Wczoraj była owulacja. Nie było bo przed badaniem prolaktyny nie można. No to już na 100 % cykl w plecy. Z naszym nasieniem raczej byłby to cud, żeby w owulacje nie serduszkować a mimo to zajść w ciąże.
Zmieniłam światopogląd. Robię teraz wszystko co mogę, żeby w marcu pchnąć ten głupi egzamin i mieć święty spokój jak już nie jestem i nie będę w ciąży w najbliższym czasie. No trudno. Nie mogę zmarnować tego czasu który mam na myślenie o ciąży, bobasach i innych pierdołach. Muszę działać. Motywacja, motywacja! I tak będę myśleć, wiadomo. Badania muszę porobić. Piszę tu pamiętnik a udaje że nie myślę o dzieciach. Eh
to co do tej pory udało mi się ustalić:
u mnie
badania z 2 dc
Prolaktynan 14,20
estradiol <20
progesteron-5 dpo 9,38
TSH - 2.64 - wynik z czerwca 2017 - powtórka końcem września
Nasienie:
morfologia 5%
25mln/ml
To nasz drugi cykl na zołach o. Sroki ale nic to nie daje. W tym cyklu nie czułam nawet owulacji. Dobra. Plan na dziś jest taki, że mam się pouczyć i tak zrobię, tylko poczekam na męża z obiadem
Ł. dziś zapytał, czy już nie chcę dziecka bo mało mówię. Co mi przyjdzie z gadania? Raczej nic. Poprostu żyję i nie robię sobie nadzieji, wiem że wyniki są słabe itd. ale nie chcę, żeby coś się między nami popsuło. Uważam, że jesteśmy dobrym małżeństwem, i nawet gdybyśmy mieli być zawsze sami, to razem jakoś damy sobie radę i koniec kropka. Pewnych rzeczy człowiek nie zmieni. Może uda się poprawić wyniki,a może nie. To ostatnie testowanie jakoś sprowadziło mnie na ziemię i żadnego testu już nigdy nie ruszę. Nie wierzę w dzieci i pozytywne testy, nie widziałam takiego nigdy i nie zobaczę. Widocznie taki mój los. Będę robić karierę bez awansów Moje życie to porażka. Oprócz małżeństwa i rodziny. Całe wszystko inne jak najbardziej można pod to podpiąć.
Dobra idę robić plan pracy, bo znowu będzie mi jutro wstyd, że nic nie robię, a egzamin co dzień to bliżej.
Odwiedziłam dziś lekarza rodzinnego i dostałam skierowanie na badania:
Glukoza
TSH
Morfologia krwi
Mocz
Wit. D3 25-OH - płatne
Żelazo
No i dobra, zawsze to coś do przodu i będzie można to i owo podleczyć, a co innego wyelimonować.
Kiedy ja zacznę pracować tak jak trzeba? Jestem nieogarem totalnym. Powinien mnie dawno zwolnić.
Życie zaczyna mnie przytłaczać... Już nie chodzi o dziecko, ale o to że boję się, że nie będziemy w stanie się utrzymać pewnego dnia. Czy ja się będę mogła chociaż przez jeden dzień nie martwić kiedyś?
Do pracy znowu jadę z żołądkiem w gardle, myślałam, że te czasy już dawno za mną... Guzik.
Tempka poszybowała strasznie w górę, chyba nigdy nie miałam takich skoków! Oczywiście owulka tak jak myślałam, że w 16 dc. No i dobrze, bo to już 2 raz pod rząd. Czyli coś się zaczęło normować tak jak przy cyklach 27 dniowyh. Wiem, kiedy mogę się spodziewać @. W same urodziny Cecylii.
Mogę dziś pochwalić moim wyczynem : P Otóż jak wracałam od lekarza, to przede mną jechała pewna Pani z dzieckiem, Pani miała otwarte drzwi z tyłu, co było widać jak brała zakręty, drzwi się otwierały. Chciałam ostrzec ją przed zagrożeniem, ale ona w ogoole na mnie nie patrzyła :p haha no to na światłach wyprzedziłam ją, dobrze że było czerwone i wyprułam z samochodu, wydarłam się tylko że ma drzwi nie zamknięte i jej zamknęłam. Hahah kobieta pewnie mało zawału nie przeżyła jak wybiegłam do niej : P pewnie pomyślała, ale oszołomka : D chyba nawet nie zaciągnęłam ręcznego, a jakby mi samochód uciekł? I to wszystko na monitorowanych światłach. Chyba mandatu nie dostanę ?
