Poród - naturalny, czy cesarka
-
WIADOMOŚĆ
-
prawda jest taka że jak wszystko oba sposoby mają plusy i minusy
ale cc na tzw. zimno czyli bez skurczy to już rzadkość.
Nawet jeśli ma się wskazanie to i tak trzeba czekać do akcji porodowej. Jeśli ktoś tego nie robi to trochę głupota bo mądry lekarz powie że jeśli cc wykonuje się po tym jak macica zacznie mieć skurcze to o wiele lepiej potem wszystko się obkurcza.
Jeśli ktoś ma mieć cc, a akcja porodowa nie rozpocznie się w terminie to podają specjalnie oksy na wywołanie.
Każda kobieta też jest inna,
inny próg bólu i wytrzymałość.
Moja koleżanka od razu dzieckiem się zajmowała, natomiast kuzynka zostawiła dziecko położnym na ok 8 godzin bo stwierdziła że za bardzo ją boli.
Dla dziecka zdecydowanie lepiej jeśli rodzi się naturalnie.
A dla kobiety to kwestia świadomości na temat powikłań w różnych sytuacjach, wyboru i własnego widzi mi się.
-
No to i wypowiem się ja !
Też długi czas stałam przed dylematem porodowym, sn czy cc.. i wybrałam cc..
Chociażby ze względu na swój spokój psychiczny. U mnie jest takowe wskazanie na pierwszym miejscu. Moja mama zmarła 12 dni po porodzie silami natury. I jak myślę o tym, to mam nadzieje, że dla mnie los okaże się łaskawszy.. I będę mogła cieszyć się synem i szczęśliwym małżeństwem. Do tego dochodzi prawdopodobieństwo dużego dziecka , mąż ma dwa metry wzrostu. A dziecko w 21 tyg miało już 500 g i 24 cm..
Co do dochodzenia do siebie myślę, że nastawienie psychiczne tez ma wpływ.
Zaparcie w samej sobie wiele spraw ułatwia. Szczególnie przy pionizacji.
Pozdrawiam.MotylekKira, basiurka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyA ja tylko i wyłącznie na poród naturalny stawiam. Fakt boli jak diabli Ale idzie to przeżyć i to ostatnie chwile porodu to są emocje nie do zapomnienia.
I jak rodzic to tylko z mężem lub partnerem.
Bałam się strasznie Ale jak o 2 w nocy zaczął mi czop odchodzić później wody od 4 skurcze to taki spokój we mnie zapanował ze samą nie wiem skąd to się wzięło.
13 godzin bólu minęło A wspomnienia zostały i naprawdę jak dziecko ląduje już na brzuchu matki to zapomina się wszystko.
najważniejsza rzecz to słuchać położnej i lekarza przy porodzie i dotrwać do celu.
Po porodzie jak mnie szyli umówiłam się na kolejny poród za rok lub dwa.
Pozdrawiam.
Ps.A wskazania były do cesarski u mnie przez kręgosłup Ale już tyle operacji miałam że wiem co to zobacz. A cesarskie to jednak operacja.Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 czerwca 2015, 19:44
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMam za soba dwa porody silami natury. Pierwszy wywolywany po terminie, drugi w terminie zakonczony vaccum - proznociag.
Teraz jestem w 3ciej planowanej ciazy i jestem umowiona na cesarke.
Mimo ze porodow nie wspominam zle, bylo znosnie to koncowka drugiego wprowadzila mnie w taka depresje ze do dzisiejszego dnia mam pewne sceny przed oczami i lzy w oczach gdy patrze na syna. Slowa lekarza 'szybko vaccum bo to dziecko sie udusi' mam w glowie za kazdym razem kiedy na niego patrze.
Rozchodzi mi sie tez spojenie lonowe wiec to tylko przewaza decyzje o cc.
Nie boje sie, wiem ze bedzie bolalo po ale dam rade. Bezpieczenstwo dziecka jest w tym wypadku u mnie na pierwszym miejscu.
edit:
W Niemczech cesarka planowana ma ten plus ze przed zabiegiem na 2 godziny podlaczana jest kroplowka z oksytocyna zeby wywolac lagodne nie bolesne skurcze i jednoczesnie przygotowac dziecko ze za chwile sie urodzi.
