Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
Misiu, kochanie!!! piękna jest Twoja miłość do tej maleńkiej Kruszyny!!!jutro dzień niepokalanego poczęcia Najświętszej Maryi Panny,o godz. 12-stej jest godzina szczególnej łaski!!! Jestem z Wami też do końca!!! Modlitwą ,sercem i myślami!!!🙏👍😘
Trzeba wierzyć i walczyć do końca tylko to Nam pozostaje, kiedy wszystko inne już zawodzi... Wierzę że ten cud Wam się przydarzy, niech te Święta będą dla Was pełne łaski i miłości!!!! Z Panem Bogiem💪🙏🙏🙏🙏🙏🙏
Jestem w Warszawie. Porobili badania wszystkie dobre więc jutro powinni podać prowastatyny. Dzisiaj lekarka ktora byla na dyzurze powiedziala ze jestem w dobrych rekach i sprobuja nam pomoc jak tylko sie da... jutro konsylium...podobno wszystcy lekarze w szpitalu znaja moj przypadek i maja jutro debatowac... boje sie ze dzisiaj dostalam malenka iskierke nadziei a jutro mi ja zgasza...
Misiu bardzo się cieszę że w końcu ktoś daje nadzieję, bo każdy gram i każdy dzień Małej zwiększa tu szansę. Dziękuję Bogu że w końcu ktoś zdecydował się wziąć Was pod swoją opiekę i wziąć za Was odpowiedzialność. Ze otrzymaliscie jakiekolwiek wsparcie i dobre slowo w tej bardzo trudnej sytuacji od profesjonalistów :*
Dla mnie to najlepszy szpital tam rodziłam syna i leżałam na patologii ciąży, wszystkie położne też bardzo pomocne i lekarze też super!!!! Trzymam kciuki MISIU!!!!
Misiu!! będzie dobrze kochana😘czytając Twój wpis sama poczułam jak nadzieją zalewa moje serce!! Masz dobrą armię do walki i wielke wsparcie,musi być dobrze!!musi się udać!!! Nie ustaje w modlitwie, bądź dzielna Misiu!!💓
Podjęli się! Dzisiaj dostanę pierwszą dawkę leku! Szczęściem bym tego nie nazwała ale poczułam ogromną nadzieję...siłę do walki której już miałam brak..
Dziękuję Wam za każde słowo otuchy, każdą modlitwę :* rokowania nadal są bardzo złe bo krew dostarcza najwięcej przepływu do mózgu i serca aby podtrzymać dziecko przy życiu ale niestety inne ograny przez to dostają mocno po tyłku i się nie rozwijają...tego boję się najbardziej...że mała urośnie wagowo ale organy zle sie rozwina...poki co staram sie tym nie zamartwiac ale gdzies w glowie to jednak siedzi...
Przeczytałam Twoja historię i jest mi niewymownie przykro, że los tak Was doświadcza. Ale wierzę że tym razem będzie happy end. Dziewczyny Ci chyba polecały grupę o hipotrofii na FB - tam jest sporo podobnych historii xe szczęśliwym zakończeniem a także merytoryczna wiedza. Sama mam hipotroficzkę, choć nie tak skrajną. Prawie 2 ma spędziłam na Karowej na patologii. Jeśli też tam jesteś to jesteście w najlepszych rękach🤗. Jakbyś miała jakieś pytania to pisz! Trzymam kciuki i pamiętam w modlitwie. Nam sw. Rita, JPII i cała pozostała armia z całą pewnością pomogła ❤️
Misia, trzymajcie sie dzielnie! Ciesze sie, ze lekarze sie podjeli - to znaczy, ze sa szanse i to wcale nie male! Mam nadzieje, ze bedzie juz tylko lepiej 🤗
Misia, trzymajcie sie dzielnie! Ciesze sie, ze lekarze sie podjeli - to znaczy, ze sa szanse i to wcale nie male! Mam nadzieje, ze bedzie juz tylko lepiej 🤗
Serduszko mojej maleńkiej przestało dzisiaj bić ... dołączyła do swoich siostrzyczek 😭 serce kolejny raz pękło mi na milion kawałków...
"To było jak piękny sen..."
Nie potrafię sobie wyobrazić Waszego bólu jaki teraz przeżywacie 😭 tak bardzo mi przykro ciężko jest pocieszyć w takiej sytuacji ciężko jest coś napisać 😢 śledziłam Twoja historie byłam pełna nadziei że będzie dobrze że się uda ... Życie jest niesprawiedliwe 😭😭 Ty i Twoja córeczka walczyłyscie bardzo dzielnie . Trzymajcie się jakoś , przytulam
Miałam złe przeczucie otwierając Twój pamiętnik, ale nie sądziłam, że aż tak... Misiu tak okropnie mi przykro. Nie wiem nawet co napisać. Nie zasłużyłaś na to, co Cię spotyka. Tak mi przykro... 😭
Dziś jest 95 rocznica objawień Matki Bożej w Pontevedra. Będę się gorąco modlić o to aby Maryja mocno przytuliła Was dziś do swojego serca, aby ukoiła Wasze cierpienie i pomogła przejść przez ten czas.
