Rano zauważyłam wpis znajomej o treści wskazującej na zaciążenie. Bezmyślnie polajkowałam i zostawiłam gratulacje. Minęło ledwie kilka minut, a w prawym górnym rogu migocze info o kolejnym komentarzu. Z ciekawości wchodzę, a tam istna burza słów Jej najlepsza przyjaciółka dość trafnie wytknęła jej fakt, że chwalenie się ciążą chwilę po zrobieniu testu zakrawa o kuszenie losu. I nie gratulowała jej jak wszyscy tylko życzliwie pożyczyła, aby zdrowo dotrwała do magicznego momentu kiedy ryzyko spada. Świeża ciężarówka nie mogła znieść tej zniewagi i poleciały inwektywy. Łącznie z wytykaniem zazdrości bo sama zajść nie może. Po powrocie męża z pracy dowiedziałam się, że to nie jest dziecko(jak podejrzewałam) prawie-ex-męża, tylko faceta(kochanka?) z którym spotyka się ledwie 1,5 m-ca. I który na jej nieszczęście kopnął ją w tyłek jeszcze dziś. No cóż. Karma za to, że zdradzała męża? Może.
Przed chwilą zaś, znajoma pochwaliła się rozpoczęciem starań o bobasa. Po chwili dodała kolejny wpis z mini-modlitwą coby się udało. Polajkowała już milion stron o zachodzeniu, byciu w ciąży i innych okołoporodowych. Jej facet napisał jej żeby ochłonęła bo przecież dalej jest na pigułkach. Które odstawić ma po ślubie...w kwietniu. Czyżby Pan Młody miał mieć niespodziankę? Czy tylko panna nadgorliwa?
Ja nie wiem czy to czasy są dziwne czy ja? O naszych staraniach wiedzą rodzice i kilku przyjaciół. O ciąży przed magicznym 3 m-cem dowiedzą się tylko rodzice i zainteresowany małżonek. Ewentualnie przyjaciele jeśli będzie impreza i nie damy rady tego ukryć. A wyciąganie każdego aspektu życia na fb? Po to żeby się chwalić setkom znajomych? Żeby ktoś pozazdrościł czy tylko dla gratulacji?
Rano zauważyłam wpis znajomej o treści wskazującej na zaciążenie. Bezmyślnie polajkowałam i zostawiłam gratulacje. Minęło ledwie kilka minut, a w prawym górnym rogu migocze info o kolejnym komentarzu. Z ciekawości wchodzę, a tam istna burza słów Jej najlepsza przyjaciółka dość trafnie wytknęła jej fakt, że chwalenie się ciążą chwilę po zrobieniu testu zakrawa o kuszenie losu. I nie gratulowała jej jak wszyscy tylko życzliwie pożyczyła, aby zdrowo dotrwała do magicznego momentu kiedy ryzyko spada. Świeża ciężarówka nie mogła znieść tej zniewagi i poleciały inwektywy. Łącznie z wytykaniem zazdrości bo sama zajść nie może. Po powrocie męża z pracy dowiedziałam się, że to nie jest dziecko(jak podejrzewałam) prawie-ex-męża, tylko faceta(kochanka?) z którym spotyka się ledwie 1,5 m-ca. I który na jej nieszczęście kopnął ją w tyłek jeszcze dziś. No cóż. Karma za to, że zdradzała męża? Może.
Przed chwilą zaś, znajoma pochwaliła się rozpoczęciem starań o bobasa. Po chwili dodała kolejny wpis z mini-modlitwą coby się udało. Polajkowała już milion stron o zachodzeniu, byciu w ciąży i innych okołoporodowych. Jej facet napisał jej żeby ochłonęła bo przecież dalej jest na pigułkach. Które odstawić ma po ślubie...w kwietniu. Czyżby Pan Młody miał mieć niespodziankę? Czy tylko panna nadgorliwa?
Ja nie wiem czy to czasy są dziwne czy ja? O naszych staraniach wiedzą rodzice i kilku przyjaciół. O ciąży przed magicznym 3 m-cem dowiedzą się tylko rodzice i zainteresowany małżonek. Ewentualnie przyjaciele jeśli będzie impreza i nie damy rady tego ukryć. A wyciąganie każdego aspektu życia na fb? Po to żeby się chwalić setkom znajomych? Żeby ktoś pozazdrościł czy tylko dla gratulacji?
