X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Walka o Cud
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

15 października 2014, 18:03

Witam, to ja Twoja Depresja! Mimo tego, że mnie nie chcesz, to i tak jestem!
Ehh...brak mi już sił, nic mi się nie chce, a ten okres czekania, aby móc się znowu starać mnie dobija jeszcze bardziej :( Wszystko mnie drażni...dosłownie wszystko! Najchętniej bym się zaszyła w łóżku i z niego nie wychodziła :(

22 października 2014, 19:16

No to karnet na fitness i siłownię kupiony, od poniedziałku zaczynam :) Już się zapisałam na zajęcia na cały tydzień z góry...mam nadzieję, że dam radę :)

31 października 2014, 12:16

Pierwsze zajęcia za mną, wiem teraz na które chcę chodzić :) Szkoda tylko, że nie mam z kim chodzić :( ostatnio doszło do mnie, że tak naprawdę nie mam z kim nawet na kawę wyjść :( Kiedyś z dziewczynami się ciągle gdzieś chodziło, a teraz każda zajęta sobą, zostałam sama sobie :( Chętnie poznałabym jakąś nową koleżankę...

19 listopada 2014, 12:06

Powoli widać efekty ćwiczeń :) 6 cm w pasie mniej! Dochodzę do siebie po tym wszystkim. Poznałam nową koleżankę i prawie codziennie się widujemy :) Dzięki niej znowu uwierzyłam w siebie! Do tego przed wczoraj byłam u ginekologa, powiedział że wszystko coraz lepiej wygląda. Jeszcze jedna paczka antykoncepcji i ją odrzucamy :D Wyniki też dobre, od lutego będziemy się znowu starać! Super już się nie mogę doczekać!

23 listopada 2014, 11:09

Ostatnio miałam sporo czasu na rozmyślania. Myśl o pomocy dzieciom powraca jak bumerang. Nie chcę jeszcze adoptować, bo i tak nie mamy na to szans (za krótki staż małżeństwa), ale rozmawiałam ostatnio z mężem i wspólnie podjęliśmy decyzję, że chcemy zostać zawodową rodziną zastępczą. Już pisałam z sąsiadką, gdzie należy się w tej sytuacji udać, napisała mi wszystko co i jak oraz, że kierowniczka do spraw pieczy zastępczej to jej znajoma i nas poleci :) Jutro idziemy do MOPSu porozmawiać w tej sprawie. Mam nadzieję, że dadzą nam szansę :)

Wczoraj coś zaczęło mnie pobierać, dzisiaj już trochę lepiej, mam nadzieję, że się nie pochoruję!

23 listopada 2014, 11:13

Porada
PORADA DNIA :)
Starając się o dziecko nie zapominajcie o sobie! Oto kilka walentynkowych rad:

1. Przypomnij sobie Wasz najpiękniejszy wspólny moment, opisz go na pięknej kartce i podaruj swojej drugiej połowie w prezencie. Spróbujcie wspólnie powrócić do tych wspomnień. A może nastroi to Was na coś więcej?

2. Wygospodarujcie trochę czasu i spędźcie go razem aktywnie. Wspólny trening, wspinaczka lub kurs tańca pomogą Wam spojrzeć na siebie nowym, świeżym okiem. Wysiłek doda Wam więcej sił witalnych i wprawi Was w dobry nastrój.

3. Odkryjcie wzajemny masaż stóp – dotyk stóp pozytywnie wpływa na cały organizm, relaksuje i odpręża ciało i umysł. Po kilku wspólnych sesjach masażu poczujecie poprawę samopoczucia, a wzajemny dotyk zbliży Was do siebie jeszcze bardziej.

4. Jesteście już trochę zmęczeni wiecznymi rozmowami o zajściu w ciążę? Nie rozmawiajcie na ten temat przez kilka dni. Nic a nic. Każdy potrzebuje trochę przerwy!

5. Nie poprzestawajcie na Walentynkach - wyznaczcie sobie dziś wspólny przyjemny cel do realizacji w najbliższym czasie. Co powiesz o regularnych cotygodniowych randkach przez następny miesiąc lub rozpoczęciu pisania wspólnego bloga? Eksperci są zgodni, że im więcej przyjemnych rzeczy pary wspólnie robią, tym szczęśliwsze są ich związki w dłuższym okresie czasu.