Wiec nie jest to dla dziecka az taki szok ze nagle kroja, wyjmuja i dziecko jest.Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 lipca 2015, 11:30
-
Jestem przed pierwszym porodem i zawsze chciałam rodzić naturalnie, ale to co się ostatnio dzieje, mnie przeraża - niedotlenienia, złe decyzje lekarzy...Ogólnie nie boję się bólu, ale powikłań poporodowych. Pod tym względem cesarka jest jednak bezpieczniejsza.
Martika87 lubi tę wiadomość
-
Dlaczego dla dziecka lepiej? Każdy tak pisze ale nikt nie przedstawia konkretnych argumentów.
Znam dużo osób które rodziły się przez CC i jakoś nie widać różnicy. Więc jeśli możesz to mi to wytłumacz
dziks_power wrote:prawda jest taka że jak wszystko oba sposoby mają plusy i minusy
ale cc na tzw. zimno czyli bez skurczy to już rzadkość.
Nawet jeśli ma się wskazanie to i tak trzeba czekać do akcji porodowej. Jeśli ktoś tego nie robi to trochę głupota bo mądry lekarz powie że jeśli cc wykonuje się po tym jak macica zacznie mieć skurcze to o wiele lepiej potem wszystko się obkurcza.
Jeśli ktoś ma mieć cc, a akcja porodowa nie rozpocznie się w terminie to podają specjalnie oksy na wywołanie.
Każda kobieta też jest inna,
inny próg bólu i wytrzymałość.
Moja koleżanka od razu dzieckiem się zajmowała, natomiast kuzynka zostawiła dziecko położnym na ok 8 godzin bo stwierdziła że za bardzo ją boli.
Dla dziecka zdecydowanie lepiej jeśli rodzi się naturalnie.
A dla kobiety to kwestia świadomości na temat powikłań w różnych sytuacjach, wyboru i własnego widzi mi się.
-
4 miesiące po cc czujesz bliznę? To widocznie jakiś konował musiał Ci robić cięcie...
Normalnie tak nie jest.
Florentine wrote:Dzięki błyskawicznemu cc moja córeczka i ja żyjemy - całkowite odklejenie się łożyska spowodowane stanem przedrzucawkowym - nie będę wdawać się w szczegóły.
Ale nigdy bym się nie zdecydowała na cc gdybym miała wybór.
NIE JEST TO ZACHWALANIE CC WIĘC JEŚLI NIE CHCESZ SIĘ ZNIECHĘCIĆ TO NIE CZYTAJ PONIŻEJ.
Fakt - szybko, nie męczysz się jak przy sn ale potem tragedia. Pionizowanie okropne ale da się przeżyć. Jednak na boku przy !niewielkim! bólu potrafiłam położyć się dopiero 2 miesiące po cc, do dziś - 4 miesiące po czuję ranę, nie mogę zapiąć dżinsów sprzed ciąży mimo, że mieszczę się bez problemu bo uraża mnie strasznie. Jestem po kilku poważnych operacjach ale cc było najgorsze. Koleżanki po sn - traumatycznych, bardzo bolesnych lub całkiem lekkich porodach tydzień później śmigały, leżały na brzuchu, boku a po kilku miesiącach forma super.
Do tego - liczcie się z ewentualnymi powikłaniami po cc. Ja półtora tygodnia po cc, obudziłam się w szpitalu z najgorszym bólem świata. Tak mnie jeszcze nic nigdy nie bolało. Na samą myśl łzy mi lecą. Okazało się, że cc jest powikłane i mam w brzuchu pomiędzy mięśniami ogromnego krwiaka wielkości dwóch męskich dłoni, który się ciągle powiększa. Szybka tomografia i moje drogie otwieranie na nowo jamy brzusznej na ładnie zabliźnionej ranie. Od nowa stres operacji, pionizowanie i uczenie się chodzenia.
Każdej z Was życzę, byście nigdy nie musiały przejść przez to co ja i żeby Wasze Maluszki przyszły na świat szybko, bezpiecznie niezależnie od formy porodu a Wy żebyście szybko doszły do siebie. Pozdrawiam
-
nick nieaktualnyWlasnie! Dlaczego niby dla dziecka lepiej?? Co lepiej?? Bo się ciśnie przez kanał rodny? To jest lepiej? Niech nikt nie mówi,co jest lepsze,bo sa tysiące różnych przypadków,a co nas moze spotkac-tego nikt nie wie...
