Toksoplazmoza
-
WIADOMOŚĆ
-
kalitria wrote:no kurde, tesknie za tym moim powsinogą a nawet głaskać mi nie pozwalają...
Bez przesady, od głaskania nie zarazisz się toksoplazmozą, trzeba by trochę w tej zainfekowanej kupie pogrzebać, a potem ze smakiem oblizać paluszki, żeby mieć to "szczęście" . Ja miętoszę kota moich rodziców, ilekroć do nich przyjdę, inaczej umarłby z rozpaczy. Po tym myję ręce i tyle.
Co do pytania, czy któraś z nas jest w podobnej sytuacji - chyba większość. Ja też całe życie z kotami, a nigdy tego nie przechorowałam. Mój lekarz kontroluje, może nie co miesiąc, ale co trymestr.kalitria lubi tę wiadomość
-
kalitria wrote:Ale zadzwoniłam do doktóra prywatnego i potwierdził, MUSZE uważać na koty, warzywa i mieso. Pytanie mi się nasuwa jedno: czy w szpitalu mi tego nie powinni zakomunikować? Czy liczą że skoro nie miałam i nie mam to mieć nie będę? Przecież to trzeba co jakis czas badania na krew robić nie?
Kali, lekarz przekazał Ci po prostu racjonalny komentarz do Twoich wyników - nie przechodziłaś toxo, więc od tego i tego można się zarazić, uważaj. Trzymaj to gdzieś tam z tyłu głowy, ale nie daj się zwariować. -
A kuwetę ma w domu, czy załatwia się na dworze?
Jak w domu, to trzeba dbać o to, żeby była bardzo regularnie sprzątana, żeby kupa za długo nie leżała. Po zabawie z kotem trzeba myć dokładnie ręce i nie całować się z nim, bo dwie minuty wcześniej mógł sobie polerować klejnoty. I tyle. -
Martynika wrote:Kali, lekarz przekazał Ci po prostu racjonalny komentarz do Twoich wyników - nie przechodziłaś toxo, więc od tego i tego można się zarazić, uważaj. Trzymaj to gdzieś tam z tyłu głowy, ale nie daj się zwariować.
To nie tak Martynika, w moim poście chodziło mi bardziej o to, ze lekarz panstwowy mi nic nie powiedzial. Nic o tym ze musze uważać na jedzenie, czy kocie kupy dopiero po wlasnej interpretacji wyników (dr google) i przedzwonieniu do prywatnego to on mi powiedzial, ze to co wyczytalam sobie w necie to prawda i musze uwazac... Wiesz... Tu bardziej chodzi o to ze gdybym nie byla taka wścibska to pewnie bym nie wiedziała i do kolejnego badania albo końca ciąży bym żyla w nieświadomości mogąc nawet zaszkodzić ciąży wcale o tym nie wiedząc. -
A miałaś normalnie konsultacje tych wyników u lekarza państwowego?
Tak jak sobie teraz przypomnę, to u mnie też lekarz nie rozwodził się nad zagrożeniami wynikającymi z tego, że nigdy nie przechodziłam toksoplazmozy. Stwierdził żartobliwie, że mam się z kotami nie całować, ale nie przywiązywałam wagi do tego, czy mi to wytłumaczył, czy nie, bo moja mama pracuje w sanepidzie i miałam już dość informacji odnośnie toxo. Ale faktycznie mógłby się trochę bardziej przyłożyć, tymczasem stwierdził po prostu, że jest ok.
Generalnie podstawowe zasady higieny takie jak mycie owoców/warzyw przed spożyciem, mycie rąk po przyjściu do domu/po kontakcie ze zwierzętami, powinny nas uchronić przed chorobą i jakieś szczególne zabiegi, ani tracenie głowy nie są tutaj potrzebne. Choć z drugiej strony lekarz nie powinien zakładać, że wszystko wiemy. Mój mąż jak był małym dzieciakiem, to wyżerał marchewki prosto z pola (i dopiero ja mu wytłumaczyłam po wielu latach, czym to mogło grozić), co mnie się w ogóle w głowie nie mieści, więc...Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 marca 2014, 13:02
-
kalitria wrote:a jak ty "uważasz" Amela? Pytam, bo nie chce oszalec ze swoimi uwazaniami, bo grozi mi ze w najgorszym wypadku zamkne sie w pokoju jedzac tylko jogurtyhttp://smileys.sur-la-toile.com/repository/divers/zarbi-9782.gif
A ten lekarz co Ci nie powiedział o tym iż przy ujemnym tokso należy zachować ostrożność dla mnie jest po prostu niedopuszczalne, to na prawde ważne sprawa nie wiem jak mógł Ci tego nie powiedzieć ! Ale dobrze że sama o tym wyczytałaś, i jak tu wierzyć lekarzom ?