No właśnie warto ŻYĆ, warto ŚNIĆ, warto BYĆ. Warto śmiać, cieszyć się, warto kochać.
Dżem- Do Kołyski. Cudowna piosenka, jest idealna.
Chwila która trwa może być najlepszą z Twoich chwil.
Muzyka to czasem najlepsze lekarstwo na wszystko.
W zasadzie, to dzień dziś jak codzień. W pracy wszyscy niezadowoleni. Odkąd siedzę z szefem w pokoju, to mam wrażenie, że wracam do tego, co było na początku. Nie ma nawet z kim pogadać. Szef tylko gada o swoich odżywkach treningach i pierdołach no i drze na mnie ryja. Mam ochotę czasem pierdolnąć mu tymi papierami odwrócić się na pięcie i wyjść. Czym ja się przejmuję? Jakimiś nic nieznaczącymi rzeczami. Czy ktoś się mną przejmuje tam? Raczej nikt. Każdy dba o swoją dupę. A ja zawsze robię tak, żeby komuś nie robić przykrości, ale koniec.
Nasz nowy współpracownik strasznie dokazuje. Jest dziwny, niby taki super mega ekstra pomocny, a dupa blada.
Po 13 miesiącach bezowocnych starań, wylanych łez, nadzieji, marzeń o małym żuczku chyba zaczynam dojrzewać do tej myśli, że jak wszystko dobrze pójdzie, to do końca roku z pewnością zostaniemy rodzicami. Jakoś tak jestem tego pewna...
Dzisiaj byłam na wizycie u ginekologa w szpitalu po wynik badań. Estradiol i progesteron wyszły dobrze, dlatego od tych wyników zaczął.
Natomiast prolaktyna zaszała po obciążeniu.
Podstawowa wyszła 14 ng/ml a po obciążeniu aż 600!!! czyli zamiast 5xkrotności ok. 70 wywaliło mi 43 krotność. Przespiał od razu bromergon. Powiedział, że akurat ten lek jest refundowany i zapłaciłam za niego Uwaga! całe 3,50 zł w aptece. Są też inne leki na prolaktyne, ale kosztują i to sporo. Narazie spróbujemy z bromkiem. Kamień z serca. W końcu coś wyszło, co może być przyczyną niepowodzeń.
Chcę już zobaczyć dwie kreski na teście
TSH wreszcie 1,13 !
Żelazo też wyszło mi bardzo ładne, aż się zdziwiłam. Hemoglobina trochę niska, ale w normie.
Dobrze, że jutro już piątek.
Jestem trochę zła, bo wychodzi na to, że owulacja wypadnie mi na zjazd w krakowie Mam nadzieję, że bromek coś pomoże i się uda chce już mieć spokój od tej pracy i tych wrednych dziewczyn.
nie rozumiem jak można być tak chamskim, ale koleżanki wierzą w karmę to ich może dosięgnie.
28dc
jak na ten dc to jestem spokojna, nie szaleję z testami. Uff nie poznaję siebie!
Opisałam się jak głupia i wszystko zniknęło!
Właśnie mniej więcej tak wyglądają moje ostatnie dni.
Chcę, żeby już nadszedł poniedziałek i chcę wiedzieć na czym stoję. Nie wiem, czy dostanę wypowiedzenie czy nie.
Kiedy ten stres się skończy? Mam już dość, czuję się jak na początku pracy. W drodze do pracy ściśnięty brzuch, żeby się nie spóźnić czasem, żeby się nie spóźnić. Żeby głupio się nie odezwać, żeby nie zadać głupiego pytania. Poprostu najlepiej się nie odzywać i tyle.
Nie mam nadzieji na fasolkę w tym cyklu, bo poprostu tego nie czuję, nie będę testowała bo mnie nie stać Poza tym ta hiperprolaktynemiia. Nie ma szans na ciąże. Musiałby się stać jakiś cud. Ja na cuda nie zasługuję.