I cesarka i naturaly jest tak samo ryzykowny i podobnie bolesny...
Tak mysle...patrzac na to wszystko z góry.
I tu jest niezła wixa i tu..
Tylko ważne też w tym wszystkim jestesmy MY!
Kazda z nas najlepiej wie ile jest w stanie wytrzymać..Nikt inny tego nie wie.. -
Nie widać różnicy czy dziecko rodziło sięprzez cc czy naturalnie bo trzeba by wziąć to samo dziecko po dwóch różnych porodach i porównać rozwój a tego zrobić się nie da.
Dlaczego lepiej sn?
1. dziecko nie ma szoku, że nagla jest na świecie, wkłądają ssak do nosa i odciągają wody płodowe. Jego drogi oddechowe są naturalnie opróżniane przez przejście poprzez kanał rodny.
2. Przez przejście przez kanałrodny dziecko zaczyna pokrywać naturalna flora bakteryjna pochwy która przez pierwsze dni jego życia stanowi barierę ochronną.
3. Przeciskanie się przez kanał rodny jest to także korzystne dla mózgu dziecka.
4. Cesarka to poważna ingerencja chirurgiczna, któa niesie za sobą wiele powikłań. Począwszy od możliwości wystąpienia krwotoku, poprzez późniejsze zrosty, gojenie się rany itp. (koleżanka nie moze mieć więcej dzieci- tak jej zrobili pierwszą cesarkę, że w drugiej ciąży mieli problem, żeby ją w ogóle zaszyć bo macica się rozlatywałą przez zrosty)
5. Dziewczyny rodzące sn z reguły na drugi dzień śmigają. Po cesarce? Ja doszłam do siebie po miesiącu.
6. Obkurczanie macicy i karmienie piersią idzie dużo łatwiej po porodzie naturalnym (kwestia uwalnianych hormonów). Po cesarce z reguły po okresie połogu nadal wygląda się jak w 6 miesiącu ciąży.
Ja jestem zdania, że wszystko co naturalne jest dla nas lepsze i korzystniejsze.
Fakt- sama przeszłam cesarkę, ale była to konieczność dla ratowania życia dziecka. Ale gdybym miała wybierać nigdy bym się na nią nie zdecydowała.
Boicie się bólu? To zastanówcie się czy lepszy kilkuminutowy-godzinny ból porodowy który minie i będzie ok, czy bolesne miesiące po operacji. Task się to trochę bagatelizuje, ale dziewczyny cesarka to normalna operacja jamy brzusznej! Myślicie, że jak mija narkoza i znieczulenie to nie boli was pokrojony brzuch? To dopiero boli! Albo jak się okaże, że rana jest wrażliwsza to przez lata przy kazdej zmianie pogody.
-
No ale jak ja mam mieć cc ze wskazań medycznych,które zalecił mi lekarz prowadzący to co mam powiedzieć,że nie ma opcji bo cesarka jest zła, bo mały będzie w szoku? No nie...chyba lekarz wie co w moim przypadku jest lepsze i dla mnie i dziecka.
Poza tym skąd masz takie informacje,że dochodzi się łatwiej po sn? Z opowieści moich koleżanek to wcale tak ładnie nie wygląda. Więc zdania są podzielone. Nie jednej się cipka babrała i musieli poprawiać,szyć od nowa. Moja bratowa już po kilku h normalnie chodziła po cesarce,ogarniała dziecko i po 3 dniach wyszła do domu.Po tygodniu nie czuła cięcia.
Sprawa jest bardzo indywidualna. Obkurczanie też może być różne bo wszystko zależy od organizmu. Nie ma na to danych potwierdzonych przez lekarzy.
Dziecko rodzące się przez CC też nabywa florę bakteryjną chociaż by z sali operacyjnej,później nabywa odporność z mlekiem matki.
Po sn też mogą być powikłania. Idziesz do dentysty,mają usunąć zęba i te mogą wystąpić powikłania wszystko zależy od organizmu. Na pewno nie jest dobre jak dziecko rodzi się i męczy przez ponad 10 godzin i nie może wyjść- to dopiero musi być szok i dyskomfort dla niego...Przeciskając się przez kanał może dość do niedotlenienia...
