Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
I znowu pod górę. Właśnie zadzownili z Warszawy i przełożyli mi termin wizyty o miesiąc... zamiast 22.02 mam przyjechać 22.03.. masakra! Tak się cieszyłam że pójdziemy do przodu, że zaczniemy się starać i może się jeszcze uda jak będę na l4 i tym samym nadal będę miała zaplecze finansowe a tak? Wielka dupa!
Czuję się jak gówno. Dosłownie. Jeszcze jakieś 4 lata temu myślałam że jestem w stanie zdobyć cały świat. Byłam kierownikiem oddziału pośrednictwa bankowego, uwielbiałam tę robotę, kasa była fajna, praca fajna...układało się wszystko tak jak sobie wymarzyłam... byłam pełna marzeń, które krok po kroku realizowałam...na jedne musiałam ciężej pracować na inne mniej...ale zawsze się udawało. Świat należał do mnie! Później pierwsza ciąża..kolejne spełnione marzenie...upadek, śmierć J...walka ale z nadzieją bo przecież to musiał być przypadek a te się zdarzają...po pół roku kolejna ciąża, znowu pół roku szczęścia, walka o życie P..znowu przegrana...po śmierci drugiej córki zwolnili mnie z pracy...znowu się nie poddawałam, walczyłam...odmówiłam dobrego stanowiska na poczet pracy za najniższe pieniądze ale bez celów, presji, mobbingu...przeciez zaraz będę w ciąży a dziecko jest najważniejsze...tak minął ponad rok...czyli po 2 latach starań udało się... kolejne pół roku szczęścia i znowu upadek... oczywiscie l4 będę przedłużała przez jakieś pół roku najdłużej jak się da ale teraz wszystko się wali...szefowa niby wporządku ale chce mnie wykolegować bo chce abym jej podpisała jakiś dokument że rezygnuję z jakiś dobrowolnych składek na jakiś tam fundusz który ona musi opłacać 1.5% nawet nie potrafi dokładnie wytłumaczyćo co chodzi ale koleżanka dzisiaj mi powiedziała że jak to podpiszę mogę mieć w przyszłości problem z dostaniem kuroniówki w razie co...problem polega na tym że do adopcji potrzebuję od szefowej papier że jestem zatrudniona...jak ja nie podpiszę papieru to ona da zaświadczenie z adnotacją że jestem na l4 i później będę bez pracy więc adopcja z automatu zablokowana... czuję się jak człowiek przegrany. Jedno wielkie nic. Dzisiaj chciałabym umrzeć. Nie cieszy mnie nic. Jestem nieporadna, beznadziejna i po prostu do dupy. Chciałam mieć wszystko a nie mam nic.
Kochana! Ten papier, o którym mowila szefowa to na 99% rezygnacja z PPK - jeśli chcesz to napisz, z chęcią wytłumaczę Ci o co chodzi, zebys się nie musiała za bardzo martwić i wiedziala o co chodzi. Teraz wielu pracodawców to robi, bo większość z nich do marca musi podpisać umowy z odpowiednimi instytucjami.
Jestem do Twojej dyspozycji i mocno przytulam, zebys mogła szybko pozbierać dzisiejszy zły nastrój i się go pozbyć.
Dokładnie to zapewne PPK i nie ma żadnego wpływu na kuroniówkę. Ja też rezygnowałam z tego, mąż też i wszyscy znajomi. Jeśli nie zrezygnujesz to trochę z Twojej wypłaty by szło, te 1,5% od pracodawcy i jakieś grosze od państwa niby.
Dokładnie to zapewne PPK i nie ma żadnego wpływu na kuroniówkę. Ja też rezygnowałam z tego, mąż też i wszyscy znajomi. Jeśli nie zrezygnujesz to trochę z Twojej wypłaty by szło, te 1,5% od pracodawcy i jakieś grosze od państwa niby.
Dobrze ze niedlugo wizyta u psychiatry. Potrzebuje lekow bo czuje ze robi sie nieciekawie.. z dnia na dzien poglebia sie we mnie niskie poczucie wartosci, nie chce mi sie wychodzic z domu, rozmawiac z kimkolwiek... M sie stara...robi jakies mile kolacje..planuje wizyte u Bomby..tak bardzo sie na nia cieszy, wierzy ze ona nam pomoze ale jak ma pomoc w takim beznadziejnym przypadku jak ja? Co z tego ze zobacze II czy pozytywna bete jak to gowno da? Znowu bedzie 24tc... tego nie da sie ominac... zreszta co ja pisze o II czy becie jak pewnie znowu bedzie problem z zajsciem..
Zyje, bo musze, nie dlatego ze chce.
