Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Szycioterapia - po 3 latach jest!
Dodaj do ulubionych
‹‹ 2 3 4 5 6 ››

11 marca 2018, 01:54

Uff wreszcie jestem po egzaminie. Było ciężko, nawet bardzo, ale jakoś dałam radę. Wiem że nie zdam, ale i tak jestem z siebie dumna, że podołalam i rozwiązałam dwa zadania, nieważne jak ważne że to zrobiłam i to w czasie przepisowym. Wyniki średnio mnie interesują. a rok ta masakra ma trwać 4 dni więc ja się nie pisze. Po dwóch dniach byłam wrakiem. Chce o tym zapomnieć.
Po drodze wydarzyło się sporo, ale jakoś nie miałam ani ochoty ani czasu tu pisać... Dobrze że stres ulecial. Niestety trzeba wracać do pracy, ale lepsze to niż siedzenie w domu. Już trochę wymiekalam.

Ogólnie u mnie dziwnie ale to może przez stres tempka w 11 DC 37,17 o 7 rano. ..

Stwierdziłam, że czas zrobić przerwę w staraniach. Przyda się napewno, bo nie wiem które z nas się stara a które udaje, że mu zależy.

1 lutego odebraliśmy wyniki morfologii 0% mąż obiecał, że nie będzie pił alkoholu, aż do czasu kiedy nam się uda. Zaczął brać witaminy itd. Mimo wszystko mija już, 1,5 miesiąca od odebrania wyników, a nie widzę, żeby jakoś zmienił swoje przyzwyczajenia.
Koniec. Ja już latama po lekarzach od roku, nic z tego nie wyszło, nie znaleźli u mnie żadnego problemu, więc nie muszę. Jest mi strasznie ciężko i przykro, ale chyba tak trzeba.

Tydzień temu byliśmy u Karoliny i Kamila zobaczyć maluszka.

Mam wrażenie że em unika spędzania czasu tylko ze mną. Woli na weekendzie gdzieś wyjść niż siedzieć ze mną. Zwłaszcza w ten weekend, kiedy naprawdę się najadłam stresu na egzaminie i każdy głupi by się domyślił, że chciałabym żeby weekend był tylko dla nas. No to wczoraj się na mnie wściekł, bo chciałam pojechać do ikei, oczywiście musiał wziąć kolegę, a jak przed wyjściem dostałam ostrej biegunki i bolał mnie brzuch to potrafił tylko nawrzeszczeć, jakby to była moja wina, a kolega nie mógł poczekać 10 minut, bo coś mu się stanie.

Zaczynam sie zastanawiac, czy on w ogóle jest ze mną szczęśliwy. Mam wrażenie, że nie. Dlatego najlepszym wyjściem jest odpuścić w tym momencie, bo niewiadomo jak to się skończy...

był zazdrosny nawet o to, że zadzownił kolega z pracy i zapytał co było na egzaminie:/ był obecny przy rozmowie i wiedział o czym gadamy. Mam wrażenie że to wpływ kolegi rozwodnika. Ja bym się o takie coś nie wściekała. No ale niewazne.

To będzie bardzo ciężkie i przykre, ale kończę na 20 cyklu i nie wiem kiedy wróce do starań.

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 lipca 2018, 22:09

14 marca 2018, 17:05

15 dc a owulacji chyba ani widu ani słychu. Nie mam w tym cyklu siły na oczekiwanie owulacji. Egzamin mi trochę namącił. Poza tym straciłam zupełnie wiarę w nasze powodzenie. Powoli zaczynam się chyba godzić z tą smutną prawdą, że się to nie uda.

Przeglądam historie dziewczyn z morfologią 0 i jakoś zachodzą w ciąże... a u nas nigdy nic...

Już nawet nie poruszam tego tematu, nie chce mi się, w rozmowie z nikim. Już nie mam siły, wiem, że to się nigdy nie wydarzy. Ten miesiąc sobie odpuściłam. Może w kwietniu coś podziałamy, zobaczymy co powie lekarz na nasze wyniki badań, bo trochę wydaje mi się u mnie nie tak LH i FHS Dheas i 17 oh progesteron...

Boję się, że nigdy nie zostaniemy rodzicami, a ja się nigdy z tym nie pogodzę.
Próbuję sobie wmówić, że tak jest wygodnie i fajnie i nie będziemy musieli się martwić i troszczyć o nikogo...

Wróciłam do pracy, ale jest lipa. Nie ma co robić. Chodzę i się nudzę, udaje że coś robię.

Jutro mam urodziny. 27. Chciałabym, żebyśmy w tym roku byli już we trójkę. Czemu niektóre marzenia się nie spełniają ?