Od poniedziałku biorę bromka. Pon wtorek brałam po 1/4 tabletki, środa po 1/2 a od czwartku biorę już jedną tak jak zalecił lekarz. W zasadzie nie mam żadnych skutków ubocznych, jest w miarę ok. Jestem trochę senna ale to miałam zawsze więc nic nowego. Mam nadzieję, że w październikowym cyklu zadziała, ale się nie podniecam, bo raczej nie ma co się napalać. Niewiadomo czy wszystko inne jest ok. Nasienie niespecjalne więc może też zejść z tym bromkiem zanim się uda.
Wydawało mi się w poniedziałek, że świat stał się kolorowy i słońce dla mnie zaświeci, a tu co? Nadszedł wymarzony piątek i jestem w totalnym dole, słońca stamtąd nie widać. Ale może tak ma być, tak musi widocznie być. Prosiłam na Jasnej Górze o to, żeby wszystko się w końcu wyjaśniło, z pracą z dzieckiem... Może właśnie oto zostałam wysłuchana i się wyjaśnia?
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 września 2017, 21:25
Przyszła @ ze 3-4 dni wcześniej! I huraaa!
zaczynamy 14 szczęśliwy cykl staraniowy. Bromek musi moje stresy prolaktyny opanować i dać nam wreszcie upragnione bobo ; )
jakby malpiszon przyszedł o czasie to mogłaby być lipa ze staraniami bo akurat zaczynam pierwszy zjazd 7 6 październik.
Październiku lidcze na Ciebie: *
W pracy sie wyjasnilo Dostałam opr za wszystko tylko nie za to co najbardziej mnie stresowało. Dzidiejsze popołudnie było cudowne. Malowanie i szpachlowanie komody Coś co kocham. Przypomniałam sobie o szyciu, mojej pasji. Kocham wszystko tylko nie prawo ! Czemu? Do końca roku tylko 3,5 miesiąca co tu zrobic?
Czy pojawi sie fasolka? Szczerze zaczynam wątpić, jestem za bardzo zestresowana. Dopóki pracuje wydaje mi sie ze ciąża jest dla mnie nieosiągalna... z października tez nici i z listopada i grudnia. Czuje ze to bedzie dłuższa walka, ze to nie koniec, tak szybko sie nie uda.
Sobota.
Jestem mega przeziębiona. Smarkam i kaszle, żyć sie odechciewa. Dzisiaj leżeliśmy w lozku do 11, ale było fajnie tak pospać : D myślałam ze spędzimy razem weekend zwłaszcza wieczór ale sie nie udało. Oczywiście przyszedł kolega emka, którego lubię tak, ale nie jak przychodzi co tydzień z piwem... mój ' chyba nie rozumie ze powinien odżywiać sie zdrowo... czasami nie mam siły do niego i ręce mi opadają. Już po 22 myślałam ze coś razem porobimy, moze jakiś film, ale nie...
postarałam sie dziś i przywdziałam moje ubranko do przytulanek : D było fajnie...M był bardzo zadowolony hehe ja tez !
Boli mnie głowa nie chce iść do pracy w poniedziałek pójdę do lekarza po l4 najlepiej na cały tydzień. Czuje ze muszę odpocząć od tej całej masakry. Ostatnio znowu mnie upokorzyli oczywiście wszyscy....!znowu płakałam, bo w pracy sie staram naprawdę a jak ktoś tego nie docenia to takie coś boli. Uważam ze dobrze pracuje...i pewna cześć mnie chce już skończyć z ta robota bo wiem ze przyszłości dla mnie tam nie ma. Zreszta te dojazdy sa męczące i nieopłacalne mi sie robić w takiej robocie, mam nadzieje ze szybko znajdę jakaś inna prace a ci zobaczą ze jednak nie siedziałam i sie odbijałam jak to uważa szef.