bardzo mi przykro,śledziłam twój pamiętnik od jakiegoś czasu i cały czas myślałam i myśle o tobie co Cię spotyka, ja w kwietniu też straciłam synka i do tej pory nie umiem zajść. Mam nadzieje że jeszcze po burzy zaświeci słońce w waszej rodzinie pozdrawiam
bardzo mi przykro,śledziłam twój pamiętnik od jakiegoś czasu i cały czas myślałam i myśle o tobie co Cię spotyka, ja w kwietniu też straciłam synka i do tej pory nie umiem zajść. Mam nadzieje że jeszcze po burzy zaświeci słońce w waszej rodzinie pozdrawiam
bardzo mi przykro,śledziłam twój pamiętnik od jakiegoś czasu i cały czas myślałam i myśle o tobie co Cię spotyka, ja w kwietniu też straciłam synka i do tej pory nie umiem zajść. Mam nadzieje że jeszcze po burzy zaświeci słońce w waszej rodzinie pozdrawiam
bardzo mi przykro,śledziłam twój pamiętnik od jakiegoś czasu i cały czas myślałam i myśle o tobie co Cię spotyka, ja w kwietniu też straciłam synka i do tej pory nie umiem zajść. Mam nadzieje że jeszcze po burzy zaświeci słońce w waszej rodzinie pozdrawiam
bardzo mi przykro,śledziłam twój pamiętnik od jakiegoś czasu i cały czas myślałam i myśle o tobie co Cię spotyka, ja w kwietniu też straciłam synka i do tej pory nie umiem zajść. Mam nadzieje że jeszcze po burzy zaświeci słońce w waszej rodzinie pozdrawiam
bardzo mi przykro,śledziłam twój pamiętnik od jakiegoś czasu i cały czas myślałam i myśle o tobie co Cię spotyka, ja w kwietniu też straciłam synka i do tej pory nie umiem zajść. Mam nadzieje że jeszcze po burzy zaświeci słońce w waszej rodzinie pozdrawiam
bardzo mi przykro,śledziłam twój pamiętnik od jakiegoś czasu i cały czas myślałam i myśle o tobie co Cię spotyka, ja w kwietniu też straciłam synka i do tej pory nie umiem zajść. Mam nadzieje że jeszcze po burzy zaświeci słońce w waszej rodzinie pozdrawiam
Brak mi słów, do końca miałam nadzieję :(. Bardzo Cię mocno przytulam, mam nadzieję że jeszcze zaświeci dla Ciebie słońce, bo mocno na to zasługujesz. ❤️❤️
Misiu, tak bardzo mi przykro. Mocno Was przytulam, byliście bardzo dzielni. Nie potrafię tego objąć rozumiem. Mam nadzieję, że otrzymacie wszelką potrzebna pomoc.
Misiuu ;( pękło mi serce!!! nic nie umiem napisać, cały dzień się do tego zabierałam myśląc, że coś wymóżdżę, ale mój mózg, serce, rozum, wiara...nie ogarniają tego zupełnie..Nigdy tego nie zrozumiem, ale jedno wiem...jesteś dla mnie największym herosem i wiem, że staniesz do walki, a ja będę stać o krok za Tobą i kibicować Ci z całych sił. Bardzo mocno przytulam Ciebie i Twojego M. Z oczami zalanymi łzami stoję dalej na posterunku!! dalej wierzę, dalej się modlę, i wbrew wszystkiemu i wszystkim ufam, że doczekasz ziemskiego Szczęścia!!! Pisz jeśli tylko będziesz chciała. Przytulam!!! :*
Misiu, tak bardzo mi przykro 😥💔 jestem z Wami myślami... Dużo sił dla dla Ciebie i męża... Musicie wierzyć w to, że jeszcze w życiu będą szczęśliwe momenty i że odnajdziecie radość 🙏
Nie rozumiem, nie wierzę że to się stało😞 Bardzo okrutnie Was los doświadcza 😞 Mam nadzieję, wierzę że Bóg ma dla Was plan, że podniesiecie się z tego nieszczęścia jeszcze silniejsi, że otrzymacie potrzebna pomoc, także tą medyczną, by ktoś wyjaśnił dlaczego tak się dzieje i że na końcu tej ciężkiej drogi zostaniecie rodzicami tu na ziemi!
"Niech się twój nos nie krzywi
Otworzą się oczy
W lewym uchu zadzwoni bo to dobrze wrozy
Niech się twoje usta do nas rozesmieją
Wieksza niż hipopotam
Najmniejsza nadziejo" ks. Jan Twardowski
Chociaż się nie znamy wiem jedno Twoje córeczki mają najwspanialszych rodziców na swiecie❤️❤️❤️dużo sił i łask dla Was🙏🙏
O 4:05 urodziłam trzecią córeczkę...czuję się taka...pusta. Co czuję? Nie potrafię opisać tych uczuć...czuję się jakby normalnie a jednak serce mi pęka. Tym razem przechodzę to inaczej. Bardziej świadomie? Moze gdzies tam w podswiadomosci wiedzialam ze moze sie to tak wlasnie skonczyc?
Caly czas zastanawiam sie czy dm rade jeszcze sprobowac. Na koncultacje do profesor Bomby przyjedziemy-to pewne, ale czy podolamy kolejnej probie? Chcialabym byc ziemska matka ale moze nie jest mi to pisane? W szpitalu jakis lekarz mowil mi o surogatce..nie wiedzialam ze to w PL jest legalne...
Mialo byc pieknie a wyszlo jak zawsze.
Stwierdzam ze moje zycie to jakies nieporozumienie...taki krzyz musze dzwigac tylko nikt nie pomyslal ze ja nie mam juz sily..z kazdej strony dostaje w łeb..az w koncu padne i sie juz nie podniose. Za wiele tego jak na jedna osobe..
Dr Bombę polecam z całego serca, dzięki niej jestem ziemska mama mojego synka, a namiary na panią dr dostałam od dziewczyny która poznałam na kursie przedmałżeńskim ona sprawiła że po 9 stratach w końcu została mama, oby jak już się otrzasniecie i będziecie chcieli próbować ktoś się Wami dobrze zajął a Pani Dr myślę że to odpowiednia osoba. Pozdrawiam Was cieplutko. Ale fakt trzeba chyba wyjaśnić lub spróbować dojść od czego w tym samym momencie pojawiają się u Ciebie problemy, bo widać że to nie jest przypadek. ❤️❤️❤️
Dr Bombę polecam z całego serca, dzięki niej jestem ziemska mama mojego synka, a namiary na panią dr dostałam od dziewczyny która poznałam na kursie przedmałżeńskim ona sprawiła że po 9 stratach w końcu została mama, oby jak już się otrzasniecie i będziecie chcieli próbować ktoś się Wami dobrze zajął a Pani Dr myślę że to odpowiednia osoba. Pozdrawiam Was cieplutko. Ale fakt trzeba chyba wyjaśnić lub spróbować dojść od czego w tym samym momencie pojawiają się u Ciebie problemy, bo widać że to nie jest przypadek. ❤️❤️❤️
Misiu myślę o Tobie tak często.. Jest mi bardzo bardzo przykro,że życie Cię tak doświadcza.. Życzę dużo dużo siły. Najważniejsze abyś teraz doszła do siebie. Poszukajcie najlepszego lekarza. Trzymam kciuki za Ciebie i męża żeby już nigdy nic złego się Wam nie przydarzyło.