To jest bardzo obszerny temat i nie ma co tak gdybać bo piszesz,że "Albo jak się okaże, że rana jest wrażliwsza to przez lata przy kazdej zmianie pogody" -to ja mogę napisać,że powikłaniem po sn jest np nietrzymanie moczu i wychodzi pin-pong
Dużo zależy też od szpitala,położnika,personelu... Najgorzej trafić na jakiegoś konowała...
Wiadomo,że nieważne jak będzie się rodzić dla kobiety to jest ból i ogromny stres i nie znam osoby,której poród sn czy cc sprawia przyjemność Trzeba być twardym nie "miętttkim",przecierpieć swoje i cieszyć się najukochańszym skarbem które na pewno się odwdzięczy swoją miłością Oby maleństwo było zdrowe,my kobiety jesteśmy stworzone do poświęceń i z każdej rany się trzeba wylizać tylko na wszystko trzeba czasu i cierpliwości.
Trzeba być bardziej obiektywnym bo na niektóre rzeczy nie mamy wpływu...Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 lipca 2015, 01:53
dddodiii, Kagura lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyWszystko co Martika napisała -jest święte. Nie mam nic do dodania...
Nie ma takiego czegos,ze kazda z nas przezyje taki sam bol i tak długo będzie dochodzić do siebie-przeciez kazda z nas jest INNA do cholery!!!
Jedna śmiga po sn,inna umiera kilka msc,boli ja pipka,macica wypada,ma nietrzymanie moczu...zero sexu-bo jest luźna i rozciągnięta,a partnerowi po porodzie cipka kojarzy sie z porodem...A dziecko ściska przez kanał i wychodzi ledwo żywe...
Jedna śmiga po cc,inna umiera kilka msc,bo rana się nie goi,bo jeszcze boli...
No mój Boże...
Kazda przezywa inaczej-chyba najważniejsze jest to czego my chcemy i co my uwazamy za słuszne,a nie co inni gadają.
Najważniejsze jest dziecko,żeby wyszlo z tego calo i zdrowo,ale tez ważne jestesmy My!!
Ja nie chce rodzic jak zwierzę w zoo-gdzie wszyscy stoją i patrzą,a ja z bólu umieram! I sama wiem co jest lepsze!Martika87 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Ostatnio rozmawiałam ze znajomą. Swojego synka urodziła 3 lata temu.
Nie chce już dzieci. Jak mi opowiadała o swoim porodzie to wycierała łzy- po takim czasie...
Rodziła w okropnych bólach ponad 24 h. Lekarze uparli się,że da radę i dziecko się w końcu urodzi.
Po ponad 24 godzinach zrobili jej cesarkę. Poczekali by jeszcze 5 minut i dziecko by nie żyło. Mówiła,że już się dusił i mało się ruszał. Był siny. Nie płakał od razu. Biedna tyle godzin ją wymęczyli... Przecież to maleńkie dziecko też się okropnie męczy i nie sądzę,że przeciskanie przez kanał rodny jest takie super zajebiste zwłaszcza jak to trwa tyle czasu a macica ciągle się kurczy,dziecko na pewno to czuje.
Z jedynej rzeczy pozytywnej jaką mi mówiła to to,że ma ładną małą bliznę która nie wystaje z majtek. Strasznie traumatycznie to przeżywa,ale jej się nie dziwie.
Mówiła,że gdyby mogła cofnąć czas od razu by wolała cesarkę i na pewno nie narażałaby na niedotlenienie czy śmierć dziecka.
Nie rozumiem więc dlaczego się tak upieracie,że tylko sn jest najlepszy.
Każda ciąża jest inna tak samo do każdego porodu powinno podchodzić się indywidualnie a nie traktować kobiety masowo jak krowy,które muszą się cielić w katorgiach.
Nie mówię o wszystkich bo np moja koleżanka urodziła w 1,5 h i nie wspomina tego porodu źle,ale moim zdaniem najpierw trzeba zapoznać się z danym przypadkiem,poznać dokładnie przebieg ciąży i wtedy można się wypowiadać co jest lepsze jeśli ma się o tym pojęcie,a nie patrzeć jednotorowym,ograniczonym tokiem myślenia.Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 lipca 2015, 20:44
-
Martika87 wrote:Ostatnio rozmawiałam ze znajomą. Swojego synka urodziła 3 lata temu.
