Bezplemnikowcy - TESE/mTESE
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyAntoś jest chodzącym dowodem na to że marzenia się spełniają, że warto do nich dążyć
Ami mąż coś tam pytał ale szczególnie nie drążył tematu dziś zamówiłam te dwie książki które pokazywała nam p.Dorota na warsztatach
Ami ja też proszę piszcie tutaj o dawstwie przyda nam się wszystkim
Ifka jak zareagował Twój mąż? Z moim teraz jest ok, ale nie podejmuje z nim tego tematu wcale. Wiem że jak będę mu gadać to to przyniesie odwrotny skutek. czekam A TY trzymaj się kochana, sama chwilę temu to przerabiałam, daj czas i sobie żeby się z tym oswoić. Ja z początku każdego dnia miałam inny scenariusz na życie...
Aniu ja też będę przewrażliwiona pod tym względem a jak będzie miał świnkę to będę stała na rzęsach !!Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 marca 2017, 22:34
wieśka lubi tę wiadomość
-
Dziewczynki a tak z innej beczki bo do mnie ten temat co jakiś czas wraca i czasem już sama nie wiem co myśleć..jakie jest wasze podejście do adopcji? Czasem tak sobie myślę że może to jednak droga dla nas, ale cały czas myślę że kiedyś mogę żałować że nie próbowałam jednak zostać matka biologiczna mimo że jakaś szansa byla. Mam trochę metlik w tym temacie..
Sturdust jak tam? Rośnie?!?! -
Joaszo z tych książek to czytałam tę książkę Domagalskiej. Cała o dawstwie,ale tak mówiła pani psycholog jednak jej realia (bo np pojechała do Izraela)odstaja od tych polskich. Warto przeczytać
Babyboom jeżeli chodzi o adopcję to ja, póki co (ale z dużym akcentem na słowa póki co) nie wyobrażam sobie adopcji. Dla nas ważne jest przeżywanie ciąży, porodu, czucie ruchów dziecka. Bardziej zastanawiałam się nad bezdzietnoscia, ale to też nie jest latwe... I jak widzę później taką kruszynke, jak Antoś Ani, to wiem, że musimy walczyć z całych sił.Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 marca 2017, 14:36
Jesteśmy rodzicami cudownego synka
Wracamy i walczymy dalej... -
Doczytałam Was kochane i jestem z Wami w waszej walce.
Ja dużo myślałam o dawstwie, ale tylko o dawstwie, adopcja zarodka, tak jak pisała Ania, to już żadnego powiązania genetycznego jednak. A tak to przynajmniej dziadkowie będą mogli powiedzieć "Ma to po mnie!" Zresztą nie chodzi o dziadków, to taki żart.
Aniu, śliczny synuś!
Piszę od razu jak wróciłam do domu ze szpitala. A było to tak, że w niedzielę rano dostałam ostrego bólu brzucha. Nigdy wcześniej takiego bólu nie miałam, już wiem, co to znaczy, że kogoś oblewają zimne poty - ja tak miałam. Pojechałam do szpitala, bo na pogotowiu jak usłyszeli że ciąża i ból brzucha to kompletnie to olali. A ja nie mogłam z bólu wytrzymać. Na izbie już krzyczałam z bólu cały czas i było mi wszystko jedno, co o tym pomyślą. Usg niewiele wykazało, powiedzieli, że muszą mnie otworzyć. Zawieźli od razu na salę operacyjną. Okazało się,że miałam skręt torbieli i już doszło do martwicy prawego jajowodu. Wycięli przydatki po prawej stronie. Maluch to przeżył, bo beta rośnie, wczoraj na usg był pęcherzyk w jamie macicy.
Ale ja jestem z pociętym brzuchem i powiem Wam, że mam chwilę załamania. Nie wiem, czy bym się zdecydowała, gdybym wiedziała, że tak będzie. Teraz mam nadzieję, że dziecko będzie zdrowe, bo już chyba wyczerpałam limit nieszczęść i powikłań (((
Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 marca 2017, 16:01
-
ojej Stardust!! dobrze że z maluchem oraz przede wszystkim z tobą wszystko już dobrze. a przecież mogło się skończyć tragedią..