Przeczytałam Twój pamiętnik i jest mi bardzo przykro.. Sporo przeszłaś.. Tule Cie i wysyłam masę energii abyś to wszystko przetrwała i miała siłę do dalszej walki ❤️
Przeczytałam Twój pamiętnik i jest mi bardzo przykro.. Sporo przeszłaś.. Tule Cie i wysyłam masę energii abyś to wszystko przetrwała i miała siłę do dalszej walki ❤️
No właśnie "ZA WIELE TEGO JAK NA JEDNA OSOBE" !! 😥😥😥
Trzymaj sie kochana , jesteś BARDZO silną osobą ! Nie jeden by sie poddał juz dawno będąc na Twoim miejscu a Ty nadal walczysz <3
Nie wiem co powiedzieć, tak bardzo miałam nadzieję, że się uda.. Wyrazy współczucia dla Ciebie i dla męża. To co Cię spotkało, to zdecydowanie za dużo jak na jednego człowieka, życie jest cholernie niesprawiedliwe. Mam nadzieję, że skoro los jest dla Was tak okrutny, to chociaż da Wam siłę aby to wszystko przetrwać. Przytulam z całego serca.
Ból rozrywa mnie dzisiaj od środka..przepłakałam pół nocy... w szpitalu się trzymałam ale widok wózka,fotelika i torby spakowanej dla małej rozerwały mnie na kawałki... szukam sensu w bezsensie ale znaleźć go nie potrafię. Próbuję wstać ale brak mi sił...umówiłam się na wideorozmowę z psychologiem bo inaczej źle się to skończy.. muszę przetrwać..muszę dać radę..dla moich dzieci..nie dla siebie bo mnie na siebie już nie ma..
Tak bardzo smuci mnie to Cie spotkalo, nie znajduje uzasadnienia i wiem ze nie istnieje sposob by ten bol teraz zmniejszyc. Psycholog na pewno powie cos madrzejszego, pomoze przetrwac ten czas wiec licze ze trafisz na dobrego i choc troche pozwoli Ci to ukoic bol. Moze jest forum kobiet po stratach gdzie latwiej bedzie o zrozumienie i jakies cenne rady. ZyczeCi bys podniosla sie mentalnie i fizycznie, byscie przetrwali z mezem i znalezli jakis cel ktory pomoze Wam zyc!
Tak bardzo smuci mnie to Cie spotkalo, nie znajduje uzasadnienia i wiem ze nie istnieje sposob by ten bol teraz zmniejszyc. Psycholog na pewno powie cos madrzejszego, pomoze przetrwac ten czas wiec licze ze trafisz na dobrego i choc troche pozwoli Ci to ukoic bol. Moze jest forum kobiet po stratach gdzie latwiej bedzie o zrozumienie i jakies cenne rady. ZyczeCi bys podniosla sie mentalnie i fizycznie, byscie przetrwali z mezem i znalezli jakis cel ktory pomoze Wam zyc!
Sensu w tej sytuacji nie ma żadnego, nie potrafię czytać Twoich postów bez łez. Nie wiem co napisać, chciałabym Cię jakoś pocieszyć, ale istnieją słowa, które potrafią pocieszyć po stracie dziecka. Myślę, że psycholog to dobry kierunek.
Misia, serce mi się łamie... Sensu nie ma w tym na pewno żadnego. Nawet sobie nie wyobrażam jak się czujesz teraz, ale dobrze, że podjęłaś decyzję o rozmowie z psychologiem. Jestem z tobą całym sercem. Wiem, że to nic nie da, ale może myśl, że są dziewczyny, które myślą ciepło o Tobie i ciągle wierzą w Ciebie, że los się jeszcze odwróci może doda Ci odrobinę otuchy w tym niesamowicie trudnym czasie. Tak bardzo, bardzo mi przykro :<
Leczylas sie immunologicznie? Moze masz jakies przeciwciala przeciwlozyskowe i dlatego ono sie nie rozwija prawidlowo i moze stad te problemy z przepływami?
Strasznie mi przykro, nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazic jak cierpisz 😢
Leczylas sie immunologicznie? Moze masz jakies przeciwciala przeciwlozyskowe i dlatego ono sie nie rozwija prawidlowo i moze stad te problemy z przepływami?
Strasznie mi przykro, nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazic jak cierpisz 😢
Misiu trzymaj się!
To nie Twoja wina kochana.... 😞
Codziennie modlę się o siły dla Was i serce mi pęka, że musicie przez to znowu przechodzić.
Ściskam Cię z całych sił! ❤️
Misiu trzymaj się!
To nie Twoja wina kochana.... 😞
Codziennie modlę się o siły dla Was i serce mi pęka, że musicie przez to znowu przechodzić.
Ściskam Cię z całych sił! ❤️
Niestety przed tym, co spotkało Ciebie i Twoje córeczki nie byłaś w stanie ich i siebie ochronić. Dobrze o tym wiesz. Zrobiłaś WSZYSTKO co w Twojej mocy, aby je ratować i one dobrze o tym wiedzą.
