Ehh...brak mi już sił, nic mi się nie chce, a ten okres czekania, aby móc się znowu starać mnie dobija jeszcze bardziej
Wszystko mnie drażni...dosłownie wszystko! Najchętniej bym się zaszyła w łóżku i z niego nie wychodziła
Już się zapisałam na zajęcia na cały tydzień z góry...mam nadzieję, że dam radę
Szkoda tylko, że nie mam z kim chodzić
ostatnio doszło do mnie, że tak naprawdę nie mam z kim nawet na kawę wyjść
Kiedyś z dziewczynami się ciągle gdzieś chodziło, a teraz każda zajęta sobą, zostałam sama sobie
Chętnie poznałabym jakąś nową koleżankę...
6 cm w pasie mniej! Dochodzę do siebie po tym wszystkim. Poznałam nową koleżankę i prawie codziennie się widujemy
Dzięki niej znowu uwierzyłam w siebie! Do tego przed wczoraj byłam u ginekologa, powiedział że wszystko coraz lepiej wygląda. Jeszcze jedna paczka antykoncepcji i ją odrzucamy
Wyniki też dobre, od lutego będziemy się znowu starać! Super już się nie mogę doczekać!
Jutro idziemy do MOPSu porozmawiać w tej sprawie. Mam nadzieję, że dadzą nam szansę 
Wczoraj coś zaczęło mnie pobierać, dzisiaj już trochę lepiej, mam nadzieję, że się nie pochoruję!

Starając się o dziecko nie zapominajcie o sobie! Oto kilka walentynkowych rad:
1. Przypomnij sobie Wasz najpiękniejszy wspólny moment, opisz go na pięknej kartce i podaruj swojej drugiej połowie w prezencie. Spróbujcie wspólnie powrócić do tych wspomnień. A może nastroi to Was na coś więcej?
2. Wygospodarujcie trochę czasu i spędźcie go razem aktywnie. Wspólny trening, wspinaczka lub kurs tańca pomogą Wam spojrzeć na siebie nowym, świeżym okiem. Wysiłek doda Wam więcej sił witalnych i wprawi Was w dobry nastrój.
3. Odkryjcie wzajemny masaż stóp – dotyk stóp pozytywnie wpływa na cały organizm, relaksuje i odpręża ciało i umysł. Po kilku wspólnych sesjach masażu poczujecie poprawę samopoczucia, a wzajemny dotyk zbliży Was do siebie jeszcze bardziej.
4. Jesteście już trochę zmęczeni wiecznymi rozmowami o zajściu w ciążę? Nie rozmawiajcie na ten temat przez kilka dni. Nic a nic. Każdy potrzebuje trochę przerwy!
5. Nie poprzestawajcie na Walentynkach - wyznaczcie sobie dziś wspólny przyjemny cel do realizacji w najbliższym czasie. Co powiesz o regularnych cotygodniowych randkach przez następny miesiąc lub rozpoczęciu pisania wspólnego bloga? Eksperci są zgodni, że im więcej przyjemnych rzeczy pary wspólnie robią, tym szczęśliwsze są ich związki w dłuższym okresie czasu.
W poniedziałek byłam też u ginekologa. To była najszczęśliwsza moja wizyta u niego od samego początku, bo dał nam zielone światło. Powiedział, że ciąża pozamaciczna się już wchłonęła i od tego cyklu co będzie możemy zacząć starania!
Oczywiście może to nie być takie proste, bo prawy jajowód już się nie nadaje i gdybym znowu zaszła w ciążę przy owulacji z tego jajnika, to historia by się powtórzyła bo są na nim zrosty...Musimy więc czekać na owulację z lewego jajnika, co jak lekarz powiedział może być w tym cyklu a może być też za pół roku, nie wiadomo, ale ja i tak się cieszę i jestem dobrej myśli, bo w końcu znowu coś się będzie działo w tym kierunku!
Za nami Święta, był to cudowny czas spędzony z rodziną i nieplanowane spotkanie w drugi dzień Świąt u mnie w domku, przyszła babcia z partnerem, rodzice, ciocia z córką, wujek z żoną i dziewczynkami (Otylką - moją chrześnicą i Helenkom) oraz mój chrzestny z żoną. Było bardzo rodzinnie do tego jeszcze spadł śnieg, czego chcieć więcej na Święta Bożego Narodzenia? Postanowiłam się już nie dołować i patrzeć optymistycznie w przyszłość, ciekawe jak długo tak dam radę. Nie ważne, puki co jest dobrze i nie będę tego psuć