Nie chce już dzieci. Jak mi opowiadała o swoim porodzie to wycierała łzy- po takim czasie...
Rodziła w okropnych bólach ponad 24 h. Lekarze uparli się,że da radę i dziecko się w końcu urodzi.
Po ponad 24 godzinach zrobili jej cesarkę. Poczekali by jeszcze 5 minut i dziecko by nie żyło. Mówiła,że już się dusił i mało się ruszał. Był siny. Nie płakał od razu. Biedna tyle godzin ją wymęczyli... Przecież to maleńkie dziecko też się okropnie męczy i nie sądzę,że przeciskanie przez kanał rodny jest takie super zajebiste zwłaszcza jak to trwa tyle czasu a macica ciągle się kurczy,dziecko na pewno to czuje.
Z jedynej rzeczy pozytywnej jaką mi mówiła to to,że ma ładną małą bliznę która nie wystaje z majtek. Strasznie traumatycznie to przeżywa,ale jej się nie dziwie.
Mówiła,że gdyby mogła cofnąć czas od razu by wolała cesarkę i na pewno nie narażałaby na niedotlenienie czy śmierć dziecka.
Nie rozumiem więc dlaczego się tak upieracie,że tylko sn jest najlepszy.
Każda ciąża jest inna tak samo do każdego porodu powinno podchodzić się indywidualnie a nie traktować kobiety masowo jak krowy,które muszą się cielić w katorgiach.
Nie mówię o wszystkich bo np moja koleżanka urodziła w 1,5 h i nie wspomina tego porodu źle,ale moim zdaniem najpierw trzeba zapoznać się z danym przypadkiem,poznać dokładnie przebieg ciąży i wtedy można się wypowiadać co jest lepsze,a nie patrzeć jednotorowym,ograniczonym tokiem myślenia.
Martika i wlasnie ja sie wczoraj dowiedziałam, ze moje zwężenie miednicy i pierwsza cc wcale nie kwalifikuję mnie do kolejnej cc. Usłyszałam, ze jak dziecko bedzie do 3500g, to uwaga będą próbować i sie zobaczy. Cudownie, to jak to jest, ze za pierwszym razem stwierdzono zwężenie miednicy, dziecko 3440g i deczja cc, a teraz się zobaczy? Cos się u mnie zmienilo?
Ja bólu sie nie boje, to jest tylko kilka godzin i idzie to zapomnieć, ale bojecsie takiej historii jak u twojej koleżanki, nie rozumiem ich jak mogą chcieć ryzykować, tym bardziej, ze w listopadzie miałam łyżeczkowanie.
Macie jakis pomyśl co mogę zrobic, aby ta cc byla? -
Martika87 wrote:Ostatnio rozmawiałam ze znajomą. Swojego synka urodziła 3 lata temu.
Nie chce już dzieci. Jak mi opowiadała o swoim porodzie to wycierała łzy- po takim czasie...
Rodziła w okropnych bólach ponad 24 h. Lekarze uparli się,że da radę i dziecko się w końcu urodzi.
Po ponad 24 godzinach zrobili jej cesarkę. Poczekali by jeszcze 5 minut i dziecko by nie żyło. Mówiła,że już się dusił i mało się ruszał. Był siny. Nie płakał od razu. Biedna tyle godzin ją wymęczyli... Przecież to maleńkie dziecko też się okropnie męczy i nie sądzę,że przeciskanie przez kanał rodny jest takie super zajebiste zwłaszcza jak to trwa tyle czasu a macica ciągle się kurczy,dziecko na pewno to czuje.
Z jedynej rzeczy pozytywnej jaką mi mówiła to to,że ma ładną małą bliznę która nie wystaje z majtek. Strasznie traumatycznie to przeżywa,ale jej się nie dziwie.
Mówiła,że gdyby mogła cofnąć czas od razu by wolała cesarkę i na pewno nie narażałaby na niedotlenienie czy śmierć dziecka.
Nie rozumiem więc dlaczego się tak upieracie,że tylko sn jest najlepszy.
Każda ciąża jest inna tak samo do każdego porodu powinno podchodzić się indywidualnie a nie traktować kobiety masowo jak krowy,które muszą się cielić w katorgiach.