Misiu...jesteś najlepsza mamą, najbardziej waleczna i najdzielniejszą, zrobiłaś wszystko to nie Twoja wina, nie obwiniaj się, strasznie mocno Cię przytulam
Misiu...jesteś najlepsza mamą, najbardziej waleczna i najdzielniejszą, zrobiłaś wszystko to nie Twoja wina, nie obwiniaj się, strasznie mocno Cię przytulam
Niejedno dziecko chciałoby mieć taką mamę, która je kocha i zrobi wszystko co w jej mocy żeby pomóc swojemu dziecku. Niestety świat jest tak głupio urządzony, że czasami dzieją się rzeczy okrutne, na które nie mamy wpływu. Myślę o Tobie codziennie i mam nadzieję, że lepsze dni szybko Cię odnajdą <3
Kochana w tym co się stało nie ma ani kropelki twojej winy. Walczyłaś o córkę jak lwica, piłaś nutridrinki, jeździłaś po Polsce szukając pomocy. Naprawdę nic więcej nie byłaś w stanie zrobić. Jedyne osoby, które można obwiniać o śmierć małej to LEKARZY. Wiedząc jaką masz historię powinni otoczyć Cię lepszą opieką od samego początku ciąży. Prof Bomba dała Ci nadzieję, że się Tobą zajmie. Zaufaj jej. Wierzę z całego serca, że zostaniesz ziemską mamą, a Twoje aniołki będą was strzec z góry ♥️
Leżę na łóżku, gapię się w bożonoarodzeniową oświetloną szopkę i zastanawiam się dlaczego moje życie tak wygląda...przywieźliśmy dzisiaj choinkę.. zaczęłam sobie wyobrażać jakie cudowne byłoby nasze życie gdyby dziewczynki żyły...J i P pomagałyby nam ją ubierać, G słodko by spała w koszu mojżesza...w tle po cichutku leciałyby kolędy..byłaby radość, śmiech i miłość...tak zawsze wyobrażałam sobie moją rodzinę..pełną gwaru i dziecięcego śmiechu...a tymczasem jestem sama...śmiechu nie ma..jest cisza..smutek i pustka.. gdyby kiedykolwiek mi ktoś powiedział że takie będzie moje życie to zaśniałabym mu się w twarz.. tymczasem czasu nie cofnę, życia dziewczynkom nie zwrócę.. mogę jedynie być w dzięczna za to że choć przez krótką chwilę, ale je miałam..P mogłam zobaczyć, przytulić, pocałować...i na końcu pożegnać.. niektóre z Was tak dzielnie walczą aby choć raz być w ciąży...aby choć raz poczuć się matką..sama już nie wiem co jest lepsze czy w ogóle nie być w ciąży i cierpieć z tego powodu czy być w ciąży a dzieci przy sobie nie mieć? Straszne to wszystko...spotkałam na tym forum taki ogrom walecznych kobiet że w głowie mi się to nie mieści... jak ciężką i ciernistą drogę trzeba przejść aby w końcu móc przytulić swoje dziecko i usłyszeć słowo "mamo"..
Natłok myśli jest w mej głowie ale macie rację, nie mogę się obwiniać...za każdą z moich córek byłam gotowa oddać swoje życie i wiem że więcej zrobić po prostu się nie dało.
Tak bardzo się boję że znowu będę miała trudności z zajściem w ciążę...że kolejny raz się nie uda...że nigdy mój M nie będzie miał ziemskich dzieci..
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 grudnia 2020, 16:03
Za każdym razem kiedy czytam Twoje wpisy łzy same napływają do oczu, nie potrafię zrozumieć dlaczego takie rzeczy się dzieją.. Każdy ma inny sposób radzenia sobie z cierpieniem, w moim sercu po stratach powstała dziura, której nie byłam w stanie niczym wypełnić, więc planowałam, planowałam co mogę zrobić aby chociaż jedno dziecko ze mną zostało. Jeżeli masz siły, znajdź lekarza, który postawi diagnozę i poprowadzi ciążę. Być może takie podejście i Tobie by pomogło choć trochę?
Misiu wierzę że jeszcze będziesz mama ziemskich dzieci, tak jak pisałam wcześniej jesteście wspaniałymi rodzicami, bardzo walecznymi, podziwiam Was bardzo!!!Ku pokrzepieniu ja po stracie pierwszej ciąży, długo szukałam przyczyny tej straty i mimo że nie znalazłam to udało mi się znaleźć właśnie dr Bombę która poprowadziła moja ciążę i zostałam mama wczesniaka, ja od samego początku miałam obstawę lekarzy:diabetolog, endokrynolog i ginekolog bo były problemy już na dzień dobry od początku aż do samego końca, ale finał okazał się wart trudu i ciężkich przejść i tych kłód rzucanych pod nogi. Znam osobiście jeszcze dwie mamy takie waleczne jak Ty i obu to zostały wynagrodzone, moja bliska koleżanka po 3 stratach dzieci gdzie traciła je na różnych etapach ciazy i wiem że ma też grób dzieci to Bóg przy pomocy super Pani Dr z Lublina sprawił że ma też trójkę ziemskich dzieciaczkow🙂mam nadzieję że jak już ktoś odpowiedni się Wami zajmie to finał będzie szczęśliwy, trzymaj się cieplutko!!! W sprawie dr Bomby jakbyś coś chciała wiedzieć to pisz na priv ja byłam jej pacjentka.
Wczoraj pochowaliśmy naszą Iskierkę ❤ było ciężko...poprosiliśmy o wyjęcie jej z urny...mamusia owinęła ją pieluszką, włożyliśmy jej małą zabaweczkę, aby miała się czym pobawić...kolejny raz na bilion kawałków pękło nam serce, ale po pochówku poczuliśmy się delikatnie lepiej. Nasz Aniołek jest już z siostrzyczkami a nie w tej cholernej chłodni..
Jest ciężko, ale staramy się jak możemy. Nie mamy innego wyjścia, musimy dać radę.
DTJ86 kochana wysłałam Ci zaproszenie do przyjaciółek, chciałabym podpytać o prof. Bombę.
Misiunia, przytulam z całych sił!!!i choć serce się łamie,mózg nie ogarnia,wiara przygasa...to nadzieja pozwala iść wbrew wszystkiemu dalej,do przodu!! 🕯️🕯️🕯️ Światełka dla Waszych Iskierek!!! ♥️
Dzisiaj mam emocjonalny zjazd...dół i smutek taki jakiego już nie pamiętam to życie jest tak kurewsko niesporawiedliwe wiem że będą dni lepsze i gorsze...wiem, że muszę żyć dalej...wiem, że innego wyjścia po prostu nie ma. Muszę zebrać się sama w sobie bo widzę w lustrze jak się zaniedbałam..oczy podkrążone, 0 makijażu...mogłabym straszyć. Dzisiaj zamiast czuć kopniaki Gajusi, nie czuę nic...w święta zamiast paradować z dużym brzuchem, będę starała się udawać, że nic się przecież nie stało...rodzina już nie wie jak ma się przy mnie zachowywać...jeden brat z łzami w oczach powiedział, że przeprasza, ale on nie wie jak ma ze mną rozmawiać, jak pocieszyć...drugi w ogóle nie podjął tematu, udaje, że nic się nie stało...szwagierka i teście tak samo...nie mam do nikogo ani żalu, ani pretensji, bo wiem, że wszyscy chcą dla nas jak najlepiej...w święta nie będę składała sobie z nikim życzeń, nie podzielę się opłatkiem, bo nie chcę przy wszystkich łez...popłaczę sobie w samotności, jak wrócę do siebie... coraz częściej zadaje sobie pytanie ile człowiek jest w stanie znieść? Czy rzeczywiście każdy ma gdzieś tam zapisany scenariusz swojego życia? Ile można wytrzymać bólu, rozpaczy i ile razy można się składać od nowa?
