L4 kiedy?

U mnie złożyło się tak, że wczoraj (10 tc + 3 dni) byłam na badaniu okresowym medycyny pracy, bo akurat minęły 4 lata od ostatniego badania zdolności. Lekarka zadała mi pytanie o jazdę samochodem w pracy - powiedziałam zgodnie z prawdą, że jedynie dojeżdżam do biura i po pracy z powrotem do domu. Powiedziała, że w takim razie ok, da mi zdolność od razu na 3 lata, ale jakby moja praca składała się w dużej mierze z jeżdżenia autem, to już by mi tak długiej zdolności w ciąży nie mogła dać. Nie dopytywałam co konkretnie ma na myśli, bo mnie to nie dotyczyło, ale może porozmawiaj ze swoim ginekologiem co do tego prowadzenia samochodu, czy są jakieś limity w ciąży? W sumie to ciekawe, nie bardzo wiem czemu prowadzenie samochodu miałoby być większym zagrożeniem niż siedzenie 8h przed kompem...

Nie bardzo wiesz dlaczego prowadzenie samochodu miałoby być większym zagrożeniem niż siedzenie 8h przed komputerem?? Poważnie?? Kobiety w ciąży mogą mieć mocne spadki glukozy, zawroty głowy, omdlenia, itd. Chyba lepiej zemdleć przed "kompem" niż za kierownicą??

Hej dziewczyny,
Ja jestem na L4 od 6 tygodnia (obecnie kończę 8 tydzień) ale głównie dlatego, że miałam bardzo stresujący czas w pracy, bo byłam na wypowiedzeniu z uwagi na likwidację stanowiska. Do pracy mnie ostatecznie przywrócili, ale też nie bez przygód, bo się po prostu na tym nie znają i działają po omacku, zostałam potraktowana naprawdę niefajnie. Dużo mnie to stresu kosztowało, nie powiem.
Teraz czuję się trochę gorzej, dopadło mnie zmęczenie i czasami mdłości, więc na pewno chcę to zwolnienie przedłużyć.
W normalnych warunkach wróciłabym do pracy, przynajmniej na jakiś czas, ale jestem pewna że wtedy dostanę wypowiedzenie zmieniające i zaproponują mi niższe stanowisko. Ogólnie w ciąży jest tak że muszą mi wypłacać wtedy dodatek wyrównujący, więc mimo wszystko pensje dostałabym taką samą. Natomiast później po powrocie są te przepisy ochronne i jakbym wróciła po macierzyńskim to na gorszych warunkach i bez tego wyrównania już. Słowem, opłaca mi się ciągnąć to zwolnienie i do pracy nie wracać.
Natomiast, powiem wam, że obawiam się kontroli zusu. Czy któraś z was miała z tym do czynienia albo słyszała o takich przypadkach? Czy ZUS może to jakoś podważyć? Bo wtedy dosłownie całą ciążę będę na L4.

Nie chce być świętsza od papieża bo rozumiem doskonale o co chodzi ale tak gwoli prawnego wyjaśnienia nie ma czegoś takiego "przysługuje zwolnienie". Ciąża bez powikłań to nie choroba a tylko na chorobę wymienioną w spisie można wypisać tzw. L4. Zwolnienia są w Polsce bardzo mocno naciągane, wiedzą o tym wszyscy, nawet sami lekarze ale żaden lekarz nie chce ryzykować ani otrzymać na znanym lekarzu negatywnego komentarza od pacjentki, ktorej odmówił. Wiekszosc tych zwolnien ma kod O26 – taki kod jak nie ma nic konkretnego to wpisuje się "opieka położnicza z powodu stanów związanych głównie z ciążą". I po tym z dużym prawdopodobienstwem można orzec, że jest to tzw "lewe zwolnienie".

Z prawnego punktu widzenia to pracodawca musi zapewnić odpowiednie warunki pracy ciezarnej kobiecie a jeśli nie jest w stanie to zwolnic ją z konieczności wykonywania obowiązków, odesłac do domu z zachowaniem prawa do wynagrodzenia. Tak wiem utopia chyba żaden pracodawca tak nie robi tylko odsyła po L4.

To nie jest przytyk oczywiście bo ja rozumiem, że kobiety jeśli moga nie pracować i dostawać nadal 100% wynagrodzenia to wola iść do domu zwłaszcza jeśli nie lubią swojej pracy itd. Rozumiem długie starania, obawy i chęć zadbania o siebie zwłaszcza, że zmagam się z nieplodnoscia ale chciałam wyjaśnić, że l4 nie przysługuje z urzędu na ciążę

No nie bardzo to wiedziałam, nie przyszły mi do głowy te powody, bo sama nigdy nie doświadczyłam tych zagrożeń w ciąży 😊 Wspaniale, że to tak klarownie wytłumaczyłaś, tylko nie wiem po co to "poważnie??" - trudno zrozumieć, że ktoś po prostu nie wie i się zastanawia?

Hej wszystkim,

Zapytam wprost, czy któraś z was miała L4 w ciazy z powodu depresji ?

Choruje praktycznie od 19 roku życia, z remisjami, pod opieką psychiatry oczywiście.

W poprzednim roku, od września do grudnia, byłam na L4 z powodu nawrotu depresji. Glownie z powodu pracy, ktora no wchodzi na głowę, duza odpowiedzialnosc. Do dziś jestem na lekach.
Obgadaliśmy z narzeczonym sytuację i stwierdziłam że dam radę wrócić do momentu jak nie pójdę na L4 już w ciąży.

Wczoraj wyszedł mi pozytywny test, dziś beta w 10dpo wyniosła 15,7 mIU/ml.

I już się zastanawiam co zrobic. Termin do lekarza mam na 9 czerwca. I się zastanawiam, czy jeśli lekarz zaproponuje zwolnienie to na nie iść? Jak się ma w tym leczenie depresji, czy może być powodem do L4 ?
Stresuje się bo jak powiedziałam mojej psychiatrze o planach co do ciąży to usłyszałam "a skąd ten pomysł?" ...

Czy ktoś był w podobnej sytuacji ? Jak lekarze na to patrzą ? Może są jakieś wskazania ?