteinę, bo wezmę w tym cyklu, spróbuję. Nie sądze, żeby to coś dało, ale kto wie.??
Wymaz z pochwy wyszedł dobrze, nie mam bakterii. Teraz czekać tylko na MUCHĘ. Pewnie będzie w przyszłym tygodniu... Mam nadzieję, że wyjdzie dobrze, ale z drugiej strony mam też nadzieję, że wyjdzie źle... Nie wiem dlaczego, ale oprócz morfologii 0% cały czas wydaje mi się, że wina leży też po mojej stronie.
Staram się coś zrobić ze swoim życiem, coś co sprawi że mimo wszystko będę cholernie szczęśliwa. Będę się cieszyć każdym dniem. Z mężem. Mam dość tego dołowania się, tej pracy którą toleruję, ale która nie przynosi mi nic, co by mnie cieszyło. Nuda. Chcę zacząć coś zmieniać. Na lepsze. Jestem szczęściarą, że mam takiego wspaniałego męża. Kocham Go i wiem, że razem możemy stworzyć coś fajnego. Jak minie trochę czasu to myślę, że zdecydujemy się na adopcję. Już teraz mam wiele wątpliwości, ale przecież one towarzyszą nam zawsze... chciałabym dać jakiemuś dziecku dom. Ja wiem, że nie każdy się nadaje na rodzica adopcyjnego, ale zawsze gdzieś tam była we mnie ta myśl... od zawsze. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale musimy poczekać jeszcze jakieś 4 lata. To przecież nie tak długo. Po drodze może się wiele wydarzyć przecież
Cóż ja mogę tu napisać. Ostatnio klapa na wszystkich możliwych frontach. Do pracy nie chodzę ale też się nie uczę. Nie wiem co że sobą zrobić ..nie mogę się zmusić, to mnie nie pociąga. Jestem załamana.
Wczoraj spędziliśmy z emkiem cudowny wieczór. Zabrał mnie na kolację do włoskiej knajpki. Duzo gadaliśmy wypiliśmy grzance - mnie trochę sponiewieraly :p ogólnie było super jak za dawnych czasów, jak na randce no i zjadłam pyszny deser. Kocham tego mojego męża. Dobry egzemplarz mi się trafił hehe
Wczoraj wybrałam wyniki że szpitala bo w poniedziałek wizyta u specjalisty. Przerazilam się jak zobaczyłam wynik prolaktyny. Prawie 50!!! A miałam 14 a ten lekarz mi nic a nic nie powiedział...jak można coś takiego w ogóle zrobić? I przepisać na dokładkę clo ... Ehhh. Byłam załamana, ale juz mi minęło... To był wynik sprzed 2 miesięcy, może organizm sobie sam z tym poradził
23:50
Dzisiaj pobiłam rekord w bieganiu:) 4 km! Wiem że to nie dużo ale dla mnie to spore wyzwanie jak na lenia który prawie nic się nie ruszał od 1,5 roku. Teraz to będzie mój dystans. Może za miesiąc dojdę do 5 !
Jutro kurs szycia ale odpuszczam.zostaje w domu może coś poczytam. Weekend trochę zajęty - jutro urodziny Piotrka mojego chrześniaka a w niedzielę urodziny taty. Mam nadzieję że znajdę czas na naukę w tym wszystkim. Egzamin za ponad 2 tygodnie !
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lutego 2018, 23:52
Dzisiaj wreszcie wizyta u specjalisty w Rzeszowie, trochę się obawiam... Ale mam nadzieję że jak zerknie na wyniki dotychczasowych badań będzie w stanie coś powiedzieć.
Trzymam kciuki sama za siebie to chyba ok ?
Od niedzieli biorę luteine. Nie wierzę że się uda przy tym nasieniu i mojej prolaktynie, ale na wszelki wypadek. Wiem że za jakiś tydzień znowu napiszę , że @ przyszła...
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lutego 2018, 09:18
Lekarz zwrócił uwagę na to coś w lewym jajniku co mam od zawsze i powiedział że to może być cysta. Wspomniał te coś o policystycznych jajnikach. Spoko. Jakoś żaden ginekolog do tej pory mi o tym nie wspominał. No trudno. Walka trwa, będziemy się badać i iść do przodu. Muszę jeszcze sprawdzić glukoze. Spróbuję zapisać się do rodzinnego.