24 listopada 2014, 18:19

I znowu znalazłam się między młotem a kowadłem! Tak bardzo się dzisiaj cieszyłam, bo ustaliłam termin wizyty w MOPSie z kierowniczką do pieczy zastępczej na 10 grudnia, ale też ostatnio wysłałam CV do przedszkola i właśnie do mnie wysłali smsa z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną na środę. Jeżeli mnie przyjmą, to będzie kolidowało z rodziną zastępczą...jeszcze pare dni temu bardzo bym się cieszyła z takiej szansy, bo w końcu skończyłam studia pedagogiczne, ale teraz gdy tak bardzo chcę zostać tą rodziną zastępczą, to już co innego...Nie wiem co robić, ale pójdę na tą rozmowę i zobaczę co i jak, a w grudniu pogadam z tą kierowniczką z MOPSu jakie w ogóle mamy szanse. W sumie te wszystkie procedury trwają około 3 miesiące przy dobrych wiatrach więc może będę mogła przepracować przynajmniej tyle...ehh jestem w kropce...

19 grudnia 2014, 09:04

No i wszystko się wyjaśniło...Byłam na rozmowie kwalifikacyjnej i na dniu próbnym w tym przedszkolu ale niestety wybrali inną kandydatkę. Po rozmowie z panią z MOPSu dowiedziałam się, że praca w niczym by nie przeszkadzała, bo pierw trzeba zostać niezawodową rodziną zastępczą, a dopiero po jakiś 3 latach można starać się bycie zawodową. W poniedziałek byliśmy w sądzie o zaświadczenie o niekaralności, ale trzeba czekać tydzień, no zobaczymy, bo mój mąż miał odebrane prawko na 3 lata więc nie wiadomo czy nie będzie widniał w rejestrze skazanych...

W poniedziałek byłam też u ginekologa. To była najszczęśliwsza moja wizyta u niego od samego początku, bo dał nam zielone światło. Powiedział, że ciąża pozamaciczna się już wchłonęła i od tego cyklu co będzie możemy zacząć starania! :D Oczywiście może to nie być takie proste, bo prawy jajowód już się nie nadaje i gdybym znowu zaszła w ciążę przy owulacji z tego jajnika, to historia by się powtórzyła bo są na nim zrosty...Musimy więc czekać na owulację z lewego jajnika, co jak lekarz powiedział może być w tym cyklu a może być też za pół roku, nie wiadomo, ale ja i tak się cieszę i jestem dobrej myśli, bo w końcu znowu coś się będzie działo w tym kierunku!

27 grudnia 2014, 17:58

W poniedziałek rozpoczął się mój pierwszy cykl po ciąży pozamacicznej w którym być może będziemy mogli się starać o dziecko. Wszystko się okaże w poniedziałek, wtedy mam wizytę u ginekologa na monitoring - oby była owulacja z lewego jajnika, tak bym się cieszyła.

Za nami Święta, był to cudowny czas spędzony z rodziną i nieplanowane spotkanie w drugi dzień Świąt u mnie w domku, przyszła babcia z partnerem, rodzice, ciocia z córką, wujek z żoną i dziewczynkami (Otylką - moją chrześnicą i Helenkom) oraz mój chrzestny z żoną. Było bardzo rodzinnie do tego jeszcze spadł śnieg, czego chcieć więcej na Święta Bożego Narodzenia? Postanowiłam się już nie dołować i patrzeć optymistycznie w przyszłość, ciekawe jak długo tak dam radę. Nie ważne, puki co jest dobrze i nie będę tego psuć :)

29 grudnia 2014, 12:28

Dzisiaj wizyta u gina na monitoring - strasznie się boję, że się nie udało z tą owulacją...Chciałabym usłyszeć dobre wieści, że będzie owulacja z lewego jajnika, ale jak o tym myślę, to sama w to nie wierzę, tak jakby to było nieosiągalne i niemożliwe. :(

JUPI!! Udało się :) Jest pęcherzyk na lewym jajniku 16mm. Lekarz powiedział, że owulacja będzie dość szybko i żeby już w sylwestra się starać :D Tak bardzo się cieszę. Może Nowy Rok przyniesie mi dzidziusia? Byłoby cudowanie :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 grudnia 2014, 18:51