Dobrze, że szukasz pomocy u psychiatry. Uważam, że zdrowie psychiczne jest na równi ważne co fizyczne. Bez pomocy leków też wysiadła bym z tego pociągu zwanego życiem. Ja do dziś nie ukrywam faktu, że brałam antydepresanty a nawet miałam terapie bo dzięki nim moje życie wróciło na właściwe tory. Dobrze, że jest wsparcie w M <3
Kochana lzy mi naplywaja do oczu jak to czytam. Dobrze, ze szukasz pomocy. Nieplodnosc i problemy ciazowe to gigant suka bez wspolczucia i taryfy ulgowej. Tak mi przykro, ze masz taka droge za soba. Nie zaslugujesz na to. Zaslugujesz na ziemskie dziecko. I mam ogromna nadzieje, ze sie to uda. Szukaj pomocy, nie boj sie o nia prosic. Ja wierze. ❤️
Kochana lzy mi naplywaja do oczu jak to czytam. Dobrze, ze szukasz pomocy. Nieplodnosc i problemy ciazowe to gigant suka bez wspolczucia i taryfy ulgowej. Tak mi przykro, ze masz taka droge za soba. Nie zaslugujesz na to. Zaslugujesz na ziemskie dziecko. I mam ogromna nadzieje, ze sie to uda. Szukaj pomocy, nie boj sie o nia prosic. Ja wierze. ❤️
Kochana lzy mi naplywaja do oczu jak to czytam. Dobrze, ze szukasz pomocy. Nieplodnosc i problemy ciazowe to gigant suka bez wspolczucia i taryfy ulgowej. Tak mi przykro, ze masz taka droge za soba. Nie zaslugujesz na to. Zaslugujesz na ziemskie dziecko. I mam ogromna nadzieje, ze sie to uda. Szukaj pomocy, nie boj sie o nia prosic. Ja wierze. ❤️
Czasami mam wrazenie ze tu nie pasuję...zaczelam od wątków staraniowych i to do nich jestem głównie przywiązana, ale nawet jak zajdę w ciążę to nie bedzie powodow do radosci...powoli zaczynam dojrzewac do decyzji opuszczenia forum calkowicie choc szkoda mi znajomosci z dziewczynami bo wszystkie sa naprawde cudownymi osobami...
Dostalam dzisiaj wynik histopatologiczny malej... sama juz nie wiem co mam o tym sadzic...pokaze go prof.B zobacze co powie..
Dlaczego zycia nie mozna ot tak po prostu wylaczyc jak wylacza sie tv?
Ty pasujesz tu jsk mało kto... Oczywiście możesz na jakiś czas sobie zrobić reset od ovu, ale wracaj do nas. Jesteśmy tu wszystkie po to by się wspierać 😘
Misiu!! Kochana,po pierwsze przytulam najmocniej ♥️po drugie nie odchodź 🙏Ty wiesz, że jeszcze nie usunęłam konta że względu na Ciebie??🌻po trzecie Twoja osoba,postawa, historia,walka jest dla wielu ze starczek(często tych anonimowych!!) potężnym przykładem i wielką pomocą do jakiej walki i poświęceń zdolna jest kobieta- matka!!! Misiu,każdego dnia jest wiele serduszek, które ciepło o Tobie myślą,pamiętają, modlą czy trzymają kciuki za CIEBIE!!!💓czasem trzeba zregenerować sily po ciężkiej walce, Ty ją stoczylas, i potrzebujesz pozbierać się do kupy! Ale pamiętaj, to była tylko bitwa... wierzę, że wygrasz tą "wojnę".Cel już blisko! pozwól sobie teraz na odpoczynek,na spotkanie z psychiatrą jeśli czujesz,że to będzie z pożytkiem dla Ciebie !! Jeszcze raz na bardzo mocno Cię tulę💕😘✊
Siedzę sama...oglądam zdjęcia P i serce mi pęka...łez cały ocean...sama nie potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie czy lepiej nigdy nie być w ciąży czy być przez moment, mieć choć kilka zdjęć dziecka...i tak źle i tak nie dobrze. Jedno jest pewne w obu przypadkach ból jest po prostu przeszywający. Przypomniały mi się wszystkie chwile, gdy mała żyła...to był czas wielkiego strachu i szczęścia, że jest....że walczy i żyje... kur*wa mać dlaczego tak jest?! Była, żyła,walczyła...tak bardzo chciała z nami być w ostatnim dniu swojego życia tak pięknie się do mnie uśmiechała..trzymała mnie za palec..i rozglądała się ciekawa świata tymi swoimi wielkimi,niebieskimi oczkami...dlaczego instynkt macierzyński mi nie podpowiedział, że mam zostać z nią jeszcze te 2h? Dlaczego? gdybym tylko została w tym cholernym szpitalu...może byłoby inaczej a tak? Chciałabym mieć tyle siły do walki ile miało moje małe 570g największego szczęścia..
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 stycznia 2021, 22:16
Prawda jest taka że nie jestem w stanie pojąć Waszego cierpienia, nie wyobrażam sobie... 😰 Ale widzę, że jesteś bardzo silną kobietą. Wierzę też, że Bóg/los daje nam tyle ciężarów ile jesteśmy w stanie udźwignąć. Dlatego jestem pewna że się podniesiecie i zostaniecie ziemskimi rodzicami. Ta zła passa minie.
