Po USG III trymestru mieliśmy trochę zamieszania z podejrzeniem cukrzycy, a wszystko przez wody, które wyszły na poziomie 26... Dostałam zalecenie zrobienia kolejnej krzywej (pierwsza wyszła ok, chociaż wynik na czczo zbliżał się już do granicy, bo wynosił 90).
Tydzień później miałam kolejna wizytę ustaloną wcześniej. I na tej wizycie wody w normie. Spadły do 15. Lekarz nadal podtrzymuje decyzję o krzywej.
Położna przyniosła mi drugi glukometr (pierwszy dostałam w drugim trymestrze od endokrynologa). Jest przeciwna krzywej. Radzi, żeby umówić się do diabetologa, żeby on spojrzał na wynik krzywej i moje dotychczasowe pomiary z glukometru. Załatwia mi skierowanie i tydzień później idę na wizytę. Cukry mierze cały czas pierwszym glukometrem i ciągle na czczo wychodzą w okolicy 98.
Na wizycie diabetolog stwierdza, że nie ma wskazań i do kolejnej krzywej, i do stwierdzenia cukrzycy. Glukometry mają granicę błędu, a pomiar z nich nie jest wartością diagnostyczną. Zleca wykonanie hemoglobiny glikowanej i dwukrotnie glukozy na czczo. Wyniki wychodzą super 83 i 87 🙂. Położna zadowolona, że walczyła o brak krzywej 😁.
Na wizycie w środę lekarz odpuszcza już całkowicie temat 🙂🙆. Wody jeszcze bardziej spadły, młoda wymiarowo jest ok (idzie niemalże identycznie jak Czarek, różnica ok. 50g). Szyjka miękka, młoda głową w dół. Na drugi dzień położna mówi, że nawet nisko siedzi, co w sumie odczuwam. Szczególnie dzisiaj kiedy masakruje mi i szyjkę, i odbyt 🙈. Mąż robił mi masaż tyłka 🤣. Pomogło! 😃
Zgaga nadal dokucza 😑. W ogóle franca nie odpuszcza. Nieważne co zjem.
W tygodniu biorę się za pakowanie torby. Niby do połowy listopada jeszcze trochę, ale donoszona ciąża wypada w ostatnim tygodniu października, a to już jednak całkiem za chwilę 🤣. Komoda z ubrankami niegotowa, wanienka będzie w poniedziałek, gondolę do wózka upolowaliśmy za niewielką kwotę i sprzedająca zgodziła się ją wysłać. Trzymajcie kciuki, żeby to się udało 😅.
Z Czarkowych spraw to wzięliśmy się w środę za odpieluchowanie i idzie naprawdę nieźle 🙂. Noce suche w ciągu dnia są postępy. Dzisiaj (sobota) i wczoraj cały dzień bez wpadek. No dobra, jedna wpadka, bo ojciec olał, że syn mówi, że chce siku 😅. Dzisiaj założyliśmy majtki i nic nie zmieniły (podobno często dzieciom po założeniu majtek wydaje się, że mają pieluchę, odzywa się pamięć mięśniowa i zaczynają się wpadki). W poniedziałek wraca do żłobka. Jesteśmy przygotowani na to, że może być różnie, ale panie dostaną konkretną instrukcję i mam nadzieję, że będzie dobrze 🙂. Czaruś jest taki dumny z siebie i tak się cieszy 😌.
Dla mam, które mają odpieluchowanie przed sobą, mega polecam poradnik "Mamo, chcę kupę" 🙂.
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 października 2023, 00:26
Wszystko (prawie) o czym pisałam w zeszłym tygodniu udało się zrealizować 🙂.
Torba spakowana. Zostało kilka rzeczy do dorzucenia, w tym jedzenie. Ciężka to była przeprawa, mimo że wcześniej zrobiłam listę i myślałam, że tylko powrzucam i wsio. No, ale nie. Musiałam wszystko popakować w woreczki strunowe i opisać, żeby nie było bałaganu i żeby mąż albo położna mogli szybko znaleźć, co trzeba. Trochę zmieniłam system w porównaniu do poprzedniego pakowania. Dwa lata temu miałam ze sobą tylko walizkę. Wylądowałam wcześniej na wywołaniu, na patologii i tą walizkę ciągle musiałam otwierać i coś z niej wyciągać. Nie było to dla mnie zbyt wygodne. Teraz dokupiłam torbę zakładaną na rączkę od walizki, do której spakowałam wszystko, co będzie potrzebne typowo do porodu. Jeśli znów mnie czeka wywołanie, trochę tą torbę zmodyfikuję. Nie jest ciężka i będzie na pewno poręczniejsza w obsłudze, niż walizka, do której musiałam ciągle się schylać. Na razie jestem zadowolona. Zobaczymy, co przyniesie praktyka 😃.
