Bezplemnikowcy - TESE/mTESE
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyHmmm ciężko cokolwiek doradzić w takiej sytuacji..ale z drugiej strony Ty już tyle przeszłaś, razem z mężem oczywiście, zobaczcie ile juz miesiecy kuracji za wami, może trzeba zrobić ta biopsję...
A mam tez do Ciebie pytanie Aniu - jęsli twoj maz leczy sie u dr Wolskiego to czy tez się zapisalas juz do novum do jakiegos ginekologa?? Bo ja zupelnie nie wiem kiedy to rozpocząć.
Ogólnie mnie najbardziej martwi to, ze jesli bedziemy miec czeste wizyty to nie dam rady wytłumaczyć sie w pracy gdzie i czemu tyle jezdze itp. itd. nie mowiac juz o tym ze urlop nie jest z gumy...
Jakoś nie mogę oprzeć sie wrażeniu, że całe to leczenie niepłodności to wielki biznes napędzany emocjami przyszlych rodziców, no ale jednak są pary, którym się udaje, rodzą się dzieci, mi jakoś cieżko w to uwierzyć poki co...Ania_84 lubi tę wiadomość
-
ehh wiem wiem, doskonale Cie rozumiem gdyby nie mój mąż, który teraz dobrze zarabia w swojej firmie,ale prace ma niepewną ,to ja (też działalność)sama bym nie dała rady bez kredytu.. ale ludzie żyją jakoś z tymi kredytami, więc nie ma sie co załamywać tuż na początku. Nie myśl teraz o tym, pomyslisz po wizycie A ja wiem, że będzie dobrze:)
9 tysiecy za samą biobsję...niech ich szlag! Pisz tą petycję,bo się zdenerwowałam!Ania_84 lubi tę wiadomość
zyzka -
Nie doktor powiedzial ze dopiero jak znajdziemy plemniki to dokumentacje przekazemy na wizyte kwalifikacyjna..a ja w tym czasie mam byc pod stala opieka obojetnie jakiego gina w kielcach ..i zaczac szczepionki na WZW przed punkcjia .. zbey miec to z glowy
no wlasnie 9 tys.. a te pieprzone bawoly w NFZ ukrucaja kase.. i wymyslaja rozne niestworzone rzeczy ..
sam rozliczam lekarzy z NFZ..i niestet wiem jakie to barachlo siedzi w tym NFZ .. sta moj jeszczewiekszy wkurw na nich i cale Pana ministra pozal sie boze z koziej dupy sie urwal..dostal zadanie skrocic kolejki to skrocil bo ludzi epojda prywatnie ;/
wrrr ...zyzka, kornelia777, Babyboom lubią tę wiadomość
-
Ania_84 wrote:kochane probujcie sie teraz dodzwonic do poradni w Łodzi Geneos dr Kępczynski
raz jedziecie ale robi wam od razu i wam kariotypy i mezom plus mutacje
my czekalismy na wizyty u nich 1,5 miesiaca teraz na pocatku roku moga byc kt=rotsze kolejki wiec probujcie bo warto te 2 tys warte jest przejechania do łodzi
tylko przeczytajcie wczesniejsze wpisy co musi byc na skierowaniu
Hej Dziewczyny!
Ania ma racje, naprawde warto sprobować z ta Łodzią. Tylko tam zadzwońcie. My za pierwszym razem dlugo czkelaismy na termin. A za drugim jak ja robiłam to zadzwonilismy i akurat udalo sie wcisnąc za 2 dni. A na wyniki czeka sie podobnie jak prywatnie. A to jednak sporo kasy w kieszeni. Tak że warto tylko trzeba dzwonić -
nick nieaktualny
-
Babyboom wrote:Hej Dziewczyny!