30 grudnia 2014, 19:03

Dzisiaj zrobiłam test owulacyjny jak kazał pan doktor. Kiedyś je robiłam i zawsze mam ten sam problem z ich interpretacją, bo pierw wydaje mi się, że kreski są takie same, po dłuższym przyglądaniu się mam już pewne wątpliwości, bo wydaje mi się, że jednak ta testowa jest słabsza, a później znowu wyglądają tak samo...nie cierpię tych testów. Dzisiaj pokazałam go mojemu mężowi i mamie i też stwierdzili, że kreski są jednakowej intensywności, wiec chyba jutro będzie owulka. Trzeba w takim razie od rana wziąć się do roboty :D

31 grudnia 2014, 07:44

Ta noc była dla mnie jakimś koszmarem...Położyłam się spać o 24.30 i nie mogłam usnąć. Ciągle przypominały mi się wydarzenia z wakacji, gdy leżałam w szpitalach i każdego dnia płakałam. Ta ostatnia noc to jakiś chyba podsumowanie i rachunek sumienia z tego roku. Do tego ciągle myślałam o owulacji, czy dobrze robię, że czekam do dzisiaj, czy może lepiej by było gdybyśmy już wczoraj się starali, ciągle myślałam o tym, czy nie zmarnowałam szansy, na szczęście tempka jeszcze nie skoczyła więc ciągle jesteśmy w grze, a gra warta jest świeczki. Dzisiaj mam straszne dreszcze, może dlatego że nie mogłam spać? co chwile się budziłam i czekałam na 7.00 żeby zmierzyć temperaturę. Pewnie, gdyby nie to, że mąż do pracy pojechał z kolegą, a nie naszym samochodem, to bym po niego dzwoniła, żeby przyjechał i się ze mną kochał :P

Już się nie mogę doczekać jutra, w końcu ten rok się skończy, bo mam go już serdecznie DOŚĆ!

Test owulacyjny negatywny :/ nie wiem co z tego będzie ehh...Nienawidzę tego roku! Im bliżej końca tym gorzej. Mieliśmy spędzić sylwestra w gronie znajomych i co? Jedni chorzy, a drudzy w szpitalu! Co za pechowy rok. Nawet na koniec daje w kość!

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 grudnia 2014, 15:04

3 stycznia 2015, 12:00

Ehh nie mam już siły, te testy tylko mnie denerwują, nie wiem czy się udało, ale wątpię w to...do tego na sylwestrze była u mnie znajoma z dziećmi, nie powiedziała mi tylko wcześniej, że jej dzieci chorowały na ospę i jeszcze do końca nie zeszły im krostki, wiem że tym się zaraża zanim wysypie, ale własnie mi ta znajoma napisała, że ją wysypało, a jak u mnie była już ją widocznie brało :/ Ja nie chorowałam na ospę, nie rozumiem takich ludzi...Wie, że się staramy o dziecko i nie informuje mnie, że ma chore dzieci i naraża mnie na zarażenie :/ Brak mi słów :(

Kolejny test owulacyjny negatywny, ale kreska testowa z dnia na dzień coraz ciemniejsza, nie wiem czy ma to jakieś znaczenie. Testy mi się już skończyły, teraz mogę polegać jedynie na teperaturze, która też jak na złość ciągle niska.

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 stycznia 2015, 14:36

5 stycznia 2015, 12:48

Temperatura poszła w górę, mam nadzieję, że to nie jest spowodowane tym, że coś mnie bierze...Ostatnio czuję się jak wtedy gdy byłam w ciąży. Wczoraj to była jakaś masakra, jak moja mama weszła do samochodu po wypaleniu papierosa, to o mało nie zwymiotowałam, musiałam szybko zatkać nos, tak samo było jak weszłam do kościoła i wyczułam kadzidło, nie dość, że niedobrze mi się robiło to jeszcze mało co nie zemdlałam, a na koniec jak zaczęli kadzić, to już mnie szarpało, głowę szybko dałam w dół i zakryłam nos szalikiem, ale po mszy wybiegłam z kościoła jak poparzona, cały dzień bolał mnie brzuch, jestem notorycznie głodna i latam siku co pół godziny średnio, a dziś leże w łóżku bo nic mi się nie chce, cały czas ziewam i dolewam sobie herbatki, jak się podnoszę to kręci mi się w głowie. Mam ogromną nadzieję, że nie bierze mnie żadne chorubsko!

6 stycznia 2015, 18:43

Tempka chamsko poszła w dół, ale owulację wykazało zobaczymy co dalej...Nie umiem przestać o tym wszystkim myśleć, popadam w jakąś opsesję! Chciałabym to przerwać, ale nie mogę. Chciałabym żeby chociaż jutro tempka znowu poszła trochę w górę!