Trzymajcie się mocno!
edit. a czy wiadomo co było przyczyną tego skrętu torbieli?Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 marca 2017, 16:43
♥️ Matylda jest z nami od 15.08.2019 ♥️
Novum ICSI
Czynnik męski (azoospermia -> cryptozoospermia)
Punkcja 17.06.2017 -> 6 zapłodnionych komórek = 6 zarodków
ET 20.06.2017
Crio 31.10.2018
Crio 01.12.2018 Beta - 9dpt 109 - 11dpt 370 - 26dpt Harmony OK. Dziewczynka
2 mrożaki -
Babyboom wrote:Dziewczynki a tak z innej beczki bo do mnie ten temat co jakiś czas wraca i czasem już sama nie wiem co myśleć..jakie jest wasze podejście do adopcji? Czasem tak sobie myślę że może to jednak droga dla nas, ale cały czas myślę że kiedyś mogę żałować że nie próbowałam jednak zostać matka biologiczna mimo że jakaś szansa byla. Mam trochę metlik w tym temacie..
Ja wiem ze osobiście miałabym problem z adopcja. dla mnie ważne jest to całe przeżywanie ciąży, to oczekiwanie.. na pewno już teraz akceptujemy dawce gamet, adopcje zarodka.
natomiast podkreślam to jest stan na teraz, może za kilka lat dojrzalabym i dojrzelibysmy jako para również do adopcji. ale teraz na pewno jeszcze nie jest mój czas na taką ewentualnosc. gdybysmy nie mieli już wcale wcale szans na wspólne potomstwo, to zaraz po dk i dn byłaby na tapecie adopcja zarodka.♥️ Matylda jest z nami od 15.08.2019 ♥️
Novum ICSI
Czynnik męski (azoospermia -> cryptozoospermia)
Punkcja 17.06.2017 -> 6 zapłodnionych komórek = 6 zarodków
ET 20.06.2017
Crio 31.10.2018
Crio 01.12.2018 Beta - 9dpt 109 - 11dpt 370 - 26dpt Harmony OK. Dziewczynka
2 mrożaki -
Bobby wiem dokładnie o co chodzi. Też zawsze chciałam przeżywać ciążę itp ale coraz mniej jest to dla mnie ważne, a na pewno nie najważniejsze. Bardziej chyba boję się że mogłabym nie podołać dziecku z jakimiś sporymi problemami emocjonalnymi związanymi np z FAS czy problemami po traumatycznych przejściach albo generalnie adopcja nie doszłoby do skutku i ze wtedy już byłoby za późno by próbować inaczej. Ale jakoś cały czas mam to gdzieś z tyłu głowy że może nie ma sensu tak walczyć tylko po to żeby urodzić bo dziecko to dziecko.. ciężkie są te przemyślenia, już jestem nimi zmęczona
wieśka lubi tę wiadomość
-
Ifka - tak strasznie mi przykro.... wiem, co czujecie. My na razie jesteśmy w dwóch rzeczywistościach. Z jednej strony (i ta strona przeważa) udajemy, że nic się nie stało, że nadal czekamy na wyniki, bo przecież to się nie może tak skończyć. A ta druga rzeczywistość, tak bardzo przez nas jeszcze odrzucana ryje mózg w każdej sekundzie. Staramy się żyć normalnie, śmiejemy się itd... ale w głębi ducha jesteśmy rozsypani na kawałki
Guza badają naukowcy - dostaliśmy tylko informację, że to nie komórki rakowe
Babyboom- przeczytałam Twoją całą historię i tak bardzo widzę w niej siebie. Te wszystkie wątpliwości - zarodek, czy dawca? Jeśli jestem pewna jednego, to na drugi dzień już nie jestem pewna niczego. Milion obaw.... milion niewiadomych.
Warsztaty pozwoliły mi spojrzeć inaczej na dawców. Zdecydowanie, to jest lepsze wyjście, tylko czy bym umiała z tego skorzystać - nie wiem.
Do tej pory bliższa memu sercu była adopcja zarodka - bo dziecko byłoby nasze na tych samych zasadach. I do tej pory myślałam, że dawcy zarodka są jawni... a teraz.. jak pomyślę, że dziecko miałoby 100% lukę genetyczną, to chce mi się wyć. Dosłownie! To było moje koło ratunkowe, teraz zaczynam walkę z samą sobą od nowa. My też marzymy o ciąży... Piszę o sobie, ponieważ mój mąż dopiero zacznie walkę w swojej głowie. Zacznie, jak dotrze do niego, że to już koniec leczenia...