Kittinko dziękuję, że jesteś :* myślę o Tobie cały czas!
Kochane...z racji zbliżających świąt chcę Wam życzyć, aby były one ciepłe, radosne, spokojne i spędzone w rodzinnej atmosferze... przez te kilka dni doceńmy to co mamy, zatrzymajmy się na chwilę..nie pędźmy..i choćby w naszym życiu było teraz naprawdę źle to nie zapominajmy, że niestety, ale zawsze mogłoby być jeszcze gorzej..
Mam nadzieje Ze uda Ci sie spotkac z psychologiem z ktorym przegadasz leki i cierpienie. Nie ma uniwersalnego rozwiazania ale licze ze jednak wsparcie meza i rodziny pozwoli Ci sie podniesc. Wierze ze znajdziesz jakis punkt zaczepny ktory pozwoli Ci sie odbic, moze jakies nowe hobby ktore pozwoli odciac mysli? Bieganie szydelkowanie? Wiem ze to wszystko takie naiwne i slabe ale mozna sie zatracic tez w bolu i byc slepym a pozniej zalowac tego czasu. Pomodle sie za Was o ukojenie bolu
Mam nadzieje Ze uda Ci sie spotkac z psychologiem z ktorym przegadasz leki i cierpienie. Nie ma uniwersalnego rozwiazania ale licze ze jednak wsparcie meza i rodziny pozwoli Ci sie podniesc. Wierze ze znajdziesz jakis punkt zaczepny ktory pozwoli Ci sie odbic, moze jakies nowe hobby ktore pozwoli odciac mysli? Bieganie szydelkowanie? Wiem ze to wszystko takie naiwne i slabe ale mozna sie zatracic tez w bolu i byc slepym a pozniej zalowac tego czasu. Pomodle sie za Was o ukojenie bolu
I od jutra trzydniowy udawany maraton. Sztuczny uśmiech, piepszenie o niczym... tak, chcę aby ta szopka już minęła. Magia świąt już dla mnie nie istnieje. Owszem choinka ubrana, coś tam do jedzenia zrobione... ale nie sprzątałam jak co roku, nie wyczekiwałam...wszystko jest ni obojętne...mój M zapytał mnie wczoraj czy wszystko już zawsze będę miała gdzieś? Chyba tak. Jestem pusta. Nie odczuwam jakiś większych uczuć. Po prostu jestem. To wszystko.
Poczytałam ostatnio o niepłodności immunologicznej i chyba tutaj jest nasz problem. Poczytałam o dr. M z Łofzi który się w tym specjalizuje. Podaje szczepionki z limfocytów męża. Dość drogi interes. Przepłakałam oczywiście pół dnia że nas nie stać, ale dostaliśmy kasę z ubezpieczenia za Gajusie i na pierwsze szczepionki, badania i wizyty byśmy mieli. Przez chwile pojawiła się kolejna iskierka nadziei, ale czy to jest to? Czy lekarze dobrze myślą? Jedno jest pewne. Mam dość. Tego wszystkiego jest dla mnie za wiele... M się nie poddaje. Jest mu ciężko, ale wierzy, że w końcu się uda. Ja staram się wierzyć, ale wiara uleciała. Chciałam posprzedawać wszystkie rzeczy po dziewczynkach i zagospodarować w końcu jakoś ich pokój, który robi obecnie za graciarnię, ale M nie pozwolił. Widzę, że kurczowo trzyma się tego, że to dziecko będziemy mieli. Boję się, że on ma tak głęboką wiarę i, że spadnie z takim hukiem, że się nie podniesie jak się nie uda... dodatkowo przypomniało mi się o polipie, którego mam podobno na przedniej ściance szyjki macicy...taaaaaa...już widzę szybkie zajście w ciążę i zdrowe dziecko przy sobie. Ha! Dobry żart...
Dziewczyny Wam mimo wszystko życzę zdrowych, wesołych świąt!
Mocno Cię przytulam i życzę by przyszłe święta były dla Ciebie bardziej radosne <3. Podziwiam za siłę i chęć do walki. Pamiętam, że jakby Wam brakowało kasy to zawsze możecie zrobić zrzutkę. Na pewno wiele dziewczyn z ovu by wam pomogło! Dużo siły dla Ciebie i M. <3
Makino dobrze mówi!! Jak coś to możesz na nas liczyć. Ale nie podejmujcie decyzji zbyt pochopnie. Ostatni lekarz, u którego byłam stwierdził, że immunologia jest bardzo marketingowa. Bo to tak naprawdę ostatnia deska ratunku. Nikt też nie powiedziałem, że akurat szczepienia są dla was. Jest też leczenie o wiele droższe :( już nie pamiętam jak to się nazywa. Ja jestem po szczepieniach i widzisz, na razie też bez rezultatu. Nie wiem ile trzeba czekać :( trochę żałuję, że wybrałam szczepienia, a nie immunosupresję. Ale czasu nie cofnę. Jeśli chodzi o M. To poczytaj opinie o nim, o Paśniku i o Sydorze. Ja wiem, że mi M. by nie odpowiadał :) Ale jakakolwiek będzie wasza decyzja, będę mocno trzymać kciuki! Zapisałaś się do psychoga? Zrób sobie taki prezent na święta, proszę 😘
Jest jeszcze Pasnik w lodzi on jest duzo tanszy, nie zleca niepotrzebnych badan i w razie czego tez szczepi limfocytami meza. Moze sprobuj u niego najpierw?