Przeczytałam cały twój pamiętnik. Beczałam jak bóbr, los cię okropnie doświadcza. Jestem bardzo silna dziewczyną. Zastanawia mnie co jest że na tym ety tracisz ciążę... Immunologia działa do 12 tygodnia potem wpływu nie ma. Ty zachodzisz w ciążę, zarodek się implementuje, więc myślę że to nie jest to. A mąż jaka u niego fragmentacja plemnika jest, może coś z zarodkiem jest nie tak, badaliscie kariotyp. Trzeba znaleźć przyczynę aby kolejna ciążę utrzymać do końca.
A może .... Ty zawsze miałaś córeczki może tu jest przyczyna, może twój organizm tylko chłopca by przyjął.
Bardzo duzo przeszliscie...postaraj sie nie zalamywac. Zycie trwa dalej...warto wycisna tyle dobrego z niego ile sie da! Dacie rade..wierze ze czlowiek jest wiekszy niz problemy,ktore go spotykaja.
Bardzo duzo przeszliscie...postaraj sie nie zalamywac. Zycie trwa dalej...warto wycisna tyle dobrego z niego ile sie da! Dacie rade..wierze ze czlowiek jest wiekszy niz problemy,ktore go spotykaja.
Esperanza.. o tym że mój organizm odrzuca córeczki też myślałam, ale lekarze twierdzą, że to nie jestudowodnione naukowo i nie ma możliwości leczenia... co do immunologii...to właśnie podobno ona ma u mnie wpływ na straty,ponieważ większość właśnie myśli, że ona ma wpływ na straty do 12tc, a tak niestety nie jest... teraz badam się właśnie pod tym kątem..lekarze z Warszawy po konsulium doszli do wniosku, że u mnie jest problem już na początku dzielenia się komórki...mój ogranizm odrzuca zarodek właśnie od 17tc kiedy to łożysko przejmuje funkcje i traktuje dzieckojak zagrożenie...to jest ich teoria a moja ? Przejrzałam dokładnie wyniki histopatologiczne..pierwsza ciąża jest napisane, że wszystko wskazuje na infekcję wewnątrzmaciczną, druga ciąża gestoza a teraz z kolei na histopacie, że były 2 skręty na pępowinie, pępowina umiejscowiona 3cm od brzegu, więc może być też i tak, że mam po prostu cholernego pecha...sama już nie wiem ;(
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 stycznia 2021, 14:11
Kochana nie zaszkodzi zbadać się pod kontem immunologii wtedy zobaczysz jak to wygląda. ja liczę się u Pasnika i mówił że immuno działa do 12 tc jeśli strata jest po tym terminie to już nie jest związane z imnuno. Miałaś histeroskopię z biopsją endometrium bo może jakieś stan zapalny jest. Może też częste infekcje to powodują. U mnie najprawdopodobniej przez infekcje zrobiła się dziurką w pęcherzu płodowym przez co sączyły mi się wody. Z immuno idź do Pasnika lub Malinowskiego to są fachowcy. Może coś ci doradza podpowiedzi i wtedy jakieś światełko w tunelu bedzie.
Moja kolezanka na 4 ciaze urodzila 2 zdrowe dziewczynki...z synkami jej sie nie udalo donosic..pornila w.20 tc i w 13 tc...takze..moze nie jest udowodnione...ale moze zwyczajnie jeszcze nie znamy powodu..ze w zalezbosci od pluci jest jakas wada genetyczna pary...ktora sie ujawnia...albo u chlopcow albo u dziewczynek tylko.
Moja kolezanka na 4 ciaze urodzila 2 zdrowe dziewczynki...z synkami jej sie nie udalo donosic..pornila w.20 tc i w 13 tc...takze..moze nie jest udowodnione...ale moze zwyczajnie jeszcze nie znamy powodu..ze w zalezbosci od pluci jest jakas wada genetyczna pary...ktora sie ujawnia...albo u chlopcow albo u dziewczynek tylko.
Kochana na FB jest grupa starając się z pomocą doktora P . Niekiedy ktoś zwalnia termin może udało by ci się wcisnąć wcześniej bo teraz terminy chyba na kwiecień są.
Próbuj! Na znanym lekarzu też zrób sobie powiadomienie. Podobno bardzo wcześnie rano pojawiają się terminy i faktycznie - ja wstaje ok. 5:30 i kiedyś właśnie jeszcze przed 6 dostałam powiadomienie.
Mam nadzieję, że się jutro dodzwonisz szybko 😘 Teraz pewnie na maj zapisują 😩
Byłam na wizycie popołogowej. Polip był i już go nie ma jeden problem z głowy. Mam zarezerwowana wizyte u dr. Paśnika, drugi plus.. jadę do niego,bo ciekawi mnie czy straty mogły wynikać z immunologii...
