Nacinanie krocza podczas porodu !!!
-
WIADOMOŚĆ
-
A propos respektowania planu porodu i nacięcia: lekarz zgodził się mnie nie ciąć a podczas partych mówi tak: "włąśnie pani pęka - nadal nie chce pani być nacięta?". I podstrzymałam decyzję mimo palącego bólu krocza. Decyzja byłą dobra.
polkosia, Aprilia lubią tę wiadomość
-
Ale to wlasnie nie jest kwestia tylko naciecia, ale gojenia sie tego potem, mozliwych powiklan itd. Lekarz zawsze natnie bardziej niz by sie peklo naturalnie, bo on nie wie na ile krocze jest rozciagliwe a ile wytrzyma.
polkosia lubi tę wiadomość
-
Ja tez miałam drugi poród szybki i dlatego tez zostałam nacięta. Jedynie co mnie denerwuje w tym wszystkim to że te nacięcia nie są stosowane jako ostateczność, tylko jako coś codziennego. Szkoda tylko że mało która położna może zrozumieć że potem mogą być problemy z taką raną. Ja do pół roku czułam ciągnięcie po pierwszym porodzie, gdzie nie siadłam to bolało. Na szczęście po drugim porodzie nie mam takiej dysfunkcji.
-
Mnie nacięto i pierwszy tydzień po porodzie był koszmarem. Szwy mnie ciągnęły, nie mogłam normalnie usiąść.
Dlatego, bardzo Wam polecam nasiadówki z nadmanganianu potasu i kory dębu. Jakikolwiek problem z gojeniem się krocza po porodzie/hemoroidów/stanu zapalnego są w stanie wyleczyć i dają olbrzymią ulgę. Gdybym widziała wcześniej, nie wychodziłabym z miski -
Nam sie udalo bez naciecia, ale to dzieki poloznej, ktora byla aniolem a nie czlowiekiem lekarz w pewnym momencie profilaktycznie wstrzyknal znkeczulenie ale polozna mowila od razu ze uda sie bez naciecia co prawda coreczka byla mala wiec nie wiem jak by to bylo gdyby byla duza
Urodzila sie o 00:05 i rano juz siedzialam po turecku, chodzilam normanie, prysznic toaleta itdNieukowa lubi tę wiadomość
09.09.2016 2860g szcześcia i 48cm do całowania ♡♡
20.02.2020 3370 g szczęścia i 54 cm do całowania ❤️❤️
-
Ja przy pierwszym dziecku byłam nacięta, niestety nie wspominam tego miło (nacięcie bez skurczu- "na żywca"), ale sama nie wiem co gorsze- bo chyba więcej boję się mocnego pęknięcia niż kilkucentymetrowego kontrolowanego nacięcia - cały czas mam jednak nadzieję że nie będzie potrzebne.
-
To moja pierwsza ciąża i uważam, że naturalne pęknięcie mimo wszystko jest lepsze. I szczerze mówiąc mało obchodzi mnie to, że łatwiej jest zszyć. Jak ginekolog sobie nie radzi niech wezwie chirurga. Zamierzam na porodówkę zabrać ze sobą oświadczenie, że nie życzę sobie rutynowego nacinania krocza. Są sytuacje, w których są niezbędne i wtedy to jest zrozumiałe.
Nieukowa lubi tę wiadomość
-
Mika, wszystko zależy od tego jak pękniesz.
W szpitalu gdzie rodziłam dwa razy na sali miałam kobiety które były i nacinanie i nie były nacinane i takie które pękły same. I różnie potem dochodziły do siebie. Jedne nacinane ekspresem (w tym ja) do siebie dochodziły. Inne długo cierpiały. Jedna nienacinane tak pękły, że dopiero potem miały duże problemy (raz podczas szycia, a dwa potem żeby dojść do siebie).
Według mnie wszystko zależy od przypadku i przebiegu porodu. Najlepiej by było gdyby personel faktycznie wykonywał nacięcie po to aby zapobiec późniejszym poważnym powikłaniom, a jeśli nie ma takiej potrzeby to nie interweniował. Ale nie wiem czy zawsze da się przewidzieć i rozpoznać zagrożenie.