Nie wiem jakie sa komentarze o malinowskim ale ja sie u niego lecze i zawsze jest bardzo miły, wszystko tłumaczy itp. Tylko jest baaaardzo drogi niestety :/
matko, czytam Twoją historię i mam ciarki. Wiem jak kobiety potrafią być waleczne i uparte. Życzę Ci żebyś była silna jak najdłużej i spełnicie swoje marzenie. Sama mam 4 aniołki i dopiero 5 ciąże udało mi się doprowadzić do końca ale prawie przywitałam się z zaświatami bo ledwo przeżyłam rzucawkę :(
matko, czytam Twoją historię i mam ciarki. Wiem jak kobiety potrafią być waleczne i uparte. Życzę Ci żebyś była silna jak najdłużej i spełnicie swoje marzenie. Sama mam 4 aniołki i dopiero 5 ciąże udało mi się doprowadzić do końca ale prawie przywitałam się z zaświatami bo ledwo przeżyłam rzucawkę :(
Wigilia za nami....było psychicznie ciężko ale obie rodziny stanęły na wysokości zadania...u mnie życzeń ani opłatka w tym roku nie było...złożyliśmy sobie po prostu przy stole wspólne życzenia dzięki czemu obyło się bez łez...później brat przebrał się za Mikołaja, gadał jakieś durne teksty przy dawaniu prezentów więc było trochę śmiechu...bratanek przeszedł pierwszy raz przez pokój...wszyscy bili brawo tylko tata się popłakał patrząc na niego gdy stawia pierwsze kroki a później jego wzrok wbił się w zdjęcie Poli i poleciały łzy..ale szybko wytarł myśląc że nikt nie widzi... do teściów dotarliśmy już po życzeniach także tutaj też tylko ogólne życzenia i było ok... wieczorem M wyjechał do pracy ale zadzwoniła bratowa i do 23 rozmawiałyśmy..chyba z mamą się zgadały że zadzwoni żebym nie siedziała sama i nie płakała.. jestem im za to wdzięczna. Dzisiaj z kolei wyszliśmy z M na poranny spacer...nie pamiętam kiedy ostatnio szliśmy ot rak po prostu trzymając się za ręce i rozmawiając o jakiś pierdołach...oczywiście o naszych dzieciach też rozmawialiśmy ale obyło się bez łez...a nawet trochę się pośmialiśmy wyobrażając sobie nasze 3 Iskierki..jakbyśmy je ogarnęli? na cmentarzu u dziewczynek oczywiscie wczoraj bylismy... tak bardzo się cieszę że wszyscy o nich pamiętają i każdy był też u nich ze światełkiem..
Psychicznie czuję się jakby coraz lepiej...odliczam dni do wizyty najpierw u prof. B a pózniej zdecydujemy co z wizytą w Łodzi.. załatwiłam już sobie skierowanie do reumatologa, będę dzwoniła w poniedziałek. Pójdę i powiem jakie chcę badania...mówili że na nfz badania się należą po 3 stracie to niech dają wszystko co mogą a za resztę zapłcimy prywatnie. Pojadę w marcu przygotowana, aby nie marnować czasu. Tak. Chcemy z M ostatni już raz spróbować bo oboje stwierdziliśmy że więcej strat nie damy rady unieść. Dajemy sobie ostatnią szansę.
Mija kolejny dzień...
Jak jest? Obojętnie. Tak, to właściwe słowo.
Dzisiaj cały dzień w mojej głowie kłębią się różne myśli...a może śmierć moich dzieci była po coś? Może powinnam nauczyć się doceniać to co mam, a nie wiecznie dążyć do tego co chciałabym mieć? Nie pamiętam już kiedy ostatni raz szczerze się śmiałam, kiedyś potrafiłam cieszyć się z drobnych rzeczy...potrafiłam uśmiechać się w niebo, gdy zza chmury było widać blask słońca...radość sprawiała mi jazda samochodem...tak było jeszcze jakieś 10 lat temu..później zaczęłam brnąć tylko do przodu zapominając o tych wszystkich prostych rzeczach...może powinnam się zatrzymać i od nowa przemyśleć swoje życie? Pragnę mieć dziecko najbardziej na świecie, lecz czy powinnam skupiać się tylko na tym? Chęć posiadania malucha zawładnęła całym moim życiem, zapomniałam w tym wszystkim o sobie...o tym że życie przemija a ja tkwię w martwym punkcie. Przecież kocham moje dziewczynki najbardziej na świecie i nie zapomnę o żadnej z nich nigdy, lecz czy chcę, aby moje życie było już zawsze smutne? Czy one by chciały widzieć mamę wiecznie zapłakaną?
Zycie toczy sie mimo wszytko dalej...lepiej wykorzystac to co jest,niz rozmyslac nad tym czego sie nie ma. Zycze duzo sily w nowym roku,pogody ducha,usmiechu. Mozna dalej zyc w pelni pomimo zlego,ktore nas spotkalo. To nie twoja wina, ze akurat Tobie sie to przytrafilo...nie jestes gorsza od innych z powodu przeciwnosci losu. Masz prawo byc szczesliwa.
Madre slowa, ale rozumiem, ze nie latwo sie przemoc. Jestes niesamowicie silna kobieta i mam nadzieje, ze cos nie dlugo Ciebie rozmieszy i zaczniesz sie smiac tak od serca i poczujesz sie lepiej.
Kochana,
Twoje iskiereczki na pewno razem się śmieją, bawią i fikają fikołki w niebie.
Patrzą z góry na Ciebie i są dumne z tak walecznej i silnej mamy. ❤️
Jestem serduchem z Tobą!
Kochana,
Twoje iskiereczki na pewno razem się śmieją, bawią i fikają fikołki w niebie.
Patrzą z góry na Ciebie i są dumne z tak walecznej i silnej mamy. ❤️
Jestem serduchem z Tobą!
Był sobie rok i roku nie ma. Dzieci jak nie było tak nie ma. Pracy, która sprawia przyjemność nie ma. Beznadziejne życie.