8 stycznia 2015, 08:36

Wczoraj poczułam jakieś pulsowanie (skurcze) w okolicy lewego jajnika i w macicy, do tego to już obłęd ale zauważyłam ciemniejsze obwódki przy sutkach, piersi bolą zwłaszcza w nocy, do tego swędzące i wrażliwe sutki, mam też napady głodu i zmianę smaków. Wczoraj też miałam nagły napad śmiechu, zaczęło się nagle, czułam że muszę się śmiać, tak z niczego, najgorsze jest to, że stało się to w chwili serduszkowania i myślałam, że mąż mnie udusi. Dziwne to było, ale jakiś czas temu też tak miałam w tym cyklu.

Dzisiaj się pokusiłam i zmierzyłam sobie po południu temperaturę ciała i w pochwie. Temperatura ciała 36,4, natomiast w pochwie 37,35...

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 stycznia 2015, 15:43

9 stycznia 2015, 07:24

Ta noc była okropna i zdecydowanie za długa, położyłam się spać po 22.00, obudziłam się o 23.00 myśląc, że jest już 3.00, chciało mi się siku, trudno mi było usnąć, ale się udało, później znowu się obudziłam o 2.30 znowu siku, a o 3.00 tak strasznie byłam głodna, że musiałam wstać i coś zjeść, nie mogłam znowu usnąć, kręciłam się z boku na bok, jak już usnęłam to obudziłam się o 6.30 i nie mogłam już się doczekać 7.00 żeby zmierzyć w końcu temperaturę i wstać z tego łóżka, na dodatek zaczęło mnie mdlić...

Teraz mnie denerwuje to OF, ciągle mi zmienia datę owulacji :/ a lekarz wyraźnie powiedział, że owulacja będzie wcześniej niż 16 dc! Wrr...

17 stycznia 2015, 09:04

Ciąża rozpoczęta 22 grudnia 2014

No to testy pokazały znowu 2 kreseczki miejmy nadzieję, że tym razem wszystko dobrze się skończy na porodówce :)

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/fea44e4839f4.jpg

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/f6d73b8078ac.jpg

Troszkę kiepsko widać tą drugą kreskę na zdjęciu, ale w rzeczywistości jest wyraźna :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 stycznia 2015, 10:40

Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii

2 lutego 2015, 15:32

Ehh...no cóż Poronienie, tyle szczęścia w tym wszystkim, że nie ciąża pozamaciczna. Wczoraj miałam łyżeczkowanie, a dzisiaj już w domu, za 2 tygodnie kontrola u ginekologa...

Na usta cisną się słowa refrenu piosenki Trzeci wymiar - Zapomnij o tym:

"A teraz śpij teraz śpij i zapomnij o tym
Co widziałeś, co słyszałeś, co przeżyłeś śnij i
Pomyśl, że to sen, że to wcale nie działo się
Tak będzie lepiej śpij."