Ania ma racje, naprawde warto sprobować z ta Łodzią. Tylko tam zadzwońcie. My za pierwszym razem dlugo czkelaismy na termin. A za drugim jak ja robiłam to zadzwonilismy i akurat udalo sie wcisnąc za 2 dni. A na wyniki czeka sie podobnie jak prywatnie. A to jednak sporo kasy w kieszeni. Tak że warto tylko trzeba dzwonić
Dzis dzwonilam do Genos i w lodzi termin na kwiecien a w Genos w Stronsku 13 marzecAnia_84 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyCześć my na początku przyszłego tygodnia robimy badania bo w tym tygodniu maż nie wyrwie się z pracy, trzymaj się zyzka taki wynik za każdym razem jest jednak przygnebiajacy oglądałam wczoraj i dziś program na TVP 2 in vitro w oczekiwaniu na dziecko daje dużo do myślenia :-B
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyJa kiedys albo bym tego nie ogladala w ogole albo by nie robilo to na mnie zadnego wrazenia, ale jak teraz ogladam ten program to wszystko bardzo przezywam, no coz, to jest metoda leczenia nieplodnosci, nikt tego nie ma przeciez na wlasne zyczenie... no ciekawe, ale moze jeszcze nie wrocili, albo ma dosyc juz forum i chce odpoczac;)
-
Też tak mam, ale co zrobić, życie..My mamy cały czas pod górkę,ale dzieki temu doceniamy to co dostajemy:) mąż znów podłamany. twierdzi dziś, że i tak koniec świata jest bliski...! chyba liczył, że coś się znajdzie,ja nie,bo mineły tylko 3 tygodnie. Lepkość wzrosła już na 2 plusy,nie wiem czy ma to jakiś związek, ale zero komórek okrągłych ani leukocytów, same zera ! Ja wciąż mam nadzieje, że to przez tą operacje skręcenia jądra coś się pochrzaniło i że będą plemniki w biopsji..Ale pewnie genetyka to zweryfikuje,czyli jeszcze miesiąc. Będziemy czekać razem Korneliazyzka
-
nick nieaktualnyDokładnie:) wiesz ja też jak 2 razy odbieralismy wynik nasienia to jednak gdzieś tam w głębi liczyłam że może będą te plemniki itp. mój mąż też chyba na to liczył, myślę, że u was są jednak spore szanse na to, że te plemniki się znajdą , że to jest przyczyna mechaniczna. wszystko na to wskazuje - wyniki hormonów macie dobre. podczas tego urazu być może drogi wyprowadzające nasienie z drugiego jądra też uległy jakiemuś uszkodzeniu, poza tym jądra to taki narząd mimo że parzysty to jednak jedno działa na drugie:) mam nadzieję ze nasze jedno jądro bez towarzyszącego guza w drugim jakoś się zregeneruje:) szanse marne przy naszym FSH ale zobaczymy...
nigdy nie myślałam, że coś takiego mnie spotka...
no ale cóż, widocznie musimy przerobić wszelkie możliwe komplikacje w życiu:)
dziś tej parze w tv się nie udało, mimo że mieli piękny zarodek, to jednak nie była w ciąży, plemniki też mieli super:) więc może nasze marne plemniki dadzą radę, tego nikt nie przewidzi
oby tylko były te plemniki!!!!
zyzka lubi tę wiadomość
-
Hej kochane wybaczcie ze ni anadrobie ale jestem padnieta i rozbita
Nawet nie wiedzialam jak skonczy sie nasza wizyta..
zaczne od poczatku maz poszedl do mamy .. taksobiepogadac jak wrocil..to byl jakis inny cichy .. pytalam sie czy cos sie dzieje on ze nie .. wiec zebralismysie .. i pojechalismy zatrzymalismy sie w mc donaldzie na kawe.. wsiedlismy i w polowie drogie miedzy radomiem a wawa..moja maz mi oznajmil.. Ze on nie chce biopsji jak cos to wezmiemy dawce albo adoptujemy .. doznalam takiego szoku..ze az poczulam doslownie jakbym dostala w pysk.. lzy same lecialy mi po policzku..nawet nie bylam w stanie sie zapytac ale dlaczeog co sie stalo.. maz tylko pwoiedzial ze w sumie tooperacja bedzie mial moze jakis uszczerbek na zdorwi na poczatku nie skumalam o co biega ale pozniej poukladlo mi sie to w calosc byl u mamay - mam pielegniarka.. itp itd.. byalm tak zla na niego na tesciowa ..ze mialam mu ochote powiedxiec zeby zawracal.. ;/
no ale..opanowalam sie powiedzialam mu w zlosci ze nie tego sie po nim spodzielwama. ze powinien ze mna pogadac przed wyjazdem.. ze poczulamsie jakby dla mi w pysk.. i ze zawiodl mnie jesli chodzi o zaufanie. bo doskonale wie jak bardzo emocjonalnie do tego podchodze i ze jest tchorzem.. bo wiedzial ze w trasie za bardzo nie bede chciala agadac ..
