X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki To był bardzo Trudny czas
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

25 lipca 2019, 10:42

Dziewczyny spanikowałam że coś jest nie tak i pobiegłam rano na betę. teraz czekam na wynik i mało się nie rozpłaczę. Nie wiem czemu ale rano wstałam mega zdenerwowana, z myślą że coś jest nie tak. Mam nadzieję, że to tylko histeria

25 lipca 2019, 11:01

no i beta spadła o połowę ;( zapisałam się dzisiaj na wizytę, ale nie mam już złudzeń. Boże, jak ja się z tego podniosę?!

26 lipca 2019, 11:36

Tak na prawdę mam w głowie nic. Pustka totalna. Żadnych uczuć. Dzisiaj brzuch bolał mnie tak mocno, że nie mogłam iść. Na szczęście przeszło. Szczerze mówiąc, gdyby nie wczorajsza beta myślałabym, że Bobek sobie tam nieźle poczyna. Mam jeszcze ziarno nadziei, ale bardzo małe. Był cudem od początku, ale to już chyba nie jest możliwe, żeby ta beta odbiła. Robię to bardziej dla spokoju sumienia. Miał być urlop cudów, a będzie bardzo smutny. W zeszłym roku właśnie w sierpniu na urlopie pierwszy raz brałam clo, miałam pierwsze monitoringi i ogromną nadzieję. Teraz wiem, że zaskoczyć to nie wszystko, a tylko z tym prognozowali problemy. Nie byłam na to gotowa, za ciężkie te próby.

27 lipca 2019, 09:26

Beta spadła...💔

29 lipca 2019, 19:24

Wiecie co? jest łatwiej niż tamtym razem. czuję spokój. co prawda przeplata się ze złością, ale jest uważam nieźle. może dlatego, że ciągle znajduję sobie jakieś zajęcia? nie wiem, ale zaczynam urlop. będzie dobrze. mam nadzieję, że będzie dobrze...

1 sierpnia 2019, 14:04

Wczoraj było słabo, wczoraj mieliśmy zobaczyć Bobka po raz pierwszy... to nic. Wierzę, że kiedyś zobaczymy.
Jak na razie urlopuję. Zajmuję głowę czym innym. Szyję, szyję, szyję i gdyby nie zabrakło szmat to szyłabym w kółko. Mąż zadoswolony, bo w końcu nasz kącik tarasowy jest mięciutki i można wylegiwać. Dzisiaj byłam w mieście za kolejnymi szmatami, ale wybór malutki, a z tego co kupiłam starczy tylko na 3 duże jaśki. Ale będzie co robić. Przez chwilę, ale się czymś zajmę. Byle nie myśleć...

12 sierpnia 2019, 08:39

Wróciłam. Do domu. Do pracy. Do życia? Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Dlaczego jest takie niesprawiedliwe? Mam ciągłe poczucie winy. Co robię nie tak? I choć zdawało mi się, że tym razem było łatwiej to przejść, to teraz wiem, że nie było. Miałam nadzieję na cud do końca, w końcu to wszystko wydarzyło się tak niespodziewanie. Bałam się od początku, ale wierzyłam. Jedno jest pewne. W przyszłości będę się bała jeszcze bardziej. I szczerze Wam powiem, że mam lęk przed seksem. Może nie samym w sobie, ale przed jego konsekwencjami. Nie chcę tego przechodzić po raz trzeci. Nie chcę tracić kolejnego Kropka. Cholernie się boję, choć tak bardzo pragnę tego Maluszka.

14 sierpnia 2019, 08:30

Dzisiejsza pogoda mnie zamordowała:/ Czuję się fatalnie. Szczerze mówiąc wogóle nie odczuwam, że byłam na urlopie. Na szczeście zaraz 4 dni wolnego. Zastanawiam się czy owu była w tym cyklu. Jajniki słabo coś bolały, śluzu nie zauważyłam. Od dzisiaj chyba zaczne brać luteinę, coć sama nie wiem czy nie poczekać ale chyba nie ma na co. Gdyby i w tym miesiącu coś zaskoczyło to chyba by mnie zabiła ta wiadomość. Sama już nie wiem co myśleć. Na razie znikam z pamiętników. Za dużo czytam, za dużo myślę. Muszę się odciąć.