JUPI!! Udało się
Jest pęcherzyk na lewym jajniku 16mm. Lekarz powiedział, że owulacja będzie dość szybko i żeby już w sylwestra się starać
Tak bardzo się cieszę. Może Nowy Rok przyniesie mi dzidziusia? Byłoby cudowanie
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 grudnia 2014, 18:51

Już się nie mogę doczekać jutra, w końcu ten rok się skończy, bo mam go już serdecznie DOŚĆ!
Test owulacyjny negatywny
nie wiem co z tego będzie ehh...Nienawidzę tego roku! Im bliżej końca tym gorzej. Mieliśmy spędzić sylwestra w gronie znajomych i co? Jedni chorzy, a drudzy w szpitalu! Co za pechowy rok. Nawet na koniec daje w kość!
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 grudnia 2014, 15:04
Ja nie chorowałam na ospę, nie rozumiem takich ludzi...Wie, że się staramy o dziecko i nie informuje mnie, że ma chore dzieci i naraża mnie na zarażenie
Brak mi słów 
Kolejny test owulacyjny negatywny, ale kreska testowa z dnia na dzień coraz ciemniejsza, nie wiem czy ma to jakieś znaczenie. Testy mi się już skończyły, teraz mogę polegać jedynie na teperaturze, która też jak na złość ciągle niska.
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 stycznia 2015, 14:36
Dzisiaj się pokusiłam i zmierzyłam sobie po południu temperaturę ciała i w pochwie. Temperatura ciała 36,4, natomiast w pochwie 37,35...
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 stycznia 2015, 15:43
Teraz mnie denerwuje to OF, ciągle mi zmienia datę owulacji
a lekarz wyraźnie powiedział, że owulacja będzie wcześniej niż 16 dc! Wrr...
No to testy pokazały znowu 2 kreseczki miejmy nadzieję, że tym razem wszystko dobrze się skończy na porodówce

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/fea44e4839f4.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/f6d73b8078ac.jpg
Troszkę kiepsko widać tą drugą kreskę na zdjęciu, ale w rzeczywistości jest wyraźna

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 stycznia 2015, 10:40
Na usta cisną się słowa refrenu piosenki Trzeci wymiar - Zapomnij o tym:
"A teraz śpij teraz śpij i zapomnij o tym
Co widziałeś, co słyszałeś, co przeżyłeś śnij i
Pomyśl, że to sen, że to wcale nie działo się
Tak będzie lepiej śpij."
Jest mi strasznie smutno i czuję ogromna pustkę po tym co się stało. Najbardziej obawiałam się, że z mężem się od siebie oddalimy. Początkowo jednak wszystko wskazywało, że tak się nie stanie, ale chyba jednak się pomyliłam. Był przy mnie w szpitalu, ale już tam odczuwałam, że przyjeżdża dlatego, że tak wypada, bo moja mama chciała przyjechać, a nie miała z kim. Po paru godzinach on ciągnął do domu. Nawet jak przyjeżdżał, to nie rozmawialiśmy ze sobą. Ciągle powtarza, że mnie kocha, a tak naprawdę nawet ze sobą nie rozmawiamy. Wczoraj poszłam do spowiedzi, miałam nadzieję, że też pójdzie, ale nie wiem czemu się łudziłam. Bóg i Kościół są dla mnie bardzo ważni. Rodzice ze mną nie chodzili na coniedzielną mszę, gdy byłam dzieckiem. Moja historia z kościołem zaczęła się dopiero w gimnazjum tak na poważnie i całkiem przypadkiem trafiłam wtedy do Oazy, bo kuzynka prosiła mnie, żebym jej towarzyszyła na pierwszym spotkaniu, wtedy postanowiłam zostać w tej wspólnocie i tak zaczęłam budować swoją wiarę. Uważam, że na dzień dzisiejszy zbudowana jest ona na mocnych fundamentach, które sama mimo przeciwności losu wznosiłam. Często śmiano się ze mnie, zniechęcano mnie do kościoła, ale ja uparcie się temu przeciwstawiałam i dzisiaj jestem z siebie dumna. Bardzo mi zależało, żeby mój partner choć trochę podzielał moje zdanie na temat wiary, ale niestety. Mój M. chodzi do kościoła tylko dlatego, bo go tam ciągnę i już się przyzwyczaił, jednak zawsze przystępowaliśmy do komunii razem. Wczoraj był wyjątek. Wczoraj była msza za mojego dziadka, którego bardzo kochałam i kocham, dlatego zależało mi bardzo, żeby przystąpić do komunii. Mąż jednak został w ławce, łzy napłynęły mi do oczu, bo nigdy się jeszcze tak nie zachował, poczułam jakby już coś pękło, jakby coś się zmieniło. Wróciliśmy do domu. Nie rozmawialiśmy ze sobą, ktoś do niego dzwonił to wyszedł do salonu, jak po chwili poszłam do niego, to on poszedł do kuchni i tam toczył rozmowę. Doszło do mnie, że my tak naprawdę nie mamy żadnych wspólnych tematów, że od jakiegoś czasu po porostu ze sobą nie rozmawiamy, że nie mamy o czym rozmawiać. Nasza konwersacja to jedynie wyznanie sobie, że się kochamy, ale przedstawienie swoich pomysłów, zwłaszcza to mąż mi je przedstawia, chodzi głównie o pieniądze. Wymyśla już coraz głupsze pomysły, z którymi ja się nie zgadzam no i wtedy zazwyczaj jest foch...Boję się tego oddalenia, ale nie mam siły walczyć
Wczoraj ryczałam cały wieczór, aż zasnęłam, a on się tylko głupio pytał, co się stało...Wszystkie uczucia mi się mieszają, patrząc na zdjęcia ze ślubu ryczę, przypominam sobie jacy byliśmy szczęśliwi, zakochani i to nie były tylko słowa! Pamiętam jego pierwsze spojrzenie, uśmiech, jego pierwszego sms'a "przepraszam, ale chyba się w tobie zakochałem", nasze wycieczki w których nie liczyły się pieniądze. Pamiętam, że codziennie pisał, że tęskni chociaż mieliśmy się za parę godzin zobaczyć. Wiem, że życie wiele weryfikuje, ale strasznie tęsknię za tamtymi chwilami. Teraz już nie dostaję od niego czułych sms'ów, nawet nie odpisuje jak ja mu coś miłego napiszę. Gdy byliśmy kiedyś na kawie, to wypił ją jednym łykiem i pytał, czy idziemy...kiedyś tak nie było. Najgorsze jest, to że coraz częściej rozmyślam o innych mężczyznach ze swojego życia. Mąż już nie gra pierwszej roli w moich snach i marzeniach. Wiem, że to okrutne, ale tak po prostu jest
Potrafię snuć marzenia o facecie, którego raz na oczy ujrzałam, a nie o swoim mężu, ale co ja mam z tym zrobić? Nasze rozmowy kończą się kłótniami, czego nie chcę. Gdy mówię mu, że tęsknię za romantycznymi randkami, to on sprowadza wszystko do pieniędzy, a przecież kupienie kwiatka i zabranie mnie raz na jakiś czas do restauracji, czy spacer to nie jest duży wydatek, tym bardziej że wcześniej sobie mogliśmy na to pozwolić mimo, że mieliśmy mniej pieniędzy
Jestem romantyczką, czytam romanse, oglądam komedie romantyczne i chciałabym być choć trochę tak traktowana jak te bohaterki. Dostawać romantyczne smsy, znaleźć na stole kartkę ze zwykłym napisem "Kocham Cię! Miłego dnia", a oprócz tego słyszę jak toczy rozmowy przez telefon bardziej ciekawe niż ze mną. Nie wiem, czy ja jestem taka nudna? Dlaczego nie umiemy ze sobą rozmawiać? Stało się wiele przykrych rzeczy, ale to nie powód, aby jeszcze tych przykrości sobie dokładać
On żyje teraźniejszością i przyszłością, ja niestety często powracam do przeszłości i może dlatego przeoczyłam chwilę, w której on się tak diametralnie zmienił?Boże spraw, abyśmy się nie pogubili!