28 marca 2018, 13:22

Długo nie pisalam, ale w zasadzie nie mam o czym. Starania stoją w tym samym miejscu co miesiąc temu, tydzień temu, rok temu i zaraz będzie że dwa lata temu. W poniedziałek mieliśmy wizyte u doktora

W zasadzie nic mądrego nie powiedział. Jedyne co, to to że będę miała laparoskopię, bo w lewym jajniku mam torbiel, którą trzeba będzie usunąć, bo może przeszkadzać. Nie uśmiecha mi się to, no ale chyba trzeba będzie... Akurat teraz jak znajduje radość w aktywności fizycznej i biegam już 5 km ! Będę musiała zrezygnować.

Zabieg chce Robić przed albo po wakacjach. Biorąc pod uwagę pracę to chyba zdecyduje się na zabieg przed. Może maj byłby odpowiedni. Chyba najlepiej.

Nie chce mi się już starać oto dziecko.

Zamówiłam nowego owerloka, przynajmniej mam tyle radości z życia. Jestem super zadowolona! Mam nadzieję, że zadowoli mnie pod każdym kątem :) oczywiście nie mam już pieniędzy na nic innego oprocz jedzenia. No i może jakichś badań. Muszę znaleźć inną pracę bo tutaj to jest jakaś tragedia.

Do środy mają być wyniki egzaminu. Wiem że nie zdałam. Także bez emocji. Chciałabym tylko to potwierdzić.

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 lipca 2018, 22:04

3 kwietnia 2018, 17:30

3 DC 21 CS

No więc kolejny cykl, najpewniej skończy się @. W sumie to nie mam za bardzo o czym pisać. Jutro wyniki egzaminu. Poza tym nic...

12 kwietnia 2018, 16:58

21 CS
12 DC
No więc egzamin zdałam. Jakimś cudem! Bardzo się cieszę że mi się udało.troche nie dowierzam, bo podeszłam do tego w ten sposób że muszę spróbować a nuz się uda, ale biorąc pod uwagę moje przemyślenia to nie miałam prawa tego zdać! Poprostu poszłam tam i napisałam pracę. Moim celem było tylko to żeby rozwiązać kazus na logike, bo zbyt wiele nie wiedzialam, a tu takie zaskoczenie !!! :) Czekam dostanę jakaś podwyżkę. Ogólnie nie liczę na wiele. W ogóle to wydaje mi się że dostanę max 200-300 zł podwyżki. To jest naprawdę nic... Jak na tyle lat nauki. Muszę wziąć w przyszłym tygodniu urlop i roznieść CV po kancelariach, może coś lepszego się trafi.

Czemu mi się nic nie udaje w życiu? Znaczy, mąż mi się udał :) Fajnie by było dostać satysfakcjonującą pracę, w kótrej mogłabym się rozwijać, tak bardzo o tym marzę... W obecnej pracy jest to samo w kółko, zero perspektyw i możliwości rozwoju/awansu. Do tego marna płaca. Niestety tak jak z poprzednimi dwiema pracami, wiem, że z tego nic nie będzie, bo przecież zawsze znajdzie się jakiś znajomy, jakaś córka kogoś znajomego, czy syn, który bardziej potrzebuje tej pracy. Masakra... Może pewnego dnia coś w tej kwestii się zmieni...

Jutro muszę pójść na badania glukozy i insuliny, trzeba się zapisać na koniec miesiąca do lekarza na wizytę. Jejku jak ten czas leci szybko... za 4 miesiące mija nam dwa lata od ślubu. Muszę też zacząć ogarniać badania do laparoskopii i w ogóle trzeba powiedzieć w pracy. Pewnie będzie milion pytań, na które nie będę chciała odpowiadać... Moim zdaniem nigdy nam się nie uda. Nie mamy szans na dziecko, no ale póki co badamy się dalej...

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 kwietnia 2018, 20:21

16 czerwca 2018, 23:10

Nie było mnie tu całe dwa miesiące, kupa czasu wydawać by się mogło, a jednak nie tak dużo... Wywróciło mi się życie do góry nogami, a mianowicie zmieniłam pracę, na lepszą i bliżej domu. Ogólnie póki co - pracuję dwa tygodnie i jestem bardzo zadowolona. Mam bardzo fajny zespół i po cichu liczę na to, że ta praca to moja szansa na rozwój. Jest zupełnie inaczej niż w poprzedniej pracy. Mam kierowniczkę, która jest luźna i można z nią normalnie pogadać, czy pośmiać się, w zasadzie ciepło mnie przyjęła od pierwszego dnia i to było bardzo fajne. Ja służę swoim doświadczeniem, a oni swoim. Podoba mi się to, że nikt nie traktuje mnie z góry, nie potępia moich pomysłów i stylu pracy. Wręcz przeciwnie - moje zdanie jest zawsze istotne. Mam ochotę do działania, byłam już nawet na szkoleniu, które też było ciekawe i przybliżyło mi tematykę nowej pracy, bo teraz charakter mojej pracy jest niby taki sam jak wcześniej, ale z innej strony, ale nie będę tu o tym pisała : )

Przez te dwa miesiące się nie badałam ani nie staraliśmy się jakoś szczególnie. Cieszę się na nową pracę i bardzo chce ją zatrzymać już na zawsze, bo widzę w tym swoją przyszłość, ale z drugiej strony dostąłam umowę na 2 lata i boję się, co może się wydarzyć przez ten czas... Czasem za dużo myślę i analizuję.

