Test obciążenia glukozą
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Leticia, mi może nie smakowało ale też nie było tragiczne tak jak to opisują niektóre panie. Jedna znajoma powiedziała, że to najbardziej nieprzyjemne doświadczenie w jej życiu. Jak dla mnie bez szaleństw, tylko później słabo się czułam tego dnia i całe szczęście, że wzięłam wolne, bo w pracy chyba bym zasnęła.
-
Jestem akurat po i potwierdzam, że sama glukoza nie taka straszna do picia, dla mnie ok. Tylko faktycznie prawie 2h przeleżałam u pań, bo było mi trochę słabo. Ale ja ogólnie nie lubię pobierania, więc na moje samopoczucie mogło się złożyć też to + niewyspanie + głód.
-
Mam nadzieję, że to zniosę. Jak trafię na dzień ze wstrętem do słodyczy, to nie będzie miło... Ale do tego jeszcze jakieś 2 tygodnie. A jak to jest z tą glukozą rozpuszczają ją na miejscu w jakichś swoich naczyniach czy trzeba mieć jakiś kubeczek?
Na pewno wezmę cytrynę, trochę wody, książkę... i chyba jakąś wałówkę . Jak tak sobie pomyślę o dwunastogodzinnej głodówce i uczcie z glukozy, to chyba będę marzyła, żeby wreszcie coś zjeść . No, chyba że jakoś się doczołgam, bo do domu blisko. -
O, to super, Leticia, też bym chciała mieć to z głowy, a nie jeszcze za tym po aptekach biegać. U mnie trzeba samemu glukozę sobie załatwić, więc nie wiem, co z naczynkiem, skoro taka samoobsługa . Ale udało mi się wcisnąć jeszcze na wizytę do gina przed badaniem, bo i tak muszę skonsultować, co z lekami na niedoczynność tarczycy tego dnia, więc może położne jeszcze podpytam, bo do rejestracji laboratoryjnej boję się podejść z pytaniem, te panie mają chyba permanentne PMS... X)
-
No i już wszystko wiem. U mnie pełna samoobsługa panuje - mam sobie w domu tę glukozę rozrobić. Czekałam tylko, aż mi położna powie, że mam sobie sama krew pobrać, ale to już sami zrobią podobno . W ogóle jakaś dziwna ta wizyta dzisiaj była - dowiedziałam się, że system im mówi, że nie mam ubezpieczenia (mam, sprawdzałam). Ale księgowa w firmie męża twierdzi, że eWUŚ coś im szwankuje, bo już się do niej zgłaszali ludzie, których system uznał za zmarłych... Także mnie i tak ulgowo potraktował . W związku z zamieszaniem badanie przełożono mi na koniec lipca. Chyba się nie doczekam tej glukozy .
-
Ja byłam dziś pierwsze pobranie spoko potem glukozę rozrobioną przyniosła mi pielęgniarka wypiłam z cytryną nawet nie złe, po godzinie pobranie żyły mi się zapadły z powodu małych ilości płynów zemdlałam doszłam do siebie no i badanie po drugiej godzinie pobrała mi dosłownie trzy krople krwi po wypiciu dwóch szklanek wody i powiedziałam ze opisze do pediatrycznego badania i będzie się modlić żebym nie musiała tego robić drugi raz
-
A u mnie wymioty... No niestety, za tydzień mnie czeka powtórka z rozrywki. Panie w laboratorium złe, że mi położna zabroniła cytryny do glukozy dodać - chyba ze sto razy bardziej niż ja . Także teraz już będę piła z cytryną - oby po raz ostatni, bo szczerze mówiąc pyszne nie było . Ale przynajmniej dobrze się czułam (no dobra, na chwilę przed "momentem kulminacyjnym" myślałam, że zemdleję, tak mi było słabo, ale szybko mi przeszło) - pewnie dlatego, że glukoza utrzymała się u mnie tylko 15 minut . I całe szczęście, że tylko tyle, bo gdybym miała tam siedzieć np. 1,5 godziny, a potem i tak zwrócić i być wykończona do końca dnia, to chyba bym się wściekła... A tak po prostu mąż się ze mnie pośmiał i poszliśmy do domu .
-