Dzisiaj znowu mielismy dzień lenia. Ale taka deszczowa pogoda sprzyja leżeniu w lozku No i staraniom : D moja temperatura wariuje. Przedwczoraj 37,20 a dziś 36,41 nigdy takich rozrzutnie nie miałam. Tylko po czym to? Po bromku czy po przeziębieniu?? Duzo czytałam o hiperprolaktynemii czynnościowe i cześć lekarzy uważa ze nie powinno sie zwracać uwagi na ten wynik po obciążeniu. A z kolei druga cześć uważa ze powinno. Bądź tu mądry. Obawiam sie ze moze mi to rozregulował cykle i będę miała gorsze problemy niż miałam, w końcu na usg wyszło, ze jestem po owulce i płyn w zatoce douglasa był. Ogólnie patrząc na moje cykle to zawsze sa owulacyjne... boje sie ze moze to wydłużyć nasze starania o dziecko. Chciałabym zdążyć urodzić w wieku 27 lat, ale czy to sie uda? Wiem ze to bez sensu wyznaczać sobie takie granice, ale trochę to już trwa i nie od nas to zależy.
W każdym bądź razie czuje, ze jest miedzy nami duzo lepiej niż było na początku małżeństwa. Bardzo sie kochamy i czekamy az uda nam sie zostać rodzicami, jak wielu innym parom na ovufriend. Wiem ze jest kolejka po to szczęście, gorsze jest to ze niewiadomo ile jeszcze musimy przejść zeby dotrzeć do kasy heheh : ) Moze to podskórnie czuć? Ze jeszcze sie nie jest gotowym na dziecko, moze mi sie wydaje ze chce tego szczęścia a nie jestem na nie gotowa? Można by tu pofilozofowac : )
Zapisuje sie na kurs szycia! Mam nadzieje ze nie bedzie to kolidowało z zajęciami na aplikacji. Super bedzie nauczyć sie czegoś nowego. Tak strasznie za tym tęsknie < 3
Podsumowując zaliczyłam w tym tygodiu już 3 wizyty u lekarzy. A mianowicie:
wczoraj u chiruga, na szczęście wszystkie badania wyszły dobrze, i nic nię będziemy robić. Dopiero jak sytuacja z łazienki się powtórzy, to wtedy mam się szybko do niego zgłosić i będziemy coś dalej działać.
Dzisiaj byłam u endokrynloga i ginekologa.
Zacznę od endo. Zwolnilam się z pracy 20 minut żeby zdążyć do lekarza i co? Obok przyhcodni wszystko rozkopane a ja głupia zaparkowałam auto na parkingu przy przedszkolu, przy którym był zakaz parkowania, jedynie dla pracowników było pozwolenie brrrr.... No i ja inteligentka nie mając wyjścia tam zaparkowałam i poleciałam do lekarza bo miałam najbliżej... Po 15 minutach wracam, a tam parking zamknięty i brama na kłódkę... Nikogo w środku już nie było, i tak mój samochód stoi sobie daleko ode mnie... Eh. Głupia jestem! A powiem Wam że przewidziałam tą sytuację, ale nie ! Bezmózg ! Rano muszę zapierdzielać na parking i zabrać auto...
Sama wizyta ok. Brałam dawkę 50, bo wiedziałam, że przepisana przez nią 37,5 nie da rezultatu bo ją już brałam. No i udawałam głupią, żeby nie urazić jej dumy endokrynologa. NO wynik mam ładny, więc zostajemy przy tej dawce. Najlepsze jest to, że to jej mąż mi wypisuje dawki jakie chce : P no ale tego już nie mówiłam. Zastanawiała się skąd ja miałam te 50 haha Wstyd trochę... Powiedziałam jej że biorę bromka po 1 tabletce, kazała zmiejszyć do 0,5 tabletki...
Ginekolog- w 10 dc byłam na monitoringu :
lewy jajnik pęcherzyck 23 mm
prawy jajnik pęcherzyk 15 mm
endometrium 7 mm
W niedzielę chyba była owulka to coś czułam. Dzisiaj byłam podejrzeć jajka i sytuacja przedstawia się następująco:
-lewy jajnik niepęknięty pęcherzyk 23 mm
-w prawym widać, że jestem po owulce - pęcherzyk 32 mm z
endometrium 10,3 mm
Wydaje mi się, że mam wieczną owulację z prawego jajnika : O
Lekarz zalecił HSG, no i będziemy robić w przyszłym cyklu, trochę się boję... Kazał się skontaktować z nim na początku miesiączki i będziemy robić zabieg ok 10-12 dc. Trochę sięboję, no ale nic... Lepsze to, niż nic nie robienie...