24 lipca 2018, 22:53

Zdecydowałam się wreszcie udostępnić pamiętnik! Po prawie roku prowadzenia, ale może to sprawi, że będzie mi łatwiej ?

Dzisiaj w pracy dostałam migreny, ledwo co wróciłam do domu i od razu walnelam się na łóżko. Po godzinie drzemki trochę mi przęsło, ale do końca dnia byłam jakaś taka nijaka. Chyba migreny będą częstszym gościem teraz... To już drugi raz, nie wiem, w ciągu miesiąca ?? A ostatnie migreny miałam jakoś na 3 roku studiów... I są okropne znowu z drętwieniem i znowu z aurą i pogorszeniem wzroku.

W sobotę zrobiłam badanie glukozy i insuliny po obciazeniu oraz Ana2 jak zlecił lekarz. Misja na jutro- ustalić wizytę na sierpień .

Mam nadzieję, że po urlopie we wrześniu, w październiku pójdę na laparoskopie i zafunduję sobie jakies dłuższe L4. Czuje że mi się należy po tym wszystkim, co się ostatnio działo w moim życiu.

Ciekawe czy uda nam się jutro rano wcześniej wstać, bo nie sądzę, ale będziemy próbować ;p

Ostatnio czas wolny spędzam tylko przy maszynie, tak strasznie mnie to cieszy i relaksuje ♥️

Ostatnie uszytki :
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/061f7be35400.jpg

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/9a3c5903543d.jpg

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/0343dd8b8d46.jpg

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/ddbd13d5de18.jpg
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/6d9d60b7f526.jpg

Czas spać, bo jutro do pracy : )

29 lipca 2018, 01:46

29 DC chyba 24 cykl staraniowy

Zastanawiam się kiedy nam minęło te dwa lata... I jak ją tyle wytrzymałam? Przecież to kupa czasu. Gdyby na początku drogi ktoś mi powiedział ile to potrwa - nie uwierzylabym. No bo dlaczego? Jesteśmy zdrowi i młodzi. CHCEMY być rodzicami! A skoro już podjęliśmy decyzję to chwila moment i będziemy się cieszyć rodzicielstwem.

Hmmm.. tak to wygląda u przeciętnej pary. U nas nie. Chyba tylko u nas nie. Wszyscy Najomi zaraz po ślubie zachoda w ciążę. Tylko nie my.
Dzisiaj znowu siostra mi obwiescila, że znajomi spodziewają się dziecka. Jak mam się cieszyć? Nie wiem. Fajnie dla nich. Dla mnie to tylko kolejna ciąża, która mogłaby być moja. Z której mogłabym się cieszyć. Znowu wróciło to uczucie zawodu, kiedy się dowiaduje o ciążach wsrod znajomych, a było już normalnie. Czuje, że niebawem zdziczeje. Mam wrażenie, że nikt nie rozumie naszego problemu. Co za problem zrobić dziecko?

Zapisałam nas na wizytę u ginekologa na 27 sierpnia. Zrobię do tego czasu test dna i przeciwciała Asa i Aoa- oprócz tego co mi zlecił lekarz. Musimy też zdarzyć do tej pory z powtórka badania męża.

Jak na złość dostałam infekcji, na szczęście dało się temu zaradzić... W tamtym roku w lipcu też miałam. Chyba to jakaś tradycja.
Chyba to z tego przemęczenia i złego samopoczucia - zeszły tydzień był dla mnie meczacy. Czułam się bardzo slabo. Do tego ta dziwna pogoda...

Udało mi się skończyć Szyc zestaw dla pewnej małej damy:)

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/05aeb4cc08a5.jpg https://naforum.zapodaj.net/thumbs/ff36555c8bd9.jpg

Kocham szyć, bez tego bym zwariowała.

Jeśli chodzi o wyniki badań to glukoza wyszła ładnie ale insulina trochę za wysoka po obciążeniu.
Homa ir=1,75 więc muszę przeprosić się z dieta bez cukru. To jest okrtune.

Ana 2 ujemne, na szczęście!

Dobranoc ♥️

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 lipca 2018, 01:48

29 lipca 2018, 22:46

Cześć w niedzielny wieczór, a w zasadzie zaraz noc.

Dzień dzisiaj minął całkiem znośnie. Chciałam pojechać gdzieś z mężem, tak dalej poza miasto. Siąść gdzieś na łące pod drzewem zdala od ludzi, zgiełku i cywilizacji, żeby odpocząć. Czasem mam ochotę uciec stąd... Zostawić te wszystkie zmartwienia, niepowodzenia i kłopoty i nie myśleć. Leżeń sobie gdzieś w trawie i wsłuchiwać się w ciszę, czuć na twarzy podmuchy ciepłego wiatru i łapać promienie słońca (tak tak, ostatnio to bardzo rzadkie zjawisko - słoneczny dzień bez ulewy? no way...). Nawet te pająki i inne robale by mi nie przeszkadzały. Ewentualnie obawiałabym się pytona krążącego na wolności ;) No ale, podsumowując się nie udało. Rano i owszem było pięknie słonecznie, ale oczywiście zaraz przyszły chmury i deszcz...