Nie mówię o wszystkich bo np moja koleżanka urodziła w 1,5 h i nie wspomina tego porodu źle,ale moim zdaniem najpierw trzeba zapoznać się z danym przypadkiem,poznać dokładnie przebieg ciąży i wtedy można się wypowiadać co jest lepsze,a nie patrzeć jednotorowym,ograniczonym tokiem myślenia.
Martika i wlasnie ja sie wczoraj dowiedziałam, ze moje zwężenie miednicy i pierwsza cc wcale nie kwalifikuję mnie do kolejnej cc. Usłyszałam, ze jak dziecko bedzie do 3500g, to uwaga będą próbować i sie zobaczy. Cudownie, to jak to jest, ze za pierwszym razem stwierdzono zwężenie miednicy, dziecko 3440g i deczja cc, a teraz się zobaczy? Cos się u mnie zmienilo?
Ja bólu sie nie boje, to jest tylko kilka godzin i idzie to zapomnieć, ale bojecsie takiej historii jak u twojej koleżanki, nie rozumiem ich jak mogą chcieć ryzykować, tym bardziej, ze w listopadzie miałam łyżeczkowanie.
Ja rozumiem jakbym pierwsze cc miala z powodu braku postepu, albo złego ulozenia miednicy, ale ja mam dysfunkcje miednicy, bardzo ważnego narządu przy porodzie.
Macie jakis pomyśl co mogę zrobic, aby ta cc byla? -
Ja mam za sobą jeden pordód, zakończony cc.
Rano w 39t 6d zaczęłam mieć bezbolesne skurcze które wyszły na ktg, rano też po KTG odszedł czop śluzowy. Skurcze były cały czas w miare regularne, co 5-7min, teściowa napuściła męża, że jak mi nie przejdzie do wieczora to do szpitala. W drodze do szpitala już zaczęły być bolesne, po ktg i wywiadzie przyjeli mnie na oddział ok 21, rozwarcie na 3-4cm. Rano zrobili lewatywe ;/ wzieli mnie o 8 na porodówke, dali wielką strzykawe oksytocyny przez kroplówke (10 jednostek), na obchodzie "wspaniała" pani ordynator przebiła pęcherz. Wkońcu stwierdzili brak postępu porodu (rozwarcie nawet do 6 nie doszło) i o 14.45 moja córeczka urodziła się przez CC. Ważyła 4250g, 57cm długa, główka 39cm, klatka 35cm. I było to w sumie tylko za sprawą położnej, kilka razy wydzwaniała i pytała się czy wreszcie będzie to cc (coś o jakichś badaniach mówiła przez telefon). W życiu bym jej naturalnie nie urodziła.
Mój lekarz prowadzący poprzednią ciąże powiedział mi, że jak poprzednio był brak postępu porodu przy wspomaganiu to teraz moge sie nie zgodzić na sn mimo, że minęło już tyle czasu i nie mogą mnie zmusić do sn.
Najgorzej było wstać pierwszy raz, ale do przeżycia, z każdym razem coraz lepiej.
12.12.2017 - jestem Izabela, 55cm i 4450g
Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g
Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
-
Kiedyś było tak,że jak była pierwsza cesarka to następne ciąże też kończyły się CC ( przynajmniej moja mama tak miała i moja bratowa też )
Teraz zależy od lekarza jakie ma do tego podejście. Moim zdaniem aagatkaa1984 powinnaś zapytać innego lekarza co myśli o Twoim przypadku,bo dziwne jest to,że za pierwszym razem miałaś zwężenie miednicy a teraz każą normalnie rodzić. Pewnie i tak jak przyjdzie co do czego to na koniec zrobią cc. Ja bym narzuciła swoje zdanie lekarzowi prowadzącemu bo to chodzi przecież o bezpieczeństwo i Twoje i maleństwa.
-
A wiecie co? moja mama opowiadała mi,że ważyła 5200 g jak się urodziła! I babcia ją rodziła normalnie. To musiała być masakra! Babcia po tym porodzie ledwo co przeżyła. Lekarze zajęli się moją mamą a babcie od razu wywieźli do innego szpitala na intensywną terapię...Na szczęście wszystko zakończyło się dobrze.
Tylko to było ponad 60 lat temu więc nie było tak zaawansowanej technologi jaką mamy dziś.