Stardust - bardzo mi przykro. Zawsze myślę, że po tym wszystkim, co przechodzimy nic złego nie może nas już spotkać - bo ile można?! Życie jest cholernie okrutne. Zasłużyłaś w końcu na to, żeby wszystko, co dobre, zostało Ci podarowane z nawiązką. Maleństwo będzie zdrowe i cudowne. Bo na to zasłużyłaś! Życzę wytrwałości
Joaszo - też męczę te książki
Dziewczyny, czy u Was rodzina wie o Waszych problemach. Tzn. dosłownie. Czy wie, jaki macie problem i czy możecie z nimi porozmawiać o dawstwie, adopcji?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 marca 2017, 22:11
stardust, Babyboom lubią tę wiadomość
-
wieśka u mnie wie tylko przyjaciółka. nie wiem czy to dobrze bo akurat moi rodzice są w porządku i zawsze mam od nich wsparcie, więc w tym przypadku byłoby tak samo. tylko mam obawy że po prostu bardzo by się stresowali ta sytuacja, a ja bym się stresowala jeszcze mocniej bo oni się stresują..
myślę że pewnie im powiem jak się uda lub nie uda, po pierwszym transferze. ale nie mam zamiaru np wdawac się w szczegóły problemu, bo byłabym się że mój m czułby się niekomfortowo, a ja razem z nim pewnie..
A u was dziewczyny?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 marca 2017, 19:31
♥️ Matylda jest z nami od 15.08.2019 ♥️
Novum ICSI
Czynnik męski (azoospermia -> cryptozoospermia)
Punkcja 17.06.2017 -> 6 zapłodnionych komórek = 6 zarodków
ET 20.06.2017
Crio 31.10.2018
Crio 01.12.2018 Beta - 9dpt 109 - 11dpt 370 - 26dpt Harmony OK. Dziewczynka
2 mrożaki -
O jeju Stardust,ale sytuacja. Dobrze, że dobrze się skończyło uff. Wiadomo skąd takie coś?
U nas wie sporo osób - nasi rodzice, nasze rodzeństwo, znajomi którzy mają dziecko dzięki in vitro i to oni nam dużo pomogli na początku naszej drogi, bo otwarcie mówili o ivf i jak dowiedzieliśmy się o diagnozie to pierwszy telefon był do nich, moja babcia wiedziała i jeszcze parę osób. O samym dawstwie nie wiedzą (poza moimi rodzicami i siostrą). Generalnie nie udało się tego ukryć w naszym przypadku...
Wieśka dobrze, że u Was guz okazał się nieszkodliwy. U nas niestety były to komórki rakoweWiadomość wyedytowana przez autora: 29 marca 2017, 20:51
Jesteśmy rodzicami cudownego synka
Wracamy i walczymy dalej... -
Aniu a co jest w takiej umowie o dawstwie, którą się podpisuje w klinice? Chodzi mi o to jakie tam są zapisy
I jeszcze jedno- czy dostałaś coś na piśmie o dawcy (w sensie, że miał taki i taki wzrost, taką i taką wagę, taka i taka ilość/jakość plemników)? czy to tylko informacje ustne?Jesteśmy rodzicami cudownego synka
Wracamy i walczymy dalej... -
nick nieaktualnycześć Kobiety
Stardust - straszne rzeczy się działy, jak czytałam to co opisałaś to aż buzię otwierałam z niedowierzania. Po wszystkim wróciłabym tam na to pogotowie i darła się na nich ile wlezie. Nóż się w kieszeni otwiera. Oby Was już teraz spotykały tylko same dobre rzeczy
Babyboom nie bardzo chcę pisać tu o adopcji bo nie chciałabym Wam namieszać w głowach. Napiszę krótko, dawniej nie widziałam w adopcji niczego złego, jednak odkąd pracuję w placówce opiekuńczo-wychowawczej nie jestem już skłonna myśleć o adopcji pozytywnie. Generalnie wzięłabym adopcję pod uwagę tylko i wyłącznie przy wielu niepowodzeniach in vitro. Tak jak dziewczyny pisały, też chciałabym móc przeżywać ciąże i być matką od samego początku, czuć ruchy dziecka.