Jedyną ucieczką jest dla mnie tworzenie czegoś z niczego. Mam zdecydowanie duszę artysty, zawsze ciągnęło mnie do czynności manualnych. W tym znajduję się najlepiej, i może będę to robiła kiedyś. Narazie niestety pozostaje mi nudna korpo praca w banku, chociaż i tak u mnie nie jest źle. Ludzie są dla siebie mili, ale czy to też nie jest złudne? Miałam już jedną sytuację, w której przekonałam się, że jednak nie zawsze mogę liczyć na nowych współtowarzyszy. Powinnam zmienić nastawienie do ludzi, zbyt szybko obdarzam ich zaufaniem i wydaje mi się, że są po mojej stronie, kiedy tak nie jest. Pora zmienić charakter.

Co do starań - coś czuję, że idzie @, już zaczynam czuć ten niepokój w podbrzuszu. W sumie to nie mam nadzieji, że w najbliższym czasie się uda. Gdzieś mnie skubana ostatnio opuściła. Polazła i niewiadomo, czy kiedykolwiek wróci i zagości na nowo w moim sercu.

Mój mąż jest coraz lepszym człowiekiem. Trafił mi się naprawdę cudowny egzemplarz ! Kocham dziada.

A to efekt sobotniej nocnej roboty, akurat jest sezon jeżowy ^^
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/e7c397fe7345.jpg https://naforum.zapodaj.net/thumbs/e5de29781618.jpg


https://naforum.zapodaj.net/thumbs/459726a72e63.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 lipca 2018, 22:58

2 sierpnia 2018, 22:13

33 DC niewiadomo który dpo

Nie wiem co jest grane, ale rano złapał mnie ból jak na @ i od tamtej pory mam plamienie. Jest bardzo lekkie, nic nie zostaje na bieliźnie, ale nigdy tak nie mialam... Zawsze jak przychodziła to od razu, raz chyba miałam tak, że wcześniej dostałam plamienie dosłownie kilka godzin przed @, a tu dzisiaj cały dzień... W dodatku temperatura bardzo wysoko rano -37,19. Wieczorem znowu dopadły mnie @ bóle, ale już silniejsze od tych porannych. Ból ustąpił po pół godziny a @ fnadal nie ma.

Obstawiam, że to może być po tabletkach na infekcje albo bromergonie, albo coś się poprzestawialo ;/ nie mam pojęcia. Poczekam do rana jak rozwinie się sytuacja, a jak będzie czysto to zrobię test. Dziwne to dla mnie...


Jutro jedziemy na badanie emka. A 27 wizyta u lekarza. Jak dobrze że jutro mam urlop ❤️

4 sierpnia 2018, 14:02

35 DC

Nie dowierzam w dalszym ciągu ! Wreszcie się udało. Będziemy rodzicami :) !!!!!
Opowiem Wam wszystko po kolei.

No więc od czwartku rana miałam jakieś dziwne bóle podbrzusza jak przed okresem, korym towarzyszyło plamienie. Bardzo skąpe, różowe, w zasadzie to był to podbarwiony sluz. Jakoś nie dawało mi to od początku spokoju. Zawsze jak zaczynały się bóle to od razu była krew.

Na drugi dzień rano mieliśmy jechać na badanie męża do kliniki sprawdzić, czy morfologia się poprawiła, a była na poziomie 0%. Bóle @ dalej były, dalej było plamienie, ale się nie rozkręcalo. Powiedziałam emkowi że chce przed badaniem zrobić test, bo @ się spóźnia a ja mam dziwne objawy. Zgodził się, wiec pojechaliśmy. Zebrałam do pojemniczka mocz i testować musiałam w terenie- w aucie, bo inaczej nie zdazylibysmy na badanie :p mąż skoczył zatankować samochód a ja pobiegłam do rosmanna po bobotest :)

Robienie testu w aucie do najłatwiejszych nie należało - dodam, że robiłam go w trakcie jazdy:) nakropkalam i wsadziłam w drzwi żeby nachodził kolorem, ale już widziałam, że zrobił się zarys drugiej kreski. Mąż oczywiście twierdził, że nic tam nie widzi, czym mnie wkurzał! Po chwili kreseczka zrobiła się na tyle wyraźna, że nie miałam wątpliwości! Jest! Mamy to ! Udało się ! Szybko nawrót z trasy i pojechaliśmy na badanie bety i proga. A zamiast na badanie emka pojechaliśmy tam gdzie mieliśmy tylko na zakupy, które zresztą się udały no i na dobry obiad :) myślę że oboje do tej pory nie dowierzamy. Mąż jest szczęśliwy, widać to po nim. Ja też jestem, w końcu się udało!