Fasolko, czy ty kiedyś do nas zawitasz???
Mam wrażenie, że owulka była w niedzielę, po 18 czułam ból z prawej strony, byłoby dobrze, bo seruszko było przed 17, więc może i coś by z tego wyszło.
Kupiłam ovarin i biorę, zobaczymy czy cokolwiek zadziała.
Odstawiłam ziola ojca Sroki, nie chciałam przesadzić. Kurcze jak to jest, że u niektórych coś zadziała od razu, a u niektórych w ogóle.
Mieliśmy mieć dziś wizytę w ab ovo w lublinie, ale odwołali i tak byśmy nie dali raczej rady, więc chyba dobrze się stało.
Powoli chyba tracę nadzieję. Wydaje mi się, że to nigdy nie zadziała. Nigdy nie będę mamą. Jestem młoda, powinno się udać, a jest na opak. Stosuje różne suplementy, przecież dbam o siebie, a tu co? nic kompletnie. Jak się nie uda to, to chociaż chcę zmienić pracę, potrzebuję jakiejś nowości. Dookoła ciągle tylko wiadomości okolejnych ciążach, jak na złość, no i tak będzie jeszcze trochę, "taki wiek".
Oczywiście podczas spotkania rodzinnego był temat dzieci. Tylko się uśmiechnęłam jak ciotka się nas czepiła. Kuzynka wiedziała chyba o co chodzi. I tak siedziałyśmy dwie przy stole, ona z córką i ostatnio po poronieniu, a ja bez żadnego dziecka, nawet bez ciąży, nawet bez poronienia. Wiem, głupio piszę, ale żeby chociaż zaskoczyło kiedykolwiek, a u nas nic. Od ponad roku, od 14 cykli nic się nie dzieje.
Emocje niebawem beda sięgać zenitu : D ale ja wiem, ze to i tak nic z tego. Z wykresu wynika ze w owulacje sie nie wystrzeliliśmy, mielismy mieć to cholera poszliśmy spać. Obudziłam emka dopiero o 3 w nocy Haha, uwielbiam tak na śpiocha... nawiedza mnie silny ból piersi, dotknąć sie nie mogę, jakbym mi urosły takie bolesne kule w środku. Spać sie nie da. Ale już raz tak miałam i tylko nadzieji sobie narobiłam. Poza tym dziś dopiero 6 dpo, albo 7 dpo jeśli ten ból niedzielny z prawej strony to była faktycznie owulka?
Jakby nieszczęść było mało to dostałam infekcji, póki co radzę sobie z kremem do smarowania ale jutro muszę poleciec do szpitala po tabletki dowcipne, muszę to wyleczyć jak najszybciej zeby hsg sie nie prZesunelo, bo wydaje mi sie ze muszę byc totalnie wyleczona...
Ja leżę i oglądam mam talent i pije kawkę a emek śpi bo go głowa boli. Już mało co przejmuje sie praca, wszyscy mówią zebym rzuciła to w cholerę i szukała nowej kancelarii. Weekend należał do udanych. Boże ale sie stęskniłam za moim kochanymi koleżankami: ) całe życie czekałam na takie osoby : ) śmiania nie ma końca, mogę byc sobą, szkoda tylko ze tak daleko mieszkają !
Ogladalam dzisiaj program o ciążach i porodach i az mi sie łzy cisnęły na oczy jak te bobasy pojawiały sie na świecie Panie Boże proszę Cię zebym mogła doświadczyć tego uczucia... to jest chyba najpiękniejsza chwila na świecie...
Czekamy na Ciebie mały żuczku : ) tyle ile bedzie trzeba... poczekamy
Zeby pamiętać co brałam w tym cyklu: acc optima 600 na tydzień przed owulka, ovarin chyba 3 dni przed owulka wit D i zioła ojca sroki ale nie do końca przed owulka odpuściłam. Zioła wrócą dopiero w listopadzie
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lipca 2018, 17:54
Jest mi cholernie przykro. Dziś 26 dc wiec cykl miałam 25 dni. 9 dpo nawet nie zdążyłam nasikać na test. No i znowu kolejne testowanie jest takie odległe...
