-
WIADOMOŚĆ
-
Agaciorka wrote:Ja też mam problemy z dzwonieniem 🙈 dobrze że nie jestem sama.
Teraz co prawda już nie jest tak źle ale wcześniej zapisywałam sobie na kartce co mam powiedzieć żeby przypadkiem nie palnac czegoś.
A i tak jak dzwonię to mówię strasznie chaotyczne bo stres mnie zżera od środka 😅
Haha o rany ja robię to samo !!!
Nawet całe zdania potrafię na kartce napisać co mam dokładnie powiedzieć bo inaczej tak się zaplącze, że osoba po drugiej stronie słuchawki no hu hu nie skuma o co mi biega :p
-
luthienn wrote:Tak właśnie w tym szpitalu tak było, krótka "rozmowa" i poklepanie po plecach a ja się tylko wkurzyłam, że się poryczałam przy kimś obcym 🤷
Wiem, że będzie ciężko, ale wiąże nadzieje że cosik się poukłada w tej mojej główce
Joan haha, ale odebraliście ten album ostatecznie?u nas podobnie, ale ja się w końcu wkurzę i zadzwonię cała w nerwach, ze stresu i z tego że jak zwykle ja muszę wszystko załatwiać
Nie odebraliśmy 🤣
-
jeju, miałam zawał
siedzę na kiblu, oglądam story mamaginekolog i kątem oka widzę jak coś biegnie po podłodze
a to kuźwa istna tarantula !!!! z tych takich grubych, czarnych i wielkich !!!
zaczęłam drzeć japę i wyleciałam z kibla jak oparzona !
stary dostał misję. A ten gnój (pająk, nie stary) w międzyczasie się schował.
Został odnaleziony.
Próba ukatrupienia nr 1 nie powiodła się.
Stary gada "nie ma go, uciekł !"
ja zawał nr 2
nie zasnęłabym chyba z tą bestią w domu
Stary jednak nie poddał się tak łatwo.
Jest trup (pająk, nie mąż).
-
Dzudi wrote:Joan ja bym się już wyprowadzała z domu a mąż razem ze mną 😂😂😂
dobrze, że on był w domu (stary, nie pająk :p ), bo ja nie wiem co bym zrobiła sama.
Obawiam się, że mogłabym wpaść na pomysł z zapalniczką i dezodorantem 😂😂😂
Ja w pracy mam takiego dyżurnego drewniaka i jak się taka bestia pojawia (pracuję w kamienicy i tam na wiosnę/jesień to norma pająki) to rzucam w niego z odległości. Najgorzej jak to taki szybko biegający.
Nie dość, że introwertyk to i arachnofobia pełną gębą. -
Z tymi pająkami masakra.
W pracy opowiadam koleżance o tej bestii (ona też się boi), i mówi mi "dobra, już nie chce słuchać bo mam ciarki". Poszła na siku i tak zaczęła krzyczeć, że było ją słychać na pewno z daleka
okazało się, że jak otworzyła drzwi do ubikacji to wisiał taki mega gruby i tłusty pająk. Trzasnęła drzwiami i uciekła.
a z racji, że nie mogłabym siedzieć spokojnie jak on tam jest (a jutro sama w pracy). To poszłam z łapką na muchy. I nie ma ! Rozglądam się ale bałam się wejść do ubikacji jakby był nad drzwiami to włożyłam lusterko (telefonu się bałam w wypadku jakbym ze strachu rzuciła).
Szukam, bo obawiałam się, że z tych szybko biegających więc może być wszędzie !
Okazało się, że tak mocno walnęła drzwiami, że spadł do kiblaNawet zrobiłam mu zdjęcie i wysłałam staremu
Spuściłam wodę dwa razy, bo on jeszcze w tej wodzie w kiblu żył
jakiś horror. Ona cała roztrzęsiona, bo on wisiał na wysokości twarzy
Takiego ogromnego i grubego pająka dawno nie widziałam. Ten z wczoraj to był pikuś !!!!! -
Siskaa wrote:Joan co Ty masz z tymi pająkami😅
U mnie się mówi, że pająk to na szczęście i żeby go nie zabijać 😁
Nie ma mowy abym go w jakiś sposób wyniosła.
Ja czułam ulgę, że on dzisiaj wpadł do kibla bo nie wiem czy bym podołała. Taki skurwiel ogromny. On prawie dotykał nogami każdej ścianki w kiblu (pływał po tej wodzie ). A tak po prostu spusciłam wodę 😂
Staremu wczoraj powiedziałam, że jak chce to niech sobie wynosi ale z dala od domu aby nie wrócił :p
Kiedyś na oknie miałam takiego łajdaka ale chyba się zahibernował bo się nic nie ruszał. Przez ponad miesiąc nie otwierałam tego okna 🤣 potem zniknął 😲 -
Susanne wrote:Mała Mi Wybacz Kochana, boje się, że Joan nam padła, albo wybiegła z domu, Stary razem z nią, a za nimi pies ruchacz i się gdzieś biedaki tułają po nocy
Hahaha, nie, jeszcze jestem.
JESZCZE
Wczoraj miałam schizę, bo odebrałam tę szynę relaksacyjną i jedną z wygodniejszych pozycji do spania w niej była taka z otwartymi ustami.
Myślę, że rozumiecie jakie mi myśli przychodziły do głowy ????? -
Siskaa trenują Twoją cierpliwość.