U nas wie kilka osób, zaczynam już powoli sądzić że o kilka za dużo. Zwłaszcza po warsztatach, zaczęłam tak myśleć. Wiedzą rodzice męża i jego siostry, mój brat z żoną i nasi najbliżsi przyjaciele. Jednak zastanawiam się ile osób też o tym wie, tyle że nie od nas... Stwierdziłam że nieliczne grono ludzi dowie się o prawdziwym pochodzeniu dziecka, reszta będzie poinformowana że stał się cud
Dziewczyny przeczytałam 75 stron książki Domagalskiej i zaczęłam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam. Po przeczytaniu tego fragmentu jestem jakaś rozbita, przerażona i zaczynam się zastanawiać czy w ogóle dawstwo jest dla nas. Ta świadomość o możliwości posiadania dużej ilość przyrodniego rodzeństwa mojego dziecka mnie przeraża, albo to jak zareagowałby mój mąż gdyby dziecko chciało poznać ojca. Z drugiej strony gdybym chciała nie mówić dziecku to z kolei nie wiem czy dałabym radę wytrzymać wiele lat w tajemnicy, czy nie miałabym poczucia że je oszukuje. Mam dziwne emocje w sobie po przeczytaniu tego fragmentu. Zaczęło do mnie docierać jak trudnym krokiem jest zgodzenie się na posiadanie potomstwa z dawstwa i co się z tym wiąże.
-
czesc kobitki!
wiecie co, napaliłam sie na tą startową tak szybko, ale chyba jednak nie wyjdzie, kurde. mielibyśmy transfer tuż przed długo planowanym dłuższym urlopem. Zamiast sie cieszyć z wedrówek i zwiedzania to tylko miałabym w głowie, że na pewno sie przemęczam. musielibyśmy się mocno ograniczać, a gdyby nie wyszło to juz całkiem winiłabym tylko ten wyjazd. więc wolimy na spokojnie pojechać, i cieszyć się sobą nie myśląc o wszystkim czekaliśmy tyle, poczekamy ciut dłużej.
Najgorsze jest to że później, w kolejnym cyklu, mamy zaplanowany także wyjazd okołoweekendowy, kiedy akurat wyadałaby stymulacja.
i tu moje pytanie - czy zawsze leki, które się bierze podczas stymulacji muszą być w lodówce??
bo o ile z przyjmowaniem zastrzyków na wyjeździe nie byłoby problemu, to z przechowywaniem już tak.
tak czy inaczej nie zaczniemy aż tak ekspresowo, pewnie wyjdzie w końcu zgodnie z pierwotnymi planami...
Napiszcie prosze jak z tymi lekami. pozdrawiam weekendowo :*♥️ Matylda jest z nami od 15.08.2019 ♥️
Novum ICSI
Czynnik męski (azoospermia -> cryptozoospermia)
Punkcja 17.06.2017 -> 6 zapłodnionych komórek = 6 zarodków
ET 20.06.2017
Crio 31.10.2018
Crio 01.12.2018 Beta - 9dpt 109 - 11dpt 370 - 26dpt Harmony OK. Dziewczynka
2 mrożaki -
nick nieaktualny
-
Joaszo - ja mam dokładnie takie same odczucia po przeczytaniu książki Anny Krawczak. Glos dzieci jest okrutny. Tez nie chcialabym aby moj maz byl raniony przez dzieci. Zeby byl traktowany jak obcy bo przeciez "tata" gdzies tam jest. No i te rodzeństwo. To jest jakies science fiction. Przeraża mnie to wszystko tak bardzo. Dla mnie w tej chwili zadna opcja nie jest dobra Jestem rozbita totalnie. Plakac mi się ciagle chce.
-
nick nieaktualnyMoje pierwsze odczucie bylo takie samo. Że to jednak nie jest dobra droga. Rozmawialiście może z mężem po warsztatach o tym czy powiedzielibyście dziecku o dawcy i rodzeństwie? Ja póki co nie dowiem się co myślałby tym mój mąż. Wieśka myślę że musimy dać sobie jeszcze więcej czasu niż zakładałyśmy wcześniej. I mieć nadzieję że nasi mężowie zaskoczą nas swoją dojrzałością i powiedzą nam kiedyś że są gotowi podjąć to wyzwanie dla wspólnego szczęścia.