Za tydzień będę miała zabieg HSG i beda sprawdzali drożność jajowodów. Mam podejrzenie czy lewy jest drożny i czy z lewym jamnikiem jest w ogóle wszystko Ok..... jakoś straciłam wiarę ze sie uda. Wiem ze nie powinnam, ale tak jest nie wierze we własne dziecko... czemu nikt nie widzi jak walczymy i ile nas to kosztuje? To już bedzie 15 cykl... i tyle ciąż które widzę u innych osób i które już zdążyły urodzić ...
Czuje ze nic nie pomoże. Nigdy nie zobaczę dwóch kresek : ( tak bardzo chciałabym byc mama....
do egzaminu nie podchodzę, tak zdecydowałam. Skończę aplikacje i na chwile obecna moja przygoda z prawem dobiega końca. Zaczynam robić coś dla siebie. Jeśli mam nie mieć dzieci to chociaż chciałabym robić coś co kocham lub kochałam...
15 cs czas start. Wiem ze i tak skończy sie @ ale zaraz bedzie 16 itd...
Juz jesstem po HSG, leże w domowym łóżeczku i trochę odpoczywam.
U mnie od rana maaasakra. Mąż przed pracą miał mnie zawieść do szpitala. Do pracy ma na 8, a ja miałam wcześniej zgłosić się na oddział : P Wsiadamy już mocno spóźnieni do samochodu a ja wpadłam w panikę, nie wiem skąd się wzięła, żee nie mam skierowania od lekarza, a zamiast tego wzięłam zwolnienie lekarskie ; p no to ogień lece do mieszkania, wszystko przetrząsnęłam, wściekła na siebie, a pamiętam, że przecież wieczorem je szykowałam. No nic. Dzwonię do męża, okazało się że jest w tych moich klamotach do spzitala, aprzy szukaniu cała się spociłam...
Pojechaliśmy, przyjęli mnie na oddział. Jak mnie przyjęli to przyszła jakaś młoda stażystka i gadała ze mną, pytała co mi jst itd. Całkiem sympatyczna była. Okazało się, że będzie przy moim HSG i trochę się przeraziłam, że to ona będzie mi zakładała cewnik. Se myślę, no to po mniee.... Oczywiście pewnie zrobiłaby to dobrze, ale bałam się, bo miał to robić gin do którego chodzę : P wiadomo...
Zabrali mnie na zainstalowanie cewnika. I od tej pory zaczęłam się spinać ze stresu. Nie udało się lekarzowi za pierwszy razem i wziął hmm.. kurkociąg korkociąg ?: D mógł od razu szampana otworzyć, bo cholernie zabolało. Strasznie nieprzyjemne uczucie, ale do zniesienia. Podkreśle, że nie dostałam żadnego znieczulenia ani tabletki przeciwbólowej.
Potem z tą całą aparaturą między nogami na wózku zawieżli mnie na rentgen.
No i tam podali kontrast, zapytałam tyko lekarza, czy z bólu im nie ucieknę stamtąd ale się śmiał i mówił że jeszcze nikt im nie uciekł : P
Powiedział ze poczuje szczypanie i pieczenie w macicy.
No i zapuścił kontrast, przyznam że się bałam bardzo, ale ból był właśnie porównywalny do mocnego bólu miesiączkowego. Okazało się że obydwa jajowody mam drożne, ale coś tam lekarz mówił, że pozawijane, no nie wiem kurcze, jakoś tak to określił, czy kręte?? nie pamiętam...
Po zabiegu czułam się dobrze, trochę krwawiłam i plamiłam, ale jeest ok. Czasem odzywa się któryś jajnik.
Warto pamiętać przed tymzabiegiem, żeby wziąć koszulkę nocną i szlafrok i podpaski, bo sama bym pewnie na to nie wpadła, a wszystko się przydało. Bo bez tego raczej bym nie przeparadowała przez cały szpital bez majtek
Podsumowując, da się przeżyć, nie ma tragedii, ale zabieg nieprzyjemny. Nie wiem jak przy niedrożnych jajowodach, prawdopodobnie boli bardziej.