Po dwóch latach starań. Z morfologią 0% na którą w sumie mąż nic nie brał, oprócz trzech opakowań jakiegoś suplementu diety.

Trochę gorzej z tą pracą, bo to dopiero dwa miesiące tam... No nic, wierzę że wszystko się ułoży, musi!

Beta wynosi ponad 25, a progesteron 19 :)

W kwietniu maleństwo przyjdzie na świat :) już nie mogę się doczekać!!!
W końcu uszyje coś dla siebie ❤️

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/1bff75f8bb7f.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 sierpnia 2018, 16:16

9 sierpnia 2018, 16:16

40 DC

Beta zbadana 3 razy.
03.08 -25.76
progesteron 19

06.08 - beta 67,59
progesteron 22

08.08 - beta 114,8 = przyrost 70%


Przyrosty są bardzo słabe. Martwię się, że niedługo wszystko się skończy. Niby wszyscy mnie pocieszają, że są w normie, ale wolałabym, żeby beta rosła ładniej, nie przy dolnej granicy, ledwo ledwo... Nie wiem sama, czy powtarzać badanie jeszcze raz, czy sobie darować.
Narazie wszystko jest pod znakiem zapytania. Nie cieszę się, bo obawiam się, że mogę się mocno rozczarować... W sumie ta morfologia 0% nie dawała mi spokoju. Może przecież tak się zdarzyć, że plemnik nie da rady, bo coś z nim nie tak, albo jajko. Nie chcę o tym myśleć. Rano budzę się zestresowana...
Przy takich przyrostach może być coś widać dopiero 20 sierpnia, a to przecież prawie 2 tygodnie czekania. Do tego czasu chyba zwariuję. Myślałam, że jak już się uda, to będę spokojna i szczęśliwa. Obecnie odczuwam tylko niepokój i myślę, żeby to się skończyło jak najszybciej... Plamienia się skończyły, tyle dobrego.

Wczoraj oddałam skonczoną sukienkę na wesele dla kuzynki mojego brata ciotecznego. Bardzo ładnie w niej wygląda, ale co się ostresowałam, to moje :)

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/cd7b9d2550b9.jpg

10 sierpnia 2018, 17:30

Nasze marzenie dzisiaj prysnęło jak bańka mydlana... Beta spada.
Tak czułam, ale wmawiałam sobie,że jeszcze będzie dobrze. Nie jest. Nie będzie...
Nasze maleństwo odeszło.

14 sierpnia 2018, 17:40

Od wczoraj leżę w domu i krwawię. Na szczęście nie jest aż tak źle, jak myślałam. Zwykła @ może trochę bardziej dokuczliwa. Martwi mnie tylko czasem przeszywający ból po lewej stronie, poza tym czuje się dobrze. Jestem wylezana i mam dość.
Do pracy mam nadzieję że wrócę od wtorku. Wszystko zależy od tego czy beta spadnie do zera i na USG nie będzie nic widać.
Nie myślałam, że to przezyje... Chce jak najszybciej wrócić do normalności. Z jednej strony ciesze się że udało się choć na chwilkę, a z drugiej wolałabym żeby tego epizodu nie było, żebym tego nie przeżywała... To że się udało nie oznacza absolutnie, że niebawem będziemy się cieszyć zdrowa ciąża. Zmienimy trochę tryb życia, ale nie chce wracać do tej gonitwy za dzieckiem. Już nauczyłam się żyć bez tego, na spokojnie. Nigdy nie myślałam, że trafi się nam poronienie...
W pracy dałam L4 od rodzinnego, nie chciałabym żeby ktokolwiek wiedział o moim problemie. W końcu nie pracuje tam długo.

Zamówiłam już zestaw suplementów dla mnie i emka. Pezestawiam się na foliany, poza tym wracamy do biegania i musimy zrobić badania, emek seminogram i może coś jeszcze a ja zespół antyfosfolipidowy i mutacje, to takie moje numery 1.

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 sierpnia 2018, 17:48

18 sierpnia 2018, 16:55

6 DC 1 po cb

Na szczęście ten koszmar powoli dobiega konca. Mam juz dość siedzenia w domu i chętnie wrócę do pracy. Dlatego czasami nie wyobrażam sobie siedzenia w ciąży w domu, albo z dzieckiem, albo w ogóle siedzenia w domu bez pracy. Czasem tęsknię za studiami, gdzie kończyło się zajęcia o 11 i można było cały dzień robić co się chciało. Oczywiście poza sesją, bo wtedy była masakra. Lubiłam wtedy siadać do maszyny i szyć, dużo i często. Sama bardzo dużo się nauczyłam. W zasadzie wszystkiego od zera.
Kocham to robić, i nigdy nie zamierzam się z tym rozstać :) bez tego moje życie nie byłoby takie jakie jest. Niestety na aplikacji nie miałam totalnie na to czasu i zaniedbałam maszynę, ale po dwóch latach wróciłam i szybko się na nowo rozkręciłam. Wreszcie czuje, że żyje ❤️ i uważam że w dużej mierze moje zadowolenie z życia prYczynyilo się do tego, że fasolka się pojawiła i pojawi niebawem znowu. Będę z utęsknieniem na Ciebie czekała maluszku :)

Wczoraj dotarło do mnie zamówienie z apteki :D Zaczynamy się koksowac z małżonkiem. Zobaczymy, co to da !

