WIELKA AKCJA PŁODNOŚCI   

Twoje starania o dziecko przedłużają się?
Sprawdź czy możesz skorzystać z dofinansowania
w Klinice Polmedis.
Sprawdź
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 18 listopada 2020, 10:30

      /  Zgłoś
    Agaciorka wrote:
    Joan to co przechodzicie jest bardzo trudne zachowanie starego nie ulatwia wiem to doskonałe bo mam dokładnie tak samo z tym że ja ryczę przy nim i wszystko wyzale albo i więcej co i tak nie przynosi skutków.
    A może u Ciebie by się sprawdziło to co kiedyś mi jedna Bożenka poradziła ( przepraszam nie pamiętam która )
    Może napisz do niego list co czujesz i jak Ty to przeżywasz jeśli nie chcesz przy nim żalów wypowiedzieć.

    Nie będę się więcej rozpisywać bo radca ze mnie raczej słaby ale chcę żebyś wiedziała że całym serduchem jestem z Tobą. Mocno Cię sciskam i tule . Jesteś na prawdę wielka 😘

    dobry pomysł.
    Kiedyś mój stary zrobił podobnie ale on mi napisał długiego smsa jak wyszłam z domu. Nie pamiętam o co wtedy dokładnie chodziło (wydaje mi się, że właśnie brak seksów po ślubie, kiedyś o tym już pisałam, tłumaczył mi chyba dlaczego), pamiętam, że się rozbeczałam w pociągu w drodze na uczelnię :P
    też miał problem wyrazić co się z nim dzieje.

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 18 listopada 2020, 10:40

      /  Zgłoś
    Belie wrote:

    Joan, bardzo Cię rozumiem, że masz trudną sytuację i bardzo trudne emocje przeżywasz. Najlepiej wiesz to tylko Ty. Spróbuj może powstrzymać takie złośliwości jak np te o lekach. Spróbuj porozmawiać tak naprawdę od serducha. Po prostu odkryć się że swoimi emocjami i przeżyciami na temat waszej sytuacji. Może nie od razu, ale jak nabierzesz siły.

    Bardzo mocno trzymam za was kciuki 😘😘😘

    wiesz co, może niekoniecznie miało to na celu złośliwość (przynajmniej nie miał być taki efekt ale wyszło jak wyszło) tylko chciałam rozpocząć jakąś dyskusję, bo my o naszej niepłodności bardzo mało ze sobą rozmawiamy. On nie lubi tego tematu i szybko ucina. A ja nie wiem jak z nim gadać. No ale to też nie wyszło...

    na początku roku mieliśmy taką dłuższą rozmowę jak byliśmy na takim dłuższym spacerze z psem. Wtedy rozmawialiśmy co powiedział nowy lekarz, jaki plan, jakie leczenie. Sam wtedy powiedział, że słabo będzie zostać na starość samemu.... bez dzieci.... Jednak rozmowa doszła do skutku, bo nikt nie mógł uciec ;)

    Teraz na pewno nie będę rozpoczynać z nim żadnej rozmowy, bo wiem, że jestem o krok od wybuchnięcia. A nie chcę też powiedzieć czegoś czego będę później żałować.
    Teraz koniec listopada jest taka eskalacja stresu i nerwów związanego z wizytami i badaniami. On ma też problem ze studiami, zaliczeniami zaległymi i bieżącymi. To go też mocno frustruje i się odbija to na nas.
    Ja czuję, że sama też się muszę uspokoić.

    a wiecie co mnie najbardziej wkurza w starym ?
    że on nie umie w ciche dni
    będzie łaził, łasił się, próbował mnie zmiękczyć
    z nim nawet porządnie się nie można pokłócić i obrazić, bo on długo w ciszy i bez odzywania do siebie nie umie wytrzymać

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 18 listopada 2020, 10:52

      /  Zgłoś
    Kitka ja mam wrażenie, że Ty to czasem ja ;) i piszesz to co ja mam w sercu czy w głowie

    serio, np z tym zblokowaniem.
    Ja jestem uparta jak osioł i sama pierwsza ręki nie wyciągnę. I chociaż mi złość przejdzie to nie podejdę na zasadzie "nie, bo nie" Staram się z tym walczyć i się przełamuje, żeby podejść go przytulić i przeprosić. Sama siebie nie rozumiem czemu w danej sytuacji się zezłościłam i obraziłam. Czuję się czasem jak taka smarkula która się obrazi o wszystko co pójdzie nie po jej myśli. Tupię nóżką i się złości.

