Czas goni. Jakoś ogarnąć się nie mogę. Godzina 10.00 ja siędzę w piżamie, zęby nie umyte, w chacie bałagan. A ja ovu się zajmuję.
Trochę wzięłam się za swój tłusty tył. Dzisiaj jak popracuję jadę na wycieczkę rowerową. Skoro w ciąży nie jestem to może chociaż zadbam o dupę.
Jakoś mijamy się D. Gadać nam się nie chce. Czasu wspólnie nie spędzamy. Chciałabym gdzieś pojechać, coś zrobić razem, ale wiecznie odpowiedź: "czasu nie mam, zmęczony jestesm". Zastanawiam się czy tak będzie wyglądać nasze życie ? Ale może jęczę.
Chwilowo unikam kontaktu z człekami. Drażnią mnie. Ciekawe czy ja tak samo ich drażnię
Dobra, ostatnie 20 min i biorę się do roboty.
O 18 przychodzą oglądać mieszkanie. A tu taki burdel. Może ja popracuję a to samo się zrobi.
Cycki bolą. Śluzu brak, temperatura spadła. Super. Ovu dzisiaj pokazał kiedy... MIAŁAM owulację. Dziękuję CI ovu. Czas współżycia dobry. Ale jakoś nie mam nadziei, że się udało.
Detektor ciąży przyznał mi.... 2pkt... czy to ma mnie podnieść na duchu? 2/100- ekstra.
Temp. minimalnie idzie w górę. Oznak ciążowych brak. Miło
Latam z kijami jak głupia i po tygodniu licze na efekty
Zaniedbałam się przeokropnie. Wiecznie nieułożone włosy. Brwi to już tak zarośnięte, że kaczka mandarynka by się ich nie powstydziła.
Nie chce mi się nawet nasmarować balsamem. Nie mówiąc o tematach depilacji -.-
Dziś pokusiłam się pójść do pracy bez makijażu...
Nawet nie wiem co się ze mną dzieje.
Choć była chwila nadziei,że tamten był dobry. Przez 5 lat powinien się człowiek przyzwyczaić do @!
Unikam moich przyjaciółek.
Jestem dziwnym człowiekiem!
Projekty pozamykane. Nuda.
W robocie chujnia. Najgorzej pracować z ludzmi, którzy życia swojego nie mają. Nuda.
Przeprowadzka wisi. D. się do niej nie pali. W sumie też mnie to wali.
Nie zapisałam nas jeszcze do kliniki. Dziwny brak nadziei mam. Tempkę nawet walę.
Marzę o wakacjach.
Rozważam opcję samotnego wyjazdu na kilka dni na jakieś zadupie. Potrzebuję odnaleźć siebie.
D. został bogiem seksu. Po prostu go nie poznaję Chwilo trwaj.
Żłopię wino. Dionizosie kocham cię za wino.
Siedzę z maską na ryju. Kot zalega obok mnie. Płodne niby być powinny.
Ale na wszelki wypadek "spontaniczna" kopulacja będzie.
Gdzie są czasy, że seks był gdziekolwiek, kiedykolwiek i jakkolwiek?
Przeprowadzka w trakcie. Po co człowiek gromadzi tyle pierdolników?? A żeby było śmiesznie nie mam np. dwóch jednakowych kubków Za to 14 ramek na zdjecia...
Po dniach płodnych. Szczerze mówiąc straciłam nadzieję. Ciąże moich przyjaciółek uświadamiają mi, że pewnie nigdy nie będzie dane mi zostać matką.
Ja wziełam 2 dni wolnego wczoraj i dzisiaj, ale skoro nie mam do czego przewieżć rzeczy to sobie stoją w kuchni Chciałam Wam wrzucić zdjęcie kociego pomocnika, ale nie umiem -.-
Moja urojona ciążą ma 6 pkt.
Upały dają mi w kość. Nie jestem typem ciepłolubnym. 22 st by mi wystarczyły :)Ale tóż to dopiero początek wakacji. Alergia zagościła na dobre. Więc jakby wszystko w komplecie sie nakłada.
Już po przeprowadzce. Nadal w kartonach. Ale na swoim. Cieszę się wszystkim. Nową kuchenką, kupionymi kafelkami, działającym światłem, pogodnym wieczorem, seksem na nieskrzypiącym łóżku.
Jestem zmęczona do granic możliwości. Wyglądam jak kupka nieszczęścia.
Z D. nam dobrze. Jak mówi moja największa miłość- Krzyś mój chrześniak lat 3,5- "ciociu miło jest prawda, miło?" No miło jest
Unikam kontaktu z ludźmi do minimum. Praca to już i tak nadmiar.