26 sierpnia 2019, 10:38

Test ciążowy negatywny.
Wiecie co, ja jestem jakaś pokręcona. Miałam odpoczywać od forów, pamiętników i co? W ostatnim czasie czytam, ale tylko te na fiolecie. Dołuję się jeszcze bardziej.
Z luteiną poleciałam, bo nie zapisałam sobie kiedy zaczęłam brać, a że biorę po 4 dziennie to stwierdziłam, że przecież muszę wybrać 2 op. bo są po 20 szt. - akurat na 10 dni. no i wczoraj rano patrzę tak na to op. a tam, że jest ich 30... i tak zadecydowałam że będę brała 12 dni, tak jak na stymulacji. No to se brałam przez 14... Wczoraj w popłochu męża posłałam do jedynej czynnej apteki i przyniósł jakiś test no name o czułości 25. nie ufam mu, jeszcze dzisiaj pobiore lutke i jutro zrobie ten co zawsze. w końcu jeden dzień dłużej to i tak pikuś.

Zdałam sobie sprawę, że to kwietniowe poronienie dalej siedzi mi w głowie, że nie potrafię się otrznąsnąć. To lipcowe tylko dobiło gwóźdź do trumny. nie wiem co ze mną będzie...

edit, dzięki notce powyżej uzmysłowiłam sobie, że brałam przez 12- dzisiaj jest 12 sty dzień uff :) to jutro test ale tylko dla formalności. nie mam złudzeń, że będzie pozytyw

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 sierpnia 2019, 20:11

27 sierpnia 2019, 08:17

test ujemny. jakoś mi lepiej, jakoś lżej

30 sierpnia 2019, 12:51

Kurde jest problem. Zwykle po odstawieniu luteiny na grugi dzien wieczorem już zaczyna się okres, po dwóch dniach to zawsze pewniak. Nie tym razem. Wczoraj leciutkie plamienie i czysto dzisiaj to samo. Nie wiem co sie dzieje;/ nie bylam u lekarza po lipcowej bichemicznej, moze cos sie nie oczyscilo? ale tak krwawilam ze az nie wierze:/

3 września 2019, 16:53

Dziewczyny, szczerze nie wiem co się dzieje. przez 3 dni zamiast okresu miałam bardzo lekkie brązowe plamienie. Potem nic. Strasznie bolą mnie piersi, jak przed okresem. W piątek chyba wybiorę się do lekarza, bo mnie to martwi strasznie:/ Ten weekend, a właściwie to niedzielę miałam mega mega nerwową. Męża nagle tak rozbolała głowa, że musiałam go wieźć do szpitala. Najgorsze było to, że byliśmy na działce w lesie. Czas czekania na karetkę ok. godziny. Zabrali by go do mordowni a nie do szpitala, więc szybka decyzja - jedziemy do Warszawy. 70 km pokonałam w 40 minut, wliczając w to korki w mieście - pieprzony zjazd vipów na obchody. Ulice pozamykane. Nie wiem jak ja to zrobiłam, bo jechałam bardzo bezpiecznie. Wynika, że szybko ale tak trzeba było. Najlepsze jest rozpoznanie. Moje drogie mój mąż jest wyjątkowy. Znajduje się w 1 % populacji. Stwierdzili u niego Napadowy ból głowy, którego przyczyną jest ... sex. Pozamiatał. to się żeśmy dobrali...

5 września 2019, 08:21

Dziewczyny bardzo Wam dziękuje za wsparcie wszystkie rady. Niestety do lekarza jest miejsce dopiero na poniedziałek, dzisiaj po pracy zrobie test, albo skocze na bete, jeszcze nie wiem. Wczoraj się przeraziłam. Mieliśmy z mężem randkę no i stwierdziliśmy, że jak już bierze te proszki kilka dni to możemy poszaleć:) Na jednym razie się nie skończyło. Czułam, że troche ze mnie "wyciekło", ale stwierdziłam, że dzisiaj i tak pościel zmieniam więc spoko. No i na prześcieradle plama ze świeżą krwią:/ taka wiecie lekko różowa, a w toalecie nic nie stwierdziłam. Dzisiaj też nic. Przepraszam Was za szczegóły, ale może macie pomysły co mi się dzieje? "w trakcie" bolał mnie lewy jajnik, ale to może na owu, tylko teraz jak na owu jak okresu nie było? ehh wariactwo jakieś, żeby stara baba miała takie problemy:/