    "Najgorsze, że ja tak nie chcę, ale nie umiem tego zmienić. Mam jakieś oczekiwania, jakaś wizję na to"
    ja się najlepiej psychicznie czułam jak sobie poukładałam w głowie i przepracowałam pewne rzeczy. M.in. że po owulacji też się można bzykać. I te bzyki mi sprawiały najwięcej przyjemności. Jednak znowu mi to minęło. Wiem, że w obecnej chwili przy takich wynikach starego nic z tego się nie wykluje ale jak przychodzą płodne to mam wrażenie, że chcę się zmusić bo " a może jednak?". A w tej chwili jak pomyślę, że się trzeba bzyknąć przed badaniem nasienia to mi się rzygać chce. Jak jakiś kuźwa robot.

    ja się najbardziej boję, że to wpłynie na nasze małżeństwo. I pójdzie tak daleko, że ciężko będzie to odbudować. Naszymi działaniami, słowami, myślami kruszymy nasz fundament. A jak fundament pieprznie to budynek nie ma szansy normalnego funkcjonowania.

    Ten rok śmiało mogę powiedzieć, że jest najgorszym w moim życiu.

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 18 listopada 2020, 14:19

      /  Zgłoś
    Odwołałam jutrzejsze sono.
    Przepisałam na za tydzień.

    @ dzisiaj słabsza ale nie mam pojęcia co będzie jutro.
    I tak miały dzisiaj dzwonić potwierdzać.
    To odwołałam sama.

    Jakby okazało się jutro, że tylko delikatnie plamię to zadzwonię, może nikt się nie zapisze na moje miejsce. No ale też nie chciałam blokować miejsca.

    Oby mnie jajka nie zrobiły w konia teraz i nie zdecydowały się na wcześniejszą owulację.

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 19 listopada 2020, 09:14

      /  Zgłoś
    Belie wrote:
    Dziewczyny, tak właśnie patrzę na swoją ferrytynę i do 100 to jej bardzo dużo brakuje.
    Co suplementujecie na te ferrytynę?

    Ja mam taką sytuację, że żelaza mam ponad 100, a ferrytyny tylko 47. Kiedyś lekarka mi mówiła, że w mojej sytuacji żelaza nie powinnam suplementowac

    ja miałam żelazo raz 25 a raz 130 (różnica 3 tygodni między badaniami).
    A ferrytyny przy normie 13-150 miałam 6....

    i lekarz tłumaczył, żeby żelaza nie robić (zlecała mi poprzednia gastro i nie widziała problemu w tym, że się czuje jak kupa - stwierdziła, że widocznie taka moja uroda) bo na poziom żelaza będzie miało wpływ co np zjadłaś na kolację poprzedniego. Zamiast poziomu żelaza właśnie ferrytyna plus morfologia.

    i przy takiej ferrytynie dostałam skierowanie do szpitala na kroplówki, bo nie mogę brać tabsów (poprzednia gastro mi mimo tego dawała, ale bez efektu w wynikach, za to z efektem zaostrzenia stanu zapalnego jelita, które trzeba było finalnie leczyć sterydami)
    i po kroplówkach czułam się jak młody bóg przez jakiś czas :D a ferrytynę miałam ponad 500 :P