Ps ja mam termin porodu na trzy dni przed Tobą ) -
nick nieaktualnyJa mam akurat porównanie:
1 poród nacięcie i 3 szwy,
3 poród pęknięcie i też 3 szwy.
Po nacięciu masakra - miesiąc na tyłku nie siedziałam, 2 lata po nadal czułam się źle, zszyta do tej pory jestem tragicznie, bo przecięte było w dodupnym miejscu.
Po pęknięciu super - pękłam w najsłabszym miejscu, więc nie gdzie jest w cholerę skóry itd tylko tam gdzie było cieniutko. Ekspresem się zagoiło - po tygodniu nie czułam, że rodziłam, po trzech już próbowaliśmy baraszkować z mężem i nic nie czułam.
Ale fakt - po nacięciu córka wręcz wyskoczyła ze mnie, bez nacięcia trochę poprzeć trzeba -
Nieukowa wrote:Ale to wlasnie nie jest kwestia tylko naciecia, ale gojenia sie tego potem, mozliwych powiklan itd. Lekarz zawsze natnie bardziej niz by sie peklo naturalnie, bo on nie wie na ile krocze jest rozciagliwe a ile wytrzyma.
Pogadaj z kobietami, które nie były nacinane i tak popękały do odbytu samoistnie, że potem miały ogromne problemy i komplikacje...
Ja nie jestem za nacinaniem zawsze i bez względu na sytuacje. Ale czasem jednak lepiej jest kontrolowanie naciąć.
Ja byłam nacinana przy pierwszym porodzie - po trzech dniach normalnie siadałam na łóżku, żadnych problemów czy komplikacji.zokeia lubi tę wiadomość
-
Gdyby wszystkie porody były możliwe do przeżycia tak super w 100% w zgodzie z naturą, to nie byłoby takiej śmiertelności w dawnych czasach. Owszem, medycyna zbyt daleko wkroczyła w przebieg porodu i zaczęła go traktować jako jednostkę chorobową, ALE... procedury położnicze po to zostały wynalezione, żeby pomóc wtedy, kiedy trzeba. I tak też podchodzę do nacinania. Jak trzeba, to trzeba. Dlatego nie zgodzę się z opinią, że nacinanie jest ZAWSZE gorsze od pęknięcia samoistnego. I jedno i drugie bywa dobre. I jedno i drugie może spartolić nam krocze.
zimowa stokrotka lubi tę wiadomość
-
Jam miałam 2 nacięcia. Za pierwszym razem zszywała mnie pseudo lekarka i dochodziłam do siebie bardzo długo. To była masakra. Z dnia na dzień większy ból. Nie mogłam siedzieć, bolało nawet podczas leżenia czy stania. Dopiero po zdjęciu szwów zaczęło sie poprawiać
Drugi poród, szył mnie świetny lekarz. 2 godziny po porodzie poszłam sama pod prysznic, po kilku godzinach normalnie siedziałam . Troszkę ciągnęło ale praktycznie nie odczuwałam żadnego bólu.
Nie wiem czy fakt ze to był drugi poród w czymś pomógł ale na pewno ważne jest kto zszywa ranę -
nick nieaktualny
-
kark wrote:A to ciekawe... Myślałam, że przy naturalnym do krocza zawsze dają rozpuszczalne szwy.
Są rozpuszczalne ale jakbym miała czekać aż się rozpuszczą to bym chyba umarła z bólu. To jednak trochę trwa. Tym bardziej ze cześć z nich jest na zewnątrz. Po drugim porodzie tez byłam zdejmować i chyba ogólnie tak sie praktykuje -
nanu wrote:Pogadaj z kobietami, które nie były nacinane i tak popękały do odbytu samoistnie, że potem miały ogromne problemy i komplikacje...
Ja nie jestem za nacinaniem zawsze i bez względu na sytuacje. Ale czasem jednak lepiej jest kontrolowanie naciąć.
Ja byłam nacinana przy pierwszym porodzie - po trzech dniach normalnie siadałam na łóżku, żadnych problemów czy komplikacji.
Parafrazując: pogadaj z kobietami które były nacięte i pękły oprócz tego w drugą stronę. Mam tqaką sąsiadkę. 14 szwów. Cierpiała ze 2 miesiące...Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 maja 2017, 23:31