6 września 2019, 07:56

test zrobilam wczoraj wieczorem. totalna biel. w tym dniu cyklu cos juz powinno byc widac. mialam zrobic jeszcze dzisiaj rano, ale bylam taka zaspana, ze zapomnialam. jutro zrobie. wizyta w poniedzialek. ciekawe co mi powie. umowilam sie do jakiegos nowego lekarza w mojej starej przychodni. ma bardzo dobre opinie. oni wszyscy maja bardzo duzo dobrych opinii, na zdrowych kobietach sie w koncu znaja.
z pozytywnych rzeczy zapisalam sie na fitnesy :) wczoraj mialam pierwsze zajecia i bylo bardzo fajnie. jednak kilkuletnie siedzenie na tylku dalo sie we znaki. kiedys skakalam jak fryga, a teraz masakra. no ale bedzie lepiej. przyszle lato jest moje :)

12 września 2019, 15:48

Dziewczyny. Bylam u lekarza. Dostalam skierowanie na histeroskopie. na prawym jajnku torbiel krwotoczna cialka zoltego- powinna sie sama wchlonac mam przyjsc na kontrole za jakis czas. powiedzial, zeby plamienie traktowac jako okres. z tym ze bylam u niego we wtorek, a dzisiaj dostalam okresu... jakbym potraktowala tamto jako okres to by tamten cykl trwal 13 dni. we wtorek endo bylo grubosci 3.2 mm... nie wiem co jest, ale uznam, ze okres mam dopiero dzisiaj.

duzo stresow. mama dostala w poniedzialek naglego ataku jaskry. miala miec dzisiaj operacje na oczy, ale po kontroli odroczyli na za 2 tyg.
z uwagi na bole stronilam od wspolzycia. maz sie troche gniewal.
ciekawe, bo testy robilam w dniu plamienia, moze znowu byla biochemiczna? moze tamto plamienie to bylo implantacyjne? a moze torbiel produkowala progesteron i dlatego takie opoznienie miesiaczki?

13 września 2019, 08:32

Aktualizacja, to chyba było plamienie. Dzisiaj ani śladu...
Lekarz mówił, że przegrody było by widać na isg i w hsg u mnie tam nic nie widać. Ale zroboę tę histeroskopię dla świętego spokoju.
aktualizuję, chyba jednak okres...

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 września 2019, 16:23

9 października 2019, 08:46

Moje Drogie! zaczęłam żyć. W końcu poczułam się wartościowa. W ostatnim czasie było pare zdarzeń, które trochę mój nastrój pogarszały, ale generalnie jest bardzo dobrze. Sporo schudłam -8 kg. Chodzę na ćwiczenia 3*w tygodniu, więc liczę, że teraz zejdzie więcej. Kupiłam sobie pare nowych szmatek, weszłam prawie we wszystkie stare spodnie - jest fajnie. Moje największe pragnienie odzywa się gdzieś z tyłu serca, ale nie daję tym myślom zawładnąć moją głową. Od nowego cyklu wracam do kliniki, ale jeszcze się wacham, bo jest mi dobrze tak, jak jest teraz. Seks znów jest spontaniczny i sprawia przyjemność. Mąż patrzy na mnie z miłością, a nie z politowaniem. Prawie się nie kłucimy, a jeżeli to tylko o codzienne głupotki. Zawsze staram się świetnie wyglądać, ostatnio moim zmartwieniem było to, że pogoda popsuła mi ekstra fryzurę. Ja żyję, znowu żyję. Nigdy nie będę taka, jak kiedyś. Te wszystkie lata starań, dwa poronienia bardzo mnie zmieniły. Ale nie poddam się. Teraz mam więcej sił do walki, wroga już znam praktycznie od podszewki, więc wiem z czym przyjdzie mi się mierzyć. Kiedyś nie wiedziałam. Nie sądziłam, że to tak długo będzie trwało. Myślałam, że wystarczy "zaskoczyć". I wiecie co? Jeżeli nie będzie mi dane nigdy zostać mamą jakoś to przeżyję. W sumie powiem Wam, kiedy patrzę na to wszystko z dystansu to stwierdzam, że może to i dobrze? Będę żyć dalej, ale chcę wiedzieć, że zrobiłam wszystko co się dało. Żeby później iść dalej bez wyrzutów sumienia. Czuję, że tak trzeba. Poprostu żyć. Żyć i cieszyć się tym co mam. A mam naprawdę wiele. Nauczyłam się to doceniać. Bo w staraniach najgorsze było to, że nic i nikt więcej się nie liczył. Tylko to moje zasrane nieszczęście. Dość. Zobaczymy co los przyniesie. Nie spodziewam się by był łaskawy. I tak będę szczęśliwa...