Komoda nadal niegotowa, ale wyciągnęłam wszystkie ubranka po Czarku, które miałam popakowane w worki próżniowe. Zrobiłam w nich porządek segregując na rozmiary i zaczęłam pranie. W tygodniu muszę zrobić miejsce w naszej szafie na ubrania Czarka, które trafią do niej z komody, a komoda zostanie już tylko do Młodej.
Wanienka i stelaż przyszły.
Gondola też doszła i jest ok. Co prawda wydaje się być trochę przykurzona albo przybrudzona z zewnątrz, więc będę musiała to jeszcze jakoś ogarnąć, bo trochę kłuje mnie w oczy. Na szczęście w środku jest czyściutko 😅. No, ale daliśmy ok. 300 zł z przesyłką, a nowa kosztuje 700-850, więc myślę, że nie ma co wybrzydzać 😃.
Z Czarkiem dalej walczymy. Siku idzie super, ale dramat jest przy kupie 😪. On wszystko wie i wszystko rozumie. Wie, że czuje, że idzie kupa. Wie, gdzie ma ją zrobić i jak. Ale mimo to ma jakąś blokadę. Podobno w przypadku kupy tak bywa. I w sumie nie ma co mu się dziwić. W końcu niemal dwa lata robił kupę w inny sposób. Mam nadzieję, że czas wystarczy i z każdym dniem będzie lepiej.
Czarek ma bostonkę na 90%. Jutro idziemy to potwierdzić do lekarza. Nie przechodzi póki co źle. W nocy z czwartku na piątek miał stan podgorączkowy i już nie poszedł do żłobka. Wczoraj zauważyłam na podniebieniu krostki, trochę wyglądające jak nadżerki i przy kąpieli wypryski na łydce. Dzisiaj doszły niewielkie wypryski wkoło ust, więcej na nogach i jedna na ręce. Na wewnętrznych stronach stóp i dłoni pusto 🤷.
Jakby tego było mało to idzie jeszcze dolna, lewa piątka.
Także fajnie się dzieje przed tym porodem. Nie za nudno jest.
Dzisiaj brzuch mi strasznie dokuczał. Dużo twardniał, od czasu do czasu coś zakłuło. Młoda już się tak nie wiertoli jak kiedyś tylko wypycha się leniwie. Na szczęście daje spać w nocy. Albo po prostu mi nie przeszkadza wiercące się dziecko 😅. Z Czarkiem było tak samo. Nie umiem pojąć jak niektóre kobiety nie mogą spać przez chodzący brzuch 🤣.
W środę byłam u fizjo. Podobno MDM super, brak napięć. Jak dojdzie do porodu sn to powinno pójść sprawnie. Przed porodem jeszcze jedno spotkanie już typowo na rozluźnienie. Tak mi nagadała o tych wspaniałych mięśniach, że w nocy pierwszy raz w tej ciąży miałam sen. I to w dodatku sen o porodzie 😂. Wszystko poszło super, a ja bez problemu urodziłam małą, czarną kulkę (wtf) 😂.
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 października 2023, 22:29
3485 g i 54 cm, 10/10 w skali Apgar.
Jest śliczną blondyneczką i momentami wygląda identycznie jak brat 🙂.
W tym wszystkim promyczkiem jest tylko to, że Czaruś naprawdę kocha Rozalkę i tak bardzo go do niej ciągnie. Najchętniej przytulałby, głaskał i całował ją cały czas. Niestety trochę musimy go izolować, bo zaraził małą RSV i na tydzień trafiłyśmy do szpitala (po rozmowie z moją położną stwierdzam, że chyba trochę na wyrost 😩). Po powrocie do domu dalsza izolacja, bo mąż złapał covid.
Za 2 tygodnie Czarek musi wrócić do żłobka, bo mąż wraca do pracy... Boję się myśleć.
Wiem, chaos w tym wpisie.
Jak w naszym życiu przez ostatni miesiąc 🙈.
Aa to już bliżej niż dalej :) powodzenia na ostatniej prostej !!! 🍀🍀🍀
Pakuj torbę pakuj, czas szybko leci 😎😁 a będziesz podejmowała próbę SN? Nie ukrywam ze od poczatku Twojej ciąży czekam na historie porodową vol 2 🤪😂
Haha, Karo 😁. Tak, jak się da to jak najbardziej chcę vbac 🙂. Na razie chyba nie ma żadnych przeciwwskazań 🤔. Boję się cesarki przy dwójce maluchów, bo po pierwszej długo dochodziłam do siebie. Wiem, że pewnie teraz byłoby inaczej, bo wiedziałabym co i jak, ale jakoś sobie nie wyobrażam siebie takiej obolałej przy szalejącym Czarku 😬. Jak się nie da to na pewno nie będę tak przedłużać tego porodu jak za pierwszym razem i szybciej podejmie decyzję o cc, trudno. Będzie trzeba jakoś to przełknąć 😅.
Simons to trzymam mocno kciuki ✊🤩 Jasne, drugie cc to już z innym podejściem i świadomością także myśle ze będzie lepiej (jeśli trzeba będzie), a jeśli uda się vbac to cudownie, będę trzymała kciuki 😁✊