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 19 listopada 2020, 09:17

      /  Zgłoś
    Kamcia wrote:
    Ja właśnie nie rozumiem jak to się dzieje że hemoglobina mam w porządku (13) a ferrytyna niziutkl. Całe wakacje wpierdzielalam koktajle z selera naciowego a wcześniej piłam soczki z buraka o nic to nie zmieniło

    bo najpierw organizm czerpie z zapasów (to właśnie jest ferrytyna) a dopiero potem leci morfologia

    ja miałam wtedy niską ferrytynę i niską hemoglobinę
    potem po kroplówkach oba wzrosły

    teraz mam niską ferrytynę ale hemoglobinę jeszcze w normie. hemoglobina poleci później

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 19 listopada 2020, 09:25

      /  Zgłoś
    Lulu mój jest dokładnie taki sam.
    Pierwsze badania nasienia zrobił po 2,5 roku starań
    a wiesz jakie było jego wytłumaczenie ? bo koledzy z pracy robili i wyniki mieli ok to on na pewno też ma. Wtedy mu jeszcze wyniki wyszły dobre (znaczy nie rewelacja ale w granicach normy WHO)

    on ma w dupie, żeby coś sam załatwić, bo wie, że ja to zrobię
    zapisać do lekarza, na badania, wykupić receptę, wyliczyć kiedy powtórne badania itp
    nawet on u lekarza nie słucha, bo wie, że ja jestem i ogarnę....

    dlatego mnie wkurza, jak się pytam czy wziął urlop na badania a on mówi, że jeszcze nie. I wiem, że zaraz zapomni a później powie, że za późno. Już mam dość pytania się. Ja wzięłam urlop, bo sam nie chce jechać.
    Pytałam kiedy zrobi krew, bo muszą przyjść wyniki do wizyty u lekarza to on nie chce teraz o tym myśleć. Jakbym to odpuściła to by nie zrobił wcale. A to ja bym musiała się przed lekarzem tłumaczyć i świecić oczami.
    Jakiś czas temu jednego badania na wizytę nie zrobił i ja stwierdziłam, że mam to w tyłku, bo nie moja wina i niech on się tłumaczył. To jak się lekarz zapytał to się nawet nie odezwał.....

    Widzisz u Ciebie pewnie poczuł ulgę bo suma sumarum udało się Wam....

    a ja się czuję jak ten pierdolony Syzyf

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 19 listopada 2020, 09:28

      /  Zgłoś
    Belie wrote:

    Joan a co to teraz wtedy będzie z twoimi wynikami? Jak będą poprawiane? Znowu jakieś kroplówki?

    nie będę miała, bo ja się leczę w przyszpitalnej przygodni w szpitalu MSWiA na Wołoskiej.
    teraz nie ma wizyt wcale (miałam w sierpniu i odwołali) bo szpital zrobili cały covidowy
    a wtedy właśnie miałam kroplówki w tamtym szpitalu

    czyli kroplówek nie mam możliwości, tabletek nie mogę. trzeba przeczekać aż ten zasrany covid się skończy, a to pewnie nie prędko.

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 19 listopada 2020, 09:48

      /  Zgłoś
    Lulu83 wrote:
    Wiem współczuję ,nie jestem w stanie sobie wyobrazić twojej frustracji i bezsilności na zachowanie starego. Udało się nam jakoś i dziękuję Bogu. Bo gdyby problem leżał po jego stronie nie wiem czy bym wogole w ciążę zaszła z jego podejściem.
    Ja już nawet mówiłam są sama zawiozę nasienie w cyckach w ciągu godziny bym zdążyła. Mój mówił że nie będzie się poniżać jak chce to mam sama zawozić. Ja nie wiem że ta męska duma jest tak popieprzona że szkoda gadać.

    dwa pierwsze badania robiliśmy w u nas w mieście i właśnie tak to wyglądało.
    On pobrał w domu a ja sama zawoziłam i odbierałam wyniki. Powiedział, że nie ma mowy aby on sam poszedł.