podjechalismy pod novum i poprosilam go aby nic nie mowil..bo chce zeby lekarz ocenil realnie sznase.. a pozniej bedziemy gadac..
od moemntu gdy weszlismy do novum.. nie odzywalam sie do niego .. siadlam on sam poszeld do rejestreacj zaplacil..i siadl kolomnie .. patrzac na zdjecia dzieci co rusz na mnie.. widzialam to ale nie b niebylo mi go zal.. bylam wsciekla ze tak mnie potraktowal przez 5 miesiecy skakalam kolo niego .. zwracalam uwage jak sie zachowue co mu jest .. czy niema cisnienia wysokiego pilnowalamlekow, badan., szczepien wszytsko podporzadkowalm jemu ..a on nie mial na tyle odwagi zeby ze mna pogadac.. o nie tym razem powiedzialam ze nie popuszcze.. weszlam z nim do gabinetu ..
lkarz obejrzal wyniki pochwalil mnie bo zrobilam tabelkie i rozrysowalam wahanaia testostreonu i FSH .
co do testosteronu powiedzialz e to po porstu normlana rekacja organizm przyzwyczailm sie do lekow ale pieknie spada FSH ..no i sie zaczelo ze w takim razeie onproponuje bipsje na 31 stycznia..czy odpoiwada nam termin.. z racj teggo ze test nie przekracza 400 on zrobil by biopsje w krotszym czasie ..aby za bardzo nie spadl ..
powiedzialm wolskiemu o naszych obiekcjach i zeby powiedzial namjaki sa realne szanse.. okazuje sie ze mieli 6 przypadkow w polsce.. 45% uzysano plemniki z czegi hest 1 ciaza.. zapaytalam sie czy jelsi nie bedzie plemnikow natomiast beda spermatydy ..czy wtedy tez bierzeje sie do in vitro..odp ze tak ale nie bedzie czaroal odsetek ciaz jest bardzo maly ..
po wizycei siedlismy w samochodzie a ja poporstu wybuchlam placzem, Michal w sumie nei wiedzial dlaczego .
zaczelismy na spokojnei rozm,.. nie chcialam podejmowac rozmowy przed wejsciem do kliniki bo i tak sie poryczlaam
ytlumaczylam mu moje obawy to jak ja toprzechodze.. to ze martwie sie o niego, ze nie chce aby za kilka lat zalowal ze nie sprobowalismy bo to moze sie odbic na naszym malzenstwie bo zwyczajnie moz e wtedy mi miec za zle ze zdecydowalismy sie na dawce
naswietlilam mu sytuacje ile kosztuje IUI z dawca i ze nie zawsze a raczej rzadko udaje sie za I razem powiedzialam mu ze z adopcja tez nie jest latwo bo niemamy stalego zameldowania razem.. on ni ejest zatryudniony, hja mam dzialalnosc i po porstu nie dadza nam dzieck a
e jestem na niego wsciekla ze podjal takwazna decyzje sam.. n ekonsultujac tego ze mna.. nie rozmawiajac.. i ze poczulam sie w tym moemncie jakby dal mi w pysk
ze jestem wsiciekla na jego mame ze tak tonas namawiala ze wlaczcie a teraz taki numer.. nastraszyla go z emoze mu wszczepia gronkowca, albo ze bedzie mial uszczerbek na zdrowi .. no po porstu mam jej chote wygarnac i nie omjieszkam jej tego powiedziec ze zamiast go wspierac to ona go straszy
ozniej dlugo rozmawialismy powiedzialam mu o moich watpliowsciach na temat dawcy.. powiedzialam z eboje sie ze kiedys w zlosci powie ze to nie jgo dziecko.. ze nie wiem czy jest przygotowany na to aby mnie wspierac w trakcie ciazy i po.. ze boje sie ze powie mi ze idzie do kolegow bo to moje dziecko
ze wogole to wszytsko jest do dupy ..
ze jesli mysli ze mi latwo to nie ..jest mi cholernie trudnio..bo rok walki skupiam sie na nim..zaniedbujac siebei.. nie chodze do lekarza bo pilnuje lekow, lekarzy badan..jak widze ze gorzej sie czuje to odrazu mysle czy to nie po lekach
i czy mam prawo od neigo wymagac.. leczenia biopsj.. ze on mysli tylko jednorazowo o tym a ja codziennie
i ze jesli mysli ze pozniej in vitro niejest obciazeniem to sie myli..bo czeka nas dluga walka... najpeirw zastrzyki, pozniej punkcja ktora tez jets zabiegiem..