11 października 2019, 17:38

Byłam właśnie w klinice na pobraniu krwi. Mam taką zasadę, że przed odstawieniem luteiny zawsze robię. Życie pokazało mi już, że wszystko może się zdarzyć. Wchodziłam tam z uśmiechem na ustach. Przy drzwiach stała kobieta, a raczej wrak kobiety. Wyglądała na mega zdenerwowaną, jakby miała wybuchnąć zaraz płaczem. Uśmiech zszedł mi z twarzy momentalnie, stwierdziłam, że jest tam nie na miejscu. Że ja jestem tam nie na miejscu. Szybciutko poszłam na krew i wyszłam. Właśnie stoi koło mnie na przystanku kobieta w ciąży z dzieckiem w wózku, max 6 mcy. Dzisiejszy dzień pokazał mi wyraźnie, że życie nie jest sprawiedliwe. Ale nie wywołał we mnie flustracji. Dzisiejszy dzień pokazał mi jak bardzo zobojętniałam. Na cierpienie tamtej kobiety, na radość ciężarnej matki. Nie robi to już na mnie żadnego wrażenia. Coś się we mnie zmieniło. Chyba dojrzałam do życia takiego, jakie je mam. Jestem dalej szczęśliwa. Bez żadnej spiny. To wspaniałe. Jestem gotowa na akt drugi starań. Ciekawe jakie będzie jego zakończenie...

12 października 2019, 11:06

Beta <0,1 uff. Zaczynamy akt drugi. Jeszcze trochę się wacham, czy nie odpuścić października. Kiedy wyrwałam się z tego letargu, zauważyłam, że mój mąż nie jest wcale ósmym cudem świata. W tym całym obłąkaniu nie zwracałam uwagi na moje potrzeby. Teraz widzę, że nie jest tak jakbym chciała. Nie zwraca na nie wogóle uwagi, ciągłe "ja", "mi", "chcę". Łatwo było mną manipulować, kiedy byłam taka mocno rozedrgana. A teraz jest duży zgrzyt. Nie wiem co z tego będzie. Dam mu jeszcze szansę przywyknąć do tego, że znów jestem sobą. W końcu to tak, jakby 3 lata mnie nie było Musi się chłop przyzwyczaić.

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 października 2019, 11:06

23 października 2019, 13:10

Jestem wkurzona. Odstawiłam luteinę już dawno a okresu ani widu ani słychu... Wizytę w klinice prxekładałam już ze 4 razy, Chciałam iść między 1 a 5 dc, ale się nie da. Chciałam umówić histeroskopię, ale nie wiem kiedy będzie właściwy dc. Dzisiaj jest 42 dc. Nie wi co się dzieje:/ Dzisiaj idę do kliniki. Mam nadzieję, że mi jakoś pomogą. Mam wrażenie, że wszystko się sprzysięga przeciwko mnie. Z nastrojami znacznie gorzej. Z mężem już w miarę. Chyba rozumie dlaczego zachowuję się tak, a nie inaczej. Mam nadzieję, że wszystko się poukłada.
Ostatnio rozmyślałam nad tym, że jak się nie uda do jakiegoś rozsądnego wieku, to chcę zwrócić mężowi wolność. Z resztą on nie chce słyszeć o adopcji, a ja bym bardzo chciała. On chce mieć dzieci bardzo i wiem, że byłby ze mną nieszczęśliwy. Ja z resztą też. Zobaczymy co przyniesie jutro.
1 2 3 4 5 ››