-Pobzykamy się?
-Nie chce mi się. Jutro rano mnie obudź wcześniej
-A owulka?
-Nie zając nie ucieknie.
Przynajmniej wróciliśmy to seksu jako seksu, a nie jako rozmanażania
-Pobzykamy się?
-Nie chce mi się. Jutro rano mnie obudź wcześniej
-A owulka?
-Nie zając nie ucieknie.
Przynajmniej wróciliśmy to seksu jako seksu, a nie jako rozmanażania
Dziś mija równe 7!! dni bez papierosa Powiem wam, że wychodzi nam brak pieniędzy na dobre Więcej patrzę na to co jemy, wyrzucamy mniej jedzenia. Aż mi wstyd jak pomyślę ile tego wszystkiego szło do kosza...Jak nie musiałam myśleć ile wydaję to kupowałam dużo za dużo. Kilka dni temu umówiliśmy się z mężem, że jak tylko znajdę pracę to wybierzemy się do kliniki leczenia niepłodności.
W związku z tym dziś rano odwiedziła mnie koleżanka. Jakiś czas temu wspominała, że umówili się na wizytę w gynacentrum. I nie wyszło mi to na dobre.
Pierwsza wizyta kosztowała ich aż 1000 zł. O czym dowiedzieli się dopiero płacąc. Wykonano podstawową dignostykę:
-Progesteron
-Prolaktyna
-Estradiol
-FSH
-LH
-Testosteron
-TSH
-AMH
-Inhibina B (?)
-SHBG (?)
-anty-TPO (?)
-DHEA S
-HIV
-HCV
-Morfologia
-Ogólny mocz
-Nasienie
Z czego część będzie powtarzana co miesiąc lub co dwa, a nasienie co 3 m-ce przez cały okres trwania leczenia w klinice. Dodatkowo jako podstawową diagnostykę zlecono sono-HSG. Kolejne 500 zł. Koleżanka zapłaciła jeszcze 130 za kolejną wizytę na której chciała odebrać wyniki(ponoć musiała się wykłócać żeby je wydali z kartoteki). Póki co zrezygnowali z kliniki, chcą odłożyć trochę grosza. Bo nie da się wydawać co miesiąc kilkaset złotych ot tak. Sama teraz nie wiem. Rozważam iście zły plan. Ostatnio teściowie wzbogacili się na sprzedaży nieruchomości...a strasznie zaczynają naciskać na wnuka. Może by tak im pojęczeć jakie to wszystko drogie. Podejrzewam, że podjęli by się finansowania tego przedsięwzięcia Tym bardziej, że 35! letnia szwagierka podpisała "lojalkę" że nie zajdzie w ciąże w ciągu najbliższych 5 lat. W stosunku do niej rodzice stracili nadzieję. Sami nam kiedyś(po roku starań?) proponowali, że jeśli trzeba będzie to pomogą z kasą na lekarzy. Bo na chwilę obecną po prostu nas nie stać na chodzenie po klinikach. A po półtora roku starań naturalnych już nie wierzę w powodzenie.
Aaaaa i w końcu znalazłam pracę! W sklepie i za najniższą, ale lepsze to niż siedzenie bezczynnie w domu
Aaaaa i w końcu znalazłam pracę! W sklepie i za najniższą, ale lepsze to niż siedzenie bezczynnie w domu
Nie jestem pewna na 100% kiedy była owu. To tylko takie wróżenie z fusów(bólu jajnika), ale teoretycznie dziś/jutro powinnam dostać okres. Zawsze przed plamię, a teraz tylko sporo kremowego śluzu. Pojawiła się iskierka, której się boję jak diabli.
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 lutego 2017, 16:07
W poniedziałek powtórzę o ile nie dostanę @.
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lutego 2017, 12:46
Trzymam kciuki żeby się udało! Ja tez sobie marzyłam ze pięknie byłoby ogłosić rodzinie w wigilie ze jestem w ciąży. A tu niestety dzisiaj @. Już 21cs! Szok. Wesołych Świat! A dla rodzinki może zrób coś sama? Np. Upiecz pierniczki i ładnie zapakuj ...