Że uczucie usycha. i co bym nie robiła, to nie udaje się tego wzniecić na nowo. My poprostu za dużo razem przeszliśmy, nie byliśmy obydwoje na to gotowi. Mówiąc o rozsądnym wieku mam na myśli jego 35 lat. Żeby miał jeszcze czas, żeby sobie to poukładać. Tak to u nas wygląda. po prostu do dupy...
co do rozwodu, nie poruszałam tematu. Chyba by mnie nie wypuścił z rąk.
który cykl starań? nie pamiętam już, nie chcę więcej liczyć. przyjmijmy, że 1.
rosły 3 pęcherzyki, dzisiaj 1 był gotowy. zastrzyk podany w klinice.
działamy.
na wadze -10 kg
walczę ze złymi myślami. nie daję im zawładnąć moją głową.
z mężem układa się super, dużo lepiwj niż kiedykolwiek. powiedział, że będzie zawsze. bo kocha ♡
ja też kocham, mam nadzieję, że będę zawsze. bo podczas depresji nie ma mnie wogóle.
myślę pozytywnie, ale boję się kolejnej straty.
kariotypy pobrane. jeszcze 2 tyg do wyników. trzeba czekać...
wiele się wydarzyło. Kariotypy zbadane - prawidłowe u obojga. Dzisiaj miałam wizytę u hematologa. Po wywiadzie stwierdził, że z dużym prawdopodobieństwem mam problem z krzepliwością. W piątek robię betę, więc wypisał mi heparynę na 100%. W razie pozytywnego testu mam ją brać. Zabiła mnie cena badań -1300. Ostatnio jestem totalnie zczyszczona z pieniędzy. Pełno badań, wizyt, leków. Nie wiem jak to zrobię. Zalecił zrobić najlepiej jutro, ale finanse mnie mocno ograniczają, więc zrobie po pensji. Nie da rady inaczej. Jeszcze pokombinuję, ale czarno to widzę.
ta heparyna nie jeat taka droga podobno, więc jak coś będę jechać na 100%.
w środę robię sikany, bo to będzie 12 dpo, więc już powinno coś wyjść. Jak będzie pozytyw lece na krew.
Swoją drogą wierzę, że się udało- wszystkie objawy jak przy dwóch poprzednich ciążach. Wiem, że była podqójna owu, więc mam 2x większe szanse.
Z badań robiłam w piątek progesteron i wyszedł aż 114, w normie do 40 lekarka powiedziała, że jest rewelacyjny.
Tak bym chciała, żeby się w końcu udało.
Będę pisała co z betą. Trzymajcie proszę kciuki ❤
edit: beta 2,1; progesteron 56 - spadł o połowę.
kolejny biochem? ;(
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 listopada 2019, 11:14
dzisiaj w pracy była dyakusja, że ludzie którzy nie mają dzieci to nigdy nie zrozumieją...
miałam ochotę się rozpłakać. miałam ochotę wyć. ja nigdy nie zrozumiem, ja nigdy nie poczuję, ja nigdy nie zaznam... dzisiaj popatrzyłam w lustro i zadałam sobie pytanie - ile jeszcze? ile jeszcze przede mną : porażek, łez, chwil radości i rozpaczy? ile jeszcze dam radę? ile wytrzymam? ile jeszcze łez wyleję? mam dość. mam już poprostu dość. nie mam już sił. a ten pieprzony okres mógłby poprostu przyjść, a nie dawać nadzieję, że coś z tej krwi jeszcze wyjdzie. że sie udało. mam dość...
dzisiejsza beta 0,2. leki odstawione. czekam na @. jak zobaczyłam wynik zrobiło mi się jakoś lżej. jest mi cholernie przykro. tak liczyłam, że od razu uda się wjechać z heparyną i wszystko będzie dobrze. za ~ 2 dni kolejny - przyjmijmy optymistycznie, że 2 cykl starań...
od wczoraj letrozol.
Monit w 11 dc.
nie wiem czemu boję się. boję się powodzenia w tych całych staraniach. boję się, że znów uda się tylko na chwilę...
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 grudnia 2019, 11:07
z kasy zczyscilam sie kompletnie. dzisiaj wydalam 320 zl. stwierdzilam ze bede ewidencjonowac koszty. bo nie moge sie juz polapac ile i na co wydaje:/
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 grudnia 2019, 10:44
przeciwciała tocznia ujemne,
kardio Igm Igg negatywne
homocysteina w górnej granicy normy
białko s w normie
bialko c - poniżej normy - 53% przy normie od 74% - to chyba mój winowajca
reszty niestety nie pamiętam, ale wszystko było w normach.
hematologa mam umówionego na 13/01, liczę, że wszystkie wyniki zdążą nadejść.
dzisiaj monit, czy pęcherzyki pękły.
postanowiłam, że jak teraz nic nie wyjdzie to na styczeń może i na luty robię przerwę. chcę pokonsultować wyniki, porobić więcej badań. odłożyć trochę grosza.
się zobaczy co będzie dalej. jak na razie walczę z delegacyjnym przeziębieniem. wyłożyło mnie dzisiaj masakrycznie;/ spadek odporności gigant
edit. już po monicie. 1 pecherzyk pekl, z drugiego zrobila się torbiel.
zalecone leki: 12 dni 200mg luteiny, 4 mg estrofem.
Pani doktor potwierdzila, ze to bialko c jest przyczyna moich poronien. poczekamy jeszcze na reszte badan sprawdzic, czy jest tylko ta jedna przyczyna, czy cos wiecej.
na dzien dzisiajszy jestem wkurzona. wystarczylo by podac zastrzyki z heparyny, a moje Aniołki by żyły...
z drugiej strony boje sie, ze jest cos jeszcze. to bylo by zbyt proste...