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/48d40d9dffe3.jpg

A teraz trochę z szycia :
Komplet dla małego chlopca, który ma się urodzić jesienią, a którego tato jest fanem motoryzacji i w tym miejscu Pozdrawiam mamusie :)

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/7313a2ed9566.jpg

A tutaj zestaw dla małej księżniczki :) zakochałam się w tym wzorze ❤️


https://naforum.zapodaj.net/thumbs/fd9a0f89cbf6.jpg https://naforum.zapodaj.net/thumbs/9922f09351da.jpg

20 sierpnia 2018, 13:56

8 DC

Dzisiaj ostatnie badanie beta hcg za mną, a koło 21 kontrola u lekarza. No a jutro? Chyba wracam do pracy, ale już mi się odechciało. Żeby tylko wszystko było dobrze. Jak lekarz pozwoli, to wrócimy już do starań, ale tych starań sprzed ciąży, czyli koniecznie bez żadnych kontroli termometrów itd. Wystarczy mi, że widzę śluz. Poza tym jakoś ostatnio udało się i bez tego, więc jak widać się da. Czekamy tylko na kolejną wpadkę.

Mam tylko nadzieję, że mężowi poprawią się wyniki badań. Te powtórzymy dopiero przed kolejną wizytą, bo zaraz po spadającej becie miał okropny ból zęba i dostał antybiotyk, który brał aż do hmm... do zeszłego tygodnia, do środy? Jakoś tak. W każdym bądź razie niby zaleca się wstrzymanie się z badaniami od dwóch tygodni do miesiąca czasu po antybiotyku, więc poczekamy może i jeszcze dłużej.

Zastanawiam się, czy to był zwykły przypadek, że nam się udało, czy on się kiedyś powtórzy? Tak bardzo tęsknie Aniołku... :(
Czy problem leży we mnie, że coś źle zrobiłam, może odstawiłam bromka, może niepotrzebnie brałam dupka, a może plemnik był uszkodzony, coś z genetyką... Nie mam pojęcia i to jest najgorsze. Jak mam zpaobiec w przyszłości takim sytuacjom, skoro nie znam przyczyny. Chyba to teraz jest dla mnie najgorsze. Ta bezradność, bezsilność, i myśl że gdyby wcześniej udało się coś ustalić to nie musiałoby się tak skończyć... Przeraża mnie ta myśl, że albo nie zachodzimy w ciąże w ogóle, albo zaraz ją ronię. Co, jeśli tak będzie zawsze?

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 sierpnia 2018, 14:09

25 sierpnia 2018, 18:12

13 DC

Nie napisałam co po wizycie, ale okazało się, że beta już w poniedziałek spadła do 1,39, a kontrola u lekarza pokazała, że wszystko ładnie się wyczyściło. Niby jest mi już lżej, ale są takie chwile, kiedy sobie przypominam o tym dziecku i o tym, że go nie ma... I że niewiadomo kiedy będzie...
Powinno być lepiej, ale w sercu zawsze pozostanie ta blizna.
Wróciłam do pracy, nic nie mówiłam i nie zamierzam mówić nikomu. O tym co się stało, wie tylko moja mama, siostra i przyjaciółka. Mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie, nie wie przez co przeszłam. Jak o tym mówiłam to było już po wszystkim i ja byłam z tym pogodzona, nie płakałam... W sumie sama nie wiem jak bym się zachowała, jakby ktoś zwierzył mi się z czegoś takiego, nie przeżywając tego.

Za tydzień jedziemy na wakacje, czeka nas dwa tygodnie nicnierobienia. Przyda nam się to baaardzo. Nie mogę się doczekać !

Co do starań, sama nie wiem co robić, Lekarz mówił, że zaleca się 2-3 miesiące przerwy, bo po poronieniu jest większa szansa, że stanie się to jeszcze raz, ale jak ma się stać, jak ja zachodzę w ciąże z częstotliwością raz na 24 miesiące!
Zrobiłam badania po poronieniu - z test DNA na trombofilię wrodzoną i celiakię oraz na zespół antyfosfolipidowy. Mój portfel ledwo co zipie, ale bardzo chciałam zrobić te badania teraz, kiedy coś może wyjść nie tak. Kiedyś martwiłam się o te wydatki, ale teraz mam to gdzieś.
Plan jest taki, że ten miesiąc w oczekiwaniu na wyniki badań się wstrzymujemy i suplementujemy witaminy i ja biorę leki. Zbieramy siły i może za 2 cykle wrócimy. Trzeba też zrobić te nieszczęsne badania emka!!! I z takim kompletem idziemy do lekarza, zobaczymy czy coś z tego wyjdzie.