Jak się czuję? Sama nie wiem...wydaje mi się,że normalnie...jest jakby delikatnie lepiej, a może aż tak bardzo to wszystko z siebie wyparłam? Nie wiem. Wiem, że jestem twarda. Zawsze sobie z wszystkim radziłam, teraz też dam radę. Codziennie tęsknię za dziewczynkami, codziennie coraz bardziej...dzisiaj przyglądałam się jak mój M bawił się z moim bratankiem - 13 miesięcy...serce pękało,mama chyba wiedziała o czym myśli, bo uważnie mi się przyglądała, ona cały czas wierzy, że w końcu nam się uda... to dziecko jest tak cholernie wyczekiwane przez wszystkich z obu naszych rodzin...
Mam nadzieję, że dr Paśnik stanie na wysokości zadania i obudzi w Tobie nadzieję. Mogę się tylko domyślać jak Ci jest ciężko, ale byłaś pierwszą osobą na tym forum za którą najmocniej trzymałam kciuki i dalej ich nie puściłam <3
Mam nadzieję, że dr Paśnik stanie na wysokości zadania i obudzi w Tobie nadzieję. Mogę się tylko domyślać jak Ci jest ciężko, ale byłaś pierwszą osobą na tym forum za którą najmocniej trzymałam kciuki i dalej ich nie puściłam <3
I tak mija dzień za dniem.... w zupełnej ciszy.
Byłam dzisiaj u dziewczynek, podgarniałam śnieg bo nie lubię jak mają zasypane..mam na tym punckie hopla tak jak i na tym że zawsze, ale to zawsze musi się im palić znicz. Niektorzy uwazaja że to nie jest normalne ale mam to w dupie. To moje zycie. To moje dzieci. To cały mój świat.
Nadal próbuję odnaleźć sens w bezsensie.
23 lutego wizyta u Paśnika. Ciekawi mnie co powie...chciałabym, aby dał mi po prostu prograf i encorton. To wszystko..tylko tyle i aż tyle. Tak cholernie chciałabym poznać powód śmierci moich dzieci, ta niewiedza nie pozwala mi normalnie żyć. M wczoraj z rana się popłakał, bo Walentynki były dniem granicznym,który sobie postawiliśmy w walce o Gaję w brzuchu...nie udało się, walkę kolejny raz przegraliśmy. Po południu z kolei powiedział, że on chce znowu zacząć żyć,cieszyć się, nie smucić non stop,bo życie ma jedno. Fajnie tylko, że ja tak nie potrafię. Oczywiście on o dziewczynkach nie chce zapominać, ale chce być szczęśliwym..powtarza, że dla niego to ja jestem najważniejsza, ale ja tak bardzo pragnę mieć dziecko, że tylko on mi nie wystarcza...jestem egoistką. Tak cholernie źle się z tym czuję, bo w końcu stracę i jego i dzieci mieć nie będę,ale no po prostu nie potrafię inaczej. Jednego dnia chcę się starać, a drugiego już nie... niechże się ta huśtawka nastrojów w końcu skończy!
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2021, 20:06
Kochana to jest normalne że mąż ci nie wystarcza. My kobiety mamy potrzebę aby mieć dziecko. Mam nadzieję że wizyta u Pasnika pomoże. Super że udało ci się umówić. Napewno da ci badania do wykonania a potem ponowny przyjazd. Oby to było to w drodze do twojego celu 💗
A dlaczego nie skorzystasz z surogatki? Podejmujesz duże ryzyko chcąc zajść w ciążę kolejny raz. Cierpieć możesz znowu Ty i najgorsze ze cierpieć może Twoje dziecko. Zaden nawet najlepszy lekarz niestety nie da Ci gwarancji na szczęśliwe zakonczenie ciąży. A surogatka to duża szansa ze się uda i możliwość że zostaniesz biologiczną mama.
A dlaczego nie skorzystasz z surogatki? Podejmujesz duże ryzyko chcąc zajść w ciążę kolejny raz. Cierpieć możesz znowu Ty i najgorsze ze cierpieć może Twoje dziecko. Zaden nawet najlepszy lekarz niestety nie da Ci gwarancji na szczęśliwe zakonczenie ciąży. A surogatka to duża szansa ze się uda i możliwość że zostaniesz biologiczną mama.
Ja tam jestem zdania że jak znajdzie się wroga to wtedy uda się szczęśliwie donosić ciążę. Ja byłam bardzo trudnym przypadkiem a po wdrożeniu leków immuno się udało. Więc jestem pewna że tobie też sie uda.
Nikt komu życie pod sercem nie zgasło tego nie zrozumie i mimo, że tata też cierpi, to inaczej, to nie Jego ciało było z dzieckiem jednością przez zbyt krotką chwilę. Kiedy podjeliśmy decyzję o powiększeniu rodziny, mialam bardzo spokojne podejście "uda się, albo nie", bez presji na bycie mamą, kiedy moje pierwsze dziecko zmarło, w sercu powstała dziura, której niczym nie mogłam wypełnić, mąż mi nie wystarczał, nic mi nie wystarczało. Płakałam po nocach, budziłam się z krzykiem. Starania niszczyły mnie psychicznie ale nie potrafiłam odpuścić to one trzymały mnie przy życiu. Desperacko walczyłam o bycie mamą, czasem nie mając już zupełnie siły na starania. Nie było lekko. Z czwartej ciąży urodził się syn, nie sprawił, że zapomniałam o dzieciach, które straciłam, ale dzięki niemu ból ten jest inny, dzięki niemu nie płacze po nocach, może dlatego, że mało śpię 😉 oczywiście nie tylko dlatego, jego małe rączki ukoiły moje serce. Wystarczyło znaleźć przyczynę i podać leki, heparyna+Encorton przez całą ciążę (najpierw 20mg później 15mg), tylko tyle I aż tyle było potrzeba aby mój organizm nie odrzucił własnego dziecka. Moim zdaniem jak tylko znajdziesz przyczynę, Twoje dziecko zostanie z Tobą, z Wami. Nie poddawaj się, walcz. Przytulam z całego serducha!
Nikt komu życie pod sercem nie zgasło tego nie zrozumie i mimo, że tata też cierpi, to inaczej, to nie Jego ciało było z dzieckiem jednością przez zbyt krotką chwilę. Kiedy podjeliśmy decyzję o powiększeniu rodziny, mialam bardzo spokojne podejście "uda się, albo nie", bez presji na bycie mamą, kiedy moje pierwsze dziecko zmarło, w sercu powstała dziura, której niczym nie mogłam wypełnić, mąż mi nie wystarczał, nic mi nie wystarczało. Płakałam po nocach, budziłam się z krzykiem. Starania niszczyły mnie psychicznie ale nie potrafiłam odpuścić to one trzymały mnie przy życiu. Desperacko walczyłam o bycie mamą, czasem nie mając już zupełnie siły na starania. Nie było lekko. Z czwartej ciąży urodził się syn, nie sprawił, że zapomniałam o dzieciach, które straciłam, ale dzięki niemu ból ten jest inny, dzięki niemu nie płacze po nocach, może dlatego, że mało śpię 😉 oczywiście nie tylko dlatego, jego małe rączki ukoiły moje serce. Wystarczyło znaleźć przyczynę i podać leki, heparyna+Encorton przez całą ciążę (najpierw 20mg później 15mg), tylko tyle I aż tyle było potrzeba aby mój organizm nie odrzucił własnego dziecka. Moim zdaniem jak tylko znajdziesz przyczynę, Twoje dziecko zostanie z Tobą, z Wami. Nie poddawaj się, walcz. Przytulam z całego serducha!
Dziękuję Wam dziewczyny za słowa otuchy :* staram się wierzyć, że encorton mi pomoże i nie wiem dlaczego ale podświadomie czuję że 20mg by mi pomogło... tylko czy ktoś mi przepisze taką dawkę? :(
Dzisiaj mam gorszy dzień, a było już tak dobrze. Łzy kolejny raz same lecą, smutek,pustka,zwątpienie... nie zadaję już sobie pytania dlaczego ja, bo wiem, że nigdy nie uzyskam na nie odpowiedzi. Jest mi źle, tak kurewsko źle, po prostu. Za miesiąc miałam rodzić, cieszyć się...być w końcu choć trochę szczęśliwa... chcesz rozśmieszyć Boga? Powiedz mu o swoich planach.. czekam za wtorkiem jak za ścięciem.. czuję w kościach, że nic nowego się nie dowiem.. że kolejny raz niepotrzebnie narobiłam sobie nadziei. Daję sobie czas do maja/czerwca później temat dziecka zamykam na zawsze. Nie mam już sił.
Nie poddawaj się, moja przyjaciolka poroniła siedem razy, kilka razy w późniejszej ciąży. Finalnie adoptowała córeczkę a po pół roku od adopcji zaszła w ciąże z chłopcem, urodziła, są szczęśliwą rodziną. Jesteś młoda, życie przed Tobą, walcz ❤️ Myśl o tym że dla jakiegoś dziecka możesz być całym światem, zbawieniem, szansą na nowe życie. Nawet nie próbuje sobie wyobrazić Twojego bólu, rozczulam się nad sobą ale to nawet nie jest połowa drogi. Masz męża i jeszcze czas, będzie dobrze. Trzymam kciuki za Ciebie ❤️
Misiu, jakiejkolwiek decyzji byś nie podjęła to będzie dobra decyzja, pamiętaj! Tylko Ty i Twój mąż wiecie jakie pokłady siły i cierpliwości macie. A w tym wszystkim trzeba przecież pamiętać też o sobie, bo w tym momencie to Wy jesteście najważniejsi! Kochajcie się i nie zapominajcie o sobie 😘
Dzisiaj była pierwsza wizyta u dr. Paśnika. Konkretnt,rzeczowy lekarz. Powiedział, że być może rzeczywiście problem u mnie zaczyna się już od razu po zapłodnieniu... mam za niskie nk, więc to też może mieć wpływ na przebieg ciąży... dorobiliśmy dzisiaj kilka badań i teraz trzeba czekać za wynikami... mam u docenta teleporadę 06.03, ale wątpię,aby kiry przyszły do tego czasu wizyta mi przeleci bokiem po wizycie jakaś delikatna nadzieja odżyła, ale wiem, że w moim wypadku nie ma co się cieszyć...radość może być dopiero,gdy dziecko będzie obok mnie, bo nawet zajście w ciążę nic nie będzie znaczyło...
Mam najlepszego męża na świecie. Tyle przeszliśmy, a on nadal głęboko wierzy, że będziemy mieli biologiczne dziecko, nie wiem skąd on bierze te pozytywne myśli. Dzisiaj kolejny raz poleciały mi łzy na widok szczęśliwych rodziców z wózkiem, a on mbie przytulił i powiedział, że mam nie zazdrościć,bo to niefajne uczucia i, że niedługo i my z wózkiem będziemy chodzili...oczywiście rozryczałam się jeszcze bardziej..
Wkurzam się na wizytę u dr. Paśnika... kurde słabo to zorganizowane żeby na omówienie wyników trzeba było czekać tak jak na wizytę za 1 razem... dzisiaj od rana próbowałam się dodzwonić do APC ale bez szans..albo nie odbierają albo zajęte... odświeżam non stop znanego lekarza... dostałam wiadomość na e-mail,że ktoś zwolnił miejsce na 11.03 odświeżałam od razu i co? Wolny termin mi się nawet nie pokazał no nic...będę z tym walczyła dalej... póki co wyniki cross match są ok... czekam za ana, cytokinami i kirami..
❤ Jezu, Ty się tym zajmij... w Tobie moja ostatnia nadzieja.. ❤
Dokładnie o tej porze 3 lata temu drżałam ze strachu, który bardzo delikatnie mieszał się ze szczęściem... wiedziałam, że za 2h będą mnie wieźli na salę operacyjną, aby Cię urodzić córeczko...tej suchości jaką miałam w buzi na sali operacyjnej nie zapomnę nigdy...samo cc niby nie było złe... dokładnie o 9:01 przyszłaś na świat... choć miałaś zaledwie 570g wydałaś z siebie 3 okrzyki...brzmiały jak płacz maleńkiego kotka...nikt nie dawał Ci szans, ale dałaś radę... wyglądałaś jak maleńka Calineczka, a rodzice kochali Cię tak bardzo, że sami nie wiedzieli, że można kogoś aż tak pokochać od pierwszego wejrzenia... Skrabie te 2.5 miesiąca, które byłaś z nami były najpiękniejszyni miesiącami jakie w życiu przeżyłam..każdy dzień z Tobą był spełnieniem naszych marzeń...gdybym mogła oddać swoje życie za to,abyś żyła nie zastanawiałabym się nawet pół seksundy..barszo,bardzo Cię mamusia kocha maleńka❤😭
Mam nadzieję, że dzisiaj będziesz w niebie miała pyszny torcik i siostrzyczki zaśpiewają Ci sto lat, mamusia to zrobi w myślach na cmentarzu...
3 lata.... kiedy to minęło? Każdy szczegół,każdą sekundę pamiętam tak,jakby to było wczoraj..
Panie, daj mi siły, błagam...
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 marca 2021, 08:02
Przeczytałam Twój pamiętnik, jesteś wspaniałą osobą, której życie mogło by posłużyć jako scenariusz do filmu. Wierzę, głęboko, że Pan Bóg okaże Ci swoje miłosierdzie i wynagrodzi ogrom cierpienia, którego doświadczyłaś. Będę się za Ciebie modlić... Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych pamiętaj.
Wczoraj miałam z mężem poważną rozmowę...oboje jesteśmy zmęczeni ciągłym oczekiwaniem na cud...dotarło do mnie że od ponad 4 lat albo jestem w ciąży albo na zwolnieniu po ciąży...nie mogę tak dłużej funkcjonować bo naprawdę wyląduję w wariatkowie...bardzo pragnę mieć dziecko ale czy naprewno aż takim kosztem? M stwierdził że odkąd się staramy aby w końcu było dobrze to stracił radość z życia...nie ma już spontanicznych wyjazdów, skoków ze spadochronu i innych hobby.. każdą kasę odkładamy na badania, wizyty,dojazdy do lekarzy..no ile można? W końcu życie nam przeminie na tym wyczekiwaniu i złudnej nadziei a dziecka i tak może nie być...jesteśmy w czarnej dupie. Zobaczymy co powie Paśnik, Bomba i.... no właśnie raz chcę, a raz nie... za dużo mnie to wszystko kosztuje..a jak znowu się nie uda? Jak kolejny raz będę musiała przejść przez to piekło? Nikt mi nie zagwarantuje zdrowego, żywego dziecka...
Wiem że inni mają jeszcze gorzej i powinnam przestać się nad sobą użalać, wiem..
Z plusów to chociaż to, że mam teraz czas, aby znowu wrócić do szycia...dzisiaj wystawiłam kolejny kocyk z podusią
Wasza rodzina jest piekna taka jaka jest, nie czujcie sie wybrakowani i niewystarczajacy dla siebie tylko dlatego ze nie urodzi wam sie dziecko. Te uczucia mozna przelac zawsze w cos innego
..i przychodzi taki moment w ktorym czlowiek odpuszcza...bo.ile mozna...jak to mowia biznesmeni....jak kon zdech, to trzeba z niego zsiasc. Zycze wam powodzenia jako parze. Jeszcze bedzie pieknie.
Misiu, tak jak napisala Maxi - jeszcze bedzie pieknie! Bardzo sie ciesze, ze szycie sprawia Ci radosc. Jak tylko urodze, zamowie u Ciebie od razu z 10 kompletow, ale pewnie wtedy juz bedziesz szyc dla swojego dzieciaczka i wypniesz sie na mnie :)
Wiele z nas cos wie o zatracaniu codziennego szczescia kosztem ciazy, ktora nawet nie wiadomo kiedy sie pojawi, ale pamietaj, by mimo staran, zawsze stawiac siebie i swoje pasje na piedestale! Jestes wspaniala osoba, Misiu i wiem, ze dostaniesz to szczescie, ktorego tak bardzo pragniesz. Z pomoca prof. B. i dr P. uda sie pewnie szybciej niz myslisz, bo tacy lekarze jak oni sie nie poddaja
Bólu się nie da porównywać, nie musisz się karcić za to, że jest Ci źle, masz do tego pełne prawo. Ciężko na siłę sobie wmawiać, że jest dobrze albo że będzie dobrze, trzeba cierpliwie podejść do swoich myśli i wewnętrznie się zachęcać do szukania pozytów. Zaraz będzie wiosna, korzystaj z jej uroków, obejrzyj coś, co Cię dobrze nastraja i czekaj, aż Twoja głowa sobie wszystko poukłada. Jeżeli chcesz walczyć dalej, to też sobie spróbuj określić plan co i kiedy, jakie to będą koszta bo wtedy też łatwiej to udźwignąć. Jeszcze tutaj na forum znalazłam wątek - 1 poziom wtajemniczenia: poronienia, badania, Jerzak
Odpowiedz - może tam też są jakieś porady, które warto prześledzić? Życzę Ci cierpliwości i wiosny !!
Dzisiaj przez pół dnia zastanawiałam się czy i mi się uda...czy będzie mi dane jeszcze raz przytulić do serca moje dziecko? Takie wymodlone,wyczekane,maleńkie...szczerze w to wierzyłam,ale dzisiaj wiara gdzieś uleciała...o G staraliśmy się tak długo...
Za 2 tygodnie skończę odmawiać NP to będzie ostatnia nowenna o maleństwo i niech się dzieje wola nieba. Może Pan uznał, że nie nadaję się na matkę?
To wszystko jest tak cholernie skomplikowane...jesteśmy już teraz chyba jedyną parą bez dziecka w moim otoczeniu..nikt już nawet nie zaczyna przy nas tematu dzieci, nikt nie sprawia nam przykrości, ale doskonale wiem, że mówią między sobą, że co to za rodzina bez dziecka? No właśnie..jaka rodzina...rodzina to mama, tata i dzieci a bez dzieci to po prostu małżeństwo,para...
Gubię się we wszystkim, sama ze sobą... dziś chcę,jutro nie...dzisiaj wierzę,jutro nie..
No nic...do czerwca niedaleko.
P.S robiłam dzisiaj test ot tak chyba dla sportu..biały;)
Na pewno nikt nie komentuje co to za rodzina...jesli komentuja to an pewno we wspolczucia do tego co przezyliscie...takie trudne chwile sprawiaja ze ludzie.na pewno chcieliby wam.jakos.pomoc...jakby umieli..otoczenie tez przezywa...tez by chcialo by wam sie.udalo..byscie byli szczesliwi
Docent ma plan. Od nowego cyklu (teoretycznie od wtorku) equoral i encorton przez 14 dni.. od pozytywnego testu accofil do 9tc i encorton..ale dawkę dał śmieszną bo tylko 5mg a ja czuję że potrzebuję dużo większą.. zresztą nie będę teraz o tym myślała bo najpierw trzeba być w ciąży...docent daje nam 3 miesiące po kuracji immunosupresyjnej...zastanawiam się dlaczego powiedział, że podczas kuracji należy się wstrzymać ze staraniami a niektórym dziewczynom podobno pozwalał? 🤔 szczerze mówiąc wolałabym nie odpuszczać cyklu..
Jutro chyba pojadę odebrać wyniki do szpitala a we wtorek zrobię świeżą morfologię i mocz żeby mieć do prof.B...jadę do niej w dniu,kiedy miała się urodzić moja trzecia córeczka 😭😭😭
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 marca 2021, 10:38
Super że docent dał plan leczenia. Jeśli uważasz że 5 mg encorton to za mało zwiększ to 20 mg zaufaj intuicyji oba jest nie zawodna. Podczas brania leków immunosupresji nie wolno się starać po ten da 3 cykle aby udało się zajść. Jest plan oby wypalił. Trzymam kciuki ✊
Ja też mam equoral i encorton przed transferem, ale mi nic immuno nie mówił że nie można się starać 🤔 chociaż skoro tyle czasu u mnie nie zaskoczyło naturalnie to pewnie i tak nic się nie stanie. Ja też mam zalecenia 5 mg od 10 dnia cyklu z transferem ale chyba zwiększe od transferu do 10 mg. Wcześniej nie chce zwiększać bo czytałam że encorton może spowodować zapadnięcie endometrium jeżeli jest w dużej dawce. A accofil mam tym razem jednorazowo, jako wlew domaciczny. Czytałam Twoj pamiętnik i aż miałam łzy w oczach. Nie poddawaj się , trzymam mocno kciuki 😘
Ja miałam do wyboru na początku immunosupresję i szczepienia i też dostałam zalecenie przy immunosupresji, żeby pierwszy miesiąc był bez starań. A encorton możesz jeszcze skonsultować w Warszawie. :) Może zdecyduje, żeby podnieść. Takie lęki mimo wszystko lepiej brać w konsultacji z lekarzem, a nie na własną rękę. Tak myślę😘
Cholerna @ przyłaź, a nie jak na złość się spóźniasz i mi działasz na nerwy miałam od dzisiaj zacząć immunosupresje to okres stwierdził,że regularnie się nie pojawi i o,tyle z tego mam. Pewnie stres mi znowu wszystko pomieszał w organiźmie, a dla mnie każdy dzień jest na wagę złota p.s w ciąży nie jestem :p
Tak zawsze jest. Jak ci zależy to @ nie ma. Ja znowu czekam aby był jak najpóźniej by cykle wyregulować to przychodzi szybciej ehhh.
Polecam ciepła kąpiel i sex na szybsze wywołanie.
Jest @. Od jutra zaczynam immunosupresje. Potem mam 3 miesiące. Jak się nie uda, odpuszczamy całkowicie temat i już nic nie badamy, nie staramy się, żyjemy sami...a adopcja? Przez to, że mnie zwolnią w lipcu nie mamy spełnionych wszystkich warunków.
4 miesiące.....w ciągu 4 miesięcy rozstrzygnie się nasze dalsze życie, małżeństwo, rodzicielstwo...
Odchodzę. Dziękuję za to, że byłyście ze mną, dziękuję że mnie wspierałyście. Dłużej nie dam rady udawać sama przed sobą i przed całym światem,że jest dobrze.
Jeśli kiedykolwiek uda mi się być ziemską mamą - napiszę, obiecuję.
Jesteś bardzo dzielną i silną kobietą. Wierzę, że zostaniesz ziemską mamą i cierpliwie będę czekać aż o tym tutaj napiszesz. Nie poddawaj się, ale życzę Ci też byś znalazła siłę do życia pełnią życia. Wierzę, że Twoje Córeczki trzymają za Ciebie kciuki i nie chcą byś się smuciła.
Mam nadzieję, że będziesz również mamą na ziemi. Jak nie z brzucha to z serducha i adopcja się uda.
Twoja rodzina mimo, że dwuosobowa niczym nie odstaje od innych, niczego jej nie brakuje. Wierzę, że będziecie szczęśliwy i życzę Wam wszystkiego dobrego niezależnie jaka droga pójdziecie. Za jakiś czas może spojrzysz na tą drogę z innej perspektywy i otworzą się nowe ścieżki.
Misia, naprawdę wierzę, że będziesz ziemską mamą! Napisz jak kiedyś będziesz mieć siłę do powiedziała dr B. Mam nadzieję, że ona wleje w Ciebie nową nadzieję, Kochana <3 <3
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Przykro mi Misiu, najgorsze to uczucie niemocy. Mam nadzieję, że uda Ci się zająć czymś głowę i czas szybko minie do marca.
A nie ma wskazań, zeby przedłużyć zwolnienie? Nie jest Ci potrzebny dodatkowy stres.
Właśnie, Misia, jak mówi Księgowa, przedłuż zwolnienie. A jak będzie trzeba to zakładaj zbiórkę, pomożemy!