    W tym roku powiedziałam, że chcę zrobić w klinice, bo badają więcej parametrów i morfologię i nie było wyjścia musiał iść sam. Tym bardziej, że koronawirus to ja nie mogłam wejść z nim. Ja dzwoniłam, wypisywałam wszystkie dokumenty. On miał tylko pójść i zrobić swoje. To gadał, że będzie w maseczce, czapce z daszkiem i w kapturze, bo dla niego to wstyd....
    A jak ja mówię, że ma dobrze, bo idzie i sam w pokoju sobie oddaje i nikomu nie musi siurkiem świecić a ja jak idę do gina to na samolocie siedzie w rozkroku i jeszcze lampą mi świeci to kto czuje bardziej wstyd....
    to stwierdził, że jestem kobietą i to zupełnie co innego (że dalej on ma gorzej, a kobieta to luz jak świeci dupą)

    także dziewczyny cieszcie się jak macie wspierających i ogarniętych facetów, którzy Was jeszcze motywują i sami wykazują inicjatywę

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 19 listopada 2020, 09:50

      /  Zgłoś
    Lulu83 wrote:
    Joan a zakwas z buraków próbowałaś. Jest naprawdę genialny nie dość że zawiera pełno witamin chyba najwięcej jako kiszonka to naturalne probiotyki itd..

    nie próbowałam, bo na samą myśl zbiera mi się na żyganko :P

    kiedyś gastro mi mówiła aby wątróbkę jeść. To ja się jej pytam jaki to sens jak ja na sam zapach zbiera mi się na wymioty :P

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 19 listopada 2020, 11:13

      /  Zgłoś
    luthienn wrote:
    nie wiem czy tak szybko by pomógł bo w lipcu miałam hemoglobinę lekko poniżej normy a teraz wyszła już w normie, nie ważne że o 0.3 powyżej dolnej granicy ale uj. Mieści się. Piję zakwas i kupiłam sobie prenatalne z żelazem tym razem i zobaczymy :)

    ja jak robiłam immunologię to musiałam zrobić w diagnostyce. Dorzuciłam morfologię.
    Po wyjściu z diagnostyki poszłam do labo przyszpitalnego, bo musiałam zrobić homocysteinę, b12, witaminę D a tam duuużo taniej niż w diagnostyce. Dla jaj dorzuciłam morfologię.
    Badanie w odstępie max 30 minut od siebie a wyniki np hemoglobiny różne bardzo.
    W jednym na dolnej granicy a w drugim w połowie normy 🙈


    a propo starego, nie czujcie się w żaden sposób zobowiązane do doradzania. Ja potrzebowałam trochę z siebie wyrzucić. Tylko i aż. Nie oczekuję niczego :)
    I bierzcie przed oceną kogoś pod uwagę, że często to co tu piszemy to jakiś ułamek naszego życia. Ja jak piszę o starym to w momencie kiedy potrzebuję po prostu się wygadać w momencie jak jest źle. Jak są dobre dni to się nie chwalę i nie śpiewam peanów "och jak jest cudownie".
    To trochę tak jak z opiniami lekarzy na znany lekarz. Jak kogoś lekarz podkurzy to szuka innych opinii, czy inni też mają z nim problem itp i napisze mu zły komentarz. Jak jest zadowolony to nawet mu do głowy nie przyjdzie coś pisać albo szukać opinii.

    Mój stary miewa odchyły (zresztą ja też) ale to jest jakiś ułamek naszego życia i naszych relacji.
    Nie pomagają nam teraz na pewno dodatkowe stresy w postaci np kolejnego nieudanego hsg, złych wyników czy zaległych egzaminów starego i ciśnięcie terminów czy problemów w pracy.
    I trochę to się wszystko nakłada i nawarstwia.
    I dopóki on nie skończy studiów i nam lekarz nie powie, że nie widzi żadnych szans i nie ma sensu dalej brnąć w diagnostykę to niestety ale taki stan poddenerwowania będzie i on też będzie wpływał na relacje.

    Na pewno jeżeli teraz się jego wyniki nie poprawią to zobaczę co powie lekarz i biorę powoli pod uwagę zastanowienie się czy warto dalej szukać czegoś co znaleźć nie możemy. Czy to nie kosztuje nas więcej nerwów niż jest szansy na uzyskanie czegokolwiek.
    Za miesiąc stuknie nam 5 lat starań.
    Ja jestem pół roku po wizycie u immunologa a nie miałam nawet szansy wykorzystać zaproponowanego leczenia.