Wreszcie weekend, jak zawsze nie mogłam się go doczekać : ) po pracy zdążyłam juz trochę ogarnąć mieszkanie - umyłam łazienki i kuchnie. Jutro mam zamiar trochę popracować żeby zrobićjakies nadgodziny i wziąć wolne w przyszłym tygodniu.
Jak tam cykl po HSG? Jest inny. Owulacja przyszła wcześniej, ale to dobrze, po co mam czekać dłużej ? Zwykle w 16 dc a w tym juz w 13 i bardzo mocno było ja czuć, ale wydawało mi się za jest za wcześnie i w ten dzień serduszek nie było, bo założyłam ze serduszka co 2 dzień żeby nasienie było lepszej jakości. No i jak zwykle nie pyknelo. Ja nie wiem kiedy uda się nam trafić.... Miałam bardzo ładny śluz, bardzo rozciągliwy i przejrzysty, wiec coś się zmieniło na lepsze.
Zaczęłam w zeszłym cyklu łykać ovarin i od ok. 7dc oeparol wiec moze to też się przyczyniło. Jeny juz biorę tyle tych tabletek ze można zglupiec.
W tym cyklu postawiłam też na zdrowe odżywianie i żadnego alkoholu, co mi się udaje poza jednym, no dwoma razami hehe u siostry na urodinach i raz kupiliśmy wino na seks : ) hehe
Poza tym soki owocowe i warzywne, żeby się dowitaminowac ! Wsystko wrzucam, najczęściej wykorzystywane owoce i warzywa to marchew, jabłko, gruszka, natka pietruszki, banan, rzodkiew, grejpfrut i burak. Poza tym na Endo zamiast wina to suszone morele i słonecznik. Kupiłam cały kilogram : ) i wcinam powoli.
Wiem ze w cyklu z HSG się nie powinno starać, ale opinie się podzielone, zresztą na 105% przyjdzie malpiszon ! I tym miłym akcentem lece milo spędzać czas z mężem : ))
Czy można mieć przeczucie że się udało w 4 dpo? no nie wiem, ale chyba je mam. Mam dziwne bóle macicy i jajników i albo to pozostałość po HSG albo po ovarinie albo fasolka? Ale ja jestem głupiaaaaaaa.
Uwielbiam leniwe soboty, ale jestem też zła, bo chciałam nauczyć się dzieergać, a tu ni kupiłam ani drutów ani włóczki.... Czuję, że to mnie pochłonie i pozwoli zapomnieć o staraniach.
Z jednej strony jet nadzieja na ten cykl przez HSG a z drugiej strach, bo chyba nie powinniśmy się starać. A poza tym to 15 cs, więc czemu akurat miałoby się udać ?
Serce jedno, rozum drugie. Jak długo jeszcze???
Nie wyobrażam sobie życia bez dziecka... Bez rodziny, tzn. rodzinę mam, w końcu mam męża...
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 października 2017, 22:37
aleś ten czas się wlecze!
Dzisiaj w pracy była bardzo miło, lubię kiedy tak jest, nie muszę się stresować i człowiek z przyjemnością idzie do pracy.
Udało mi się namówić szefa żebym któryś dzień na tygodniu została w domu z pracą, żeby pozamykać sprawy, no i super, nie będę musiała jeźdźić tam i z powrotem i zaoszczędze na paliwie.
Co poza tym ? Przestałam sobie wkręcać, bo choć dopiero 6 dpo to ja już wiem, że kolejny cykl mamy z głowy. Chciałabym tylko wiedzieć, kiedy to się skończy? Ile jeszcze tych cykli, jaką drogę musimy przebyć, żeby w końcu przytulić własne dziecko?
Poszłam dzisiaj na różaniec, miałam potrzebę... Akurat były tajemnice radosne, czyli te o poczęciu... Panie Boże, tak bardzo proszę Cię o ten cud i dla nas, zresztą nie tylko proszę o ten cud dla każdej pary, która na niego czeka. Czasem myślę, że to dlatego że się nie nadaję na dobrą matkę i nią po prostu nie będę, dlatego nic się nie dzieje. Boje się, że em się załamie i nie będzie chciał więcej dzieci...