5 lutego 2015, 11:15

Jednak depresja chyba mnie nie ominie :( Jest mi strasznie smutno i czuję ogromna pustkę po tym co się stało. Najbardziej obawiałam się, że z mężem się od siebie oddalimy. Początkowo jednak wszystko wskazywało, że tak się nie stanie, ale chyba jednak się pomyliłam. Był przy mnie w szpitalu, ale już tam odczuwałam, że przyjeżdża dlatego, że tak wypada, bo moja mama chciała przyjechać, a nie miała z kim. Po paru godzinach on ciągnął do domu. Nawet jak przyjeżdżał, to nie rozmawialiśmy ze sobą. Ciągle powtarza, że mnie kocha, a tak naprawdę nawet ze sobą nie rozmawiamy. Wczoraj poszłam do spowiedzi, miałam nadzieję, że też pójdzie, ale nie wiem czemu się łudziłam. Bóg i Kościół są dla mnie bardzo ważni. Rodzice ze mną nie chodzili na coniedzielną mszę, gdy byłam dzieckiem. Moja historia z kościołem zaczęła się dopiero w gimnazjum tak na poważnie i całkiem przypadkiem trafiłam wtedy do Oazy, bo kuzynka prosiła mnie, żebym jej towarzyszyła na pierwszym spotkaniu, wtedy postanowiłam zostać w tej wspólnocie i tak zaczęłam budować swoją wiarę. Uważam, że na dzień dzisiejszy zbudowana jest ona na mocnych fundamentach, które sama mimo przeciwności losu wznosiłam. Często śmiano się ze mnie, zniechęcano mnie do kościoła, ale ja uparcie się temu przeciwstawiałam i dzisiaj jestem z siebie dumna. Bardzo mi zależało, żeby mój partner choć trochę podzielał moje zdanie na temat wiary, ale niestety. Mój M. chodzi do kościoła tylko dlatego, bo go tam ciągnę i już się przyzwyczaił, jednak zawsze przystępowaliśmy do komunii razem. Wczoraj był wyjątek. Wczoraj była msza za mojego dziadka, którego bardzo kochałam i kocham, dlatego zależało mi bardzo, żeby przystąpić do komunii. Mąż jednak został w ławce, łzy napłynęły mi do oczu, bo nigdy się jeszcze tak nie zachował, poczułam jakby już coś pękło, jakby coś się zmieniło. Wróciliśmy do domu. Nie rozmawialiśmy ze sobą, ktoś do niego dzwonił to wyszedł do salonu, jak po chwili poszłam do niego, to on poszedł do kuchni i tam toczył rozmowę. Doszło do mnie, że my tak naprawdę nie mamy żadnych wspólnych tematów, że od jakiegoś czasu po porostu ze sobą nie rozmawiamy, że nie mamy o czym rozmawiać. Nasza konwersacja to jedynie wyznanie sobie, że się kochamy, ale przedstawienie swoich pomysłów, zwłaszcza to mąż mi je przedstawia, chodzi głównie o pieniądze. Wymyśla już coraz głupsze pomysły, z którymi ja się nie zgadzam no i wtedy zazwyczaj jest foch...Boję się tego oddalenia, ale nie mam siły walczyć :( Wczoraj ryczałam cały wieczór, aż zasnęłam, a on się tylko głupio pytał, co się stało...Wszystkie uczucia mi się mieszają, patrząc na zdjęcia ze ślubu ryczę, przypominam sobie jacy byliśmy szczęśliwi, zakochani i to nie były tylko słowa! Pamiętam jego pierwsze spojrzenie, uśmiech, jego pierwszego sms'a "przepraszam, ale chyba się w tobie zakochałem", nasze wycieczki w których nie liczyły się pieniądze. Pamiętam, że codziennie pisał, że tęskni chociaż mieliśmy się za parę godzin zobaczyć. Wiem, że życie wiele weryfikuje, ale strasznie tęsknię za tamtymi chwilami. Teraz już nie dostaję od niego czułych sms'ów, nawet nie odpisuje jak ja mu coś miłego napiszę. Gdy byliśmy kiedyś na kawie, to wypił ją jednym łykiem i pytał, czy idziemy...kiedyś tak nie było. Najgorsze jest, to że coraz częściej rozmyślam o innych mężczyznach ze swojego życia. Mąż już nie gra pierwszej roli w moich snach i marzeniach. Wiem, że to okrutne, ale tak po prostu jest :( Potrafię snuć marzenia o facecie, którego raz na oczy ujrzałam, a nie o swoim mężu, ale co ja mam z tym zrobić? Nasze rozmowy kończą się kłótniami, czego nie chcę. Gdy mówię mu, że tęsknię za romantycznymi randkami, to on sprowadza wszystko do pieniędzy, a przecież kupienie kwiatka i zabranie mnie raz na jakiś czas do restauracji, czy spacer to nie jest duży wydatek, tym bardziej że wcześniej sobie mogliśmy na to pozwolić mimo, że mieliśmy mniej pieniędzy :( Jestem romantyczką, czytam romanse, oglądam komedie romantyczne i chciałabym być choć trochę tak traktowana jak te bohaterki. Dostawać romantyczne smsy, znaleźć na stole kartkę ze zwykłym napisem "Kocham Cię! Miłego dnia", a oprócz tego słyszę jak toczy rozmowy przez telefon bardziej ciekawe niż ze mną. Nie wiem, czy ja jestem taka nudna? Dlaczego nie umiemy ze sobą rozmawiać? Stało się wiele przykrych rzeczy, ale to nie powód, aby jeszcze tych przykrości sobie dokładać :( On żyje teraźniejszością i przyszłością, ja niestety często powracam do przeszłości i może dlatego przeoczyłam chwilę, w której on się tak diametralnie zmienił?

Boże spraw, abyśmy się nie pogubili!
1 2 3 4