-
Joaszo, Wiśka, jakbym slyszala swoje słowa:-)
Ja te wszytkie ksiazki przeczytalam juz dawno, mialam dokladnie te same odczucia i do tej pory czesto mam. W tych ksiazkach jest to napisane tak dosc drastycznie ale moze dobrze bo przynajmniej otwiera oczy na myslenie dziecka a nie tylko rodziców. Zwraca uwagę na inna perspektywe. Tez jak je odlozylam to myslalam ze to jakas paranoja, ze nie ma opcji zebym sie na to zdecydowala. Ze to luka w informacjach genetycznych nie do przeskoczenia. Ale wtedy moj M mnie troche zawsze sprowadza do pionu. Po kilku juz latach bardzo intensywnych rozmyslaniach na ten temat, mysle ze to TYLKO geny. To nawet nie cale geny a czesc genow. Wiem ze geny sa wazne ale to naprawde nie wszytko. Mam rodzenstwo w 100% genetyczne i kazde z nas jest totalnie inne pod kazdym wzgledem. Tak naprawde nie lacza nas te geny, laczy nas dziecinstwo, wspolne wychowanie, lata spedzone razem w przeroznych sytuacjach dobrych i zlych. Czasem sobie mysle ze jakby ktores z nas bylo z innego ojca to pewnie ta roznorodnosc zwalalabym na to, a to przecez wlasnie bylby tylko wymysl w glowie. Nikt z nas nie wie do konca jakie geny nosi. Jak masz szczescie to twoja wiedza na temat pochodzenia genetycznego siega maksymalnie do dziadkow a sa i ludzie ktorzy przeciez i ich nie znaja, czesto osobiscie widziali jedno z nich albo i tylko ze zdjec albo nawet zdjec nie ma. A przeciez i tak nie wiemy do konca ktore z tych dziadkow co nam przekazalo. Czasem pewne cechy widac bardziej lub mniej a czasem mysle ze ludzie sami sie ich dopatruja. Normalnie poprostu na tekie rzeczy sie az tak nie zwraca uwagi. Jako dziecko poczete w ten sposob i wiedzac o tym napewno bardziej zwraca sie na to uwage i jako dorosla osoba bedzie to pewnie analizowac doglebniej. Napewno nie jest to jakis plus ze nie znasz biologicznego ojca (jakos nie lubie tego okreslenia juz)ale ja zawsze patrze od tej drugiej pozytywnej strony, mozna byc przynajmniej w100% pewnym ze rodzice cie chcieli jak nic innego na swiecie. Ze jestes wyczekanym, wymodlonym, wywalczonym dzieckiem. Kto z nas ma taka pewnosc? Ile z nas mialo w dziecinstwie watpliwosci czy np jako ktores dziecko z kolei w rodzinie wogole bylo chcine planowane nawet jesli rodzice nigdy nie dawali odczuc ze nie? Mi M zawsze powtarza ze to jak dziecko bedzie to sytuacje postrzegac jako dorosly juz czlowiek to bedzie nasza rola i praca i ja zrobie wszytko zeby to bylo pozytywne a nie traumatyczne. My chcemy sie zdecydowac dlatego tez na profil rozszerzony, bo chce zeby dziecko mialo jak najwiecej informacji tylko mozna ale to niestety duzo wiekszy koszt.
Wszystko co pisze to oczywiscie moje rozmyslania i kazdy moze to postrzegac inaczej ale na dzien dzisiejszy wiem ze najwazniejsze jest miec ta decyzje dobrze przemyslana bo jak my nie bedziemy sie czuc dobrze z ta decyzja to tym bardziej nie bedzie nasze dziecko.
Zerknijcie Dziewczynki sobie na NB na "powiedziec i rozmawiac" jest tam wypowiedz rodziny zalozycieli fundacji i mozna ogladnac wypowiedz ich corki.Troche napawa nadzieja i pozytywnym spojrzeniem
Milego weekendu slonko piekne trzeba korzystac!!!Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 kwietnia 2017, 15:51
ami87 lubi tę wiadomość
-
Joaszo, jesli kjeszcze moge miec prośbę to bylabym wdzieczna jakbys jednak napisala swoje spostrzezenia odnosnie adopcji. Jesli nie chcesz na forum to bardzo prosze napisz mi na priv bo mi bardzo zalezy na obiektywnych opiniach osob ktore widza to "od srodka". Czesto o tym tez mysle i chcialabym wlasnie dowiedziec sie jak to wyglada z innej perspektywy. Bede Ci bardzo wdzieczna