Wczoraj znowu zrobiłam 4 km
No więc tak. Zapisałam nas do ginekologa na 26 marca. Już będzie po owulacji i przed miesiączką. Jestem w szoku bo wizyta kosztuje 200 zł. Ja się pytam za co? Ostatnio zapłaciliśmy za 15 minuty nie dowiedziałam się nawet czy jestem po owulacji i czy pecherzyk pękł co się stało z resztą pecherZYkow i co tam w ogóle jest. Ehh.... Makabra.
Myślałam że ta ginekolog z mojego miasta okaże się człowiekiem i mi zleci badania chociaż tyle ? Na coś te cholerne składki place więc niech skorzystam! Nie. Przepisała mi tylko prolaktyne i po obciążeniu. W dupę niech sobie to wsadziłam. Powiedziała ze nie da mi tych badań bo nie jestem owłosiona i mam regularne miesiączki. Poza tym z takim nasieniem to nie ma szansy na dziecko. Głupia baba. Strasznie mnie wkurzyła. Bogiem jest że mówi takie rzeczy? Nie ma szans... Z jej wiedza to z pewnością. Nie nadaje się ta baba do niczego.
4 km zrobione. Dzisiaj myślałam że wymiekne szybko, ale dałam radę. Musiałam. Jak zobaczyłam że już 4 km to odpadłam z sił dosłownie. Chyba długo nie zmienię tego wyniku. To nic. Ważne że czuje się fizycznie i psychicznie lepiej z tym że bieg niż z tym że leże na kanapie. Jutro może poćwicze że sztanga. Chciałabym widzieć już pierwsze efekty, to z pewnością będzie mnie motywowało by biegać i biegać. Ciesze się że zaraziłam się tym od męża. W sumie to nie tylko biegnie ale taki fajny czas na wyciszenie sie, posłuchanie muzyki i przemyślenia dosłownie o wszystkim. Muszę dokupić jeszcze trochę suplementów emkowi bo i za 3 mące powtórzymy badanie.
Dochodzę do wniosku zera baba w sumie zle mi nie mówiła. Mimo że była buraczana w każdym calu to taka jest prawda że naszym nasieniem jest mala a nawet zerowa szansa na ciążę. Poprostu zostawiam to lekarzowi bierW taka kasę że niech on się martwi. Ja będę chodziła n badania które zleci i tyle.mam nadzieję tylko że nie będzie tragedii.
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lutego 2018, 23:48
Dokładnie 7 lat temu się poznaliśmy i poszliśmy na pierwszą randkę
Tyle czasu już minęło a ja pamiętam jakby to było wczoraj. Pamiętam jak mówiłam siostrze o chłopaku z którym zaczęłam pisać i mi się spodobał ehhh. Początki są zawsze takie fajne. Teraz też jest fajnie, ale wiadomo. Inaczej nie zamieniłabym Go na nikogo innego!
Dzisiaj idziemy na Mszę Święta o uzdrowienie. Wierzę że akurat to nie jest przypadek że dziś w nasza rocznicę jest ta Msza emek te widzę że chce pójść. Jestem bardzo ciekawa jak to wygląda. Wszystko się naprawi i wiem że jeszcze ta baba ginekolog by się zdziwiła jak by się dowiedziała że jednak zaszłam... Czekam tylko na ten dzień.
Stwierdzam że nigdy mieć dzieci nie będziemy. Nie i tyle.
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 lutego 2018, 21:22
Dostałam rano jakiejś biegunki... Staram się sobie przetłumaczyć, zeby pozostać realistka i nie bujać w obłokach, bo wiem że nadchodzi ten najgorszy czas w cyklu E lada dzień może pojawić się @. Chce się nie rozczarowywać znowu. Dobrze że wywiozlam te testy do domu bo pewnie już bym nie kusiły.
W tym cyklu trenuje silna wolę. Nie nasikam. Nie nie nie. To forum jest głupie. Po co tak wcześnie te dziewczyny się nakręcają o wydają pieniądze na marne na bety i testy.... Wystarczy poczekać na @.
Cały cykl do pozytywnego testu ale nie zwykły tylko CO Q10 kaneki 100mg i najlepiej M też bo pomaga zmniejszyć fragmentacje
Flowwer, kupiłam taki https://www.aptekagemini.pl/doppelherz-aktiv-koenzym-q10forte-x-60kaps.html , nada się ?