Zawsze myślałam, że będę miała normalną rodzinę, przynajmniej dwójka brzdąców, a tu co? Pewnie będę sama. Każdemu się udaje, tylko nie mi.
Teraz wiem, że to co mówili na kursie to nieprawda, czasem poprostu ludzie nie mogą mieć dzieci i to dlatego idą i szukają pomocy w medycynie. Nie każdy może mieć dziecko po jednym seksie. Niestety. Ale wiem że osoba która tego nie doświadczy na własnej skórze, tego nie zrozumie.
za ten nowy dzień
nieprzewidywalny wiem
ale zawsze
szczodry
podziękować chce
nim na dobre zacznie się
zacznie się
Dzisiaj rozpoczynam ponownie Pompejankę. W tamtym roku też się modliłam od 1 listopada do Świąt BOżego Narodzenia, ale zdarzyło mi się pominąć dzień czy dwa. Mam nadzieję, że tym razem wytrwam.
Zaczynam się bać. W niedzielę testowanie to już popojutrze! 12 DPO.
Oczywiście pakiet emocji jest standardowy jak co miesiąc - rozum mówi, żebym się otrząsnęła i nie wmawiała sobie objawów a serce mówi, że przecież zawsze jest nadzieja!
Ciekawe co zwycięży tym razem. W zeszłym cyklu nie testowałam, bo nie zdążyłam, małpiszon pojawił się 10 dpo a cykl trwał 25 dni. Ciekawy czym mnie mój organizm zaskoczy tym razem. Cykl był faktycznie inny
- wcześniejsza owulka - 13 dc zamiast 17 dc - chociaż OVU mi przestawiał na siłę na 16-17 dc.
- bóle z prawej i lewej i bóle macicy
- cały cykl na dopalaczach czyli wiesiołku - do owulacji i Ovarinie
- drugie opakowanie Bromergonu - może coś zdążył już zdziałać ?
- HSG czyli wszystko drożne i przepłukane !
- Tarczyca wyregulowana jak bum cyk cyk
- serducha co drugi dzień, żeby żołnierze mogli się zregenerować i choć jeden dopłynął : )
-temperaturka ładnie się trzyma i barddzo widoczny skok ! z 36,39 na 36,77, czyli prawie o 0,4 stopnia
- ograniczony alkohol - raz piłam wińsko w płodnych dniach.
- emek faszerowany selenem i wit. E + kwas foliowy
- dużo witaminowych soków!
Przecież każda fasola by się pokusiła...
Wczoraj oczywiście nowina o ciąży kuzynki męża, na cmentarzu. Pomyślałam wtedy, że nie chce słuchać już o żadnych ciążach...
Największy problem mam z tym, czym mogłabym się zająć żeby nie myśleć o staraniach. Czuję, że jak odpuszcze obserwacje, jakieś ustalania wizyt u lekarzy i badania, to cel będzie coraz bardziej odległy. Może faktycznie lepiej byłoby urodzić dziecko koło 30? A teraz odpuścić.
Jutro praca w domu ! czyli spanie dłużej i mogę z emkiem zjeść śniadanie i nie muszę jechać. Chociaż jazdę lubię : ) Może nie będzie tak źle z tą moją pracą? Cieszę, się, że atmosfera się poprawiła, znów dobrze mi się pracuje. Ciekawe jak długo : D
Dzisiaj w głośnikach Sound'n Grace i Ania Dąbrowska Polska muzyka jest najlepsza : )
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 listopada 2017, 19:44
Dzisiaj negatyw Pepino.
Taki tam strzał w policzek, bo moje cycki mówią co innego hehe : P bolą jak cholera, a powinno już przemijać ! Termin @ niby na wtorek, albo poniedziałek, gdyby cykl miał być jak ostatnio 25 dniowy.
No nic, poczekam na termin @ i jak dalej te objawy nie miną to powtórzę test, ale na cuda już nie liczę.
Cykl z HSG idzie na półkę do reszty nieudanych i tyle. Myślałam, że choć to pomoże. Przeraża mnie myśl, że trzeba będzie zacząć się diagnozować już na poważnie... Boję się, że coś może byćnie tak, co uniemożliwi nam pozostanie rodzicami w naturalny sposób...