A Twój kotek jest przeuroczy hehekalitria lubi tę wiadomość
http://avatars.zapodaj.net/images/1e838c757e81.gif -
Martynika wrote:A miałaś normalnie konsultacje tych wyników u lekarza państwowego?
...dlatego dubluję wizyty u prywatnego, który nawet mówi po polsku. od niego mam dużo więcej info. tylko on badania zleca do labolatorium prywatnego, więc wolę przynosić mu kopie ze szpitala (co by chociaż trochę zarobić na tym...)
PS. wiesz, że ja za malucha tez wyżerałam marchewki, kalarepy i inne z ogródka? Otarło się o spodnie i dawaj do buzi -
kalitria wrote:PS. wiesz, że ja za malucha tez wyżerałam marchewki, kalarepy i inne z ogródka? Otarło się o spodnie i dawaj do buzi
Buehehe, byście się z moim mężulkiem dogadali. Mi mama pielęgniarka natłukła do głowy od małego.
Nawet dwa lata temu jak zbieraliśmy czereśnie u teściów, to M. jadł prosto z drzewa, a ja miałam opory, po prostu nawyk, że to trzeba umyć najpierw. ZABIĆ ROMANTYZM TAK BARDZO .Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 marca 2014, 13:26
kalitria lubi tę wiadomość
-
Paula_29 wrote:Zapytaj Amela bo różne opinie, mi też lekarze mówili, że szczepionka ważna całe życie a w necie wczoraj wyczytałam że 10 lat
Na wszelki wypadek może zbadaj się pod tym kątem, ja mam i igg igm dodatnie <500 co oznacza że byłam szczepiona.
A gin się Ciebie nie pytał o to? Bo mnie się na początku pytałPaula_29 lubi tę wiadomość
http://avatars.zapodaj.net/images/1e838c757e81.gif -
amela wrote:KOchana pytałam gina o tą różyczkę, powiedział że jak ktoś przechodził różyczkę w młodości (a prawie każdy ją przechorował lub był szczepiony) to nie ma szans żeby znowu sie nią zaraził, to samo dotyczy szczepień. A co do tego ze jest ważna 10 lat to nic nie słyszał.
Na wszelki wypadek może zbadaj się pod tym kątem, ja mam i igg igm dodatnie <500 co oznacza że byłam szczepiona.
A gin się Ciebie nie pytał o to? Bo mnie się na początku pytał
Pytała o to i nie zaleciła robienia badań bo wiem na 100% że byłam szczepiona.
Mama dała mi książeczkę zdrowia w której miałam zapisane wszystkie szczepienia i różyczka była
To dobrze, że nie ma terminu ważności szczepionka więc już mnie uspokoiłaś
Nie wiem dlaczego krążą takie opinie na znanych portalach -
Nie wiem właśnie, ale w internecie to różnych rzeczy można się naczytać, lekarz mi wyraźnie powiedział że jak było się szczepionym to jesteśmy 100 % odporne , a i dodał że na tym etapie ciąży to już nawet nie ma znaczenia
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 marca 2014, 22:34
http://avatars.zapodaj.net/images/1e838c757e81.gif -
a powiedzcie mi czy jest możliwość, żeby w ciągu 2 tygodni IgM z dodatniego = 2,4 zmalało na ujemne, na 0,6...???
Bo dziś odebrałam wyniki ze szpitala zakaźnego i wykazało, że na toksoplazmoze chorowałam kilka lat temu i obecnie nic mi nie grozi...
A zgodnie z pierwszymi wynikami, wynikało (lecz niejednozancznie) że jestem obecnie chora... -
tak,
najpierw miałam badanie które zlecił mi ginekolog
IgG = 350 a IgM = 2,4
skierowano mnie do lekarza od chorób zakaxnych i miałam wyniki nastepujące:
IgG= 71 a IgM - 0,7 (czyli tu już wychodzi ujemne) i awidność 0,56
Lekarż od chorób zakaźnych stwierdził, że toksoplazmoze przechodziłam kilka lat temu i obecnie jestem uodporniona i nie muszę brać antybiotyku bo dziecku nic nie zagraża.
Tylko zdziwiła mnie rozbiezność wyników IgM (z dodatniego zrobiło isę ujemne)
Widać że laboratorium musiało popełnić błąd... Bo chyba wyniki ze szpitala zakaźnego są bardziej realmne? -
A pokazałaś lekarzowi od chorób zakaźnych wyniki tego poprzedniego badania?
Bo gdyby tamte pierwsze wyniki były jednak wiarygodne, to jest normalne, że IgM spada po przebytej chorobie. Z tym, że tutaj jest bardzo ważna interpretacja IgG i awidności. Skoro awidność wskazuje na to, że zakażenie przechodziłaś kilka lat temu, to bardzo prawdopodobne, że to pierwsze IgM było fałszywie dodatnie, ale też byłoby dobrze, gdyby na temat tej rozbieżności wypowiedział się zakaźnik.