Podsumowanie roku 2020:
Styczeń - czerwiec - monotonia, starania, zrezygnowanie
Lipiec-grudzień - radość, strach, wielka nadzieja
Druga połowa grudnia - walka o przetrwanie
No to by było na tyle.
Poza tym... miałam dzisiaj sen...straszny sen..nawet sny sobie ze mnie drwią. Śniło mi się, że M miał na ręce dzieko...nasze dziecko, ale chyba nie była to żadna z dziewczynek...tak więc trzyma to dziecko..był taki szczęśliwy..i w pewnym momencie jakiś głos zaczął się śmiać i mówić "nie cieszcie się, bo to dziecko i tak za chwilę umrze".. ja zaczęłam przeraźliwie płakać i się obudziłam...
Życzę wszystkim forumowiczkom, które czytają mój pamiętnik szczęśliwego Nowego Roku! Niech się spełnią Wasze marzenia :*
Misiu, najlepsze życzenia dla Ciebie i Twojego emka! Zawsze zaglądam w nowy rok z nadzieją,trochę też taką dziecięcą ciekawością i tego Tobie bardzo mocno życzę!! ściskam mocno 😘
I w końcu 2020r się skończył. Witaj 2021r. Witam Cię z przeziębieniem, bólem zęba i ucha. Cudownie! Zapowiadasz się tak samo wyśmienity jak Twój poprzedni kumpel... dodatkowo jestem wściekła jak osa. Tak, to będzie niezapomniany rok...
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 stycznia 2021, 09:16
Dzisiaj spędziłam pół dnia na czytaniu o immunosupresji...skutki uboczne jednak raczej w większości się zdarzają, ale jestem w stanie przetrwać wszystko...tylko czy to da pozytywny efekt? Zapisałam się już do reumatologa i immunologa po to,aby przepisali mi badania, które należą mi się na nfz po 3 stracie...zobaczę czy dadzą mi cokolwiek z listy, którą mam zrobioną...
Od poniedziałku nie piję słodkich napojów, ograniczam słodycze i spróbuję częściej wychodzić na spacery... na początek mój cel to 5kg...wiem, że waga także jest ważna przy staraniach, więc i dla swojego samopoczucia przy okazji coś postaram się zrobić
Stan emocjonalny na dziś? Obojętność, chęć działania, strach.
Zrobiłam wczoraj trochę porządków...kolejny raz pochowałam do kartonów większość rzeczy tym razem Gai.... łzy mi już nawey nie leciały...sama nie wiem czy aż tak bardzo jej śmierć wyparłam czy może przyzwyczaiłam się do tego że tylko jestem przez jakiś czas w ciąży a dziecka i tak przy mnie nie ma? Tylko czy można się do tego przyzwyczaić? W ciąży z Gają M mi mówił aby nie wyciągać tych wszystkich rzeczy za szybko... ale ja się uparłam bo przecież wierzyłam że trzeci raz nic złego przecież się nie może stać...ależ byłam durna...
Dzisiaj z kolei spojrzałam na fotelik który jest schowany w szafie i jakis wewnętrzny głos mi powtarzał że mogę sobie tylko na niego popatrzeć bo i tak nigdy nie będę go używała dla swojego dziecka... najchętniej sprzedałabym te wszystkie rzeczy ale M nie chce... ja niby chcę walczyc, jechac na konsultację do prof. B i prof. M ale w głębi serca chyba się boję.. nie chcę kolejny raz rodzić martwego dziecka, po prostu nie chcę! A tak jakoś serce podpowiada mi że mam się nie łudzić, nie nigdy się nie uda... chcę wierzyć ale nie potrafię...sama siebie troszeczkę zmuszam aby myśleć pozytywnie a brak mi już na to sił...
W grudniu mieliśmy złożyć łóżeczko...odliczać czas do końca stycznia/połowy lutego...mieliśmy się cieszyć tym że w końcu wszystko jest dobrze a tymczasem nie ma nic...oprócz smutku, żalu i pustki.
Mamaxa dziękuję Ci za komentarz z całego ❤ aż poleciały mi łzy..
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 stycznia 2021, 21:17
Misia.... Co wieczór modlę się w dwóch intencjach. Swojej, by moja ciąża przebiegała spokojnie i Twojej, abys zaszła w zdrową ciąże, która zakończy się szczęśliwie, abyś mogła przytulić swoje żywe dziecko. Modlę się o to od kilku tygodni i będę modlić dalej! Nie poddawaj się! A ja będę się dalej modlić!
Misia.... Co wieczór modlę się w dwóch intencjach. Swojej, by moja ciąża przebiegała spokojnie i Twojej, abys zaszła w zdrową ciąże, która zakończy się szczęśliwie, abyś mogła przytulić swoje żywe dziecko. Modlę się o to od kilku tygodni i będę modlić dalej! Nie poddawaj się! A ja będę się dalej modlić!
Co za dzień do dupy... dzisiaj miałam non stop chwile zwątpienia, płaczu, smutku, a nawet histerii.. M doprowadzał mnie do pionu, ale raz mu się to udawało innym razem już nie...widzę, że jest już zmęczony podnoszeniem mnie na duchu i mówieniem, że się uda...
Tak bardzo chciałabym przytulić te moje trzy Iskierki...pocałować...stworzyć z nimi szczęśliwą rodzinę...a tymczasem wszystko się sypie.. czasami mam wrażenie, że moje życie to kiepski żart.. wiem, że inni mają jeszcze gorzej ode mnie..są nieuleczalne choroby młodych osób, ludzie przez pandemię potracili pracę i nie mają za co żyć... ale jakoś tak po prostu, tak po prostu mam to swoje życie w dupie.
Rozumiem co czujesz, bo to na czym najbardziej Tobie zalezy sie nie udaje i wszystko inne nie liczy sie dla nas. Nie ma magicznego zaklecia, ktore pomoze nam poczuc sie lepiej. Mimo, ze myslimy ze nie jestesmy silne to naprawde jestesmy i musimy szukac w nas reszte, zeby sie nie poddawac. Sciskam!