To masz zwykły a tu ten japoński o którym piszę
http://allegro.pl/ShowItem2.php?item=6882883093
http://allegro.pl/ostrovit-ubichinon-q10-100-60caps-koenzym-coq10-i6786702671.html
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 lutego 2018, 14:01
Wczoraj nasikałam na pepino i oczywiście to co zwykle - jakiś cień cienia pojawił się jak nasikałam, ale jak wyschło to zniknął. Znowu się nakręciłam, że jednak może coś będzie a to zniknęło. No masakra ;p
Jutro może pójde po jakiś test i na niego nasikam, ale nie mam za bardzo dokąd iść, musiałabym jechać spacjalnie po to a mi się nie uśmiecha... zobaczymy. Zresztą o czym ja marzę, przy morfologii em i mojej prolaktynie powinnam już dawno zejść na ziemię.
Od zeszłej niedzieli biorę luteinę. Niby do wtorku max mogę brać. Jak nie wyjdzie żaden pozytyw to odstawiam i tyle, czekam na @ która przyjdzie jak co cykl, bo niby czemu nie ?
Na Mszy o uzdrowienie miałam jakieś dziwne bóle w okolicach podbrzusza, nakręciłam się, zresztą jak zwykle się nakręcam niepotrzebnie. Czekam jak głupia, nakręcam się myśle tylko o tym zamiast o egzaminie, który jest już tuż tuż Nie wiem po co się na niego zapisałam, i tak nie zdam przecież.
Dostaliśmy dzisiaj zaproszenie na ślub 7 kwietnia. Chyba pójdziemy, bo to blisko nas, ale nie znam nikogo z tamtej rodziny.
Siostra emka będzie zmieniała pracę, nawet ona będzie zarabiała więcej ode mnie, chociaż skończyła beznadziejny kierunek studiów... i gdzie tu sprawiedliwość ? Po egzaminie zaczynam szukać intenstywnie. Nie będe pracowała na dom tego człowieka, a on da mi 1000 zł... bo tyle w sumie zarabiam po odjęciu kosztu dojazdu do pracy i ubezpieczenia samochodu i wszelkich napraw. Bez sensu. Niestety, ale stwierdziłam, że czas zacząc się szanować, w końcu uczyłam się na studiach, a potem na aplikacji, która tania nie była, i zanim ją odrobię, o ile ! to minie trochę czasu...
Chciałabym mieć już święty spokój i nie myśleć o tej głupiej nauce.
Czasem mam bóle jak na @ nie wiem, ale pewnie to od tej luteiny. Jeszcze dwa tygodnie bez pracy... Potem nie wiem co będzie... Chciałabym tam już nie wracać. Tak mi dobrze jak o tym wszystkim nie muszę myśleć, bardzo mnie to stresuje...
Mija nam 1,5 roku bezowocnych starań. Wiem, że to się nie uda... i tak już będzie zawsze, że się nie uda. Mam wrażenie że nasza morfologia jest nie do poprawienia...A ten wynik 5% z początku dał mi tylko głupie i złudne nadzieje na coś, czego nie ma i nie będzie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 lutego 2018, 22:18
Mąż brał FErtilman i Polfilin, a do tego duzo suplementów: mace, lkarnityne,wit c, e, d, b12, mg+b6, koenzym q10,larginine.
Ale bral to wszystko tylko 1 msc, wiec nie wiem czy zdążyło pomoc. Myślze że sonoHsG u mnei tez duzo pomoglo. Niby jajowody drozne byly, ale jednak po zabiegu zaskoczylo:)
U mnie dzisiaj 11 dpo i chyba wyrok taki sam jak zwykle. Czyli cholerny spadek temperatury do 36,80... Myślałam że przy luteinę tempka się trzyma stabilnie, a u mnie jakieś zygzaki. Koło 10 wybiorę się na spacer do Rossmana... Chociaż nie wiem czy jest sens. W podbrzuszu jakieś dziwne okresowe bóle, ale przecież biorę luteine myślałam że to odwleka @...
Ehh wracam do egzekucji z nieruchomości.
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 lutego 2018, 08:16
Kiedy wreszcie się z tym pogodzę? Czekam na ten dzień od 1,5 roku... Nigdy go nie doczekam. Będę zwykła kobieta która nigdy się nie dowie jak to jest mieć dziecko, nosić je pod sercem a potem się nim opiekować i je kochać. Nigdy tego nie poznam. Nie zasłużyłam sobie. Na nic zresztą chyba.
Modliłam się tyle o to dziecko, a dzisiaj stwierdziłam, że skoro Bóg tak chce, to z tym kończę. Mimo tych naszych wyników wierzyłam, że będzie dobrze... Mimo wszystko była we mnie wiara, że się uda. Przecież nie w takich sytuacjach się udaje, prawda? Ale dzisiaj zrozumiałam, że tu nie tkwi problem we mnie, w mojej pracy i stresie z tym związanym. Mocno się chwytałam tej nadzieji, że to COŚ WE MNIE, coś we mnie to blokuje... Ale to nie ja, to nie ode mnie to zależy. Nie od nas Dopiero to do mnie dotarło.