Emek suplementuje:
-Ashwaghanda
-wit. C
-wit D
-kwas foliowy
-koenzym q10
-fertilman plus

ja:
-euthyrox
-bromergon
-wit. D
-wit C.
-koenzym q10
-ashwaghanda
-jod
-dong quai

Dorzuciałabym coś jeszcze, ale narazie bez szaleństw, i tak tego sporo. Oczywiście wydzielam codziennie sobie i emkowi porcje, żeby nie zapominał brać. Trochę się przy tyn onarzeka, ale koniec końców łyka wszystko jak pelikan :P Przez to widzę, że mu zależy :)
Zainstalowaliśmy netflixa, i teraz non stop oglądam seriale - teraz na tapecie Dexter. Polecam, jak ktoś lubi kryminały!
Poza tym przedwczoraj wróciłam do biegania. Po tej miesięcznej przerwie było ciężko, ale żeby się nie przemęczać zrobiłam tylko 3,5 km. Dzisiaj albo jutro powtórka. Uwielbiam biegać i słuchać muzyki, wtedy mi się najlepiej myśli o wszystkim i pozytywnie mnie to nastraja.
W pracy wszystko zaczyna mnie denerwować, ale nie będę tu o tym pisała. Oczekują tam niestworzonych rzeczy, znajdowania wyjścia z beznadziejnych sytuacji, z których wyjść się nie da! wszyscy zaczynają się czepiać o byle pierdołę, ale mam to w nosie. Widocznie wszędzie tak jest.

A z szyciowych nowości to tylko ta jedna, czyli wielgachny kocyk 1x1,5 m dla małej damy :) Może się schować pod niego razem z wszystkimi misiami! Ja bym tak zrobiła, wczoraj np. poszłam się zdrzemnąć koło 19 i obudziłam się koło 4 w nocy, potem nie mogłam zasnąć.

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/f7905dddd0e3.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 sierpnia 2018, 18:33

28 sierpnia 2018, 18:25

Odliczanie trwa! Zostało nam dwa dni do urlopu, a ja nic nie mam, i nie jestem ani trochę spakowana. W dodatku pokłóciłam się z mężem. W zasadzie to raczej on pokłócił się że mną, cóż taki charakter. Chyba nigdy go nie zrozumiem.

Nie mam co szyć, więc wymyśliłam że uszyję sobie piżamke. Chciałam koniecznie coś z koronką, i żeby było wygodne. No i udało mi się wymyśleć coś takiego. Tadaaammm.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/c80451b8bd82.jpg

Mi się bardzo podoba:) teraz muszę myśleć nad czymś jeszcze, bo Szyc mi się chce nadal. Na urlop zabiorę kilka książek z konstrukcji, moze uda mi się dojść do jakichś wniosków. Własne konstrukcje ubrań to by było coś!

Siedzę w tej mojej pracy i niedowierzam. Jak bardzo podejście do pracownika może być rozne. Już nigdy nie chciałabym pracować w małej firmie, nie ma chyba nic gorszego jak kontrolujący na każdym kroku szef i platajaca się żona, która niby pomaga, a tak naprawdę tylko przeszkadza i traktuje pracę jako rozrywkę żeby wyjść z domu. W sumie jakbym połączyła pewne aspekty tej pracy i starej pracy to miałabym pracę idealna, szkoda że tak się nie da :) 3 miesiące minęły niewiadomo kiedy, ale koniec końców jestem zadowolona. Muszę tylko nauczyć się przymykać oczy na pewne kwestie i osoby a będzie super.

Pogoda już robi się marudna. Nie ma upałów, jest deszcz i umiarkowane ciepło.
Czasem sprawdzam czy nie ma już wyników, ale myślę, że jeszcze będę musiała na to poczekać. Może końcem tygodnia zaczną się pojawiać pierwsze wyniki. Po urlopie powtórzymy badania emka, póki mogę z nim się zabrać i będę miała wolne. Mam nadzieję że ten urlop szybko nie minie!

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 sierpnia 2018, 18:27

7 września 2018, 17:52

26 DC

No i wakacje nieuchronnie dobiegają końca. Ohh gdyby tak moc jeszcze kilka dni spędzić w tym cudownym słońcu i klimacie! Niestety. Wracamy jutro do Niemiec, a w środę do Polski. Od piątku znowu praca. Trochę to niesprawiedliwe ! :)
No ale, ważne że w ogóle udało nam się zrobić taki wypad, biorąc pod uwagę zmianę pracy.

Jesteśmy na Lazurowym Wybrzeżu, krok od Monako. Jest to rejon bardzo bogaty. Takich jachtów i łodzi nigdy nie widziałam. A samochody... Moj maz jest w siódmym niebie, ale to pewnie jak każdy facet :) Ja podziwiam piekne pejzaże gór i morza. Lazur widać tylko miejscami i to nie zawsze. Plaże są kamieniste, podobne do tych w Chorwacji. Uwielbiam siedzieć nad morzem, mogłabym tu mieszkać! Dla samego morza i tych roślin tutaj. Na każdym kroku kaktusy!