Michal nic nsie nie odzywal pozwolil mi sie wygadac wyryczec..a pozniej przytulil mnie iprzeprosil
i powiedzial ze on oddalby wszytsko zebysmy mogli naturalnie zajsc..
o raz pierwszy widzialam ze bylo mu i glupio .. i mial lzy w oczach
po czym powiedzial ze on chyba juz podjal decyzje ale jeszcze porozmawiamy .. i ze chyba bedzie musial powiedziec szefowi ze o tydzien nie bedzie
amyjesczez sie zastanowaic siasc na spokojnie bez emocji
w czasie jazdy pytal sie .. mnie tez o dawce.. ze dalej mysli o biopsji alejakby nic nie znalezli to czy wezme pod uwage i ze on obiecuje ze mozemy nawet isc do psychologa..bo ni ewiedzial w sumei ze to tak bardzo mi zaprzata glowe i w sumie nie myslal nad tym co bedzie za jakis czas jak dziecko juz bedzie..
Ja juz sama nie wiem czy chce tego dziecka.. rozbilam sie na 1000 kawalkow..bo jaka ja mam miec teraz pewnosc ze M ..faktycznei chce tej biopsjikita lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAniu bardzo Ci współczuję że przyszło Wam się z tym zmierzyć.. wiesz to, że teściowa się wtrąciła to jedno.. czujesz się zwiedziona, bo wiele miesięcy dążyłaś do czegoś z całych sił. Nie wiem jaka była sytuacja kiedy na początku ustalaliście tą strategię z biopsją. Wiem jednak że z mężczyznami nie jest tak jak z nami. Z moim mężem też nie jest tak jak ze mną. Musisz wziąć pod uwagę, że niekoniecznie mama namówiła go do rezygnacji - może namówiła go do powiedzenia prawdy - że nie chce poddać się tej biopsji. Ja czuję, że Twój mąż kocha Cię nad życie i dla Ciebie podjął się tego leczenia.. chciał Ciebie uszczęśliwić, myślał że zaciśnie mocno zęby i przejdzie przez to żebyś była szczęśliwa. Może po prostu bał się, że Ty pomyślisz że on nie jest w stanie się poświęcić dla Waszego dziecka, dla Waszego małżeństwa. Widział Twoje zaangażowanie w to wszystko i nie umiał Ci powiedzieć. Nie chodzi o to że Ci nie ufał tylko po prostu nie umiał Ci powiedzieć, że woli żebyś zaszła z nasieniem dawcy niż z nim - bo myślał, że Ty właśnie tak to odbierzesz. Mężczyźni chcieliby żeby to było proste. Mój też płakał mi w rękaw i pytał czemu to musi być takie skomplikowane i że chciałaby normalnie jak jego koledzy po prostu pokochać się i zrobić dziecko! A u nas jest przecież lepsza sytuacja..bo plemniki jakieś są. Żalił się że po pierwsze pieniądze, po drugie szpikowanie się jakimiś lekami, po trzecie zmiana trybu życia (dla mojego to najgorsze)począwszy na rzuceniu palenia a skończywszy na zmianie gaci na tyłku.. był taki dzień, że był wstawiony i po prostu wykrzyczał mi że ma tego dość.. a na drugi dzień przeprosił i dalej łyka grzecznie witaminki.. a ja się zastanawiam
Odnośnie tego czy Twój mąż chce naprawdę biopsji to myślę, że chce ale chce jej dla Ciebie bo Cię kocha. Dla siebie też chce, ale bardziej chce dla Ciebie. Skoro wychodzi sam z pomysłem dawcy tzn., że jest już tym bardzo wszystkim zmęczony.. najgorsze, że Ty pewnie też już podupadasz przez to wszystko.. dlatego nie chcę go bronić, bo jak nie chce biopsji to od razu powinien Ci postawić kawę na ławę wiele miesięcy temu. Myślę, że się bał, odczuwał Twój nacisk w tym kierunku.. wie, że nie może dać Ci dziecka normalnie to bał się, że jak odmówi biopsji to wyjdzie na takiego że nie dość że nie może to jeszcze palcem nie kiwnie jak jest jakaś możliwość.Ania_84 lubi tę wiadomość