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 19 listopada 2020, 11:18

      /  Zgłoś
    LILKA wrote:
    Joan Kitka, jak pakowalyscie wyniki do Paśnika?
    Mój test CBA nie przyjdzie przez koronę mieli opóźnienie....:(

    Suma sumarum nie pakowałam wcale, bo jak spakowałam w .rar to oni nie dostali maila :/ I Paśnik rano w dniu wizyty pisał do nas, że nie ma naszych wyników. gdyby nie Kitka, to bym nie wiedziała o tym, bo w rejestracji zanotowali źle mój email. A Kitka się domyśliła, że to o mnie chodzi (bo widziała tego mojego maila)

    jak miałam jakieś badania zeskanowane w formie jpeg to też nie umiały tego pobrać :/
    w końcu wysłałam wszystko luzem jako załączniki

    A tam była rozpiska, żeby spakować z hasłem a hasło wysłać na konkretny numer telefonu. Jak wysłałam hasło to ta babka dzwoniła do mnie o co mi chodzi :P

    cyrk na kółkach tam

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 19 listopada 2020, 12:29

      /  Zgłoś
    Susanne wrote:
    Ja na pewno nie mialam na celu oceniania kogos relacji, odniosłam sie tylko do tej konkretnej sytuacji z tymi ferylnymi badaniami nasienia, które, jak się okazuje, sa największą katorga życia.
    Jezeli się ktoras z Was poczula urażona, to przepraszam, nie to mialam na celu.

    Czasem tak jest, że widze rzeczy troche inaczej i chce to wykrzyczeć wszystkim, żeby może ich świadomość wzrosła i życie stalo sie jeszcze lepsze, moze lepiej byłoby się ugryźć w jezyk.

    Lubie prowadzić dyskusje na takie tematy, bo czasem warto zobaczyć coś z innej perspektywy. I to juz nie chodzi o związki, ale o cale zycie.
    Kazda taka rozmowa mnie czegos uczy.

    A że w staranich nic się u mnie nie dzieje, to sie rzucam jak pies na szynkę, jak się tylko pojawi jakiś taki inny temat.

    I am sorry.

    Słońce, nic złego nie napisałaś.
    Właśnie dobrze to ujęłaś.
    Dobrze czasem spojrzeć z innego punktu widzenia, bo sami pewnych rzeczy sami nie dostrzegamy.
    Mi często otwierałyście oczy na pewne tematy, bo właśnie na pewne rzeczy spojrzałam inaczej niż wcześniej.
    To jest właśnie dobre tutaj, że jesteśmy takie różne. Każda może czerpać od innej to co dobre.
    albo pomogłyście przejść przez pewne sprawy trochę mniej boleśnie. M.in metoda małych kroków i nie wychodzenie z myśleniem/planowaniem dużo naprzód. Zwracanie uwagi na małe nawet mikroskopijne ale pozytywne rzeczy/sprawy. Staranie się być silną dla tego małego człowieka.
    Człowiek jednak czasem próbuje swoje a życie swoje. I to takie przeciąganie liny.
    Dam radę - nie dam rady.
    Biorę w dupę w troki i działam - aaaa idę leżeć i ryczeć.
    Spróbuję walczyć - a pieprzę to.

    Ja chciałam tylko wybielić trochę starego, bo nie jest taki zły jak ja o nim czasem piszę :p
    tylko w tym jednym temacie jest wkurwiający. No ale wynika to z jego braku wiary w siebie w tym akurat temacie.
    I tak jak dziewczyny wcześniej napisały myślę, że to gadanie wynika ze strachu przed kolejną porażką. A, że mnie to wnerwia niesamowicie i wychodzą z tego niesnaski to już kolejna sprawa.
    On całą winę odnośnie naszej niepłodności bierze na siebie. A to nie jest prawda. Winni jesteśmy obydwoje każdy na swój sposób. Każdy swoją cegiełkę dokłada do tej zasranej i popieprzonej budowli. I czasem brakuje mi osoby co weźmie buldożera i rozpierdzieli to na drobny mak abyśmy mogli przejść dalej.

