poród - razem z m czy sama?
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny - jak w temacie? Jak Wy chcecie rodzić?
Ja się jeszcze zastanawiam... najbardziej chciałabym, żeby mój mąż był przy mnie i tylko trzymał mnie za rękę. Przed chwilą czytałam chyba na onecie artykuł o tym jak życie może się zmienić po wspólnym porodzie...
Nie wyobrażam sobie (i tego się po moim m nie spodziewam), żeby facet latał z aparatem i robił zdjęcia w trakcie porodu... już po tak - pierwsze zdjęcia Maluszka zrobione przez TatęWiadomość wyedytowana przez autora: 27 listopada 2012, 19:02
-
nick nieaktualnyMój mąż ze mną rodził, trzymał mi tlen podczas parcia, przynosił chusteczki, podtrzymywał w drodze do toalety i wieeeele podczas porodu widział mimo tego nic to nie zmieniło w naszej relacji ani w jego podejściu do mnie.
Nigdy nie zapomnę łez w jego oczach jak pierwszy raz zobaczył małą. Tym razem też chcemy urodzić razemevas, ap1526, naox, Pokahontaz, mloda1995, TheForfie, Redhotka lubią tę wiadomość
-
ja chciałam rodzić razem, ale po pierwsze z racji tego, że mój mąż pracuje za granicą może być to utrudnione, a po drugie po pobycie w szpitalu i słyszeniu odgłosów kobiet rodzących nie jestem już do końca przekonana, że chciałabym, aby mój mąż był wtedy przy mnie, chyba wolałabym aby przyszedł na samo przecięcie pępowiny jak już...
zresztą do porodu jest jeszcze tyle czasu, że w sumie jeszcze 10 razy może mi się odmienić -
nick nieaktualny
-
Ja bylam przy porodzie mojej przyjaciolki i po tym jestem zdania ze kazdy ojciec powinien byc przy porodzie swojego dziecka. Cudowna chwila !!!
Nie wyobrazam sobie innego scenariusza, moj Filip tez jest tego zdania. Coprawda bede rodzila przez cc ale bedzie ze mna caly czas )))Trzy Aniolki w niebie, jeden z nami na ziemi
Staramy sie o kolejnego... -
nick nieaktualnyMy sobie w ogóle nie wyobrażamy żeby tylko jedno z nas uczestniczyło w tym procederze Mój mąż dokładnie widział, co się ze mną działo i jaki to był wysiłek i wręcz nabrał po wszystkim do mnie większego szacunku Wiedział na co się szykować po szkole rodzenia, choć na początku też miał obawy jak to będzie.
Jesteśmy razem prawie 11 lat, różne rzeczy już przeżyliśmy, w różnych sytuacjach się widzieliśmy i kolejny poród nie będzie tu przełomem więc nie mam wątpliwości. Wydaje mi się też, że nie ma co się bać, że ktoś będzie krzyczał i mąż go zobaczy w takiej sytuacji, ja robiłam dużo gorsze rzeczy a on tylko pamięta jak wyjęli małą, przeciął pępowinę i położyli mi ją na piersi a wtedy spojrzała mu w oczy. Tylko najważniejsze chwile się zapamiętuje z kilkugodzinnego poroduAnette, Plumb80, szczessciara, Bergo, Marietta, Redhotka, Zuza1989 lubią tę wiadomość
-
U mnie to jeszcze za wczesnie na takie rozmyslania, bo nie jestem nawet 100% pewna czy jestem w ciazy, ale mimo to jedno wiem na pewno: Bede rodzic sama. Na poczatku moze byc przy mnie, ale nic co ma zwiazek z wychodzeniem ze mnie, krwia i pepowina nie moze byc przez niego widziane. Oboje tego nie chcemy. Dziecko dostanie dopiero jak je umyja z krwi. Inaczej by go to rozwalilo... Mnie wreszta tez swiadomosc, ze maz widzi mnie krzyczaca zakrwawiona z dzieckiem w polowie drogi...