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 grudnia 2019, 16:31
jest to dla mnie najgorsza z mozliwych przypadlosci przeziębieniowych. na szczeście już tro hę przeszło, ale poranek miałam masakryczny:/
Niki właśnie na furagine mam zakaz od ginki, że jakby sie udało to nie powinno sie brac...
żuravit forte mi pomogl bardzo. jest juz duzo lepiej.
niestety moja choroba ewoluuje. prawie zwymiotowalam na biurko. wracam do domu lezec:/
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 grudnia 2019, 17:20
święta z małymi dzieçmi zaliczone. wysłuchwanie zawodowych rozterek szwagierki, wysłuchiwanie ile to ona przez tę ciążę straciła - zaliczone.
zabawa z autystyczną córką drugirj szwagierki - ze łzami w oczach zaliczona. tak strasznie mi żal tej małej. to takie kochane dziecko, a tak przez los skrzywdzone...
pytań o dzieci i ich brak na szczęście nie było. komentarzy, że małe dziecko mi pasuje, na szczęście nie było.
jutro wyjazd na pogrzeb na pomorzu - jestem tym przerażona, bo to nawet nie moja rodzina, tylko męża, nikogo tam nie znam a jeszcze będziemy tam nocować. czuję się mega niekomfortowo.
byle do niedzieli i do testu.
co mnie czeka?
wyjazd bardzo mnie zaskoczył. bardzo pozytywnie. nastroje z goła inne niż się spodziewałam. ludzie fantastyczni.
odkrywamy fantastyczną rodzinę, o której istnieniu nie mieliśmy pojęcia.
generalnie jest mi przykro, ale się nie daję. zaproponuje powrót do encortonu. może nie przytyję tyle co ostatnio? teraz chudnę cały czas. jest niższa waga wyjściowa jak wtedy.
liczę na ten 2020. że coś się odmieni w końcu.
upatrzyłam sobie też immunologa do którego jutro się umówię. to jakiś profesor, więc pewnie troszkę poczekam.
może on pomoże?
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 grudnia 2019, 10:44
na monitoringu zielone światło dla kolejnej stymulacji.
z uwagi na to że estrofem dp. trochę blokuje owu mam dodatkowo strzały z menopuru.
scenariusz na ten cykl:
letrozol 2 tabl - 2-6 dc,
menopur 75- 4 i 6 dc
monit 07.01.20
dodatkowo wracam na encorton - 7,5 mg dziennie.
do owu oeparol - ladnie mi pomaga na śluz.
pierwszy raz nie robiłam bety na koniec cyklu - nie zdąrzyłam, @ przyszła wcześniej niż zwykle.
Nowy rok - nowe nadzieje.
Moje drogie życzę Wam wszelkiej pomyślności w 2020. starającym się - zdrowych ciąż, czekającym - szczęśliwych rozwiązań, Mamusiom - zdowia dla Was i Waszych Maluszków ❤❤❤
w pierwotnym planie przed 30 chciałam mieć już dwójkę dzieci. mam tylko i aż dwa Aniołki...
to wszystko jest strasznie trudne i smutne.
eiem czemu teraz, rok po roku jest trudniej. bo kiedyś wierzyłam, że się uda, a teraz mam coraz słabszą nadzieję.
wciąż czekam na wyniki MTHFR.
wciąż na coś czekam...
Kurczę, strasznie Ci współczuję tej sytuacji. Z tego co piszesz, to wygląda, jakby dziecko miało być lekarstwem na wasz związek - to nie tędy droga :( Może nawet jakaś terapia par? Może Twój mąż potrzebuje pomocy, by poukładać sobie całą sytuację i się w niej odnaleźć. W każdym razie chyba warto zrewidować waszą relację i skupić się na niej nawet bardziej niż na staraniach. Na pewno ostatecznie wszystko się ułoży, nawet jak po drodze będzie pod górkę.
wiesz co, mi się wydaje, że dziecko nie ratowało by naszego małżeństwa. ono było by tym brakującym elementem. myślę, że to wszystko co się z nami stało jest spowodowane tym, że w naszym życiu od kilku lat nic się nie zmienia, nie idzie do przodu. spotkało nas za to bardzo dużo bólu i zmartwień. kiedy w życiu jest więcej złych niż dobrych momentów człowiek zaczyna wątpić i zamykać się na drugą osobę. niestety, takie jest życie. będziemy rozmawiać, będziemy próbować, ale niestety jeżeli nie będzie rezultatów to staniemy się pewnie dobrymi znajomymi ze wspólnym, ogromnym garbem doświadczeń. cholernie przykryc doświadczeń. nam jest poprostu obydwojgu w życiu brak dziecka. a te dwie poronione ciąże tylko nas osłabiły jako małżeństo i utwiersziły w tym ogromnym pragnieniu bycia rodzicami.
Walka o dziecko, niepowodzenia, przeszkody albo scala małżeństwo /parę, jednoczy, dodaje siły, wzajemnej troski i miłości, albo mówiąc prosto z mostu rozwala i niszczy. Wtedy się okazuje, mam takie wrażenie że Ci ludzie nigdy nie byli, nie są i nie będą dobrym życiowym teamem. A problemy życiowe przecież są różne, nie tylko z płodnością. Lepiej mieć u swego boku osobę która wspiera a nie niszczy psychikę i dołuje. Dlatego moje osobiste zdanie to aby pogadać a jak nic z tego nie wyjdzie to się rozstać. Lepiej teraz niż jak się dziecko faktycznie pojawi. Wtedy paradoksalnie i ono oberwie. Bardzo Ci współczuję :( Trzymaj się i jestem pewna że w końcu będziesz szczęśliwa! :*