Czas świąt to czas gehenny. Szkoda, że nie da się przespać do drugiego stycznia. Nie cierpię tego, że wszyscy w koło się cieszą, a ja płaczę. W tym roku nie organizujemy świąt i nie udajemy radości wśród rodziny. Niech ten okropny okres szybko minie.
Zdecydowałam się na trzecią procedurę. Teraz już wiem, że ostatnią. Giga hiperstymulacja, wysokie ryzyko zatoru płucnego, problemy oddechowe, zagrożenie życia i szpital 😲 To było piekło. Pierwszy raz doświadczyłam paraliżującego strachu o to, czy przeżyję 🤯 Jestem przerażona dokąd doprowadziły mnie starania o dziecko.
3 procedura, 6 transfer, 4 ciąża...
Czekam na poronienie 💔😥
Nie mam pojęcia co robię źle albo czego nie robię dla swoich dzieci 😞
Zastanawiałam się, czy usunąć wpis z czerwca, bo aż wypala mi oczy. Ale zostawię, bo może ktoś kiedyś przeczyta i uwierzy w cuda. Uważam, że właśnie cudu doświadczyliśmy. Od samego początku przyrost bety nie przekroczył 33%. Chodziłam co tydzień na USG w celu potwierdzenia obumarcia ciąży. W 9 tygodniu pojawiły się krwawienia, które trwały do 15 tygodnia. Do tego czasu każde usg było jedynie po to żeby sprawdzić, czy to już koniec. Tymczasem, pomimo wszystkiego złego co się po drodze działo, dziecko rozwijało się prawidłowo.
Dziś zaczynamy 22 tydzień ciąży, a nasza mała dziewczynka fika w brzuchu koziołki, na co patrzymy jak zaczarowani. Badania połówkowe wyszły prawidłowe, brzuch się zaokrąglił i zaczynamy wierzyć, że w lutym powitamy naszą księżniczkę na świecie 😍 Oczywiście psychicznie jestem przetyrana ale po mału zaczyna wychodzić słoneczko.
9 lat walki, 3 procedury ivf, hiperstymulacja z zagrożeniem życia, 3 poronienia, depresja... widzę to jak przez mgłę. Teraz pozwalam sobie na odrobinę optymizmu i mimo wszystko z radością w serduchu czekam na przytulenie córeczki 💗 Poproszę o mocne zaciskanie kciuków 😘
Przytulam 🤍🥺