-
Ja i mój M tą kwestię też już dawno uzgodniliśmy i chwała Bogu, że od początku oboje byliśmy pewni, że rodzić będę sama. Tzn. on może mnie przywieźć do szpitala, być ze mną na sali oczekującej, ale jak zacznie się parcie to mężulek znika. A wróci dopiero jak maleństwo będzie wyczyszczone i opatulone kocykiem
DzejKej, MonikaDM, m@rtynka, Nacha lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnypowiem wam kochane jako doświadczona matka polka że Ja mam trzy porody za sobą i rodziłam sama i sobie poradziłam wiadomo ze wokół nas na porodówce jest lekarz pielęgniarki i sama widziałam co ze mną się działo jak rodziłam moje dzieci jest to cudowne uczucie jak lekarz mówi że główkę już widać ja sama w moim trzecim porodzie widziałam jak nasza córeczka Gabrysia wychodziła owinięta była wokół szyji pępowiną więc pani doktor szybko ją odwinęła mój narzeczony nie był przy porodach naszych córeczek ja go do niczego nie zmuszałam ani nie nakłaniałam podziwiam tych mężczyzn którzy są przy porodach swoich żon dziewczyn narzeczonych chwała im za odwagę
szczessciara lubi tę wiadomość
-
Paulina1986 wrote:Ja i mój M tą kwestię też już dawno uzgodniliśmy i chwała Bogu, że od początku oboje byliśmy pewni, że rodzić będę sama. Tzn. on może mnie przywieźć do szpitala, być ze mną na sali oczekującej, ale jak zacznie się parcie to mężulek znika. A wróci dopiero jak maleństwo będzie wyczyszczone i opatulone kocykiem
Paulina1986, widze ze twoj maz podobnie do tego podchodzi jak moj Szczegolnie to zdanie: "A wróci dopiero jak maleństwo będzie wyczyszczone i opatulone kocykiem". A w ogole to cala wypowiedz moglaby byc moja
Podziwiam facetow, ktorzy chca byc przy porodzie, ale ciesze sie ze moj sie do tych nie zalicza -
DzejKej wrote:Paulina1986 wrote:Ja i mój M tą kwestię też już dawno uzgodniliśmy i chwała Bogu, że od początku oboje byliśmy pewni, że rodzić będę sama. Tzn. on może mnie przywieźć do szpitala, być ze mną na sali oczekującej, ale jak zacznie się parcie to mężulek znika. A wróci dopiero jak maleństwo będzie wyczyszczone i opatulone kocykiem
Paulina1986, widze ze twoj maz podobnie do tego podchodzi jak moj Szczegolnie to zdanie: "A wróci dopiero jak maleństwo będzie wyczyszczone i opatulone kocykiem". A w ogole to cala wypowiedz moglaby byc moja
Podziwiam facetow, ktorzy chca byc przy porodzie, ale ciesze sie ze moj sie do tych nie zalicza
Ja też się cieszę, że mój nie chce Przynajmniej w tej kwestii obejdzie się bez sprzeczkiDzejKej lubi tę wiadomość
-
Mój m bardzo chce być przy porodzie, nie wyobrażam sobie żeby go wtedy przy mnie nie było. jesteśmy razem 9 lat, też w różnych sytuacjach się widzieliśmy, nie krępujemy się siebie na wzajem, wierzymy, że wspólny poród tylko umocni naszą wieź. Ale oczywiście rozumiem i szanuję dycyzję innych par, gdzie nie piszą się na wspólny poród;)
yoku pięknie opisałaś więź łączącą was z mężem;)yoku, Anette, Redhotka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDzięki Kancialupka dodam tylko tyle, że zanim dziecko "umyją" (nota bene dziecko myje się 24 godziny po porodzie do tego czasu jest pokryte mazią płodową i tylko wyciera się mu buzię) i zawiną to jest po wszystkim. Pępowinę przecina się zaraz po porodzie a potem rodzisz łożysko i ma miejsce zszywanko krocza, bo nie ma co się oszukiwać, jak się rodzi pierwszy raz to pęknięcie krocza albo nacięcie to norma.
Więc jeśli chcecie żeby Wasi faceci weszli jak będzie już "po wszystkim" to musieliby wejść jakieś 40-60 minut po tym jak urodzicie swoje dzieci i salowe zdążą posprzątać salę, umyć podłogę z krwi i innych rzeczy... Nawet nie będą mieli szansy przeciąć sami pępowiny a to, z tego, co zauważyłam, jest najważniejsze dla faceta w tym wydarzeniu i mężowie mają z tego niezłą frajdęAnette lubi tę wiadomość
-
Jestem tego samego zdania co Yoku i Kancialupka.
Sama przecinalam pepowine przy porodzie mojej przyjaciolki i ani ja ani moj Filip nie wyobrazamy sobie przezywac tego osobno. Zreszta z drugiej strony to on byl zawsze w najgorszych i najpiekniejszych momentach mojego zycia i chyba bym sie zaryczala gdyby nie mogl byc przy mnie, a on w zyciu by nie wytrzymal gdzies na korytarzu wiedzac ze jego dziecko sie wlasnie rodzi.
To jest naprawde najwiekszy cud swiata- narodziny dzieciatkaPchelkaa, Pokahontaz, Redhotka lubią tę wiadomość
Trzy Aniolki w niebie, jeden z nami na ziemi
Staramy sie o kolejnego... -
nick nieaktualnyMój od początku mi oznajmił, że idzie ze mną, aż mnie to zdziwiło, bo sama jeszcze nie wiedziałam co myśleć o tym i nie żałuję. To bardzo zbliża i bardzo mi pomógł. Ostatnią fazę porodu rodziłam na jego wyciągniętych rękach (moglam w dowolnej pozycji), więc można powiedzieć że aktywnie uczestniczył w porodzie. Widział więcej niż ja. Jak przychodzi porod to niczego się już nie wstydzi. Ja rodziłam w ogóle nago, przeszkadzało mi ubieranie się po wyjściu z wanny i zwisało mi juz kto mnie zobaczy i w jakim stanie
Drugi poród tez koneicznie z mężemWiadomość wyedytowana przez autora: 19 lutego 2013, 20:09
Anette, Redhotka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny