poród - razem z m czy sama?
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja jeszcze mam trochę czasu do porodu. Nawet nie wiem czy to będzie sn czy cc (cc- może być ze względu na chory kręgosłup - oby nie).
Głównym problemem z kręgosłupem jest ucisk kręgów na tętnice co objawia się omdleniami.
Mój mąż często łapie mnie w locie jak mdleje. I jak odzyskuje przytomność to widzę strach w jego oczach.
ALE DO SEDNA. mąż powiedział, że jak będę chciała to on będzie przy mnie. Ale ja nie chce żeby patrzył jak ja zwijam się z bólu i tak przecież do końca życia będę widzieć jego strach w oczach kiedy będę odzyskiwać przytomność. Chcę oszczędzić mu chociaż tego.
Szacunek dla tych facetów którzy "rodzą" z kobietąWiadomość wyedytowana przez autora: 30 stycznia 2014, 11:55
monalisa lubi tę wiadomość
-
pierwsze 5 godz porodu spedzilam sama ,nawet polozne mnie nie widzialy, bo nikt nie wiedzial ,ze rodze, ja sama nie bylam tego swiadoma -polozyli mnie na oddziale izolacyjnym(brak miejsc na patologii) ,dali test na oksytocyne i z samego rana mialam miec wywolywany porod.maz zostawil mnie o 22 , kilka minut pozniej zaczelo sie cos dziac, tzn wymiotowalam duzo ,mialam skurcze i siedzialam ukryta w lazience do 2.30 nad ranem ,az znalazla mnie polozna i tylko na mnie patrzac stwierdzila ,ze ja rodze ,a ja na to ,ze tylko tak jej sie wydaje hehe.
ogolnie to lubie byc sama ,gdy cos mnie boli i wtedy wlasnie bylam te 5 godz sama, pamietam ,ze padal deszcz ,byla burza ,a ja odliczalam czas miedzy skurczami -podobalo mi sie ,ze nie bylo poloznych i nikogo wiecej.
na sale porodowa trafilam o 3 nad ranem juz z duzym rozwarciem i bylo mnostwo poloznych ,lekarzy i powiem Wam ,ze to juz mi mniej odpowiadalo i ciesze sie ,ze wtedy po 3 nad ranem dotarl moj maz.mialam mlode polozne i nie byly zbyt mile ,a jak pojawil sie maz ,to nagle zmienilo sie ich podejscie(mam przystojnego meza haha).lezalam podpieta pod ktg i byl ze mna tylko moj maz, ich nie interesowalo czy boli mnie cos czy nie.maz rowniez przynosil mi miske do wymiotow ,bo sama nie moglam sie ruszac.ciesze sie ,ze spedzil ze mna te ostatnie godz porodu, ciesze sie rowniez ,ze te pierwsze godz bylam jednak sama bez meza i bez personelu medycznego (choc nie wiem ,czy to bylo bezpieczne ale bylam w jakims amoku i nie dowierzalam ,ze to juz sie dzieje i dlatego nie szukalam poloznej.a nie dowierzalam ,bo mialam malo bolesne skurcze , a nastawialam sie ,ze porod to mega bol, a u mnie do 6cm ,bylo ok, pozniej wzielam znieczulenie ,wiec nie wiem jakby bylo bez)Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 lutego 2014, 20:15
Makcza lubi tę wiadomość
-
Ja rodzilam z moim M i nie zaluje naszej decyzji....gdyby nie on nie urodzilabym a na pewno wyciagneli by malego proznociagiem...a strasznie sie tego balam....i tylko moj M dodal mi tyle sily i tyle wsparcia ze urodzilam mojego skarba sama ( z Moim ) silami natury Bardzo nas to do siebie zblizylo jeszcze bardziej
FeliceGatto, pasia27, Kayla, Ulciak lubią tę wiadomość
19.12. jest , 09.01 3.84 cm , 21.01 5,65 cm , 6.02 8,06 cm Boy 2.03 238g 15,05 1500 g 27.07 3540
-
A ja, mimo wszystko, polecam poród z partnerem. Chyba, że to on naprawdę nie chce (mimo wytłumaczenia mu dokładnie, jak to wygląda i na czym polega). Nie rozumiem obaw, że facet może się do kobiety zrazić lub kobieta nie chce, żeby on widział, jak ona cierpi. Cholera, dziewczyny, przecież to jeden z ważniejszych momentów w Waszym życiu. Jeśli macie ukochanego partnera, to rozumiem, że będzie on z Wami w każdej sytuacji, prawda? Uwierzcie mi, że leżąc w łóżku w domu z grypa, gorączką, tłustymi włosami i cała obsmarkana, wygladacie dużo gorzej, niż w czasie porodu. Mężczyzna nie skupia się na tym, jak krzyczycie, jakie jesteście czerwone z wysiłku itp i, na Boga, nie stoi Wam między nogami wpatrując się w krocze. On stoi u wezglowia łóżka, trzyma Was za rękę i po prostu z Wami jest. A potem ogarnięty wzruszeniem przecina pepowine i bierze dziecko w ramiona. Naprawdę nie zagląda i nie bada z lupą Waszej psiochy.