Ja ostatnio staram się minimalnie wchodzić na forum ale dziś wchodzę wyjątkowo często
raz czekam na Twoje wyniki
dwa czekam na wyniki dziewczyny z drugiego wątku której wyszedł pozytywny test przy niedrożnych jajowodach i miała iść zaraz na trzecie podejście do laparodwa poprzednie odwołane przez szpital
także dziewczyny standardowo piękne cuda na forumWiadomość wyedytowana przez autora: 8 kwietnia 2021, 15:36
-
Wczoraj się wkurzyłam na starego, bo nie bierze leków i powiedział, że nie będzie już brał, bo nic nie dało. Nie mam siły już się z nim użerać i tłumaczyć.
Od Paśnika dostałam receptę w ŚwiętaCzekałam 4,5 tygodnia. W międzyczasie jeszcze się upominałam.
Muszę znaleźć tylko jakiegoś gina który nie odprawi mnie znowu z kwitkiem.
-
Madzia gratuluje
Będzie ładna beta. Pokazuje to też, że pinki słabo się wybarwiają.
Kitka Ty śniłaś, że jesteś w ciąży. Ja dziś śniłam, że wysikałam dwie grube kreski takie jak Madzi.
Jednak rzeczywistość mnie dopadła zaraz po otwarciu oczu, bo spadła temp więc pewnie dzisiaj będzie @.
Następny cykl z immunosupresjąMuszę znaleźć jakiegoś lekarza na podgląd (o zgrozo) i może na stymkę ? Już drugi cykl gdziem mam 3-4 dni plamień przed @
Nigdy tak nie miałam. Coś mi się mocno nie podoba. Dwa cykle wcześniej owu w 6-7 dc, potem owu nie wyznaczona, a teraz w 14dc. Dwa cykle z plamieniami przed.
Coś się chyba tam krzaczy i to grubo
Ze starym jutro do androloga. Wyniki o kant dupy potłuc na tą wizytę. Nasienie z początku marca (w marcu nam nie pasowały wyznaczone wizyty do niego - a wyznaczyli dopiero po zrobieniu nasienia, w kwietniu pierwszy termin był na 17 kwietnia), także nasienie sprzed 1,5 miesiąca. Krew na hormony z ostatniej soboty (czyli nijak się porówna krew do wyników nasienia. Dodatkowo stary podniósł bunt i przez 2 tygodnie przed krwią nie brał leków i supli. I to widać na wyniku bo testosteron spadł.....
Wkurwiłam się i powiedziałam mu to po co ja wykupywałam immunosupresję skoro on się nie leczy.
A on stwierdził, że jak nie podziałało (chodziło mu o ciążę) to on nie będzie brał bo bez sensu.
Teraz już bierze. No duże dziecko normalnie. Już nie mam sił i ochoty się użerać.
Mam w planie 3 miesiące pochodzić do gina (podglądy). Tyle trwa czas działania immunosupresji. A potem serio odpuszczam całkiem. Nie zniosę już dłużej tych starań. Odpuszczam lekarzy, suple, starego suple, badania. Niech się dzieje co chcę. Ja już mam dosyć codziennego myślenia o tym, że 5,5 roku nic się nie wydarzyło. Albo odpuszczę albo mnie zamkną w kaftan.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 kwietnia 2021, 08:49
-
Dzięki dziewczyny :* aż mi się zakręciła łezka
ja miałam naprawdę wiele cykli "odpuszczonych". Brak supli, leków, lekarzy, badań, wyliczeń płodnych. Nic to nie dało. Jak się zastanowię to takich na lajciku miałam łącznie pewnie z 2-3 lata. No nie wyszło.
Tak naprawdę to 1,5 roku temu wzięłam sprawy mocno w swoje ręce i ruszyłam z głębszą diagnostyką.I te ostatnie 1,5 roku dało mi więcej w kość niż poprzednie 4 lata razem wzięte.
Ja mam na uwadze różne piękne cuda na forum. I chyba tylko to mnie jakoś trzyma dalej. Bez tego pewnie nie byłabym w tym miejscu gdzie jestem. Aczkolwiek taki chochlik mówi mi też "głupia jesteś, bo myślisz, że Ciebie też taki cud spotka". ehhhh
I to jest takie zmaganie z samą sobą. Z jednej strony mniej wiary, że się uda (no bo ile to kurwa ma jeszcze trwać). Z drugiej babeczki takie jak np Zyzia, która starała się dla mnie niepojęty szmat czasu (i za to mam ogromny szacunek i nie mogę swoją głową tego ogarnąć) a ma teraz dwoje wspaniałych maluchów. tak samo jak Jagodowa Mama, która starała się 12 lat a ciąża przyszła z zaskoczenia.
Z drugiej strony myśl: "ja nie dam tak rady jak ona" "nie mam tyle siły i wiary"
Nie wiem czy kojarzycie LadySiSi. Czytam jej pamiętnik. Zaszła teraz w ciążę mając podobne wyniki cytokin do moich. Zapisała się do Paśnika na lipiec a w tym cyklu wysikała znienacka dwie kreski
Z jednej mogłabym odpuścić już teraz i niech się dzieje wola nieba. Z drugiej mam myśl, że jak teraz odpuszczę to jeżeli mnie najdzie aby coś jednak ruszyć to będzie już za późno. Gdyby nie to, że moje fsh jest jakie jest to chyba moja psychika byłaby też w lepszym stanie.
Wyniki starego są lepsze, owszem ale myślę, że jak przestanie brać suple i leki (no a nie będę z nim walczyć wiecznie, bo już mi się po prostu tego nie chce) to się pogorszą. Wtedy mi przychodzi na myśl, że są babeczki których starzy mają po 500 mln a w ciąży nie są to czemu mój ze swoimi 28 mln w całości ma mnie zapłodnić ? Zresztą moje libido przez cały cykl jest równe ostatnio zeru.
Także sobie pobiadoliłamWywaliłam trochę z siebie.