Wszystkie starania odłożone. Czasu nie starczyło. Tempki nie mierzę, bo to i tak nic nie daje. Ostatni cykl dał nadzieję. Jak dał tak i zabrał. Lipiec i sierpien odpuszczamy. We wrześniu wrócimy do starań. Póki co żłopię wino na moim "tarasie", ktory powstanie w pryszłym roku
Za ostatni projekt wpadło trochę kasy. Nawet więcej niż się spodziwałam. A tu już następny mam. Fajnie, że coś się dzieje.
Przy oczach pojawiły się nowe plamy...ewidentnie hormonalne... Żyć nie umierać.
Któraś z Was stosowała inofem?
Ale w sumie powinnam jej podziękować o relacje z D. zmieniły się o 180 stopni. Miesiąc miodowy trwa.
Bzykamy się jak 20-latkowie.
D. kupił mi nowy samochód. Moja audica już się sypała. Tera mam piękną subarynę. Cieszę się nią jak dziecko, choć ciągle uczę się ją prowadzić.
Mieliśmy we wrześniu lecieć do Hiszpanii, niestety nie uda się.
Ciąży nadal nie ma. Nie mierzę tempki. Nie wykupiłam premki, bo nie warto tracić kasy dla kolorowych kropek i bezsensownych nici nadziei. Nie zwracam nawet uwagi na owulację czy jej brak. Przestałam nawet żrić kwas foliowy. Za to nie żałuję sobie wina. Bardzo nie żałuję.
Schudłam 6 kg przez stres ostatnich tygodni. Wczoraj musiałam kupić spodnie bo wszystko leci mi z zada.
W pracy sporo pracy. Marzę żeby skończyły się te nieszczęsne wakacje.
Ciąże moich przyjaciółek mają się dobrze. Jedna rodzi we wrześniu, druga w grudniu. Długo unikałam spotkań z nimi. Ale że to dobre przyjaciółki nie odpuszczają. Mam szczęście, że je mam.
Moje cykle ostatnio były 26 dniowe. Zgodnie z tym powinnam dostać @ wczoraj. Ale może wróciły 28 dniowe cykle więc przyjdzie jutro.
Kilka dni temu. Umówiłam się ze starym znajomym na wypad na miasto. W jednej z knajp,w której delektowaliśmy się trunkami, przy stoliku obok, siedzą znajomi. Para na oko 25-28 lat. On wydziarany po szyi, dres, czapka na łbie. Ona peto w ryju. Na potrzebę opowieści nadaje im kryptonim patologia 1. Ich towarzyszka, na oko 30-32 lata. Ciepły dres, czapka z daszkiem, peto w ryju. Kryptonim: patologia 2.
Godzina 22 z górką. Patologia 1 i 2 siedzą przy piwie. Patologia 2 z dzieckiem, około 6 lat. Dziewczynka ubrana w letnią sukienkę na ramiączkach ( dla porównania ja: bluzka, sweter, skóra), mówi do matki: "mamusiu chodźmy już, zimnio mi". A "matka" : "co mnie to obchodzi, daj mi swięty spokoj". No i nie wytrzymałam. Ogólnie jestem osobą nieobojętną. Gdy matka szarpie dziecko- reaguję. Gdy biją zwierzę- reaguję. Gdy pies sra do piaskownicy- reaguję. I pytam patoligii 2 czy uważa swoją odpowiedź za słuszną, gdy siedzi ubrana w gruby i ciepły dres, a jej corka w letniej sukience. I czy wydaje jej się za stosowne o tej godzinie żłopać piwo zamiast kłaść dzieci spać. Ze strony patologii 2 padło kilka stwierdzeń mało przychylnych. Na szczęście mój Znajomy, też należy do osob "reagujących". Pani pozbierała się i poszła. W tym czasie patologia 1- patol między jednym a drugim piwem poszedł po czteropaka do sklepu. Paniusia siedzi z 2 dziewczynkami. Patol wraca, dziewczynka marudzi. Ona "wez sie nia zajmij, zrób coś z nią". On: "sama się zajmij, co mnie to obchodzi". Teraz kurwa pytam gdzie jest ta pierdolona sprawiedliwość??? Ja, wykształcenie, 3 języki, dobra praca, swoje wyszalałam. Nowy dom, samochód, jakieś oszczędności. D. wykształcenie, dobra praca. Wyszaleliśmy się, dojrzeliśmy, ustabilizowaliśmy nasze życie. Dlaczego ja muszę co miesiąc, wraz z @ przeżywać dramat i zastanawiać się dlaczego to spotyka mnie? Dlaczego D., ktory tak kocha dzieci, musi zadowolić się naszym chrześniakiem? Zdrowe odżywianie, sport, brak sportu, ziółka, pozycje, badania. I w dupie. A takie mendy parszywe lęgną się jak króliki? Kurwa, pierdolona niesprawiedliwość tego zasranego świata! I chuj
No, a co was połączyło? Jak długo jesteście razem?
Przeznaczenie