Nie wyobrażam sobie porodu bez ojca dziecka. To zbliża. Naprawdę zbliża.kaaasiaczek_, magdalena, kotek27, walabia, czekajajaca, Kota, RewolucjaSięDzieje, Nalka, Agusia ;), Ulciak lubią tę wiadomość
http://szogunowmatka.blogspot.com/ -
BiB, a może uwierz w niego i zaufaj, tym bardziej, że sam tego chce? Wydaje mi się, że wie lepiej, co chce przeżyć i co da radę przeżyć, niż Ty, mimo, że bardzo go kochasz. Brzmi to trochę, jakbyś mu matkowala zabierając część jego męskości. Chce? Niech z Tobą będzie. Najwyżej wyjdzie lub zemdleje. Ale niech sam tego doświadczy. Mężczyzna jest w takiej chwili Twoim opiekunem, silnymi ramionami. Bądź kobietą i pozwól mu być Twoim mężczyzną i pamiętaj, że w czasie porodu u mężczyzn też wydzielają się odpowiednie hormony, instynkt opiekuńczy i adrenalina, które skutecznie wzmacniają go w tym szczególnym dla Was momencie
Martynika, magdalena, Bergo, czekajajaca, monalisa, Agusia ;), Ulciak lubią tę wiadomość
http://szogunowmatka.blogspot.com/ -
nick nieaktualnyA Mąż mojej koleżanki mdlał nawet na usg dopochwowym jednak to mieli zamiar rodzić razem a raczej ona próbowała go do tego zmusić jednak poród skończył się CC i on się śmieje że wybłagał to po kryjomu u lekarzy
Kiedyś nie wyobrażałam sobie porodu z partnerem a teraz nie wyobrażam sobie bez niego do tego chyba trzeba dorosnąć
i po drugie rodząc samej nie mam możliwości wykrzyczenia "CO ŻEŚ MI ZROBIŁ " Ha Ha!Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 lutego 2014, 19:42
pasia27, BiB, magdalena, kotek27, Paula_29, RewolucjaSięDzieje, Asiulka83, Agusia ;), weronika86, Ulciak lubią tę wiadomość
-
mój mąż nie wyobraża sobie, że mogło by go nie być podczas porodu, chociaż uprzedził, że może zemdleć hehe, ale mimo wszystko chce w tym uczestniczyć bo to jedna z najpiękniejszych chwil w życiu człowieka, mimo bólu, krwi, itd.
Miriam, kotek27, Asiulka83 lubią tę wiadomość
-
FeliceGatto wrote:BiB, a może uwierz w niego i zaufaj, tym bardziej, że sam tego chce? Wydaje mi się, że wie lepiej, co chce przeżyć i co da radę przeżyć, niż Ty, mimo, że bardzo go kochasz. Brzmi to trochę, jakbyś mu matkowala zabierając część jego męskości. Chce? Niech z Tobą będzie. Najwyżej wyjdzie lub zemdleje. Ale niech sam tego doświadczy. Mężczyzna jest w takiej chwili Twoim opiekunem, silnymi ramionami. Bądź kobietą i pozwól mu być Twoim mężczyzną i pamiętaj, że w czasie porodu u mężczyzn też wydzielają się odpowiednie hormony, instynkt opiekuńczy i adrenalina, które skutecznie wzmacniają go w tym szczególnym dla Was momencie
Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 października 2014, 20:53
FeliceGatto lubi tę wiadomość
-
BiB dobra decyzja zobaczysz jak reaguje na SR
Ja będę rodzić z moim M, on nie wyobraża sobie że mogłoby być inaczej mam szczęście nie muszę go namawiać itp. a jaka dumna byłam wczoraj na szkole rodzenia jak świetnie sobie radził z lalką ubierając ją szczerze szło mu lepiej niż mi no ale mi szybko pewnie wejdzie w krew. ja za bardzo analizuję a on zadaniowo podchodzi do sprawy i wychodzi lepiej.Miriam, weronikabp lubią tę wiadomość
-
I ja nie wyobrażam sobie porodu bez męża. Nieoceniona pomoc, wsparcie, no... gdybym była sama to czułabym się bardzo samotna.