Podjelismy z M decyzję o adopcji. Wiem że jestem w stanie pokochac tego malucha najbardziej na świecie. M nie był do tego przekonany bo powtarzał że będzie się doszukiwał w tym dziecku naszej P...i nie da rady pokochać tego malucha... teraz chyba dojrzał do tego że jednak każde dziecko potrzebuje miłości a my możemy mu je dać...bynajmniej taką mam nadzieję. M pokłada jeszcze ogromną nadzieję w prof. B, ja z kolei pojadę na wizytę, ale chyba straciłam już nadzieję na biologiczne dzieci..nie chcę już zadręczać się myślami..nie chcę więcej rodzić martwych dzieci. Gdyby ktoś na mnie spojrzał to jestem pewna że nigdy by się nie domyślił jakie tragedie w życiu przeżyłam. Nauczyłam się zakładać na twarz taką maskę że w sumie sama jestem w szoku. Czy to dobrze? Nie wiem ale tak mi łatwiej niżeli mówić ludziom dlaczego jest mi źle. Stałam się zgorzkniała. M stwierdził że czasami zachowuję się tak jakbym nie miała uczuć. Chyba się z nim zgadzam. Z każdą kolejną śmiercią dziewczynek moje uczucia umierały razem z nimi...
Gratuluję podjęcia takiej decyzji. Sama nie wiem, czy byłabym w stanie, ale podziwiam wszystkich którzy podejmują się adopcji- piękna sprawa dać miłość dzieciom, które tak bardzo tego potrzebują. Jestem pewna że jesteś bardzo uczuciowa, wrażliwa osobą.. a maska to po prostu Twój sposób na przejście przez te trudy życia. Wszystkiego dobrego!
Ja chyba tez balabym sie znowu zachodzic w ciaze po tak poznych stratach...wlasciwie dlaczego u was sie tak dzieje? To jakas wada genetyczna czy nie wydolnosc organizmu do donoszenia ciazy? Znacie przyczyne?
Miłość do dziecka jest nieskończona. Wierzę, że zostaniesz mama... Jak nie z brzucha to z serducha.
Pierwszy uśmiech maleństwa, pierwsze słowo mama i tata i wogole zapomnisz, że to nie Twoje genetycznie dziecko. Bo ono będzie Twoje z wyboru. To jeszcze bardziej wyjątkowe rodzicielstwo i macierzyństwo niż takie naturalne.
Misiu jaka decyzję podejmiecie taka będzie najlepsza, dużo zdrówka dla Was i szczęścia i tego wyczekanego maleństwa życzę. Podziwiam za decyzję o adopcji, mam nadzieję że będziesz już nie długo ziemska mama!!!
Misiu jaka decyzję podejmiecie taka będzie najlepsza, dużo zdrówka dla Was i szczęścia i tego wyczekanego maleństwa życzę. Podziwiam za decyzję o adopcji, mam nadzieję że będziesz już nie długo ziemska mama!!!
Dzisiaj zaczęłam mieć delikatne plamienie więc @ za rogiem! Jak ja się cieszę jeszcze 2 i może Bomba pozwoli nam się starać... wizytę u niej mamy 22.02.. liczę na to że da mi immunosupresję i jak najszybciej nam się uda... czy wierzę że urodzę zdrowe, żywe dziecko? Raz w to wierzę, drugiego dnia już nie, ale jedno jest pewne...staram się o biologiczne dziecko ostatni raz. Więcej nie dam rady. Wóz albo przewóz....albo będziemy mieli dziecko swoje i adoptowane albo tylko adoptowane. To co się teraz dzieje w mojej głowie to jakaś masakra.. staram się, naprawdę się staram myśleć pozytywnie..ale całe moje życie wydaje mi się być kiepskim żartem.. dzisiaj byli znajomi..nie wiedzieli, że byłam w 3 ciąży, że miesiąc temu urodziłam i znowu pochowałam kolejną córkę...wyszło to podczas rozmowy..znajoma stwierdziła że gdybyśmy im nie powiedzieli to by się nie domyślili że coś złego znowu się stało w naszym życiu... jak to człowiek potrafi się zamaskować, pokazać światu to, co chce widzieć...człowiek się uśmiecha a w rzeczywistości chce mu się krzyczeć i wyć.. najgorsza jest bezsilność...człowiek nie chce żyć, a musi... nie ma siły, a walczy... czy kiedykolwiek będzie w końcu dobrze?
Z plusów to to, że dostałam od immunologa sporo badań na nfz, więc chociaż będzie zaoszczędzone trochę pieniędzy na zrobienie badań, których nie dostałam i na dojazdy do Warszawy
Twoje dzisiejsze podejście bardzo cieszy moje oczy. Jesteście z mężem cholernie silnymi osobami! Mam nadzieję, że los w koncu sie do Was uśmiechnięta i to nie raz! Trzymam kciuki za wszystkie wizyty, badania - niezależnie od wyniku, bo nawet gdyby coś okazało się do poprawy to będzie wiadomo co! Jestem z Wami myślami i sercem. 🍀
Twoje dzisiejsze podejście bardzo cieszy moje oczy. Jesteście z mężem cholernie silnymi osobami! Mam nadzieję, że los w koncu sie do Was uśmiechnięta i to nie raz! Trzymam kciuki za wszystkie wizyty, badania - niezależnie od wyniku, bo nawet gdyby coś okazało się do poprawy to będzie wiadomo co! Jestem z Wami myślami i sercem. 🍀
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Misiu, kochanie!!! piękna jest Twoja miłość do tej maleńkiej Kruszyny!!!jutro dzień niepokalanego poczęcia Najświętszej Maryi Panny,o godz. 12-stej jest godzina szczególnej łaski!!! Jestem z Wami też do końca!!! Modlitwą ,sercem i myślami!!!🙏👍😘
Brak mi słów Modlę się o cud 🙏🙏🙏
Trzeba wierzyć i walczyć do końca tylko to Nam pozostaje, kiedy wszystko inne już zawodzi... Wierzę że ten cud Wam się przydarzy, niech te Święta będą dla Was pełne łaski i miłości!!!! Z Panem Bogiem💪🙏🙏🙏🙏🙏🙏
Misiu kochana, codziennie o Was myślę i mocno ściskam kciuki!
Misia, całym sercem jestem z Tobą <3. Mam nadzieję, że Twoja kruszynka pokaże wszystkim jak bardzo się mylili!