Jest mi tak cholernie ciężko żyć... ale nikt tego chyba nie rozumie. Codziennie walcze sama ze sobą... 19 miesięcy nam minęło, zaraz zacznie się 20... Oprócz tego, że mam em, to naprawdę nic mnie nie trzyma. Znowu beczę, a bęczę zawsze jak za dużo o tym myślę.
To wszystko nie ma sensu. Stracimy kupę kasy na leczenie, a ja wiem i tak, że to nas doprawadzi do nikąd. Po drodze tyle znajomych zaszło w ciąże. Ludzie są krócej po ślubie, albo dopiero zamierzają się pobrać, a ja muszę patrzeć na to, jak lada dzień będą szczęśliwą rodzinką, podczas gdy ja z mężem cierpimy... Za co ? Że staramy się być dobrymi i uczciwymi ludźmi ? Dziękuję za taką sprawiedliwość. To jest gówniana sprawiedliwość. Mam wierzyć, że nagle jakiś doktorek dostanie oświecenia, za co i tak bierze kasę i będziemy mieli dziecko... Nie wierzę. Jest mi cholernie źle. Sama sobie nie potrafię pomóc. Miałam już dawno urodzić... Wiem, planować to sobie mogę, zakup komody albo czegokolwiek, ale nie dziecko. Kolejne pieprzone dni będą mi leciały na zastanawianiu się jak ja w tym życiu skończę. I jakie kroki podjąć dalej. I jesteśmy w tym sami...
Ja już chyba w nic nie wierzę.
19:15czwmu Boże nie dasz mi odgonić tych myśli i tej nadzieji? Proszę zabierz ode mnie te zmartwienia i starania, nie dam rady dłużej... Przecież i tak znowu się nie udało. I tak się nie udało!!!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 lutego 2018, 19:16
Polecam folian. Prenetal duo i Tmg o którym wspominała Nika.
Przyszła dzisiaj @ co mnie cieszy, bo przecież wiecznie mieć pod górkę nie mogę. Chociaż badania mogę zrobić w dobrym dniu cyklu czyli w piąteczek, albo jutro? Muszę zadzwonić do laboratorium i wypytać o ceny badań...
No więc łącznie znowu ok. 200 złotych za badania. Trudno, jakoś przeżyję i tak te badania dadzą mi więcej radości niż cokolwiek innego za te pieniądze
Straciłam ochotę do życia. Jeszcze coś mnie cholernie boli tam na dole, a to nie są bóle małpowe....
Nie pytam już dlaczego znowu się nie udało. Nie udało się i już. Zrezygnuję z pracy, bo w sumie po co mam się męczyć za 1000 złotych. Może znajdzie się po drodze coś innego. Będę szukała czegokolwiek, a i tak pewnie nic z tego. Czemu nic mi nie wychodzi ? Wielkie NIC.
Zanim zajdę w ciąże to raczej zdąże dostać nową pracę i umowę na czas nieokreślony. Wolę to niż męczyć się tam.
Wiem że i tym razem się nie uda. Bo morfologii nie poprawimy o tak z dnia na dzień...
Myślę że bez iui albo in vitro nie uda nam się nigdy zajść w ciążę... smutne to ale taka prawda. A że względu na wiarę pozostaje tylko adopcja. Czemu to życie jest takie niesprawiedliwe ? Czemu Bóg tak każe cierpiec? I czemu?
Wiem że przez starania zaprzepaściła mi swoją szansę na zdanie egzaminu. Niestety czasu nie cofnę i nie odzyskam tez straconych pieniędzy. Trzeba żyć dalej i godzić się z dalszymi porażkami, bo wiem że będzie teraz tylko gorzej. Jedno źle wydarzenie będzie goniło drugie. Jakbym była w ciąży to bym się cieszyła i posiwecala więcej czasu na rzeczy ważne. Nie jestem w tej cholernej ciąży i mam wszystkiego dość. Widocznie plany mają być inne. Trudno. Teraz zamiast za nauke z której nic nie mam będę miała wyniki badań i leczenie które też nic nie przyniesie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 lutego 2018, 20:40
Mam wyniki LH znowu : 2,47
FSH 4,85 czyli dalej stosunek marny bo miesiąc temu 0,44 a teraz 0,48
Czekam na resztę wyników... Ciekawe jak prolaktyna.