Mąż masował mi plecy, przypominał o oddychaniu, pomagał się przewracać na boki, siadać, chodzić do toalety, skakać na piłce etc..
W dodatku mój Mąż jest tak ciekawski, że oglądał poród "od krocza" i wie wszystko dokładnie co i jak wygląda i co się robi Nawet ostatnio opowiadał mi jak byłam nacinana (przy okazji naszych rozmów o następnym porodzie).
Jestem pewna, że gdyby musiał to dzięki temu odebrałby poród i własnymi rękami, oczywiście jeśli nie byłoby komplikacji żadnych...czekajajaca, FeliceGatto, weronikabp, Paula_29, RewolucjaSięDzieje, Agusia ;) lubią tę wiadomość
-
moj M na pewno bedzie ze mna w I fazie porodu i powiedzial, ze jesli da rade psychicznie to zdecyduje sie i na II (nadal nie wiemy czy sn czy cc). Ale zmuszac go nie bede, dalam mu droge wyboru i poki chce - jest OK, jesli nie bedzie chcial byc przy II fazie - tez OK, wazne, ze bedzie mnie w kazdej innej chwili wspieral
weronikabp, monalisa, Mona :) lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Oboje sobie nie wyobrażaliśmy, że będziemy sami w ten dzień, Małż był genialny, cichy, pomagający, łaził za mną po korytarzu bez słowa sprzeciwu, nie odzywał się, nie pytał czy pomasować mi krzyż, bo wie, że chyba zrzuciłabym go ze schodów, nie żartował i nie komentował.
Po prostu wyczuł, że ma być, ale ma się zamknąć!
Przy porodzie nie dopingował, bo chyba zeszłabym z wyra i kopnęła w splot..po prostu BYŁ, nie trzymał mnie za rękę, bo nie chciałam, nie robił nic, co było by sprzeczne z tym, co akurat ja czułam. To był NASZ CZAS, mój w pełnym skupieniu i jego w asyście tego co się wydarzy.
Za parę godzin leżałam koło mojego dziecka, a Małż siedział na łóżku i się gapił na nas. Nagle słyszymy "Oddychaj kochanie, nie tak, tak jak się uczyliśmy, boli? napewno tak bardzo nie boli...musisz oddychać, ja ci pokażę jak, ooo tak, teraz nie chodź, teraz sobie odpocznij, może nie stój, może usiądź" przerywane charczeniem biednej kobiety, która w tym słowotoku się nie mogła odnaleźć.
Skwitowałam uśmiechem morderczym, że tak powiem, w moim przypadku facet gawędziarz byłby najgorszym partnerem everFeliceGatto, BiB, weronikabp, Nelly, Agusia ;), Mamadomina, Ulciak lubią tę wiadomość
Chciałabym móc zanurzyć głowę w strumieniu twojej świadomości. -
nick nieaktualny
-
Mimo naszych szczerych chęci nie udało nam się rodzić razem. Jak zaczął się u mnie poród to mój partner był w drodze do pracy. Próbowałam się do niego dodzwonić, ale bezskutecznie. W końcu zadzwoniłam do koleżanki i to ona ze mną rodziła.
Trochę mi było przykro że tak się stało, ale cóż było robić. Nasz synek postanowił że urodzi się w poniedziałek rano, wtedy gdy tato pojedzie do pracy i nie będzie miał możliwości szybko wrócić.
Może następne dziecko uda nam się powitać razem