Ps. Ja nie mam ręki do kwiatków, więc same rozumiecie ! :D

Mam już komplet wyników - co do zespołu antyfosfolipidowego to zle wyszedł wynik przeciwciał przeciwko betaglikoproteinie , bo norma do 20, a mój wynik ok. 32.( co po powtorzonym zlymy wynik u może wskazywać na APS)

Poza tym badania z test dna - celiakia wyszła negatywna, ale mam mutacje MTHFR A1298C hetero i PAI-1 4G hetero.
Faktycznie mój kwas foliowy, który był podwyższony na tą mutacje wskazywał.
Dobrze, że od jakichś trzech tygodni biorę metyle.

Jeszcze tylko badanie emka i do lekarza, niech myśli co tu robić.

W tym miesiącu się nie staraliśmy, więc mam spokój, żadnych schizow ciążowych:) w sumie biorąc pod uwagę to w jaki sposób się nam udało, to jedynym dziwnym sygnałem było plamienie. Nic więcej. Przeszłam przez te dwa lata wszystkie możliwe objawy ciąży, więc już mnie nic nie zdziwi.

Nie nastawiamy się, że nam się szybko uda, ale jest tęsknota za tym uczucie m, że będziemy mieli kogoś jeszcze do kochania... Coś czuję, że kwiecień będzie dla nas ciężki.

Chyba przesune tą laparoskopię na styczeń-luty,bo nie chce z drugiej strony po tym L4 i urlopie zaraz znowu brać wolnego w pracy(oczywiście mowa o L4 na zabieg i po nim). Zobaczymy co powie lekarz.

Możemy już oficjalnie zacząć trzeci rok starań...

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 września 2018, 18:26

11 września 2018, 15:51

30 DC cykl nr 25

Melduję się z Niemiec. Jutro popołudniu wracamy do Ojczyzny. Szkoda, że urlop nie może trwać wiecznie :D.
To były(a do piątku sa!) najlepsze dni w tym roku. Przypomniały mi się trochę wakacje za dzieciaka. Wiecie, takie bez zmartwień i stresów. Naprawdę odpoczywam i jestem jakaś taka spokojna. No i najważniejsze mam przy sobie męża. Jak obie połówki pracują to czasem jest ciężko z czasem. Codzienne obowiązki niestety przytlaczaja i nie ma się albo sił albo ochoty na cokolwiek innego niż praca łóżko dom...

Podsumowując wakacje bardzo udane. Teraz wylegjwuje się jak jaszczurka na słońcu na leżaku a dookoła mnie szumia drzewa, tak tu spokojnie i cicho. Marzenie! Albo dom otoczony pięknymi drzewami albo dom przy lesie... Tutaj dodatkowo jest na zboczu wiec słońce grzeje mocniej i drzewa tak bardzo nie zasłaniają. Mogłabym tu mieszkać... Póki co zostaje nam niestety ciasne mieszkanie w bloku. Może nagram szum tych drzew i będę sobie puszczala w gorszych chwilach :p

Dzisiaj już 30 DC więc powoli wypatruje @. W tamtym cyklu za 4 dni beta wynosiła 25, a dzisiaj brzuch mnie trochę pobolewal okresowo. Nie chcę się nakręcac, bo to raczej by było science fiction gdyby udało się zajść w ciążę drugi cykl pod rząd, gdy wcześniej przez dwa lata nie wychodziło totalnie nic. Ty bardziej, że się nie staraliśmy, wiadomo jakieś serduszka były, ale żeby specjalnie celowac w dni płodne, to nie. Nie wiem czy była owulacja czy nie była. Z ciekawości wczoraj i dzisiaj sprawdzałam temperaturę i wczoraj 36,6 a dzisiaj 36,8, więc idzie w górę, ale u mnie tak czasem bywało, bo wątpię żeby wczoraj była owulacja. Temperatury tyłka o nie urywaja.
W tamtym roku na wakacjach miałam cykl 37 dni, więc może i ten będzie dłuższy, bo podróżujemy i zmienia się klimat. Poza tym poronienie też mogło zrobić swoje.

Zaczęłam trochę analizować i przypomniałam sobie odnośnie tej mojej mutacji związanej z odkladaniem się kwasu foliowego, że odkąd się staraliśmy czyli od sierpnia 2016 ja brałam non stop kwaas foliowy, odstawilam go dopiero jak zbadalam poziom kwasu foliowego i wyszedł w górnej granicy. Pewnie homocysteina też pozostawała wiele do życzenia, ale jej poziomu nie sprawdzałam...
Podejrzewam że może i to się przyczyniło do braku ciąży przez tyle czasu, a jak nie biorę kwasu od pół roku to zapewne jego poziom spadł i homocysteina tak samo... Może zbadam kwas przy możliwej okazji

‹‹ 2 3 4 5 6 ››