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 19 listopada 2020, 15:24

      /  Zgłoś
    Madzia, może pęcherzyki nie pękły ? albo jeszcze nie pękły ?

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 19 listopada 2020, 16:08

      /  Zgłoś
    Dziewczyny taki numer....

    wczoraj dzwoniłam przepisać sono a dzisiaj od samego rana nie miałam nawet kropli plamienia.

    Zadzwoniłam do przychodni, Pani z rejestracji poszła do doktora i pozwolił dzisiaj przyjść.

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 19 listopada 2020, 20:51

      /  Zgłoś
    Dzięki dziewczyny. Dopiero wyszłam. Było opóźnienie jak na złość.

    Rurki drożne !

    Bolało ale myślałam że będzie gorzej.

    Kontrast w lewym przepłynął super i od razu.
    W prawym musiała położna więcej kontrastu puścić ale też przepłynął. I przy lewym nie czułam nic to w prawym już bolało, ale ja dosyć wytrzymała jestem.

    W lewym widziałam tą linię, w prawym nie bardzo ale ufam doktorkowi jak powiedział, że drożny i w końcu kontrast przepłynął.

    Teraz boli mnie jeszcze brzuch jak na @
    Mam wykupić antybiotyk i wziąć jednorazowo dwie tabletki.

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 19 listopada 2020, 20:55

      /  Zgłoś
    A najśmieszniej, że w korytarzu spotkałam kuzynkę 🙈 ale tym razem chwała maseczkom bo mnie nie poznała 😂
    A pech chciał, że gabinet doktorka przy gabinecie położnej i ona podeszła i zapytała czy czekam do położnej. Z tego szoku powiedziałam że tak (a głupia przecież już byłam u niej 🤣)

    Jak wychodziła to się włosami zakryłam i nie nawiazywałam kontaktu wzrokowego.
    Chciałam uniknąć pytań, a potem ewentualnych komentarzy na wigilii.... Bo pewnie poszłaby plotka, że na pewno w ciąży jestem

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 20 listopada 2020, 08:22

      /  Zgłoś
    Morwa wrote:
    Ale masz super 😉 ja się dzisiaj wybieram na Wrocław. Trzymaj przez sen kciuki za moją dzisiejszą wizytę w klinice 😂

    odbierasz dzisiaj cytokiny ? czy już odebrałaś wcześniej ?

    trzymam kciuki za wizytę aby plan Wasz ruszył w końcu z kopyta :)

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 20 listopada 2020, 08:59

      /  Zgłoś
    Morwa wrote:
    Tak odbieram dzisiaj przed wizytą w klinice, a wizytę mam dzisiaj w celu oceny endometrium i ustalenia kiedy zapladniają oocyty i kiedy ewentualny transfer.

    no tak, bo ty chyba masz sporo śnieżynek ?
    czyli bez stymulacji ?

    Przypomnij mi kiedy chciałaś transfer (bo pamiętam, że plany się zmieniały przez opóźnioną @) ? W grudniu ?

  • Joan Autorytet
    Postów: 6802 6838

    Wysłany: 20 listopada 2020, 10:12

      /  Zgłoś
    Morwa wrote:
    Mamy 20 oocytow , ale zapladniac będą mniej ;) A kiedy transfer to wszystko zależy od tego jakie są cytokliny , jakie będzie endometrium na dzisiejszej wizycie i czy uzyskamy w ogóle jakieś zarodki. Jak wszystko pójdzie dobrze to transfer w przyszłym tygodniu , jak źle to najwcześniej w Styczniu

    o kurka !
    to super :)
    to tym bardziej trzymam kciuki aby cytokiny były dobre, il10 wysokie a il2 niskie, endometrium piękne a komóreczki niech się ładnie zapłodnią !

‹‹ 200 201 202 203 204 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj