kolejna ciąża po poronieniu
-
WIADOMOŚĆ
-
alciak wrote:Kaktus co u Was pomogło? U nas pierwsze wyniki nie były dobre, ale jak potem się okazało wtedy zaszłam w ciążę, kolejne, za każdym razem wychodziły gorsze pomimo stosowania się do zaleceń lekarza i przyjmowania leków.
Alciak u Nas Maz zaczal przyjmowac fertilman plus, zmienil swoj tryb zycia, orzechy brazyliskie, koktalje owocowo warzywne z selerem szpinakiem itd, malze wedzone. Po pierwszej kuracji wyniki naprawde sie poprawily no i przyniosly efekt ciazy ktora niestety stracilam. Jak juz moglismy probowac odczekalismy 3 msc wyniki niestety gorsze. Ale tez.Maz chorowal wiec na to to zrzucilismy ale lekarza zaproponowal nam profertil zamoast fertil man. Maz jednego opakowania nieskonczyl a zobaczylismy 2 kreski. Jak wszystko bedzie ok to w czwartek powonnismy uslyszec serduszko. -
GRANAT wrote:Dziewczyny jest nas już 4
Czuję się dobrze, mój synek jeszcze lepiej, cała kopia starszego brata kiedy się urodził. Cesarka bez komplikacji, mleko w cyckach dopiero od dziś, ale walczymy o każdą kroplę. Jak się ogarnę napiszę więcej, chyba, że macie jakieś pytania. Ściskam Was gorąco.
Gratulacje!!!
Cieszymy sie, sciskamy, i tysiac buziakow!
Ps: Alez kawal chlopa!
Kostek ur 18.01.2017, 2550g, 52cm
Fasolka [*] 23.12.2015, 8tc -
nick nieaktualny
-
Granat kochana nasza pierwsza na wątku mamusiu ucałuj i wytul maleństwo w imieniu cioć forumowych!
Wypoczywaj dużo, a jak będziesz miała chwilkę pisz do nas jak się czujecie, jak w ogóle poród, no i pewno będą jeszcze pytania
A ja markotna dzisiaj. Jestem po usg i wizycie. Potwierdza się, że synek będzie duży, bo nie wyhamował z rośnięciem. Równo w miesiąc przybrał kilogram i ma teraz 3200g. Główka i brzuszek nadal przodują sporo, szerokość główki to już prawie 10 cm, obwód 34 cm, co odpowiada 39t 5d. A jeszcze miesiąc do terminu. Szyjka długa, zamknięta na głucho. Już mam czarne wizje, że nie będę miała siły go wyprzeć i będę panikować, że duszę własne dzieckoMTHFR_677C-T hetero, MTHFR_1298A-C hetero, PAI-1 4G hetero, niedoczynność tarczycy, Hashimoto, PCOS, Insulinooporność -
Ja też coś źle psychicznie się czuję... Mam nadal problemy z apetytem, brzuch mi rośnie, piersi bolą, ale całkowicie przestało boleć podbrzusze.
Na ostatniej wizycie prawie 2 tygodnie temu fasolek miał 2,5 cm, spał, serduszko biło. A teraz jakieś czarne chmury się nade mną zbierają i czuję, że coś jest nie tak, chociaż nie mam ku temu żadnych powodów... Chyba jeszcze dziś kupię detektor tętna, mam nadzieję, że jak tylko usłyszę serduszko to wszystko mi przejdzie.Mama 2 chłopców i aniołka ❤️
12.07.2019r. M.
07.06.2017r. L.
26.07.2015r. (*) -
Czykoty, wiem że to marne pocieszenie ale zaufaj naturze.. on nic nie zrobi, czego nie byłybyśmy rady udźwignąć. Choć na pewno zdecydowanie łatwiej się rodzi 3 kg malucha jak 4 kg.. Moja mama ma około 160 cm, odrobinka, całe życie waży zawsze mniej ode mnie i urodziła mnie naturalnie zdrową i piękną - miałam ponad 4 kg i nawet mnie kocha, więc chyba nie zrobiłam jej zbyt dużej krzywdy
Czykoty lubi tę wiadomość
Nikoludek
27.12.2016 r., 4180g -
Dzięki foxy. Staram się być dzielna, ale to potrójne doświadczenie, że to co "zdarza się innym" zdarza się właśnie mi, nauczyło mnie czarnowidztwa
Lekarka bardziej mnie przestrzegała przed porównywaniem proporcji synka (główka jest 3 tygodnie do przodu, a nóżki tydzień do tyłu, co podobno w jakiejś chorobie wychodzi). Ale na to nikt nic nie poradzi i jakoś nie zadręczam się tym.
Bardziej się martwię tym na co ja mam wpływ (mały) i lekarze (duży) czyli przebieg porodu. Potwornie boję się vacuum.
Tak więc idę napić się meliski i poszukam jakie jeszcze fugi mogę w domu umyćMTHFR_677C-T hetero, MTHFR_1298A-C hetero, PAI-1 4G hetero, niedoczynność tarczycy, Hashimoto, PCOS, Insulinooporność -
AgaSY wrote:Ja też coś źle psychicznie się czuję... Mam nadal problemy z apetytem, brzuch mi rośnie, piersi bolą, ale całkowicie przestało boleć podbrzusze.
Na ostatniej wizycie prawie 2 tygodnie temu fasolek miał 2,5 cm, spał, serduszko biło. A teraz jakieś czarne chmury się nade mną zbierają i czuję, że coś jest nie tak, chociaż nie mam ku temu żadnych powodów... Chyba jeszcze dziś kupię detektor tętna, mam nadzieję, że jak tylko usłyszę serduszko to wszystko mi przejdzie.
Aga, poczekaj z detektorem jeszcze miesiac. Powaznie mowie. Na tym etapie czasem ciezko wylapac serduszko i wtedy dopiero zaczniesz panikowac...
Ok 15 tyg duzo latwoej zlapac tetno tymi domowymi diwajsami, a i twk nie zawsze się udaje. Ja swoj dostalam od siostry ok 16 tc i nie zawsze udawalo mi sie malucha zlokalizować, takzr nie spiesz sie z zakupem.foxylady lubi tę wiadomość
Kostek ur 18.01.2017, 2550g, 52cm
Fasolka [*] 23.12.2015, 8tc -
Dziewczyny musze wam powiedziec ze więcej dowiedziałam sie od was niz od jakiegokolwiek lekarza. Podziwiam wasza wiedze. Aga nigdy bym nie powiedziała ze istnieje detertor tętna płodu.
Czykoty moje pierwsze dziecko wazylo 3.580 i skonczylo sie cesarskim cieciem. Wiem ze kobiety boja sie tego sposobu rodzenia ale ja jestem zachwycona wróciłam do formy w 2 dni. Najważniejsze to być pod opieka dobrych lekarzy oni podejmą najlepsi decyzje dla ciebie i twojego najwieszego szczęścia. Trzymaj się i badz dobrej mysli -
nick nieaktualnyDrogie Dziewczyny!
Bardzo dawno mnie nie było na wątku, a tu takie miłe nowiny Pomimo, że do Was nie zaglądałam, to wiele razy wracałam do Was myślą i się zastanawiałam jak Wam się dalej potoczyło życie. Moja córeczka ma już 13 miesięcy i pochłonęła mnie bez reszty, więc nawet nie miałam kiedy poczytać co u Was słychać. Weszłam dziś na forum, zobaczyłam Wasze suwaczki i od razu zaczęłam się szczerzyć do monitora Tak bardzo się cieszę z Waszych ciąż! Alciak, Granat gratuluję i tak bardzo się cieszę, że Wam się udało! Wasze historie totalnie utkwiły mi w pamięci i często o Was myślałam. Gratuluję też wszystkim pozostałym Mamusiom, które po ciężkich przeżyciach teraz oczekują swoich maleństw. Za wszystkie przyszłe Mamy trzymam mocno kciuki. Ten wątek udowodnił, że pomimo bolesnych strat, braku nadziei w pewnym momencie, jest tak wiele szczęśliwych zakończeń, że warto się nie poddawać. Ten wątek i mi dał nadzieję, gdy byłam w tej samej sytuacji co Wy Dziewczyny. Poroniłam dwie ciąże, ale też urodziłam zdrową córeczkę z trzeciej ciąży. A teraz... ponownie spodziewam się dziecka Jestem w 22-gim tygodniu ciąży, tym razem ma być synek. Ta ciąża kompletnie mnie i męża zaskoczyła. Nie była planowana, wręcz żeśmy się zabezpieczali. Historia jest niebywała... Pomimo, że mam córeczkę to w każdą rocznicę poronień jestem w "dziwnym" nastroju. Wraca do mnie ból, żal, tęsknota... Tak też było w lipcu tego roku w drugą rocznicę straty pierwszego dziecka. Potrzebowałam bliskości męża, a nie kochaliśmy się chyba z 2 miesiące. Zabezpieczyliśmy się, jednak mieliśmy "przygodę" z prezerwatywą. Mój mąż zażartował wtedy, że "to będzie kolejny urwis w rodzinie". W ogóle nie brałam takiej możliwości pod uwagę, to było nierealne, zwłaszcza, że bardzo szybko wróciła też do mnie endometrioza. Nierealne, bo o pierwsze dziecko staraliśmy się przecież latami. Przyszedł czas miesiączki, plamiłam parę dni, ale nie krwawiłam. Stwierdziłam, że to był mój okres i znowu daje mi się we znaki choroba. Objawów ciąży nie miałam żadnych, a przecież w poprzednich ciążach byłam struta jak kot. Coś mnie tknęło, by zrobić test po paru tygodniach. Byłam już wtedy w 8-mym tygodniu ciąży. Nie wierzyłam własnym oczom! Test był pozytywny. Byłam przerażona, moja córeczka przecież jest taka malutka jeszcze. Termin porodu mam wyznaczony na... 1 kwietnia. Ot taki prima aprilisowy żarcik Piszę to wszystko po to Dziewczyny, byście nigdy nie traciły wiary. Ja starałam się o dziecko latami. Lekarze powiedzieli mi, że nigdy nie będzie mi dane być mamą. Poroniłam dwie ciąże. Choruję na endometriozę. Urodziłam córeczkę w zeszłym roku, a teraz spodziewam się synka. Ta ciąża jest taka inna od poprzednich. Czuję się świetnie, nie ma we mnie lęku, tygodnie lecą tak szybko, że zapominam o kolejnych USG. A w ciąży z córeczką wariowałam. Bałam się kichnąć, kucnąć, wziąć kąpiel, pójść do toalety, robiłam co chwilę USG, by się upewnić, że Mała nadal tam jest i nic jej nie jest. Ciąża potwornie mi się dłużyła, odliczałam tygodnie, dni. Myślałam, że ten lęk pozostanie we mnie na zawsze. Nie tym razem. Teraz nawet nie wiem kiedy minęły te 22 tygodnie. Synek jest silny, zdrowy, bardzo ruchliwy. Wiem i czuję, że wszystko będzie dobrze. Nigdy nie wiemy co nam przyniesie los i jakie są na nas plany tam "z góry". Bądźcie zatem zawsze dobrej myśli. Jestem przekonana, że i Wam się uda. Tego życzę każdej z Was z całego serca.Czykoty, foxylady, AgaSY, Asiek2108, Morgiana, alciak, antonówka, malgosia:) lubią tę wiadomość
-
Ayka to cudowne co piszesz . Bardzo się cieszę, że po 2 stratach udało Wam się stworzyć taką szczęśliwą rodzinkę! Dałaś nam wiarę, że i nam może się udać! Jestem Ci potwornie wdzięczna za ten wpis! Szczególnie teraz, kiedy mam kryzys w 12 tc. To na pewno jest znak .
A detektor tętna kupiłam, używany bo była okazja . Ja tętna oczywiście nie znalazłam, ale mój mąż twierdzi, że tak, tylko szybko mu uciekło. Po jego boskim uśmiechu przez ułamek sekundy wiem, że nie kłamał .
Jestem pewna, że tym razem się uda!alciak, antonówka, Morgiana lubią tę wiadomość
Mama 2 chłopców i aniołka ❤️
12.07.2019r. M.
07.06.2017r. L.
26.07.2015r. (*) -
Witaj Ayka!! To już drugi Twój cud ja jeszcze nie urodziłam pierwszego, a już myślę, jak to będzie z kolejnymi staraniami, czy to się w ogóle uda. Jak pokazuje Twój przykład może się udać szybciej niż zaplanujemy czasem tak jest najlepiej, bo człowiek się za długo zastanawia, kalkuluje co z pracą, co z mieszkaniem, co z pieniędzmi, a przecież to wcale nie jest takie ważne GRATULACJE!!
antonówka lubi tę wiadomość
JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
57 cm, 3750 g szczęścia
TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
57 cm, 3700 g szczęścia -
nick nieaktualnyDrugi cud, a jaka niespodzianka Kto by pomyślał, że ja po moich historiach najnormalniej w świecie mogę mieć wpadkę Kochaną wpadkę My sobie planujemy a Bóg się śmieje. Ja chciałam drugie dziecko może za 2-3 lata, choć pewnie już byśmy z mężem nie podjęli nigdy tej decyzji. Mam 35 lat, ciężko zniosłam ciążę i bałam się kolejnej, nie chciałam kusić losu mając córeczkę, chciałam wrócić do pracy... Taaaa... Los za mnie zdecydował. Czasem mam wrażenie, że straciłam dwójkę dzieci i dwójkę odzyskałam. Jeszcze parę tygodni przede mną i póki dziecko w brzuchu to zawsze jest lęk, że na każdym etapie może coś pójść źle. Można odetchnąć dopiero, gdy dziecko w ramionach. I wtedy zaczynają się inne zmartwienia, innego rodzaju Życzę Wam Dziewczyny spokojnych ciąż i szczęśliwych rozwiązań. Ja córeczkę urodziłam w niecałe 2 godziny, w izbie przyjęć, bo już nie było czasu na porodówkę. Szybko i bez większych komplikacji. Obyście również bez komplikacji urodziły swoje maleństwa. Będę do Was zaglądać!
alciak, Asiek2108, Morgiana, antonówka lubią tę wiadomość